Jump to content
Dogomania

Pies w pociągu


Lady

Recommended Posts

  • Replies 1.4k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='Alusia']Ja też generalnie często jeżdżę ... Jechałam z dwoma dużymi psami, bez kagańca i nie raz trasa Wrocław-Świnoujście i też bez najmniejszego problemu z żadnej ze stron ...[/QUOTE]

Alusia jak jechałaś z dwoma? Ja się dopsiłam i teraz mam problem. Ostatnim razem, kiedy kupowałam jeden bilet dla mnie i dwa na psiaki, kobita w okienku poinformowala mnie, że nie może sprzedać dwóch biletów psich na tylko jednego opiekuna. Ze musza być dwa. Wtedy pojechala ze mna siostra, ale teraz chcę na święta jechac na Sląsk i nie wiem co zrobić. Co prawda mogę jednego zostawić u przyjaciółki, ale co gdybym nie miala takiej możliwości, albo pies się nie nadawał?. Może mam kupic dwie miejscówki (ludzkie) i wtedy dwa bilety psie? (podobno jak kupuje się wcześniej kosztują sporo mniej- np. za jedną osobę trasa Elbląg- Katowice zapłacilam ok. 60 zł kiedyś bo kupiłam własnie wcześniej)

ps. jak się w ogóle mieścisz z dwoma dużymi psami w przedziale na tak dlugiej trasie. Bo ja z malym (7 i 4 kg) ledwo się zmieszczę.

Link to comment
Share on other sites

Charly- a nie możesz obu psów wsadzic do transportera? Ja czasami wożę po 3 na raz (choc zwykle dwa)- w jednym duzym.Za psy w transporterze sie nie płaci w pospiesznych i IC, w osobowych ostatnio jeździłam bez biletu z jednym ale małym,w małym transporterku-pani w okienku powiedziała ,ze taki mały to nie potrzeba.
Te większe wpycham do transporterów materiałowych-takich ,które sie składają i rozkładaja na zameczek.W pociagu rozkładam,psy do srodka i juz:)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kasia8579']Cześć chciałam się coś spytać , na wakacje zamierzam jechać na obóz z psem - ale ma chorobę lokomocyjną , słyszałam , że u weterynarza są jakieś nasenne czy coś... stosował je ktoś z was??( dawałam kiedyś avio marin ale i tak nie działał )[/QUOTE]

Ale pociągiem? Bo w pociągu nie ma choroby lokomocyjnej...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ladySwallow']Bo w pociągu nie ma choroby lokomocyjnej...[/QUOTE]

Potwierdzam. Mój rzygacz mały też :evil_lol: Gwarancja działa jedynie na pociągi, w innych środkach komunikacji psu zdarza się puścić pawia, nie ma znaczenia, czy jadła, czy nie, czy brała leki, czy nie, potrafi zwymiotowac śliną albo lekarstwem, nie mam już zielonego pojęcia, o co chodzi, widocznie po prostu w samochodzie jej niedobrze i już. Ale w pociągu zero stresów - jechaliśmy nad morze i z powrotem (15 i 10 godzin) i bez problemów.

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

[quote name='Tascha']Charly- a nie możesz obu psów wsadzic do transportera? Ja czasami wożę po 3 na raz (choc zwykle dwa)- w jednym duzym.Za psy w transporterze sie nie płaci w pospiesznych i IC, w osobowych ostatnio jeździłam bez biletu z jednym ale małym,w małym transporterku-pani w okienku powiedziała ,ze taki mały to nie potrzeba.
Te większe wpycham do transporterów materiałowych-takich ,które sie składają i rozkładaja na zameczek.W pociagu rozkładam,psy do srodka i juz:)[/QUOTE]

hm- na dzień dzisiejszy materiałowego transporterka (innego zresztą też ) nie posiadam. Zastanawiam się, czy wybrać się o tak z dwoma. Jednemu bilet dokupić w pociągu a dla drugiego wcześniej razem z moim biletem na stacji. Ktoś tak tu radził. tylko się zastanawiam czy konduktor się nie przyczepi...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ksenka1']Mam pytanko (sorki jeśli była mowa ale ciężko przelecieć cały wątek ;) )

Czy dwumiesięczne szczenię yorka, przewożone w budce można traktować jako bagaż podręczny czy należy kupić bilet?[/QUOTE]

Jeśli jest zamknięte w budce tak, jak w transporterze - to jest to bagaż podręczny. Tylko książeczkę ze szczepieniem musisz mieć.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ksenka1']No właśnie ze budka niezamykana, taka normalna, szmaciana, na tyle spora, że szczylek pewnie zginie na jej dnie, a jeszcze będzie pozasłaniany kocykami :)[/QUOTE]

No to nie jestem pewna, wiem, że w transporterkach, klatkach zamykanych to jest wtedy jako bagaż. Jeśli masz pewność, że szczyl będzie cicho, to możesz ryzykować, ale czy to zgodne z regulaminem PKP, to nie wiem...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ksenka1']Mam pytanko (sorki jeśli była mowa ale ciężko przelecieć cały wątek ;) )

Czy dwumiesięczne szczenię yorka, przewożone w budce można traktować jako bagaż podręczny czy należy kupić bilet?[/QUOTE]
[quote name='ladySwallow']Jeśli jest zamknięte w budce tak, jak w transporterze - to jest to bagaż podręczny. Tylko książeczkę ze szczepieniem musisz mieć.[/QUOTE]
Ale dwumiesięczne szczenię nie ma jeszcze szczepień na wściekliznę. Ale dobrze by było mieć książeczkę zdrowia z wpisaną datą urodzenia, jakby ktoś był wyjątkowo upierdliwy i koniecznie chciał sprawdzić wiek szczenięcia. ;)

[quote name='ksenka1']No właśnie ze budka niezamykana, taka normalna, szmaciana, na tyle spora, że szczylek pewnie zginie na jej dnie, a jeszcze będzie pozasłaniany kocykami :)[/QUOTE]
Ksenka myślę, że nie będzie najmniejszego problemu nie ma po co kupować biletu, nikt nie powinien się czepiać o szczeniaka. A jeszcze zobaczysz, że wszyscy będą chcieli żeby szczeniaczka dać im pogłaskać, z konduktorem włącznie. ;)

Link to comment
Share on other sites

  • 4 weeks later...

[quote name='ksenka1']No właśnie ze budka niezamykana, taka normalna, szmaciana, na tyle spora, że szczylek pewnie zginie na jej dnie, a jeszcze będzie pozasłaniany kocykami :)[/QUOTE]

Moje psiaki(małe kundelki) zawsze jeżdżą w otwartym transporterku, bo gdy zamykam kratę zaczynają histerię :) Nigdy konduktor nie zwrócił nam uwagi, a jeździmy regularnie od dwóch lat na bardzo długiej trasie. Książeczki też nigdy nie pokazywałam :)

Link to comment
Share on other sites

pociągiem regularnie jeżdzę z psem/psami ;)

z teoretycznego punktu widzenia: (wg regulaminu pkp - [url]http://www.intercity.pl/pubfile/taryfa/przewoz_zwierzat/przewoz_zwierzat_RPO_IC.pdf[/url])
1. jeden pełnoletni pasażer może przewozić jednego psa
(nie wiem jak to się ma do tego, gdy jeden pies jedzie jako pies, a drugi w transporterze)
2. psy przewożone w transporterach mogą jechać bezpłatnie
3. psy wiezione poza transporterem musza miec bilet z numerem biletu osoby przewożącej go
+ wszystkie te grupy obowiazuje smycz, kaganiec i aktualne szczepienie przeciw wsciekliznie (szczeniakow nie dotyczy, gdyz nie maja obowiazku jeszcze byc szczepione)

z praktyczego:
nigdy nie próbowałam jechać z dwoma psami jako jedyny opiekun.
jak jadę z suczką (15kg skubana waży, ale po niej nie widać tego) to kupuje jej bilet - choć kilka razy mi się zdażyło, że konduktor mi mówił, że na takiego małego to nie trzeba ... o szczepienia psa spytano mnie 2 razy.
jak jechałam ze szczeniakiem na rękach to i bez biletu i bez kagańca i bez szczepień i dobrze było ;) - pani w okienku powiedziała mi, że psy przewożone na rękach i w transporterze nie muszą mieć biletu, a te większe już tak ...
a sprawę kagańca załatwiam tak, że wchodzi w kagańcu i po około 15 minutach podróży pytam ludzi w przedziale czy będzie im przeszkadzać jak jej zdejmę kaganiec. ;)

Link to comment
Share on other sites

Ja miałam niezłą jazdę jak wracałam z Tamlinem pociągiem z wystawy w Szczecinie ( jakby nie było 12 godzin ). Mieliśmy przesiadkę we Wrocławiu około 2 w nocy, koleżanka, z którą jechałam razem z Katowic pociągiem do Szczecina ( jechała z suczką ) we Wrocku
pojechała wcześniejszym pociągiem do Częstochowy a ja czekałam na ten do Katowic. Ostrzegali że ten konkretny jest zawsze naładowany ludźmi na maxa ale co było robić. Na peronie jak pech byłam sama, nie licząc żula, który chodził po peronie goły od pasa w górę z jakimś patykiem i coś mamrotał. W pewnym momencie podszedł jakieś 3 metry od nas i zaczął wyczyniać jakieś rychy jakby mi czarował psa. Biedny Tamlin tak się przestraszył że schował się pod ławką. Ja sama byłam przerażona i jeszcze dodatkowo musiałam myśleć jak w razie czego ratować jeszcze psa, który raczej by mi nie pomógł :D. No ale w końcu pociąg przyjechał i....okazał się wypełniony po brzegi, tak jak mnie ostrzegano. Udało mi się znaleźć miejce na korytarzu, Tamlin jako tako się rozłożył, musiałam cały czas czuwać siedząc na podłodze ( pamiętajmy że miałam za sobą 2 dni niespania : 12 godzin jazdy na wystawę, cały dzień na owej wystawie, 10 godzin drogi powrotnej i czekały mnie jeszcze 2 + dojazd z Katowic do Chorzowa ). Myślałam że umrę :D . Co jakiś czas przechodzili ''po nas'' ludzie, byłam ściśnięta pomiędzy dwoma drabami ( ale sympatycznymi ). Zaczęli ze mną gadać i to mnie uratowało od zaśnięcia. Tamlin był kompletnie odrealniony, spał i nie miał pojęcia co się wokół niego działo. Nie czuł nawet jak go ludzie deptali. Przyszedł konduktor i myślę że zaraz się zacznie gdzie kaganiec ale facet tylko nas przeskoczył i śmiejąc się powiedział ''mam nadzieję że mi nogi nie odgryzie''. Po godzinie wszedł do pociągu pijany facet, który przewrócił się na korytarzu jak długi i zasnął. Gdy już dojechaliśmy do Katowic musiałam jakoś przez niego przejść. Mi udało się przeskoczyć ale Tamlinowi nie umiałam tego wytłumaczyć i po prostu przeszedł po facecie :D. Biedny był tak pijany że nawet nie poczuł,jak wytrzeźwiał to się pewnie zastanawiał czemu go tak wszystko boli :D. W domu byłam o 5 nad ranem, Tamlin walnął się na legowisko i padł na całe 24 godziny :D.
Od razu mówię że normalnie nie ciągnę biednego Tamlina na drugi koniec Polski na wystawy, trzymamy się lokalnie. Ale to była wystawa ''ostatniej szansy'' i się udało...Tamlin ukończył w Szczecinie Młodzieżowy Championat Polski :)

Link to comment
Share on other sites

To myśmy z Krą tylko raz trafiły na AŻ taki scisk, w pociągu do Brzego Dolnego.

Jeśli chodzi o wożenie w transporterkach, to wiozłam już psiaka w odkrytym i nikt się nie czepiał, a nad morze jechałam z pierszym psem luzem, a dwoma w transporterze i też było ok ;)

Kra kaganiec ma przy sobie zawsze, ale zazwyczaj jej ściągam i tylko raz ktoś poprosił o założenie. Zawsze też jakoś możemy liczyć na pomoc z upchaniem gdzieś jej wózka, czy dotarciem do toalety (Kra czasem musi skorzystać).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Merrick']Ja miałam niezłą jazdę jak wracałam z Tamlinem pociągiem z wystawy w Szczecinie ( jakby nie było 12 godzin ). Mieliśmy przesiadkę we Wrocławiu około 2 w nocy, koleżanka, z którą jechałam razem z Katowic pociągiem do Szczecina ( jechała z suczką ) we Wrocku
pojechała wcześniejszym pociągiem do Częstochowy a ja czekałam na ten do Katowic. Ostrzegali że ten konkretny jest zawsze naładowany ludźmi na maxa ale co było robić. Na peronie jak pech byłam sama, nie licząc żula, który chodził po peronie goły od pasa w górę z jakimś patykiem i coś mamrotał. W pewnym momencie podszedł jakieś 3 metry od nas i zaczął wyczyniać jakieś rychy jakby mi czarował psa. Biedny Tamlin tak się przestraszył że schował się pod ławką. Ja sama byłam przerażona i jeszcze dodatkowo musiałam myśleć jak w razie czego ratować jeszcze psa, który raczej by mi nie pomógł :D. No ale w końcu pociąg przyjechał i....okazał się wypełniony po brzegi, tak jak mnie ostrzegano. Udało mi się znaleźć miejce na korytarzu, Tamlin jako tako się rozłożył, musiałam cały czas czuwać siedząc na podłodze ( pamiętajmy że miałam za sobą 2 dni niespania : 12 godzin jazdy na wystawę, cały dzień na owej wystawie, 10 godzin drogi powrotnej i czekały mnie jeszcze 2 + dojazd z Katowic do Chorzowa ). Myślałam że umrę :D . Co jakiś czas przechodzili ''po nas'' ludzie, byłam ściśnięta pomiędzy dwoma drabami ( ale sympatycznymi ). Zaczęli ze mną gadać i to mnie uratowało od zaśnięcia. Tamlin był kompletnie odrealniony, spał i nie miał pojęcia co się wokół niego działo. Nie czuł nawet jak go ludzie deptali. Przyszedł konduktor i myślę że zaraz się zacznie gdzie kaganiec ale facet tylko nas przeskoczył i śmiejąc się powiedział ''mam nadzieję że mi nogi nie odgryzie''. Po godzinie wszedł do pociągu pijany facet, który przewrócił się na korytarzu jak długi i zasnął. Gdy już dojechaliśmy do Katowic musiałam jakoś przez niego przejść. Mi udało się przeskoczyć ale Tamlinowi nie umiałam tego wytłumaczyć i po prostu przeszedł po facecie :D. Biedny był tak pijany że nawet nie poczuł,jak wytrzeźwiał to się pewnie zastanawiał czemu go tak wszystko boli :D. W domu byłam o 5 nad ranem, Tamlin walnął się na legowisko i padł na całe 24 godziny :D.
Od razu mówię że normalnie nie ciągnę biednego Tamlina na drugi koniec Polski na wystawy, trzymamy się lokalnie. Ale to była wystawa ''ostatniej szansy'' i się udało...Tamlin ukończył w Szczecinie Młodzieżowy Championat Polski :)[/QUOTE]

Witaj w klubie wystawiaczy "hardcorowców" pociągowych ;-)
Ja mam za sobą 8 h jazdę Kraków - Leszno,nocnym pociągiem wraz 5 osobami w przedziale(ten z drzwiami).Suka leżała pod nogami;)Potem dzień na wystawie i popołudniu znowu 8 h jazdy do Krakowa.
Boże jak mi się chciało spać(zmęczenie po nieprzespanej nocy + upał robi swoje);)
Potem to samo tylko w krótszej wersji Kraków - Wrocław.
Tak to jest jak się czterema kółkami nie dysponuje ;)

Link to comment
Share on other sites

Ja na początku wakacji jechalam z koleżanką i z moim yorkiem i jej goldenem na Mazury. Trasa Białystok-Giżycko, więc krótko, ok. 2,5 h. Ja dla mojej kagańca nie mam, bo nawet nie jestem w stanie takowego kupić. Do pociągu wsiadłam z psem na rękach, w przedziale była tylko jedna bardzo miła dziewczyna, więc 3 miejsca miałam dla siebie. Na 1 leżała klatka materiałowa, a w niej pies. Otwarta klatka. Koleżanka siezdiała na siedzeniu, golden leżał pod nogami w kagańcu. Gdy przyszedł kontroler nic sie nie czepiał, o szczepienia się nie pytał, sprawdził bez problemu. Koleżanka miała bilet dla siebie i psa- dla psa 15 zł. Obyło się bez problemów. Całe szczęście. W regulaminie PKP jest, że opiekun musi być dorosły, obie jesteśmy niepełnoletnie ;)) W drodze powrotnej było tak samo.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='MakeBelieve']Obyło się bez problemów. Całe szczęście. W regulaminie PKP jest, że opiekun musi być dorosły, obie jesteśmy niepełnoletnie ;)) W drodze powrotnej było tak samo.[/QUOTE]
Regulamin PKP sobie, a życie sobie ;) . Ja już się tak rozleniwiłam, że od dawna jeżdżę bez paszportu czy kagańca. Teoretycznie jest też tak, że jedna osoba może przewozić jednego psa - ja zawsze jeżdżę z trójką. Z tym akurat tylko raz był problem, ale z pociągu i tak mnie nie wyrzucili :evil_lol: .

Link to comment
Share on other sites

Też dowiedziałam się od pani w kasie, że psy przewożone na kolanach/rękach biletu nie potrzebują. Mimo to bilet kupuję, problem mam z innym punktem regulaminu:
3. psy wiezione poza transporterem muszą mieć bilet z numerem biletu osoby przewożącej go
+ wszystkie te grupy obowiązuje smycz, kaganiec i aktualne szczepienie przeciw wściekliźnie

kaganiec... na bostony a już zupełnie szczeniaki nie są produkowane kagańce.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Incunabula']Regulamin PKP sobie, a życie sobie ;) . Ja już się tak rozleniwiłam, że od dawna jeżdżę bez paszportu czy kagańca. Teoretycznie jest też tak, że jedna osoba może przewozić jednego psa - ja zawsze jeżdżę z trójką. Z tym akurat tylko raz był problem, ale z pociągu i tak mnie nie wyrzucili :evil_lol: .[/QUOTE]

no a jak kupiłas bilety na trójkę? bo przeciez pani w kasie nie sprzeda biletów na 3 psy na jedną osobę..

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...