Jump to content
Dogomania

Mały złośnik


nomu

Recommended Posts

Mam problem. Pies warczy na znajomych mu mężczyzn, czasem nawet złapie zębami. Przykład: leże na łóżku, Gryf na mnie, lub obok mnie, kiedy do pokoju wchodzi mój ojciec, on zaczyna warczeć. Kiedy ojciec, się do niego odezwie typu "A ty co?", "Przecież to ja" Gryf potrafi z warczenia przejsc w szczekanie. Kiedy ojciec powie komende do mnie, chodz tu lub nawet tylko wskaze palcem na ziemie, pies odrazu z łóżka zeskakuje i podchodzi do ojca przed nogi, warcząć z pyskiem blisko ręki, jakby chciał ugryźć. I wydaje się wtedy taki posłuszny, że odrazu komende wykonał, ale przecież idzie i warczy:/

Kiedy ja podchodzę do łóżka gdzie Gryf z kimś leży i go chce zabrać, czasem lekko warknie, ale przeważnie nie mam z tym problemu. Jedynie, jak jest bardzo głodny, a spróbuje coś zrobić koło miski, to oczywiście warczy ( choć nigdy nie zabierałam mu miski jak jadł).

Ostatnio ugryzł, dosyć mocno mojego chłopaka. Bo nie wiem czemu, ale Gryf strasznie się denerwuje jak on mu coś powie albo dotknie jak np przeciąga się ze mną zabawką. Tyle razy mówiłam, żeby tak nie robił (chłopak), skoro widzi, że to psa złości, no i się doigrał. Najpierw go złapał, jak się z piesom bawiłam, więc potem jak już skończyliśmy i chłopak wyciągnął rękę, żeby pogłaskać Gryfa, piesa się rzuciła na rękę, złapała łapami i mocno zębami, aż krew popłynęła. :(

Ja nie wiem jak do Gryfa podejść, jak się wyda komende to nic, albo ją wykona warcząc. Jk się krzyknie to nic, jeszcze bardziej się złości. Nawet probowalam mowic cieszacym sie glosem tak jak mowie do niego jak mamy isc na spacer, albo ma dostac jedzenie, to wtedy przestanie warczec i zaczyna mnie sluchac zainteresowany, ale jak tylko przestane to każdy ruch ojca czy chłopaka, wywołuje znowu złość.

Link to comment
Share on other sites

Po pierwsze - mimo, że wygląda to na książkowy przykład problemu z hierarchią stada, to moim zdaniem powinnaś pilnie zasięgnąć rady behawiorysty (zwanego potocznie zoopsychologiem). Nie tresera (chyba że jest także behawiorystą) bo komendy pies zna i wykonuje.
[behawioryści mają tu na Dogo zarówno zwolenników, jak i przeciwników, sama musisz zdecydować których posłuchasz]

Dalsza część NIE jest poradą a tylko przypuszczeniem opartym na podobnym nieco problemie z moim poprzednim psem.

Najpierw pytania:
- czy Twójemu psu poświęcasz wiele uwagi w ciagu dnia?
- czy ma on prawo uwazać, że dla Ciebie jest kimś "bardzo ważnym"?
- czy warczenia dotyczą tylko innych, ale nie Ciebie i tylko wtedy gdy "obcy" zakłócają czas w którym on chce mieć ciebie "dla siebie"?
- czy to Ty GŁÓWNIE opiekujesz się tym psem, bawisz, chodzisz na spacery, dajesz jeść?
Napisz.
> jeżeli odpowiedź na większosć pytań będzie "nie" to nie wiem o co chodzi.
> jeżeli tak to WYDAJE mi się, że Twój pies uznał Ciebie za swoją Alfę a sobie przyznał miejsce "pierwszego po bogu/Alfie". (czy ktoś powiedział, że wódz, lub jego zastępca muszą górować wzrostem?? :D )
Zrób test.
Jak jesteś z psem na łóżku a przychodzi ojciec/chłopak, to wyjdź z psem z pokioju, niech dana osoba usiądzie na łóżku, a potem ty dołącz do niej...
Teoretycznie pies powinien zaakceptować nową sytuację (ale pewnie wpakuje się między was i każda próba waszego kontaktu będzie komentowana warczeniem :eviltong:)

Pies warczenie i chwytaniem zębami "karci" członków stada stojących (w jego pojęciu) niżej... Krew leci bo mamy delikatną skórę, w psim stadzie było by inaczej. On nie "gryzie"! Jakby UGRYZŁ to by się to na pogotowiu skończyło ... (tak, tak, nawet taki maluszek może pocharatać rękę człowieka tak, że trzeba szyć !)

[B]NIE jest jednak rozwiązaniem ustępowanie psu i unikanie "denerwujących go" zachowań![/B] Ten problem jak najszybciej powinniście rozwiązać!
Każde "ustępstwo" utwierdza psa w przekonaniu o jego pozycji, oraz o skuteczności (!) jego metod - a zatem pogłębia problem!!!

U mnie behawiorystka zaleciła zmniejszenie czasu i uwagi poświęcanej psu w celu osłabienia przyczyny dającej mu podstawy do takiego a nie innego umiejscawiania się w hierarchii stada i zaczęło to przynosić dobre efekty (terapia nie została doprowadzona do końca ze względu na chorobę i przedwczesną śmierć psa, któremu już "odpuściliśmy" wiedząc że zostało mu kilka miesięcy życia....)

Ubzduranie sobie wysokiej pozycji w stadzie może być niebezpieczne tak dla ludzi jak i dla psa...
Mój mały sznaucerek wziął sobie na barki ciężar przekraczający jego możliwości. Został samozwańczym "obrońcą stada" co spowodowało, że nie chciał wpuścić nikogo do domu, a na spacerach mikrość swej 9 kilogramowej postury nadrabiał histerycznymi demonstracjami i samobójczymi szarżami na kilkudziesięciokilogramowe psy, często także ras "bojowych" :mad:
Jak sama rozumiesz TRZEBA było coś zacząć z tym robić. Tresura nic nie zmieniła, bo jak wpadł w bojowy szał (głównie ze strachu) to przestawał reagować na komendy... :shake:

IMHO należało by odebrać sens (cel) działaniom warcząco-zębowym...
Podchodzi ktoś, warczenie, ty opuszczasz psa (wychodzisz) i przestajesz na niego zwracać uwagę. (będzie pewnie skakał, szalał itp) Więc jak już się uspokoi, to "zauważacie psa", chwalicie, wołacie i razem udajecie się znowu na kanapę. Jak znowu waczy, to znowu wychodzisz i ignorujesz i tak w kółko.
Przekaz ma byc jasny - warczenie = utrata uwagi/towarzystwa Pani.

Z obserwacji wiem, że częstym błędem jest "bawienie na zapas" przezd przyjściem gości. Efakt jest odwrotny - była fajna zabawa, przyszli intruzi i wszystko zepsuli ... WRRRRR...
Może spróbuj odwrotnie - przed przyjściem chłopaka godzina "bycia zajętą", a jak chłopak przyjdzie, to zaczynasz dostrzegać psa...
Musisz tak to zaaranżować, aby "intruzi" nie byli kojarzeni z przerwaniem zabawy, ale "przynosili" zabawę i towarzystwo Pani ...

Link to comment
Share on other sites

Czy wszystko zawsze trzeba tłumaczyć stadem? Pies nie tworzy takiego stada z człowiekiem, ani nawet z innymi psami jak wilcza watacha.

[QUOTE]Tresura nic nie zmieniła, bo jak wpadł w bojowy szał (głównie ze strachu) to przestawał reagować na komendy... [/QUOTE]
bo to zła tresura była;) jeżeli pies z jakiegoś powodu nie wykonuje komendy trzeba znaleść przyczynę i zlikwidować - spójrz na psy na IPO na przykład pracują na bardzo wysokim progu pobudzenia a puszczają pozoranta na jedną komendę.

Dobry szkoleniowiec powinien sobie poradzić, osobiście nie ufam zoopsychologom zwłaszcza od kiedy pacjent jednego prawie zjadł mi suczka. Ale nie skreślam tak czy tak potrzebny jest ktoś na miejscu.

[QUOTE]choć nigdy nie zabierałam mu miski jak jadł[/QUOTE]
ja też nie, pies ma mi oddać miskę/kość/coś i średnio mnie interesuje co o tym myśli, ja karmię więc ja wymagam:diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Ja to widzę jak chodzenie na paluszkach przy psie - nie dotykać bo warczy, nie podchodzić, nie zabierać, nie krzyczeć bo się bardziej złości. Wojowniczy piesek ustawił całą rodzinę ;)
Pies jest jeszcze młody, przyzwyczajenia da się zmienić :)

Link to comment
Share on other sites

Czy wszystko można wytłumaczyć stadem?
Nie wiem. A jeżeli skupimy się na słowie WSZYSTKO, to powiem - NIE...
Ale i człowiek i pies są stworzeniami stadnymi.
Czy chcemy czy nie element rywalizacji towarzyszy nam od dzieciństwa po grób.
Firma to też nie stado w rozumieniu wilczej watachy i nikt za nikogo życia nie odda, ale w walce o względy "Alfy" ludzie potrafią pokasować sobie na wzajem twarde dyski, z efektami wielomiesięcznej pracy ...
Jak chcąc utrzymać wysoką pozycję, rozmawiając w firmie z "Alfą" wspinasz się na wyżyny swych możliwości, a jakiś kolega zaczyna Cię szczypać w tyłek, albo ciągnąć za ucho, to musi się liczyć z gwałtowną reakcją ... (tak jak ciągnąc psa za łapę, gdy "przeciąga" zabawkę z Alfą ...)
Czy ja uważam, że "kompleks dominacyjny" tłumaczy wszystko i czy podane w książkach recepty opisują każdy przypadek?
NIE!
Np. mój pies jadł ostatni, był przez pewien okres "zmuszany" do przepuszczania nas w drzwaich i ... NIC - nadal uważał się za "obrońcę korony" :eviltong:
Powiem więcej, - uważam, że nie istnieje UNIWERSALNY schemat zachowań i recept dla psów, możliwy do opisania w książce. (tak jak nie istnieje jeden schemat u ludzi ...)
Natomiast sądzę, że jeżeli jakieś zachowanie ma określony cel, to usuwając ten cel można wyeliminować określone negatywne zachowanie.
(problem zaczyna się, gdy nie możemy wyeliminować "celu ..." - np. obrony stada)

Co do behawiorystów, szkoleniowców, neurochirurgów i pianistów, to są ... lepsi i gorsi :eviltong:
W szczególności "w plecy" mają behawioryści, bo ich efektywność opiera się na stosowaniu się WŁAŚCICIELI do rad behawiorysty, a z tym bywa ... różnie ;)

Co do treserki, to ona zdobyła AUTORYTET u naszego psa, a nam się nie udało ...:eviltong:. W pojęciu psa była osobnikiem silniejszym, nie wymagającym obrony i wystarczyło krótkie "NIE!" i pies rezygnował z szarży...
Nas jednak uznawął z ałagodne ciamajdy wymagające jego ochrony, względnie nie gwarantujące bezpieczeństwa stada i w kwestii "obronności" stawiał na swoim ...

UPDATE:
Z obserwacji i lektur wnioskuję, że im mniejszy piesek, tym gwałtowniej i fanatyczniej broni zdobytych pozycji :eviltong:.

Link to comment
Share on other sites

dla mnie takie przykładanie schematu watachy do psów jest ogromnym uproszczeniem. Coś jak opowiastka o chmurkach w niebie i kotłach smoły w piekle.
Ja widzę to jako walkę o zasoby - psu na czymś zależy, coś ma, a nikt nie reguluje możliwości używania zasobów i nie regulował nigdy więc teraz jest bunt, płacz i zgrzytanie zębów - coś jak dwulatek z zabawką której nie chcą kupić rodzice;) dlatego sięgnięcie do super niani mi pasuje - jedne zasady, jednakowe postępowanie wszystkich w domu, konsekwencja. I może karny jeżyk:diabloti:

[QUOTE]Z obserwacji i lektur wnioskuję, że im mniejszy piesek, tym gwałtowniej i fanatyczniej broni zdobytych pozycji[/QUOTE]
ja bym raczej powiedziała że im mniejsze ciałko, tym większe ego:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

"Watacha", czy "zasoby", mówimy de facto o tym samym ;) (BTW - status w watasze to ... dostęp do zasobów :eviltong:).
I tutaj się jak najbardziej zgadzamy...
"Zasobem" jest jedzenie, uwaga/obecność Pani, możliwość leżenia na kanapie itd itp...
Chłopak/ojciec stanowią potencjalne zagrożenie dla posaidanego "zasobu" pt. "Pani", a to musi wywołać odruch obronny!
Trzeba dążyć do tego aby :
- albo sprawić, że nie będą postrzegani jako "zmniejszacze zasobów"
- albo sprawić, że agresywna reakcja będzie prowadziła do jeszcze większego zmniejszenia zasobów niż obecność intruzów!

Link to comment
Share on other sites

[quote]I może karny jeżyk:diabloti:[/quote]
o rany... już widzę jakiegoś biednego skruszonego psa na karnym jeżyku :D
[QUOTE] Co do treserki, to ona zdobyła AUTORYTET u naszego psa, a nam się nie udało ...:eviltong:[/QUOTE]
patrzenie i podziwianie własnego psa chodzącego jak zegarek u innej osoby nie jest dla mnie :) korzystam z rad szkoleniowca (nie uczy psa komend) i jest to na zasadzie rad i pokazywania sposobów. A pies po prostu już sobie darował skoki na nią z wielkim rykiem - nie zdobyła autorytetu, po prostu 'trochę' ją zaakceptował :)
a wyperswadowanie psu nadmiernej obronności należy do osoby bronionej, musi pokazać, że jej się to nie podoba.
A tu jest stosowana metoda 'paluszków' żeby psa nie zezłościć ;)

Link to comment
Share on other sites

aby korzystać z zasobów nie musi istnieć watacha ;)

Też bym warczała jak by ktoś nagle próbował mi ograniczyć coś z czego korzystałam, ale ja zawsze byłam miła i sympatyczna:diabloti:
[QUOTE]albo sprawić, że nie będą postrzegani jako "zmniejszacze zasobów"[/QUOTE]
ja bym ich widziła na pozycji osoby dysponującej zasobami których pies pożąda

edit
[QUOTE]patrzenie i podziwianie własnego psa chodzącego jak zegarek u innej osoby nie jest dla mnie[/QUOTE]
coś by mnie trafiło;)

Link to comment
Share on other sites

Trochę się mylicie, co mozna by udowodnić archiwlanymi postami, ale wybaczcie musicie uwierzyć na słowo (lub sami przejrzeć 400 postów :eviltong:)
Pies na PT NIE poszedł się czegoś uczyć, ale ODUCZYĆ.
Podstawowego zestawu komend nauczyłem go bez problemu SAM...
Problemy z którymi poszliśmy na PT to:
- "ataki" na inne psy
- obszczekiwanie wszystkiego i wszystkich
- żarcie wszystkiego na spacerze
- nieopanowane ciągnięcie
Treserka osiągnęła sukces prawie we wszystkich aspektach.
Niestety mimo pilnego stosowania się do jej zaleceń prawie w ogóle nie przeniosło się to na życie codzienne - tzn. pies sumienie stosował się do zakazów wyłącznie podczas szkolenia :mad:
I nie była to "lekka akceptacja" treserki, ale poddańcze bezwzględne posłuszeństwo, a wręcz "zgadywanie jej myśli" ...
Np. ściągnęliśmy treserkę do naszego bloku.
Jak winda zatrzymała się na inym piętrze niż nasze lub parter to pies histerycznie szczekał.
Wsiedliśmy z treserką, nacisnąłem na podpuchę inne pietro, widna się zatrzymała i co?
... CISZA! Pies nawet nie warknął ...:crazyeye:

JAk pies się "uczył"?
Przykład "ciagnięcie":
Idzie z treserką, lekkie zebranie smyczy, komenda "równaj" - pies równa. Przejmujemy psa, ściagnięcie smyczy, komenda "równaj", pies równa.
Koniec lekcji, treserka za róg, - ściągnięcie smyczy, komenda ... i ... nic, pies ciągnie ... :mad:

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Pies na PT NIE poszedł się czegoś uczyć, ale ODUCZYĆ.[/QUOTE]
i to dla mnie jest największym błędem. Pies ma przestać coś robić iii? Wolę uczenie pewnych zachowań i 'zauczanie' starych, pokazanie psu co ma robić w pewnych sytuacjach potrafi wyeliminować zachowania przez nas niepożądane.

Pies sam nie powiąże 'a ok na szkoleniu tak to i w domu tak' przyswoił że na szkoleniu (a właściwie w obecności i rękach pewnej osoby) się słuchamy w domu nie koniecznie bo nie ma nikogo sensownego do rozmowy;) co było takiego w treserce że ją szanował?

Link to comment
Share on other sites

[B]M@d [/B]ja nie chodzę na PT tylko zajęcia indywidualne i może stąd ta różnica ;) a problemy typowo życiowe, czyli dotykanie go przez obce osoby, spotykanie różnych psów, ludzi, którzy podchodzą i bezczelnie się na niego gapią. Godzina chodzenia... a później 2 tygodnie codziennych ćwiczeń i czasem robienie z siebie głupka (patrz mój podpis i wyobraź sobie jak chodzę z tym potworem po parku i zaczepiam ludzi) ;)
Mój pies miał podobne fobie do psa autorki tematu i jak w przeciągu 1,5 miesiąca ugryzł 3 razy w 'za długie' rączki, to teraz mam coraz mniejsze problemy nawet z jazdą komunikacją miejską, bo nie szuka wzrokiem ofiary która odważy spojrzeć mu się w oczy :D
I mam nadzieję, że dużo osób nie czyta tego tematu bo zostanę zlinczowana - pracujemy z kolczatką ;) ale ciii...

Link to comment
Share on other sites

Treserka na "dzień dobry" "wjechała mu z butami w zyciorys" ;)
W pierwszej sekundzie 1 spotkania gdy zaczął na nią szczekać, rzuciła mu pod łapy kilka ogniw łańcucha i krzyknęła FE!!
Od tej pory budziła w nim niesamowity respekt ...

Z tego doświadczenia wyciągnąłem wnioski z następnym psem.
Jak go wziąłem ze schronu, to za furtką już chciał sobie decydować gdzie iść i co wąchać...
No to dobitnie powiedziałem FE!, RÓWNAJ, NOGA! ściągnąłem smycz i ... pies karnie poszedł do samochodu.
Przez pierwsze tygodnie do przesady pilnowałem natychmiastowego precyzyjnego wykonywania komend.
Po mniej więcej tygodniu nastał "czas buntu".
Próbował kilka razy anarchii - na ile nieposłuszeństwa może sobie bezkarnie pozwolić..., ale nie popuściliśmy!.
Całą jedną noc trwała "bitwa o sypialnię" (próby włamania siła, szczekanie, wycie itd, aż w końcu po kilku dniach zaprzestał buntu i teraz mamy ustalone, kto w domu rządzi... i że sypialnia w nocy nie jest dla psa...

Ale chyba zeszliśmy już na Off Topic, który coraz mniej ma wspólnego z problemami założycielki tematu... :oops:

Link to comment
Share on other sites

An1a jeżeli wiesz jak użyć, dlaczego i po co to ja nie widzę problemu. Skręca mnie tylko jak widzę szczeniaki, albo komplet flexi plus kolce, albo kolce, flexi, rower itd

M@d ale my i tak nie pomożemy a podyskutować można;)
Zależy od psa - miękkiego psa takim postępowaniem można złamać i wygasić. I yy czy pies znał komendy którymi go zasypałeś czy zareagował na ostry ton głosu?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WŁADCZYNI']An1a jeżeli wiesz jak użyć, dlaczego i po co to ja nie widzę problemu. Skręca mnie tylko jak widzę szczeniaki, albo komplet flexi plus kolce, albo kolce, flexi, rower itd

M@d ale my i tak nie pomożemy a podyskutować można;)
Zależy od psa - miękkiego psa takim postępowaniem można złamać i wygasić. I yy czy pies znał komendy którymi go zasypałeś czy zareagował na ostry ton głosu?[/quote]
a najnowszy wynalazek? dodaj jeszcze kaganiec nylonowy do psa biegnącego przy rowerze. Tak mnie zamurowało, że zapomniałam, że chciałam coś krzyknąć..
[B]M@d [/B]u mnie pierwsze spotkanie polegało na wyczuciu psa, też darł się na babkę jak podchodziła, stanęła bokiem, zlała go i prowadziłyśmy rozmowę dalej. Łańcuch został rzucony na 3 czy 4 spotkaniu. Jakby zrobiła coś takiego od razu miałaby gotowy atak na siebie ;)

Dlatego na tym polegają uniwersalne porady, to co działa na jednego psa może zaszkodzić drugiemu.

Link to comment
Share on other sites

Zbiorczo na różne tematy:
- moje PT było także indywidualne (a co do uniwersalnych rad to już napisałem wcześniej i się zgadzamy) ;)
- obecny pies brany ze schroniska (zgodnie z informacjami ze schroniska) zna komendy. Tyle, że nie było wiadomo jakie dokładnie mają brzmienie. Mój poprzedni znał "równaj", ale użyłem też "noga" i okazało się, że dobrze, bo Lump zna "noga", a nie "równaj".
Lump jest psem wysoce wykształconym i posłusznym.
Wedle wszelkich oznak przeszedł szkolenie obronne lub przynajmniej jego elementy (albo jest genialnym samoukiem, w co wątpię).
Zna i wykonuje m.in. komendę :zostań" choć drżenie łap i cała postawa wskazuje jak wiele go to kosztuje ... (to pies po traumie i fanatycznie pilnuje się nas na spacerach, a "zostań" jest chyba najtrudniejszą dla niego komendą, więc nie "katujemy" go nią zbyt często ;))

[B] Co zaś do źródłowego tematu, to sądzę, że należy tak aranżować sytuację, żeby "przybycie" chłopak/ojca wiązało się z rozpoczęciem zabawy i skupianiem uwagi na psie (bez przesady oczywiście), a nie kończeniem zabawy i "odbieraniem" mu zainteresowania Pani.
Czyli cała sprawa w prawidłowej dystrybucji "zasobów" [/B];)

Link to comment
Share on other sites

Ło ale sie temat rozwinął :)
A więc tak, nie poświęcam bardzo dużo uwagi psu, pobawimy się czasem, pójdziemy na długi spacer, ale często cały dzień mnie nie ma bo jestem w pracy/szkole, więc wtedy Gryfem opiekuje się mama. Nie wiem czy jestem bardzo ważna dla niego- fakt cieszy się najbardizej na mój widok kiedy wracamy z rodziną do domu, ale np widząc moją babcie (która zawsze coś dobrego mu coś da:/) to zapomina o bożym świecie.

Co do warczenia to na mnie włąśnie warczy przy misce i czasem jak gdzieś leży z kimś na kanapie i go ściągam to warknie, ale delikatnie to nie to co na facetów. I to też nie jest tak, że warczy na innych jak ja jestem w pokoju, czasem jestem w innym pokoju i się zajmuje swoimi rzeczami, ale fakt kiedy mnie nie ma w domu i pies jest zdany tylko na chlłopaka lub mojego tate to podobno (tak mówią) wtedy nie warczy. Wogóle czasem Gryf sam przyjdzie, żeby go wziąć na kolana czy na łóżko i jak go biorą leża z nim wszystko ok, ale jak chcą zejść/zdjąć psa/ przesunąć (nieraz się rozwali na pół łóżka) to nagle szczerzenie zębów i już mały agresor się robi.

A z tym gryzieniem to sie zmartwiłam, bo zawsze jak chciał kogoś złapać robił to delikatnie, tak naprawde nie gryząc, a teraz poporstu się rzucił i nie chciał puścić.

Z tą zabawą, to Gryf częściej przynosi piłke mojemu tacie kiedy ogląda telewizor niż mnie.
A chłopak zawsze jak przyszedł, to nieraz porzucał mu zabawką, Gryf nawet często sam zaraz po przyjściu i ogólnej radości, że przyszedł przynosił zabawkę w pysku.

Wogóle dzisiaj kiedy ja leżałam plackiem na słońcu w jednej części działki a Gryf poszedł do wujka w cień i położył się w nogach u niego to po paru minutach słysze warczenie... wujek chciał go tylko przesunąć bo mu nogi już scierpły.

W sumie może i chodze na paluszkach, ale to dlatego, że ani miły głos, ani komenda, ani stanowcze nie, ani krzyk nic nie dają, więc poporstu staram się unikać sytuacji w których się tak zachowuje.

Ja nie wiem myślicie, że on tak bardzo mnie uwielbia, żę to warczenie w zazdrości czy obronie? Ostatnio jak spał ze mną w łóżku, przykryty kołdrą, zaczał warczeć o 4 w nocy kiedy tata brał ciuchy z szafy w moim pokoju idąc do pracy i ani nic do psa nie powiedział, ani nie był blisko łóżka. Im dłużej to trwa tym bardziej się z niego robi złośnik, czasem się z mamą śmiejemy, że Gryf się zachowuje jak niewyspane dziecko które marudzi, jak jest zmęczone przed spaniem:P

A jak mogę znaleźć behawioryste/szkoleniowca? Na internecie nie ma za wielu, którzy byli by z moich okolic. Jedynie szkoły z Katowic, bo Gliwice to za daleko na podróż autobusem:/

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]W sumie może i chodze na paluszkach, ale to dlatego, że ani miły głos, ani komenda, ani stanowcze nie, ani krzyk nic nie dają, więc poporstu staram się unikać sytuacji w których się tak zachowuje.[/QUOTE]
Nie przeszkadza Ci to?
Nie rozwiązany problem zwykle narasta i w końcu dojdzie a właściwie doszło do nieszczęscia bo pies dziabnął.

to [URL="http://dogi_niemieckie_hodowla.republika.pl/"]http://dogi_niemieckie_hodowla.republika.pl/[/URL] wygląda ciekawie, nie sugeruj się nazwą tam też szkolą i z tego co widzę fajnymi metodami:)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='nomu']Właśnie przeszkadza, dlatego zaczęłam pytać się was :(

Wszytkie kursy są takie drogie? Bo myśle, że jedne zajęcia indywidualne to by było za mało :([/quote]

Ja korzystałem z indywidualnych konsultacji z lekarką weterynarii , behawiorystką. To były raptem 2 spotkania, które trwały - pierwsze ok 2 godzin, drugie godzinę - i kosztowały po ok. 100 zł
Pierwsze było formułowaniem problemu i testowaniem zachowań, a drugie, po jakimś czasie było reasumpcją postępów i uaktualnieniem zaleceń na przyszłość.
Oczywiście liczba spotkań jest sprawą indywidualną.
U nas zaczęło działać to co zaleciła na pierwszym spotkaniu i dlatego nie było potrzeby więcej niż 2. (ponadto po kilku miesiącach od tego momentu,jak pisałem, wyszła jego choroba i wszystko inne przestało mieć znaczenie)
Ale oczywiście w innym przypadku może być inaczej.

Link to comment
Share on other sites

przez gg można uzskać tyle samo co na forum, a w wypadku kiedy pies już ugryzł i właściciele praktycznie chodzą na paluszkach żeby piesek nie gryzł jedna nietrafiona rada może się skończyć pogryzienie.
Szkoleniwowiec musi zobaczyć psa, zwyczaje panujące w domu, stosunek domowników do psa itd itd

Link to comment
Share on other sites

Skontaktowałam się z panią szkoleniowiec z mojego miasta, dała pewne porady, ale tak jak i wy mówicie, nie da się pomóc nie widząc tej sytuacji. A ja powtórek takich sytuacji nie widze inaczej jak tylko nagrać. Bo Gryf przy obcych jest grzeczniusi, a poza domem to już wogóle. I moze ma racje, że Gryf jest troche rozpieszczony? Bo np zdejmowanie, przesuwanie go z kanapy, nóg czy pleców uważa za obraze stanu i dlatego warczy.
A numer się przyda, może coś innego zauważy w Gryfowym zachowaniu i coś poradzi.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...