Jump to content
Dogomania

Już jest!!!!


Maggie

Recommended Posts

Tak więc w piątek przybyła do mojego domku Bokamaro Josselin, w skrócie zwana Jossie :-) Pomijając to, że jest to najsłodszy, najbardziej inteligentny (umie już siad, zostań - uczę na comber wołowy ;-)) stworzeń na ziemi jest jeden problem:

Strasznie boi się wychodzić na dwór. Wiem, że jest jeszcze onieśmielona, ale ona po prostu za wszelką cenę nie chce być na dworze. Na początku w miarę dobrze chodziła na smyczy, po 2 dniach, jak nieco nabrała pewności siebie ciągnie jak nieboskie stworzenie - oczywiście z powrotem do domu. Była na działce, było super, czuła się świetnie, nawet oszczekiwała 'obcych', na przyblokowym trawniczku boi się wszystkiego :roll: Zaznaczam, że okolica cicha, w pobliżu nie ma głośnej ulicy, jest trawka, drzewka no i parę psów zazwyczaj, na widok których Jo trzęsie się, jak galareta (większe od niej) lub warczy (mniejsze). Co gorsze - mam wrażenie, że zamiast się poprawiać, jest coraz gorzej :( Nawet jej nie wyprowadzam, tylko wynoszę na dwór, bo nie ma wyjścia - sama nie pójdzie.

Nie wiem jeszcze, co będzie z samodzielnym zostawaniem w domu, bo jak na razie przy próbach kilkuminutowych kręci się niespokojnie, szuka i jest poddenerwowana. A urlopy się kiedyś skończą... No, ale powolutku.

Poza tym, jak pisałam, jest urocza, inteligentna, delikatna, wrażliwa i w ogóle ... jesteśmy w niej po prostu zakochani. Bez żadnych problemów dogadała się z dwoma kotami! To znaczy po prostu je olewa (na szczęście z wzajemnością). Wiecie, że to mój pierwszy chart i mam go dopiero 3 dni, ale wiem już na pewno, że uwielbiam charty. A miałam w życiu parę ras piechów (podhalan, collie, ostatnio jamnik) :wink:

Pozdrowionka dla wszystkich

Maggie

Link to comment
Share on other sites

:) po pierwsze Ci zazdroszczę (bo na pipetkę i to od Gosi choruję od dawna i coraz bardziej ;) ) i gratuluję :) a po drugie- no cóż, tylko czas i cierpliwość może tu pomóc. Ona całe życie mieszkała w domu i ogrodzie, znała tylko swoje stado i swoich ludzi (bo mieszkała do tej pory w hodowli, prawda?) i po prostu ten świat którego nie zna ją przeraża. Nie możesz jej okazać znieciepliwienia, czy krzyknąć, bądź cierpliwa i nic na siłę! ona musi czuć sie koło Ciebie bezpiecznie. Dużo sie z nią baw zabawkami w domu, ćwicz i nagradzaj smakołykami jak robisz. Postaraj się może bawić blisko drzwi, zobacz jak sie zachowuje, nagradzaj tylko za to, że jest rozluźniona i nie okazuje lęku. Nie zmuszaj jej do niczego (no wiem, że musi wychodzić na spacery, ale poza tym), może po jakimś czasie pobawicie się na korytarzu, potem przed domem i coraz dalej na spacerach. Fajnie by było jakbyś miałą znajomego łagodnego psa, do którego by się sama stopniowo przekonała, którego by sama zaakceptowała po jakimś czasie i czuła sie z nim pewniej. Zobacz co jest dla niej najsilniejszą motywacją (smakołyk? jakaś zabawka konkretna?) i spróbuj ją delikatnie zachęcać do zabawy (zabawą tu też może być powtarzanie ćwiczeń które już dobrze zna). Niech ma długą smycz , spróbuj jej nie zmuszać do chodzenia za Tobą, tylko co jakiś czas przykucać, przywabiać, zachęcać, zwracać na siebie uwagę. Niech nawet ucieknie na koniec smyczy jak chce, ale musi wiedzieć, że to przy Tobie jest bezpieczna a nie tylko w mieszkaniu. Jestem przekonana, że Ci sie w końcu uda, tylko na to trzeba czasu... acha, staraj się nagradzać ją za brak zdenerwowania, choćby zaineresowała się czymś na 2 sekundy, nie nagradzaj jej za szarpanie się na smyczy, nie pocieszaj jej raczej próbuj delikatnie odwracać uwagę.

powodzenia!

acha, co do zostawania w domu- jak się troszkę przyzwyczai spróbuj zostawiać ją samą (powiedz po prostu "zostań" albo coś takiego, daj zabawkę, nie roztkliwiaj się) najpierw na 5 minut (wyjdź z mieszkania)- jak będzie cicho to wejdź, przywitaj sie z nią. Stopniowo jak będzie ok wydłużaj czas swojej nieobeności.

Link to comment
Share on other sites

Tilia, dziękuję... Ja wiem, że tu potrzeba cierpliwości, tylko martwi mnie to, że wydaje mi się, że wcale nie idzie ku lepszemu :-( i nie wiem, może gdzieś popełniam błąd... Ja cały czas stosuję metodę nagradzania, chyba nawet nie potrafiłabym na nią krzyknąć - ona jest taka delikatna... Ale Twoje szczegółowe rady wezmę pod uwagę. Sęk jeszcze w tym, że jak wychodzę razem Z TŻem to jest wszystko OK, to znaczy 'stado całe jest' i jest w porządku - wcale się tak nie denerwuje, a jak wychodzimy pojedyńczo to... tragedia.

Wiem, że trzeba czasu, bo faktycznie, mieszkała w hodowli, gdzie są trochę inne warunki, tylko mi jest jej po prostu szkoda. I tak szybko zaakceptowała nowe stado i trzyma się nas jak 'wesz kożucha', w domu nie brudzi, więc na spacery _musi_ wychodzić.

Tilia, ja na swojego pipeta czekałam kilka lat (praca nie pozwalała na psa żadnego) i też od początku miał być od pani Małgosi. Taki wyczekany to jest coś najpiękniejszego na świecie - jak przywiozłam Jossie to nawet nie szalałam z radości, tylko czułam takie... wewnętrzne spełnienie i spokój, że w końcu 'wszystko jest na swoim miejscu'... I tego samego Ci w przyszłości życzę.

Link to comment
Share on other sites

Maggie

Na początku gartulacje :lol: :laola: I witamy w gronie charciarzy. Myslę, że będzie Ci z nami dobrze :lol:

Teraz jedna uwaga. Tilia bardzo pięknie opisała postępowanie ze szczeniakiem. Ja tylko dodam, że musisz pamietać, że każde poklepanie czy pogłaskanie RÓWNIEŻ JEST NAGRODĄ. Tak więc jeżeli snia się boi to pod żadnym pozorem jej nie głaskaj i nie poklepuj, bo tylko utwierdzisz w niej przekonanie, że banie się jest pozytywne. Wiem, że serce się "kraje", ale to jest bardzo ważne. Nagroda tylo za to, co jest dobre.

Powodzenia ! :)

Link to comment
Share on other sites

Roti, staram się to głaskanie kontrolować, tylko czasem się zapomnę :oops: Tak samo przy ćwiczeniu zostawiania jej samej tez zachowujemy obojetnosc przy 'wyjsciach' i 'powrotach', żeby nie prowokować 'nienormalnej' sytuacji w główce psiny. I też się serce kraje :)

Link to comment
Share on other sites

Maggie - witaj i gratulacje!! :D

Ja Ci osobiście za dużo nie pomogę, do mnie ostatnio szczeniaki trafiają jak już są inne psy, więc wszystko łapią "automatycznie".

Jedyne co mi się jeszcze nasunęło na myśl, w związku z "wywodem" Tilii, to coś o czym pisała Fennel - czyli, żeby po powrocie z "polowania" (czyli wracasz z pracy do domu) nie rozczulać się nad psem. Tzn. - pozostajesz obojętna, żeby pies się uspokoił i przestał Cię obskakiwać itp. Dopiero wtedy go chwalisz i się z nim witasz.

Dla mnie osobiście jest to trochę trudne, no ale w jakiś sposób motywacja takiego zachowania do mnie przemawia.

Jeżeli Jo bardzo się boi Waszych wyjść, to jest to podobny przypadek jak opisuje ten który opisuje w/w autorka w swojej książce.

Link to comment
Share on other sites

Maggie

Bo naukę psa zaczyna się od nauki jego właściciela :lol:

Aleksandra

A żeby skutecznie oduczyć obskakiwania, to najlepiej po prostu się odwracać od psa. Metoda dobra, ale nieststy nie działa od razu. Z resztą żadna metoda nie działa od razu. Do tego potrzebny jest czas :)

Trzymamy kciuki za powodzenie wychowawcze Maggie :)

Link to comment
Share on other sites

Maggie, ogromne gratulację!!! Jak tylko Jossie nabierze pewności na dworku pisze sie na spacerek rzaem z Naomi :lol: . Co do problemikow z Naomi to chyba wszystko zostało powiedziane. :) Ja sama teraz mam malutkie problemy z Naomi.. pare dni z nią się nie uczylam... i tearz musze 5 raz powtórzyc zanim usiądzie, czy zosatanie w miejscu... Pozatym przyjechały Dziadki... uczą ją żebrać i głaszczą, przytulają gdy sie boli... a im nie wytłumacze, że zle robią, to musze czekac, az wyjadą i wszystko wróci do normy.

A próbowalas już spuszczac Jossie ze smyczy? :D

Link to comment
Share on other sites

bardzo szkoda suni dla niej to pewnie ogromny stres taka zmiana.

osobiscie jako hodowca jestem przeciwnikiem takiego oddawania podrosnietych zwierzat ale to tylko moje prywatne i niewiele znaczace zdanie.

Sami bralismy z zagranicy whippety z kenelu i zaden tak bardzo tego nie przezywal Oczywiscie psy te byly juz tez w wieku ciut ponad szczeniecym:)0

Maggie jezeli masz ochote moze wspolnie znajdziemy sposob zeby dziewczynce pomoc. P. Kaminska na wystawei klubowej wyrazala sie o niej jako o swojej nadzieji wystawowej i hodowlanej. sunia byla ufna i przylacielsko nastawiona do swiata. Nie minelo duzo czasu zeby taka wielka zmiane i taki uraz mogl powstac na stale i ktorego nie mozna by sie pozbyc. Nie trzeba sie pozbywac psa z domu zeby pozbyc sie problemu i klopotu.

Zapewne troche konsekwentnego postepowania z twojej strony jest tu konieczni i byc moze zajmie ci to troche czasu ale wszystko powinno sie dobrze skonczyc.

( napisz jezeli masz ochote na priva [email protected] )

Link to comment
Share on other sites

Olu a ja się nie zgadzam z Fennel ;) powitania (w przeciwieństwie do pożegnań) u nas zawsze są radosne i spontaniczne. Jeśli chodzi o skakanie - zawsze można mieć w przedpokoju np "powitalną" zabawkę, na którą pies przeniesie swoje emocje (jak Pasja na Ramzesa :P ) ;) albo po prostu w przypadku nadmiernej ekscytacji psa kazać mu np zrobić "siad" aż się uspokoi- wtedy nie krzyczysz na psa za skakanie, tylko wymagasz dokładnego wykonania ćwiczenia ;) Ale co kto woli :)

no i właśnie to co napisała Rotti, a mi się nie udało wyraźnie sprecyzować- pocieszanie, głaskanie, ton głosu- to również nagrody. Pies związany z przewodnikiem bardzo odbiera jego nastroje, jeśli będziesz zdenerwowana (i np będziesz ją pocieszać)- ona też będzie sie denerwować, bo pomyśli, że Ty też widzisz, że coś jest nie tak ;) Staraj się być łągodna, ale pewna siebie (prawdziwy godny zaufania przewodnik ;) ). I obserwuj ją, wychwytuj sygnały.

a 3 dni to za mało, poczekaj tydzień-dwa wtedy powinno być widać jakąś poprawę.

Lazarus- to jest kwestia wieku- on byłą szczenięciem, jechała ze stadem znajomych psów, z panią. Minął czas gdzie dorastała bez socjalizacji z miastem, nowością. Zapewne sunia na znajomym terenie zachowywała się normalnie, ale tych miejsc i sytuacji po prostu nie zna i jej zachowanie teraz jest zupełnie naturalne. Ale ja myślę, że będzie dobrze.

Link to comment
Share on other sites

Lazarus- ja oczywiście nie mam tyle doświadczenia z whippetami. Ale z innymi psami trochę jednak mam. I nadal twierdzę, że jeśli pies zna tylko swoje miejsce i tylko swoje stado przez pierwsze miesiące życia (poważne błędy w socjalizacji) i nagle trafi do zupełnie obcego środowiska o ogromem bodźców gdzie nie ma nowego stada psów czy choćby jednego -dwóch psów (co innego może być jeśli takiego psa bierze ktoś kto ma inne psy) w domu to może (wiem- nie musi, ale może, sama znam takie przypadki!) się tak zachowywać. Zwłaszcza delikatny i bardzo wrażliwy psychicznie. Teraz bardzo ważne ustalić jasne zasady i rytm i...czekać.

ale oczywiście możesz się ze mną nie zgadzać, jasne

Link to comment
Share on other sites

Droga Maggie.

Wbrew temu co mowi Tilia zachowanie Twojej suczki nie jest normalne.Widzę tu niesamowite podobieństwo z zachowaniem nabytej pzreze mnie 10 lat temu briardki.Przywieźlismy ją z męzem z hodowli, w ktorej nieodpowiedzialna hodowczyni odchowala miot w komórce, bez żadnego kontaktu z otaczającym światem, czlowieka widzialy jedynie w chwili karmienia.W swoim domu zachowywala się normalnie, jednak problemy zaczęły się po przywiezieniu do nas.Tak samo jak Josselinka bała się wychodzić na dwór, po wyniesieniu chowała się pod najbliższy samochód i nie mozna jej bylo stamtąd wyciągnąć.Nie mógł poglaskać jej nikt obcy, nawet dziecko, bo skowyczala jak przy biciu.Bała sie każdego nowego odglosu, dźwięku , przedmiotu.Przejeżdżający samochod wywoływał w niej panikę nie do opanowania itd.Wet stwierdził klasyczny przypadek choroby kennelowej, w skrocie psychozy lękowej u psów, biorącej się przez zaniedbanie hodowcy odpowiedniej socjalizacjii w młodym , szczenięcym wieku, czyli po prostu zaznajomiania psiaka z otoczeniem, innymi ludźmi i zwierzętami.

No i zaczęło się zmudne szkolenie u fachowców, codzienne ćwiczenia indywidualne, tylko ona i ja. Trwalo to kilkanaście miesięcy, zanim moglam powiedzieć ze pies jest normalny i pozbyl się lęków.Tyle czasu musialam poswięcić, żeby ją z tego stanu wyprowadzić, a wszystko dlatego, ze nieodpowiedzialny hodowca zaniedbał tak oczywistej potrzeby socjalizacji.Każdy pies, nawet dorosły w odosobnieniu, pozbawiony możliwości kontaktu z otoczeniem zaczyna przjawiać objawy choroby kennelowej.

Zachowanie Twojej Jossie świadczy o tym, ze objawy te nie są tak zaawansowane jak u mojej Cleo i pewnie wycofaja się te lęki pzred nieznanym znacznie szybciej, ale potrzeba przy tym duzo cierpliwości i delikatności, oraz milości.

Nie mam za to cienia wątpliwości, że jest to choroba kennelowa i wzięła się z odosobnienia u tak wrażliwego psa jakim jest whippet.Dziwię się bardzo Tilii, która również chce od tej samej hodowczyni pieska.Bo jeśli hodowca nie dba o potrzeby swoich psów, o ich socjalizację w wieku szczenięcym i właściwy kontakt z czlowiekiem, to co to za hodowca???

Link to comment
Share on other sites

Ja musze się zgodzić z powyższym. Takie zachowanie nie jest normalne. Ma za to wszelkie znamiona choroby kenelowej. Nie znam się może na chartach, ale na resocjalizacji na pewno.

Nawet Adaś, który większą część swego życia spędził w klatce w schronisku, tak się nie zachowywał. Może whippet jest bardziej wrażliwy niż polak, ale nawet w takim przypadku nie jest to normalne.

Koło mnie mieszkaja ludzie, którzy mają suczkę Tosa Inu, która zachowuje się dokładnie tak samo. (Dopiero po około 10 spotkaniach podeszła do mnie i dotknęłe mojej ręki, ale chyba zawdzięczam to obecności Adasia).

Jedno jest pewne czeka Cię wiele pracy, ale skoro mi się udało z kotami.... Czy znasz metode szkolenia kliker? jeśli nie zajrzyj na stronę klikera.

Jeśli chcesz mogę Ci pozyczyć książkę, która dokładnie opisuje co i jak.

W przypadku Adasia kliker zdziałal cuda.

Trzymam za Was kciuki.

Anna, Bajka, Adaś, Maciek,Leon i Jaś

Link to comment
Share on other sites

MOżliwe, że macie rację co do choroby kenelowej ale nie na pewno. Piesek po prostu nie czuje się jeszcze pewnie w nowym miejscu, a to przecież dopiero 3 dni. Należy dać mu czas. Uważam, że sposoby podane przez Tilię są OK i pomogą. Nigdy nie ma jednak złotego środka. Pewne rzeczy należy robić na wyczucie albo pytać innych. W każdym razie w wychowaniu sprawdza się dobrze metoda wzmocnienia pozytywnego i należy ją polecać :)

Maggie

Nie napisałaś (chyba, że coś przegapiłam) w jakim wieku jest sunia. No i może faktycznie napiszesz coś o warunkach panujących w hodowli ?

Link to comment
Share on other sites

Ja jestem tego samego zdania, co Tilia... moze moja historia z psami nie jest długa, ale zdanie mam jakie mam...

briardka,

sama mam Whippetke z tej hodowli i jestem bardzo zadowolna, socjalizacja na pewno byla odpowiednio przeprowadzona - nie mialam z nią rzadnych problemów.

Link to comment
Share on other sites

briardko ja nigdzie nie napisałam że to normalne zachowanie! napisałam, że to naturalna reakcja psa o bardzo wrażliwej psychice na taką sytuację, że popełniono błędy w socjalizacji itd. Proszę czytaj uważnie, nie chce mi się pisać tego po raz drugi. Tam szczenięta odchowywane są w domu (wszystkie psy mieszkają tam w domu z wyjątkiem dwóch), bardzo starannie, w stałym kontakcie z innymi psami, kotami, ludźmi (rodziną i gośćmi). Byłam (nie raz i nie dwa), widziałam, wiem. Psy mają do dyspozycji dom i ogród, tylko są rzadko (bardzo) wyprowadzane na spacery. Z resztą jak pisała Lazarus ta sunia na wystawie jesienią zachowywała sie normalnie, jak każde szczenię w jej wieku, jest więc prawidłowa psychicznie.

jedna z moich suk zachowywała się podobnie jak sunia briardki - kundlica wzięta ze wsi z kojca, szczenię jeszcze. Przyznaję- to był koszmar, ale wydaje mi się, że to trochę co innego niż z whippetką. Teraz Guapa jest normalnym psem, jestem z niej bardzo zadowolona (z resztą Aleksandra ją widziała). Co ciekawe- jej brat wychowywany razem z nią zachowywał się inaczej, nie miał tych cech psychicznych co ona i stres objawiał zupełnie inaczej. Poznałam też kilka psów, mocno podrośniętych wziętych ze wsi do miasta- reakcje były mniej-więcej podobne

(w zależności od cech osobnika).

Link to comment
Share on other sites

Whippetko, Ty swoją sunię przywiozlaś jako malutkie szczenię u którego nie było czasu , aby dokonaly sie zmiany w psychice.Na szczęście.

Nie twierdzę poza tym, ze wszystkie psy jednakowo są podatne na zaburzenia, wszystko na pewno zależy od osobniczej wrażliwóści.

Maggie , nie chciałam cie wystraszyć, czy zniechęcić, tylko uświadomić problem.Na pewno każdy psiak pzreżywa stres w momencie zmiany otoczenia i w zależności od psychiki różnie to objawia.Nie wątpię, ze Twoje kłopoty z Jossie są przejściowe, musisz dać jej czas się zaaklimatyzować w nowym srodowisku, okazać dużo cierpliwości, a pzrede wszystkim do niczego nie zmuszać.Najważniejsze ,że urodziła się z normalną psychką, a jej lęki i nieufność nie są wrodzone.To bardzo dobrze rokuje.Daj jej trochę czasu, nagradzaj pozytywne reakcje, niech nabierze zaufania.

Link to comment
Share on other sites

Maggie- jeszzcze jedno- czy rozmawiałaś z hodowcą? jak ja mam problemy czy pytania to piszę czy dzwonię do hodowców którzy zawsze chętnie mi pomagają. Poza tym wydaje mi się, że Gosia chciałaby wiedzieć takie rzeczy.

Link to comment
Share on other sites

moi drodzy.

Po co takie dyskusje i przelewanie z proznego w puste?

Whippetka pisze ze ma sunie z tej samej hodowli i jest ok czyli nie bylo zadnych problemow wiec takie zachowanie jak opisala Maggie jest niepokojace a nie normalne.

Sorry Tilia ale ja tez odczytalam ze uwazasz takie zachowanie jako naturalne

nie wiem jak sie cytuje ale ( Wysłany: 07 Cze, 2004 - 17:07 ) napisalas do Lazarus... - /.../jej zachowanie teraz jest zupełnie naturalne./.../

Naprawde NIE JEST TO NORMALNE ani NATURALNE i zamiast tworzyc frakcje i przepychanki slowne powinniscie cos madrego poradzic dziewczynie. Ma problem... i jezeli Maggie tylko masz ochote to moge sprobowac pomoc.

Link to comment
Share on other sites

Lazarus- 1. whip wzięłą młodziutkie szczenię, a J. jest sporą suczką

2. wytłumaczyłam o co mi chodziło, jakoś niektórzy zrozumieli o co mi chodziło, ale nie ważne

3. ja osobiście napisałam sporo rad jak według mnie należałoby sie zachowywać. Nie wiem, nie zauważyłaś tego? :o piszesz, że nie spotkałaś się z takim przypadkiem- to na podstawie jakich doświadczeń chcesz radzić? z resztą jeśli masz jakieś pomysły to dlaczego nie po prostu napiszesz? przecież o to właśnie prosziła M.

nie raz miałam do czynienia z psami które miały problemy i na miejscu Maggie postępowałabym teraz tak jak to opisałam na początku. I cierpliwie czekałabym na efekty.

Link to comment
Share on other sites

Tilia sory co cie ugryzlo?

chyba nie ja?

Najsmieszniejsze ze sama zainteresowana zamilkla a Ty masz TYLE do powiedzenia.

Byc moze nie mam na codzien do czynienia ze spaczona psychika whippetow ale wiem jaka powinny miec i wiem jak postepowac z nimi zeby nie wpadaly w taki stan.

Reasymujac mysle ze moge mimo wszystko pomoc

Pamietaj ze whippet to nie kundel z kojca ze wsi zabrany i raczej nie porownywalaby tych 2 zwirzat.

Poza tym nie lubie jak dopisuje sie cos czego nie napisalam a NIE NAPISALAM ze nie spotkalam sie z takim przypadkiem!!!!!!!!!!!

Czytaj dokladnie bo draznisz mnie.

Link to comment
Share on other sites

Chyba wywołałam burzę w szklance wody...

Mój pies nie jest szczeniakiem, tylko roczniakiem. Błędnie założyłam, że czytaliście mój poprzedni post -Dzień DobryPaństwu 2 i o tym wiecie. Sunia, ogólnie nie jest strachliwa, jak to co poniektórzy sugerują, ona jedynie jest zbyt zestresowana dźwiękami, widokami, które widzi po raz pierwszy w życiu. Bo do tej pory żyła inaczej. Dlatego jest urlop itp. Wiedzieliśmy, że adoptujemy dorosłego psa... W naszym stadzie (domu) zachowuje się normalnie. W pełni mogę zrozumieć jej zachowania, wiedząc, że żyła w zupełnie innych warunkach (sfora piechów), a teraz jest rozpieszczanym jedynakiem.

Do niektórych: nikt nie zamierza piecha oddawać - mieliśmy psy z gorszymi problemami i nigdy nie chcieliśmy się ich pozbyć. Nigdy, przenigdy na,m nie przyszło do głowy,żeby sunię oddać - to pomysły niektórych dyskutantów. Psa pokochaliśmy i nie ma takiej możliwości, żeby się go pozbyć. Żadnej.

Z hodowcą jesteśmy w kontakcie i wskazówki co do dalszego wychowania mamy (swoje też).

Pies ma niewielkie problemy (biorąc pod uwagę wiek adopcji), jest kochany - i zrobimy wszystko, żeby był szczęśliwy - wydaje się nam, że pomimo niewielkiego problemu z podwórkiem szczęśliwy jest.

Może to i moja wina, ale, kierując się ddobrem psa, liczyłam na dobre rady, a wywiązała się chora dyskusja…

A w ogóle to chciałam przeprosić wszystkich, bo może za wcześnie zgłosiłam się z problemem (po 3 dniach). Przeraziłam się po prostu, do jakiej rangi został rozdmuchany.

Josselinka JEST HAPPY. Włsśnie byliśmy na spacerze i nie jest źle

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...