Jump to content
Dogomania

Moja kochana istotka przegrała z chorobą


marck

Recommended Posts

[IMG]http://img100.imageshack.us/img100/1267/malajw7.png[/IMG]

[B]Zdrowa i piękna ...[/B]

[IMG]http://img291.imageshack.us/img291/1789/dsc00026vi7.jpg[/IMG]

[B]Pierwsze oznaki choroby ale wciąż radosna i kochana...[/B]

[IMG]http://img153.imageshack.us/img153/5784/dsc00132bn5.jpg[/IMG]

[B]Ostatnie klika dni przed śmiercią ze mną i swoją panią ...[/B]

[URL="http://rapidshare.com/files/104533198/MOV00004.3gp.html"][COLOR=#0b7bcc]http://rapidshare.com/files/104533198/MOV00004.3gp.html[/COLOR][/URL]

Mała była najwspanialszym pieskiem jakiego mieliśmy. Mój brat przywiózł ją jak miała kilka miesięcy, była szczeniaczkiem który był bity i katowany przez poprzednich wlaścicieli. Rzucany o ściany. Mój brat ją zabrał. Nasi rodzice byli od początku przeciwni by ją zatrzymać. Tata nawet chciał się wyprowadzić i powiedział albo pies albo on. I został on i pies. Lata mijały a mała była z nami, cały czas była przynas za przewodnika stada wybrała sobie naszą mame. Z nią praktycznie robiła wszystko. Niezapomne jej ulubionej zabawy. Mówiłem mała gdzie podrapać. I mała pokywała lapką by ją drapać za uszkiem. Jak tylko odchodziłem od niej odrazu domagała się drapkania. Znała wiele sztuczek, potrafiła łapać jedzenie, siadać i leżeć na komendę. Potrafiła siedzieć na 2 łapkach nawet z 20 min. Nauczyła się spać razem z nami. Spała albo w nogach albo wyciągała lepek na poduszkę i spała jak człowiek. To było wspaniałe, nigdy tego nie zapomne. Niestety w wieku 10 lat zaczeły się problemy. Pojawił jej się guzek na głowie, początkowo myśleliśmy że to nic groźnego. Jak bardzo się zdziwilśmy kiedy ten guzek zaczoł się powiekszać, następnie wyszedł na zewnątrz głowy i pękł. Do tego pojawiły się kolejne guzki które również zaczły być coraz większe. Nie było o czym mówić. Szybko do specjalistycznej kliniki dla zwierząt. I operacja usunięcia guzów. Mała szybko wróciła do zdrowia, guzy znikły a piesek zaczoł normalnie żyć. Niestety to był dopiero początek męki którą miała przejść. Rok później zachorowała na ropomacicze. Ropomacicze zamknięte które już truło organizm, poowodując spustoszenia. Piesek miał operację wycięcia macicy, po czym wrócił do zdrowia ale już zaczeły się problemy z nerkami. Sikała długo i bardzo dużo piła wody. Piła do tego stopnia że jak jej już niechcieliśmy dać wody, to wyryła dziure w ścianie by się dostać do toalety. Ale pozatym mała była z nami cieszyła się chodziła na spacery. Niestety przyszedł ostatni tydzień w którym przeżyła najgorsze chyba chwile swoje życia. Zaczeła nagminnie wymiotować początkowo mało, poźniej coraz więcej. I najgorsze było to że przestała jeść. Piła tylko wode, opadała z sił. Niechciała już nic jeść, była jakby nie obecna. Poszliśmy do weterynarza, lekarz swierdził nosówkę jednak to nie była nosówka. Mała miała już kwasice cukrzycową i zapadała w śpiączke cukrzycową. Zaczeła robić kupe na bardzo dziwny brązowy kolor z domieszką krwi który bardzo mocno śmierdział. Zapach był nie do zniesienia. Było coraz gorzej, cały nosek zatkał jej się od białej ropy, dostała zapalenia płuc i oskrzeli, niestety doszło zapalenie wszystkich błon śluzowych a także ostra niewydolnośc nerek. Po zbadaniu małej krwi wyszło że ma jeszcze cukrzyce. Dostała mnustwo zastrzyków, kroplówek i nic nie pomogło, wręcz przeciwnie. Dyszała coraz ciężej, ale najgorsze było przed nią. Około godziny 19.30 2 kwietnia 2008 roku dostała wyciek z odbytu była to brązowa supstancja z domieszką krwi. Zaczeła wypływać jej z pupy bardzo śmierdząca substancja która dusiła nas wszystkich. Przy tej substancji nie można było wytrzymać więcej niż 10 min. Wyobrażam sobie co musiała mała przechodzić trzymając to w buzi. Gdy dostała krwotok natychmiast powrót do lecznicy i kolejne USG. Wynik tragiczny, dodam ze wczesniej morfologie miala bardzo zlą wszystkie narządy byly uszkodzone przez cukrzyce. Wynik na miejscu rak wątroby. Teraz wiedziałem skąd on się wzioł. Poprzednie guzy poprostu przerzuciły się na wątrobe, ten guzek pękł i krew dostała się do układu pokarmowego. Wogóle nie reagowała na bodzce z zewnąrz. Popatrzalem jej jeszcze w oczka były prawie martwe pokazujące że ona niechce dłużej tak się męczyć. Postanowiłem ją z bratem uspać. Lekarka ją uśpiła i zawineła w czarny worek. Zabraliśmy ją do lasu gdzie ją pochowaliśmy przy drzewie które mają jej imicjaly Mała + serduszko wyryte w korze drzewa. Jeszcze jak będzie jasno przyczepie jej tam tabliczkę. Pies jak go chowaliśmy był jeszcze ciepły, miałem wrażenie że jeszcze żyje. Mówie wam to co dziś przeżyłem jest nie do opisania. Była z nami 11 lat nawspanialszy kochany piesek suczka mała która tak się do nas przywiązała że w końcówce jej życia 2 dni przed śmiercią ostatkami sił próbowała pić wodę i walczyć walczyć walczyć. Niestety była bez silna. Kocham ją i wiem że zrobiłem wszystko by ją uratować wydalismy na nią około 1500 zł na leczenie ale nie żal ani złotówki. Jest mi żal tylko tego że nie zobaczę nigdy tego przepięknego uśmiechu na jej twarzy i zadowolonego spojrzenia. Kocham ciebie mała i nigdy niezapomne. Pamiętaj gdzie kolwiek jesteś że mimo że nie zawsze byłem przy tobie kochałem ciebie najbardziej, i żaden właściciel nie dał by ci tyle serduszka ile ja ci ofiarowałem. Niewiem czy jestem w stanie kiedy kolwiek pokochać innego psa. Jesteś moją perełką miseczki smycz i kaganiec położyłem do szafy i bedą czekać na ciebie. Kocham Cię Bardzo. Wróóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóć :-(

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 56
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

ojj Mareczku :calus::calus::calus:
sama miałam dwa psiaki,wiem jak to jest
przykro mi,nic wiecej nie przychodzi mi teraz na mysl
wspolczuje ci slonko :calus::calus::calus::calus::buzi::buzi:
bedzie dobrze,Mała na pewno miala z Toba dobrze i przezyla wspaniale lata,a jak na pieska to i tak dlugo zyla
buziaczki :buzi::buzi::buzi::calus::calus::calus::calus::calus:

Link to comment
Share on other sites

Właśnie wróciłem od weterynarza który za uśpienie wczorajsze wzioł jeszcze dzisiaj 40 zł. Szczerze mówiąc mam dosyć, i nawet niechce mi się już żyć. Zaniedbuje już wszystko, wszystkie obowiązki domowe, niemogę znaleść sobie miejsca. Niemam wogóle już na chleb i przychodzą myśli samobujcze. Załamała mnie rozmowa z moimi rodzicami którzy nigdy więcej niechcą już psa. A ja już byłem na stronie naszego schroniska i wypatrzyłem sobie kolejnego pupila. Praktycznie wyglądem taki sam jak moja mała porównajcie sobie sami.
Ale najpierw chcem trochę podnieść się finansowo, zarobić pieniążki by móc go utrzymywać. Kocham psy i dla nich naprawde warto zyć.

[IMG]http://img222.imageshack.us/img222/1020/r1079xl9.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

[B]Moja kochana psinka , dużo w życiu przeszłem i teraz moge powiedzieć że MAłA była nawiększym szczęciem w moim zyciu.Zaden człowiek nawet w 1% nie doruwnuje psu. Kochałem ją bardzo. Na dniach bede prubował stowrzyć piosenkę dla niej. Juz nawet nie wiem co napisać. Nie nawidzę zycie , Boga, itp , na *** to wszystko jest po co towrzyć coś , a potem zadawac temu tyle cierpie[/B][B]ń. *******e to wszsytko.:placz::placz::placz:[/B]

Link to comment
Share on other sites

przynajmniej ulżyłes jej w cierpieniu- moj jamnik umierał w ogromnych meczarniach bo o 4 nad ranem nikt jego nie chciał przyjac. wielka to była dla nas żałoba- nie rozpamietuj jej -ona juz jest teraz szczesliwa- idz do schroniska i wez nastepnego który moze czeka na ciebie bys go pokochał jak twoja perełeczke - a ja po swoim jamniku płakałam długo długo długo az postanowiłam ze bedzie nastepny pies- Barni wyleczył wszystko i znów nie moge sobie wyobrazić jak odchodzi- ale to kiedys nastapi -a wtedy dam znowu milośc innemu

Link to comment
Share on other sites

:-(:-(:-(:-(:-(
:-(:-(:-(:-(:-(
:-(:-(:-(:-(:-(
:-(:-(:-(:-(:-(

Niemogę w to uwierzyć że jej już niema. Mam jej miski, smycz wszystko w szafie w pokoju, Wychodze do kuchni i czekam aż wyjdzie do mnie z merdającym ogonem i poprosi o jakiś smakołyk z lodówki. Ona nadawała sens całemu mojemu życiu. Wiedziałem że właśnie dla niej warto żyć. Żałuje że nie wszystkie godziny spędzałem z nią. Że za mało spędzaliśmy ze sobą czasu. Mogłem rzucić wszystko być z nią 24/h. Chciałbym nowego psa ale rodzice są przeciw. Niewiem co mam zrobić że by ich przekonać, chciałbym pokochać nowego pieska, jednocześnie wierząc że ten piesek został przysłany przez małą by się mną opiekował. Wiem że to śmieszne ale mam cały czas wrażenie że ona mnie obserwuje i płacze razem ze mną. Dziś jak jej zawoziłem tabliczkę na grób to podczas jazdy zaczoł padać. Pomyślałem sobie że to mała, teraz chcem by zamieszkała w innym psie, bo w moim sercu nigdy nie zniknie i wiecie z czego się ciesze. Że jak śpię to mi się śni i mogę ją pogłaskać:)

Link to comment
Share on other sites

Szczerze Ci wspołczuję... :-(

Wiem, jak to jest stracić ukochanego psa. Wiem też, jak bolesne jest patrzenie na jego cierpienie w walce z chorobą. Walce, którą nie zawsze można wygrać...

Wiem, też co czuje człowiek, kiedy wkłada do grobu swojego najwspanialszego psiego przyjaciela. To tak, jakby żegnał cząstkę siebie.

Bo gdy nasz ukochany pies odchodzi, odchodzi wraz z nim część naszego życia. Jedna z tych najważniejszych części...

DLatego wiem, co czujesz i naprawdę, łączę sie w bólu.

Najwazniejsze jest to, że Mała wie, jak bardzo ją kochałeś, jak o nią walczyłeś.

I wie, że kochasz ją nadal. I zawsze będziesz.

Trzymaj się chłopie. Trzymaj się....

Link to comment
Share on other sites

pamietam jak mój ŚP Jamnik Nikuś cieszył sie na moj widok szczerzył zęby tak bardzo że myślałam że się do mnie uśmiecha "pełną gembą"

pamietam jak płakałam a on przychodził i dotykał mi twarzy swoim wilgotnym nosem-a ja myślałąm że chce mnie pocieszyć

pamiętam jak z radości na mój widok tak mocno machał ogonem uderzając o ściane -że mówiłam mu nie rób tak bo złamiesz ogon :)

pamiętam jak podnosił w zimie łapy bo śniegu było tyle że moj kochany rudzielec zamarzał :)

pamiętam jak uszyłam mu taki kubraczek na plecki zeby nie marzł
wygladał jak pancernik :):) ale za to pamietam jak wymowne było jego spojżenie -mówiło "och nareszcie ciepło -dziękuje"

i pamiętam moja bezradność jak umierał w wielkich bólach -a ja zalewałam się łzami bo nikt niechciał mi pomóc bo była 4 nad ranem

pamietam jak tylko cie tuliłam do ciebie ,głaskałam plecki-robiłam ciepłe okłady -bo twoje nerki wysiadły

pamietam jak modliłam sie do Boga zeby cie juz zabrał zebys nie cierpiał- i wtedy spojżał na mnie -ja na niego- juz nie piszczał -tylko polizał mnie po twarzy i odszedł ....:placz:

pamietam to było 5 lat temu...

a teraz o moim jamniku pamietam - ale mam juz nowego przyjaciela
jednego na górze -drugiego na ziemi

Link to comment
Share on other sites

To było piękne co napisałaś. Do mnie tak naprawdę dopiero wczoraj wieczorem zaczeło dochodzić że małej już niema i nigdy nie będzie. Niemogę się z tym pogodzić, cały czas mi się wydaje że ona wróci.
Specjalnie dla niej mam zamiar wywołać u fotografa jedno z jej zdjęć i powiesić w dużym formacie w ramce na ścianie. Będzie to hołd dla niej za wieloletnią miłość jaką nas obnarzała. Wiem że nikt i nic nie zalepi tych ran które coraz bardziej przeżywam. Basiu a jak namówiłaś ręszte rodziny do zakupu nowego psa ? I czy nowy pies dał ci choć trochę sił ?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='marck']To było piękne co napisałaś. Do mnie tak naprawdę dopiero wczoraj wieczorem zaczeło dochodzić że małej już niema i nigdy nie będzie. Niemogę się z tym pogodzić, cały czas mi się wydaje że ona wróci.
Specjalnie dla niej mam zamiar wywołać u fotografa jedno z jej zdjęć i powiesić w dużym formacie w ramce na ścianie. Będzie to hołd dla niej za wieloletnią miłość jaką nas obnarzała. Wiem że nikt i nic nie zalepi tych ran które coraz bardziej przeżywam. Basiu a jak namówiłaś ręszte rodziny do zakupu nowego psa ? I czy nowy pies dał ci choć trochę sił ?[/quote]

czy nowy pies dałmi sił ???? no ba starczy ze wejdziesz na moja galerie

[IMG]http://img86.imageshack.us/img86/8946/mojeulubionefotoqq6.jpg[/IMG]

Barni dla mnie ma ludzkie uczucia- i tak go traktuje jak człowieka-może to bląd ale cóż :)
gdyby był facetem wziełabym z nim ślub -tak go kocham:oops:

a co do rodziców- płakalismy płakaliśmy- nieśmiało pokazywałam zdjęcia innych psów-miałam nadzieje ze znów poczują ta energie -ta chec pomocy i miłości -bez zadnej zazdrości-bez fałszu.- i udało sie !!!!

a teraz to ja nie wyobrazam sobie bez niego zycia...ale wiem ze przyjdzie taki dzień by sie pozegnać -czy to on bedzie żegnać mnie -czy ja jego- nie myśle o tym -
najwazniejsze test TU i TERAZ !!!
wykorzystuje kazda wolna chwile by być z nim-a on mi daje wszystko czego potrzebuje człowiek- miłość

Link to comment
Share on other sites

Mam problem bo moi rodzice niechcą nowego psa. A mnie ta pustka już dobija, chcem przytulić się do jakiegoś nowego psiego futerka. Chyba wezmę psa na swoje nazwisko i wezmę pieska ze schroniska. Tylko że czeka mnie bardzo ostra przeprawa z rodzicami...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='marck']Mam problem bo moi rodzice niechcą nowego psa. A mnie ta pustka już dobija, chcem przytulić się do jakiegoś nowego psiego futerka. Chyba wezmę psa na swoje nazwisko i wezmę pieska ze schroniska. Tylko że czeka mnie bardzo ostra przeprawa z rodzicami...[/quote]

Marck a ile masz lat?
pokaz im moje posty - musza sie rodzice zgodzic - jeszcze beda dziekowac



Kochani rodzice- pozwolcie synowi zabrac psa ze schroniska- tyle biednych i smutnych pysków przy kratach - których nikt niechce- bo co????
bo sa podobne do siebie???
bo sa nie rasowcami
czytałam w ksiazkach ze najzdrowszym psem jest kundel, bo nie dziedziczy po rodzicach wad genetycznych
np bokser- ledwo zipi bo ma szczeke wysunieta do przodu kazdy łyk powietrza to wyzwanie - a kazde narodziny dziecka to szok- tylko cesarskie ciecei
labrador ktorego mam- dowiedziałam sie pozniej- głeboka dysplazja katarakta i inne choroby oczu
a jamnik ktorego miałam to wiadomo schorzenia kregosłupa


a kundel jest najzdrowszy podrzuce wam ksiazke jezeli mi kochani rodzice niewierzycie
i pamietajcie najwieksza nagroda to ufne spojzenie psa który wczesniej nie wiedział ze reka ludzka nie boli


pozdrawiam i pozwólcie sobie na miłośc - na psa

Link to comment
Share on other sites

Witaj. Mam 23 lata ale mieszkam niestety z rodzicami. To ich dom i niemam nic do gadania, i bez zadymy w tej sprawie się nie obejdzie. Cały czas mi źle i smutno. Mimo że mineło już kilka dni od śmieci mojej perełki to i tak to cały czas mocno boli. A co do twojej namowy będzie trudno bo rodzice się zaparli że więcej żadnego pieska niechcą. I co mam biedny zrobić ?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='marck']Witaj. Mam 23 lata ale mieszkam niestety z rodzicami. To ich dom i niemam nic do gadania, i bez zadymy w tej sprawie się nie obejdzie. Cały czas mi źle i smutno. Mimo że mineło już kilka dni od śmieci mojej perełki to i tak to cały czas mocno boli. A co do twojej namowy będzie trudno bo rodzice się zaparli że więcej żadnego pieska niechcą. I co mam biedny zrobić ?[/quote]

[FONT=Comic Sans MS][B]Znam to uczucie. Ja jeszcze mieszkam z rodzicami. Oni nie chca już psa. Rozumiem ich ale oni nie rozumieją mnie:shake: Minęło już 2 lata. Dwa lata beż mojej Sarci. Ciężkie dwa lata ale co mam zrobić, nic nie skutkowało. Dobrze, że już wkrótce zamieszkam z moim TZ on tak jak ja chce psa. Chce abym była szczęsliwa. W końcu spełni się moje marzenie...[/B][/FONT]

Link to comment
Share on other sites

Dziś tak na spokojnie rozmawiałem z mamą. Podczas rozmowy delikatnie poruszyłem sprawę zabrania nowego psiaka ze schroniska. Odrazu dostałem od niej jasno do zrozumienia że ona nie będzie sie tym psem zajmować. Ona poprostu niechcę się przywiązywać by znowu nie cierpieć. Ponieważ mała uznała ją za przewodnika stada i była jej głowną panią. Jeżeli chodzi o nowego pieska to myślę że to kwestia czasu kiedy przełamie opór rodziców, i razem z bratem coś adoptujemy. Dziękuje wam za wasze wsparcie dla mnie. Jest mi napewno dużo łatwiej, kiedy mogę z wami o tym wszystkim porozmawiać. Jedno wiem mojej małej nigdy niezapomne, jednak nowy piesek musi szybko zagościć w moim sercu:loveu:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='marck']Dziś tak na spokojnie rozmawiałem z mamą. Podczas rozmowy delikatnie poruszyłem sprawę zabrania nowego psiaka ze schroniska. Odrazu dostałem od niej jasno do zrozumienia że ona nie będzie sie tym psem zajmować. Ona poprostu niechcę się przywiązywać by znowu nie cierpieć. Ponieważ mała uznała ją za przewodnika stada i była jej głowną panią. Jeżeli chodzi o nowego pieska to myślę że to kwestia czasu kiedy przełamie opór rodziców, i razem z bratem coś adoptujemy. Dziękuje wam za wasze wsparcie dla mnie. Jest mi napewno dużo łatwiej, kiedy mogę z wami o tym wszystkim porozmawiać. Jedno wiem mojej małej nigdy niezapomne, jednak nowy piesek musi szybko zagościć w moim sercu:loveu:[/quote]
spokojnie
:):):::)\
wiem ze sie uda. jutro napisze wiecej
jezeli placze powiedz jej pies-mała bieda ze schroniska pozyje ze 2 lata taka staruszka ale szczesliwe 2 lata

Link to comment
Share on other sites

Dopiero teraz dotarłam na ten watek i płaczę.
Wszyscy znamy ten ból, tą rozpacz, tą pustkę.
Rozumiem twoja mamę. Pewnie chodzi po katach i sama popłakuje, ból ściska jej gardło i boi sie, ze pozwalając wziąć wam nowego domownika zdradzi waszą sunię. Ona się czuła jej panią, ona była najbliżej niej, ona nie chce przechodzić przez to samo po raz kolejny- przez rozstanie. Patrzła na jej mękę i cierpiała razem z nią.
Wiem jak to jest, sama tez broniłam się rękami i nogami pzred kolejnym psem. Mówiłam , ze kolejny pies KIEDYŚ tak, ale nie teraz, bo to byłaby zdrada.
Byłam w błędzie.
Każdy dzień bez mojej Psoni był gorszy. Czas zamiast leczyć rany je rozdrapywał coraz bardziej. Bolalo, paliło, gniotło.
To mój mąż podjął decyzję o adopcji Balbinki, miał dośc zaryczanej wiecznie żony, z zapuchniętymi oczami, która myślami była GDZIES daleko za TM przy swojej psiej córeczce.
Kiedy Balbi trafiła do nas miałam mieszane uczucia. Czułam sie dziwnie, bo 2 miesiące temu po mieszkaniu biegała radosna Psonia a teraz............. ktos zupełnie inny. Jednak im dłużej patrzyłam w oczka tej schroniskowej, przestraszonej bidy tym bardziej sie rozpływałam. Przytuliłam i znów poczułam bicie psiego serduszka, wilgotny nosek, zapach . Była NASZA.
Dzis mam dwie adoptowane bidy i kocham je całym sercem. Psonia? Ona zyje nadal, w moim sercu i mojej pamięci i tak będzie zawsze.
Mama sie broni, ale niech pamięta, ze nie każdy pies odchodzi w identyczny sposób. Nie każdy jednakowo cierpi. Niech nie zamyka się na tą bezinteresowną miłośc!
Wasza sunia nauczyła was kochać i kochajcie.

Ps. Moja Psonia odeszła na śpiączkę cukrzycową - błąd w sztuce lekarskiej.

Dla waszego słoneczka za TM, które odeszło kochane
[img]http://www.obrazki.info/miniatury/swiec_072914d2.jpg[/img]

Link to comment
Share on other sites

oto moj kochany Nikuś -niema go juz 5 lat - teraz dbam ,troszcze sie, kocham nastepnego psa-który dla mnie jest najważniejszy- po nim -po Barnim bedzie następny i nastepny póki sił bede miec wiele- bo nie umiem sobie wyobrazić zycia bez psa- bez miłości idealnej - szczerej- pozbawionej fałszu

[IMG]http://img215.imageshack.us/img215/3839/nikusprzypknienb3.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Witam ponownie. Właśnie mija kilka dni od śmierci małej, i dalej jest mi bardzo ciężko i smutno. Najgorsze są wieczory i wczesne ranki. Dobija mnie jeszcze program na polsacie 2 '' Psie serce''. Jak go widzę to normalnie się rozpływam. Muszę jakoś przekonać rodziców ale widzę że z każdym dniem będzie coraz ciężej, ponieważ moja rodzina stara się zapomnieć o tej stracie, i teraz jak ja mówię o nowym piesku odrazu włączają się im reakcję obronne. Mój brat twierdzi że jest jeszcze zawcześnie żeby wziąść nowego psa. Ja tylko zastanawiam się nad jedną rzeczą. Zawcześnie na co? Na to że piesek ze schroniska właśnie trzęsie się z zimna, że nikt go nie przytuli, że niema kochającego pana. Ja wiem że mam na tyle dobroci w swoim sercu by wychować kolejną czworonożną istotkę i dać jej ukochany dom. Wasze słowa bardzo cenię, widać że jesteście wspaniałymi osobami i wasze pieski napewno przeżywają same radośći. Dawajcie im tych radośći jak najwięcej, a ja będe robił wszystko by w moim domku już niedługo pojawił się malutki kudłaty czworonożny przyjaciel i sprawił że w moim domu znów zagości szczek, i pożeranie wszystkich możliwych kawałków jedzenia :eviltong::loveu:

PS. Te zdjęcia waszych piesków są śliczne, szkoda że moja mała nie miała tyle czasu by ją godnie sfotografować. :-(

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...