Jump to content
Dogomania

"Zawłaszczyłam" psa?


Emiś

Recommended Posts

Andzia, no cóz - każdy kto podejmuje jakąkolwiek działalność - ryzykuje.
:roll:
BTW naprawdę z zabiegami ktore bezpośrednio nie ratują psu zycia raczej należałoby się nieco wstrzymywać, nie sądzisz...?
A już na pewno kwestia wykastrowania psa po tygodniu jego przetrzymywania jest nieco jednak zbyt dyskusyjna... :cool1:

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 166
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

[quote name='Berek']BTW naprawdę z zabiegami ktore bezpośrednio nie ratują psu zycia raczej należałoby się nieco wstrzymywać, nie sądzisz...?
[/quote]
Czy masz na mysli kastracje? Czy tak siak, zawsze bedzie to zabieg ratujacy zycie.:cool1:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='BeataG']Zabieg jest ratujący życie tylko wtedy, kiedy jest wykonywany w momencie bezpośredniego zagrożenia życia i dla usunięcia tego zagrożenia. :angryy:[/quote]
Czy uwazasz, ze w schronikach suki z cieczkami nie sa bezposrednim zagrozeniem zycia, dla innych psow?

Ciaza jako taka nie jest zagrozeniem zycia, kiedy nie wiadomo jak duzy pies ja pokryl i kiedy?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ARKA']Czy uwazasz, ze w schronikach suki z cieczkami nie sa bezposrednim zagrozeniem zycia, dla innych psow?

Ciaza jako taka nie jest zagrozeniem zycia, kiedy nie wiadomo jak duzy pies ja pokryl i kiedy?[/quote]

Ba, żeby to właśnie w schroniskach dokonywano kastracji! Ale przede wszystkim takie decyzje podejmują osoby do tego nieuprawnione w stosunku do psów, które nie są w schronisku. Tak jak w przypadku autorki tego wątku. :angryy:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='BeataG']Tak jak w przypadku autorki tego wątku. :angryy:[/quote]

BeataG, masz racje!!

Dzis zadzwonil mlody czlowiek, ze babcia zmarla i sa trzy jamniki i ze domu szuka a jak nie to uspią:angryy::angryy::angryy: A ja, czy sprawa spadkowa przeprowadzona bo nie sa to ich psy, poki co, aby decydowali o uspieniu i ze wet. tez nie uspi zdrowych psow wogole a tym bardziej bez wlasciela!! :angryy:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ARKA']BeataG, masz racje!!

Dzis zadzwonil mlody czlowiek, ze babcia zmarla i sa trzy jamniki i ze domu szuka a jak nie to uspią:angryy::angryy::angryy: A ja, czy sprawa spadkowa przeprowadzona bo nie sa to ich psy, poki co, aby decydowali o uspieniu i ze wet. tez nie uspi zdrowych psow wogole a tym bardziej bez wlasciela!! :angryy:[/quote]

Arka dawaj te jamniki:razz:

,znajdziemy im domek.
Tam ich nie chca:angryy: ,to po co zmuszać:diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='AMIŚKA']Arka dawaj te jamniki:razz:

,znajdziemy im domek.
Tam ich nie chca:angryy: ,to po co zmuszać:diabloti:[/quote]
Spokojnie, musialam cos powiedziec aby nie poszli do weta a weci sa rozni:razz:
Maja zdjecia zrobic i mi przyslac.;) To sa trzy suczki w wieku 2-3 lata, z opisu czarne, podpalane.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Niki-lidka']a Wy sie tutaj dalej kloccie i bulwersujcie a ja przeczytalam caly watek od poczatku...przemyslalam i po pierwsze oczipuje moje psy i to w trybie natychmiastowym a po drugie w przypadku znalezionego chorego psa zaopiekuje sie nim jak najbardziej (zbierajac wszelkie mozliwe rachunki), powiadomie wszelkie sluzby (policja, straz, schronisko) i wyadoptuje uswiadamiajac nowego opiekuna (bo okazuje sie nie wlasciciela) o mozliwosci odebrania psa w przypadku znalezienia sie prawowitego wlasciciela....jak znajde zdrowego psa to go do schronu odwioze i pooglaszam tez wszedzie gdzie sie da ze jest w schronie...
mozemy sie tutaj unosic,ze ktos krytykuje pochopnosc wolontariuszy, podwaza milosc do zwierzat i dzialanie tylko z mysla o dobrze zwierzaka...mozemy mowic, ze prawo pozwala na to czy tamto...ale nic nie zmienimy jak sami tego prawa przestrzegac nie bedziemy...a jest jakie jest i to ze chcemy zmian, ze nam nie odpowiada, ze uwazamy je za neisprawiedliwe itp itd nie znaczy ze mozemy je z tego tytulu olewac i robic po swojemu ...
wiecie ja wypowiadam sie od teuj strony tych ludzi okreslonych tutaj jako "wolontariusze" dzialajacy bezprawnie....i wcale sie nie bede z nikim spierac...bo popatrzmy na to z drugiej strony...gdyby moj pies zaginal, zostal znaleziony...ktos sie nim zaopiekowal, po tygodniu go wykastrowal i wyadoptowal do szczecina (ja jestem z zamoscia czyli doklandie drugi koniec polski) to mialabym chyba jednak zal ze tak sie pospieszono...ze odebrano mi czas na szukanie...a gdybym go w koncu znalazla (tylko jak skoro do schronu nie trafil,ogloszen na miescie, w gazecie, u wetow nie bylo) to pojechalabym i do szczecina...i zaplacilabym ile trzebaby bylo zaplacic...
jeszcze jedno...moj pies aktualnie ma bardzo chora skore, jest wylenialy, beirze drogie leki...jest oslabiony i wychudzony....gdyby ktos go znalazl godzine po ucieczce pomyslalby pewnie ze tula sie od tygodni...albo ze uciekl komus kto go po prostu zaniedbywal...
kazdy medal ma dwie strony...
dziekuje wszystkim, ktorzy pomogli mi cos zrozumiec:)[/quote]
[B]A propos czipowania, to pragnę jeszcze przypomnieć o koniecznosci ZAREJESTROWANIA numerów czipów w jakiejs bazie danych, bo bez tego trudno jest znależć psa po numerze; u nas jest polska baza w TOZie warszawskim ( wpis za 10 z) lub np. na [url]www.identyfikacja[/url] .pl( za 30 złotych);[/B] my w Zakopanem mamy czytnik czytający wszystkie czipy z Europy i z USA też 9 inny system), ale sam numer nie załatwia sprawy; co do tezy o prymacie zagubionych nad bezdomnymi, to z obserwacji naszego podwórka i działania straży miejskiej twierdzę, że ponad 70% psów są psami zagubionymi/które uciekły... Własciciele u nas mają jedynie ten problem, że ciężko im znależć rzetelną informację o psach wywiezionych do schroniska, a zwyczajowo w większosci ludzie nie zgłąszają nigdzie( policja , straż czy TOZ), że coś znależli poprzestając na wymówce: wyrzucony; za ostatni rok mamy tego b.dużo konkretnych przykładów... sory za to "wejscie"...ale wątek jest b.wartosciowy, bo pozwala ujrzec też drugą stronę medalu...

Link to comment
Share on other sites

  • 4 weeks later...
  • 1 month later...

[quote name='waljum']No właśnie, a propos tych "innych", przejrzałam całą masę wątków z PwP i widzę, że sytuacji, w których pies zostaje znaleziony na ulicy i następnie oddany do adopcji, jest całkiem sporo.

Podobnie zresztą jak osoby, które adoptują zwierzę ze schroniska, powinny mieć światomość, że w każdej chwili moze zgłosić się do nich poprzedni właściciel i żądać zwrotu zwierzęcia [/quote]

Dokladnie. mimo tego, ze jest naprawde nieodpowiedzialna ( wnioskujac z tego, co mowila ).
I mysle, ze jasne jest, ze skoro znalazla sie wlascicielka to po prostu powinna sie dogadac z obecnym opiekunem i psa odebrac.
No chyba, ze sie dogadaja i psiak zostanie w nowym domu.
W podobnej sytuacji, gdyby to dotyczylo mojego zaginionego psa ... bylabym zobowiazana znalazczyni, ze sie nim zaopiekowala, bo przeciez kierowaly nia jedynie dobre intencje.
Jesli ta uwaza inaczej, to z pewnoscia nie kieruja nia uczucia do swojego pupila. Sama radosc z jego odnalezienia powinna przycmic wszystko pozostale.

Nawet czasem myslalam, jak bym sie zachowala w takiej sytuacji, kiedy po ktoras z moich 4 wyadoptowanych suniek zglosili sie nagle wlasciciele :roll:..... To smutne przezycie.

Kastracja .... trudno, stalo sie.... Wlasciwie to wlascicielka powinna byc wdzieczna za to, bo pewnie glownymi powodami ucieczek pupilka byly cieczki okolicznych suczek.

Jakies 4 miesiace temu mialysmy podobna sytuacje.
Sunia lezaca potracona przy drodze.
Prawie 3 tygodnie w DT - wywieszanie ogloszen w poblizu miejsca znalezienia, gips na lapce, wizyty weterynaryjne, wspaniala opieka.
Wreszcie zglasza sie wlascicielka i chce odebrac psiaka.
Ale najpierw wysluchala, co o tym wszystkim mysli tymczasowa opiekunka, a na koniec uslyszala, ze leczenie psiaka kosztowalo ponad 500 zl ( sa rachunki ) , ze potrzebna dalsza rehabilitacja i mozliwe komplikacje kiedys w przyszlosci ( moga wychodzic przez skore druty ).
Wlascicielka po chwili zastanowienia ..... rezygnuje z psa.
Sunia ma nowy, cudowny dom i kochajacych dbajacych o nia wlascicieli.
Takie historie z dogo mozna mnozyc naprawde.

A swoja droga, czy wiadomo, jak sie sprawa zakonczyla ?

Link to comment
Share on other sites

  • 9 months later...

Emiś trzymaj się. Paskudna sprawa, obrzydliwy babszytl. Nie daj się. Jak ona ma do Ciebie jakieś zarzuty to i Ty możesz jej wyciągnąć swoje.

Mimo wszystko Wesołych Świąt Ci życzę

[IMG]http://www.kolorowanki.net/kolorowanki-dzieci/kolorowanki_d/1656-1/wielkanoc.gif[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

  • 1 year later...

przepraszam najmocniej za odkopywanie wątka - trupa, ale mam podobna sytuacje co autorka zamieszania.
mianowicie 2 tygodnie temu przygarnelismy z ulicy psa, ktory blakal sie po okolicy już dłuższy czas. dalam ogloszenie na zaginionepsy.pl i rozwiesilam w okolicznych sklepach ogloszenia ze zdjeciem psa, ze poszukuje wlasciciela. jak dotąd, wlasciciel nie dzwonil.

bigos, bo tak ma piesek na imie, jest super przyjazny wobec absolutnie wszystkich pieskow - wszystkie chce kochać - doslownie. ostatnio namiętnie dobieral sie do owczarka niemieckiego moich rodzicow. w związku z tą milością do innych, ciężko go czasami upilnować. mamy w gdańsku wybiegi dla piesków. jesli go tam zabieramy, to albo chce kazdego dosiadać albo jak widzi psa za ogrodzeniem to przełazi przez dziure pod furtką i biegnie sie przywidać. pakuje sie tym sposobem w mase klopotow. po pierwsze nie każdy piesek odwzajemnia jego gorące uczucia i 2 dni temu, kiedy zostawilam bigosa pod sklepem i chcial poderwać nowego kolege, wlascicielka tamtego pieska spuscila go ze smyczy "żeby sie pobawili" i kolega bigoza pogryzł. wybieglam ze sklepu i babe opieprzylam, ale takie sytuacje by sie powtarzaly. nie mowie juz o tym, że pewnie bym go nie upilnowala, jakby wyczul suke z cieczką.
zdecydowaliśmy sie wiec na kastracje - wiem, że niekoniecznie rozwiąże to problem jego nadpobudliwości, ale przynajmniej żadnej pani nie zaplodni a jego potomstwo nie zasili szeregów bezdomnych psów. po przeczytaniu wątku już wiem, że źle zrobilam i mam nadzieje, że nieodpowiedzialny wlasciciel, który go zgubil/porzucil sie nie znajdzie.

chce tez pieska zachipować. i teraz sprawa - jeśli wlasciciel sie zjawi, moge od niego żądać zwrotu pieniedzy za zabiegi ratujące zdrowie pieska (np. odrobaczanie, szczepienie) i za opieke (kupienie szamponu, smyczy, jedzenia), ale chipowanie nie należy do żadnej z tych rzeczy. czy moglabym żądać też pieniędzy i za taki zabieg? w gdańsku chipowanie jest obowiązkowe, ale trzeba je przeprowadzić do 30 dni OD NABYCIA psa. a ja psa nie nabylam. czy ewentualny byly wlasciciel (oby sie nie zjawil) musi mi oddać za to pieniądze?

Link to comment
Share on other sites

1. Psa nabyłaś - wzięłaś pod opiekę. Do momentu ewentualnego znalezienie się właściciela odpowiadasz za psa jak za własnego, jesteś jego prawnym opiekunem. Fakt że psa znalazłaś, a nie kupiłaś, nie ma tu nic do rzeczy. Właściciel ma na odbiór psa 2 lata; 3 jeśli psa skradziono. Jeśli będzie chciał psa odebrać, masz prawo żądać zwrotu kosztów - również chipowania, ponieważ taki jest obowiązek w Gdańsku. Inna sprawa, że fakt, iż Ty żądasz zwrotu owych kosztów nie sprawia, że pies automatycznie przechodzi na Twoją własność, jeśli właściciel odmówi ich uiszczenia.

2. Kastracja owszem, może pomóc na nadpobudliwość psa, ale nie na Twoją nieodpowiedzialność. Dopuszczanie, żeby pies wychodził pod ogrodzeniem czy zostawianie go pod sklepem do odpowiedzialnych zachowań nie należy. Jeśli Twój pies był bez smyczy przed tym sklepem i jak piszesz "podrywał kolegę", to Ty powinnaś w tej sytuacji dostać solidny opieprz, aż buty spadną, bo osoba będąca z psem na spacerze i panująca nad nim ma prawo puścić go luzem - Ty nie masz prawa zostawiać psa bez opieki w miejscu publicznym, gdzie zaczepia dodatkowo inne psy - nieważne w jakich zamiarach.
Jak pies wychodzi pod furtką, to się dziurę zatyka, albo nie puszcza psa samopas do ogrodu, albo trzyma tam na długiej lince. Jak się ma psa, dodatkowo o takich a nie innych skłonnościach, to się go nie zostawia pod sklepem. Bo ani kastracja, ani chip nie pomoże na brak wyobraźni.

Link to comment
Share on other sites

martens, niepotrzebnie prawisz mi moraly. pies pod sklepem byl przywiazany. nie zostawiamy go nigdzie biegajacego luzem. a co do wychodzenia pod furtką, bigos to żywe srebro, jak sie czyms zainteresuje. nie da rady go dogonić. wyjasnie: nie wiem, jak w innych miastach, ale nasze miasto buduje wlasnie w niektorych miejscach takie wybiegi dla psow. wchodzisz na taki wybieg z pieskiem i jest to jedyne miejsce w miescie, gdzie mozna go puszczac bez smyczy i kaganca. powinny byc tak zaprojektowane, aby pies sie z nich nie wydostal i jest to raczej w interesie miasta. TO NIE JEST MOJ OGRODEK. TO WLASNOSC MIASTA PRZEZNACZONA DLA PSOW I ICH WLASCICIELI. dziura (a raczej szpara) pod furtką jest miniaturowa a mimo to moj wariat umie sie przecisnąć. nie bede jej niczym zatykac, bo nie jestem wlascicielką terenu i nie mam prawa sobie w nim zmieniać, co chce.

pytalam tylko o chipa.

Link to comment
Share on other sites

a i jeszcze uscislajac: psa nie zostawia sie na wybiegu samego. przychodza tam tez inni wlasciciele z pupilami i sytuacje trzeba caly czas monitorowac - patrzec jak sie pieski dogadują. pech chcial, ze tego dnia, co bigos wylazl przez dziure na sekunde zagadalam sie z innym wlascicielem kundelka, odwracam sie a ten już do polowy pod furtką.

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...