Jump to content
Dogomania

"Zawłaszczyłam" psa?


Emiś

Recommended Posts

11.03.2008 koło godz. 22 wracając z pracy znalazłam psa pod moim blokiem. Pies biegał bez obroży, szelek itp. za suczką z cieczką. Pani, która była na spacerze z z suczką powiedziała, że pies biega tu już od jakiegoś czasu. Zabrałam go do domu.

Następnego dnia poinformowałam schroniska (sosnowieckie i katowickie) oraz pobliską lecznicę o swoim znalezisku - zostawiłam swoje namiary gdyby właściciel się zgłosił. Rozkleiłam w okolicy papierowe ogłoszenia. Ogłosiłam go również w internecie:

[URL="http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=73302"][COLOR=#800080]http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=73302[/COLOR][/URL]
[URL="http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=107408"][COLOR=#800080]http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=107408[/COLOR][/URL]
[URL="http://www.allegro.pl/item329812436_czy_to_twoj_pies_.html"][COLOR=#800080]http://www.allegro.pl/item329812436_czy_to_twoj_pies_.html[/COLOR][/URL]

Po tygodniu pobytu częściowo u mnie w domu, częściowo w hotelu pies został wykastrowany i wyadoptowany do nowego domu po podpisaniu umowy adopcyjnej.

29.03.2008 o 8 rano przyszła do mnie do domu (adres zdobyła od ludzi z osiedla) pani, twierdząca, że to jej pies i chce go z powrotem. Rozmowa oczywiście była średnio miła, pani była oburzona faktem zabrania nieoznakowanego i wyraźnie błąkającego się psa z ulicy oraz wykastrowania go bez uprzedniej konsultacji z nią [sic!]. Aby nie wchodzić w zbędne szczegóły - sprawa stanęła na tym, że skontaktowałam obie panie ze sobą (dawną i obecną opiekunkę psa). Z tego, co wiem, obecna opiekunka powiedziała, że psa nie odda.

A dziś odwiedził mnie pan policjant w celu wyjaśnienia sprawy... o zawłaszczenie mienia [IMG]http://forum.miau.pl/images/smiles/icon_rolleyes.gif[/IMG] . Jeszcze nie wiadomo, czy pani wniesie oskarżenie, na razie to takie wstępne rozpoznanie - z tego, co zrozumiałam.

I teraz pytanie - czy ona może oskarżyć mnie o zawłaszczenie mienia? Czy, gdy znajduję długopis leżący na chodniku to też zawłaszczam mienie?

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 166
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

A jak by psa służby miejskie zawłaszczyły to tez by to było zawłaszczenie?
Gdyby psa samochód potrącił?Kierowca by został ukarany?
Pies ewidentnie został niedopilnowany,bez oznakowań,więc pani może jeszcze odpowiadac za nie dopilnowanie zwierzaka,sprawdź czy płaci podatek za psa,jeśli nie to może sobie dochodzić, na odwiedziny do byłego pupila.Musi udowodnić iż to jej pies, a jak to zrobi nie dysponując żadnymi dokumentami?
Link do podobnego przypadku,jest tam Beata G która jest radca prawnym
[URL]http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=69996[/URL]

Link to comment
Share on other sites

Za szybko to poszło.
Szczerze mówiąc to pierwszej właścicielce wcale się nie dziwię, że jest wkurzona i udała się na policję. Na jej miejscu zrobiłabym dokładnie to samo.
Rozumiem, że chciałaś dobrze dla psa, niemniej podejmowanie decyzji odnośnie psa po niespełna tygodniu to lekkie przegięcie (kastracja oraz nowy dom).
Te dwa tygodnie dot. psa ze schroniska, wtedy jest on własnością schroniska. Natomiast nie dotyczy to osób prywatnych znajdujących psa, tu czas jest znacznie dłuższy.
Ten przypadek pokazuje, że nie można traktować jak swoje zwierząt, które się gdzieś znajduje.

Link to comment
Share on other sites

Mam nadzieję,że Beata G się nie pogniewa ,jeśli przytoczę tutaj jej post:

Spokojnie, spokojnie. Nie żadne 14 dni, tylko 2 lub 3 (w przypadku psów ukradzionych) lata, psów, które trafiły do schroniska to dotyczy tak samo, jak psów przygarniętych przez osoby fizyczne. Właściciel ma na odnalezienie psa 2 lata, jeśli pies się zgubił, 3 lata, jeśli został ukradziony. 14 dni jest przepisem administracyjnym, mającym ułatwić zadania schroniskom, ale ŻADEN PRZEPIS ADMINISTRACYJNY NIE REGULUJE PRAWA WŁASNOŚCI! TYLKO KODEKS CYWILNY!

Przepis o 14 dniach jest istotny tylko z 2 powodów:

1) w tym okresie obowiązuje kwarantanna i w tym okresie nie można wydać psa nikomu oprócz właściciela;

2) jeśli po okresie 14 dni pies zostanie adoptowany, właściciel nie ma roszczenia o zwrot do schroniska, tylko bezpośrednio do osoby adoptującej, roszczenie do schroniska ma po tych 14 dniach tylko wtedy, gdy pies jest nadal w schronisku.

Obowiązkiem schroniska jest rejestrowanie danych osoby adoptującej i ujawnienie ich na żądanie uprawnionego - w praktyce, ze względu na ustawę o ochronie danych osobowych, właściciel, który trafił na ślad swojego psa w schronisku, musi zwrócić się o pomoc w uzyskaniu tych danych do policji lub prokuratury.

Ponieważ ta sprawa jest bardzo istotna przede wszystkim dla właścicieli, którym zaginęły / zostały ukradzione psy i ponieważ błędna interpretacja przepisów pojawiła się na tym i innych forach wielokrotnie, pozwalam sobie podpisać się pełnym imieniem, nazwiskiem i tytułem zawodowym. I biorę pełną odpowiedzialność zawodową za informacje, które podałam wyżej.

Beata Górska
radca prawny
[I]Ostatnio edytowane przez BeataG : 21-12-2007 - 15:27. [/I]

Link to comment
Share on other sites

Cavisia, nie znam Cię, ale sądzę, że na miejscu tej pani byś się nie znalazła, ponieważ wydaje mi się, że rozumiesz co to znaczy odpowiedzialność za swoje zwierzę. A gdy ktoś przychodzi do mnie i mówi "on tak już sobie uciekał, ale zawsze po jakimś czasie sam wracał i teraz też by pewnei wrócił" oraz "jak on mi biega po podwórku, to ja go znakować nie muszę, bo obrożę mu zakładam jeśli idę z nim na spacer. A na to, że mi ktoś otworzy furtkę, to ja nie mam wpływu" to postrzegam go jako osobę trochę nieodpowiedzialną :roll:. A gdy twierdzi, że rozkleiła ogłoszenia na ulicy "x", którą ja dwa razy dziennie chodzę (i od lat mam głupi zwyczaj czytania ogłoszeń napotkanych na swojej drodze - szczególnie dotyczących zwierząt) to mam podstawy, aby posądzić ją o mijanie się z prawdą.

Gdy znalazłam tego psa miałam trzy wyjścia:
- zostawić go na ulicy i olać sprawę
- zawieźć go do schroniska
- zabrać go do siebie, spróbować odnaleźć jego właścicieli, a gdy to się nie uda znaleźć mu nowy dom.

Wybrałam trzecie wyjście. Mimo, że było mi ono delikatnie mówiąc nie na rekę - pies z ADHD do kwadratu, potrafiący szczekać nieprzerwanie przez długi czas, nie nauczony kompletnie niczego (chodzenie na smyczy, jakiekolwiek komendy itp.). Musiałam z nim jeździć do pracy, (nie muszę chyba mówić, że szefowi nie leżało to zbytnio), byłam wywalana z autobusów, sąsiadom przeszkadzało szczekanie, domownicy też się wkurzali, weekend spędziłam łażąc z nim po silesi na dniach psa i próbując znaleźć mu opiekunów. Do tego traciłam czas na rozklejanie ogłoszeń, łażenie z nim po lecznicach (bo może któryś wet go pozna), dzwonienie do schronisk...

A oprócz tego szukałam mu chociaż innego DT bo miałam świadomość tego, że warunki, jakie ja mu oferuję dalekie są od ideału. Prosiłam osoby prywatne, jak i organizacje - chętnych było brak.

Załatwiłam sprawę tak, jak potrafiłam i jak uznałam za najlepsze dla psa - niektórzy uznają, że niewłaściwie - może i mają rację. Czasu nie cofnę i muszę poradzić sobie z zaistaniałą sytuacją. Jedyne, o co proszę, to rady od osób, które mają większą wiedzę i doświadczenie.

Dziękuję serdecznie osobom, które właśnie w ten sposób próbują mi pomóc - postaram się jak najlepiej wykorzystać Waszą wiedzę.

Link to comment
Share on other sites

A czy ta pani może w jakikolwiek sposób udowdnić że to jej pies?
Nieodpowiedzialność do kwadratu moim zdaniem, a podjęte działania możliwe że niezgodne z prawem ale o tym zadecyduje sąd.
Jak dla mnie działanie na korzyść zwierzęcia, znalezienie mu odpowiedniego domu, kastracja są ok.
Popytaj ludzi w okolicy czy ten pies faktycznie jest jej, czy i jak się nim opiekowała itd w razie czego będą świadkowie.

Link to comment
Share on other sites

[B]art. 77
Kto nie zachowuje zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia,
podlega karze grzywny do 250 złotych albo karze nagany.[/B]


Ten przepis uderza we właścicielkę psa, gdyż zwierzę się zagubiło, czyli zostało niedopilnowanie, jeśli zrobiła awanturę co nienajlepiej o niej świadczy, można go wykorzystać, ciekawe czy wtedy będzie się licytować o wysokość np. grzywny czy będzie się psa wypierać

[B] Art. 431.§ 1. Kto zwierzę chowa albo się nim posługuje, obowiązany jest do naprawienia wyrządzonej przez nie szkody niezależnie od tego, czy było pod jego nadzorem, czy też zabłąkało się lub uciekło, chyba że ani on, ani osoba, za którą ponosi odpowiedzialność, nie ponoszą winy.
§ 2. Chociażby osoba, która zwierzę chowa lub się nim posługuje, nie była odpowiedzialna według przepisów paragrafu poprzedzającego, poszkodowany może od niej żądać całkowitego lub częściowego naprawienia szkody, jeżeli z okoliczności, a zwłaszcza z porównania stanu majątkowego poszkodowanego i tej osoby, wynika, że wymagają tego zasady współżycia społecznego.[/B]

Natomiast powyższe przepisy sugerują iż właściciel odpowiada za swojego psa nawet wtedy gdy oddaje go na czas określony pod opiekę innej osobie, jak również nie dopilnowanie obowiązku kontroli nad psem nawet w trakcie jego samowolnego oddalenia się od właściciela, co ma odniesienie do art.77. Tak jak okres 2-3 lata od daty zaginięcia lub kradzieży, aby upomnieć się o psa, zwierzę musi być zidentyfikowane. O tym dowiedziałam się w dziwnej sytuacji.
Pojawiła się u mnie policja z panem który twierdził iż ukradziono mu spod sklepu Owczarka i ten pies jest u mnie. Panowie policjanci oświecili mnie iż pies jest własnością i zawłaszczenie takowego zaprowadzi mnie na drogę sadową .Diabli mnie wzięli, w związku z czym wykazałam się perfidią. Oznajmiłam że jeśli pies z domniemanym właścicielem pójdzie to niech go sobie weźmie, ukrywając fakty że posiadam papiery takie jak , rodowód, książeczkę zdrowia, przynależność do ZOND, gdzie jak byk stoi kto właściciel, oraz wyjątkowego przywiązania psa do rodziny mojej jak na owczarka przystało. Oczywiście pies omal nie spacyfikował pana domniemanego jak również funkcjonariuszy. Pan oświadczył że pies został skradziony 2 mieś wcześniej wiec go pamięć zawodzi, znaczy psa. Nawet wyjaśnienia sąsiadki mojej że psa posiadamy od szczenięcia Policjanci jakoś pominęli milczeniem. Wtedy zażądałam nr tatu i miejsca w którym ów się znajduje, bo nie zawsze jest to ucho. Odpowiedź padła ze w pachwinie, trzeba sprawdzić u weterynarza bo pies agresywny. Miałam dość i okazałam rodowód oraz książeczkę zdrowia. Policjanci poinformowali mnie że bez odczytania tatu. papiery są jakimiś tam papierami i nie stanowią dowodu tożsamości psa .Pojechaliśmy na kliniki a tam pies jako bywalec został rozpoznany przez weta jako mój, identyfikacja i tak się odbyła, został odczytany tatuaż w uchu potwierdzony z tym w rodowodzie i książeczce zdrowia .Panowie policjanci przeprosili, poczym poinformowali mnie że mogę wstąpić na drogę sądowa z KC o naruszenie dóbr osobistych (oskarżenie o kradzież),natomiast z urzędu Policja wszczęła postępowanie przeciw panu o składanie fałszywych zeznań. Na tym przykładzie widac że pies musi zostać zidentyfikowany.
Czasu się nie cofnie,procedury adopcji nie zostały zachowane jesli chodzi o kastracje to gdyby to był reproduktor zarejestrowany z jakimkolwiek związku kynologicznym, to można słono zapłacić,ale kundelki o ile mi wiadomo takich uprawnień nie mają
Emiś popełniłaś błędy ale są one niczym w porównaniu do zachowania właścicielki, która generalnie chyba nawet nie wie że istnieją ustawowe obowiązki właścicieli psów, w których jak byk stoi że pies ma być pod kontrolą.Wydaje mi się ze najlepszą droga będzie żądanie okazania dowodu opłacania wstecznych podatków za psa.
Jeśli psiak wcześniej miewał samowolki to śmiem przypuszczać iż tatusiem również może być,co jak wynika ze słów właścicielki, mało ją to obchodzi.Do Ciebie roszczeń nie może mieć jedynie do tej drugiej pani,a tam sprawa może się rozbić o identyfikację

Link to comment
Share on other sites

Owszem, to, co napisałaś o obowiązkach właściciela, jest prawdą, ale nie zmienia to faktu, że gdy pies się zgubi lub zostanie skradziony, właściciel nie traci prawa własności przed upływem okresów podanych w kodeksie cywilnym.

Prawdą jest również, że właściciel musi udowodnić, że pies jest jego własnością, ale nie oznacza to, że pies musi być oznakowany. Prawo własności może zostać udowodnione nie tylko przez chip lub tatuaż.

Natomiast w Twoim przypadku, lisica, policja "wykazała się" kompletną nieznajomością przepisów. Jeśli ktoś twierdzi, że jakiś pies (przebywający u kogoś innego, w schronisku etc.) jest jego własnością, to on musi ten fakt udowodnić. Czyli to nie Ty miałaś obowiązek pokazania rodowodu, tatuażu etc., lecz ten, kto twierdził, że pies jest jego. W prawie polskim jest domniemanie zgodności posiadania z prawem. Czyli jeśli ktoś posiada jakiegoś psa, to domniemywa się, że jest on jego właścicielem. Jeśli ktoś twierdzi, że jest właścicielem psa znajdującego się w posiadaniu innej osoby, to musi swoje prawo własności udowodnić, czyli obalić to domniemanie. Przecież Twój pies mógł być nieoznakowanym kundlem. Skoro pies jest u Ciebie, to jest domniemanie, że jest Twoją własnością. Jeśli ktoś twierdzi, że ten pies jest jego własnością, to musi to udowodnić. On, nie Ty.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='lisica']Czasu się nie cofnie,procedury adopcji nie zostały zachowane jesli chodzi o kastracje to gdyby to był reproduktor zarejestrowany z jakimkolwiek związku kynologicznym, to można słono zapłacić,[B]ale kundelki o ile mi wiadomo takich uprawnień nie mają[/B]
[/quote]

:evil_lol: one nimi poprostu są!:diabloti: A tak powaznie, czyzby juz w Polsce byl zakaz rozmnazania?:razz:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WŁADCZYNI']
Jak dla mnie działanie na korzyść zwierzęcia, znalezienie mu odpowiedniego domu, kastracja są ok.
[/quote]

Owszem, ale nie az takie dzialania:shake:

Schroniska trzymają psy minimum 2 tygodnie, po pierwsze dlatego, ze obowiazuje kwarantanna, obserwacja w kierunku wscieklizny.
Zabiegow kastracji w tym okresie sie nie wykonuje a co bedzie jak pies 'zejdzie' podczas zabiegu? Co bedzie jak zglosi sie ktos,ze ten pies go pogryzl np?

Zabiegi ratujące zycie psa, owszem wykonuje sie w tym okresie, pierwsze dwa tygodnie.

Link to comment
Share on other sites

Z jednej strony dobro psa (który ma już nowego właściciela), a z drugiej prawa poprzedniego właściciela. Konflikt interesów i poważny problem. Ale myślę, że uda się go rozwiązać tak, aby był przede wszystkim z korzyścią dla psa.

Link to comment
Share on other sites

Ten pies nie ma nowego właściciela. Osoba, która go adoptowała, do upływu terminów wskazanych w kodeksie cywilnym, jest tylko posiadaczem. Właścicielem jest cały czas osoba, której pies się zgubił, i nie przestała być tym właścicielem nawet na sekundę.

Link to comment
Share on other sites

To się zgadza Beta G. W potocznym rozumieniu osoba, która psa juz adoptowała, jest jego "nowym właścicielem" ale w świetle KC, jest tylko posiadaczem. Kodeks cywilny niestety zwierzęta traktuje jak rzeczy. Ma to dobre i złe strony, bo w przypadku, gdy z róznych powodów nam zaginie pies, jest szansa go odzyskać, gdy ktos inny go "adoptuje", ale w przypadku, gdy znajdziemy bezdomnego, wychudzonego, chorego, to chcemy mu jak najszybciej pomóc i co wtedy, gdy okaże się tak na tym wątku? Sytuacja patowa.

Link to comment
Share on other sites

Jeżeli ten pies nie był oznakowany chipem lub tatuażem, lub jeżeli wlaściciele nie płacili za niego podatku, czy nie ma umowy kupna-sprzedaży, to "były" właściciel nie ma do niego jakichkolwiek praw, bo pies do niego prawnie nie należał nigdy
Oczywiście można dochodzic praw co do psa nawet w takim przypadku w sądzie (sa przecież świadkowie)..
ps: jeżeli bym znalazła błąkającego psa, to też szukałabym mu jak najszybciej nowego domu, nie mógłby zostać u mnie, a schroniska, przynajmniej u mnie takich psów nie przyjmują. i co z nim zrobić, zostawic na ulicy, bo się może zgłosić po niego super odpowiedzialny wlaściciel?

Link to comment
Share on other sites

Płacenie czy niepłacenie podatku nie ma nic do prawa własności. Nota bene od tego roku podatku za posiadanie psa już nie ma. Gminy mogą wprowadzić opłatę (nie wszystkie to robią), ale to nie jest podatek.

Własność można udowodnić na wiele różnych sposobów, prawo stwarza też wiele domniemań, gdyż własność jest najpełniejszym i najistotniejszym prawem rzeczowym.

Nikt tu nie ma pretensji do autorki wątku, że znalazła psu nowy dom, można mieć pretensje jedynie o to, że zrobiła to za szybko. Jeśli nie miała warunków do przechowania tego psa i szukania właściciela (a to jest zawsze obowiązkiem znalazcy), to nie powinna go przygarniać, tylko wezwać straż miejską. A już absolutnie niedopuszczalne jest wykastrowanie psa w ciągu tygodnia od jego znalezienia, jeśli nie było do tego wskazań medycznych.

Właściciel psa ma roszczenie o zwrot psa do osoby, która go adoptowała, oraz o odszkodowanie z powodu kastracji do znalazcy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='AguśSosnowiec']Czy ja dobrze rozumiem, że w takim razie Emilia może zapomnieć o zwrocie kosztów za kastracje, a wrecz przeciwnie- bedzie musiala zaplacic jeszcze tej "wlascicielce" odszkodowanie?[/quote]

Tak, będzie musiała zapłacić odszkodowanie, jeśli właścicielka będzie się tego odszkodowania domagać (bo może nie będzie).

Co do zwrotu kosztów, właściciel jest obowiązany do zwrotu posiadaczowi nakładów koniecznych - kosztów utrzymania, pobytu psa w hotelu, kosztu zakupu obroży i smyczy, kosztów leczenia. Za kastrację byłby zobowiązany zwrócić tylko wtedy, gdyby ten zabieg został wykonany dla ratowania zdrowia lub życia. Po prostu osoba, która znalazła psa i która nie może mieć pewności, że pies został porzucony, nie ma prawa do podejmowania takich decyzji przed upływem terminów wskazanych w kodeksie cywilnym. Inaczej sprawa wygląda w przypadku schroniska, bo schronisku prawo daje inne uprawnienia niż znalazcy.

Ale gdyby do schroniska trafił pies oznakowany w taki sposób, że możliwe byłoby ustalenie właściciela, a schronisko tego nie zrobiło, i gdyby ten pies został wykastrowany bez wskazań medycznych, to właściciel też miałby do schroniska roszczenie o odszkodowanie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ARKA']:evil_lol: one nimi poprostu są!:diabloti: A tak powaznie, czyzby juz w Polsce byl zakaz rozmnazania?:razz:[/quote]
Nie ma,jest natomiast wymiar moralny:razz:,za kastrację nie swojego psa,posiadającego miano psa hodowlanego,można odpowiedzieć jak za obniżenie wartości psa,gdyż jako rep.jest cosik tam wart,w kwestii finansowej,natomiast po kastracji jego wartość jako repa spada do zera.Jeśli chodzi o kudelki to jeśli psiak miał skłonności do ucieczek bo mu instynkt prokreacji buzował,to właścicielka zachwycona powinna być,bo powinien się teraz domciu i pańci trzymać,ponad to koszty zabiegu ją ominęły,bo posiadaczka aktualna nie ma prawa żądać zwrotu kasy za przeprowadzony zabieg,gdyż nie był to zabieg konieczny.
Swoja drogą przepisy które ułatwiają nam odzyskanie psa zagubionego/skradzionego,czasami działają na szkodę takich właśnie psiaków,ale jak to się zwykło mówić nieznajomość przepisów szkodzi,trzeba tylko miec nadzieję że właściciel okaże się człowiekiem rozumnym i zdolnym do kompromisów,gdyż to on swym działaniem poniekąd przyczynił sie do zaistniałej sytuacji,aczkolwiek można poszukać furtek w przepisach,które pomogą aktualnemu posiadaczowi psa

Link to comment
Share on other sites

[quote name='lisica']Nie ma,jest natomiast wymiar moralny:razz:,za kastrację nie swojego psa,posiadającego miano psa hodowlanego,można odpowiedzieć jak za obniżenie wartości psa,gdyż jako rep.jest cosik tam wart,w kwestii finansowej,natomiast po kastracji jego wartość jako repa spada do zera.
[/QUOTE]
;) wiesz punkt widzenia kazdego jest inny, coby nie bylo jestem wrecz chorobliwa zwolenniczka kastracji ale...swoich psow i z wlasnej woli ich włascicieli.

[QUOTE]
Jeśli chodzi o kudelki to jeśli psiak miał skłonności do ucieczek bo mu instynkt prokreacji buzował,to właścicielka zachwycona powinna być,bo powinien się teraz domciu i pańci trzymać,
[/QUOTE]

Wlasnie, jesli mial sklonnosci, nabyl je, to KASTRACJA NIC NIE POMOZE.
Zadna kastracja nie zdejmuje obowiazku OPIEKI, NADZORU wlasnego psa.

[QUOTE]
trzeba tylko miec nadzieję że właściciel okaże się człowiekiem rozumnym i zdolnym do kompromisów,gdyż to on swym działaniem poniekąd przyczynił sie do zaistniałej sytuacji[/quote]
oby, oby sie okazal rozumnym. Ale jak nie dostanie po kieszeni, mandat itd, ze pies bez nadzoru biega to go NIC odpowiedzialnosci nie nauczy.Wezmie nastepnego psa i bedzie dalej to samo robił-wierząc,ze to dobre dla jego pieska jest , ze tak wglada odpowiedzialnosc za psa.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ARKA']

Wlasnie, jesli mial sklonnosci, nabyl je, to KASTRACJA NIC NIE POMOZE.
Zadna kastracja nie zdejmuje obowiazku OPIEKI, NADZORU wlasnego psa.[/quote]
Ale przynajmniej nie będzie sprawcą niechcianych miotów,tyle dobrego z tego samowolnego oddalenia,:razz:
[quote]oby, oby sie okazal rozumnym. Ale jak nie dostanie po kieszeni, mandat itd, ze pies bez nadzoru biega to go NIC odpowiedzialnosci nie nauczy.Wezmie nastepnego psa i bedzie dalej to samo robił-wierząc,ze to dobre dla jego pieska jest , ze tak wglada odpowiedzialnosc za psa.[/quote]Dlatego jestem za tym aby wykorzystać wszystkie furki,coby właścicielka nie wyszła z tej sytuacji z korzyścią majątkowa w postaci odszkodowania,bo może w nałóg popaść
Znalazłam cosik takiego
[QUOTE]Rozdział 8
Zabiegi na zwierzętach
Art. 27.
1. Zabiegi lekarsko-weterynaryjne na zwierzętach są dopuszczalne dla ratowania ich życia lub zdrowia oraz dla
koniecznego ograniczenia populacji i mogą być przeprowadzane wyłącznie przez osoby uprawnione.
[/QUOTE]
Jestem ciekawa jak się zyskuje prawo własności psa, bo ja prawnik nie być i mogę coś żle zinterpretować,skąd ta pani miała tego pieska,bo o tym iż jak znajdujemy to do 2-3 lat właściciel może odebrać to jest jasne,dlatego najlepiej zaprowadzić do schronu i tam formalnie sprawę załatwiać,ale to prawo "nabycia"własnosci to mnie intryguje

Link to comment
Share on other sites

[COLOR=black][quote name='BeataG'][/COLOR]
[COLOR=black][FONT='Times New Roman']Nikt tu nie ma pretensji do autorki wątku, że znalazła psu nowy dom, można mieć pretensje jedynie o to, że zrobiła to za szybko. [/quote][/FONT][/COLOR]

Czyli miałam czekać trzy lata? Bo przecież wspominane 2 tyg. dotyczą schronisk a nie osób prywatnych?

[quote name='BeataG']Tak samo, jak prawo własności każdej innej rzeczy - w drodze umowy darowizny, sprzedaży, zamiany, przez zasiedzenie, przez objęcie w posiadanie rzeczy niczyjej.[/quote]

Jak się wchodzi w posiadanie rzeczy niczyjej? Czy biegający, nieoznakowany pies nie jest włąśnie taką "rzeczą"? W jaki sposób może udowodnić, że to był jej pies? Jeśli go np. też znalazła jako szczeniaka a pies jest u niej od roku, to też przecież nie minął jeszcze ten okres 3 lat o którym była wcześniej mowa, więc to chyba nie jest jej pies?:hmmmm:

Link to comment
Share on other sites

Emiś, sorry, czy Ty masz psa? Wyobraź sobie, że pies Ci ucieka za suczką, ktoś go przygarnia, po tygodniu kastruje i wydaje innej osobie. :angryy: Jeszcze byłabym w stanie zrozumieć, gdybyś przygarnęła tego psa dla siebie. Po co go w ogóle brałaś? Jak widziałaś, że pies się błąka, a nie miałaś warunków, żeby go przechować przynajmniej do czasu odnalezienia właściciela, to trzeba było zawiadomić Straż Miejską, a nie podejmować decyzje, do których absolutnie nie miałaś prawa.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...