Jump to content
Dogomania

Lumpowe historyjki (i Mafijne)


M@d

Recommended Posts

Z tego wszystkiego nie powitałem wszystkich, którzy tu zajrzeli :oops:, więc z opóźnieniem witam i pozdrawiam.
BTW - Saththa, to nie pierwszy raz - przy Carmen/Kajman też się raz tak zdarzyło ;)

Wracając do Yody, to ja już nie wiem, czy on nie słyszy, czy też do tego stopnia jest zamknięty w sobie, bo analogicznie należałoby uznać, że jest także niewidomy i pozbawiony czucia ...
Czasem macham mu przed nosem, a on przechodzi nie reagując, stukam go w tyłek, a ten idzie dalej i nie reaguje ...
Z drugiej strony pcha się do głaskania, chodzi za nami, przytula się ...
Jest niezwykle "pokorny", co utrudnia kontakt, bo ze wszystkich sił unika kontaktu wzrokowego! jak zbliża się do człowieka, to łeb spuszczony, oczy wbite w ziemię itp. A jak biorę go pod brodę i podnoszę łeb aby na mnie spojrzał, to wyrywa się i odwraca łeb i wzrok...
Dużo z nim pracuje i już jest TROCHĘ lepiej.
Na razie pracuję z nim z założeniem, że jest głuchy i pracujemy gestami. On uczyć się chce i mamy już pewne postępy. W ciągu 2 dni opanował już gest "siad".
Z nim chyba w życiu nikt nie pracował, ona ma szramę po łańcuchu, wiec życie spędził pewnie przy budzie. W schronisku oceniano go na 2 lata, ale w ocenie naszego weta ma ok. 4 lat. "Burek" z niego jest pełną gębą - aktualnie oduczamy go zasikiwania rogów pokoi w mieszkaniu :mad:. Na szczęście wydaje się, ze mu "zależy" i postępy są widoczne.
Oduczamy go tez brania żarcia razem z ręka aż do łokcia ... :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 1.4k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='M@d']Adopcja Yody wiąże się z szeregiem niewytłumaczalnych przypadków...
Otóż sporo przed naszym planowanym wyjazdem, po którym planowaliśmy adopcję przeglądaliśmy portale i znaleźliśmy Falko, postanowiliśmy, że jak nie znajdzie domu, to po urlopie znajdzie go u nas - wkrótce został adoptowany. Przed urlopem znaleźliśmy Homera, odwiedziliśmy go na Paluchu (był tam od stycznia), postanowiliśmy za tydzień ( po powrocie go adoptować), w sobotę byliśmy go adoptować, a tu w piątek już go ktoś adoptował! No wracamy ze schroniska i to dzwonimy w sobotę po Morgana, dowiadujemy się, że ktoś jedzie go obejrzeć. 3 godziny później - adoptowany ... :-o
Ktoś uwierzy w tyle "przypadków" ??? :razz:[/QUOTE]

no niezły numer! nie wiedziałam, że to Ty dzwonisz o Morgana :crazyeye:

no przynajmniej więcej psiaków ma nowe domy :multi: a skąd macie Jodę?

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]M@d [INDENT] Adopcja Yody wiąże się z szeregiem niewytłumaczalnych przypadków...
Otóż sporo przed naszym planowanym wyjazdem, po którym planowaliśmy adopcję przeglądaliśmy portale i znaleźliśmy Falko, postanowiliśmy, że jak nie znajdzie domu, to po urlopie znajdzie go u nas - wkrótce został adoptowany. Przed urlopem znaleźliśmy Homera, odwiedziliśmy go na Paluchu (był tam od stycznia), postanowiliśmy za tydzień ( po powrocie go adoptować), w sobotę byliśmy go adoptować, a tu w piątek już go ktoś adoptował! No wracamy ze schroniska i to dzwonimy w sobotę po Morgana, dowiadujemy się, że ktoś jedzie go obejrzeć. 3 godziny później - adoptowany ... :-o
Ktoś uwierzy w tyle "przypadków" ??? :razz: [/INDENT]
[/QUOTE]

chyba częściej powinniście adoptować psy, więcej bied by domki znajdowało :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

@ Fides79 - no jakieś takie mamy "szczęście", że psy, które chcemy adoptować natychmiast znajdują domki ... :eviltong:

@ Saththa - suczkę która miała być na miejscu Carmen adoptowała wolontariuszka, która się nią opiekowała i ją znalazła i przywiozła do schronu. Jak usłyszała, że ma być adoptowana i zniknie z jej życia, to namówiła rodzinę i ją wzięli!

@ Eria - witaj, stado się powiększyło, to będzie o czym pisać, bo Carmen to zwykle bawi się z Mafią i mało tematów daje. ;-)

@ Malawaszka - No widzisz, świat jest mały, a Twoja stronka ze sznaucerami do adopcji już od kilku miesięcy jest przez nas obserwowana. :lol:
Niestety, a może na szczęście (dla Yody) Morgana sprzątnięto nam sprzed nosa w ostatniej chwili :razz:
Yoda został wzięty z małego schroniska w Szczytach koło Działoszyna (woj. łódzkie)

Yoda (vel Szczerbul a może dumniej ... Szczerbiec ? :evil_lol:)- bo ma złamany jeden kieł) ma już zamówioną obrożę wibracyjną, będziemy z nim trenować zwracanie uwagi na właściciela na sygnał wibracyjny. Bez tego nie sposób spuścić go ze smyczy, bo (przynajmniej na razie) jak się zajmie wąchaniem, to nie zwraca na nas uwagi i idzie sobie nie reagując na nic. Spuściłem go raz na długiej lince, to musiałem kłusować za nim, bo sobie po prostu poszedł za swoimi sprawami i w ogóle się nawet nie obejrzał na nas...
Zobaczymy jak się to sprawdzi. Będzie numer jak on słyszy, tylko nie zwraca uwagi :eviltong:
W ostateczności czeka nas wycieczka do Olsztyna, bo tam podobno maja sprzęt do diagnostyki słuchu u psów.
Yoda jest wielką tajemnicą!
Bo czasem reaguje tak jakby coś słyszał, ale przeważnie wykazuje brak reakcji na bodźce (wszelkie - słuchowe, wzrokowe, dotykowe ...)
Na szczęście mega reakcje wywołuje każdy kawałek żarcia, wiec o motywację do nauki nie musimy się martwić, co najwyżej o całość palców, bo rzuca się na ręce z żarciem z takim kłapnięciem, że chyba kupie sobie takie rycerskie rękawice z metalu :diabloti:
Jutro sprawdzam czy naprawdę nie słyszy, będę go wołał nowym imieniem i podawał smaka, jak po tym nie zareaguje, to chyba rzeczywiście jest głuchy.

Na razie leczymy mu uszy bo ma je zaatakowane i wyciągamy jakieś syfy.
Był już u dr Lenarcika. Specjalnie nic mu nie dolega, poza alergią skórną po pchłach (dlatego został ostrzyżony krótko przy skórze. Ma też jakiegoś guza na skórze, ale to chyba tylko cysta. Ma też podwójny "wilczy pazur" na jednej łapie (wyrasta w 2 strony).
Zobaczymy co powie chirurg, bo Yoda jest nie kastrowany i za jakiś czas pozbawimy go "klejnotów", a przy okazji cysty i może da się coś zrobić z tym pazurem...
Skórkę na jajkach ma odparzoną, ale skoro ma iść do kastracji, to niewielki problem ...
Skóra cała powinna przed zimą "odetchnąć" i odrośnie mu nowa sierść.
On jest taki trochę czarno-srebrny. Zobaczymy jaki jest jak już odrośnie. :lol:

Link to comment
Share on other sites

Tak musiało widać być. Lump za TM ale wpływy ma nadal i załatwił dom kolegom ;) Yoda super psiak - parę miesięcy i dopiero będzie przystojniak. Ciekawa jestem jak rzeczywiście jest z tym jego słuchem bo w sumie ja mogłabym powiedzieć że Dirki też dość często ma objawy jednostki chorobowej zwanej "łąkowy niedosłuch" ;)

Link to comment
Share on other sites

No on z Lumpem kontaktuje się przez MOC! Zaczął się już nawet układać w ulubionych miejscach Lumpa :)

Dzisiaj przyszła obroża wibracyjna i potwierdziła tylko, że ten pies to stoik. Ze stoickim spokojem zniósł założenie obroży z pudełkiem na szyję, (a że ma słabe plastikowe uszko (obroża a nie Yoda :), to ze stoickim spokojem zniósł założenie szelek Lumpa).
W domu (żeby nic nie rozpraszało) włączyliśmy wibrację i ... NIC!
Stoik stwierdził "ten telefon nie jest do mnie" ...
Podobnie jak nie reaguje na pukanie palcem w tyłek, po prostu idzie i nie zwraca uwagi na ŻADNE bodźce! To znaczy jest JEDEN bodziec wyzwalający żywiołową reakcję - ręka z jedzeniem :)
No ale nie od razu Kraków zbudowano, pracujemy i będziemy pracowali!
Na razie mamy drobne, ale znaczące sukcesy - szczególnie jak na te 2 dni pobytu!
1) opanował gest na "siad"
2) opanował korzystanie z przejść na ogródek (I co się cieszycie? No problem - takie dziury do budy to ja miałem całe życie opanowane!)
3) zaczął patrzeć w oczy i nie łazi już z łbem wpatrzonym w glebę
4) zaczął zwracać na nas uwagę na spacerze - oglądać się (poszło pół torby Froliców w nagrodę za każde zwrócenie na nas uwagi :D )
Aha! I okazało się , że umie szczekać! Co prawda tylko z frustracji, że kot wlazł na lodówkę i nie chce dać się powąchać i tylko 1 szczek, ale widać potrafi!

Link to comment
Share on other sites

Mamy coraz więcej podejrzeń, że Yoda jednak słyszy ( a przynajmniej trochę słyszy).
Co któryś raz reaguje na cmokanie, a na kanapie 3 razy z rzędu bezbłędnie wykonał komendę "łapa". Oczywiście wszystko może być zbiegiem okoliczności, ale zmieniamy taktykę i będziemy z nim pracować dwutorowo - gestami i słowami, bo byłoby głupio nauczyć go tylko gestów, a potem odkryć, że jednak słyszy :D
Chłopak powolutku się "otwiera" i zaczyna rozumieć, że ktoś wchodzi z nim w interakcję...
Niewyobrażalne wprost jak dalece ten pies uznaje świat zewnętrzny za niedotyczący jego osoby.
Wczoraj przemyliśmy mu skórę woda z odrobiną octu, włącznie z brzuchem i okolicami intymnymi, a ona stał i nawet nie odwrócił głowy, żeby popatrzeć co mu robią....
Trenujemy też z obrożą wibracyjną.
Jak mój telefon zawibruje a w pobliżu są suczki, to jest ogólne poruszenie, odskakiwanie, obwąchiwanie itd.
Jemu założyłem na szyję obrożę wibracyjną, włączyłem wibracje i ... ZERO reakcji!
Podkręcam stopniowo, doszedłem już do 30 poziomu (ze 100), wibracja tak 2 krotnie przekracza już to co daje z siebie standardowy telefon i ... NIC!
Brak jakiejkolwiek rekcji na bodźce!
Z drugiej strony łazi za nami, nieśmiało doprasza się głaskania, pokazuje brzuszek do głaskania na kanapie, przytula się i UCZY! Już nie pcha się do kuchni jak robimy posiłki, tylko robi siad tam gdzie mu wskazaliśmy i czeka!
I to wbrew ogromnym emocjom, bo jak idziemy z jego miską, to skacze w powietrze i nas "obtańcowuje" z radości!
Doprawdy pies pełen sprzeczności i zagadek ...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Saththa']On z Was normalnie wariata robi :lol:[/QUOTE]

Taaa... dochodzimy do tego samego wniosku!
Pracujemy ze smaczkami i ... coraz częściej reaguje na sygnały dźwiękowe!
On chyba po prostu tyle czasu był bez interakcji z ludźmi, że po prostu nie rozumie, że ktoś czegoś od niego chce i że próbuje zwrócić jego uwagę!

Aaaa... i piesio zaczyna się "zadomawiać", choć w niezbyt nam odpowiadającym kierunku ... :eviltong:
Dzisiaj trochę pogonił za kotem, szczeknął kilka razy przy ogrodzeniu i ... zaczyna warczeć na Carmen vel Kajman próbując nie wpuszczać jej na kanapę ... Czyli zemsta za jej warczenie i nie wpuszczanie :roll:
Konsekwentnie i sprawiedliwie, najpierw ona dostawała za to opieprz, a teraz on dostał :P
Nie będziemy tolerować wzajemnego zganiania się z kanapy ...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='M@d']
On chyba po prostu tyle czasu był bez interakcji z ludźmi, że po prostu nie rozumie, że ktoś czegoś od niego chce i że próbuje zwrócić jego uwagę!

[/QUOTE]

Noo jest to jakies wytłumczenie jego zachowania...

A co do warczenia to przeciez on nie słyszał ze Carmen na niego warczy :evil_lol:

Ale tak sparwiedliwośc musi byc kanapa wspólna;)

Link to comment
Share on other sites

Nowe ciekawe doświadczenia przed Wami. Rzeczywiście przypadek jest interesujący ale może być tak że wynika z tego, że nie miał żadnych życzliwych kontaktów z ludźmi. Nikt nic od niego nie chciał i nie w zamian dobrego nie dostawał. Będzie dobrze bo dobrze trafił :) Wariat z wariatem zawsze się dogada ;)

Link to comment
Share on other sites

No więc nasz „interesujący przypadek” otwiera się coraz szybciej i mamy już praktycznie pewność, że ... słyszy!
W domu jest z nim już normalny kontakt, powoli zaczyna reagować na swoje imię, nawiązuje kontakt wzrokowy, zaczyna reagować na cmokanie jako sygnał do skoncentrowania na nas uwagi. Straszna przytulanka jest z niego, pcha się do przytulania, głaskania i pokazuje ciągle brzuszek do głaskania :D
Niestety jak wyjdzie to głuchnie i nie reaguje na nic, biega i wacha i nic innego go ni obchodzi (no chyba, że pomachać przed pyskiem jakimś smaczkiem, to na czas konsumpcji można skupić jego uwagę – na jedzeniu .....)
Wczoraj był jego pierwszy dzień całego dnia pobytu w domu bez nas. Trochę narozrabiał, ale bardziej niechcący niż celowo. Na blacie w kuchni był koszyczek z winogronami i piesula postanowił się pożywić, więc wlazł łapami na blat i ściągnął sobie koszyczek, przy okazji wywracając wazon z kwiatami, zrzucając toster na podłogę i parę innych drobiazgów.
Część winogron została zjedzona, ale więcej poroznosiły pieski po domu ...
Teraz już nic jadalnego na blatach nie ma, zobaczymy co dzisiaj wymyśli :)

Link to comment
Share on other sites

Taaa nie tylko kabel od tostera, ale i przedłużacz przy nim będący ściągnął z blatu ...
Na szczęście gniazdka ze ściany nie wyrwał :)
A wczoraj oczywiście też trochę rozrabiał!
Cwaniak rozbierał zapory przeciwczołgowe ... eee ... znaczy przeciwpsowe...
Z sukcesem! Zrobiłem zaporę aby nie mógł wchodzić na schody, gdzie stoi miska kota – od lat tak stoi i była bezpieczna, bo nieliscy strome „kacze” schody, a w tym roku zrobiliśmy remont i wymieniliśmy je na „normalne”, no i okazuje się, ze on z takimi schodami radzi sobie bez problemu :/
Zastawione było płytą przystawioną paczkami z brykietem do kominka, a wczoraj wszystko to rozebrał, wlazł na schody i wyżarł kotu z miski. Przy okazji ja zrzucił i zostały ślady, że doszło do scysji z Kajmanem dotyczącej prawdopodobnie podziału rozsypanego łupu. Corpus delicti stanowił ponad metrowej długości obfity ślad sików na środku podłogi, co z praktyki wskazuje na sikającego ze strachu/poddaństwa Kajmana... Ona tak ma (takie szczeniakowate poddańcze sikanie) jak chce okazać uległość to zasuwa brzuchem po ziemi zostawiając mokry ślad za sobą :D
W związku z powyższym wczoraj zostały zbudowane nowe, lepsze zapory. Zobaczymy czy po powrocie będę miał jeszcze schody, czy wyrwał zapory razem ze stopniami, do których zostały przymocowane linką ...
Piesek okazuje się być zdolnym i nieustraszonym akrobatą (ciekawość i brak strachu to jego charakterystyczne cechy). Jak kot chodził po płocie, (a Yoda zaczyna okazywać coraz większe, ale przyjacielskie zainteresowanie kotem) to on wszedł na krzesło ogrodowe stojące przy płocie i stanął na nim tylnymi łapami tak, że przednimi oparł się o górną krawędź 2 metrowego płotu po której szedł kot!
Generalnie rzecz biorąc cieszy to, że Yoda może nie zaznał bliskości z człowiekiem, ale też nie zaznał raczej przemocy, bo nie ma w nim lęku. Moje obie suczki przemocy zaznały i mimo długiego pobytu u nas, jak np. sprzątam i idę z mopem, to na widok kija w ręku człowieka mafia wysyła CS-y (oblizuje się, ziewa), a Kajman zmyka i omija mnie łukiem poza zasięgiem „kija”... A Yoda nie! Yoda śmiało podchodzi i obwąchuje „kij”.

UPDATE

Wczoraj zaczęliśmy testowania puszczania Yody luzem. Wieczorem poszliśmy na taki niezbyt duży teren ogrodzony ze wszystkich stron i puściliśmy go luzem. Oczywiście pognał wąchać nowy teren i ani się obejrzał ... W związku z powyższym została wdrożona (wypraktykowana już na innych psach) procedura traumatyzowania braku koncentracji na właścicielu. Procedura odbywa się wedle schematu „ ooo... piesek się nie pilnował i piesek się zgubił! I co teraz będzie z pieskiem?” :P
Skoro piesek się nie ogląda, to państwo pieska stanęli sobie z boczku w nieco zasłoniętym miejscu i pozwolili pieskowi robić co chce obserwując go dyskretnie z daleka...
Sprawdzaliśmy po jakim czasie piesek zaczyna orientować się, że właścicieli nie ma w pobliżu oraz zaczęliśmy w kontrolowanych warunkach wyrabiać u niego odruch pilnowania się poprzez wzbudzanie strachu przed zgubieniem się.
O dziwo już po około minucie wąchania Yoda nagle przerwał swe interesujące zajęcie i zaczął nerwowo się rozglądać ;D A tu ... ciemno, chłodno, głodno, pusto i ... państwa nie ma w zasięgu wzroku!!! :P Odpalił galop i zaczął biegać prawo, lewo, węsząc przy tym intensywnie z nosem przy ziemi (Cwaniak! Nie biega na oślep w panice!). Cofnął się do miejsca gdzie się rozstaliśmy i po chwili nas wytropił! Wielce się ucieszył (chyba nas lubi... albo lubi naszą miskę... :D ). Oczywiście wynik testu może być nieco zafałszowany, bo teren nie był wielki i ogrodzony, więc czas zorientowania się, że nas nie ma w przypadku braku ograniczenia terenu może być dłuższy.

Update.
Dzisiaj testowo spuściliśmy go ze smyczy na spacerze.
Trochę pobiegał koło nas, a potem dał z kamasza w las i tyle go widzieliśmy :/
Odprowadziliśmy suczki do domu, wziąłem rower i pojechałem go szukać.
Daleko nie ujechałem, bo Yoda czekał przy furtce osiedla :D
Po drodze jednak tuż przy furtce (tuz przed moim nadejściem) spotkał psa na smyczy (w typie Akita), który nie lubi innych psów. Niestety podszedł do niego ufnie i się zakotłowało. Ma kilka zadrapań naskórka (więc Akita chyba nie jest aż tak bojowy i bardziej straszy (może ma uraz do psów) niż ma mordercze zapędy...
Chyba Yoda jeszcze sobie na smyczy po chodzi ...

Edited by M@d
Link to comment
Share on other sites

Taa... mistrz samowolki :)
Pochodziliśmy trochę na ten zamknięty teren i Yoda się starał pilnować.
No i żona mu zawierzyła w sobotę na porannym spacerze i ... tyle go widzieli :/
Przez trochę się pilnował, a potem podjął jakiś trop i poooooooszeeeeedł!
Obudziła mnie, wziąłem samochód i zacząłem krążyć po lesie zrywając gardło przez okno ...
Niestety bez rezultatu. Po 1,5 godziny żona wróciła na chwilę do domu, a tu ... Yoda grzecznie siedzi pod furtką!
Ja jeździłem po lesie żona warowała pod furtką, która wychodzimy, a on musiał zapamiętać jak na pierwszy spacer celowo poprowadziłem go przez szlaban na około osiedla, wychodząc z założenia, że coś takiego może mieć miejsce i żeby znał drogę do nas pod furtkę z pominięciem dróg jemu samemu niedostępnych (zamknięta furtka od osiedla)...
Kupiłem więc 10 m linki i trenujemy "do mnie"

[IMG]http://i46.tinypic.com/1z69oxx.jpg[/IMG]

Niestety z miernym rezultatem. Po przydepnięciu linki przychodzi, a mimo setek powtórzeń, bez nadepnięcia ani rusz!
No i linka jest dobra do treningu psa, który jakośtam kręci się w okolicy, a jak mi się skończy 10 m linki, a on odpali w długą, to już mam pozamiatane...
No przecież mu nie zaczepię bębna z 300 m linki :D
Nie mam takiego na kabel telefoniczny jak uczepili w którymś z odcinków Szarikowi :P
No i boję się, że bez linki jak zniknie w lesie to wróci, a z linką gdzieś się zaczepi i będzie tragedia !
Ale wprowadziłem rozwiązanie racjonalizatorskie! Zainstalowałem Yodzie organiczną smycz (bo elektroniczna obroża na razie zawiodła). I Yoda zaczął reagować na "do mnie" :D
Teraz woła się "do mnie" Kajman złączony z Yodą jedną smyczą zawraca i Yoda czując szarpnięcie też zawraca :D
Może tak - ucząc się na przykładzie wreszcie zacznie reagować ...?

Link to comment
Share on other sites

Ale macie przygody kurde....


[QUOTE]No i boję się, że bez linki jak zniknie w lesie to wróci, a z linką gdzieś się zaczepi i będzie tragedia ![/QUOTE]

No to moze być prawda kurcze...

[QUOTE]Zainstalowałem Yodzie organiczną smycz[/QUOTE]

Miałam pytać jaka to ale już widzę, genialne hehehehe

[QUOTE]Może tak - ucząc się na przykładzie wreszcie zacznie reagować ...?[/QUOTE]

Mój się nie chciał nauczyć mimo cudowania samemu. Wystarczył jeden spacer z kolegą i "załapał" czem u ja sie tak andzieram za nim...

3mam kciuki!! bo takich przygód to ja niezazdroszczę!!

Link to comment
Share on other sites

Aaaa i jeszcze jedno!
Dzisiaj musiałem zwolnić się z pracy i prowadzić prace budowlane ...
Jak dochodziłem do pracy, to zadzwonił sąsiad, że ... nasz "nowy piesek" wpadł do niego z wizytą do ogródka! no i odprowadzili go za kiełbaską do mnie do mojego ogródka "od frontu"...
Tam też jest niskie ogrodzenie, wiec popędziłem do domu aby gdzieś dalej nie powędrował!
Na szczęście zwinął się w kłębek przy ogrodzeniu i spał...
Ja mam taki mały odcinek gdzie nie ma drewnianego płotu 1,80m tylko zwykła siatkę wysokości 1 m, ale gęsto zarośniętą tujami.
Żadne psy do tej pory nie próbowały tego forsować, a Yoda zrobił to już w 2 tygodniu pobytu :?
Obudowałem ten odcinek prowizorycznie dodatkową siatką i po południu kupiłem elementy do prac w weekend w celu podwyższenia tego odcinka ogrodzenia ...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...