Jump to content
Dogomania

Lumpowe historyjki (i Mafijne)


M@d

Recommended Posts

[quote name='M@d']Staram się być w życiu sprawiedliwy i nie widzę powodu, aby wobec psa stosować inne zasady...
Zawsze też staram się zrozumieć "dlaczego" coś się wydarzyło, choćby po to, aby uniknąć tego w przyszlości!
Wywalenie psa W OGÓLE nie było brane pod uwagę.
W skrajnym przypadku byłaby wzywana pomoc zoopsychologa.


Jedyny wyobrażalny powód pozbycia się psa, to powtarzające się pogryzienia przy wyczerpaniu wszelkich środków wychowawczych i braku [B]jakiejkolwiek[/B] nadziei na rozwiązanie problemu ...[/quote]

Yeti... gdyby wszyscy właściciele byli tacy odpowiedzialni i rozsądni, to schrony byłyby o połowę pustsze...

Gratuluje rozwagi! :)

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 1.4k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='M@d']
Dopiero to uświadomiło nam, że ten Praktiker jest kilkaset metrów od ostatniego skrętu w kierunku schroniska, z którego go wzięliśmy... :splat:
Psi GPS działał poprawnie i prowadził do smutnych wniosków - [I]"Chyba mnie oddają z powrotem [/I]...:-("
Gdy zaczęliśmy wracać, jego radość nie znała granic ...
[/quote]

a tu się popłakałam :oops:

reszta fantastiko!!!! :loveu:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Sharona']Yeti... gdyby wszyscy właściciele byli tacy odpowiedzialni i rozsądni, to schrony byłyby o połowę pustsze...

Gratuluje rozwagi! :)[/quote]

To nie zupełnie rozwaga..., to elementarna "przyzwoitość".
Przykładowo: jeżeli obiecasz przyjacielowi, że może mieszkać u Ciebie do końca życia, to oboje macie świadomość,że to na tyle długi okres, że coś się może zmienić. Kiedy podobny "układ" zawierasz z istotą o "inteligencji emocjonalnej" na poziomie (przykładowo) małego dziecka, to ona takiej świadomości nie ma...
Tak więc jeżeli nie masz pewności, że sprostasz swej obietnicy to lepiej jej nie składaj ...
Chyba, że poziom własnej "inteligencji emocjonalnej" pozwala pozwala komuś patrzeć rano w lustro bez obrzydzenia, bez względu na to co robi...
Pies to (według MNIE) myśląca i czująca istota - ze swoimi wadami i zaletami. Jeżeli ktoś chce mieć "automat" wykonujący bezbłędnie każdy rozkaz i który można odstawić na półkę gdy nie ma się dla niego czasu, to niech kupi japońskiego mechanicznego pieska na baterie ...

Obaj z Lumpem jesteśmy w pewnym sensie podobni i dlatego nieźle się rozumiemy. Obaj jesteśmy spokojni i opanowani, ale nie dajemy po sobie "jeździć" i lepiej nie przekraczać (celowo) pewnych granic bo potrafimy wtedy warknąć lub pokazać zęby ... :evil_lol:

Właśnie to opanowanie Lumpa sprawiło, że nie chodzę o kulach... :)
A było to tak:
Oglądałem w nocy TV i w przerwie na reklamę postanowiłem zrobić sobie coś do picia. Ruszyłem szybkim krokiem do kuchni. W ciemnym przedpokoju z rozpędu przykopałem w coś leżącego na podłodze, straciłem równowagę i z impetem dostawiłem drugą nogę, ponownie kopiąc coś miękkiego, chwyciłem się futryny i zapaliłem światło.
Obie moje stopy opierały się o brzuch psa wyciągniętego w poprzek przedpokoju.
Lump miał uniesiony łeb, napotkałem jego wzrok który pewnie mówił "[I]No jak łazisz lebiego! Ślepy? Ja tu śpię, a ty mnie kopiesz w brzuch?"[/I]
Nie warknął, nie ugryzł, a przecież nawet nie mógłbym mieć do niego pretensji ...
Zaliczył dwa dość silne kopy w brzuch w trakcie jak spał i nawet się nie zerwał...

Ten pies, moim zdaniem, mógłby być dumą każdego właściciela i nie ma w tym żadnej mojej zasługi - on po prostu taki jest...

[IMG]http://images29.fotosik.pl/184/f4f9fae3099add0b.jpg[/IMG]

Następna historyjka jutro ;)
Będzie o tym jak ściągneliśmy Lumpowi na łeb małego kotka ...

to be continued...

Link to comment
Share on other sites

Ja też się dziwię, ale żeby obraz nie był jednostronny to spisze teraz wady Lumpa (nobody is perfect :) )
- jest znanym wymuszaczem głaskaniowym. Ciągle mu mało, a gdy uzna że norma dzienna nie została wyrobiona to zaczyna mruczeć i skowyczeć.
- niedogłaskany usiłuje zwrócić na siebie uwagę dostając "głupawki".
np. idzie do łazienki, bierze skarpetki i nie da sobie odebrać, albo przyniesie patyk i zaczyna go ostentacyjnie masakrować na środku pokoju - choć (albo dlatego że) wie że to jest zabronione. Nic strasznego nie robi, ale staje się "upierdliwy" :eviltong:
- Często "poluje" na wyrzucony chleb i zje nawet spleśniały :sad:
- Czasem (mniej więcej raz na miesiąc) mimo podawania żwacza dobierze się do kupy - najlepiej końskiej, ale w ostateczności może być świeża ludzka ...:eek:
- Czasem ma odmienne zdanie co do kierunku spaceru i zapiera się łapami, oczywiście wystarczy puścić smycz i udać się dalej, aby natychmiast rezygnował z oporu i dołączał ...;)
- pod nasza nieobecność otwiera sobie różne pomieszczenia, także te zamknięte na klamkę (i znowu futryna do malowania :-x) i wyciąga nasze ubrania (najlepiej te ostatnio noszone :razz: ). Nie niszczy ich tylko zabiera sobie na miejsca spoczynku ...
Taki "ersatz" obecności Państwa ;P
- nie wiem też czemu obgryza "kamień elewacyjny" (świeżo położony na niektórych ścianach. Dostaje biały ser itp, więc nie powinien to być niedobór wapnia, szczególnie że ten "kamień" to mieszanka cementu, kleju i innej chemii ...
No ale po 3-4 próbach na razie zaniechał tego, więc może będzie już spokój ...
- najniebezpieczniejszym ze złych zwyczajów, jest przesiadanie się na miejsce pasażera z przodu, gdy jedziemy we dwóch samochodem.
Jest o to walka, ale z coraz lepszym skutkiem udaje mi się to wyplenić ... :lmaa:

W zasadzie nic, czego zdrowy normalny pies nie robiłby w mniejszym lub większym stopniu.
W sumie - do przeżycia :D - szczególnie przy masie innych zalet ....

Link to comment
Share on other sites

A oto następna mrożąca krew w żyłach historia o tym jak przybył do nas nowy członek stada - kot, jak nie umiał się zachować i co z tego smutnego dla kota wynikło...

Ok 4 msc. temu stado powiększyło się. Mimo pewnych obaw jak Lump przyjmie na swój teren nowego domownika i to w dodatku kota, powiększenie stada odbyło się gładko i bezkolizyjnie.
Kotek przybył jako kilkutygodniowy "szczeniak".

[IMG]http://images33.fotosik.pl/197/7cdfb9f821141069.jpg[/IMG]

Był potomkiem kotów żyjących na działkach. Z powodu letniego dokarmiania koty rozmnożyły się tam ponad miarę i nawet pozwoliły sobie na późnojesienne mioty, które miały małe szanse na przeżycie, szczególnie przy nikłej obecności ludzi na działkach zimą ...
Moi rodzice szukali domów dla kilku maluchów, które umknęły akcji odławiania zorganizowanej przez jedno ze schronisk.
Jednemu z nich my ofiarowaliśmy dom (acz nie ukrywam bez entuzjazmu...ale co było robić, nie było dla niego innego domu...)
Kotek od małego terroryzował Lumpa, skacząc po nim, włażąc mu do miski gdy on z niej jadł, wieszając się łapami Lumpa pyska, chwytając w łapy i podgryzając jego łapy, a nawet próbował z początku Lumpa ssać, co wywoływało u lumpa konsternację i ewakuację z miejsca zdarzenia ...
Właził też Lumpowi na jego posłanko.

[IMG]http://images31.fotosik.pl/197/c718d990046fb40c.jpg[/IMG]

Lump przez pewien czas znosił wszystko cierpliwie, jednakże kotek dorastał i nadszedł moment gdy Lump nie mógł już tolerować dokazywania kota. Zbyt upierdliwe zachowania zaczęły być kwitowane powarkiwaniem, a ignorowanie powarkiwania kończyło się tym, że Lump się WYDZIERAŁ na kota, co wywoływało sprint kota w drugi koniec pokoju.

[IMG]http://images31.fotosik.pl/191/f8c939b4f5729152.jpg[/IMG]

Któregoś dnia kotek nie zrozumiał, że skończyło się dzieciństwo i po raz 1001 wszedł łapkami psu do miski w czasie gdy on z niej jadł. Lump przerwał jedzenie i warknął.
Kot jak zwykle olał psa i wyjadał mu dalej w najlepsze...
Tego było już za wiele!

[IMG]http://images27.fotosik.pl/185/0e774c64baa46720.jpg[/IMG]

Bez dalszego ostrzeżenia Lump zaatakował! :crazyeye:
Potężne szczęki potomka zabójców jeleni i dzików pochwyciły 800 gramowego kotka tak, że z paszczy wystawał tylko ogonek...
Kot nie miał szans z 40-krotnie cięższym od niego napastnikiem.
Nawet nie miauknął gdy paszcza wypełniona 2 cm. kłami i łamaczami gruchoczącymi wołowe kości i gałęzie grubości mojego nadgarstka miotnęła nim pod ścianę!
Żona krzyknęła, ja zamarłem, Lump beznamiętnie powrócił do jedzenia.
W paraliżującej ciszy, od strony bezwładnego ciała kotka leżącego pod ścianą rozległo się ciche "miaaauuu???" ([I]czy ja żyję???[/I]). Kot po kilkusekundowej autodiagnostyce stwierdził występowanie podstawowych funkcji życiowych i postanowił się podzielić z nami tą radosną wieścią...
Rzuciliśmy się udzielić kotu pierwszej pomocy, ale okazała się zbędna ... nie pociekła ani jedna kropla krwi!! :eviltong:
Kot wyglądał jak zmokła kura. Ociekał rosołem a do sierści miał przyklejone kluski. :cool3:
Rozglądał się osłupiały dookoła, nie rozumiejąc co się stało ...
Lump skończył jeść i spojrzał na kota jakby mówiąc:
[I]Czas na podstawy kindersztuby kocie!!
1) JA jem PIERWSZY.
2) TO jest MOJA miska.
3) Możesz sobie z niej jeść jak JA skończę! (o ile ci coś zostawię)
Albo się nauczysz, albo będziesz latał co wieczór, aż zrozumiesz![/I]
No i kot chyba zrozumiał, bo teraz już się nie pcha ...

Ale to tylko początek. Lump dopiero zaczynał swą karierę jako kocia guwernantka ...

to be continued...

P.S. Myśleliście przez chwilę, że go zagryzł?
Zdradzę Wam coś - my też ... :D

UPDATE:
Bonusowo tryptyk o latających uszach, z ostatnich spacerów :D

[IMG]http://images33.fotosik.pl/197/785df66a60af4364.jpg[/IMG]

[IMG]http://images24.fotosik.pl/186/4cf630afe8c54a31.jpg[/IMG]

[IMG]http://images34.fotosik.pl/197/6727da927a3fd6eb.jpg[/IMG]

Niektóre poruszone, ale światło było słabe :(

Link to comment
Share on other sites

To byłaby raczej cienka broszurka :D
Lump daje niezwykle mało tematów (nie to co Marwel!:eviltong: ). Sądzę że większość co ciekawszych już opisałem, bo co opisywać w dniach gdy Lump był grzeczny (95% dni) ?
Ponadto do pisania zagrzewają mnie Wasze komentarze :loveu:, gdybym pisał "do szuflady" to pewnie nie wystarczyłoby mi motywacji ;).
Muszę coraz głębiej przeszukiwać pamięć, aby wygrzebywać co ciekawsze momenty. na razie staram sie lecieć w miarę chronologicznie, ale jak mi się coś z wcześniejszego okresu przypomni, to będzie "reminiscencja" :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

M@d , mozesz cos zmyslic ,nie obrazimy sie :-) Skoro Lump nie dostarcza az tylu przezyc :-)
Sytuacja Twojego kotka jest kiepska skoro Lump jest pierwszy :-) U mnie jest odwrotnie.Orinka , nasza 15letnia kotka juz byla jak nastal pies- wtedy miala 4 lata .
I Orinka wychowala Zuzie ,wychowala naszego Tora DC ,ktory juz nie zyje ,wychowala Bianke a na koniec koteczke bidke tez z dzialki ,Malutką.Zreszta edukacja Malutkiej nie jest skonczona i Orinka musi codziennie ja bic zeby Malutka dobrzez zapamietala prawa rzadzace tym domem( czyt.Prawa Orinki)
Najsmieszniejsze to bylo jak Toro dorosl ,wazyl z 60 kg mial ogromna paszcze niczym kubel i naprawde wielgachne zebiska.I ta mala ,5 kilogramowa Orinka np kazala mu spieprzac z poslania ,bo ONA chciala tam lezec.Toro karnie wstawa i odchodzil.Jak ona stala kolo miski to wogole nie bylo mowy zeby pie spodszedl.Nawet przechodzenie w nie dosc pokornej postawie kolo Orinki bylo ryzykowne,dlatego Toro i Zuzia a teraz Bianka jak mijaja Orinke to zawsze uszy skulone ,glowa opuszczona ,mowia"sorry,ja tu tylko przypadkiem jestem ".Rzady kota sa twarde :-)

Link to comment
Share on other sites

Taką miałem nadzieję - w końcu czemu tylko ja miałem się zdenerwować, podenerwujcie się i Wy :D

OK, [B]Lump kocia guwernantka[/B] [B]c.d.[/B] (tyle że troszkę cofniemy się w czasie)
- [B]Kod Leonarda ...eee... znaczy Kod Lumpa, czyli zagadka Templariuszy (albo i większa!)
[/B]
Jak kotek był mały to robił kupki i siusiu gdzie popadło, co wprawiało Lumpa w osłupienie. Podchodził, wąchał i patrzył na nas - [I]Wy na to pozwalacie?
[/I]Nauka czystości kota nie była błyskawiczna, ale w końcu kupki zaczęły lądować w kuwecie i przestaliśmy po każdym powrocie z pracy znajdywać niespodzianki, a czasem przy ich braku na widoku, przeszukiwać wszystkie kąty...
Kilka dni później niespodziankę zrobił nam Lump! :crazyeye:
W sypialni, gdzie "dostąpił zaszczytu" przebywania w dzień znaleźliśmy na dywanie dorodną kupę Lumpa (mimo dostępu do ogrodu!), na dodatek była rozsmarowana, a jej reszta oblepiała sierść Lumpa (!) leżącego na kanapie z kotem...
Wkurzyłem się i przylałem mu smyczą!

[IMG]http://images29.fotosik.pl/186/cf6f55346ee5828c.jpg[/IMG]

Nie, nie - żartowałem :D
Przecież pisałem, że zawsze staram pojąć "dlaczego"? ... (zapomnieliście? :eviltong:)
Ponadto w tytule było "zagadka", a nie "łomot", nie?
No i kto by bił takiego przyjaciela?
Lump dostał lekką burę, taką bez przekonania - bo dalej nie znaliśmy powodu :???:
Robiliśmy obiad i urządzaliśmy "burzę mózgów" co się mogło stać?
- miał atak i puściły mu zwieracze, a próbując się podnieść wytytłał się w kale - hmmm... brzmi w miarę prawdopodobnie, ale on podczas ataków nie wywalał się na grzbiet, a wytytłany jest naokoło ...
- zaspał, nie zdążył do ogrodu - fajnie, ale on nawet w ogrodzie stara się zrobić ile musi, a reszta po naszym powrocie w lesie - a to była pełna mega-kupa ... (no i czemu się wytytłał? W akcie ekspiacji??? Hmmm...)
- i czemu w sypialni? Dopiero niedawno miał ją otwieraną w dzień i był z tego bardzo szczęśliwy... :???:. No po prostu nieprawdopodobne, coś tu jest nie tak ...
Było jeszcze kilka bardziej lub mniej prawdopodobnych propozycji, ale żadna nas nie usatysfakcjonowała.
Po obiedzie życie toczyło się dalej, m.in. poszedłem wyczyścić kocią kuwetę.
Będąc myślami przy temacie kupy zastanowiło mnie to, co wcześniej nie budziło podejrzeń - "czemu ta kocia kupa jest taka mała?" :watpliwy:
Rozpoczęła się akcja poszukiwawcza - policjanci, strażacy, wojsko, 2 helikoptery z termowizją itd!
I Eureka!
Za szafką ze sprzętem RTV znaleźliśmy cały ciąg wzdłuż ściany (chyba z 8!), a za kanapą następnych kilka :pissed:
Kupy małego kotka nie śmierdzą, to znaczy nie śmierdzą nam (bezwęchowym dwunogom), natomiast Lump czuł je od wielu dni doskonale (szczególnie leżąc na kanapie :D).
Być może próbował nam wcześniej coś przekazać, ale tępe dwunogi nie zrozumiały!
W akcie desperacji postanowił zwrócić nam uwagę na problem robienia kupy w domu .... (tak jak umiał i tak abyśmy NAWET MY LUDZIE zrozumieli ...) :D
[I]Czy coś się zmieniło w zasadach? Czy teraz sramy w domu!!?? Jeżeli coś się zmieniło, to rozumiem, że nie macie nic naprzeciw, abym i JA dołączył?
A jeżeli nic się nie zmieniło, to skoro tępaki nie czujecie kupy w domu, to TERAZ poczujecie, jeżeli to mało, to jest rozsmarowana, jak i TO mało, to będę ją za wami nosił na GRZBIECIE aż wywąchacie!
Czy teraz już czytelny jest przekaz? [B]KTOŚ TU ROBI TU KUPĘ W DOMU[/B]!! I podpowiem, że jest to ten mały biało-czarny sierściuch!! Zrobicie coś wreszcie z tym??
[/I]Co prawda kotu jeszcze przez kilka następnych dni zdarzały się "wpadki", ale poszukiwanie, sprzątanie i besztanie kota w końcu przyniosło RZECZYWISTE "zrozumienie" i zdyscyplinowanie sierściucha, a Lump już nigdy więcej nie musiał postępować wbrew zasadom.
[I]- WRESZCIE! Zrozumieli! Do czego to podobne, żeby zmuszać psa do [B]TAKICH[/B] rzeczy!!! :shake:[/I]

[IMG]http://images31.fotosik.pl/199/c6161798ecb24bd0.jpg[/IMG]

to be continued...

Link to comment
Share on other sites

buuahahaha umarłam ze śmiechu, a umierając śmiałam się tak głośno, że obudziłam TZta który wstaje za kilka godzin do pracy :evil_lol::evil_lol::evil_lol:

no i jak przeczytałam zdanie, że zacząłeś okładać Lumpa smyczą też już się smiałam :eviltong: ani odrobinkę w to nie uwierzyłam :lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='malawaszka']buuahahaha umarłam ze śmiechu, a umierając śmiałam się tak głośno, że obudziłam TZta który wstaje za kilka godzin do pracy :evil_lol::evil_lol::evil_lol:

no i jak przeczytałam zdanie, że zacząłeś okładać Lumpa smyczą też już się smiałam :eviltong: ani odrobinkę w to nie uwierzyłam :lol:[/quote]

:shake: szkoda :-(
No to trochę złagodziłam, może się teraz uda :D

UPDATE:
Był już thriller gastronomiczny, sądowy, teraz czas na medyczny! :eviltong:

Znowu lekka cofka w czasie do ok. 2 tygodnia pobytu u nas Lumpa.
Z wymienionych wcześniej powodów Lump jeździł z nami na zakupy remontowo-wyposażeniowe.
Któregoś dnia pojechaliśmy do Leroy Merlin. Był upał, ale zaparkowaliśmy w podziemnym parkingu, uchyliliśmy wszystkie okna o 1/4, naleliśmy psu wody do miski i poszliśmy kupować.
Po powrocie wyprowadziłem Lumpa za potrzebą, wsadziłem go znowu do samochodu i rozpocząłem załadunek.
W pewnej chwili zauważyłem, że pies leży na boku i bezładnie wierzga łapamii!!
Pierwsza myśl - "A jednak się przegrzał!!"
Wytargałem bezwładne 36 kilo z samochodu na asfalt, polałem go wodą z butelki, czekamy, czekamy i NIC!
Dalej się nie może podnieść...
[Musiał nas mieć za niezłych oszołomów] - "Mnie się kręci we łbie, a wy wywalacie mnie z samochodu na asfalt i polelwacie wodą!! OCIPIELIŚCIE DO RESZTY??!!!"
Ze względu na utrzymujący się niepokojący stan, postanowiliśmy jechać do kliniki.
Wtargałem bezwładne 36 kilo, długie na dobrze ponad metr ... z powrotem do samochodu - a wierzcie nie takie to proste... :D
No i pełnym gazem do pobliskiej kliniki ... tam z parkingu na adrenalinie sprint z Lumpem na rękach do rejestracji... :D
Na hasło "prawdopodobne przegrzanie" Lump błyskiem poza kolejką wjechał do gabinetu - a tu ZONG! temperatura pomiędzy 37 a 38, zero przegrzania, a pies się przewraca ... ????!!!!
Pełne badania krwi i moczu no i wykryto anemię (!!?? - a nie wyglądał ;)).
OK, zalecono witaminki, żelazo, karmienie krwistą wołowinką. Wszystko było fajnie przez ok 2 tygodnie ...
Wtedy zdarzył się drugi atak - pies sporo biegał na spacerze za patykami, wrócił do domu i ... padł - tak jak poprzednio!
Znowu, na ręce, do samochodu, do kliniki, wpadam do poczekalni, kładę psa na ziemi, biegnę do recepcji - a on biegnie za mną ... eeee??...
No cóż, jak już tam byliśmy, to poszliśmy się znowu przebadać.
Zalecono mniej wysiłku (spacery wręcz na smyczy!!) i zrobienie EKG!
No więc było mniej wysiłku, było EKG (Lump jest spasiony z braku ruchu po pobycie w schronie, ale ponoć ma wytrenowane "serce sportowca".
A więc owszem, anemia, ale reszta badań w porządku - czyli wszystko się zgadza ... oprócz kasy :-P
Udaliśmy się więc do veta, który ratował naszego poprzedniego psa i który jako jedyny odkrył w końcu co mu jest.
Ponownie nie zawiedliśmy się. Vet kazał nagrywać na video napady Lumpa i po ich obejrzeniu zdiagnozował uszkodzenie układu przedsionkowego (a prościej - "błędnika") - u ludzi choroba ta nazywa się chorobą Meniera, są to periodycznie powtarzające się ataki zaburzeń równowagi.
Trochę wygląda to jak napad padaczki, przy czym pies jest przytomny, tylko nie może się podnieść, bo nie może złapać równowagi... (na szczęście doświadczony Vet poznał się, że to nie padaczka i nie zaczął karmić go tym świństwem co przy padaczce się podaje ...)
Wcześniej ataki trwały ok. 15 minut i były na początku co ok. co 2 tyg., (gdy nie wiedzieliśmy o co chodzi), teraz jest pod obserwacją i na lekach i ma co ok. miesiąc. po ok. 10 minut. ( i będzie miał do końca życia, bo tego się nie wyleczy)
Dlatego m.in. przez chwilę podejrzewaliśmy że to "kupowe" zdarzenie w sypialni mogło się wydarzyć podczas takiego ataku...

to be continued...

P.S. Thriller medyczny jest bez zdjęć celowo. Mimo posiadania obfitej kolekcji zdjęć i filmów, nie będę ich tu prezentował ...
Może później dorzucę trochę optymistycznych zdjęć zdrowego Lumpa z ostatnich spacerów.

UPDATE2:

Wczoraj jak zwykle trochę sobie trenowaliśmy.
Największą nerwowość wywołuje komenda "zostań". Może to ostatnia komenda, którą usłyszał od poprzedniego właściciela? A może po prostu nie lubi jak stado się oddala?
Jest posłuszny, ale wyczekuje nerwowo na "wolny"...

ZOSTAŃ
[I]- EJ! Długo jeszcze?[/I]
[IMG]http://images34.fotosik.pl/200/c16cf3d2c9d897dfmed.jpg[/IMG]

WOLNY
[I]- WRESZCIE! Już biegnę!

[/I][IMG]http://images24.fotosik.pl/187/78140f9c1c45bd57med.jpg[/IMG]

NAGRODA
[I]- No ja myślę!
[/I][IMG]http://images30.fotosik.pl/187/6ae2faf9f9ecf6f8med.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

[B]Psio-kocie opowieści...

[/B]Jak się okazuje pies kotu bardziej bratem niż brat kota swemu bratu lub innemu kotu...
Lump bez problemu zaakceptował zwalenie mu na łeb i na jego teren małego kociego sierściucha. Jak się okaże za chwilę nie jest to takie oczywiste nawet pomiędzy kotami!
2 tygodnie po przybyciu do nas kota Kamika vel Kamyka (to skrót od jego pełnego imienia - Kamikadze :eviltong:. Jest on też czasem nazywany ADHD :eviltong:) rodzice schwytali jego rodzonego brata i po drodze z działki wstąpili do nas.

[IMG]http://images32.fotosik.pl/199/0eb27a7f9f3408e5.jpg[/IMG]

Postanowiliśmy, że bracia powinni się spotkać i przynieśliśmy Kamyka.
OMG! Co się działo! Kamyk prychał, prężył grzbiet i jakby go dopuścić, to chyba wziąłby się do drapania!
Lump chodził wokoło wąchał i na koniec podszedł do nas, usiadł i podał łapę ze spuszczonym łbem...
[I]- BŁAGAM WAS! Jeden NAPRAWDĘ WYSTARCZY!
[/I]Rodzice z braku innego pomysłu rozważali zatrzymanie nowego kotka u siebie (mają dwa ok. 10 letnie koty - rodzeństwo zabrane kiedyś z tych samych działek).
Plan jednak nie wypalił! Koty stawiły zbrojny opór dalekiemu krewnemu!
Zachowały się podobnie jak Kamyk. Usiłowały go nawet atakować...
Być może ataki były pozorowane, a po jakimś czasie nastąpiłby rozejm, ale przestraszona rozwojem sytuacji moja matka postanowiła ingerować w rozwój wypadków. (wg. mnie to był błąd)
Rozdzieliła koty, "nowy" dostał oddzielne pomieszczenie - dużą łazienkę.
Przymuszona okolicznościami znalazła mu jednak wkrótce nowy dom i tak stare koty obroniły swój stan posiadania :evil_lol:
Jak widać pies okazał się bardziej gościnny niż przedstawiciele tego samego gatunku. Może tego teraz żałuje :eviltong:

Najlepszą ilustracją różnic temperamentów oraz życia psa ze stworzeniem z syndromem ADHD ;) jest poniższe zdjęcie:

[I]- OMG! A ten znowu swoje[/I] :shake:
[IMG]http://images23.fotosik.pl/186/3b2c792ad99e936c.jpg[/IMG]

to be continued...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='M@d']
Znowu, na ręce, do samochodu, do kliniki, wpadam do poczekalni, kładę psa na ziemi, biegnę do recepcji - a on biegnie za mną ... eeee??...[/quote]

hahaha :lol: - teraz już można się z tego śmiać bo wtedy na pewno nie było Ci do śmiechu - naprawdę weterynarz na wagę złota - ten który rozszyfrował co to za choroba - każdy inny pewnie by ładował leki padaczkowe :shake:

[quote name='M@d']
Lump chodził wokoło wąchał i na koniec podszedł do nas, usiadł i podał łapę ze spuszczonym łbem...
[I]- BŁAGAM WAS! Jeden NAPRAWDĘ WYSTARCZY!
[/I][/quote]

:roflt: hahaha Lump jest moim niekwestionowanym idolem na dogo :loveu::loveu::loveu:

a z kotami to zwykle trwa ok 2 tygodnie strasznia albo śmiertelnej obrazy i potem już jest spokój i miłośc wielka, albo ciut mniejsza :lol: ale te początkowe chwile są przerażające:shake:

a ta fotka obrazująca kocie ADHD rozbrajająca hahah

Link to comment
Share on other sites

Taaa, znajoma ma kocura, co uważał się za Pana i Władcę domu. Jak nie miał ochoty na pieszczoty to ja drapał.
Któregoś dnia wzięła młoda kotkę (nie chwaląc się, Jam ci to jej doradził) :lol:.
Po 2 dniach prężenia się i fukania (i poszło też trochę "pierza") koty się "dotarły". A "zdrowa konkurencja" sprawiła diametralne zmiany w kocim charakterze :evil_lol:
Moja porada była z obserwacji innej pary, gdzie "niedotykalskiej" kotce dobrano młodego pieszczocha kocurka.
Po kilku tygodniach kotka doceniła dotyk ludzkiej ręki na grzbiecie :eviltong:

UPDATE:

[B] Dzisiaj będzie o tym jak pies ratuje tyłek człowiekowi...[/B]

Wkrótce po tym jak zamieniliśmy miejsce zamieszkania moja żona wybrała się na długi spacer z Lumpem po pobliskim lesie.
Las ten ma wiele kilometrów kwadratowych...
Chodzili sobie chodzili ... aż zabłądzili ... i to na dobre ...
Sytuacja z pozoru mogła by wyglądać poważnie (nieznany las o dużej powierzchni, zamieszkały przez dzikie zwierzęta - np. dziki *...), ale nie w tym składzie wycieczki ...
Żona udała się po poradę do ... Lumpa :eviltong:
Po komendzie "szukaj domu, wracamy, gdzie dom?" Lump ochoczo zaczął prowadzić, co chwilę zatrzymując się i sprawdzając czy za nim podąża...

[IMG]http://images24.fotosik.pl/188/cf2ad870825d2f6d.jpg[/IMG]

Nie było to co prawda po ścieżkach, tylko na przełaj, ale wyszli wprost na osiedle.

Nie była to zresztą dla niej niespodzianka.
Wcześniej nasz poprzedni pies Beksa dwukrotnie wyprowadzał ludzi z lasu koło naszej działki (raz żonę, raz żonę z moim szwagrem).
Raz został konsultantem w Lesie Kabackim, kiedy ja miałem inną koncepcję powrotu niż żona i zaproponowałem, aby zdecydował trzeci członek stada :D

A wszystko zaczęło się dużo wcześniej...
Kiedyś we trójkę (ja, żona i moja matka) wybraliśmy się do Lasu Kabackiego na spacer. Gadaliśmy, szwendaliśmy się i nie bardzo rozglądaliśmy sie gdzie idziemy. Gdy przyszło do powrotu okazało się, ze jest sporo rozwidleń których nie zanotowaliśmy wcześniej, na jednym z tych rozwidleń zniknął nam gdzieś Beksa. wołamy, wołamy, wrócił, ale stoi kilka metrów od nas i nie podchodzi, w końcu wymusiliśmy powrót i poszliśmy dalej.
Po dłuższym przedzieraniu się przez las, obchodzeniu jakichś rowów melioracyjnych i korzystaniu ze ścieżek, których kierunek nie bardzo nam pasował (ale nie było innych) mocno już zmęczeni wyszliśmy koło marketu odległego od zamierzonego miejsca powrotu o jakieś 4 kilometry :evil_lol: (Hmmm, Beksa chyba wtedy dobrze radził ... to jednak była ta lewa ścieżka... :eviltong: )
Na szczęście mieliśmy komórkę i wezwaliśmy transport :eviltong:

Od tej pory, jak pies "mówi", że [I]"do domu to idzie się [B]TĘDY[/B]" [/I]to już nie dyskutujemy :eviltong:.
Było więc oczywistym, żeby zdać się wtedy na Lumpa - w końcu pies nie ma ani mapy, ani nie może się zapytać, więc musi zapamiętywać jak wrócić :)

* Kiedy piszę tu o dzikach, to nie jest hipoteza. 300 m od nas jest paśnik. Zimą po zmroku spotkaliśmy tam stado 7 dzików i ... skróciliśmy spacer :). W ostatnią sobotę na widok żony i Lumpa zwiało stadko 3 dzików, a w niedzielę 200 m od nas na ścieżkę wyszedł potężny dzik tak ze 2 razy wyższy od Lumpa, jakieś drobne 100 kg. wagi ..., pogapił się na nas przez kilkanaście sekund ... i majestatycznie odszedł ...

to be continued...

Link to comment
Share on other sites

[B]Lump - niańka
[/B]Choć kot daje się Lumpowi we znaki, to Lump uważa, że KAŻDY członek stada wymaga opieki i ochrony.
Kiedy kot podpatrzył jak Lump opuszcza dom i po wielu próbach opanował korzystanie z przejścia zaprojektowanego dla Sznaucera Olbrzyma :crazyeye: zaczęły się kocie wycieczki.
Przez pierwsze dni Lump albo chodził krok w krok za kotem po ogrodzie, albo wystawał na werandzie przy szybie kontrolując stan bezpieczeństwa kota :eviltong:

[img]http://images24.fotosik.pl/189/d98e99775c8410ef.jpg[/img]

Pewnego dnia Lump wystartował z werandy jak torpeda, wyskoczył do ogrodu i zaczął ujadać!
Przerażeni wybiegliśmy za nim.
Okazało się, że to nie złodziej, ani nikt nie morduje kota...
Kot po prostu postanowił wspiąć się na drzewo, co wywołało panikę Lumpa, który utracił możliwość kontrolowania poczynań członka stada... :lol:

[IMG]http://images23.fotosik.pl/186/6080d93f0502c6c0.jpg[/IMG]

Lump pozwala też Kamykowi bawić się z innymi kotami, które odwiedzają Kamyka u nas w ogrodzie i nie przegania ich ze swego terytorium ...

[IMG]http://images29.fotosik.pl/188/d7236ce0d6d9229d.jpg[/IMG]

Największą zaś zabawę mieliśmy, gdy wzięliśmy kota i psa na spacer do lasu. Kot jeszcze nie umiał się wspinać, ale nowe otoczenie pobudziło go do szwendania się we wszystkie strony.
Postanowiliśmy przyzwyczajać kota do ciężkiej doli członka naszego stada i pilnowania reszty, która nie będzie biegała po krzakach śladami kotka...
Odeszliśmy więc kilkadziesiąt metrów, sporadycznie nawołując kota, co zresztą skrzętnie ignorował...
Lump był w rozpaczy! chciał iść za nami, ale poczucie obowiązku brało górę i śledził cały czas kota, co chwilą stając i patrząc za nami żałośnie...
[I]"No dokąd idziecie? Przecież ja go nie mogę tak zostawić w tym lesie!"
[/I]Tak więc nasz plan spalił na panewce, bo kot mając cały czas psa za plecami, ani myślał iść za nami :angryy:
Lump zresztą jest niestrudzonym stróżem posiadania swych państwa, o czym parokrotnie mogli się przekonać różni ludzie zmyleni poczciwą kłapciatością Lumpa. Ale to już inna historia...

KONIEC

W związku z tym, że już chyba nikt tego nie czyta zamykam na tym rozdziale publikowanie Lumpowych historyjek.
Wszystkim, którzy czytali i komentowali serdecznie dziękuję :calus:
Malawaszka, jako że chyba jesteś ostatnią czytelniczką i najwierniejszą Lumpowych opowieści, jak coś jeszcze napiszę, to prześlę Ci na PM :Rose:


[I]WRESZCIE! Teraz może ktoś zajmie się głaskaniem MNIE!
[/I]
[IMG]http://images29.fotosik.pl/188/e7e90e357f0f8078.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

No jak to nikt nie czyta??!! :mad: :obrazic:

o wyprowadzeniu z lasu dodałeś i nie miałam powiadomienia :cool3::mad:

No i spójrz tylko na liczbę odsłon wątku - czytają czytają a jakże :diabloti: tylko zazdroszczą że nie mają takiego fajnego psa i takiego daru opisywania :evil_lol: ;) i dlatego nie piszą :lol:


Uhhhh z tymi dzikami to coś strasznego - u mnie na wsi cała masa ich - co prawda jeszcze nie widziałam :lol: ale łąki całe zryte bynajmniej nie przez krety :shake:

A co do zachowania Lunpa jak kot się wspiął na drzewo - to zastanowiło mnie czy może wtedy Lump nie uznał go już jako "nie członka stada"? Moja Luna ma takie zachowanie, które mi się skojarzyło, że jak coś (pies, kot) łazi po ziemi to jest OK! ale jak ktoś to "coś" :lol: weźmie na ręce, albo jak to coś wskoczy na ławkę, pieniek, drzewo, etc to juz jest skakanie i szczekanie i nie wygląda mi to na zamartwianie się o to "coś" :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

OK, Skoro tak, to ciąg dalszy nastąpi...
Z tym szczekaniem na wspinającego się kota, to może oczywiście być tak jak w tym artykule w MP, że jest to reakcja na "nienormalne" zachowania.
Tym nie mniej np. tak Beksa jak i Lump (choć mniej) potrafią szczekać, gdy ktoś opuszcza samochód (np. podwożę kogoś i jadę dalej - wtedy stado się rozdziela... Beksa szczekał też gdy oboje wychodziliśmy a on zostawał w samochodzie - pewnie też chciał iść. Lump za to spokojnie zostaje w samochodzie.
Nie wiem, tylko Lump wie dlaczego szczekał :razz:

A teraz nowa historyjka - Kolejny przykład dwoistości charakteru:
- Dr. Jekyll i Mr. Hyde - czyli nie wierz pozorom...

Lump na spacerach jest miłym przytulaskiem, który gdy kogoś spotkamy daje się pogłaskać, jest przyjacielski, w ogródku bryka sobie taka szara kłapciatość, zawsze skora do figli i zabawy.

[IMG]http://images33.fotosik.pl/203/e2052cc6d5572b91.jpg[/IMG]

[IMG]http://images28.fotosik.pl/189/929d0d8376a4b289.jpg[/IMG]

Jeżeli spotkamy kogoś na zewnątrz i z nim wejdziemy, to Lump akceptuje automatycznie tą osobę (na czas pobytu).
Nie należy jednak z tego faktu wysnuwać zbyt daleko idących wniosków, o czym już przekonało się kilka osób...
- kiedyś wracając ze spaceru spotkaliśmy kuriera z paczką ze sklepu "zwierzakowego", młody człowiek ustalił z nami co i jak (jednej rzeczy z zamówienia nie było) popatrzył na kłapciatego Lumpa i poszedł do samochodu po paczkę. My otworzyliśmy drzwi do domu, Lump stał na schodkach, a kurier właśnie wrócił z paczką, otworzył sobie ramieniem furtkę i ... runęła w jego kierunku zębata furia :evil_lol:
Kurier odskoczył, zatrzasnął furtkę i zrobił oczy wielkie jak spodki :crazyeye:
Powiedziałem, żeby zaczekał na zewnątrz, zapiąłem Lumpa i wyszedłem z nim po paczkę. Kurier był nieco przerażony, ale Lump w ogóle na niego już nie zwracał uwagi, odebrałem paczkę i wróciliśmy.
Gdy kurier umawiał się na dostawę tego czego nie było w pierwszej paczce (podczas naszej nieobecności miał zostawić pod drzwiami) to kilkukrotnie upewniał się, czy przed domem NA PEWNO nie będzie psa :lol:.
- Innym razem jego wygląd zmylił ~10-13 letnia córkę sąsiadów. Dziewczynka postanowiła objąć się sama programem "pierwsza firma" i rozlepiła ogłoszenie, że za drobną odpłatnością może "zająć się" zwierzętami
Proponowała, że ... pobawi się z nimi w ogródku i że zajmie się psami, kotami, ptaszkami, chomikami i rybkami (!!) :eviltong: (szczególnie podobały mi się ptaszki i rybki ...)
Któregoś dnia robiliśmy coś przed domem i dziewczynka przechodząc zobaczyła fajną kłapciatą poczciwość nadającą się jako obiekt "zajmowania się"...
Podeszła niebacznie do ogrodzenia i powiedziała:
"dzień dobry, ja mogłabym ........ łaaaaadnyyyyy pieeeeseeeek"
i odeszła szybkim krokiem.
(należy tutaj dodać, że w tej wykropkowanej pauzie Lump zidentyfikował "obcego" przy ogrodzeniu, dwoma susami dopadł parkanu (o wys. 1,5m), stanął na nim łapami i mając paszczę na wysokości twarzy dziewczynki wyraził swoją opinię na temat tego kto, kim, gdzie i kiedy może się na tym terenie "zajmować"...) :cool3:
Dziewczynka już nigdy nie wróciła ponowić propozycji :eviltong:
- kolejny przykład powinien mieć podtytuł "czy ludzie to samobójcy?"
Otóż na osiedlu jest Pani zajmująca się sprawami administracyjnymi. Dość często ją na początku spotykaliśmy robiąc jako "nowi" różne ustalenia.
Jakoś tak wyszło, że spotykaliśmy się albo koło jej domu, albo jakoś "łapaliśmy się" po drodze. Lump dawał się głaskać, był miły ...
Pewnego wieczoru słyszę dzwonek do furtki.
Lump oczywiście ze szczekaniem rzucił się do drzwi [I]"Alarm Obcy nadchodzą!" [/I]. Wziąłem go na smycz i otworzyłem drzwi i tu nastąpiło potrójne zaskoczenie...
Ja byłem zaskoczony "odwagą" tej Pani i miałem Lumpa na luźnej smyczy...
Lump był zaskoczony wpadając zaraz za drzwiami na stojącego człowieka.
Pod zmarszczonym nosem w mroku błysnęła palisada zębów i rozległ się głuchy warkot...
- Pani administratorka zbladła i cofnęła się zaskoczona reakcją "milusiego kłapciatka".
Na jakąkolwiek reakcję było za późno... bo co można zrobić w ułamku sekundy, gdy smycz jest luźna, a człowiek stoi pół metra od nas?
Krzyknąłem "ZOSTAW!" - licząc na rozum psa, skoro już człowiek się nim nie wykazał...
Po komendzie Lump rzucił się na administratorkę ... w celu lizania i domagania głaskania :eviltong:...
Na szczęście Lump to opanowane i stabilne psychicznie zwierzę...
W innym przypadku takie naruszenie terytorium połączone z pełnym zaskoczeniem, mogło by się krwawo skończyć ...

Jak już pisałem lump broni zdecydowanie stadnej własności (samochodu również) ale zadowala się "zastopowaniem" intruza bez fizycznego ataku.
Tym nie mniej lepiej chyba nie sprawdzać, co by było gdyby ktoś zignorował ostrzeżenie...
Mimo tego co napisano o sznaucerach w MP, może i Lump nie ma instynktu psa obronnego, ale także nie wydaje mi się aby stchórzył i pozwolił intruzowi na robienie tego na co ma ochotę ... :evil_lol:

to be continued...

Link to comment
Share on other sites

a mnie sięwydaje, że Lump ma właśnie idealny instynkt (albo ma to wyszkolone) psa obronnego - bo to chyba najważniejsze, żeby zastopować potencjalnego intruza, a nie od razu skakać mu do gardła :loveu: naprawdę wiele bym dała żeby się dowiedzieć jaką Lump ma przeszłość i jak był szkolony

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...