Jump to content
Dogomania

Lumpowe historyjki (i Mafijne)


M@d

Recommended Posts

Tutaj znajdą się kolejne historie opowiadające o tym jak Sznaucer Olbrzym "Lump" dołączył ze schroniska do naszego stada ... ;)

[B]UPDATE:
W tym wątku będą też historie Mafii - mixa Sznaucerki miniaturowej znalezionej w okolicach Wołomina, zabranej do schroniska,adoptowanej a potem oddanej znowu przez ludzi, którzy stwierdzili, ze jednak nie maja tyle czasu aby mieć psa.
Adoptowaliśmy ją, aby nie wróciła do schroniska (jej historia zaczyna się na stronie 25)[/B]

[B]UPDATE 2:[/B]

[B][U]Ponadto występują:[/U][/B]

[B]Kamyk (vel Kamikadze) - kot dachowy[/B]
oraz:
[B]Carmen vel Kajman - Suczka mix ze schroniska na Paluchu[/B]

[COLOR=darkred][B][SIZE=3]Wstęp:[/SIZE][/B][/COLOR]

Lump (ok.5 letni mix wyglądający jak Sznaucer Olbrzym) był jakiś czas bezdomny (jak to się stało i jak długo, nie wiadomo). Potem przez ok. 15 (!) miesięcy przebywał w schronisku na Paluchu.
Lump waży 36 kg (taki zapasiony wyszedł ze schroniska na Paluchu. Miał także anemię i dlatego dopiero teraz zamierzamy wziąc go do galopu z odchudzaniem)
Niestety schronisko to nie sanatorium. Mało kasy, dużo zwierzaków do wykarmienia... więc na frykasy i chude mięsko raczej nie mogą tam liczyć ... ;)
Wzrost ok. 65 cm.
Przyjacielsko usposobiony do ludzi. Dobrze odnosi się do wszelkich psów (choć z rezerwą).
Na akty agresji odpowiada stoickim spokojem, chyba że któryś pies "przegnie", wtedy nastepuje demonstracja zebów i głuchy warkot.
Nie bierze się jednak do "zęboczynów" :)
Toleruje koty (jednego dostał do opieki we własnym domu :D...

Kiedy go pierwszy raz zobaczyliśmy praktycznie nie interesował się światem zewnętrznym.
Leżał ospale i nie reagował na podchodzących do boksu ludzi...
To jego zdjęcie ze schroniska....

[IMG]http://images28.fotosik.pl/83/1c169903efc82fb4.jpg[/IMG]

Dzisiaj to radosny zwierzak o usposobieniu wiecznego szczeniaka...
Przybył do nas zaraz po tym jak zmieniliśmy miejsce zamieszkania i mieliśmy warunki (ogródek) na dużego psa. Wzięliśmy wtedy urlop i mogliśmy być z nim podczas aklimatyzacji, ale jednocześnie trwał remont.

A oto historia "docierania się" i transformacji w psa (prawie) idealnego :multi:
Pewnie gdyby był w 100% idealny, to któregoś dnia, podczas głaskania odkryłbym klapkę zamykającą baterie, a pod spodem napis [B]"Made in Japan"[/B] :evil_lol:

Historyjka 1 (dzień 3 )
Lump po wzięciu ze schroniska był brudny, skołtuniony i potwornie śmierdział. Na termin u zaprzyjaźnionej "fryzjerki" musieliśmy czekać 2 dni.
W tym czasie Lump dostał swoje posłanko i grzecznie tam spał (sypialnia z założenia miała być terenem zabronionym - przynajmniej w nocy).
Nasz poprzedni pies (sznaucer miniatura) spał z nami w łóżku, ale ten był trochę na to za duży :evil_lol:
Zresztą potrzebowaliśmy czegoś oczywistego co uświadomi psu, że nie wszystko mu w domu wolno, a po błędach popełnionych z poprzednim psem, obiecaliśmy sobie, że tym razem to się nie powtórzy (jest to za duży pies, aby ryzykować "rozpuszczenie"...)

3 dnia Lump został wykąpany i ostrzyżony, a wieczorem doszedł do wniosku, że skoro jet czysty, to już może spać z nami w sypialni ... :eviltong:
Gdy tylko zamknęliśmy drzwi i ułożyliśmy się do snu, rozpoczęło się oblężenie i kolejne szturmy ...
Lump zaprezentował cały asortyment metod - prośby, groźby, szantaże i próby włamania (skowyty, szczekania, wycie i rzucanie się na drzwi).
Wielokrotnie musiałem do niego wychodzić i wymuszać powrót na jego własne posłanie. Lump wprawdzie reagował na wydawane polecenia, ale tylko na chwilę. Po chwili "zabawa" zaczynała się od początku...
Były zrozpaczone spojrzenia, "depresje", skowyty ale także i powarkiwania...
Trwało to kilka godzin, ale następnej nocy pies pozostał na swoim legowisku. :multi:
I tak Lump zaczął rozumieć, że w tym stadzie NIE znaczy NIE...
Ta nieprzespana noc opłaciła się po wielokroć ...

to be continued...

[IMG]http://images28.fotosik.pl/83/73f7aef658f82681.jpg[/IMG]

[IMG]http://images29.fotosik.pl/182/37f1fc9363019bec.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 1.4k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Ok, może być w fotoblogach, jak ktoś ma modka, to niech przeniesie - tylko dajcie na PM link, żebym nie zgubił własnego "blogu" :evil_lol:
Foty będą, ale jak ma być blog, to niektóre, które już znacie będą musiały się powtórzyć...

Nie ukrywam, że w wychowaniu Lumpa, wielkie zasługi ma ... Lump ...
Jego spokojny charakter minimalizuje działania pod wpływem impulsu i pozwala "przemawiać mu do rozsądku".
Wielka też zasługa pani zoopsycholog z Radości, która wskazała nam nasze błędy przy poprzednim psie i pani treser, która m.in. pokazała nam że nawet pierwsze godziny z nowym psem są kluczowe dla rozwoju dalszych relacji.
Dzięki nim nie przegapiliśmy pierwszych godzin i dni, w których Lump badał na jak wiele w nowym stadzie może sobie pozwolić ...

No to historii ciąg dalszy...
odc. 2 - Psi Dyzma "na przyjęciu", czyli nażreć się zanim wyrzucą ... (dni 1-5)

Nie wiem co wcześniej przeżył Lump i jak się zachowywał w poprzednim domu.
Być może czas bezdomności, gdy radził sobie sam lub miesiące schroniska podczas którego pieszczoch i łasuch siedział w boksie i dostawał standardową schroniskową papkę spowodowały, że na początku traktował nasz dom jak pole do polowań na którym to co nie pilnowane należy do zdobywcy...
Faktem jest, że w pierwszych dniach zachowywał się jak Nikodem Dyzma na raucie i postanowił nażreć się zanim wykopią...
Wszystko co dawało się zjeść a znalazło się w zasięgu pyska było porywane i zjadane. :mad:
W pierwszych minutach swego pobytu, podczas szaleńczej rundy zapoznawczej w nowym domu zlokalizował szarlotkę pozostającą bez opieki na blacie w kuchni i oczywiście wsadził tam swój szary pysk :eviltong:
Musieliśmy ewakuować wszystko na wysokość ponad 1,5 metra (lub zamknąć) oraz pilnować żarcia podczas przygotowań do posiłków...
Niepilnowane błyskawicznie znikało z blatów, stołów itp...
5 dnia przeszedł samego siebie, gdy wprawnym ruchem zawodowca prześlizgnął się pod ramieniem mojej żony wyjmującej coś z lodówki i dokonał samoobsługi w temacie "kotlet schabowy", który był usmażony dzień wcześniej na zbliżający się obiad :eviltong:
Obecnie sytuacja jest prawie opanowana. W 99% przypadków Lump zachowuje się już jak na porządnego psa przystało.
Czasem jeszcze mu coś odbije, szczególnie "w gościach", gdzie nie traktuje tej nie pilnowanej własności, jako własności jego stada.
Nie dalej jak wczoraj u moich teściów dobrał się do nie pilnowanego ciasta ... :oops:
A tydzień temu wygrzebał z plecaka, rozpakował z papieru i pożarł kanapki szwagra będącego u nas w gościach (No co? przecież to nie wasze, tylko tego kolesia co czasem wpada do nas..)

[IMG]http://images25.fotosik.pl/181/687f72cc5a9ccff9.jpg[/IMG]

Z naszych obserwacji wynika, że poprzednio Lump mieszkał w bloku (lub domu, ale bez możliwości samodzielnego wyjścia - co mniej prawdopodobne). Świadczy o tym wiele danych. Najprostsze to to, że po naszym powrocie chwyta w pysk kapcie lub buty, jakby chciał dać sygnał do wyprowadzenia na spacer, a przecież ma swoje przejście dostępne 24h/d.
Zabrany na ten spacer, natychmiast chce wracać - no bo ma być zaraz obiad ... więc raczej jest to odruch niż rzeczywista potrzeba. Zgodnie z procedurą, długi spacer jest po obiedzie ...

[IMG]http://images25.fotosik.pl/83/36360705f99d85c9.jpg[/IMG]
Wyjście z domu do ogrodu. Dostępne 24/7/365(6 - w lata przestępne :eviltong:)

Obserwacja nr 2
W poprzednim domu prawdopodobnie cierpiał na niedostatki wody. Pierwszego dnia nie czekał na miskę z wodą, tylko wpadł do WC, wyćwiczonym ruchem podbił nosem deskę i zaczął łapczywie chłeptać z sedesu <fuj>
Obecnie już tego prawie nie robi, chyba że się zapomni (np. zaspany)
Wody ma zawsze pod dostatkiem....

[IMG]http://images24.fotosik.pl/183/0a46fc53c482e432.jpg[/IMG]

Część zdjęć pochodzi z okresu remontowego, stąd widoczne w tle narzędzia, kartony etc...

to be continued...

Link to comment
Share on other sites

[quote] tydzień temu wygrzebał z plecaka, rozpakował z papieru i pożarł kanapki szwagra będącego u nas w gościach (No co? przecież to nie wasze, tylko tego kolesia co czasem wpada do nas..)
[/quote]
ten tekst mi się najbardziej podoba :evil_lol::evil_lol::evil_lol:

p.s. czemu pies ma 3 miski i talerzyk ? :crazyeye::evil_lol::evil_lol::evil_lol:

Kreon po zabraniu ze schroniska też pił wręcz niewyobrażalne ilości wody, do teraz pije dużo ale nie tyle co wtedy. Aż zrobiłam mu badania w kierunku cukrzycy bo bardzo mnie to niepokoiło.

Link to comment
Share on other sites

Fascynujace jest takie domyslanie sie poprzedniego zycia psa ,ktory nam przeciez nie opowie .Mialam suczke ze schroniska ktora najwyrazniej mieszkala w domku jednorodzinnym ,bo jak tylko przechodzila kolo takiego to zaczynala dobijac sie do furtki.
Ale to chwytanie kapcia w pysk niekoniecznie musi swiadczyc o checi wyjscia tylko jest poprostu odpowiedzia na podniecenie.Olbrzym znajomych robi dokladnie tak samo,nie chodzi mu o wyjscie bo tez mieszka w domku z ogrodkiem.Poprostu lubi gosci :-)

Link to comment
Share on other sites

Lump ma wszystkie badania krwi i moczu, a nawet EKG! :D Nie ma cukrzycy, miał natomiast fobię na punkcie wody. Teraz pije mniej, ale tak już się utarło, że na wszelki wypadek 2 zielone miski są zawsze pełne wody.
Żółta miska jest na jedzenie.
Ponieważ zdjęcie jest tuż po obiedzie to stoi talerzyk. To jest mój talerzyk po cieście.
Talerzyk jest elementem procesu szkolenia. Szary pysk nawet siedząc jest na wysokości blatu stołu o kilkanaście centymetrów od naszych posiłków.
W celu wyeliminowania pokus zaszła potrzeba sprowadzenia psa do parteru na czas posiłków...
Przywilej zjedzenia resztek ciasta po Panu + ew. jakieś herbatniki jest dostępowany wyłącznie przez grzecznego psa, który w czasie przygotowywania obiadu nie próbuje wymuszać lub sam się obsługiwać, a podczas spożywania przez nas posiłku wykonuje "leżeć" i grzecznie czeka...
Ten przywilej jest cofany przy próbach złamania procedury. (od miesięcy nie pamiętam już kiedy był cofnięty - znaczy działa ;) )
I stąd tam jest ten talerzyk :p

UPDATE:
[quote name='Romas']Fascynujace jest takie domyslanie sie poprzedniego zycia psa ,ktory nam przeciez nie opowie .:-)[/quote]

Odgadywanie poprzedniego życia jest fascynujące, ale czasem smutne. Np. odgadujemy, że Lump był bity. (nie twierdzę, że katowany, poprostu bity za karę). Fakty:
- kiedyś wyrwałem mu z pyska kapeć i ręka poleciał mi do góry, Lump przypadł zo ziemi ze skowytem
- Lump coś rozrabiał i żona zawołała mnie na interwencję, przyszedłem bardzo szybkim krokiem, na co Lump ewakuował się w kąt kuchni, wsadził łeb do kąta (stanął tyłem do mnie) i zaczał głucho warczeć...
Pies, który nie zaznał bicia, i do tego tak zrównoważony raczej tak gwałtownie nie reaguje (hmm?)
Lump miał w poprzednim domu jakąś styczność z dziećmi, bo na widok 5-10 letnich dzieci staje gapi się i nie chce iść...

A oto Lump na swoim posłanku (tydzień pierwszy pobytu)

[IMG]http://images32.fotosik.pl/190/967291279d9361b3.jpg[/IMG]

temat sypialniany c.d. - Szczęśliwy Lump po zezwoleniu wejścia na (świeżo kupioną) kanapę w salonie (~tydzień 5 pobytu)

[IMG]http://images24.fotosik.pl/183/a4da9397d09af004.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Hej Orsini, miło Cię znowu spotkać :multi:
Ja nie mam planów rozwodowych, ale nie wiem co zaplanuje czcigodna małżonka - szczególnie jak wpadnie do tego tematu i przeczyta Twój post :shiny:
Jakby co dam znać i będziesz musiała ponieść konsekwencje swoich deklaracji ... :czytaj:
Tylko będziecie musieli poradzić jak podzielić Lumpa, wzdłuż, czy wszerz, żeby jak najmniej utracił ze swoich funkcjonalności ... :Dog_run:
:megagrin:

UPDATE:
Historyjka z wczoraj.

Przeżyłem wczoraj lekki horror. Przy bramie mieszka pańcia posiadająca 2 agresywne suki. Bokserkę i coś trochę mniejszego przypominającego nieco Schipperke... Suki ciągle uciekają z posesji i latają luzem strasząc wszystko i wszystkich wokoło. Pańcia nawet na spacerze puszcza je luzem, kiedyś napadły Lumpa, a na prośbę o zapięcie na smycz usłyszałem "nie mam, nie noszę" (!)
Wczoraj gdy wychodziliśmy z osiedla nagle usłyszałem za nami jazgot i ok. 20 m od nas zobaczyłem szarżującą na nas "ile fabryka dała" bokserkę z wyszczerzonymi zębami, a za nią tą drugą ...
Widok był tak sugestywny, że pomyślałem tylko "OMG! teraz NA PEWNO się pogryzą!". Błyskawicznie odpiąłem Lumpa ze smyczy, żeby dać mu wolną rękę w obronie i wyszedłem przed niego... Bokserka szarżowała nadal. Lump zgrabnie mnie ominął spojrzał na mnie jakby mówiąc "pozwól, ze JA się tym zajmę" i stanął jak posąg. Nie szczerzył się, nie warczał, po prostu stał. NA kilka metrów przed nim suki wyhamowały i zawróciły. Lump spojrzał ponownie na mnie przeciągle "no i co chciałeś zrobić dwunogu z tym swoim refleksem, szybkością i ząbkami jak u emerytowanego buldoga? Napluć jej w oko? Po co się wtrącasz? Przecież widać, że blefuje... Wtrącisz się, ugryzie cię, potem ja będę musiał ją ugryźć i się zacznie ... :) )
Następnie potruchtał spokojnie dalej i zajął się swoimi sprawami - wąchaniem, obsikiwaniem itd :P
Najdziwniejsze w tym wszystkim, ze mu się nawet sierść nie zjeżyła ...
Widziałem już takie akcje, ale ta wyglądała NAPRAWDĘ groźnie - ja osobiście "zmarzłem"... a on nic... Po prostu stał i patrzył jak pędzą na niego 2 psy z wyszczerzonymi zębami :?

No ale miał być foto blog, to coś tu znowu wyszperałem:

1) [B][I]Głaszcz mnie, głaszcz ja tak to uwielbiam[/I]...[/B]

[IMG]http://images29.fotosik.pl/182/a99d909e829a11a6.jpg[/IMG]

2) [I][B]Zapomnij! Co ja laluś jestem, żebym się czesał?[/B][/I]
- Pierwsze próby czesania (teraz już się przyzwyczaił, choć nie lubi)
To czerwone, przeżuwane to szczotka ... ;)

[IMG]http://images31.fotosik.pl/192/30a07c0f2128e4ab.jpg[/IMG]

BTW - on umie się bronić przez zabiegami pielęgnacyjnymi, nawet jak jest w kagańcu - stosuje karate!
Wywala się na grzbiet i tak kopie, że w klinice gdzie przyjmuje nasza fryzjerka, 3 osoby usiłowały go nakłonić do ostrzyżenia łap i nie dały rady ...
Ostatnie strzyżenie i wyrywanie włosów z uszu odbyło sie na "głupim jasiu". Nie wiem co będzie dalej. Nie bardzo mi się te metody podobają (dałem na nie zgodę, ale nie podoba mi się to na dłuższą metę ... )

3) [I][B]Faaajnie! Las zaraz za furtką! Tylko co to za dziwne psy tu chodzą? Państwo mówią o nich: dziki, sarny ... hmmm... W centrum miasta tych ras nie było ...[/B][/I]

[IMG]http://images27.fotosik.pl/182/0ef845cf76ffc373.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='eria']niesamowity jest !!!!![/quote]

No fakt, jego spokój jest niesamowity... :loveu:

Kolejna obiecana historyjka:
- [B]Depresja Sznaucera, czyli czy w tym domu będą meble?[/B] (dzień ~7)

Jak już wspominałem wprowadziliśmy się w trakcie remontu i mając urlop wzięliśmy Lumpa z Palucha.
Trwało malowanie, wiercenie, wywalanie jednej ściany itd.
Było jeszcze mało mebli - spanie w sypialni (niedostępnej psu), 2 fotele (niezbyt duże) i chwilowo pozostawiona huśtawka poprzedniego właściciela.
Jak się okazało Lump był w "poprzednim życiu" psem kanapowym.
Czuł się nieszczęśliwy bez własnego mebla. Podejmował uporczywe próby zmieszczenia się ... chociaż na fotelu...
Drapał fotel aby go ... powiększyć, kombinował wściekle... Czasem udawało mu się na nim położyć (ogon zaczepiał mu się o poręcz, więc tyłek miał nieco zadarty, a przynajmniej jedna łapa zwisała mu na podłogę ... :evil_lol:
Reszta korpusu byłą dziwacznie powyginana :lol:
Lump pocieszał się (z braku kanapy) ogrodową huśtawką ...
[I][B]"No! Wreszcie trochę cywilizacji ...a nie na ziemi, jak ... zwierzę !"[/B][/I]

[IMG]http://images31.fotosik.pl/191/6c94586ccdca4343.jpg[/IMG]

Pewnego dnia przyjechał poprzedni właściciel domku i zabrał huśtawkę...
Lump popadł w depresję...
[I][B]"Czy w tym domu już nigdy nie będzie mebli? Gdzie ja trafiłem?[/B][/I]
[I][B]Jak te ciołki mogły pozwolić zabrać sobie ostatni fajny mebel? I to bez walki!!!"[/B][/I]

[IMG]http://images28.fotosik.pl/183/bb73812c5dcdeef1.jpg[/IMG]

Na szczęście w ciągu kilku następnych dni pojawiła się nowa huśtawka, a wkrótce potem kanapa ...
To niewymownie uszczęśliwiło Lumpa!

[I][B]"UFF!! Chwała psiemu bogu! Będą tu normalne meble!!!"[/B][/I]

[IMG]http://images12.fotosik.pl/99/1db09f0047295c72.jpg[/IMG]

Historyjka poboczna:

W tym czasie postanowiliśmy kupić własną huśtawkę. Zabraliśmy psa i zaczęliśmy szukać, nigdzie nie było takiej jak chcieliśmy i w końcu udaliśmy się do Praktikera w Al. Krakowską. W miarę upływu czasu poszukiwań Lump stawał się coraz bardziej osowiały, aż w końcu zwinął się w kłębek i nie reagował na wołanie. Było ciepło, więc stwierdziliśmy że może pies się zmęczył i śpi. (BTW - musieliśmy go zabrać, bo w domu zostali robotnicy, parkowaliśmy w podziemnych parkingach, miał uchylone okna, a wodę miał cały czas w misce w samochodzie).
Kupiliśmy w Praktikerze huśtawkę i ruszyliśmy w drogę powrotną, wtedy pies się zerwał, zaczął nas lizać, podskakiwać, skowyczeć.
Dopiero to uświadomiło nam, że ten Praktiker jest kilkaset metrów od ostatniego skrętu w kierunku schroniska, z którego go wzięliśmy... :splat:
Psi GPS działał poprawnie i prowadził do smutnych wniosków - [I]"Chyba mnie oddają z powrotem [/I]...:-("
Gdy zaczęliśmy wracać, jego radość nie znała granic ...

:Dog_run:

Niechcący naraziliśmy go na niezły stres ... sorry Lump!


[I]Spoko! Najważniejsze, że jest nowa huśtawka[/I] :dog:

[IMG]http://images32.fotosik.pl/192/660143cc1f4c3bf5.jpg[/IMG]

to be continued...

Link to comment
Share on other sites

Kto ją wyda i kto ją kupi? :D
Wolę już pisać dla Was tutaj ;)
Jak znajdę czas wieczorem, to będzie następny odcinek...
A warto dodać, że ten będzie trącił horrorem :cool3:

- Ukąszenie teścia, czyli słowo człowieka vs. "słowo" psa - proces poszlakowy (tydzień drugi)

coming soon ... :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Rozważę to, :D ale Marley dawał znacznie więcej tematów poprzez ciągłą demolkę a ludzie lubią czytać o niepowodzeniach innych. Czytanie o spokojnym, zrównoważonym psie, może wywoływać frustrację u tych, których psy raczej bliższe są Marleyowi ...
Szczególnie, gdy właściciel niewiele się napracował aby to uzyskać ... :eviltong:

No ale obiecałem dzisiaj horror i właśnie zaczynamy...
Będą rany kłute i szarpane, błysk kłów i krew na podłodze .... :smhair2:
(no może trochę przereklamowalem ... :D )

[B] - Ukąszenie teścia, czyli słowo człowieka vs. "słowo" psa - proces poszlakowy (tydzień drugi)[/B]

Ponieważ nie mieliśmy dostatecznie długich urlopów, a zostawienie psa samego z robotnikami nie wchodziło w rachubę, zawezwaliśmy posiłki.
Przybyli teściowie.
O ile teściowa zyskała od razu sympatię Lumpa, to teść mający żywiołowy charakter, wykonujący gwałtowne ruchy, głośno mówiący i gwałtownie gestykulujący nie stał się ulubieńcem Lumpa.
Lump starał się mu schodzić z drogi i zachowywał dystans.
Któregoś dnia wracam z pracy, a teść ma zaplastrowane prawe przedramię.
Okazuje się, ze pokaleczył go Lump (!) Piszę "pokaleczył", bo lekkiego przecięcia skóry nie nazwę ugryzieniem. Gdyby Lump go UGRYZŁ, to było by szycie w szpitalu a nie kilka plastrów ...
Szybkie śledztwo wykazało niespójności w zeznaniach.
Wersja teścia:
Pies spał na kanapie, ja przechodziłem i wtedy podniósł łeb i mnie ugryzł.
Wersja Lumpa: (niestety nie przekazał szczegółów, tylko odniósł się do całokształtu ) Na zjebkę z wskazywaniem na teścia Lump zamiast pokornie spuścić uszy, jak zwykle gdy przyznawał się do winy, zaczął się "kłócić" - szczekać, mruczeć i skowyczeć.
(mój poprzedni pies, robił to samo gdy nie zgadzał się z uznaniem swojej winy - np. gdy sam zaczął szczekać na innego psa, to ochrzaniany spuszczał uszy i robił "depresję", natomiast gdy inny pies zaczął, a on tylko odpowiedział, to na ochrzan reagował szczekaniem i mruczeniem ... :) )
No więc postanowiłem zbadać ślady zbrodni. Sprowokowałem teścia do okazania "ran".
Pobieżny ogląd ujawnił, że ślady kłów są bliżej nadgarstka niż reszta śladów zębów, a otarcia naskórka wiodą od śladów kłów przy nadgarstku w kierunku łokcia...
Próba dopasowania układu pyska do rany i do zeznań wykazała, że musiało się to odbyć tak:
Teść spokojnie przechodził koło zaczajonego psa udającego sen. Nagle pies wyskoczył w górę, zawisł tylnymi łapami na żyrandolu, wsunął dolną szczękę pomiędzy korpus teścia a opuszczoną rękę i bez powodu ugryzł!
Zaskoczony, niczego nie spodziewający sie teść, usiłował wyrwać rękę szarpiąc w dół (rzucił się na podłogę?) co pozostawiło ślady zębów ciągnące się z dołu od nadgarstka w górę w kierunku łokcia (zakładając rękę swobodnie opuszczoną w dół).
Z nieznanych przyczyn pies zaniechał tak przemyślnie przygotowanego ataku i ślady urywają się po ok. 1 cm.
(może nie utrzymał się żyrandola łapami i spadł?)
Hmm ... aż strach pomyśleć że trzyma się w domu takie monstrum co takie rzeczy wyczynia!!! (szczególnie że to "przyczajony Tygrys" który ani wcześniej ani nigdy później tego wyczynu nie powtórzył...

No ale wystarczy spojrzeć na to monstrum, aby nie mieć wątpliwości do czego to może być zdolne!

[IMG]http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/86e095fb980e4db9.html[/IMG][IMG]http://images13.fotosik.pl/93/86e095fb980e4db9.jpg[/IMG]

Inną hipotetyczną wersję pasującą do układu śladów zębów przytoczę tylko ze względów faktograficznych, gdyż jej przyjęcie zadawało by kłam zeznaniom człowieka a dawało wiarę protestującemu psu, co w naszej kulturze jest niewyobrażalne :eviltong:
- Teść zatrzymał się przy śpiącym na kanapie psie i coś chciał (może żeby zszedł) gwałtownie gestykulując nad psem (wcześniej wyrażał lekką dezaprobatę dla psa rozwalającego się na kanapie)
Pies (będący prawdopodobnie wcześniej bitym) potraktował to jako przejaw agresji i krótkim chwyceniem wzniesionej nad nim ręki poinformował potencjalnego agresora o tym, że nie uważa go za uprawnionego do takich metod ... (i następnym razem "dłoń podniesioną na władzę ludową... znaczy się chciałem napisać... psią, obetnie!")
Co tłumaczyło by że przy zgiętej w łokciu ręce z wzniesionym nadgarstkiem efekty ugryzienia od dołu zostawiły ślady kłów na górze przy nadgarstku, a szarpnięta odruchowo do góry ręka spowodowała zadrapania biegnące od nadgarstka w dół w kierunku łokcia...
Okolicznościami dodatkowymi jest szybkie "wybaczenie" psu przez ukąszonego, oraz mętne i zmieniające się zeznania zmierzające do rozłożenia winy i uznania tego za "niezrozumienie intencji pokąsanego" ...

W związku z brakiem świadków i poszlakowym charakterem procesu, w którym zeznania poszkodowanego nie zupełnie pokrywały się z wizją lokalną, Sąd Stadny orzekł, że choć udowodniono bezspornie fakt ugryzienia , to nie udowodniono zamysłu i premedytacji. W związku także z tym, że wątpliwości należy zaliczyć na korzyść oskarżonego, a poszkodowany odstąpił od oskarżenia o niczym nie spowodowany atak, wymierzono karę słownej nagany, pozostałe kary orzekając w zawieszeniu na 6 miesięcy.
Po upływie kolejnego roku oskarżony może wystąpić o zatarcie.
Rozprawę uznaje się za zakończoną :evil_lol:

Aktualnie minęło już ponad 7 miesięcy od procesu i podsądny ani razu nie przejawił podobnej agresji.
Być może wyładowuje ją na niewinnych piłeczkach?

[IMG]http://images32.fotosik.pl/192/9e7a2fd371261e6b.jpg[/IMG]

Ale to już inna historia i niech się tym zajmuje Towarzystwo Obrony Maltretowanych Piłeczek :-P

to be continued...

Link to comment
Share on other sites

Złamał by kręgosłup ofierze ? ;)

BTW: ślady zębów na ręku teścia były praktycznie po jednej stronie ręki.
Świadczyło by to o tym, że zęby nie zostały zaciśnięte, a gross obrażeń powstało z powodu gwałtownego wyszarpnięcia ręki spomiędzy zębów...
De facto teść nabił rękę na zęby którymi został tylko chwycony ...

Link to comment
Share on other sites

Wielu ludzi z takiego powodu pozegnaloby sie z psem.Wypada pogratulowac opanowania i rozsadku .
Bezsprzecznie pies nie powinien atakowac czlowieka ale... sa sytuacje w ktorych trzeba zrozumiec psa .Mysle ,ze wyrok w zawiasach to dobry pomysl :-)

Link to comment
Share on other sites

W zasadzie powinien wprowadzić poprawkę.
To nie był 2 tydzień, a raczej 4-5 tydzień jego pobytu.
W tym czasie pies doświadczył kilku wejść "obcych" (drzwi frontowe otwarte, brak dzwonka, robotnicy wchodzą co rano sami).
Pies wyskakiwał do nich ze szczekaniem, a po naszej "autoryzacji praw do wejścia" ignorował ich cały dzień. (zero prób ukąszenia)
Był parokrotnie podeptany przez robotników i nie zareagował (po prostu się odsunął/zabrał łapy - brak wykazywanej agresji).
itd itp.
Jeżeli to wszystko nie spowodowało żadnych aktów agresji, to było NIEZWYKLE MAŁO PRAWDOPODOBNE, że ni z tego ni z owego zerwał się z kanapy i ugryzł przechodzącego sobie spokojnie teścia...
Tak na logikę...
Dlatego dokłądnie zbadałem sprawę pod kątem wiarygodności "zeznań" które mi się "nie kleiły".
Staram się być w życiu sprawiedliwy i nie widzę powodu, aby wobec psa stosować inne zasady...
Zawsze też staram się zrozumieć "dlaczego" coś się wydarzyło, choćby po to, aby uniknąć tego w przyszlości!
Wywalenie psa W OGÓLE nie było brane pod uwagę.
W skrajnym przypadku byłaby wzywana pomoc zoopsychologa.

Przewidywane kary "w zawiasach" to "ignor" u stada, pozbawienie przysmaków itp... (czego nie zastosowaliśmy, w związku z uzasadnionymi podejrzeniami, że stroną prowokującą zajście nie był Lump, a karanie psa za błąd człowieka byłoby nie tylko neisprawiedliwe, ale i niewychowawcze a nawet mogłoby sprowokować napięcia, chęć odwetu i np. kolejne pogryzienie)...

Jedyny wyobrażalny powód pozbycia się psa, to powtarzające się pogryzienia przy wyczerpaniu wszelkich środków wychowawczych i braku [B]jakiejkolwiek[/B] nadziei na rozwiązanie problemu ...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...