Jump to content
Dogomania

Lumpowe historyjki (i Mafijne)


M@d

Recommended Posts

  • Replies 1.4k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

OK, OK, jak tak to będę kontynuował.
WOW! MartaReksKiwi zawstydzasz mnie :oops:

Malawaszka, ja nie wiem, czy Lump jest "genialnym samoukiem" dzięki swym cechom charakteru, czy przeszedł szkolenie.
Wiele jednak wskazuje na szkolenie. Lump przybył do nas znając wszystkie podstawowe komendy, a może zna ich nawet więcej niż ja ...
Jego natychmiastowe uspokojenie się po komendzie i brak zainteresowania przedmiotem wcześniejszego aktywnego zainteresowania wskazywało by na coś więcej niż instynkt.
To samo z ugryzieniem teścia. To nie było ugryzienie, ale chwycenie i zastanawiające jest miejsce chwytu - przedramię.
Takiego chwytu uczy się na kursie obronnym, bo to miejsce stosunkowo mało ukrwione i stosunkowo "najbezpieczniejsze" dla chwytanego...

Kolejna wskazówka, to codzienne "stopowanie" pana, który przez 2 tygodnie przychodził codziennie robić nam remont. Potem mógł robić wszystko i pies się nie interesował.
Humoreska - po raz drugi "nadziewał się " się on na stopowanie Lumpa, gdy po przebraniu się w "normalne" ubranie wychodził z łazienki - Lump przez wiele godzin przyzwyczajony do jego widoku w ubraniu roboczym, przez chwilę nie rozpoznawał go w innym ubraniu i musiał powąchać, dopiero przekonywał się, że to "ten sam co wcześniej" :lol:

A teraz krótka historyjka pt. [B]Weekendowy poranek[/B]
Pani i Pan mają czasem odmienne zdanie co do pory wstawania.
Pani jest typem skowronka, a Pan sowy.
Pani jest sprytnym członkiem stada i nasyła na Pana Lumpa ("obudź Pana").
Lump jest sprytnym członkiem stada i szczekaniem domaga się wpuszczenia do sypialni w celu wykonania rozkazu.
Ale Pan tez jest sprytnym członkiem stada i wie czym Lump da się przekupić...
Tak więc wpuszcza Lumpa (w dzień już mu wolno) i zabiera się do korumpowania ;)
Gdy zaniepokojona przedłużającym się zniknięciem Lumpa Pani idzie sprawdzić co się stało, czasem zastaje taki obrazek ...

[IMG]http://images25.fotosik.pl/188/07da839a6a425167.jpg[/IMG]

:eviltong:

Link to comment
Share on other sites

hahaha M@d o Ty podstępny :evil_lol::evil_lol::evil_lol: :loveu:


noo Lump bankowo był szkolony bo jednak sam z siebie to chyba żaden pies nie będzie się zachowywał tak jak on, ale jestem ciekawa właśnie jak był szkolony - no i w ogóle czemu znalazł się w schronisku :niewiem: tego się nie dowiemy, ale jakoś nie chce mi się wierzyć, że ktoś kto włożył taką masę pracy w psa potem się go ot tak pozbył? chociaż ludzie są różnie i dziwni i może być i to - a może ta Lumpowa "przypadłość" drgawkowa była przyczyną pozbycia się go - kto wie :niewiem: :shake:

Link to comment
Share on other sites

Wiesz jeżeli pies przez ok. 8 msc. siedział w najbardziej znanym w okolicy schronisku i miał foty na ich stronie, to praktycznie wykluczam przypadkowe zagubienie.
Osobiście poruszyłbym niebo i ziemię i odnalazł bym zagubionego psa przez taki czas...
Prawdy nigdy się już pewnie nie dowiemy.
Kiedyś analizowałem przypuszczalne przyczyny i pisałem o tym, ale napiszę jeszcze raz...
- Lump, mimo że był po schronisku trafił do nas potwornie "rozpieszczony". Uważał że wszystko mu wolno i nie znosił sprzeciwu - jakiekolwiek ograniczanie jego wolności kwitował stanięciem bokiem, wywróceniem oczu i basowym warczeniem. (a potrafi to robić przerażająco ... Tyle że jeżeli "czytasz" język ciała, to stanięcie bokiem nie wskazuje na chęć konfrontacji).
Teraz też czasem tak robi, ale już tylko sporadycznie.
Sporo pracy i stanowczości (której zabrakło nam w przypadku Beksy, a co nauczyło nas wiele) kosztowało uświadomienie mu, że tutaj tak nie będzie ...
Dla kogoś kto nie miał wcześniej psa robiącego podobne sceny, te demonstracje mogły być przerażające.
- Z dużą dozą prawdopodobieństwa wychowywał się w domu z małym dzieckiem 4-8 lat. Reaguje silnie na głosy dzieci i widok takich 4-8 latków.
Nie dalej jak wczoraj odpięty ze smyczy do wsiadania do samochodu pod sklepem, nagle mi uciekł i jak zahipnotyzowany pobiegł do takiego ~5 latka.
Nie reagował na komendy, nic, stupor...
Powąchał dziecko, spuścił łeb i wrócił...
Być może dziecko zaczęło się go bać, albo właściciele bali się o dziecko?
- Lump zachowuje się jak szczeniak, nieświadom zbytnio tego, że już dorósł.
Sporo czasu walczyliśmy z jego nawykiem siadania na nas...
Pewnie jak był małym fajnym szczeniaczkiem, to mu na to pozwalano i on nadal myśli że waży 10 kilo ;). A jak leżysz, a tu nagle z rozpędu wskakuje 36 kilko sznaucera i siada ci na brzuchu tyłkiem, to nie przelewki :eviltong:

Reasumując moja hipoteza jest następująca:
Ludzie mieli dziecko i sznaucera szczeniaka. Zajmowali się głównie dzieckiem, a szczeniaczek dorastał wychowywany "bezstresowo" ;)
Jak dorósł (a zrobił się z niego duży pies) to zaczęto dostrzegać problem...(*)
(*) - podobnie jak z naszym Beksą
Rozwiązania szukano w tresurze (*)
Sznaucery to inteligentne zwierzaki o dużej umiejętności adaptacji do warunków. Prawdopodobnie Lump na tresurze nauczył się ... słuchać tresera gdy treser jest w pobliżu (*)
[Beksa perfekcyjnie wykonywał polecenia treserki, szkoda że tylko jej i tylko na zajęciach ....:oops: ]
Gdy doszli do wniosku, ze sobie z nim nie poradzą, a może i trochę zaczęli się go bać, to być może żeby dziecko nie histeryzowało, zainscenizowali dla dziecka przedstawienie pt. "piesek się zgubił" ...
- To oczywiście tylko hipoteza. Prawda może być inna, np. śmierć opiekuna i 1001 innych wariantów.

Naukę którą wyciągnęliśmy z tresury Beksy zastosowaliśmy do Lumpa.
Treserka zyskał "mir" u Beksy w pierwszych minutach spotkania. Jak do niej podeszliśmy, to Beksa standardowo rozdarł japę. Treserka sięgnęła do kieszeni i miotnęła o ziemię koło beksy kawałkiem łańcucha, wznosząc okrzyk "CICHO!". Beksa zamilkł jak rażony piorunem!
A potem każde słowo treserki traktował jak objawienie ... :evil_lol:
Dlatego też uznałem, że nie znając przeszłości i charakteru psa należy zacząć nasze życie od pokazania że dyscyplina i posłuszeństwo są podstawą pokojowej koegzystencji w tym stadzie.
Już w drodze ze schroniska do samochodu skorygowałem szarpnięciem i komendą chęć "szwendania się" i zmusiłem do spaceru przy nodze.
Potem był zakaz wstępu do sypialni i kilka innych.
Przez pierwszy miesiąc Lump miał pruski dryll. Chodzenie przy nodze i natychmiastowe korygowanie KAŻDEGO odstępstwa.
Potem mu stopniowo luzowaliśmy, "dociskając" tylko wtedy gdy to było potrzebne. Założenie było takie, że lepiej "docisnąć" go na początku "imprintując" zasady panujące w stadzie niż próbować to robić później gdy zaczną się problemy. (co w przypadku Beksy okazywało się spóźnione i nieskuteczne).
No i tak jakoś się dogadaliśmy...
Nie ukrywam, ze powodowała nami obawa, że jak rozpuścimy go tak jak Beksę, to z tak dużym psem nie damy sobie rady ... (i co wtedy???)

Link to comment
Share on other sites

Te historyjki są świetne! :D Jestem ich wiernym czytelnikiem -pochłaniam każdą jak tylko wchodzę na forum - nie widać tego, bo poprostu sę nie wypowiadam ;) - Myślę, że wiele osób tak robi i jest wierne grono czytelników (i jednocześnie fanów) 'Lumpowych historyjek' :lol:

Czekamy na książkę! (Acha - jak już będzie, to przeslę ją po dedykacje ;) )

Link to comment
Share on other sites

Przed chwilą po raz pierwszy w życiu podniosłem kij, żeby oganiać się od psa!
Te dwie wredne suki o których już kilkukrotnie pisałem, znowu się popisały!
Ich Pani jak zwykle również!
Wyszliśmy z osiedla i kawałek dalej wyszła na nas zza rogu ta bokserka, ale zobaczyła Lumpa i uciekła...
Myślę sobie, OK, poszła sobie.
Ale nie, nie zdążyliśmy ujść 10 metrów jak zza rogu wyszła ich Pani i obie suki (była jeszcze z jedną Panią i jej psem - ale ten był spokojny).
Obie suki już teraz "odważne" bo razem rzuciły się na Lumpa i tym razem nie zawróciły, tylko dopadły go z obu stron zbliżając się na kilkanaście centymetrów Lump zaczął się wycofywać.
Wróciłem do psa (bo on został kilka metrów za mną - stanął jak zwykle nieruchomo gdy je zobaczył) i wrzasnąłem "poszły! bo jak znajdę kija...!", suki na chwilę odbiegły.
Ruszyłem znowu chcąc z Lumpem odejść, a te znowu lecieć z zębami na wierzchu do Lumpa...
Podniosłem spory konar leżący na drodze i machnąłem, nim parę razy w powietrzu wołając "poszły od mojego psa!".
No i wreszcie to je przepłoszyło.
Mówię: pani zabierze te agresywne psy!
A ona na to : "to PAN wprowadza agresję wśród psów takim zachowaniem!"
NO ZDĘBIAŁEM!
Fakt - ona nie wprowadzała agresji, bo przez całą tą scenę nie zrobiła NIC, nawet NIE PRÓBOWAŁA ich odwołać!!!!
To ja jej na to: wezwę Straż Miejską i się skończy zabawa...
A ona: Niech Pan sobie wzywa, wie Pan co oni mogą ...

Normalnie szok :crazyeye:
I zastanawiam się czy nie zgłosić tego do SM, ale ona może mieć rację, a być może już były skargi i wie, że nic z tego nie było...
Dopóki kogoś nie pogryzą, to SM pewnie ograniczy się do pouczenia i już ... :nonono2:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='M@d']
Przez pierwszy miesiąc Lump miał pruski dryll. Chodzenie przy nodze i natychmiastowe korygowanie KAŻDEGO odstępstwa.
Potem mu stopniowo luzowaliśmy, "dociskając" tylko wtedy gdy to było potrzebne. Założenie było takie, że lepiej "docisnąć" go na początku "imprintując" zasady panujące w stadzie niż próbować to robić później gdy zaczną się problemy. (co w przypadku Beksy okazywało się spóźnione i nieskuteczne).
No i tak jakoś się dogadaliśmy...
[/quote]

i to jest bardzo ważne- ja mam nadzieję, że jak kiedyś w końcu dojdzie do mojego stadka duży pies to też dam radę tak się z nim dogadać żeby nie było problemów :loveu: przyznam, że Twoje opowieści właśnie pod tym kątem też czytam i sporo się uczę przy okazji :loveu:

Link to comment
Share on other sites

Sharona, miło nam (mnie i Lumpowi) i dzięki.

Malawaszka
Nam było łatwiej.
1) Pies był dorosły i wystarczyło utrzymać dryll przez krótki czas aby zrozumiał.
Trudniej utrzymywać dryll przez rok słodkiemu szczeniaczkowi :razz:
2) Lump ma niesamowity charakter, tak więc po pokazaniu mu gdzie jego miejsce, nie stwarza w zasadzie problemów.

A wracając do tych 2 suk, to nie wiem co robić, bo jak któraś w końcu ugryzie Lumpa, to nie gwarantuję, czy on ich nie rozniesie ... :roll:
Nie mam pojęcia jak się zachowa ...
JA jestem bardzo spokojny, ale jak się przegnie, to jak widać potrafię ganiać z kijem :eviltong:
Ma ktoś jakiś pomysł co się w takiej sytuacji powinno zrobić?

Link to comment
Share on other sites

ja prawdopodobnie też w końcu zdecyduję sie na adopcję dorosłego psa a nie na szczeniaka, ale to jeszcze dużo wody upłynie ;)

a z tymi sukami to nie mam pojęcia - generalnie mówi się, że samiec suki nie pogryzie, ale diabli wiedzą co zrobi jak go zaboli :shake:

Link to comment
Share on other sites

Ignorujemy je od 7 miesięcy, ale one są coraz bardziej agresywne i śmielsze.
Dzisiaj podeszły już do Lumpa na kilkanaście centymetrów... i to dwukrotnie ponawiały "atak"...
Do tej pory w zasadzie zostawiałem Lumpowi "wolną rękę", ale dzisiaj PRZESADZIŁY!
Nie pozwolę aby pogryzły mi psa... :mad:
I nie chcę też aby on im się "zrewanżował" ...

Link to comment
Share on other sites

Od kiedy mieszkamy "na wsi" to też mamy podobne problemy, tyle że w mniejszym rozmiarze :evil_lol: Czyli jazgoty o dużo mniejszym kalibrze niż bokserka, ale za to podobnie uciążliwe i usilnie pragnące dziabnąć mojego psa w zadek, jak tylko ten odwróci się do nich tyłem (ooo, bo jak tylko na nie spojrzy wprost to uciekają na bezpieczną odległość :diabloti:). Jak dopada nas taki jazgot, to idziemy dalej a ja probuję tylko trzymać się między moim psem a jazgotem. Do człowieka czują zwykle większy respekt, więc często już to wystarcza i odpuszczają. Często jest tak, że "bronią" jakiegoś terenu i jak z niego wyjdziemy to jest spokój. Bardziej natrętnym sztukom zwykle warknę "paszło mnie stąd" i zrobię parę kroków w ich stronę. Więcej do tej pory nie musiałam robić. :diabloti:

W każdym razie nigdy nie zostawiam psa samego "z problemem" i nie daję "wolnej ręki". Ponieważ lubisz opowiastki o "stadzie", to w tej konwencji ujmę to tak: "to ja odpowiadam za bezpieczeństwo stada, ja oceniam sytuację i ja podejmuję odpowiednie działania - nie pies" ;) Myślę, że gdybym miała taki problem jak Twój i taką niereformowalną właścicielkę, to postarałabym się o gaz pieprzowy. I gdyby następnym razem Twoja postawa ciała nie powstrzymała suk, to uprzedziłabym panią, że jeśli natychmiast nie odwoła swoich pupilek, to poczęstuje je gazem. Gdyby groźba słowna nie pomogła, to gazu bym użyła. Bez zbędnych kłótni i przepychanek słownych.

Link to comment
Share on other sites

Wiesz, jak zwykle są tzw. 2 szkoły (u nas się mówi "Falenicka i Otwocka" ;))
Treserka, behawiorystka i kilka książek opowiada się za teorią, że mało prawdopodobne jest ze psy się pogryza- chyba że wtrąci się człowiek.
W jednych wypadkach "wsparcie" człowieka może być odczytane jako sygnał do ataku stada, w innych emocje człowieka sprowokują psa do działania, bo musi być groźnie, skoro człowiek się boi, w jeszcze innych wtrącający się człowiek może sam stać sie obiektem ataku, co zmusi psa do reakcji w jego obronie...

Czy ta teoria jest słuszna, nie wiem. Z Beksą się sprawdzała, gdy szedł do samobójczej szarży wystarczyło zacząć się oddalać i zawołać - gdy się zorientował, że stado się oddala, zaprzestawał szarży i wracał ...
Do tej pory starałem się nie ingerować i zachować spokój. (Pan nie reaguje, bo nic złego się nie dzieje).
Raz starałem się stanąć między nim a bokserką, to mnie ominął i sam stanął między nami ...

Nie wiem sam. jestem "w kropce".

Jak na razie Lump doskonale sobie radzi. Nawet jak go opadły dzisiaj z 2 stron, to tylko cofał się na strategiczną pozycją, tak aby je obie zawsze widzieć i nie reagował...
Pamiętajcie, że on przez dłuższy czas był bezdomny i pewnie nieraz miał do czynienia z taką sytuacją - choćby w sporach o zawartość śmietnika ...
To nie jest bezradny spanikowany kanapowiec, nie wykluczone, że nawet musiał walczyć o żarcie...
Sądzę że on zna lepiej psi "body language" niż ja (dlatego jemu zostawiałem ocenę powagi sytuacji, a dzisiaj mi po prostu puściły już nerwy...)
Prawdopodobnie ma doświadczenie jak reagować aby uniknąć starcia...

To nie jest tak, ze "zostawiam go samego z problemem", tylko nie chcę, abyśmy we dwóch szamotali się między dwiema sukami, bo nie chcę sam sprowokować jakiejś jatki - a jeżeli Lump weźmie się na ostro za nie, to może być masakra...

UPDATE:
Gaz pieprzowy w "close combat" porazi także Lumpa, nie wiem czy to idealne rozwiązanie, one mnie omijają i lecą bezpośrednio do psa...

UPDATE 2
Lump streścił mi dzisiejszą dyskusję z Bokserką, wyjaśniając, czemu ona jeszcze żyje...:evil_lol:
A było to tak:
[I] - Ona: zagryzę, zagryzę, zagryzę!
- On : Czy Twoja Pani kupiła nowe kozaki na zimę?
- Ona: Nnieee... A co to ma do rzeczy?
- On: To wpadnij ponownie jak sobie kupi, żeby miała dostatecznie duże pudełko ... na ciebie ...[/I]
;-)

Link to comment
Share on other sites

Miałam podobną sytuację z mieszańcem ON-ka (tzn. pies nieustraszony, posłuszny, odważny , ok. 5-letni + zaskoczenie + człowiek 1m tuż za drzwiami, o którym ja nie miałam pojęcia = reakcja błyskawiczna, 2 psie susy, komenda ZOSTAW - naprawdę bardzo podobna sytuacja) i niestety w moim przypadku skończyło się TYLKO na 2 wbitych głęboko w twarz zębach - pies zareagował na komendę i zostawił, ale pierwszej reakcji nie powstrzymał, szczęki dolnej na szczęście nie zacisnął bo dolne zęby wbiłby w szyję i byłoby prawdopodobnie po człowieku - którego pies doskolnale zresztą znał. Wtedy postanowiłam nigdy więcej dużego psa mieć nie będę i tym bardziej [B]godny podziwu jest Lump[/B] :loveu:, który przy pełnej adrenalinie potrafił się powstrzymać (widziałam osobiście tę piorunującą prędkość reakcji - u mojego psa) i twierdzę (już od ok. 10 lat) że SZNAUCERY TO NAJCUDOWNIEJSZA RASA NA ŚWIECIE (przynajmniej dla mnie) a twierdzę to na podstawie TYLKO własnych kundelków i waszych potwierdzeń reakcji zaobserwowanych u moich kundelków (troszkę mających sznaucera we krwi - przynajmniej tego pierwotnego z którego rasę wyodrębniono, któremu oczy się śmieją na zapach piwa i człowieka, którego mogą sobie obszczekać i wystraszyć - oczywiście wyłącznie w celach rozrywki, a potem zalizać na śmierć). Pozdrawiam i należę również do fanów Lumpowych historyjek od samego początku tyle że żadko się wypowiadam na forum. Masz cudownego psa.

Link to comment
Share on other sites

Dopiero teraz doczytałam ciąg dalszy. Na takie psy polecam straszak hukowy tylko Lumpa należało by najpierw przyzwyczaić do wystrzałów (na pewno znajdziesz jak to zrobić w literaturze) . Suczki - odważniaczki powinny po wystrzale zmykać do pani, a kolejnym razem uciekną na Twój widok, pani też się troszkę huku przestraszy i respektu nabierze jak trochę tym straszakiem powymachyjesz i poudajesz, że to broń ostra i następnym razem nie w górę będziesz mierzył, a w pieski :-) - gwarantuje nawet dresiaki wymiękają z amstafami puszczanymi luzem :-). A to że pies nie ugryzie suki muszę zdementować bo to zależy od psa i jak się wkurzy to ugryzie - przynamniej tem mój m-c ON-ka taki był ,że nawet kagańcem potrafił wkurzającego go psa/sukę porządnie obić, a wyżej opisany sposób pomagał na ludzi bez wyobrażni gdy na ulicach pojawiły się psy ras bojowych używanych do psich walk - i konfrontacja pies w kagańcu vs pies z bojowymi przodkami we krwi bez smyczy i kagańca i z olewającym wszysstko i wszystkich właścicielem. Aż mi ciśnienie wzrosło jak wspominam tamte czasy.
Teraz na szczęście nie muszę się do takich sposobów odnosić.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='M@d']Wiesz, jak zwykle są tzw. 2 szkoły (u nas się mówi "Falenicka i Otwocka" ;))[/quote]

Żeby tylko dwie... ;)

[quote name='M@d']W jednych wypadkach "wsparcie" człowieka może być odczytane jako sygnał do ataku stada, w innych emocje człowieka sprowokują psa do działania, bo musi być groźnie, [/quote]

I jako taki sygnał mogą być odebrane Twoje krzyki lub wymachiwania kijem na te suki - nie spokojne i stanowcze stanięcie między psami.

[quote name='M@d']Z Beksą się sprawdzała, gdy szedł do samobójczej szarży wystarczyło zacząć się oddalać i zawołać - gdy się zorientował, że stado się oddala, zaprzestawał szarży i wracał ...[/quote]

Ale teraz stoisz po drugiej stronie "barykady" - to nie Twój pies atak[B]uje[/B], tylko Twój pies jest atak[B]owany[/B] ;). O, gdyby to ta pani łaskawie zawołała swoje suki i zaczęła się oddalać - to jest szansa, że nie byłoby problemu.


[quote name='M@d']Sądzę że on zna lepiej psi "body language" niż ja (dlatego jemu zostawiałem ocenę powagi sytuacji, a dzisiaj mi po prostu puściły już nerwy...)[/quote]

On zna, ale suki najwyraźniej nie są zbyt dobrze wychowane. Lump będzie je ignorował aż do czasu, gdy uzna, że ich chamstwo przekroczyło już wszelkie granice. Co wtedy zrobisz?

Moim zdaniem nie powinieneś pozwalać psu na rozwiązywanie takich problemów.

[quote name='M@d'] Gaz pieprzowy w "close combat" porazi także Lumpa, nie wiem czy to idealne rozwiązanie, one mnie omijają i lecą bezpośrednio do psa...[/quote]

Gazu masz nie używać, jak już się zacznie "close combat". Jeśli jesteś blisko psa, ten jest raczej spokojny i nie miota się na wszystkie strony a suki go oszczekują, to mała szansa, że akurat trafisz swojego psa. Nie uważam, że to idealne rozwiązanie. Ale w podobnej sytuacji na pewno bym je wypróbowała.

Na pewno natomiast nie próbowałabym żadnego rozwiązania hukowego, bo mój własny pies padłby na zawał serca... :shake:

Link to comment
Share on other sites

Mój też nie jest na to odporny...
Poprzedni pies był totalnie odporny, a ten się w Sylwestra schował do garderoby ;)
UPDATE

[B] Lump wychowawca, czyli kryzys tożsamości kota...
[/B]
Z braku innych wzorców Lump stał się wzorem dla kota.
Lump "matkuje" kotu od małego...

[IMG]http://images31.fotosik.pl/197/9258790f934ce24a.jpg[/IMG]

Kot nauczył się od Lumpa korzystania z wyjście, reaguje na "stado razem" i tak jak lump biegnie na kanapę na poobiednie przytulanki całego stada. Kot nauczył się "siad" przed jedzeniem i już nie pcha się gdy podawane są posiłki i wydawane "ekstrasy".
Lump pod naszą nieobecność znosi sobie na kanapę nasze rzeczy, jak się okazało kot zachowuje się podobnie.
Zginęło nam parę rzeczy (m.in. zegarek żony). Szukaliśmy długo, aż przypadkiem w kryjówce kota pod kanapą odkryliśmy koci skarbczyk i zgromadzone tam różne dobra ;) (m.in. zegarek....)
A najlepsze jest to, że kot usiłuje bawić się jak Lump. Stara się bawić jego piłeczką, choć ma problem, bo ona jest trochę dla niego za duża ...
Czasem jak Lump gryzie patyki, to odgryzie mniejszy kawałek. Kot chwyta taki patyk i zaczyna się nim bawić. Jak Lump to widzi, to chce mu zabrać, a kot patyk do pyska i ... w nogi...
Zwykle wtedy następuje ekspedycja karna i po chwili Lump wraca triumfalnie z odzyskanym ogryzkiem (tak dla zasady, bo zaraz traci nim zainteresowanie);)
Czasem kamyk czai się i niespodziewanie chwyta koniec kija którym bawi się lump i usiłuje się "siłować" - z wiadomym skutkiem oczywiście ... :evil_lol:

[IMG]http://images32.fotosik.pl/207/1565e904d486d0f6med.jpg[/IMG]

Aktualnie czekamy kiedy nauczy się ... szczekać ... ;)

to be continued...

Link to comment
Share on other sites

Jako że czytam aktualnie "Morskie diabły" wg. wspomnień księcia Valerio Borghese i irytuje mnie ciągłe wychwalanie pod niebiosa jego podwładnych (np. dwóch z nich zostało [B]POWAŻNIE[/B] rannych, ale odmówili odesłania do szpitala, wyzdrowieli nadspodziewanie szybko i wzięli udział w kolejnej misji - mowa o nurkach pokonujących pod woda znaczne dystanse ...), oprócz historyjek sławiących Lumpa będę prezentował także jego wybryki.
Bo zawsze pozytywni bohaterowie stają się mdli do .... eee ... mdłości:D

- Dzisiaj kolega Sznaucer zabrał sobie do towarzystwa z łazienki moje spodnie od dresu.
Jako, ze byłem w nich ostatnio z nim na spacerze, zostały zlokalizowane "nagrody" znajdujące się w kieszeni. Nie mogę się zbytnio skarżyć, zamiast przegryzać się do nich,jakimś sposobem wywrócił kieszeń na drugą stronę i skonsumował wszystko.
Żeby nikt nie myślał, że to przypadek, oraz w celu sprawdzenia zawartości drugiej kieszeni, ona również została przenicowana... :-x

- Nie upłynęło wiele czasu a piesek popisał się ponownie, na spacerze...
Znowu dała o sobie znać okresowa koprofagia :eek:
Kocham potem myć ten śmierdzący kałem pysk, a już nie mogę się wprost doczekać, aż zacznie próbować mnie przepraszać, próbując lizać po twarzy ....... :sweetCyb:

na dzisiaj to niestety wszystko, jutro postaram się dorzucić jakąś fajną historyjkę... :seeyeah:

Na osłodę kilka zdjęć:


Trawożer w akcji - Mmmmm.... świeże witaminki!

[IMG]http://images27.fotosik.pl/190/85d38ed4b158ce88med.jpg[/IMG]

Gap się gap, małolacie - zaraz ci błyśnie to wszystkie gwiazdy zobaczysz ...

[IMG]http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/fef0774c7d90058b.html[/IMG][IMG]http://images23.fotosik.pl/190/fef0774c7d90058bmed.jpg[/IMG]

Hmmm... co to ja chciałem?

[IMG]http://images29.fotosik.pl/191/c1c206cd842aa57c.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Tiaa, wielkich szans nie ma, ale jest ambitny i ... próbuje :eviltong:
BTW - takie spostrzeżenie.
Czy kota można nauczyć tego co wolno lub nie, tak jak psa?
Owszem można!
Ale jest pewna różnica.
Otóż nauczony pies w większości przypadków będzie próbował się dostosować i tego nie robić.
A kot?
Kot zrozumie tylko tyle, że nie należy dać się przyłapać, a przyłapany rzuca się do ucieczki :evil_lol:
Np. kotu nie wolno chodzić po blatach w kuchni. Kot nie chodzi po blatach (przy nas). Przyłapany niespodziewanym powrotem na nasz widok zeskakuje z blatu i salwuje się sprinterską ucieczką! :eviltong: (znaczy się "wie", że nie wolno i ... ma to w (_!_) )
I nie mówcie, że rzuca się do ucieczki po prostu na nasz widok, bo nie zaczynamy popołudnia od pobicia kota :eviltong:
Zresztą ta dyskusja już była i nie warto do niej wracać...
W każdym razie jak nie jest na blacie, to przychodzi się ocierać o nogi, a nie rzuca do ucieczki (zresztą zaraz wraca i udaje "greka")...
Kotu nie wolno kraść zmywaczka i wycierać nim podłogi w całym domu.
Może jemu to wszystko jedno, ale ja nie lubię zmywać naczyń tym samym czym wycieram podłogę ...
Po tygodniu "tłumaczenia" że nie wolno znaleźliśmy w końcu rozwiązanie!
EUREKA!!! :eviltong:
-> Chowamy zmywaczek do szafki ... :pissed:

Link to comment
Share on other sites

Kota trudniej wychowac niz psa poniewaz koty zyja "obok" czlowieka i sa zwierzetam o bardzo malym rozumku i dosc duzej ilosc pierwotnych cech.Dlatego tresura oparta na przymusie ,jak u kazdego dzikiego zwierzecia ,nie odnosi skutku ,wywoluje tylko stres i przestrach .
Tym niemniej kotki sie ucza pewnych zasad obowiazujacych w danej rodzinie i stosuja sie o ile instynkt im pozwala.Poniewaz ich hierarchia stadna jest zupelnie inna niz psow i nasza to my tez nie rozumiemy tak jasno ich sygnalow podporzadkowania jak psich.
Widze wiec ,ze kot Was wytresowal szybciej niz Wy jego i to jest fajne :-)

Link to comment
Share on other sites

Wiem, wiem, żyłem kilka lat z 2 kotami (rodziców) pod jednym dachem :eviltong:
Kot może i nie ma "małego rozumku", ale ma "własny rozumek" nastawiony bardzo egocentrycznie...
Dlatego u kota następuje zdecydowanie duża rozbieżność pomiędzy "wiedzą" a jej "zastosowaniem" :evil_lol:
Kot cały swój potencjał intelektualny wykorzystuje na takie omijanie zasad, aby było mu wygodnie... :mad:

Link to comment
Share on other sites

[B]Zwyczaje żywieniowe zwierzaków...

[/B]Odkąd przybył do nas kot, stało się problemem karmienie...
Lump kończył spożywanie swojego, po czym zabierał się za kocie - kotek był mały, zjadł troszkę i zostawiał sobie na później...
Sporo myśleliśmy jak to rozwiązać w końcu zwierzaki same poddały nam myśl...
Kot nauczył się włazić na schody i drażnić z Lumpem, który po takich stromych nie potrafił ...

[IMG]http://images30.fotosik.pl/192/8da93270e75d6326med.jpg[/IMG]

Tak więc postanowiliśmy dać kotu szansę ;) i teraz jada na schodach...

[IMG]http://images34.fotosik.pl/210/c2e20422fb83dfc7med.jpg[/IMG]

W ten sposób może zostawiać żarcie i po powrocie je nadal zastać... :evil_lol:

Występują w tym temacie spore zawiłości.
Otóż jak pies rano dostaje swoją kanapkę z Aviomarinem, to kot czatuje na krześle pod stołem i usiłuje z tego krzesła sięgnąć Lumpa kanapkę z okrzykiem MIAAAAUUUU!
Dostaje więc równolegle kawałek sera lub pasztetu.
Jednak zjedzenie tego chwilę trwa i często Lump kończy pierwszy i podchodzi do kota z niedwuznaczna miną...
Kot ustępuje i Lump zjada (czasem całość, ale przeważnie coś kotu zostawia).
Po obiedzie kot je na schodach a lump na ziemi, kot zje trochę i gapi się ze schodów lub zeskakuje, czatując co Lump zostawi.
Kot zjada co Lump zostawi (kluski i warzywa :crazyeye:)
Na dodatek, gdy kot dostaje puszkę, to Lump regularnie zostawia mu JEDEN kawałek mięsa (współczuje mu wspominając schronisko, czy co? :???: )
No bo jak kot dostaje mięso, to Lump mu nie zostawia mięsa... :crazyeye:
Tak więc wyjadają sobie na wzajem, stosując do tego pewne swoje skomplikowane zasady :lol:

Ale w sumie jakoś się dogadują - np. na wspólnym głaskaniu... ;)

[IMG]http://images24.fotosik.pl/192/b3c301e7379b9fb9.jpg[/IMG]

to be continued...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...