Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Dziewczyny bardzo smutne to ,co piszecie:( Wiem co znaczy pożegnać psa przyjaciela, bo już raz przez to przechodziłam..i nie będę mówić, że było lekko. Niestety popadłam w depresję, nie chodziła do pracy, łakałam, spałam i tak w kółko, stan ten trwał 5 tgodni, potem było lepiej trochę i coraz lepiej. Po 2 miesiącach mąż przywiózł do domu innego yorkowego szczeniaka, ale ja absolutnie nie mogłam do zaakceptować ,pokochać. On biedny pchał się do łózka, przytlać się chciał, a ja wciąż widziałam jeszcze poprzednią sunię i od razu w ryk. Myślałam, że do akceptacji i miłości dla tego malucha potrzebuję czasu..ale minął tydzien od wzięcia go. A we mnie nic nie drgnęło..owszem karmiłam go, wychodziłam na ogród, od czasu do czasu pgłaskałam. Ale taki mały szkrab potrzebował dużo dużo więcej miłości, zaangażowania, zabawy. Niestety postanowiliśmy że tegoo malucha damy mojej mamie, która zawsze chciała pieska. Tam od razu porwał jej serce i mieszka z nią do dziś:) Ma już 10 lat i cieszy się dobrym zdrowiem.

Ja na kolejnego pieska zdecydowałam sę dopiero po kilku miesiącach (coś ok 10 m-cy po śmierci mojej) i tutaj już uporana z upiorami przeszłości, dałam jej pełną miłość i naprawdę szczęśliwe życie. Od tego czasu (za wyjątkiem 1 urlopu ) przez te 8 lat mała jest z nami prawie 24/7 . Jeździ ze mną samochodem (mam rozjazdową pracę), śpi, je, chodzimy tyko do restauracji gdze akceptują pieski małe. Kocham ją nad życie..jest to inna miłośc niż żywłam do suni pierwszej, ta miłośc jest bardziej zobowiązująca, tamta żyła tylko 1,5 roku zi zginęła tragicznie, z tą mam taką więź i ja i mąż, że nie umiemy sobie wyobrazić bez niej dłuższego czasu jak max pół dnia.

A to takie wspomnienia różne...

 

I do tych złych wieści, ja dodam może trochę słońca?

Dzisiaj mamy wynik z wątrobowych.

ALKP 680 (norma do 212) a był 1500

ALT,AST w normie

Mocznik 9 (norma do 8,3) ale było 11

cholesterol 9,2 (norma do 8,6)ale było ponad 12

Stosunek kortyzol-kreatynina  25

Robiliśmy raz jeszcze test hamowania by się upewnić i wyszedł wynik negatywny- Cushinga nie ma. Parametry idą w dobrą stronę, sunia zachowuje ię jak szczeniak. Czyżby cudowne działanie przepisanych leków?

 

 

Posted

Przykre , miesiąc temu przez to przechodziłam , tylko Puśka się nie męczyła za to ja wyłam do ksiezyca z rozpaczy i siedziałam sama w domu w kyórym była straszna pustka jak w krypcie grobowej, syn mnie pocieszał ale to było na nic , spuchła mi gęba od płaczu, głowa rozbolała i zadzwoniła koleżanka ze jest zabidzona suczka do wzięcia . pojechałam po nią do Radomia gdzie mieszkam , bo byłam w Warszawie  i koleżanka przywiozła mi żywy szkielecik, nie było widać na pierwszy rzut oka bo sierśc ale jak wzięłam w rękę to sie przestraszyłam na grzbiecie jak u dinozaura wystające kręgi, żebra jak by nie było na nich nawet skóry , brzuszek przyklejony do kręgoslłupa, czarna skorupa na uszach i wokół oczu i czarne plamy na skórze, obraz nędzy i rozpaczy i nie mogłam być obojętna na takie nieszczęśliwe głodne zwierzątko , zwierzątko pierwsze co zrobiło to się rzuciło na miske którą przygotowałam i w jedną sekundę pochłonęło wszystko., to nie jest moja Puśka ale bardzo ją kocham i juz przytyła pół kg nigdy nie ma pustego brzuszka , na uszkach rośnie juz meszek , niestety ma cushinga a daję jej tylko melatoninę bo jak ważyła 1,5 kg to Vetoryl nie wchodził w grę, mam trochę problemów finansowych więc daje na oko , tak z internetu tyle co dają fredkom i leki na wątrobe. Nie wiem jak by było jak bym siedziała i czuła tą straszna pustkę po Puśce, zwariowałabym przez to a tak walczę o nowego pieska. Moja rada nie czekaj wez pieska teraz, nie siedż wspominajac w pustce po niej. Ten nowy piesek nie zastapi twojej suni ale zacznie się w twoim życiu nowy czas , czas innej suni a tamta będzie cudownym wspomnieniem. Radzę wziac takiego ,który bardzo potrzebuje pomocy jak ta moja nowa sunia , nawet jak nie chciałam sie nia zajmować bo mi Puśka była ciagle w głowie to sytuacja wymuszała zebym sie na niej skupiła, a to pomaga i jakis piesek sie uratuje.

Posted

Teraz nie dałabym rady wziąć innego pieska, za bardzo byliśmy związni z naszą jamniczką.. Wiem że niektórym to pomaga i cieszę się,ale dla mnie jest za szybko. Musze uporać się z tym na swoj wlasny sposob, bedzie bardzo cięzko ale musze przejsc przez do bagno, innego wyboru nie ma :(

Ciesze sie ze Twoja nowa sunia odzyskuje sily i nabiera masy :)

Posted
23 godzin temu, wioletka155 napisał:

Robiliśmy raz jeszcze test hamowania by się upewnić i wyszedł wynik negatywny- Cushinga nie ma. Parametry idą w dobrą stronę, sunia zachowuje ię jak szczeniak. Czyżby cudowne działanie przepisanych leków?

Super :)))) bardzo fajnie, że sunia czuje się oki i wyniki poprawiają się :) i  że nie ma Cushinga :)

Posted
11 hours ago, themagda said:

No niestety ma cushinga , czyli wcześniej czy później.......szkoda.

Dlaczego piszesz"niestety"?To przecież świetna wiadomość, ze nie ma Cushinga.

Posted
8 godzin temu, Evab napisał:

Dlaczego piszesz"niestety"?To przecież świetna wiadomość, ze nie ma Cushinga.

Ale ona własnie ma Cushinga.... Tak samo jak Pusia, czyli poprzednia sunia.

Posted
20 godzin temu, themagda napisał:

No niestety ma cushinga , czyli wcześniej czy później.......szkoda.

Moze w tym przypadku bedzie inaczej i bedzie zyla dluzej w lepszej kondycji, narazie caly czas wychodzi na prosta, ale przeciez nie musi miec guza, a wtedy bedzie na pewno lepiej.

Masz juz spore doswiadczenie z ta choroba i od poczatku unikniesz ewentualnych bledow ktore moze by sie pojawily gdybys pierwszy raz miala do czynienia z Cushingiem.. MY z nasza sunia bylismy calkowicie zieloni i nie bardzo wiedzielismy jak jej pomagac , zwlaszcza na samym poacztku, wiedzielismy tylko ze ma brac Vetoryl i tyle.. Moze gdybysmy bardziej wszystko wiedzieli to byloby lepiej? nie chce sie zadreczac, bo chyba na pojawienie sie guza wpywu nie mielismy.. A cale jej zycie bardzo o nia dbalismy. Aczkolwiek zawsze czlowiek w takiej chwili sie zastanawia czy mogl zrobic cos jeszcze lepiej..

Posted

Chcialam sie jeszcze z Wami czyms podzielic. Mianowicie po odejsciu naszej suni musielismy szybko podjac decyzje jak ja pozegnac. To strsznie trudna kwestia w takiej chwili ale nieunikniona. Do wyboru kremacja ( czy jak dla mnie to raczej utylizacja :/ ) lub pochowanie jej. Od poczatku chcialam ja normalnie pochowac, zakopac w jakims fajnym miejscu, ale pozniej pojawily sie problemy. Bo w jakims dzikim miejscu balam sie ze moze wyczuja ja inne zwierzeta i wykopia :/ Pozniej pojawila sie opcja ze u mojej tesciowej w ogrodku ale ona ostatecznie zaczela krecic nosem i nie chciala sie zgodzic, a ze ja za nia nie przepadam to pomyslalm ze czemu mam chowac ukochanego psa wlasnie u niej ..? NO i po parugodzinnych naradach i poszukiwaniach zdecydowalismy sie na pochowanie jej na psim cmentarzu obok Kątów Wrocławskich.. MOze dla niektorych to dziwne, ale dla naszej rodziny wydal sie to najlepszy sposob. Koszt nie jest jakis ogromny, a sunia bedzie miala swoje miejsce tam, z malym kamieniem i tabliczka, bo rzecz jasna chcemy to zrobic jak najskromniej, bardziej chodzilo o to zeby w spokoju ja mozna bylo pochowac i zebysmy zawsze wiedzieli gdzie sie znajduje miejsce jej pochowku. Takze dzisiaj wieczorem jedziemy na ta malenka "ceremonie"..

Ciezko nam caly czas bardzo, ale staramy sie funkcjonowac na ile mozemy, zycie jak zawsze takich sytuacjach brutalnie toczy sie dalej a my razem z nim musimy stawic czola kazdemu dniu.

Posted

Ja z Puśka tez byłam zupełnie zielona a do tego żaden wet przez ponad rok nie wiedział co z tym zwierzątkiem jest, mam nadzieje ze guza nie ma , nie ma aż tak mocnych objawów jak u Pusi , Lalunie np nie sika dużo i nie dużo pije nie ma takiego wielkiego mocznika ani fosforu , czyli nerki jeszcze niczego sobie , gorzej z wątroba ale leczę ją. A to swędzenie ma z wątroby , dziwne jak dałam jej leki wątrobowe to jak ręką odjął nie drapie sie juz od dobrych paru dni. A nawet pomału jej skorupka z uszu zeszła jeszcze jest na oczach i na nosku ale mysle ze od tej melatoniny. Ddodam ze Pusia w ostatnim czasie była przeleczona , kupowałam mnóstwo suplementów na nerki i jakieś na wzmocnkenie , ciagłe kroplwki, ciągły wet a to wszystko stres czyli chormony stresowe nadnerczowe buzowały , Lalunie staram sie wcale nie stresować nawet jak sobie pozwoliła zrobic kupe na srodku pokoju nic nie powiedziałam , nie krzyknełam i nie strofuje jej wcale , puśke strofowałam a nawet zarzyło mi się krzyknać. Na Psa Co ma nadmiar tych hormonów stresu uwazam że nawet głosu nie wolno podnosić i jak najmniej weta i zastrzyków ,pobierań krwi itp. Tego błędu co z Pusieńka juz z Lala nie popełnie. 

Posted

A ja Puśke dałam do kremacji , nie jest źle jak chcesz to za opłatą 25 zeta dostajesz prochy bez urny bo urna droga. W dalszym ciegu Puske kocham jak o tym pisze to mam łzy w oczach . teraz kocham i Lalunie i Puśkę. Co te psy maja w sobie ze sie je tak bardzo kocha.

Posted

Z tego co opisujesz to jesli chodzi o Lalunie to masz wszystko pod kontrola, a watroba sie bedzie regenerowac. Tak jak pisalam, jak nie bedzie guza to juz jest jakis powod do radosci - tzw szczescie w nieszczesciu. Lalunia ma teraz jak ksiezniczka u Ciebie :)

Co do kremacji, ja nic nie mam absolutnie do tego jesli ktos sie na to zdecyduje, ja po prostu czulam ze dla mojej suni najlepsza opcja to pochowek i reszta rodziny tez tak stwierdzila i na mysl o tym poczulismy pewnego rodzaju spokoj, co utwierdzilo mnie w przekonaniu ze to dobra decyzja. A na mysl o kremacji czulam sie zle,zwlaszcza takiej z innymi zwierzatkami. U nas koszt takiego osobnego kremowania i oddanie prochow wlascicielowi to koszt 1000zł, takze masakra.

Posted

Ja planowałam że pochowam ją w Radomiu , moja koleżanka zawsze bierze takie pieski na wykończeniu ze schroniska no i niestety wiekszosć nie udaje jej sie uratować całe zżycie to robi , nawet wzięła raz kota i wszystkie te zwierzaki chowa w lesie Kapturskim , znany w dawnych czasasach ogromny las znany ze zbójectwa. Ona koło tego lasu ma domek z ogródkiem , chodzi do lasu na spacery i ma tam swój nielegalny cmentarzykna każdym grobie kamień i tam chciałam pochować Puskę. Miałysmy razem pójsć i zakopać nawet przygotowałysmy kamień ale nie wiedziałam ze Puśka tak szybko z niespodziewajki umrze i to w Warszawie. Lalunia mam nadzieję ze pozyje długo , koleżanka tez wzięła pieska z nowotworem 6 lat temu , wycięli nowotwór i piesek odrzył i nie wybiera sie na tamten swiat wiec obie jesteśmy nastawione ze długo nam pieski pociągną.

Posted

Witam serdecznie,

Nasza sunia niestety także odeszła po bardzo krótkiej walce.Choroba zdiagnozowana 3 tygodnie temu, przez 14 dni brała Vetoryl gdzie już po 7 dnach była ogromna poprawa i nagle wszystko poszło źle. Jeszcze do środy pies pełen życia, zaczęły zanikać objawy choroby - pełna euforia. W czwartek nagle zrobiła się osowiała, wymiotowała i miała biegunkę szybki kurs do weterynarza, kroplówka i powrót do domu. Niestety w domu pies zaczął się słaniać potem stracił władność tylnych łap, biedaczka czołgała się, załatwiała pod siebie i skamlała. W piątek rano nie miała siły już nawet się czołgać a po 2 godzinach nagłe problemy z oddychaniem, walka o każdy haust powietrza, zatrzymanie akcji serca i sunia odeszła. Miała tylko 7 lat. To był dla nas szok, najpierw wspaniała poprawa a za chwilę śmierć, co skłania do refleksji czy winą był lek czy po za późno zdiagnozowana choroba.

Zostało nam 17 sztuk Vetorylu 10mg, jeśli ktoś jest chętny mogę odsprzedać za 100pln, nam już się nie przyda. Data ważności do czerwca 2018.

Posted

Za póxno zdjagnozowana , moja też miała takie cos ż łapami też sie czołgała ale pożyła po tym jeszcze ponad rok. Teraz mam sunie zdjagnozowana wczesnie  jrszcze nie zrobiłam USG ale myslę ze nie ma guza. . A ile ważyła sunia i ile brała Vetorylu bo większosc Vetów przepisuje za duze dawki Vetorylu.

Posted

Przed kuracją Vetorylem ważyła 4,3 co wg weterynarza było sporą nadwagą. Po 2 tygodniach ważyła 3,2. Brała 10mg raz dziennie. Tuż po tym jak odeszła, żona dzwoniła do weterynarza, który stwierdził, że to prawdopodobnie oderwał się jakiś zakrzep, który najpierw sparaliżował nogi a potem dotarł do serca. Tylko, że Twój piesek miał takie same objawy a wyszedł z tego. 

Posted
12 godzin temu, rollduck napisał:

Witam serdecznie,

Nasza sunia niestety także odeszła po bardzo krótkiej walce.Choroba zdiagnozowana 3 tygodnie temu, przez 14 dni brała Vetoryl gdzie już po 7 dnach była ogromna poprawa i nagle wszystko poszło źle. Jeszcze do środy pies pełen życia, zaczęły zanikać objawy choroby - pełna euforia. W czwartek nagle zrobiła się osowiała, wymiotowała i miała biegunkę szybki kurs do weterynarza, kroplówka i powrót do domu. Niestety w domu pies zaczął się słaniać potem stracił władność tylnych łap, biedaczka czołgała się, załatwiała pod siebie i skamlała. W piątek rano nie miała siły już nawet się czołgać a po 2 godzinach nagłe problemy z oddychaniem, walka o każdy haust powietrza, zatrzymanie akcji serca i sunia odeszła. Miała tylko 7 lat. To był dla nas szok, najpierw wspaniała poprawa a za chwilę śmierć, co skłania do refleksji czy winą był lek czy po za późno zdiagnozowana choroba.

Zostało nam 17 sztuk Vetorylu 10mg, jeśli ktoś jest chętny mogę odsprzedać za 100pln, nam już się nie przyda. Data ważności do czerwca 2018.

Przykre, że pies po 10 dniach podawania  Vetorylu nie był testowany na poziom kortyzolu. Dawka leku okazała się za duża.

 Współczuję ze takiego lekarza prowadzącego miała psina. Wystąpił u niej zwyczajny przełom nadnerczowy i jeden zastrzyk ze sterydami  w czwartek który lekarz powinien przy takich objawach jej zrobić uratowałby jej życie. W głowie nie mieści mi się to, że weterynarz wiedział o przyjmowaniu przez  psa Vetorylu nie rozpoznał objawów tak typowych dla przedawkowania chormonów i nie podał jej sterydu. Kroplówkę zrobił. ......bez komentarza....Przykre.

 

Posted
Godzinę temu, Animaanna napisał:

 Współczuję ze takiego lekarza prowadzącego miała psina. Wystąpił u niej zwyczajny przełom nadnerczowy i jeden zastrzyk ze sterydami  w czwartek który lekarz powinien przy takich objawach jej zrobić uratowałby jej życie. W głowie nie mieści mi się to, że weterynarz wiedział o przyjmowaniu przez  psa Vetorylu nie rozpoznał objawów tak typowych dla przedawkowania chormonów i nie podał jej sterydu. Kroplówkę zrobił. ......bez komentarza....Przykre.

 

Żałuję, że zawierzyliśmy weterynarzowi, prowadził sunię praktycznie od samego początku więc miał u nas duży kredyt zaufania i popełniliśmy błąd nie decydując się na kontrolną wizytę u innego specjalisty. Wyszło na to, że stopień dr nauk weterynaryjnych kupiony został na bazarze :) Oczywiście żartuję, ale skoro weterynarz nie czuł się na siłach z tą chorobą powinien zasugerować wizytę u kogoś innego. 

Szkoda też, że nie zdecydowaliśmy się na autopsję, ale żona nie chciała kroić suni.

Posted
Godzinę temu, rollduck napisał:

Żałuję, że zawierzyliśmy weterynarzowi, prowadził sunię praktycznie od samego początku więc miał u nas duży kredyt zaufania i popełniliśmy błąd nie decydując się na kontrolną wizytę u innego specjalisty. Wyszło na to, że stopień dr nauk weterynaryjnych kupiony został na bazarze :) Oczywiście żartuję, ale skoro weterynarz nie czuł się na siłach z tą chorobą powinien zasugerować wizytę u kogoś innego. 

Szkoda też, że nie zdecydowaliśmy się na autopsję, ale żona nie chciała kroić suni.

Ja uważam, że nasi polscy weterynarze w większości po prostu nie znają się na Cushingu, z tego prostego względu że nie mają z nim doświadczenia... Ludzie w Polsce często nie decydują się na leczenie albo lekceważą objawy u psa bo myślą że to starość albo coś innego. Jest mało zdiagnozowanych i leczonych przypadków, dlatego weterynarze posiłkują się głównie wiedzą teoretyczną, coś wyczytają w książce, coś na internecie, a w swojej karierze mieli może po klika przypadków Cushinga albo wcale.. I jak tu dobrze pokierować leczeniem psiaka? :( Może kiedyś to się zmieni i pieski z tą straszną chorobą będą miały większą szansę na dłuższe życie.

Są rasy który są bardziej narażone na tę chorobę ale jak patrze do książek o rasach psów to jak są wymieniane choroby na które dana rasa może zachorować to nigdzie słowem o Cushingu nie napiszą :/ Nie wiem, może gdzieś napisali, nie widziałam wszystkich książek, ale patrzyłam do kilku i nigdzie ani słowem. Za granicą pies z Cushingiem to nic nadzwyczajnego, leczą sporo takich przypadków, u nas jeszcze cały czas to kuleje... Przykre.

Posted
2 godziny temu, Animaanna napisał:

Wiem, że za późno ale proszę przeczytać w sieci o przełomie nadnerczowym przy leczeniu Vetorylem. Pierwsze symptomy przedawkowania leku w badaniu krwi i bardzo obniżony poziom sodu. Objawy fizyczne następnie to takie jakie wystąpiły u psinki. Nie mogę dojść do siebie po przeczytaniu Twojej wiadomości rollduck.

Przy Cushingu nie występują takie gwałtownie pogorszenia stanu zdrowia. Moja sunia już rok od piewszych objawów choruje. Postępuje choroba i na dwór ją wynoszę bo chodzić nie może. Vetorylu nie podaję ponieważ po dwóch tygodniach spadł drastycznie poziom sodu i zaczęła mieć objawy takie jak  wymioty przy minimalnej dawce leku.

Posted

twój piesek nie powinien brac az 10 mg , Moja sunia brała na poczatku 3,5 mg i wszystkie objawy u niej sie cofneły a pod koniec 5 mg . 10 mg chyba by ją rozsadziło . wazyła 2,5-2,7kg  w ogóle pieski co waza 3 kg nie powinny brać Vetorylu ale moja byław  bardzo złym stanie wiecc dostawała , Teraz mam sunie co nie waży 2 kg wiec chyb abędę ją leczyc Melatoniną. Na razie próbuje ją utuczyć conieco bo ważyła 1,5kg . Ja uwazam ze maleńkie pieski nawet powyżej 3 kg to jak najmniejsze dawki to lek co niszcze wiele narzadów węc trzeba mało i zdziwicie sie ze nawet maleńkie dawki usuwaja objawy,

Posted

Tu znalazłem ciekawy artykuł http://laboklin.pl/wp-content/uploads/2014/09/2014_01-Aktualnosci-LABOKLIN.pdf może komuś się przyda. Wynika z niego, że Animaanna masz zapewne rację co do przyczyny śmierci suni. Niestety jeśli to było przedawkowanie i przełom nadnerczowy to pośrednio przyczyniła się do tego też ulotka preparatu, która zaleca stosowanie minimalnej dawki na początku czyli 3mg/kg co w przypadku Roxy dawało właśnie około 10mg preparatu więc nie wzbudziło to w nas żadnych podejrzeń. Niestety jak ulał pasują tu powiedzenia, że kontrola jest najwyższą formą zaufania a człowiek całe życie uczy się na błędach. 

Co do tego co napisała Caroline31 o braku doświadczenia u polskich lekarzy to zapewne racja, ale to właśnie w takich przypadkach lekarz powinien jeszcze bardziej skrupulatnie monitorować zwierzaka, żeby trzymać rękę na pulsie i wyciągać wnioski. Niczego się nie nauczą zostawiając stworzenia same sobie. Oczywiście wina leży też i po naszej stronie, mogliśmy być bardziej czujni ale radość z poprawy uśpiła czujność.

Posted

Niestety to choroba którą trzeba stale i czujnie kontrolować :( Ale wiadomo że człowiek polega też na weterynarzu, zwłaszcza jeśli wcześniej nie zawodził.
 Nasza sunia żyła z Cushingiem od zdiagnozowania niecałe 10 miesięcy, a ja wciąż jeszcze się cały czas uczyłam nowych rzeczy na ten temat :/ gdybym wtedy wiedziała to co teraz też pewnie coś bym zrobiła lepiej, aczkolwiek w naszym przypadku sunie zabił guz nadnercza z przerzutami, gdyby nie to myślę że pożyłaby dłużej nawet z tą chorobą, gdyż dawka Vetorylu 30mg była dla niej dobra i przez 8 miesięcy pies żył i czuł się właściwie normalnie. Sunia ważyła 7-8kg i dawka była ok, a wiem że dla niektórych piesków z jej wagą byłaby za duża dawka, także to bardzo indywidualna sprawa z tym dawkowaniem leku. Jednak jeśli piesek jest naprawdę maleńki to ostrożność jest bardzo wskazana.

Bardzo mi przykro z powodu pieska :( Ale chcieliście jak najlepiej i zaufaliście specjaliście, a tak jak piszesz człowiek uczy się całe życie.

Posted

Właśnie. Ulotki też jakieś tłuki tworzą. Moja sunia waży 6 kg i dawka początkowa powinna według ulotki wynosić 18 mg. Jednak weterynarz  początkową dawkę zalecił jej 5 mg i mimo tak malutkiej dawki zaczęła wchodzić w przełom. Może dlatego, że ma niewydolność nerek i wątroby i przyswajanie leku nie przebiegało jak powinno.

Musieliśmy odstawić Vetoryl. 

Zaufanie jednak należy ograniczyć w każdej sprawie i samemu szukać informacji.. tylko kto to wiedział, że weterynarz jest... ..bez komentarza.

Wbrew temu co się wydaje bardzo dużo psów choruje na Zespół Cushinga, tylko że nie chce się jeździć na sympozja i wiedzę zdobywać naszym wetom. Są jednostki tylko które całe życie dokształcają się aby jak najwięcej zwierzętom móc uratować życie. Raz zdobyty dyplom nie wystarczy!

Szkoda Twojego pieseczka i innych zwierząt. Ty rollduck nie miałeś obowiązku mieć wiedzy o tym całym przełomie.  Zaufałeś i to normalna oczywistość.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...