Jump to content
Dogomania

Dopadła nas choroba Cushinga


kasia_r

Recommended Posts

Nie można generalizować, że wszyscy weterynarze zachowują się tak karygodnie. "Mój" Pan Doktor powiedział, że nie ma problemu jeśli bedzie taka konieczność to sam będzie zamawiał do lecznicy i sprzedawał po cenie zakupu. Ma świadomość, że takie leczenie jest niestety długotrwałe i bardzo kosztowne a i często wiąże się z kosztownymi dolegliwościami dodatkowymi (w moim przypadku Wątroba), więc nie miałby sumienia zdzierać z ludzi i zarabiać w ten sposób. Podejrzewam, że gdyby poszukać to z pewnością wielu takich by się znalazło. Ale niestety są ludzie i ludzie.... Szkoda gadać

Link to comment
Share on other sites

"Podejrzewam, że gdyby poszukać to z pewnością wielu takich by się znalazło. "

Niestety , takich wetów to ze świeczką szukać ! Ja nie spotkałam , chociaż przerobiłam ich wielu ! Nawet za wypisanie recepty na 1 lek liczą sobie 10 zł . Zarabiają na sprzedaży karmy jak na zbożu . Kupując przez internet zapłaciłam 40 zł mniej niż u weta . Nie mówiąc już o lekach które sprzedają , a kupują za cenę o wiele niższą . Większość to zdziercy zarabiający na uczuciach ludzi i lekarze z przypadku , a nie powołania .

Link to comment
Share on other sites

To wychodzi na to, że jestem naiwna i wierzę w ludzi i jednocześnie mam szczęście do lekarzy. Na 4 z którymi miałam do czynienia tylko jeden babsztyl był niekompetentnym i zachłannym lekarzem który zabił mi psa. Pozostali jak tylko się dowiadywali, że moja "Gruba" jest ze schroniska traktowali ją lepiej niż inne "normalne" psiaki. Stała się zwierzęciem uprzywilejowanym, bezkolejkowym a koszty leczenia spadały do minimum. Czasami to aż mi głupio...

Link to comment
Share on other sites

[COLOR=#0000cd]Z tego wynika, że ja też miałam pecha trafiając na nie tyle może złych co obojętnych i nie kompetentnych weterynarzy. Moją poprzednią jamniczkę ta ich obojętność wykończyła. To było prawie 16 lat temu. Miała zawroty głowy i poszłam z nią do dużej, renomowanej Przychodni...nie podobało mi się podejście do suni i leczenie. Jak zwróciłam uwagę, że zauważyłam krew w nosku to mnie zbyli, a sunia słabła. Zmieniłam Przychodnię na podobno dobrą. [/COLOR][COLOR=#0000ff]Też nie zrobili badań, a jak [/COLOR]zażądałam zrobienia badania krwi to już było za późno. Miała tak silną białaczkę, że już nic nie dało się zrobić. Z drugą nauczona doświadczeniem postępowałam inaczej. Jak mnie coś niepokoiło to żądałam badań i okazało się, że na miejscu nie robią, że termin nieodpowiedni....i tak znalazłam się z Figą w Lecznicy z prawdziwego zdarzenia. Tam moje obawy potraktowano poważnie, badania zrobiono, sunia miała złe próby wątrobowe i podleczyli wątrobę. Potem ropne zapalenie macicy z zapaleniem otrzewnej...uratowali jej życie i wyleczyli. To było 4 lata temu. Ponieważ była pod ich stałą opieką była traktowana jak ich własne psy. Z drugiej operacji wyszła świetnie i gdyby nie Cushing, którego podejrzewała jej pani doktor i podejrzenie się sprawdziło po badaniu w Niemczech, to była by dalej z nami. Każdemu psiakowi i jego właścicielowi życzę takiej opieki weterynaryjnej. Razem ze mną się martwili jak się okazało, że ma guza przysadki mózgowej...a jak odchodziła z naszego życia...ich wsparcie mam do dziś.
Pozdrawiam serdecznie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='mazda73']To wychodzi na to, że jestem naiwna i wierzę w ludzi i jednocześnie mam szczęście do lekarzy. Na 4 z którymi miałam do czynienia tylko jeden babsztyl był niekompetentnym i zachłannym lekarzem który zabił mi psa. Pozostali jak tylko się dowiadywali, że moja "Gruba" jest ze schroniska traktowali ją lepiej niż inne "normalne" psiaki. Stała się zwierzęciem uprzywilejowanym, bezkolejkowym a koszty leczenia spadały do minimum. Czasami to aż mi głupio...[/QUOTE]
To niech ci nie będzie głupio. Teraz już wszyscy psiarze wiedzą, co mówić podczas wizyty u weta - że ich pies jest ze schroniska. :D
Nieważne, że wygląda jak rasowy i ma tatuaż w uchu, czy pachwinie. Jest ze schroniska i koniec, bo jak widać dla weterynarzy psy rodowodowe, kupione za uczciwie zarobione pieniądze są gorsze i z ich właścicieli należy wydoić dodatkową kasę, aby się szybko wzbogacić.

Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj byłem z psem u weta i na prześwietleniu wyszło że pies ma znaczenie powiększoną wątrobę, nie wiem czy ma sens leczenie...Jutro jadę uśpić drugiego psa - dzisiaj się dowiedziałem że ma duży guz na wątrobie...jestem kompletnie załamany.

Link to comment
Share on other sites

[COLOR=#0000cd]Wątrobę można leczyć....szybko przy odpowiednim leczeniu się regeneruje. Dobre na wątrobę jest weterynaryjne Epato i nasze z apteki [/COLOR][COLOR=#0000cd]Essentiale Forte. [/COLOR][COLOR=#0000cd]Tak leczona była przez 4 lata moja suczka i wyniki badań wątroby były prawie w normie. Pomaga też jeśli pies nie ma cukrzycy miód podawany z białym twarogiem. O diecie wątrobowej pisałam wcześniej ale dodam ją w załączniku. Nie poddawaj się. Psa można leczyć. Moją wykończył dopiero Cushing, guz przysadki mózgowej. [/COLOR][COLOR=#0000cd][/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Nicolette1'][COLOR=#0000ff]Bardzo mi przykro, że musisz uśpić drugiego psa...nic nie da się zrobić? Nie można usunąć guza? [/COLOR][/QUOTE]
Wet nic nie wspominał o takiej możliwośći, nie chce aby pies się dłużej męczył. Jak tak teraz na niego patrze i wiem że to jego ostatni dzień ze mną to żyć się odechciewa:-(.

Link to comment
Share on other sites

Dlaczego nie potwierdzisz tej diagnozy u innego weta? Co to właściwie jest- rak wątroby? Jakie są możliwości operacji? Kurcze, zrób coś, a nie biadol!!!!!
Mój pies po diagnozie,że ze wzgledu na fatalny stan wątroby ma przed soba miesiąc życia, żyje już cztery lata i ma się dobrze, a wyniki poprawiły się znacznie. Ostatnio miał guz na śledzionie i w Wigilię miał operację. Jest wszystko OK Pies biega jak młodziak, ma apetyt, to nic że po drodze przyplątała się cukrzyca i ten Cushing.... Walczę o niego i byłam u dwóch wetów i na konsultacjach w internecie i nie poddam się tak łatwo!!!!!!!
A Ty oddajesz walkę walkowerem????????????? Poczytaj w necie o chorobach wątroby u psów, pisz do wetów i zawalcz! Kurde, co Ci mam jeszcze napisać......
Trzeba się skonsultować z onkologiem, jesli to nowotwór. Może da się operować.

Edited by DankaO
Link to comment
Share on other sites

Tak trzymaj!!!!! Ale nie sugeruj mu niczego, musi zrobić badania od nowa i je zinterpretować.
Ja robiłam niezależnie, fakt że troche to kosztowało, ale przeciez chcesz mieć pewność że zrobiłeś wszystko, co można było. Wtedy człowiek jest zgodny ze swoim sumieniem i jesli rzeczywiście psa będzie trzeba uśpić, to będziesz wiedział,że postarałeś się tak bardzo, jak tylko mogłeś. Takie przeświadczenie Ci pomoże, jeśli - nie daj Boże- będzie to ostatnia rzecz , którą możesz zrobić dla swojego przyjaciela.
Ale - weci się często mylą, mam nadzieje,że jest szansa. Ja zawsze latam do co najmniej dwóch, gdy coś się dzieje złego.

poczytaj tu: [URL]http://www.wilddogsteam**********/zdrowie,37/nowotwor-watroby,450.html[/URL]
"[TABLE="width: 100%"]
[TR]
[TD="width: 100%"][URL="http://www.wilddogsteam**********/zdrowie,37/nowotwor-watroby,450.html#6523"][IMG]http://picsrv**********/subSilver/images/icon_minipost.gif[/IMG][/URL][SIZE=1]Wysłany: Nie 22:58, 03 Cze 2012[/SIZE][SIZE=1] Temat postu: [/SIZE]
[/TD]
[TD][URL="http://www.wilddogsteam**********/posting.php?mode=quote&p=6523"][IMG]http://picsrv**********/subSilver/images/lang_polish/icon_quote.gif[/IMG][/URL]
[/TD]
[/TR]
[TR]
[TD="colspan: 2"][HR][/HR]Tam na forum ktoś napisał:[/TD]
[/TR]
[TR]
[TD="colspan: 2"]
[TABLE="width: 90%, align: center"]
[TR]
[TD][B][SIZE=2]ulv napisał:[/SIZE][/B]
[/TD]
[/TR]
[TR]
[TD="class: quote"]Kurcze..... a może spróbuj jednak konsultacji ze specjalistą
onkologiem? Bardzo duzo może zależeć od rodzaju nowotworu, jego umiejscowienia
itd....
Operacja jest niemożliwa?
[/TD]
[/TR]
[/TABLE]

[SIZE=2]Olu, wiem że ta diagnoza to szok dla Ciebie, ale podobnie jak
Magda też bym doradzała konsultscję z onkologiem. Moja znajoma konsultowała psa
we Wrocławiu u bardzo dobrego weta onkologa i okazało się że pies, na którego w
Krakowie wydano już wyrok wcale nie jest nieuleczalnie chory. Dotychczasowe
leczenie doprowadziłoby sunie na pewno do śmierci, ale dobra diagnoza i
odpowiednie leczenie sprawiły że żyje i ma się świetnie. "


Widzisz więc, że mój przypadek nie jest odosobniony. Gdyby chodziło o człowieka, czy Twój lekarz tak łatwo dałby za wygraną?
A pies to nie jest rzecz, tylko istota inna i trochę lepsza od człowieka



Zapytaj jeszcze TU:[URL]http://www.krakvet.pl/forum/viewforum.php?f=7[/URL][/SIZE][/TD]
[/TR]
[/TABLE]

Edited by DankaO
Link to comment
Share on other sites

[quote name='xxxjaxxx']To niech ci nie będzie głupio. Teraz już wszyscy psiarze wiedzą, co mówić podczas wizyty u weta - że ich pies jest ze schroniska. :D
Nieważne, że wygląda jak rasowy i ma tatuaż w uchu, czy pachwinie. Jest ze schroniska i koniec, bo jak widać dla weterynarzy psy rodowodowe, kupione za uczciwie zarobione pieniądze są gorsze i z ich właścicieli należy wydoić dodatkową kasę, aby się szybko wzbogacić.[/QUOTE]
no to teraz jeszcze bardziej mi głupio. To nie jest tak, że ja na dzień dobry mówię, że moje zwierzę jest ze schroniska i wymagam lepszego traktowania. To wychodziło samo w czasie rozmowy na temat historii psa. Kilka razy się przeprowadzałam, co wiązało się również ze zmianą weterynarz. I kiedy szukałam weta, to starałam się znaleźć lecznicę małą, a nie wielkiego molocha w którym pracuje kilku lekarzy. Trafiałam zawsze do jednoosobowej lecznicy, gdzie lekarze chcieli dokładnie poznać psa i za każdym razem jak przychodziłam na wizytę, to wet znał psa i nie musiałam od początku opowiadać wszystkiego co ważne (choroby, alergie, diety itp., itd.). Może też stąd takie traktowanie psa, który nie jest kolejnym przypadkiem tylko zwierzęciem który nie lubi głaskania tylko woli drapanie za uchem i na dzień dobry dostanie przysmak a nie spojrzenie na zegarek i polecenie założenia kagańca
Raz byłam zmuszona do wizyty w takiej ogromnej przychodni weterynaryjnej i powiedziałam sobie, że to był mój ostatni raz.


Benekkol uszy do góry. Twoje i psie. Że guz, to nie znaczy jeszcze że najgorsza opcja. Bez dokładnych badań nie ma dokładnej diagnozy. Ja też mam guz na wątrobie już jakieś 10 lat. Jak się okazało jest to niegroźny, łagodny naczyniak z którym można żyć i z całą pewnością nie zagraża mojemu życiu. I szczerze mówiąc to właśnie sobie przypomniałam, że go mam. Będzie dobrze . Innej opcji nie ma

Edited by mazda73
Link to comment
Share on other sites

Dziękuje za wszystkie ciepłe słowa. Dzisiaj pojadę do innego weterynarza i zobaczymy co on powie. Najgorsze jest to że pies poza tym że ma guza to jest ślepy i mam problemy z sercem, od kilku dni jest smutny - wet powiedział że ten guz go boli i dlatego taki jest. Jednak dziwne że pies w ciągu kilku dni bardzo się zmienił z powodu guza, wydaję mi się że taki guz "daje o sobie znać" dużo wcześniej, a nie tak nagle.

Pies stał się osowiały od momentu kiedy zaczeły mu ropieć oczy, często ma je przymróżone, czego to może być przyczyna ?

Pozdrawiam.

Ps: może zna ktoś dobrego weterynarza w okolicach sądecczyzny (woj. małopolskie) ?

Edited by Benekkol
Link to comment
Share on other sites

Mój tak reagował , gdy miał guza na śledzionie, był osowiały i ciągle przysypiał.
Co do oczu, to mój też tak miał- ropna wydzielina z oczu, okazało się,że ma za małą produkcję łez z powodu niedoczynnosci kanalików łzowych - jest na to specjalny test "bibułkowy"; po kilkunastu dniach aplikowania maści i sztucznych łez -przeszło mu,a też już mówiono,że brak łez już do końca życia....
Teraz może to być alergia, bo wszystko pyli.
Psy radzą sobie całkiem nieźle bez oczu- znów powołam się na mojego Minia- on też jest ślepy, bo to konsekwencja cukrzycy, ale w domu biega po schodach, na ogrodzie goni młodego i aportuje piłeczkę (bierze ją na słuch) Znajomi w ogóle nie zorientowali się, że pies nie widzi. Jest może troche bardziej szczekliwy- czymś musi nadrabiać i czasem buczy nawet gdzy nikogo w pobliźu nie ma. Chcieliśmu mu wymienić soczewkę w oku, bo ma zmętniałą, ale w tamtym czasie cukier był bardzo niestabilny i wet-okulista nie chciał operować, a teraz Miniek się przyzwyczaił.On ma taką grzywę na oczach,że i tak niewiele widziałby przez nią, więc to nie jest problem. Uporaj się z tą wątrobą i będzie dobrze- przy okazji niech wet obejrzy oczy.

Edited by DankaO
Link to comment
Share on other sites

[quote name='Benekkol']
Ps: może zna ktoś dobrego weterynarza w okolicach sądecczyzny (woj. małopolskie) ?[/QUOTE]

Jeśli to nie za daleko, to możesz wybrać się do Mielca do Tomka Mrozowskiego.
A oczy mogą ropieć również przy zwykłym zapaleniu spojówek. Nie jest to przyjemne, więc nastrój psa też raczej nie jest wesoły

Link to comment
Share on other sites

[COLOR=#0000ff]Dziewczyny mają rację, nie poddawaj się. A co do guza....Figa miała guza przysadki mózgowej i rósł szybko, za szybko. Na 100 % stwierdzono Cushinga w grudniu, dostała Vetoryl, z nadnerczem się poprawiło, a już na początku lutego było wiadomo, że ma guza w mózgu. 5 marca wieczorem już jej nie mieliśmy. Tak zaatakował, że poraziło jej tylne łapki i ciągle płakała. Ale to mózg. Wątroba jest odporniejsza i przy dobrym leczeniu może jeszcze pożyć....oby się nie powiększał.
Trzymaj się i nie poddawaj. My z mężem do samego końca wierzyliśmy, że będzie lepiej.
Pozdrawiam i życzę powodzenia.
[/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

Niestety dzisiaj musiałem uśpić mojego Barusia - żył 12, i powiem szczerze że pogodziłem się z tą decyzją już kilka dni temu, cieszę się że chociaż w taki sposób mogłem pomóc mojemu najlepszemu przyjacielowi. Miał dobre życie, duży ogród do biegania, spacery po lesie, fachową opiekę i wszystko czego mógł sobie zażyczyć, chociaż pustka w sercu jest ogromna to wiem że podjąłem słuszną decyzję.
Byłem u innego weterynarza i zbadał on bardzo dokładnie psa - miał on nowotwór na pół wątroby plus do tego inne przeżuty. Przez ostanie kilka dni to nie był ten mój Baruś, którego znałem, był strasznie smutny, nic go nie cieszyło, nie chciał nic jeść, pies cierpiał i to mnie chyba najbardziej boli. Weterynarz powiedział że może on przepisać leki przeciwbólowe , ale że w przeciągu miesiąca i tak piesek umrze. Był to mój pierwszy pies, doskonale pamiętam dzień kiedy po raz pierwszy raz się spotkaliśmy, był to cudowny czas w moim życiu. Pozostały mi jeszcze 3 psiaki, którymi też muszę się opiekować - tutaj trzeba nadmienić że jeden z tych psiaków uciekł od sąsiada i zamieszkał ze mną :), a dwa pozostałe przyplątały się i usiadły pod moimi drzwiami.
Bardzo dziękuje wszystkim za wsparcie i pozdrawiam.

Link to comment
Share on other sites

[COLOR=#0000ff]@Benekkol to przykre jak się musi pomóc odejść najlepszemu przyjacielowi...ale lepsze niż pozwolić mu cierpieć. I dobrze, że masz jeszcze 3 psiaki. Trochę zapełnią pustkę po tym, który odszedł.
Życzę powodzenia i odezwij się czasem.
Pozdrawiam serdecznie.
[/COLOR][COLOR=#0000ff][/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...