Jump to content
Dogomania

Smycz czy kaganiec??


RudaPaskuda

Recommended Posts

Mam pytanie do prawników.Jakie są przepisy w zwiazku z prowadzeniem psa w mieście, parku itd.
Sprawa wyglada tak,chodzę na spacery z samcem amstafa(mieszainec bo bez rodowodu).Pies jest agresywny do innych psów zwłąszcza samców.ZAWSZE chodzi na smyczy a w terenie zabudowanym też w kagańcu.Zazwyczaj przy jakiejś "miedzypsiowej pyskówce" właścicielom udaje się odwołać luzno biegajacego psa, albo same psy rezygnują z szarżowania.
Dzisiaj była jednak inna sytuacja.Mój pies był na smyczy i w kagańcu i zaatakowały nas dwa psy.Owczarkowaty i taki mniejszy mieszaniec.Zaczeło sie od pyskówki,koleś wołał psy ale to nic nie dało.Owczarkowaty się rzucił i złapał asta za tylną nogę(bo reszta była w górze w miarę możliwości).
Po incydencie tamtym nie było nic, a ast ma(na szczęsie tylko) ranę na udzie i prawdopodobnie bedzie miał siniaka.To i tak niewiele, ale mogło sie skończyć gorzej.Dostałam prikaz, zeby ast chodził bez kagańca teraz bo oni nie chca placic za weterynarza i uganiac sie za właścicielami niepilnowanych psów.

Moja pytanie jest następujące:Jakie są przepisy w zwiazku z prowadzeniem psa?Ma byc albo na smyczy albo w kagańcu??Bo tak właściwie to tamte były bez smyczy i bez kagańca.
I jak następnym razem podbiegnie jakis niepilnowany pies i dojdzie do jatki to czyja to bedzie wina??Czy moja jako właściciela amstafa(ktory bedzie na smyczy) cy własciciela ktory nie pilnował swojego psa(nawet jak bedzi eto labrador albo inna rasa powszechnie uważana za łagodną)?
Zazwyczaj scena wyglada tak ze krzycze do właścicieli zeby wzieli swojego psa n asmcz(spotkałam sie z pytaniem"a po co??"),jeżeli to nie skutkuje grożę ze zdejme mojemu kaganiec...To zazwyczaj predzej skutkuje,ale i tak ludzie nie potrafią odwołać psa..Tzn psy nie sa na tyle posluszne zeby odejsc jak sie jej woła..

prosze o pomoc

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Ruda, to Rada Miejska ustala takie przepisy.
Zatem, w kazdym miescie moze byc inaczej.

Sprawdzilam jak jest u Was, czyli we Wroclawiu. Pies powinien byc prowadzony na smyczy, psy objete wykazem ras agresywnych, oraz te odpowiadajace wielkoscia rasom psow srednich, duzych i olbrzymich nalezy prowadzic w kagancu.
Zwolnienie psa ze smyczy jest dozwolone jedynie na terenie malo uczeszczanym przez ludzi i tylko w wypadku gdy wlasciciel ma mozliwosc kontroli nad psem.

Link to comment
Share on other sites

Dzieki..Przynajmniej jakiś krok jest.Ale jak bede chodzić z Mordorkiem w miejscach mało uczęszczanych,n asmyczy i bez kagańca, a napatoczy się pies który tez był w sumie w miejscu mało uczęszczanym bez smyczy i bez kagańca i zaatakuje Mordora(a powiedzmy bedzie spanielem) to pewnie Mordor bedzi ewinny pogryzienia i bedzie wszystko na niego.
Jak powinnam się zachować w takiej sytuacji??Wzywać policje?A co jak koleś sobie pojdzie?Spisać go nie mogę przeciez...
W moim przypadku sytuacje była o tyle prosta ze to nasz klient wiec namiary by się znalazły...A co jak nie?

Link to comment
Share on other sites

W ustawie jest napisane, ze zwolnienie ze smyczy jest mozliwe w miejscach malo uczeszczanych... Jednak nie ma nic na temat kaganca. Wyglada na to, ze w przypadku ras srednich, duzych i olbrzymich, a takze tych objetych wykazem ras agresywnych kaganiec nadal obowiazuje.
Mordorowi kaganca bym nie zdejmowala. Spaniel to spaniel. Mniejsze zlo. A amstaff niestety, moze zrobic krzywde.

Link to comment
Share on other sites

no tak, spaniel mniejsze zło...Ale jak pisałam na poczatku zaatakował nas owczarek..Fakt, ze nie był najmmłodszy pewnie oszczedziło Mordorowi poważnych ran, chociaż przeciągnął go za nogę..Mordor był na smyczy i w kagańcu.Właściciel owczarkowatego starał się go odwołać, ale bez skutku.
Tak źle i tak nie dobrze.Prawdopodobnie jakby Mordor nie miał kagańca i by się wpił w owczarka to by było go trudniej rozdzielic, ale z drugiej strony czemu mój pies ma być gryziony(koszty leczenia teoretycznie powinien ponieść właściciel napastnika,ale to jest ciągane sie z rachunkami,proszenie lub grożenie)

Link to comment
Share on other sites

Ruda,

Jesli zaatakowal Was owczarek, a Ty mialas psa na smyczy i w kagancu, mozesz ubiegac sie swych praw < wlasciciel psa, ktory pogryzl nie ma obowiazku podawac Tobie swoich danych, i w takiej sytuacji najlepiej wezwac Policje > . Podobnie jest kiedy psiak jest na smyczy, lecz bez kaganca. Jezeli jednak Twoj zwierzak bedzie bez smyczy i kaganca i zaatakuje go inny pies, to przykro mi, ale nie udowodnisz nikomu ktory z nich pierwszy zainicjowal walke.

Link to comment
Share on other sites

wezwę policje a kolessie odwróci na piecie i sobie pojdzie....Nie wiem co zrobić.Mordora ze smyczy nigdy nie spuszczam,włascicieli uprzedzam zeby zabrali swoje czworonogi na smych...Powiem tak ...Jestem trochę bezsilna.Bo z jednej strony nie chce nieszcześcia jak jakiś pies sie przypadkowo nawinie pod paszczę Mordorka bez kagańca, a z drugiej nie chce sie dać gryżć innym psom które nas zaatakują.Ale tez ludzie czasami sa beznadziejni bo jak proszę to albo mówią:"po co?", albo "on nic nie zrobi", a mnie to g..obchodzi co ich pies zrobi czy nie...Chyba jak się grzecznie prosi zeby zabrać psa na smycz to nawet jaky był to york albo inna mała swinka morska to właściciel powinien to zrobić,nie?

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

Miałam kiedyś takiego psa - kochał ludzi i nienawidził psów. Też zawsze był na smyczy i w kagańcu, kolczatce i z pejczem. Zawsze krzyczałam do ludzi, żeby zabrali swojego psa, bo mój jest agresywny, niestety niektórzy ludzie odpowiadali, że ich pupilek jest super łagodny i nic nie będzie. Mój pies nawet w kagańcu dopadał takiego delikwenta, przewracał go na grzbiet i dusił właśnie kagańcem, ale czasem to mój był gryziony, bo nie dawał sobie rady w kagańcu (i w sumie to dobrze). Oczywiście wtedy właściciel ignorant wrzeszczał na mnie i rzucał się pupilkowi na pomoc.
[QUOTE][B]kolessie odwróci na piecie i sobie pojdzie....[/B][/QUOTE]
Wyciągnij komórkę i zrób mu zdjęcie oraz jego psu, pójdź za nim i sprawdź gdzie mieszka, a następnie idź na najbliższy komisariat i zgłoś sprawę. Może będzie w okolicy jakiś świadek....?
Nie wiem, czy to dobra rada, to mi przyszło do głowy. Jak sytuacja się powtórzy, to pójdź na policję jeszcze raz i będzie historia sprawy - powtórka sytuacji, chyba wtedy policja zareaguje...
Nie wiem, jak jest z ubezpieczeniem swojego psa w prywatnej firmie (pzu, warta itp.), bo wtedy takie tow. ubezpieczeniowe w razie szkody bezpardonowo dochodzi sprawy. Wtedy można takiemu kolesiowi krzyknąć sumę ubezpieczenia Twojego psa (pomnóż ją dla efektu przez 5) i powiedz, że to właśnie od niego będzie egzekwowane. Może poskutkuje. Taką radę ja usłyszałam, bo mam takie problem obecnie z innym psem (mój niegroźny, ale w kagańcu, a obcy mix bulla bez smyczy, obroży i kagańca na niego napada...).

Link to comment
Share on other sites

dzięki bardzo Mimoza.To w sumie jest jakiś pomysł :) szczególnie z tymi zdjeciami(skąd wiedziałaś ze mam aparat w kom :P ) i ubezpieczeniem.Nawet nie musze teoretycznie ubezpieczać psa, zeby coś takiego powiedzieć tej drugiej stronie konfliktu.

Ciesze sie ze sie odezwałaś tutaj bo czułąm sie niezrozumiana z moim problemem:)

myślisz ze 20 tyś ubezpieczenia za psa to wystarczajaco?:)

Link to comment
Share on other sites

Generalnie nasze prawo jest niedoskonale, a jeśli chodzi o pogryzienie sie dwóch psów to już w ogóle. Jestem zdania, ze lepiej mieć swojego psa na smyczy i w kagańcu, owszem w razie ataku nie może sie bronic, ale wtedy mozesz być stroną roszczeniową. Wiadomo, czyja to wina. Wezwać policje to pierwszy krok. Moze facet sobie pójdzie, a może nie. Jak to sie dzieje w okolicy, jest szansa, że go spotkasz. Następnym razem jak zobaczysz jego psy biegające luzem, wezwij Straz miejska. Mogą dać mu mandat, jeśli będzie to niewłasciwe miejsce dla psów bez smyczy. Mój pies został ostatnio pogryziony. Miał smycz i kaganiec. Ja jestem stratna, to fakt, ale z tym psem byc moze i tak by nie wygrał, a jeszcze jego właściciele mieliby do mnie jakieś "ale". A tak - oni są mi winni i kase i zadoścuczynienie etc- tylko i wyłącznie!

Link to comment
Share on other sites

Mnie zastanawia ten sam problem od trochę innej strony. Czy może ktoś się orientuje czy jest jakiś wyraźny zapis w polskim prawie mówiący o orzeczeniu winy w przypadku pogryzienia się dwóch psów gdy jeden jest na smyczy a drugi bez ? Chodzi mi o sytuację gdy mój pies jest na smyczy ale bez kagańca i podbiega do niego inny bez niczego i mu się obrywa, czy właściciel małego, zdeptanego szczekusia może mi wytoczyć sprawę w takim przypadku gdy jego pies zaatakuje mojego na smyczy? Chodzi tutaj przede wszystkim o sytuacje gdy niewychowany pinczerek czy inny york wyskakuje z zębami do mojego psa na smyczy a ten jak to szczeniak chce się bawić więc skacze i podgryza i oczywiście praktycznie zadeptuje szczekusia, a jego właściciel startuje z pretensjami do mnie.

Osobiście podejście do tego tematu mam dosyć proste, jeżeli jakiś szczekuś, bez smyczy, kagańca ani właściciela w zasięgu wzroku podbiega do mojego psa na smyczy to nie odciągam go tylko daję mu się wybawić i wyżyć a ponieważ to szczeniak wilczaka to bawi się bardzo niedelikatnie i energicznie. Jedynie labki i niektóre ONki [nie licząc CzW oczywiście] podłapują ten typ zabawy, reszta bardzo szybko znika z pola widzenia. Zupełnie co innego jest gdy drugi pies idzie na smyczy, wtedy dopiero gdy on i jego właściciel wyrażają chęć zapoznania to daję małemu podejść.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Asaurus']Mnie zastanawia ten sam problem od trochę innej strony. Czy może ktoś się orientuje czy jest jakiś wyraźny zapis w polskim prawie mówiący o orzeczeniu winy w przypadku pogryzienia się dwóch psów gdy jeden jest na smyczy a drugi bez ? Chodzi mi o sytuację gdy mój pies jest na smyczy ale bez kagańca i podbiega do niego inny bez niczego i mu się obrywa, czy właściciel małego, zdeptanego szczekusia może mi wytoczyć sprawę w takim przypadku gdy jego pies zaatakuje mojego na smyczy? Chodzi tutaj przede wszystkim o sytuacje gdy niewychowany pinczerek czy inny york wyskakuje z zębami do mojego psa na smyczy a ten jak to szczeniak chce się bawić więc skacze i podgryza i oczywiście praktycznie zadeptuje szczekusia, a jego właściciel startuje z pretensjami do mnie.[/quote]
Moja znajoma miała bardziej nieprzyjemną sytuację, bo jej pies mocno pogryzł jamnika, który do niego podbiegł. Właścicielka jamnika zgłosiła sprawę na policji, przyszedł dzielnicowy i powiedział, że jeszcze tamta babka może dostać mandat (chciała zwrotu kosztów leczenia jamnika) za to , że puściła swojego luzem.
Też zależy od konkretnej gminy jakie psy muszą mieć smycz i kaganiec. A właściciel psa biegającego luzem odpowie za nieupilnowanie swojego pupila.

Ja miałam sytuację, w której mój pies siedział obok mnie w kagańcu, bez smyczy. Podbiegł ONkowy mix i rzucił się na gnojka (miał wtedy ok 7 miesięcy). Szczęście, że policja była w pobliżu, dopiero po kilku razach pałą pies odczepił się od mojego. Baba dostała 250zł i mogłam złożyć od razu zeznania i ewentualnie później dochodzić zwrotu kosztów leczenia. Na szczęście rana na boku nie była aż tak duża, żeby trzeba było zszywać...

Link to comment
Share on other sites

ja też miałam taką sytuację kiedy to amstaffka pogryzła moją sukę, za pierwszym razem rozwaliła jej łapę, moja sunia ponieważ jest "jamochłonem" chodzi w kagańcu. Nie jest agresywna nie zaczepia innych psów jedynie idzie się z nimi witać. Kiedyś wieczorem wyszłam z nią na spacer i nagle usłyszałam jazgot i odgłos "walczących" psów.Pobiegłam i zobaczyłam że moja suka jest gryziona przez amstafa :angryy:. Biedna nie chciała pokazać że się boi i dzielnie się broniła.A właściciel tamtej suki stał z boku i się przyglądał :angryy: bez żadnej reakcji i nie próbował odwoływać swojego psa. Pomimo późnej pory wydarłam się na niego a on mi powiedział że mogę mu ..... .Że jest późno i jego pies może chodzić beż smyczy I co mogłam zrobić - nic zadzwoniłam po straż ale zanim oni się zjawili "łysy" poszedł do domu. A następnym razem kiedy sytuacja się powtórzyła to już go zwyzywałam i powiedziałam że pies powinien chodzić na smyczy i w kagańcu bez względu na porę dnia i nocy bo jest agresywny, a jego dziewczyna powiedziała że to jest kundel i nie musi. Totalna beztroska i jak można w ten sposób mówić, tzn że ja ponieważ mam psa kundla to też będę go wyprowadzać na spacer luzem i z "niezabezpieczonym" pyskiem? Normalny brak odpowiedzialności. A czytałam gdzieś (muszę ten artykuł poszukać) że za szkody jakie pies zrobił w pełni odpowiada właściciel.Poszukam to napiszę

Link to comment
Share on other sites

[quote name='wilczyca']A czytałam gdzieś (muszę ten artykuł poszukać) że za szkody jakie pies zrobił w pełni odpowiada właściciel.Poszukam to napiszę[/QUOTE]

Oczywiście, że odpowiada właściciel, bo przecież psa nie postawią przed sądem jak kogoś zagryzie czy coś zniszczy, ale artykuł chętnie przeczytam. Poza tym gdyby nie było takiego zapisu to nie miałoby sensu ubezpieczenie OC psa. Chyba będę musiał zaczepić dzielnicowego kiedyś przy okazji i dopytać się jak to w mojej okolicy wygląda bo najwyraźniej w naszym pięknym kraju nie istnieje coś takiego jak ujednolicone prawo, dla każdego takie samo.

[quote name='an1a']Ja miałam sytuację, w której mój pies siedział obok mnie w kagańcu, bez smyczy. Podbiegł ONkowy mix i rzucił się na gnojka (miał wtedy ok 7 miesięcy). Szczęście, że policja była w pobliżu, dopiero po kilku razach pałą pies odczepił się od mojego. Baba dostała 250zł i mogłam złożyć od razu zeznania i ewentualnie później dochodzić zwrotu kosztów leczenia.[/QUOTE]

Niestety zauważyłem, że trzeba brać sprawy w swoje ręce, nie czekać na reakcję czy pomoc policji i straży miejskiej bo jeżeli przestępstwo czy wykroczenie nie jest popełniane na ich oczach to raczej nie śpieszą się ani nie starają aby zainterweniować. Za każdym razem gdy ich wzywałem to nie rozwiązali problemu a tylko mi zawracali głowę, dlatego następnym razem sobie daruję. Jedyne na co trzeba zwracać uwagę to aby działać tak aby nie łamać prawa i gdy druga strona konfliktu wezwie policję to, żeby stanęli po mojej stronie. Dlatego dopytuję się jak to od strony prawnej wygląda :]

Link to comment
Share on other sites

Oto ten artykuł: "Prawo mówi: "Kto zwierzę chowa albo się nim posługuje, zobowiązany jest do naprawienia wyrządzonej przez nie szkody niezależnie od tego, czy było pod jego nadzowrem, czy też zabłąkało się lub uciekło, chyba że ani on, ani osoba, za którą ponosi odpowiedzialnośc, nie ponoszą winy"( art.431 $1 kodeksu cywilnego). Oznacza to, że jeśli mamy zwierzę, jesteśmy też odpowiedzialni za jego zachowanie. Nie ma znaczenia to, że w danej chwili nie przebywa ono pod opieką właściciela (uciekło, zgybiło się). Od odpowiedzialności zwalnia jedynie brak winy. Jak to rozmieć? Zwierzęta nie mogą być winne, również z punktu widzenia prawa. Dlatego pod pojęciem braku winy osoby chowającej zwierzę należy rozumieć sytuację, w których do szkody doszło niezależnie od jej prawidłowego zachowania. Np. gdy na naszego psa wyprowadzanego na smyczy napadnie inny wolno biegający i nasz czworonóg zrani agresora, nie będzie można nas obwinić za to zdarzenie. Jeśli jednak dojdzie do awantury między psami pozostającymi bez opieki, odpowiedzialnośc obciążać będzie tego właściciela, którego pies wyrządził drugiemu krzywdę. Oczywiście prawdopodobnie psy poranią się wzajemnie, więc i obaj właściciele będą odpowiedzialni, a rozmiar szkód zadecyduje, który z nich w jakim stopniu. To, że psy nie były pod opieką, wyklucza możliwość powoływania się na "brak winy" (wyjątkiem jest sytuacja, gdy pies biegał bez opieki z winy osoby trzeciej - np. w wyniku uszkodzenia siatki ogrodzenia przez cofający samochód). Właściciele nie mogą zasłaniać się twierdzeniami typu:"tamten pies też był bez opieki" - to nie ma znaczenia. Obowiązuje bowiem zasada, że odpowiadamy za nasze zwierzęta i szkody przez nie wyrządzone. Zwalnia nas z odpowiedzialności tylko i wyłącznie wykazanie braku naszej winy."

Link to comment
Share on other sites

Z artykułu wynika, że jeżeli mój pies jest w kagańcu ale bez smyczy i zepnie się z innym luźno biegającym i wyrządzi mu krzywdę to i tak będzie moja wina bo mój pies uszkodził tamtego. Za to jeżeli mój jest na smyczy to może każdego przybłędę zjeść bez problemu. Jedyne co mnie trochę poraziło to stwierdzenie w ostatnim zdaniu: "Zwalnia nas z odpowiedzialności tylko i wyłącznie wykazanie braku naszej winy", bo w polskim prawie teoretycznie obowiązuje domniemanie niewinności, czyli że trzeba udowodnić winę a nie niewinność, ale najwyraźniej tylko teoretycznie. Jednak tak czy inaczej widzę, że najsensowniej jest jednak wyprowadzać psa na smyczy a bez kagańca, a chyba najlepiej tak jak teraz Baaja wyprowadzam czyli na 7m lince.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Asaurus']Jedyne co mnie trochę poraziło to stwierdzenie w ostatnim zdaniu: "Zwalnia nas z odpowiedzialności tylko i wyłącznie wykazanie braku naszej winy", bo w polskim prawie teoretycznie obowiązuje domniemanie niewinności, czyli że trzeba udowodnić winę a nie niewinność, ale najwyraźniej tylko teoretycznie. Jednak tak czy inaczej widzę, że najsensowniej jest jednak wyprowadzać psa na smyczy a bez kagańca, a chyba najlepiej tak jak teraz Baaja wyprowadzam czyli na 7m lince.[/quote]

Domniemanie niewinności obowiązuje w prawie karnym, a to jest przepis z prawa cywilnego. Czyli w skrócie - żeby ukarać Cię w tej sytuacji mandatem, policja musi udowodnić Ci winę. Ale jeśli nie chcesz zapłacić innej osobie odszkodowania (cywilnoprawnego) za szkodę wyrządzoną przez Twojego psa, to Ty musisz udowodnić, że nie ponosisz za tę szkodę odpowiedzialności, czyli że szkoda powstała bez Twojej winy. I od razu dodam, że w praktyce można to udowodnić w zasadzie tylko wtedy, gdy winę ponosi ktoś inny (np. pies się zerwał ze smyczy, bo w okolicy strzelali petardami), jeśli pies Ci zwiał, gdy go spuściłeś ze smyczy, to jesteś odpowiedzialny, za szkody, które wyrządzi, jest to tzw. wina w nadzorze.

Przy okazji taka drobna wskazówka: W prawie cywilnym też jest zasada, że ciężar udowodnienia faktu spoczywa na tym, kto z danego faktu wywodzi skutki prawne. Czyli jeśli ktoś twierdzi, że jesteś odpowiedzialny za szkodę, to on powinien to udowodnić. Jednak są od tej zasady wyjątki, gdy ustawa przerzuca ciężar dowodu na drugą stronę, a rozpoznać można to po zwrocie "chyba że" i tak jest właśnie w tym wypadku.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='RudaPaskuda']a jeżeli pies nie zwiał i wyrządził szkody bo inne pies do niego podbiegł??[/quote]

Jeśli pies, który wyrządził szkodę, był luzem, to jego właściciel ponosi odpowiedzialność. Ponosi winę w nadzorze, bo jeśli nie kontroluje zachowania swojego psa, to nie wolno mu go spuszczać ze smyczy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='RudaPaskuda']no tak, ale jezeli to MOJ pies(ktory jest na smyczy)wyrzadzil innemu psu krzywde ktory byl luzem(chociaz paniusia usilnie wolala swojego jazgotliwego Pimpka)?[/quote]

Jeśli Twój pies był na smyczy, to nie będziesz odpowiadać za szkodę. A ta pani może zostać pociągnięta odpowiedzialności z tytułu wykroczenia za niedopilnowanie psa, nawet jeśli on żadnej szkody nie wyrządził.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...