Jump to content
Dogomania

Czy wy swojemu psu mozeci zaufac w 100%?


somito

Recommended Posts

Ja swoim psom ufam w 100% i wiem,że nie ma takiej możliwości, żeby mi coś zrobiły. Zresztą dobrze wychowany rottek to okaz spokoju. Rottek atakuje domowników moim zdaniem tylko z 2 powodów, albo zostal postawiony na stanowisku alfa i wtedy uważa, że tak może robić, albo ma coś nie tak z psychiką, niemniej przeważnie sprawdza się ta pierwsza opcja. Później napiszę więcej jak chcesz jeszcze coś wiedzieć, bo teraz trzeba do pracy iść :).

Link to comment
Share on other sites

Ja rottki mam 22 lata i NIGDY nie zdarzyloa się agresja w stosunku do domowników. Rottka trzeba wychowywać z dużą konsekwencją, z tym ze ja uważam, ze konsekwencja w wychowaniu dotyczy wszystkich psów. NIe wolno dopuścić do tego aby pies przejął przewodnictwo w stadzie, którym jest rodzina....Ja wychowywala 2 dzieci z rottkami, w styosunku do których też nigdy nie było agresji, ale bardzo baczną uwagę zwracalam na relacje mniędzy nimi. Mówiąc krótko, ani pies nie mógł warczeć na dziecko, ani dziecku nie wolno było zrobic zadnej krzywdy psu. Zarówno jedno jak i drugie oberwaloby w sensie przenośnym i dosłownym- jezeli zaszlaby taka potrzeba.

Link to comment
Share on other sites

Witam dzisiaj :lol: , ja pierwszej rottce ufałam również 100% , była sunią tak przekochaną i przytulaśną ,że nawet nie było mowy o żadnej agresji w stosunku do domowników. Natomiast druga rottka z uwagi na to ,że ma ataki padaczkowe jest traktowana inaczej. Nie jestem co do niej w 100% pewna , chociaż nigdy przez te swoje 8 lat nas nie zaatakowała. Ale też uczulałam syna i wszystkich o wyjatkowym traktowaniu suni. Szybciej oberwałby syn za to ,że spowodowałby taka sytuacje wiedząc,że pies jest chory. - przypadek mojej drugiej rottki jest wyjątkowy i nie można sie opierać ,czy tez porównywać to rottków zdrowych. Zresztą moje rottki jeżdżą ze mna wszędzie na wczasy czy to nad morze czy w góry czy też do rodziny więc musze być pewna ,że w każdej sytuacji moje psy zachowają sie odpowiednio - nigdy mnie nie zawiodły.

Wika

Link to comment
Share on other sites

wiesz, lapiovra, szkoda tylko, że takie działania sa na szkodę rasy
pamietam, jak rodzice sie zastanawiali nad psem stamtąd, akurat miał byc miot. Viva i Xanto. zatem zabrali mnie do niej. wyraxnie mało była szczęsliwa z tego, że ja , taka szczeniara, nie padam z zachwytu nad jej psami. ale cóż ja poradzę. dla mnie Viva-owszem, sympatyczna sunia, ale nie jest ajkims chodzącym ideałem. usłyszałam zato, że jeśli COKOLWIEKfaktycznie wiem o hodowli rottweilerów, to NAPEWNO zdaję sobie sprawe, jakie to fantastyczne psy i najlepsze linie...conajmniej, jakby forsować zasadę champion+champion=miot championów. OK, dobre hodowle, dobre linie, ale psy nie są idealne i mam prawo nie umierać na ich widok :cool1:

szkoda, naprawdę szkoda. i przy tej ilości miotów, które wypuszcza, w kółko tylko kryje Xanto. no ale on najmłodszy nie jest, więc pojawił sie nowy reproduktor :cool3:

ucałuj Tinkę ;)

Link to comment
Share on other sites

Emma, to o czym piszesz, jest zupelnie innym przypadkiem. Pies przy ataku padaczki, może się różnie zachować, to zrozumiałe. Pytalaś ogólnie, więc i odp. byla taka. W przypadku psa chorego, jego "niepoprawne zachowanie" jest wytłumaczlne, ale tylko w momencie ataku. Potem powinno być normalne.... Ja tak o dzieciach napisałam, bo znalam przypadek, gdzie rottek musial być uwiązany w domu/mieszkali w blokach/, ponieważ najchętniej dzieci by zjadł. Więc ciekawa, d l a c z e g o, wypytalam o wszystko. Otóż rodzice uznali chyba, ze kupili dzieciom zabawkę, bo bylo im wszystko wolno. Pies nie mial nawet spokoju na swoim legowisku. Jak lezał, to przechodzący chlopczyk/on byl gorszy od siostry/ musial go szturchnąć lub wejśc mu na lapę. Skończylo się tym, ze pies warczal na zblizające się dzieci, a potem to juz musieli psa oddać..... Ja ze swoich doświadczeń wiem, ze rottki bardzo lubią dzieci, więc ten przypadek mnie zbulwersował.... Jakby pies w tym przypadku pogryzl lub nie daj Boże coś więcej, byloby, ze to okropna bestia, bo pogryzla "swoje" dzieci.

Link to comment
Share on other sites

znałam pieknego ONka. HADES mu było na imię. pies potęzny, imponujący, po prostu fantastyczny....i doprawdy-nie pojmuję, jakim cudem nie stracił cierpliwości, gdy zobaczyłam, jak go jego "mała pani" ciągnie (mocno!) za ogon i bije kijkami po głowie :crazyeye: ja bym ją zeżarła na miejscu :angryy: dobrze, że zmienił potem dom

Link to comment
Share on other sites

[B]lapiovra[/B] ja tego pytania nie zadałam :shake: ,pytanie zostało zadane przez [B]somito ;) , [/B]moja post był również odpowiedziąna zadane pytanie.

[B]lapiovra napisała[/B]

[QUOTE]
Jakby pies w tym przypadku pogryzl lub nie daj Boże coś więcej, byloby, ze to okropna bestia, bo pogryzla "swoje" dzieci.
[/QUOTE]

Gdyby zaistniała taka sytuacja w życiu bym nie pozbyła sie psa :shake: , szybciej dziecko oberwało by tak żeby nie mogło ta tyłku siedzieć :mad: , chociaz na dzień dzisiejszy a ma juz 22 lat , pokazałabym mu drzwi ;) .

Wika

Link to comment
Share on other sites

Emma, przepraszam. Weszlyście obie jednocześnie i pomylilam. Jak sobie Sornito przeczyta, to tez nie zaszkodzi...... U mnie po opisanym przypadku, wystąpilo coś co nazywam "u c z u l e n i e m". Dlatego swoje dzieci zawsze bardzo pilnowalam, a gdyby coś zrobily, ukaralabym/ bo to ludzie mają rozumek i powinni z niego korzystać!!!!!!!!/ tak jak ty.

Link to comment
Share on other sites

Kamila, ale takie podejście p.R. mają od dawna i widzę, ze się nic nie zmienia. Ja jak kupowalam swoją 1 rottkę, to byla przez nich wzięta za krycie. Miala byc objawieniem, bo to przeież po Interze, a eksterierowo, byla na b.db. Za to charakter miala cudowny. Dala mi potem calą linię, którą mam do dzisiaj, bo Tina, to jej wnuczka. ... Doszly do ciebie moje wiadomości, wczoraj wyslalam 2. Napisz króciutko.

Link to comment
Share on other sites

Ja dzisiaj przeczytalam na buldogach francuskich, ze jest taki BF, co już pogryzł całą rodzinę i wszyscy się go w domu boją... Ja poprostu sie tak uśmialam, ze niemal uważam to za jakiś zart...... A wniosek jest dla mnie jeden. Ludziska kupują malą rasę i uważają, ze to się samo wychowa, bo przecież to mały piesek. I następny wniosek, ze są ludzie, co nie powinni mieć ż a d n e g o psa. Ja mam też bulgożkę i sobie nie wyobrazam u niej takiej agresji, a przecież gdybym miala takie rottki, to już dawno wąchalabym, nie tyle kwiatki, co ich korzonki. ..Co wy na to???. Dla mnie to tak glupie i dziwne, ze az śmieszne.

Link to comment
Share on other sites

a ja mam takie CUDO moje kochane :loveu:
co prawda juz teraz jak jestem na studiach to zostala w rodzicow domku..;)
ale strasznie za nia tesknie, a wczoraj jak gadalam z mama na Skyp'a to jak mnie uslyszalam to pobiegla mnie szukac do mojego pokoju podobno :placz: :-( moje sloneczko kochane :roll: :loveu:
no nic chcialam tylko napisac ze to najlepsze psy i mam do nich odgromna slabosc 8) :mdrmed: :mdrmed:

Link to comment
Share on other sites

U nas w bloku i na osiedlach też jest mnóstwo psów. Nigdy nie zdażyło mi się, żeby były problemy z jakimś dużym psem, bo albo sa na smyczach, albo sa posłuszne, albo bawią się z moimi sukami. Natomiast problemy sa z małymi szczekliwymi szczurami, sorki, że tak pisze, ale z tymi psami naprawdę nie można wytrzymać. Jest u nas w bloku jeden jamnik, taki ujadacz jak nie wiem, rzucał się na Aiszę jak była malutka i się go bała. Tyle razy mówiłam, żeby facet trzymał się od nas z daleka, ale można było mówic jak grochem o ścianę no i Aisza dorosła, jamnik kiedyś rzucil się na nią to mu oddała, nie wiedział gdzie się schować, od tej pory facet trzyma się od nas z daleka :diabloti: . Druga to kundelek taki mały, suka, ma jakąś manię prześladowczą i jak wychodzi na dwór ze swoją panią, żresztą tak samo "mądrą" jak sunia obojętnie która to by była godzina przez cały spacer ujada tak sobie, nie na kogoś tylko szczeka żeby szczekać. Ja nie rozumiem jak małego psa można nie szkolić, to taki sam pies jak każdy i tez powinno się go wychować. Trzeci pies z bloku obok zawsze podlatywał do moich i obszczekiwał je z bezpiecznej odległości, bo moje dusiły się na smyczach jak go widziały, aż pewnego razu stwierdziłam, ze albo ta baba bierze swojego psa i nigdy już go ni widzę w pobliżu moich albo dzwonię po policję, bo grzecznie się z nią nie dało. No i od tej pory mamy spokój.
Niemniej nie każdy maly pies jest tak wredny, mamy cocer spaniela w bloku i pies pomimo, że jest u starszych ludzi jest grzeczny, miły i posłuszny. Jak Aisza miała cieczkę poprosiłam pana żeby wziął psiaka a on tylko powiedził Filip nie chodź tam i potem szliśmy razem przez ładny kawałek i pies nie zbliżył się już do Aiszy. Podziwy i uszanowanie ode mnie dla sąsiada, żeby tak wyszkolić psa żeby komenda była ważniejsza od suki z cieczką. Co najlepsze to psiak ten nie byl na żadnym szkoleniu, sąsiedzi sami go wyszkolili :)

Link to comment
Share on other sites

Calkowicie sie z toba zgadzam :angryy: nic mnie tak nie drazni jak takie wlasnie "male ujadacze" i ich jeszcze lepsi wlasciciele..:angryy:
co juz w zyciu mialam akcji jak z Debrunia bylam na spacerze...:/ :angryy: Debra NIGDY nie rzuca sie do rzadnych psow, wogole sie nimi zazwyczaj nie interesuje tylko idzie grzercznie przy nodze, a jak juz to wystarczy pociagnac i powiedziec a zostawia w spokoju...Za to nagminnie te "szczekacze" (przewaznie jamniki i kundelki) sie do niej rzucaja :-? i ujadaja,wrecz dra sie,...ale jak juz Debra odburczy i pociagnie w strone takiego (ona w kagancu on zazwyczaj panisko bez:/ ) to juz sie zaczyna "prosze wziac tego psa!!""morderca on go zagryzie":/;/ NICZEGO TAK NIE NAWIDZE jak takich ludzi;/
Pamietam jak deberka byla mala (no pare miesiecy ze jeszcze bez kaganca i taka mala obrozke miala) to zostawilam ja przed sklepem, a ona sie wyrwala do jakiegos pieksa pocieszyc! No naprawde merdala do niego tym swoim malym "kitajkiem", a ja slysze darcie sie w niebo glosy, o policje wygrazanie :-? :-? i potem glosy w stylu "takie psy to trzeba tylko wystrzelac".. :-? no poprostu....:angryy: :angryy:

Najlepsze byly dwie babcie co jak przechodzilam z nia to zeszly z chodnika i szeptaly do siebie "to ten pies co zjada dzieci"...:-?
Ja wtedy grzecznie odpowiedzialam ze mnie zjadla juz kilka razy :-P
ale chetnie sama bym zrobila takie :boom:

Link to comment
Share on other sites

Ja mam inną taktykę, jak widzę malego szczekacza bez smyczy i kagańca to moja sobie idzie bez smyczy w kagańcu :) Jak taki szczekacz zaczyna ujadać to psina dawaj zaczyna gonić a mały szczekacz chce się zapiszczeć tak spiernicza :) No a potem jeszcze powydzieram się na właściciela, że jego pies prowokuje mojego i postrasze policją i już mam spokój. Acha u nas w mieście pies ma być na smyczy, albo w kagańcu więc jak gdzieś są inne przepisy to nie polecam stosować takich metod :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

Witam :) Jesli chodzi o sytuacje z ludzmi wrogo nastawionymi i "szczekaczami" to poprostu ksiazki moznaby pisac... Ja ze swoim pierwszym rottkiem stosowalam metode Moniki. Chociaz nie ukrywam tez ze bywaly sytuacje ze i kaganiec zdejmowalam. Bo poprostu zdorzylo mi sie ze moj pies w kagancu i na smyczy nie byl w stanie odeprzec ataku wyrosnietego ONka. Skonczylo sie na tym ze psy w sekunde skotlowaly sie u moich nog i szczeki ONka zaciznely sie na mojej lydce... Jak nietrudno przewidziec wlasciciela psa nie spodkaly zadne konsekwencje. Nadal wypuszcza swojego ON na ulice i idzie sobie do domu:angryy:

Ale dzis mialam zupelnie inna sytuacje: Borg zwial mi z ogrodu i wylecial na ulice sobie. No i oczywiscie jak to na mojego pecha przystalo szla ulica pani z wyzlem. Ja biegne... ona na mnie wrzeszczy niech pani wezmie tego psa... ja biegne, mowie spokojnie on nie ma zlych zamiarow jest mlody powacha tylko, nie ugryzie... no i w tym momencie zrozumialam ze ona nie w strachu o swojego psa i siebie tylko o mojego hehehe. Jeszcze nie widzialam wyzla w takiej wscieklosci.... Agresor pierwsza klasa. No coz rozne sa okazy przeprosilam pania i Borga za "szmaty" do domku zaprowadzilam.

Link to comment
Share on other sites

A co do szczekaczy to nie wszystkie sa zle i maja zle zamiary. Musze to powiedziec bo sama mam jednego takiego w domu ;) Nigdy nikogo nie ugryzla, jest kundelkiem to fakt, ale zauwazylam tez ze jej szczekanie nigdy (w sytuacji kiedy podbiega do innego psa) nie jest takie ze chce go pokasac, wkurzyc. Co wiecej merda wtedy ogonem jak szalona. Moja mama mowi wtedy ze "ogon ja prowadza". Nie rozumiem natomiast tego ze szczeka przy tym. Nie ukrywam ze czasem mnie to jej szczekanie wyprowadza z rownowagi. Potrafi usiasc sobie na balkonie w punkcie obserwacyjnym i szczekac dla samego szczekania. Naprawde nie wiem czemu to robi. I nie jest to tak ze jest jakas niewychowana, rozpuszczona itd. Chyba nie zrozumiem tego puki psem nie zostane. :loveu:

Link to comment
Share on other sites

Julka tu nikt nie mówi, że wszystkie małe psy są niemożliwe. Napisalam zresztą o spanielku grzecznym nad podziw. Niemniej takie szczekanie małego psa może dużego poprostu wkurzyć a ja swoich psów nie zamierzam dusic na smyczach tylko dlatego, że maly psiak sobie biegnie do nich szczekając. Poza tym, zależy jaką formę ma to szczekanie, bo nieraz zdarza się, że biegnie pies i szczeka, ale z slychać, że to jest zaproszenie do zabawy więc moje w tym momencie kłada się na ziemi w geście "no to chodź, bawimy się". Teraz uciekam na szkolenie, choć śnieg sypie przeokropnie. Ciekawe jak będziemy wyglądaly po tym szkoleniu :evil_lol: .

Link to comment
Share on other sites

Patrzę na ostatni post i muslę sobie, Monika tp ranny ptasze, zeby o 7 rano w sobotę juz się zrywać. POtem dopiero przeczytalam, no i wszystko jasne. Wrzucilam wam temat, ale mnie chodilo w nim bardziej o zwrócenie waszej uwagi, na terrorystę domowego. Dla mnie to jest niedopomyślenia, aby taki maly piesek poustawial wszystkich w domu. Gryzl i wszyscy się go boją. Buldożki mają sporą zaciętość i nie boją się, ale jakby brak im wyobrażni. Trzeba za nie myśleć. Ale zeby byly takie agresywne w stosunku do domownikow???? tego nie rozumiem. Tak jak wam pisalam, dla mnie takie zachopwanie ludzi jest tak glupie, a calość az śmieszna...... Tak jak piszecie, malego psa mozna wychować, a można i rozpuścić.

Link to comment
Share on other sites

Ja tez mam takie same problemy jak napisała Monika , również mam w bloku dwie sunie ,które , wystarczy ,że zamykam na czwartm piętrze drzwi i zaczyna sie jazgot i tak samo jest jak wchodze do bloku. Juz do samego jazgotu to sie w sumie przyzwyczaiłam. Najbardziej wkurzało mnie to ,ze na parterze jest sunia mała kundelka , która była sytstematycznie wypuszczana bez smyczy , naokragło mi atakowała moja Emme/ wszyscy w bloku wiedzą ,że moja ma padaczkę / i taki atak nawet takiego małego psa jest przyczyną nastepstw padaczki/ . Chyba tak 7 razy mi ja atakowała , tyle razy równnież prosiłam aby sunia była brana na smycz. Jak grochem o ścianę. Wezwałam starz miejską i policję. Mam w miare spokój do dnia dzisiejszego , natomiast połowa klatki była strasznie oburzona jak ja śmiałam zgłosić to na policji. Mam jeszcze dwie takie małe sunie na swoim osiedlu , które sa wypuszczane bez smyczy również jak widza moja to ja atakują.
Również na dzień dzisiejszy , zresztą po rozmowie z Moniką chyba na gg mam przy sobie komórkę i tez strasze ,że bedę dzwonić na Policje bądź na straż miejska. Ja chyba pod tym względem jestem bardziej przeczulona na takie zachowania właścicieli i ich psów ze względu na możliwość ataków padaczki u mojej suni .Jest to stres dla mojej Emmy , miałam juz podobną sytuację po ataku amstaffki , ledwo została amstaffka odsunieta od Emmy , a ta dostała ataku padaczki.
Ale również długo Moja Emma przyjażniła sie wręcz była to miłość do suni jamniczki , na widok której aż piszcxzała z radości ,że ja widzi . Jamniczka już nie zyje , została uśpiona z powodu raka sutka.

Wika

Link to comment
Share on other sites

taaak...o tych przypadkach mozna godzinami pisac :angryy:

natomiast jednej rzeczy nie nawidze juz najbardziej..:angryy: :shake:
jak kazdy przypadek pogryzienia przez rotka jest rozdmuchiwany w mediach, tak ze wyglada to jakby kazde jedno pogryzienie bylo tylko przez tego psa!!!
juz jestem tak przewrazliwiona na tym punkcie ze jak slysze cos w radiu to odrazu sobie mysle "co rottweiler?";/ i przewaznie tak jest...
Ale sa przypadki...kiedy owszem pogryzienie ...;] pogryzienie przez psa i na tym informacja sie konczy...no takbo jak ro nie rottweiler to nie ma co sie przejmowac prawda?;/ mnostwo takich slyszalam...
Mnie w wakacje ugryzl wilko-owczarek...."tylko" w reke...bo w w ostatniech chwili unioslam ja na wysokosc twarzy :-? inaczej..bylo by nie za pieknie...Ale pan, ze niby znajomy sie udobruchal i ogolnie mial fara ze trafil na takich ludzi jak my (byl to pensjonat i bylam z mama, siostra i chlopakiem) bo inaczej na pewno by siedzial bo mnostwo dzieciakow tam bylo....Mowic mozna tylko o "szczesciu" ze to bylam ja a nie taki 9 latek ktorego by ten pies rozniosl..:shake:
no ale sie znowu rozpisalam nie na temat..:D :D

a mialam sie przyznac tylko ze jest tylko jeden pies ktorego Debrunia nie znosi...beagle z sasiedztwa :angryy: :angryy:

Link to comment
Share on other sites

Aniu z terroryzmem domowym to ja się zawsze zastanawiałam jak to jest, że ludzie mogą do czegoś takiego doprowadzić. Ja wzięłam Afrę dorosłą ok. 2-3 letnią sukę ze schroniska i po tygodniu pobytu u mnie ja sięgam po kość a ona do mnie z zębami, ale to nie było takie kłapnięcie zębami, ona się na mnie rzuciła. Niestety pomyliła się i to bardzo, stwierdziłam, że jak chce walczyć to proszę bardzo, na dzień dobry wywaliłam ją na ziemię kołami do góry i przycisłam, przyznaję się dostała też ode mnie w pysk. To był pierwszy i ostatni raz kiedy ona próbowała mnie zdominować. Skoro ja poradziłam sobie z dorosłą rottką to ludzie z małymi pieskami tez chyba mogą sobie poradzić. Ale do tego trzeba znać trochę psychikę psa. Ja zawsze powtarzam właścicielom takich psów, że pies to nie jest człowiek i nie można go traktować jak człowieka. Choć darzę psy olbrzymim szacunkiem i rozwiązania siłowe stosuję tylko wtedy kiedy pies postanawia rzucić mi wyzwanie, traktuję je tak, aby mnie dobrze zrozumiały. Nie wiem, może to kogoś będzie śmieszyć albo dziwić, ale używam języka ciała psów przy wychowywaniu i szkoleniu. Zdarza się, że warczę na psa, bo przegina, zdarza się, że stoję w różnych pozycjach na czterech zrozumialych dla psa oczywiście. Nawet zdarza mi się wesoło szczekać dla zachęty do zabawy. Tak swoją drogą to sąsiedzi pode mną ciekawe co o mnie myślą, jak nieraz we trzy szczekamy bawiąc się.
Niemniej wszystkie sytuacje wymagają odpowiedniego podejścia do psa a i szkolenie poszczególnych psów jest różne. Zależy od rasy, predyspozycji, charakteru i temperamentu psa. Jeśli ktoś kompletnie nie zna psychologii i psychiki psów uważam powinien się wybrać na szkolenie PT1 z psem, nawet jeśli jest to chichuachua, żeby potem nie mieć małego terrorysty w domu.

Link to comment
Share on other sites

U mnie w domu terrorysty nigdy nie bylo , bo zawsze uwazalam ze pies powinien conieco wiedziec o tym kim jest dla niego czlowiek. Ale trafil mi sie jakies 2 lata temu przybleda YORK. Taka slodka bestia to jak takiej nie przygarnac. Nie byl to pies mlody i mial nowotwor, ze jak poszlam do weta go zbadac itp. to mi powiedzial ze jedyna co maze dla mnie zrobic to go wypchac po smierci. Zartowal oczywiscie, ale ze piesek ogolnie nie przejawial checi odejscia z tego swiata to poprostu robilo sie wszystko zeby jak najmniej dolegliwosci czul. Ale nie o chorobie chcialam napisac tylko o tym ze on byl terrorysta nie z tej ziemi. Normalnie zamurowalo mnie jak oparl sie o kolana mojej mamy i zaczal na nia warczec i szczekac ze zjada swoja kanapke!! Albo usadowil sie na kanapie i z zebami na kazdego kto sie zbliza!!! Przy wychodzeniu z domu lapal za kostki!! Taki maly taki ladny a taki wredny!! Postapilam z mim tak jak Monika z Afra. Tyle ze nie wymagalo to odemnie duzo sily... I zamiast on mnie to ja jego sterroryzowalam. Szanowal mnie po tym bardzo, ale tylko mnie. Widac bylo ze pies poprostu niczego dobrego z domu, z ktrego uciekl badz zostal wyrzucony, nie wyniosl. Swoja droga to on byl rasowy, mial tatuaz w pachwinie ale byl zupelnie nieczytelny, dwie ostatnie cyfry mozna bylo odgadnac ale reszty juz nie.

Link to comment
Share on other sites

Jak chodze po ulicy i szkole swoje psy to sasiedzi siedza w oknach i sie w glowy pukaja. Ale ja im zawsze mowie ze ja moge wsiasc z psem do autobusu, moge isc na zakupy i miec z tego przyjemnosc a ich psy furia za plotem a na ulicy panika, albo jeszcze gorzej. Niektore wogole nigdy nie byly na spacerze...Zalezy po co komu pies...Ale ja niewyobrazam sobie ze mialabym kiedys psa i siedzial by caly dzien na ogrodzie (ujadal bez sensu co czesto ma miejsce) wystawiam miche i to cale moje obowiazki. :shake:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...