Jump to content
Dogomania

Opieka nad niewidomym psem.


asnna

Recommended Posts

[quote name='julsin']Dziękuję karina1002 za odpowiedż,byłam z moim psem u weterynarza,który zbadał jej ciśnienie w oku (było 50 a u psa może być 25),przepisał jej krople i tabletki na jaskrę,wczoraj byłam w kontroli ciśnienie wynosiło 14,przez tydzień ma to brać i do kontroli.Niestety w mojej okolicy nie ma weterynarza okulisty,najbliższy w Krakowie.[/QUOTE]

Jak Twój weterynarz ma możliwość badania ciśnienia, to pewnie se poradzi. Jak mój miał jaskrę, to nie potrafili mi w Białymstoku zdiagnozować problemu (leczyli przez pół roku zapalenie rogówki :) ), dlatego jechałam do Warszawy. No i było za późno na leczeni kroplami - próbowaliśmy, ale efektyu nie było. Teraz juz bym pewnie nie jechała, bo obecny weterynarz jest w stanie zdiagnozować i też robi te zabiegi ablacji.

Więc skoro jest poprawa kroplami, to jest duża szansa, że wszystko będzie w porządku.

Link to comment
Share on other sites

  • 5 months later...

Nie planowałam tego, nie miałam doświadczenia, ale nie było czasu, decyzja sama się podjęła. W mojej okolicy na przystanku ponad dobę siedział Pudelek. Ktoś wreszcie zorientował się, że pies siedzi tam zbyt długo , przestraszony, jakby bez kontaktu.....Trafił do lecznicy i zaraz dostał "eksmisje" do schroniska koło Kutna. Nie mogłam spać.....no i Karolek jest u mnie. Okazało sie ,że do tego wszystkiego jest głuchawy. Bałam się, czy sobie poradzimy. Pierwsze dni były smutne, Karol bał sie poruszyć z miejsca. Nie wiedziałam jak go pocieszyć. Wierzył we mnie jak żaden z moich psów...Pytałam i dostałam radę od znajomej , która także ma niewidomego psa - " nie musisz mieć doświadczenia, postępuj instynktownie " niby nic, żadna podpowiedź, a jednak zadziałało. Karolek świetnie sobie radzi, gdy zabłądzi zaraz mnie wzywa, jest zupełnie niekłopotliwy, bardzo przyjacielski, troszkę nieśmiały i czasem zagubiony wśród bandy moich psów, ale dajemy radę i czekamy na wspaniałych ludzi, którzy będa chcieli Karolka takim jakim jest.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Witajcie,
Od 1,5 roku mam w domu adoptowanego niewidomego psiaka, do tego trójłapka.Nie wiedziałam, jaki to będzie pies w sensie kontaktu z człowiekiem, czy wystraszony czy nie... Jest mieszańcem w typie owczarka niemieckiego.Przeczytałam uważnie większość Waszych postów i z większością z nich zgadzam się absolutnie. Podzielę się z Wami jedną myślą/ postanowieniem, od którego wyszłam na samym początku: [B]Traktować go, jak normalnego psa, czyli nie robić z niego większego kaleki jakim już jest [/B](wyrzucony przez poprzedniego "właściciela"na trasie radomskiej z samochodu, w wyniku czego miał zmiażdżoną łapę, którą trzeba było amputować, do tego utrata wzroku absolutna, potwierdozna później w klinice dr.Garncarza). Mieszkam na 4 piętrze, za pierwszym razem został wniesiony (25 kg), ponieważ przed schodami się rozpłaszczył, chyba ze strachu, możlwe , że nie znał schodów. Na pierwszym zejściu na spacer (z 4 piętra) był podtrzymywany przeze mnie szelkami (trójłapny, przypomnę) i komenda hop hop hop na każdym schodku. Byłam i jestem jego oczami. Powrót ze spaceru, czyli próba wejścia na schody - koszmar, rozłożył się i znowu go wniosłam (krzyż mój cudem wytrzymał ). A następnego dnia uratowała nas sunia koleżanki, która poszła pierwsza i Łapek za nią po schodach!!!! co za ulga i radość to była!!!! i tak na drugi dzień nauczył się wchodzić na 4 piętro! Park zna już na pamięć, gania po nim i teraz tylko sporadycznie się w coś uderzy, jak się nie skoncentruje, ale kosze, ławki, latarnie, drzewa - omija. Na początku prze pierwsze tygodnie, non stop komenda "uwaga/uważaj" i już wiedział, że trzeba sięzatrzymać i uważać, bo jakaś przeszkoda jest. Po miesiący spuściłam go w parku ze smyczy i od tamtej pory po parku tak spacerujemy. Rozumie jak do niego mówię, ze to tylko mostek (zwalnie, gdyż wyczuwa wodę), "skręcamy", "zawracamy", "chodź". Jest mega wesołym psem i moim wymarzonym psem! Umie wskakiwać na łóżko, jak wczesniej wybada pyskiem grunt, czy będzie miejsce:-) i z niego zeskakuje. Od pierwszego dnia nie było zmiłuj się - zaprowadziłam go do kuchni i "pokazałam" gdzie stoi miska z wodą i jedzeniem. Nauczył się, nie było przynoszenia pod pysk. Cały czas miałam w głowie tę jedną myśl - [B]Traktować go, jak normalnego psa, czyli nie robić z niego większego kaleki jakim już jest . [/B]Tymczasuję suczki i świetnie się z nimi bawią, obecna "podaje mu do pyska zabawkę i razem bawią się w przeciąganie. A dzięki mojemu chrzesniakowi odkryłam, że Łapek potrafi i lubi ganiać za piłką po domu! - a wie gdzie jest po odgłosach odbijania sięi po zapachu:-) Do innych psów jest różnie, jedne lubi, innych nie, jak widome psy, jedyną trudnością dla niego jest to, że nie widzi sygnałów uspokajającyhc ywsyłanych przez inne psy, choć sam umie je wysyłac:-)Także nie ma co się bać, wystarczy miłość, cierpliwość, czujność, po prostu przestawienie mózgu opiekuna na jego oczy i ostrzeganie go, mi to już weszło w krew:-) Powodzenia i miło mi było zobaczyc, że jest tylu innych opiekunów niewidomych psów:-) Pozdrawiam was bardzo serdecznie:-)

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

melina - jesteś nadzieją na moje wątpliwości
takich ludzi to ja bym na piedestały
bez łapy i do tego niewidomy - czapki z głów
próbuję pomóc z znalezieniu domu dla niewidomej suni
tyle, że ona też ma drugą wadę - nie jest to brak łapy a cukrzyca
ale jak się czyta opisy takie jak Twój to człowiek nabiera nadzieji, że się uda
a tu wątek Misi - gdyby ktoś chciał nas wesprzeć dobry słowem
[URL]http://www.dogomania.pl/forum/threads/228576-Misia-ślepa-i-z-cukrzycą-wcale-nie-stara-DS-DT-czekamy-na-cud!/page2[/URL]

Link to comment
Share on other sites

  • 7 months later...

[quote name='Raczyna']może pomożecie rozwiać wątpliwości czy nasza Klara będzie widzieć czy nie i dorzucicie na konsultację okulistyczną?

[URL]http://www.dogomania.pl/forum/threads/239909-KLARA-ślepe-onkowate-dziecko-potrzebuje-Waszej-pomocy[/URL]!!![/QUOTE]


Powiedz ale tak szczerze: mamy rozwiac wątpliwości (wetami nie jesteśmy) czy mamy dorzucic się do wizyty ?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maupa4']Powiedz ale tak szczerze: mamy rozwiac wątpliwości (wetami nie jesteśmy) czy mamy dorzucic się do wizyty ?[/QUOTE]

dorzucić się do wizyty, która rozwieje wątpliwości:loveu:

dopiero po tej wizycie będę ewentualnie szukała dla niej domu, bo jeśli okaże się, że może mieć operację, to trzeba będzie ją najpierw wyleczyć i dopiero ogłaszać
obawiam się jednak, że jeśli taka się już urodziła...
ja i tak chce jej te wizytę opłacić, ale kasę będę miała za jakieś 3-4 tygodnie
mam nadzieję, że uda się szybciej nazbierać, ja później tylko wyrównam

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

[quote name='melina']Witajcie,
Od 1,5 roku mam w domu adoptowanego niewidomego psiaka, do tego trójłapka.Nie wiedziałam, jaki to będzie pies w sensie kontaktu z człowiekiem, czy wystraszony czy nie... Jest mieszańcem w typie owczarka niemieckiego.Przeczytałam uważnie większość Waszych postów i z większością z nich zgadzam się absolutnie. Podzielę się z Wami jedną myślą/ postanowieniem, od którego wyszłam na samym początku: [B]Traktować go, jak normalnego psa, czyli nie robić z niego większego kaleki jakim już jest [/B](wyrzucony przez poprzedniego "właściciela"na trasie radomskiej z samochodu, w wyniku czego miał zmiażdżoną łapę, którą trzeba było amputować, do tego utrata wzroku absolutna, potwierdozna później w klinice dr.Garncarza). Mieszkam na 4 piętrze, za pierwszym razem został wniesiony (25 kg), ponieważ przed schodami się rozpłaszczył, chyba ze strachu, możlwe , że nie znał schodów. Na pierwszym zejściu na spacer (z 4 piętra) był podtrzymywany przeze mnie szelkami (trójłapny, przypomnę) i komenda hop hop hop na każdym schodku. Byłam i jestem jego oczami. Powrót ze spaceru, czyli próba wejścia na schody - koszmar, rozłożył się i znowu go wniosłam (krzyż mój cudem wytrzymał ). A następnego dnia uratowała nas sunia koleżanki, która poszła pierwsza i Łapek za nią po schodach!!!! co za ulga i radość to była!!!! i tak na drugi dzień nauczył się wchodzić na 4 piętro! Park zna już na pamięć, gania po nim i teraz tylko sporadycznie się w coś uderzy, jak się nie skoncentruje, ale kosze, ławki, latarnie, drzewa - omija. Na początku prze pierwsze tygodnie, non stop komenda "uwaga/uważaj" i już wiedział, że trzeba sięzatrzymać i uważać, bo jakaś przeszkoda jest. Po miesiący spuściłam go w parku ze smyczy i od tamtej pory po parku tak spacerujemy. Rozumie jak do niego mówię, ze to tylko mostek (zwalnie, gdyż wyczuwa wodę), "skręcamy", "zawracamy", "chodź". Jest mega wesołym psem i moim wymarzonym psem! Umie wskakiwać na łóżko, jak wczesniej wybada pyskiem grunt, czy będzie miejsce:smile: i z niego zeskakuje. Od pierwszego dnia nie było zmiłuj się - zaprowadziłam go do kuchni i "pokazałam" gdzie stoi miska z wodą i jedzeniem. Nauczył się, nie było przynoszenia pod pysk. Cały czas miałam w głowie tę jedną myśl - [B]Traktować go, jak normalnego psa, czyli nie robić z niego większego kaleki jakim już jest . [/B]Tymczasuję suczki i świetnie się z nimi bawią, obecna "podaje mu do pyska zabawkę i razem bawią się w przeciąganie. A dzięki mojemu chrzesniakowi odkryłam, że Łapek potrafi i lubi ganiać za piłką po domu! - a wie gdzie jest po odgłosach odbijania sięi po zapachu:smile: Do innych psów jest różnie, jedne lubi, innych nie, jak widome psy, jedyną trudnością dla niego jest to, że nie widzi sygnałów uspokajającyhc ywsyłanych przez inne psy, choć sam umie je wysyłac:smile:Także nie ma co się bać, wystarczy miłość, cierpliwość, czujność, po prostu przestawienie mózgu opiekuna na jego oczy i ostrzeganie go, mi to już weszło w krew:smile: Powodzenia i miło mi było zobaczyc, że jest tylu innych opiekunów niewidomych psów:smile: Pozdrawiam was bardzo serdecznie:smile:[/QUOTE]

Melina wyjęłaś mi te słowa z ust :) 5 tygodni temu znaleźliśmy z mężem w rowie suczkę, 4,5kg, wychudzoną z odmrożeniami całkiem ślepą. Nie było mowy o oddaniu jej do schronu - na pewno sobie by tam nie poradziła. Powiadomiliśmy tylko schronisko i fundację na wypadek gdyby jednak ktoś psa szukał. Weterynarz uznała, że najprawdopodobniej ślepota to skutek jakiegoś urazu, wylewu może i raczej nic z tym nie zrobimy. Z naszym rezydentem dogadała się znakomicie. Odstąpił jej najlepszy fotel, zachowywał się jakby wiedział o jej ułomności i dawał fory. Zuza czasem wpadała na niego ale ani razu jej za to nie zwarczał. Ślepak nie bawił się w ogóle zabawkami i gryzakami, dopiero rezydent tak długo wciskał jej gryzaka pod nos, że w końcu ZASKOCZYŁA i zaczęła się bawić. Też od samego początku myślałam, że mała ma być traktowana jak normalny pies... Bo jest normalny - normalnie się tarza w kupie, normalnie obszczekuje obcych, normalnie zwarczy innego psa jak do jej miski zaczyna gadać...NORMALNA! Świetnie ustawia sobie mapkę mieszkania w tym swoim małym orzeszku, łóżko i miski znajduje bezbłędnie, biega po mieszkaniu jak widzący pies. Spacery tylko na smyczy - przynajmniej na razie - ale na wolnej przestrzeni puszczamy małą ze smyczą i jak za bardzo się oddala to prosimy rezydenta "przyprowadź Zuzkę" i on biegnie, łapie smycz i przyprowadza małą do nas :) To najpiękniejszy widok na świecie dla nas :) Jest szczęśliwa, wesoła, rozdaje całusy, tuli się, nie niszczy w domu, zero agresji nawet u weta i przy zabiegach pielęgnacyjnych. Po prostu psi ideał. A że ślepy......
Więc podpisuję się wszystkimi czterema łapami pod zasadami: traktować normalnie i działać instynktownie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bibulec']Melina wyjęłaś mi te słowa z ust :) 5 tygodni temu znaleźliśmy z mężem w rowie suczkę, 4,5kg, wychudzoną z odmrożeniami całkiem ślepą. Nie było mowy o oddaniu jej do schronu - na pewno sobie by tam nie poradziła. Powiadomiliśmy tylko schronisko i fundację na wypadek gdyby jednak ktoś psa szukał. Weterynarz uznała, że najprawdopodobniej ślepota to skutek jakiegoś urazu, wylewu może i raczej nic z tym nie zrobimy. Z naszym rezydentem dogadała się znakomicie. Odstąpił jej najlepszy fotel, zachowywał się jakby wiedział o jej ułomności i dawał fory. Zuza czasem wpadała na niego ale ani razu jej za to nie zwarczał. Ślepak nie bawił się w ogóle zabawkami i gryzakami, dopiero rezydent tak długo wciskał jej gryzaka pod nos, że w końcu ZASKOCZYŁA i zaczęła się bawić. Też od samego początku myślałam, że mała ma być traktowana jak normalny pies... Bo jest normalny - normalnie się tarza w kupie, normalnie obszczekuje obcych, normalnie zwarczy innego psa jak do jej miski zaczyna gadać...NORMALNA! Świetnie ustawia sobie mapkę mieszkania w tym swoim małym orzeszku, łóżko i miski znajduje bezbłędnie, biega po mieszkaniu jak widzący pies. Spacery tylko na smyczy - przynajmniej na razie - ale na wolnej przestrzeni puszczamy małą ze smyczą i jak za bardzo się oddala to prosimy rezydenta "przyprowadź Zuzkę" i on biegnie, łapie smycz i przyprowadza małą do nas :) To najpiękniejszy widok na świecie dla nas :) Jest szczęśliwa, wesoła, rozdaje całusy, tuli się, nie niszczy w domu, zero agresji nawet u weta i przy zabiegach pielęgnacyjnych. Po prostu psi ideał. A że ślepy......
Więc podpisuję się wszystkimi czterema łapami pod zasadami: traktować normalnie i działać instynktownie.[/QUOTE]

Wspaniałe wieści! a najbardziej rozczuliło mnie to przyprowadzanie jej do państwa przez psa rezydenta:-) cudowni z państwa ludzie:-)

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Witam.

Jestem w dość ciężkiej sytuacji, mianowicie posiadam niewidomego psa - jaskra, nie wiem co mam robić. Pies jest smutny, dużo leży, często ma zamknięte oczka, nic go nie cieszy...zastanawiam się czy go nie uśpić. Gdy tak na niego patrze to aż się serce kraje. Bardzo się zmienił z chwilą gdy stracił zwrok, nie mam pojęcia jak poprawić jego życia, czy pozostaje uśpienie psa ??

Pozrawiam serdecznie.

Link to comment
Share on other sites

Dlaczego uśpić??!! Wzrok nie jest podstawowym zmysłem psa, ma jeszcze słuch i węch. Psy nie odbierają utraty wzroku tak jak ludzie. A to, że twój pies jest smutny to prawdopodobnie wynik tego, że się źle czuje. Czy badał go wet-okulista? To podstawa. Poza tym trzeba mu ułatwić życie, nie przestawiać mebli, nie robić przeszkód na jego drodze. Jeśli nie ma innych problemów zdrowotnych - ślepota w niczym mu nie przeszkodzi.

Link to comment
Share on other sites

Poza tym że piesek jest ślepy ma problemy z sercem, dlatego codziennie musi przyjmować leki na serce oraz musi mieć zakrapiane oczy na jaskrę. Jaskra jest o tyle złośliwa że pies dostaje wylewów krwi do oczu - jak mówił wet jest to bolesne dla psa. Od kilku dni pies ma problemy z otwieraniem oczu, wet stwierdził że jest to jakieś zapalenie i przepisał lek, jak narazie nie widzę efektów. W domu mam także trzy inne psy, w tym jednego z ZC, ostatnimi czasy bardzo często wizytuje u weterynarza i już powoli nie wyrabiam finansowo. Mam nadzieje że psu się poprawi.

Link to comment
Share on other sites

Przyszedł dzień, którego się obawiałem...jutra jadę uśpić psa:-(. Dzisiaj byłem u weta, zrobił mu prześwietlenie i ma dużego guza wątroby, dlatego pies jest taki smutny, ponieważ boli go wątroba. Chciałem wam tylko powiedzieć...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Benekkol']Przyszedł dzień, którego się obawiałem...jutra jadę uśpić psa:-(. Dzisiaj byłem u weta, zrobił mu prześwietlenie i ma dużego guza wątroby, dlatego pies jest taki smutny, ponieważ boli go wątroba. Chciałem wam tylko powiedzieć...[/QUOTE]

Bardzo mi przykro... A nie można zrobić operacji albo coś żeby go jednak uratować?

Link to comment
Share on other sites

Witam wszystkich. Otóż na mnie tez dzisiaj spadł jak grom z jasnego nieba wyrok, który usłyszałem dla mojego 3,5 miesięcznego owczarka niemieckiego. Poza tym, ze hodowca sprzedał mi psa z genetycznym obciążeniem (dowiedziałem się od okulisty, ze pies ma wadę wrodzona), to grozi mu kompletna utrata wzroku w najbliższym czasie. Orzeczenie brzmi tak "[COLOR=#000000]Wieloskładnikowa wada oka. Oko prawe-malooczne, zapalenie naczyniówki, zaćma, IOP 8. Oko lewe- zaćma IOP 12, podejrzenie wady siatkówki, nieprawidłowy przebieg naczyń, siatkówka trudna do oceny z powodu zaćmy." Kolana się pode mną ugięły ale czytając wszystkie posty w tym dziale jakoś bardziej różowo zaczynam patrzeć w przyszłość i mam nadzieje, ze mój Riko da sobie z tym rade.[/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

Bardzo mi przykro, pamiętam jak ja pojechałam z moim Łapkiem do okulisty do Warszawy żeby sprawdzić, czy może uda się zrobić operację na odzyskanie wzroku, ale niestety lekarz stwierdził obumarłą siatkówkę i nawet operacja by nie pomogła. byłam trochę smutna wtedy, ale Łapek nauczył się z tym żyć i świetnie sobie radzi:-) Niech się pan nie załamuje i będzie przewodnikiem psa niewidomego, jak mi powiedziała Anita W., od której mam Łapka :" on widzi sercem". Jak patrzy to jakby sercem patrzył. Może szybko się przyzwyczai i będzie śmigał po domu, tylko proszę mebli nie przestawiać:-) Mój Łapek potrafi aportować w domu piłeczkę, która się odbija od podłogi:-) Głowa do góry:-)

[quote name='[email protected]']Witam wszystkich. Otóż na mnie tez dzisiaj spadł jak grom z jasnego nieba wyrok, który usłyszałem dla mojego 3,5 miesięcznego owczarka niemieckiego. Poza tym, ze hodowca sprzedał mi psa z genetycznym obciążeniem (dowiedziałem się od okulisty, ze pies ma wadę wrodzona), to grozi mu kompletna utrata wzroku w najbliższym czasie. Orzeczenie brzmi tak "[COLOR=#000000]Wieloskładnikowa wada oka. Oko prawe-malooczne, zapalenie naczyniówki, zaćma, IOP 8. Oko lewe- zaćma IOP 12, podejrzenie wady siatkówki, nieprawidłowy przebieg naczyń, siatkówka trudna do oceny z powodu zaćmy." Kolana się pode mną ugięły ale czytając wszystkie posty w tym dziale jakoś bardziej różowo zaczynam patrzeć w przyszłość i mam nadzieje, ze mój Riko da sobie z tym rade.[/COLOR][/QUOTE]

Link to comment
Share on other sites

  • 9 months later...

Czy ktoś z Was posiada doświadczenie z pieskiem ślepym i głuchym? A konkretnie - mojej 14-letnia suni grozi usunięcie obu gałek ocznych, przy tym jest głucha. Jest to pinczerka miniaturowa i w związku z tym boimy się, że po usunięciu oczu będzie ulegała poważnym urazom np. nieudane wskoczenie na łóżko czy zeskok z niego. Ona jest bardzo ruchliwa i nieuważna. Wiadomo łapki pinczerków są jak zapałki, z wiekiem mogą być bardziej podatne na urazy.

Link to comment
Share on other sites

  • 6 months later...

Cześć, dołączam się do tematu i od razu proszę o pomoc.

Sytuacja wygląda tak: mamy dwa psy schroniskowe, jednego młodego i zdrowego, drugiego (od początku września 2014) starszego i ślepego, ale żywiołowego i pełnego energii. Starszy był w schronisku przez wiele lat. Powoli się do siebie przyzwyczajamy i uczymy, osiągamy pewne (w niektórych kwestiach znaczne  :jumpie: ) postępy. Ślepak umie już chodzić po schodach, wchodzi do windy, reaguje na swoje imię i podstawowe komendy (chodź, nie! - to jednak wybiórczo ;) ), nie możemy jednak wywalczyć czystości w domu. Wychodzimy z psiakami na regularne i niekrótkie spacery, starszak zaczyna nam już nawet towarzyszyć na dłuższych, wybiegowych wyjściach dla młodszego, nagradzamy załatwienie się poza domem; próbujemy powstrzymywać w domu i jak się zdarzy (a jesteśmy obecni) -  natychmiast wychodzimy na spacer. Staramy się pozytywnie motywować, ale czasami frustracja bierze górę, bo strasznie opornie idzie. Ślepak potrafi załatwić się tuż po spacerze, jak jesteśmy w domu (bo jesteśmy całkiem normalnymi ludźmi i pracujemy - za załatwianie się podczas naszej 8-godzinnej nieobecności nie mamy ogromnych pretensji); nie tylko siusia, ale też nam paskudzi "grubszymi sprawami"; nie daje sygnałów do wyjścia, załatwia się w różnych miejscach (czasem mija trochę czasu zanim odkryjemy plamy). Problem nie jest zdrowotny, bo noce przetrzymuje (dlatego też nie chcemy go pieluszkować). Nie chodzi też o stres związany z samotnością, bo psiaki są dwa, nie płaczą po nas, nie wyją, nie niszczą. Wykluczyliśmy też znaczenie terenu (chyba kilka razy by mu wystarczyło), no po prostu czysta fizjologia. Wiemy też, że nauka czystości jest utrudniona przez ślepotę - pies nie widzi naszej postawy, przez wiek - nauka zajmuje mu więcej czasu, przez mieszkanie w bloku - mija zbyt dużo czasu między załatwieniem się w domu a wyjściem na dwór i pies nie łączy tych faktów, a przede wszystkim przez lata w schronisku, gdzie spał, jadł i załatwiał się w tym samym miejscu. Trudność potęguje fakt, że młodszy podpatruje i ostatnio też nam zostawił śmierdzącą niespodziankę (chyba to on, kupy były dwie, więc większą przypisaliśmy większemu) - to mogło być jednorazowe, ale trochę boimy się utraty całkowitej kontroli. 

 

Proszę więc o rady i wsparcie :) Co jeszcze możemy zrobić? (Dziś chcemy wypsikać dom środkiem na niesikanie) Jak pokazać psu, że dom to nie toaleta? Jak znaleźć w sobie nadzieję na lepsze czasy? ;)

 

Wiemy też, że nie minęło dużo czasu od adopcji i ogromnej zmiany w życiu psa. Widzimy też, że robi duże postępy w innych dziedzinach, że nas pokochał i oddał serce (i my jemu także), a nawet to, że i w zachowywaniu czystości mamy mały progres (pies załatwia się na dworze), ale może ktoś z Was ma podobne doświadczenia i będzie potrafił podpowiedzieć co więcej możemy zrobić (poza tym co już robimy, konsekwencją i cierpliwością). Dzięki wielkie! :)

Link to comment
Share on other sites

  • 3 months later...

Wśród futrzanego stadka w domu mamy też niewidomego berna,sama obsługa jest prosta i "naturalna" (to mój były tymczas, wtedy był u mnie 4 mieś, teraz jest ponad 3).

Życie codzienne jest do ogarnięcia dla domowników, a sam pies choć mocno roztrzepany też sobie z nami radzi. Ponieważ jest bardzo emocjonalny z radości czasem potrafi trafić głową w ścianę czy futrynę gdy usłyszy nasz głos i idzie za nim. 

Niestety zazwyczaj u psów niewidomych rolę oczy przejmują słuch i węch, u nas działa praktycznie tylko słuch, węchu prawie nie ma (reszta stada świruje na widok pasztetu, a On wyczuwa go dopiero niemal na linii warg. 

Wpadanie na nas, na nasze nogi i inne psy jest "normalnością" i choć czasem zdarzają się warknięcia czy kłapnięcie zębami, to ponieważ zawsze spotyka się to z taką samą reakcją ze strony ślepaczka,"ataki"szybko ustały.

Ponieważ jest on psem aktywnym, ruchliwym i szybko reaguje na bodźce, często chodzi na smyczy ze względu a niebezpieczeństwo wejścia w krzaki i zapakowanie sobie jakiegoś badylka do otwartego oka. Ale w terenach bez krzaków zasuwa radośnie bez smyczy i nigdy nie było to problemem. 

Mam pytanie - czy ktoś z Was kupował psu okulary? Za radą okulistki zamierzam zaopatrzyć go w dogglesy, ale w Polsce są nie do dostania. Może ktoś miał już jakieś doświadczenia z tematem?

Link to comment
Share on other sites

  • 4 years later...

Hej,

chciałam podpytać osoby, które miały do czynienia z PRA u psa o parę rzeczy, może ktoś się znajdzie. Od miesiąca mamy psa wziętego ze schroniska, wiek oszacowano na ok. 10 lat, choć zachowanie sugerowałoby raczej szczeniaka. Zauważyłam jednak, że wieczorami ma kłopoty ze wzrokiem - zdarza mu się w coś wpaść, kiedy podaję mu smaczek to nie trafia itd. Dzisiaj był na badaniach u okulisty i zdiagnozowano mu PRA właśnie. Rzecz w tym, że za dnia widzi dobrze (albo wystarczająco dobrze) - rozpoznaje nas z daleka, skacze do lecącej piłeczki itd.

Lekarz powiedział, że nie jest w stanie absolutnie oszacować, kiedy pies straci wzrok, ale zmiany ma dość zaawansowane. W związku z tym pytanie do Was - do opiekunów psów chorych na PRA. Ile u Waszych czworonogów trwał proces do całkowitego zaniku wzroku? Czego właściwie mam się spodziewać? Wet stwierdził "to mogą być miesiące, a mogą być lata". Oczywiście rozumiem, że każdy przypadek jest inny, chciałam tylko spytać, ile to trwało u innych, żeby wiedzieć, na co się nastawiać. Mieszkamy w miejscu, gdzie dużo się dzieje - ludzie, samochody, psy, koty... bardzo mnie martwi, że straci wzrok, bo to niezwykle żywiołowy pies, który reaguje dziką ekscytacją na wszystko dookoła.

Link to comment
Share on other sites

Ja miałam sukę, która straciła wzrok, to nie było PRA ale nie widziała. W domu radziła sobie doskonale, długo nawet nie wiedzieliśmy, że nie widzi. Dopiero na spacerach nie chciała być spuszczana ze smyczy, czuła się pewniej mając kontakt z nami a ja zamieniłam się w przewodniczkę niewidomej - przed każdym krawężnikiem albo pierwszym stopniem schodów dawałam jej sygnał lekkim szarpnięciem smyczy, ona macała łapą przed sobą, trafiała na stopień i dalej już calkiem sprawnie wchodziła lub schodziła ze schodów.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...