Jump to content
Dogomania

Myśliwy zabił mi psa


sagaj

Recommended Posts

Potrzebuję porady prawnej albo namiaru na jakiegoś prawnika który zajmował sie podobną sprawą

W trakcie spaceru mojej żony po lesie w towarzystwie znajomego i trzech psów: owczarek niemiecki, husky i jamnik szorstkowłosy, jeden z Waszych braci zabił mi dwuletniego psa (Husky), bo ten wraz z pozostałymi dwoma biegał po lesie. Dodam że cała trójka oddaliła się na jakieś 50-100 metrów od właścicieli na polanę w głębi lasu. Jedyny groźny pies w tym towarzystwie (jamnik) miał kaganiec na pysku, pozostałe tylko obroże. Moja żona biegnąc za nimi wołała aby wróciły. I w tym momencie padł strzał, a po nim skowyt ranionego psa. Po kilkunastu sekundach padły kolejne trzy strzały i jęki umilkły. Moja żona w tym momencie dobiegła do polany. Zapomniałem dodać że obok tej polany stał samochód znanego nam z imienia i nazwiska "myśliwego". Przez prawie godzinę (dopoki się nie ściemniło) małżonka chodziła po polanie szlochając głośno wołała imię naszego psa. Owczarek wrócił do niej zaraz po pierwszym strzale, a jamnika znalazł znajomy na ścieżce nieopodal, całego trzęsącego sie ze strachu. Przez tą całą godzinę "myśliwy" siedział albo na ambonie po przeciwnej stronie polany(której moja żona nie dostrzegła) albo w krzakach. Mimo zawodzenia mojej małżonki która była w głębokim szoku.
Po zapadnięciu zmroku, nasz znajomy znając tego myśliwego zdobył jego nr komórki i zadzwonił informując go że zabił mu psa i żeby wrócił do swego samochodu. Ten się wykręcał ale po kilku minutach przyszedł. Oczywiście wyparł się strzelania do psa. Polował na dziki. Ale gdyby zobczył psa to by go zastrzelil, bo wszsytkie psy chodzące po lesie bez smyczy zasługują na to. I powiedział że widział tylko moją żonę jak chodzi z drugim psem i szlocha wołając imię ofiary. Potem wrócił z latarką do lasu. Oczywiście zgłosiliśmy całe zdarzenie do straży leśnej. Następnego dnia o świcie wróciliśmy szukać zwłok. Najpierw znaleźliśmy krwawy ślad wraz z sierścią psa (opinia strażnikow), który kończył się przy miejscu gdzie dnia poprzedniego parkował "myśliwy", a potem znaleźlismy przy pomocy psów dwie plamy krwi z sierścią psa. Domyslam się tylko że to miejsce gdzie dostał pierwszy raz i gdzie został dobity. Pomiędzy był pas zakrwawionej wysokiej trawy na wysokości jego tułowia. Dalej krwi nie bylo widać. Jednak znowu przy pomocy psow znalazłem miejsce pod krzakami gdzie oprócz krwi również znalazłem sierść mojego psa. "myśliwy" zaczekał aż moja żona zrezygnowana, załamana utratą swojego ukochanego zwierzęcia pojedzie do domu i usunął zwłoki. Na pewno je wyrzucił lub zakopał w miejscu gdzie nikt ich nie znajdzie.

Poniżej co już do tej pory ustaliłem:

Odstrzelenie wolno biegającego psa jest z zasady zabronione. Można to zrobić tylko w absolutnie wyjątkowych sytuacjach, na podstawie art. 33 i 33a ustawy o ochronie zwierząt (te sytuacje tutaj nie nastąpiły) i po spełnieniu szeregu warunków. Wynika z nich, że aby można było zabić psa czy kota, to ten konkretny pies czy kot musi: przebywać bez opieki, być zdziczały, stanowić zagrożenie dla zwierząt dziko żyjących, w tym zwierząt łownych, dodatkowo musi przebywać te 200 m od siedzib i na terenie danego obwodu łowieckiego i należy mieć decyzję w tym wypadku zarządcy tego obwodu. Wszystkie te warunki muszą być spełnione naraz. A nie były.
Dodatkowo zdaniem Polskiego Związku Łowieckiego: Myśliwy musi mieć upoważnienie zarządu koła do odstrzelenia zdziczałych psów i kotów, np. poprzez wpis do odstrzału lub osobno wydany dokument. Zwierzę, które zamierza odstrzelić musi okazywać zdziczenie, a więc np. uciekać przed człowiekiem, biegać w środku pól lub lasu, omijając drogi. Trudno byłoby uzasadnić objawy zdziczenia, jeśli pies posiada obrożę.
Psy nie mogą być również traktowane jako szkodniki. Nie ma żadnych przepisów dotyczących likwidacji jakichkolwiek szkodników łowieckich. W 95 r. w Prawie łowieckim zapisano obowiązek wydania właściwego rozporządzenia w tej sprawie. Rozporządzenie nie powstało aż do 2004 r., kiedy to podstawa prawna umożliwiająca wydanie tego rozporządzenia została uchylona.
Zgodnie z art. 35.1. ustawy o ochronie zwierząt "Kto zabija, uśmierca zwierzę" z naruszeniem przepisów, które podałam wyżej "podlega karze pozbawienia wolności do roku, ograniczenia wolności albo grzywny". Może również stracić znacznie więcej - np. może uzyskać zakaz bawienia się w myśliwego oraz stracić swoją broń myśliwską

Proszę o odzew. Chcę sprawę oddać do sądu

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 1.9k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

Słyszałam o takiej sytuacji, tylko że myśliwy zabił jamnika, który biegał luzem blisko swoich ludzi. Z tego co wiem, myśliwy nie poniósł żadnych konsekwencji.

Tutaj artykuł, może pomoże :

[quote]
[..]Coraz częściej w lasach i na łąkach można spotkać biegającego luzem psa, [B]często też zwierzę zostawia swego pana daleko w tyle[/B]. Czy jest to zgodne z prawem? Czy ktokolwiek może mieć do właścicieli psów pretensję o swobodne puszczanie zwierzaka?


[IMG]http://www.linia.com.pl/public/trans1x1.gif[/IMG] Ustawa o lasach mówi o tym wprost: [B]“w lasach zabrania się (…) puszczania psów luzem”[/B]. Stąd nikogo nie powinny dziwić prośby leśników o prowadzanie psiaków na smyczy. Szczególnie oporni właściciele mogą zostać ukarani mandatem, ale to dzieje się rzadko. Jeszcze ostrzejsze zakazy wprowadza w tej kwestii ustawa o ochronie przyrody, która zabrania na terenie rezerwatów prowadzania psów bez smyczy i kagańca. Oczywiście uwaga ta dotyczy wyłącznie terenów chronionych i udostępnionych turystom.
Wśród właścicieli psów najwięcej niepokoju budzą myśliwi, którzy dysponując bronią, [B]mają również ustawowe przyzwolenie do odstrzeliwania w obwodach łowieckich psów i kotów.[/B] Prawo to daje im ustawo o ochronie zwierząt, która mówi, że [B]“zdziczałe psy i koty [COLOR=black]przebywające bez opieki i dozoru człowieka na terenie obwodów łowieckich[/COLOR] w odległości większej niż 200 m od zabudowań mieszkalnych i stanowiące zagrożenie dla zwierząt dziko żyjących, w tym zwierząt łownych, mogą być zwalczane przez dzierżawców lub zarządców obwodów łowieckich”[/B]. Dzierżawcami i zarządcami obwodów są myśliwi skupieni w kołach łowieckich. Jak widać z powyższego zapisu myśliwym nie wolno zabijać wszystkich psów napotkanych w polu, lesie i na łące. Na oficjalnej stronie internetowej Polskiego Związku Łowieckiego można znaleźć komentarz prawny do wymienionych wyżej zapisów ustawy i opisy warunków, które musi spełnić myśliwy przed oddaniem strzału do psa lub kota. [B]Pierwszym jest posiadanie upoważnienia od zarządcy obwodu, a takie posiada większość myśliwych. Pod drugie zwierzę musi znajdować się bez opieki i wykazywać objawy zdziczenia. Takimi są np.: ucieczka na widok człowieka, czy poruszanie się na przełaj bez wchodzenia na drogi. Kolejnymi są stwierdzenie obecności psa lub kota w odległości przekraczającej 200 m od zabudowań oraz jego obecność w terenie, w którym przebywają zwierzęta łowne. Dwustumetrowa odległości od zabudowań nie dotyczy w całości ogrodzonego prywatnego terenu. Tam zwierzęta mogą biegać swobodnie.[/B] Dopiero spełnienie wszystkich czterech warunków upoważnia myśliwego do strzału. [B]Trzeba przyznać, że członkowie PZŁ przestrzegają tych przepisów bardzo rygorystycznie, a to dlatego, że wprowadzono je warunkowo.[/B] Nagłaśnianie przez media przypadki łamania praw zwierząt przez myśliwych, mogą w łatwy sposób przyczynić się do cofnięcia tego przepisu, tak jak miało to miejsce przy uchwalaniu ustawy o ochronie zwierząt w 1997 r.
Przepisów ograniczających prawo psa do swobodnego wyhasania się jest wiele. Z pewnością można ten katalog jeszcze poszerzyć, choćby o zawarty w ustawie o ochronie przyrody zakaz płoszenia zwierząt gatunków chronionych w okresie lęgów i wychowu młodych. Wiosną puszczając pasa luzem np. na Bagnie Całowanie, nie sposób przestrzegać tego przepisu. Dlatego wiele osób chcąc uszczęśliwić swojego czworonoga, decyduje się na działanie na granicy prawa, albo wręcz świadomie je łamiąc. Nikogo nie powinno też dziwić, że leśnicy czy myśliwi zwracają uwagę na łamanie prawa. Pocieszające jest to, że wielu z nich też jest właścicielami psów i łatwiej im zrozumieć motywy działania tych, którzy to prawo łamią. Zapewne jest to powodem rzadkiego nakładania kar finansowych na nie przestrzegających przepisów.
[/quote]

Z tego wynika, że będziecie mogli cokolwiek zdziałać tylko wtedy, jeśli myśliwy nie miał "upoważnienia od zarządcy obwodu", ale wynika też, że mało prawdopodobne, że go nie miał.
Po prostu trafiliście na chama.

Link to comment
Share on other sites

Przykro mi z powodu utraty psa, co prawda nie mogę wspomóc żadną poradą prawną, ale kiedyś mieliśmy podobną sytuację...
Ok 20 lat temu mój dziadek spacerował po polu z dwoma wilczurami, gdy te oddaliły się nieco oba zostały postrzelone. Spanikowane wróciły do domu, okazało się, że jeden ma przestrzelone ucho, a drugi pysk. Tego drugiego niestety trzeba było uśpić. Sprawa została skierowana do sądu, myśliwi również okazali się nie być aż tak anonimowi, sprawę wygraliśmy i zostali ukarani grzywną.
Biorą pod uwagę jak dawno nam udało się wygrać sprawę, dziśiejsze prawo i Twoje przygotowanie do sprawy oraz dowody mogę tylko trzymać kciuki za jak największy wymiar kary (choć żadna nie "rekompensuje" śmierci przyjaciela)

Link to comment
Share on other sites

kilka linkow..

[URL]http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/article?AID=/20071119/POWIAT0302/71118089&ciacho=1[/URL]

[URL]http://www.forum.lasypolskie.pl/viewtopic.php?t=6264[/URL]

[URL]http://www.toz.pl/interwencje.php?wm=wybrana_interwencja&interwencja=12[/URL]

Mam nadzieje,ze Was na cos naprowadza..

Link to comment
Share on other sites

Mysliwy nie mial prawa zabić psa......przeczytajcie dokładnie to pismo : [B]zdziczałe psy i koty "[/B]specjalista" taki jak myśliwy powinien rozróznic ta różnice, a poza tym rewirując swój teren doskonale się orientuje czy w okolicznych lasach znajdują się bezpańskie psy. A z drugiej strony jak mysliwy może strzelać ot tak sobie nie sprawdzając czy gdzieś nie ma właściciela a gdyby ustrzelił człowieka. Taki sokoli wzrok ma ????? to już nadgorliwość i bezkarność mysliwego. Nie mają takich uprawnień z jakich korzystają !!!!!!!!!!!!!!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ewa_Nuka']Mysliwy nie mial prawa zabić psa......przeczytajcie dokładnie to pismo : [B]zdziczałe psy i koty "[/B]specjalista" taki jak myśliwy powinien rozróznic ta różnice, a poza tym rewirując swój teren doskonale się orientuje czy w okolicznych lasach znajdują się bezpańskie psy. A z drugiej strony jak mysliwy może strzelać ot tak sobie nie sprawdzając czy gdzieś nie ma właściciela a gdyby ustrzelił człowieka. Taki sokoli wzrok ma ????? to już nadgorliwość i bezkarność mysliwego. Nie mają takich uprawnień z jakich korzystają !!!!!!!!!!!!!![/quote]

Po pierwsze :
[B]"zwierzę musi znajdować się bez opieki i wykazywać objawy zdziczenia. Takimi są np.: ucieczka na widok człowieka, czy poruszanie się na przełaj bez wchodzenia na drogi."[/B]

[B]Jak napisał sagaj :[/B]
[quote]
Moja żona biegnąc za nimi wołała aby wróciły
[/quote]
Skoro nie mogła ich przywołać to już szczególnie nie powinna ich spuszczać ze smyczy. Jeśli by mogła je przywołać to zdążyłyby wrócić i uniknąć postrzału. Wątpie żeby myśliwy siedział cały dzień w budce i spoglądał akurat na tą polanę z bronią w ręku.

Po drugie :
[quote]Dodam że cała trójka oddaliła się na jakieś 50-100 metrów od właścicieli na polanę w głębi lasu.[/quote]
Czyli myśliwy nie widział ludzi a jedynie psy. Może miał podejść i się zapytać psów czy się zgubiły?
Co do sokolego wzroku, są różne lornetki oraz lunety przy broni, więc co to za problem?

Po trzecie :
[B]Pierwszym jest posiadanie upoważnienia od zarządcy obwodu, a takie posiada większość myśliwych.[/B]
Więc jest duże prawdopodobieństwo, że miał uprawnienie by odstrzelić psa.

Rozumiem Twoje rozgoryczenie [B]sagaj[/B], ale na następny raz trzeba w lesie albo spuszczać psa, który bez wahania wróci na komendę lub z linką (bądź nie spuszczać psa w lesie :P).
Nie można na siłę łamać prawa, bo potem są takie konsekwencje.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Monyka']Po pierwsze :
[B]"zwierzę musi znajdować się bez opieki i wykazywać objawy zdziczenia. Takimi są np.: ucieczka na widok człowieka, czy poruszanie się na przełaj bez wchodzenia na drogi."[/B]

[B]Jak napisał sagaj :[/B]

[QUOTE]
Skoro nie mogła ich przywołać to już szczególnie nie powinna ich spuszczać ze smyczy. Jeśli by mogła je przywołać to zdążyłyby wrócić i uniknąć postrzału. Wątpie żeby myśliwy siedział cały dzień w budce i spoglądał akurat na tą polanę z bronią w ręku.

[/QUOTE]

..nie przyszlo ci do glowy ,ze psy mogly sie przestraszyc!?
Nie napisane jest w jakiej odleglosci psy znajdowaly sie od budynkow mieszkalnych..

[QUOTE]
Po drugie :

Czyli myśliwy nie widział ludzi a jedynie psy. Może miał podejść i się zapytać psów czy się zgubiły?
Co do sokolego wzroku, są różne lornetki oraz lunety przy broni, więc co to za problem?
[/QUOTE]

Dlaczego ironizujesz.Wydaje mi sie ,ze nawet malo bystry mysliwy odrozni czy ma do czynienia z psami bezpanskimi..

[QUOTE]
Po trzecie :
[B]Pierwszym jest posiadanie upoważnienia od zarządcy obwodu, a takie posiada większość myśliwych.[/B]
Więc jest duże prawdopodobieństwo, że miał uprawnienie by odstrzelić psa.
[/QUOTE]

Cytat ;
[B]Mam broń – mogę zabić[/B]
Odkąd Ustawa o Ochronie Zwierząt dopuszcza odstrzał zdziczałych psów i kotów na terenie obwodów łowieckich, zdarza się, że myśliwi nadużywają tego prawa. Właściciele psów wymieniają się historiami, jak to mężczyzna w moro celuje bronią w ich psa, pytając czy ma go zabić za to, że spacerują z nim po lesie. Myśliwi zaczynają się coraz częściej kojarzyć z naładowanymi testosteronem narwańcami, którzy szukają ujścia swoich frustracji, mierząc do najprostszego celu, jakim jest udomowione zwierzę. Posiadanie broni wymaga tymczasem podwójnej rozwagi i opanowania.

Link to comment
Share on other sites

Ja zakładam jak było z tego co napisał sagaj. Możliwe, że nieobiektywnie ocenił myśliwego, no bo w końcu ten zabił jego psa. A może żona też do końca prawdy nie powiedziała. Możliwe też, że to była wina myśliwego.

Często spotykam się z ludźmi idącymi przez las z agresywnymi psami lub nie słuchającymi się, gdzie puszczają psa bez smyczy, a potem nie mogą go odwołać, taki pies w razie spotkania jelonka czy dzika mógłby go zagryźć. Ewentualnie, gdyby leśny zwierzak miał farta lub był szybszy, zostałby wypłoszony, możliwe, że wpadłby gdzieś pod samochód.
Taki pies, załóżmy, że owczarek czy amstaff, może też zaatakować człowieka bądź pieska, który zgodnie z prawem idzie przez las na smyczy.

A nie daj Boże zwrócić uwagę takim mądralom to zrobią głupią minę i ze śmiechem pójdą dalej. Raz się natną i się skończy.
Sama bym nawet została myśliwym co by zrobić z takimi ludźmi porządek, choć akurat nie strzelałabym do psów, a wlepiała mandat właścicielom.

[QUOTE]..nie przyszlo ci do glowy ,ze psy mogly sie przestraszyc!?[/QUOTE]
Z relacji sagaja (a raczej jego żony) wynika, że nie. Poza tym, jeśli nawet by tak było, to czy żona nie bała się spuszczając psa ze smyczy, że pies się zgubi lub wyleci gdzieś pod samochód gdy się wystraszy?

Link to comment
Share on other sites

[B]Monyka[/B] z Twojej wypowiedzi wynika, ze najlepiej w ogóle nie spuszczać psa ze smyczy w lesie.. No cóż, czasem pies odbiegnie kawałek od właściciela, ale to nie znaczy ze pies jest nieposłuszny i nalezy go zastrzelic itd. Z wypowiedzi [B]Sagaj[/B]a zrozumiałam, ze właścicielka goniła za psami i wołała je. Myśliwy musiał słyszeć nawoływania ..
A co z poszlakami ze psa nie odnaleziono, pies zostal dobity, a zwloki ukryte?
Jak dla mnie sprawa powinna trafić jak najszybciej do sadu.

Link to comment
Share on other sites

Jeżeli miał lornetke lub lunete to jakim cudem nie widział przez te cuda właścicieli ?????? [B]Dodam że cała trójka oddaliła się na jakieś 50-100 metrów od właścicieli na polanę w głębi lasu.[/B] A tego też przez lornetkę nie widział :[B]Jedyny groźny pies w tym towarzystwie (jamnik) miał kaganiec na pysku, pozostałe tylko obroże.[/B]
A wołania włascicieli też nie słyszał ??? Bo mnie się wydaje że w lesie dosyć dobrze słychać każdy szelest.
Wytrawny myśliwy powinien umieć tropić zwierzyne i znać się na śladach, więc troche wytrawnego oka i zaobserwowałby na sniegu czy te zdziczałe psy od dłuższego czasu tam buszują.

Link to comment
Share on other sites

Tzw.etyczni mysliwi utrzymuja,ze strzelaja do psow ktore juz wczesniej widywali na obszarach lowieckich..Moge sobie Tylko zgadywac,nie jestem mysliwym,ale pora zaczajania sie na zwierza przez mysliwego byla chyba nietypowa.Jak sadze spacer w lesie odbywal sie prawdopodobnie w swietle dziennym przy bardzo dobrej widocznosci..

Jeszcze ciekawy cytat z
[URL]http://www.łowiecki.pl/prawo/ochrona_zwierzat.php[/URL]

[COLOR=red][B]Jeżeli myśliwi wykażą zdyscyplinowanie i nie będą się zdarzały odstępstwa od w/w zasad, przepis ustawy utrzyma się na dłużej. Wystarczy jednak jeden [U][COLOR=darkred]tylko przypadek nierozważnego użycia broni przez myśliwego przeciwko psom lub kotom[/COLOR][/U], który prasa i inne media rozdmuchają, a parlamentarzyści z łatwością wrócą do poprzedniego stanu prawnego, w którym zwierzyna żyjąca wolno mogła być dowolnie niszczona przez bezpańskie psy i koty. Dlatego wykażmy się dojrzałością i nie dopuśćmy, aby jakikolwiek myśliwy w naszych kołach dopuścił się złamania zasad przy odstrzale zdziczałych psów i kotów.

[/B][/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

Myśliwy mógł nie widzieć mojej żony w momencie kiedy strzelał. Widział ją idącą ze znajomym do lasu z psami kiedy do niego jechał samochodem. Przyznał się do tego w rozmowie. Był to las oddalony od jakichkolwiek dróg i najbliższe zabudowania były oddalone o jakiś kilometr. Mieszkam pod laskiem (innym) i mój pies był od małego przywyczajony do swobodnego poruszania się w nim. W związku z tym że był w połowie husky'm miał niespożytą energię, którą wyładowywał biegając. Jego instyntkt niekiedy brał górę nad naszym wychowaniem i mimo, że nawoływaliśmy go biegł przed siebie. Zawsze wracał i nigdy w stosunku do nikogo i niczego nie był agresywny. Tak jak mówiłem jamnik, który polował na wszystko co się rusza miał na pysku kaganiec. I to on właśnie nagle pobiegł w kierunku tej polany a za nim pozostałe psy. I wiem że puszczanie psów bez smyczy w lesie jest zabronione. Ale karą za to jest mandat lub grzywna, a nie zastrzelenie psa. Pies był zadbany, sierść miał czystą i jasną, na szyi obrożę. Na pierwszy rzut oka nie można go było odróżnić od rasowego husky, a takie zwierzęta są znane z tego, że uciekają swoim właścicielom i myśliwi o tym wiedzę. Tylko trzeba być człowiekiem i traktować wszystkie zwierzęta jako istoty czujące radość i ból.

Link to comment
Share on other sites

Na temat mysliwych to wolę się już nie wypowiadać bo dla mnie to "chory sport" dla znudzonych Panów a ich opowieści o selekcji zwierzyny do mnie nie przemawiają. Dziwne że potrafią znaleźć się w sekundę gdzie komuś ucieknie pies natomiast tam gdzie są potrzebni wogóle się nie zjawiają.
Mieszkam blisko Parku Lesnego w ktorym na dobre zadomowiły się stada dzików i przeganiają ludzi i myśliwi tutaj są bezsilnie bo nie wiedzą co mają zrobić. Jak dzikie leśne zwierze zagraża ludziom to nic nie mogą zrobić? Nie moga odstrzelić? Prosze zauważyć że napisał Park Lesny żeby mi nikt nie zarzucił że dzikie zwierze jest tam najważniejsze. Gdzie są wtedy ich lunety i lornetki i gdzie są mysliwi.... nie mam pojęcia:razz:

Link to comment
Share on other sites

Znowu to samo.... :(

[QUOTE]Na temat mysliwych to wolę się już nie wypowiadać bo dla mnie to "chory sport" dla znudzonych Panów a ich opowieści o selekcji zwierzyny do mnie nie przemawiają.[/QUOTE]
Swiete slowa...

[QUOTE][COLOR=red][B]eżeli myśliwi wykażą zdyscyplinowanie i nie będą się zdarzały odstępstwa od w/w zasad, przepis ustawy utrzyma się na dłużej. Wystarczy jednak jeden [U][COLOR=darkred]tylko przypadek nierozważnego użycia broni przez myśliwego przeciwko psom lub kotom[/COLOR][/U], który prasa i inne media rozdmuchają, a parlamentarzyści z łatwością wrócą do poprzedniego stanu prawnego, w którym zwierzyna żyjąca wolno mogła być dowolnie niszczona przez bezpańskie psy i koty. Dlatego wykażmy się dojrzałością i nie dopuśćmy, aby jakikolwiek myśliwy w naszych kołach dopuścił się złamania zasad przy odstrzale zdziczałych psów i kotów.
[/B][/COLOR][/QUOTE]
Marzenia zeby to byla prawda... a to juz ktorys przypadek opisywany na dogo, bylo ich wiele, na prawde wiele i co... jakos nie widac konca tej chorej ustawy...
Kiedys uwielbialam chodzic z psem po lesie ale mysliwi mi to obrzydzili... traktuja las jak swoja wlasnosc kazdy inni jest intruzem a to glownie oni morduja i stresuja zwierzeta...
Ostanio jadac autem w Czechach widzialam polowanie, z szesciu facetow stalo ze spluwami kolo skarpy a pies przeszukiwal zarosla... wielce etyczne, szesciu gosci z bronia na jednego przerazonego zajaca czy bazanta...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='maxxel']
Jeszcze ciekawy cytat z
[URL]http://www.łowiecki.pl/prawo/ochrona_zwierzat.php[/URL]

[COLOR=red][B]Jeżeli myśliwi wykażą zdyscyplinowanie i nie będą się zdarzały odstępstwa od w/w zasad, przepis ustawy utrzyma się na dłużej. Wystarczy jednak jeden [U][COLOR=darkred]tylko przypadek nierozważnego użycia broni przez myśliwego przeciwko psom lub kotom[/COLOR][/U], który prasa i inne media rozdmuchają, a parlamentarzyści z łatwością wrócą do poprzedniego stanu prawnego, w którym zwierzyna żyjąca wolno mogła być dowolnie niszczona przez bezpańskie psy i koty. Dlatego wykażmy się dojrzałością i nie dopuśćmy, aby jakikolwiek myśliwy w naszych kołach dopuścił się złamania zasad przy odstrzale zdziczałych psów i kotów.[/B]

[/COLOR][/quote]
Juz nie jedengo psa zabili, niezgodnie z prawem i co? NIC:shake:
W piatek zabil mysliwy psa, pod Rawa Mazowiecka, psa sąsiadow, ktorego znal-"zly dzien" mial?:mad::mad::mad:Nie bylo to ani w lesie, ani na polu, tylko przy drodze przy ich domach.

Link to comment
Share on other sites

Biedne te psy... w mieście nie wolno spuszczać ze smyczy - ok, ale że w lesie nie można... chore:mad:
Może ktoś wie gdzie mołabym pójść ze swoim psem na spacer, nie będąc narazona na grzywnę lub tego typu incydenty?!

Co do myśliwych, to też sie nie wypowiadam, bo jakos nie potrafię o tym mówić w kulturalny sposob.

Bardzo Wam współczuję tego co sie stało z waszym psem, dla mnie to skandal :shake:

Link to comment
Share on other sites

Wiem od łowczego, mojego znajomego, ze czesto ludzie zgłaszają takie sytuacje (właśnie po to między innymi jest łowczy Koła), ale skutkuje to tylko jakąś naganą.
Myślę, ze w tej sytuacji myśliwy nie złammał prawa. A że postapił nieludzko i złosliwie, to inna sprawa, ale niekaralna.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='malagos']
[B]Myślę, ze w tej sytuacji myśliwy nie złammał prawa[/B]. [/quote]

Mają prawo strzelic do [B]ZDZICZALEGO[/B] psa czy kota. Ten zapis jest 'bublem' gdyz w ustawach zadnych nie ma definicji 'zdziczaly pies/kot" wiec teoretycznie nie mają prawa strzelac do zadnego kota/psa.

Link to comment
Share on other sites

"Myśliwy" niestety może się wywinąć:
-odległość od zabudowań
-brak bezpośredniej kontroli sprawowanej nad psem (smycz,linka, obecność właściciela).
Z drugiej strony jeżeli ślady na trawie były na wysokości klatki piersiowej psa to może ranny uciekł?
Z jeszcze innej strony nie rozumiem puszczania psa w lesie który poluje (jamnik), który może inicjować pogoń (jamnik) i który nie wraca na wołanie (zastrzelony).
Wiedzmata psa możesz w mieście puścić bez kagańca/w kagańcu/nie mozesz wogóle zaleznie od przepisów danego miasta.
Ze 100 metrów, ba z 50 w lesie można nie widzieć człowieka, nawet przez lornetkę.
Jakie kroki podjeła policja? Jeżeli nic konkretnego to czy zdecydujesz się nagłaśniać sprawę np. w mediach?
Przy rozmowach z myśliwym uważaj - każda obraza,groźba itd może być rozegrana na Twoją niekorzyść. Jednocześnie własne nagrania nie są dowodem w sprawie bo są zdobyte w nielegalny sposób.

Link to comment
Share on other sites

Strata psa to wielki ból, ale bądźmy tez odpowiedzialni za swoje psy.

USTAWA z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt
Art. 33.
1. [B]Uśmiercanie zwierząt może być uzasadnione wyłącznie:[/B]
1) potrzebą gospodarczą;
2) względami humanitarnymi;
3) koniecznością sanitarną;
4) nadmierną agresywnością, powodującą bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia lub życia ludzkiego, a także dla zwierząt hodowlanych lub dziko żyjących;
5) potrzebami nauki, z zastrzeżeniem przepisów rozdziału 9;
[B]6) wykonywaniem zadań związanych z ochroną przyrody[/B].
...
3a. Gdy bezzwłoczne uśmiercenie zwierzęcia jest niezbędne do realizacji zadań związanych z ochroną przyrody na obszarze parku narodowego, potrzebę uśmiercenia zwierzęcia stanowiącego zagrożenie stwierdza w decyzji administracyjnej dyrektor parku narodowego, na którego obszarze znajduje się to zwierzę. Uprawnionymi do wykonania decyzji są upoważnieni przez dyrektora parku narodowego pracownicy wchodzący w skład Służby Parków Narodowych.
4. W sytuacji, o której mowa w ust. 3 i 3a, dopuszczalne jest użycie broni palnej przez osobę uprawnioną.

3. Zdziczałe psy i koty przebywające bez opieki i dozoru człowieka na terenie obwodów łowieckich w odległości większej niż 200 m od zabudowań mieszkalnych i stanowiące zagrożenie dla zwierząt dziko żyjących, w tym zwierząt łownych, mogą być zwalczane przez dzierżawców lub zarządców obwodów łowieckich. Art. 33 ust. 4 stosuje się odpowiednio.


Zgodnie z zapisami ustawowymi, aby myśliwy mógł odstrzelić psa lub kota muszą wystąpić łącznie następujące przesłanki:
Myśliwy musi mieć upoważnienie wydane przez zarządcę danego obwodu łowieckiego
Pies czy kot muszą być bez opieki i wykazywać odznaki zdziczenia
Pies czy kot muszą być ponad 200 m od zabudowań mieszkalnych,
Pies czy kot musi stanowić zagrożenie dla zwierząt dziko żyjących w tym łownych, a więc muszą się one znajdować w terenie, gdzie zwierzyna taka przebywa.

Czyli:
Zwierzę, które zamierza odstrzelić musi okazywać swoje zdziczenie, a więc np. uciekać przed człowiekiem, a nie się do niego garnać, biegać w środku pól lub lasu, omijając drogi lub w inny sposób okazywać znamiona zdziczenia. Trudno byłoby uzasadnić objawy zdziczenia, gdyby np. pies posiadał obrożę i biegł spokojnie w kierunku myśliwego do domu widocznego w oddali tą samą drogą polna, którą idzie myśliwy, jakkowiek to sam myśliwy upoważniony jest do dokonania oceny i [B]samo posiadanie obroży nie od razu musi wykluczać zdziczenie[/B]. Odstrzał jest dozwolony w odległości ponad 200 m od zabudowań, a mając inne rozwiązanie, np. jeżeli znany jest właściciel psa czy kota należy się powstrzymać ze strzałem i z nim poważnie porozmawiać. [B]Ustawa o lasach zakazuje puszczania psów luzem w lesie i właściciela można ukarać za takie działanie. [/B]Na koniec warunek ostatni, teren na którym spotykamy zdziczałego psa lub kota musi być terenem, na którym występują zwierzęta łowne. Jeżeli spotykamy psa lub kota na terenie ogrodzonym, to nie zagrażają one tym zwierzętom.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sylrwia'][B]Zgodnie z zapisami ustawowymi[/B], aby myśliwy mógł odstrzelić psa lub kota muszą wystąpić łącznie następujące przesłanki:
Myśliwy musi mieć upoważnienie wydane przez zarządcę danego obwodu łowieckiego
Pies czy kot muszą być bez opieki i wykazywać odznaki zdziczenia
Pies czy kot muszą być ponad 200 m od zabudowań mieszkalnych,
Pies czy kot musi stanowić zagrożenie dla zwierząt dziko żyjących w tym łownych, a więc muszą się one znajdować w terenie, gdzie zwierzyna taka przebywa.

Czyli:
Zwierzę, które zamierza odstrzelić musi okazywać swoje zdziczenie, a więc np. uciekać przed człowiekiem, a nie się do niego garnać, biegać w środku pól lub lasu, omijając drogi lub w inny sposób okazywać znamiona zdziczenia. Trudno byłoby uzasadnić objawy zdziczenia, [B]gdyby np. pies posiadał obrożę[/B] i biegł spokojnie w kierunku myśliwego do domu widocznego w oddali tą samą drogą polna, którą idzie myśliwy, jakkowiek to sam myśliwy upoważniony jest do dokonania oceny i [B]samo posiadanie obroży nie od razu musi wykluczać zdziczenie[/B]. Odstrzał jest dozwolony w odległości ponad 200 m od zabudowań, a mając inne rozwiązanie, np. jeżeli znany jest właściciel psa czy kota należy się powstrzymać ze strzałem i z nim poważnie porozmawiać. [B]Ustawa o lasach zakazuje puszczania psów luzem w lesie i właściciela można ukarać za takie działanie. [/B]Na koniec warunek ostatni, teren na którym spotykamy zdziczałego psa lub kota musi być terenem, na którym występują zwierzęta łowne. Jeżeli spotykamy psa lub kota na terenie ogrodzonym, to nie zagrażają one tym zwierzętom.[/quote]

Przepraszam a czyja to jest interpretacja-[B]podaj podstawe prawną/ustawową,[/B] a nie to co mysliwi maja na mysli.:roll:


A tak wogole nigdzie nie jest powiedziane a wrecz przeciwnie,ze pies podbiegnie do kazdej obcej osoby-to chyba jest naturalne ze nie podbiegnie, z wyjatkiem labkow:loveu:;)

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

Jesli wlascicielka wolala psa, to znaczy, ze nie byl to pies zdziczaly i bez opieki, starala sie odzyskac nad nim kontrole - moim zdaniem, nie wiem, jak zinterpretuje to prawnik. Choc z doswiadczenia wiem, ze przed laty uszlo bezkarnie zastrzelenie psa dziesiec metrow od domu. Bo pies byl przed drzwiami i zaszczekal na mysliwego = obcego czlowieka = podchodzacego do drzwi - a strzal oddany byl w strone domu. Pan mysliwy stwierdzil, ze sie przestraszyl i dlatego strzelal. Zadnej kary nie poniosl.

Zofia

Link to comment
Share on other sites

Cytat: " [I]sam myśliwy upoważniony jest do dokonania oceny[/I] "

Ja kiedyś miałam taką sytuację: byliśmy w lesie na grzybach, pies chodził przy nas spuszczony ze smyczy. Spotkaliśmy myśliwego, ktory wyskoczył do nas " z mordą", że jak nie zabierzemy tego psa, to on go zastrzeli, bo może...
...widać jak dokonują oceny...:shake:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...