Jump to content
Dogomania

Orzechowce nadal potrzebujĄ pomocy!


iwop

Recommended Posts

Jest lepiej niz było ale do tego zeby powiedziec "dobrze" bardzo daleko zmiany zachodza bardzo powoli niestety, a tam najbardziej mozna narzekać na brak kompetencji wsrod pracowników... nie wszystkich oczywiście no ale..... jak bysmy mogły byc częściej to wiele spraw toczyło by sie inaczej i szybciej

Link to comment
Share on other sites

Na zebraniu"Nadziei"była radna,prosiła,mówiła,że czekają na nowe stowarzyszenie,bo nie bardzo wiedzą,co dalej...Myślę,że jeśli zajdzie taka potrzeba pewnie staniemy do przetargu.Tylko,że miasto też musi się lepiej starać.Nawet najlepsze stowarzyszenie z najbardziej wykwalifikowanymi osobami niewiele zdziała samo,bez wsparcia miasta...A miasto najwyraźniej stosuje spychologię...Umywa rączki,nie widzi problemu...Ideałem byłobny w ogóle przenieść schronisko w bardziej dogodne miejsce...A nieszczelne boksy były już 10 lat temu...Myślę,że jedynie dobra izolacja psów od suk i sukcesywnie wykonywane kastracje i sterylizacje mogą powstrzymać ten rozród...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gagata']
Mówiono mi, że tam jest już dużo lepiej... nowe budy,nowy zarząd, nowa kasa...[/quote]
Gagata, a kto ci to mówił ? Nie ma nowego Zarządu, nie ma nowej kasy,
a budy do schroniska trafiły przez nasze ręce od sponsorów. Dziesięc podwójnych i 10 pojedynczych. I co z tego, kiedy w największe mrozy w grudniu /ponad minus 10/ stały zrzucone na środku schroniska bo nie miał kto rozlokowac ich po boksach a psy marzły w dziurawych na klepisku bez podłogi. Budy które załatwiłysmy ostatnio, stały też ponad miesiąc na środku bo nie miał kto włożyc i jeszcze kierowniczka oburzala sie na nas że nie takie rozmiary jakie chciała. Więc kiedy w sobotę byliśmy w schronisku - Żaba i Rafał spokojnie we dwóch porozstawiali je po boksach. To zwykłe gnojstwo ze strony pracowników, przecież tam codziennie jest 2 facetów na zmianie i bez problemu sami mogli to zrobić. Tylko chcieć trzeba.
Miasto wykazuje dobre chęci, robi plany, zakupiło 5 fajnych boksów ale żeby to wszystko miało ręce i nogi - potrzeba odpowiednich ludzi do prowadzenia schroniska. Dwóch pracowników w miarę sie sprawdza ale cała reszta nie. I tu jest basis problemu.

Link to comment
Share on other sites

na Orzeszki nadal można wpłacać na konto z pierwszego postu czy teraz na inne? bo ja zawsze wpłacam na te z pierwszego postu ale gdzieś pisano że wpłacać mozna też na inne i teraz nie jestem pewna na jakie mam wpłacać? a mam co jakiś czas drobne sumy z mojego bazarku [URL]http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=103905[/URL]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='żaba88']Beciu jesteś pewna że jest 2 pracowników na zmianie?[/quote]


Tak było do niedawna, teraz Marcin odszedl to braki kadrowe są.
Ale jakby nie patrzeć to przecież zahaczają sie jeden o drugiego i przenieśc budy nie było problemem. Ile wam to Żaba zajęło ? 20 minut ? No może troszkę dłużej bo przy okazji sprzataliście boksy.
Ja nawet myślę że pracownicy by to zrobili bo przecież Janusz i Marian od roboty nie uciekają, tylko dyspozycji brak......:shake:

Link to comment
Share on other sites

Jezeli ktos ma jeszcze wátpliwosci, co do koniecznosci usypiana slepych miotów, przeczytajcie w jakich cierpieniach konczá niechciane psy swojá agonié zycia.

Cytujé z innego wátku:

"Teraz info o ratowanej suni i kolejne dane kosztowe. Sunia już nie będzie miała swojego wątku, wyjaśniam więc sytuację wobec tego na wątku charci.:-(
Pani Ela dostała cynk o spanielce, która błąkała się po ulicach w Łodzi
i ponoć została przygarnięta przez ludzi mających rodzaj rancha z końmi.
Wiedziałyśmy tylko, że sunia jest ślepa i jest obawa o to końskie otoczenie. Zależało nam na jej oczkach więc pojechaliśmy - ja, p. Ela, mój mąż. W rodzaju boksiku końskiego, w stercie słomy leżała staruszka spanielka (wiek według wetów ok.14lat), zaćma na oczkach, głucha, brudna, zalepiona słomą, śmierdząca odchodami końskimi, sierść, zwłaszcza na uszach - jeden gnój. Obraz psa zapomnianego przez Boga
i ludzi. Nie wiemy jak długo tam była, w nerwach nie zapytałyśmy, zabrałyśmy sunię i koniec. Oddano nam ją bez oporów. Miałyśmy kluchy
w gardle.......

Dlaczego w takim pędzie ją zabierałyśmy? Ponoć tam, u tych ludzi, był wet do koni, widział sunię, stwierdził, że jest OK., a zaćma zaćmą i już. Nie dowiem się chyba, gdzie leży prawda (może wet jej w ogóle nie oglądał???). Jeśli wet oglądał sunię to też musiał mieć zaćmę, pozostaje też pytanie, jak ci państwo mogli przegapić to co zastałyśmy???

Sunia, po wyjści z boksiku wciąż rozkraczała się i kucała, coś ją parło. Zobaczyłyśmy pupę - olbrzmi, nie perforujący na zewn. guz (jak mała kocia główka). Jak to mogło umknąć gospodarzom???

P.Ela uznała, że to ropomacicze jak byk, więc piorunem do lecznicy mojego doktora. Nie zastałam go ale już się wcześniej zdzwoniliśmy i Pani doktor na miejscu dostała info, że będziemy. Pani Doktor sama była przerażona tym, co zobaczyła i też stawiała na ropomacicze. Pobraliśmy krew, rozpatrywaliśmy USG ale w przypadku p.Eli badanie pomnożyłoby koszt (przed nami była wizja operacji), a sunia i tak miała być operowana i to na biegusiu.

Wynik krwi powalił Panią laborantkę, a i mojego doktora. Nie zetknął się dotąd z poziomem leukocytów 102tys.:-( Znów za telefon i na wariata uzgodnienie operacji dla suni na dziś. Mój doktor zrezygnował z dnia wolnego i zasuwał do Łodzi by operować sunię ze swoim kolegą.

Psychicznie nie miałam siły, i w ogóle tego dnia możliwości, by jechać z Panią Elą ale z nią i sunią był mój mąż. Nie można było zostawić kobiety samej. Już w sb. była kłębkiem nerwów.

Z mężem miałam gorącą linię smsową. Sunia nadawała się do otworzenia więc tak zrobiono. Okazało się, że wewnątrz jest olbrzymi guz, porozsiewany naciekowo, gdzie popadnie, a to co sterczało na zewnątrz to była skromna jego część. Uciskał na pęcherz, macicę...z tego, co wiem od męża (siłę w sobie by zadzwonić do Doktora znajdę jutro, dziś z furii, złości na takie zaniedbanie suni, której się dało dom, siedzę i wyję na raty)
do wycięcia była niemal połowa psa, a nie wszystko by się dało usunąć.
Pewno mało precyzyjnie to teraz wyjaśnię ale (to przekaz męża), próba częściowego wyłuszczania musiałaby oznaczać rozpłatanie całej niemal suni i cięcie od podbrzusza i strony grzbietowej.

Wczoraj powiedziałam Pani Eli, że jeśli cokolwiek wzbudzi jej wątpliwości
w gabinecie, zechce zabrać sunię, konsultować ją gdzieś indziej, nie zgodzi się z opinią weta to ma się kierować dobrem psa i podjąć decyzję
w zgodzie z samą sobą. Słowem - nie zastanawiać się co pomyśli dowolny doktor, wiedziałam, że mój się na nic nie obrazi, bo to kochany człowiek...

Mąż wysłał mi po jakimś czasie smsa, że zapadła jednak decyzja o uśpieniu suni. Mała przeszła miesięce katorgi bólów nowotworowych, a stopień zaawansowania choroby był taki, że nie szło jej oczyścić z całości nowotworu. Operacja odbarczyłaby macicę, pewno pęcherz z ucisku ale potem zaczęłaby się polka kolejnego rozrostu. W tym przypadku pech życia tego psa, zaniechanie przesądziły sprawę.
Po rozmowie Pani Eli z doktorami zapadła decyzja o nie przedłużaniu psu życia o niewiadomy czas ale czas w dalszym cierpieniu.
Jeszcze się nie otrząsnęłam z szoku, że...można kochać konie, dbać o nie, a taką bidę wrzucić w słomę, nawet nie pousuwać jej pęków pozlepianej sierści, patrzeć, że kuca, że wypływa jej ropa...lub...poprostu tego nie dostrzec."

Link to comment
Share on other sites

[quote name='emilia2280']Jezeli ktos ma jeszcze wátpliwosci, co do koniecznosci usypiana slepych miotów, przeczytajcie w jakich cierpieniach konczá niechciane psy swojá agonié zycia.

Cytujé z innego wátku:

"W rodzaju boksiku końskiego, w stercie słomy leżała staruszka spanielka (wiek według wetów ok.14lat), zaćma na oczkach, głucha, brudna, zalepiona słomą, śmierdząca odchodami końskimi, sierść, zwłaszcza na uszach - jeden gnój. Obraz psa zapomnianego przez Boga
i ludzi. Oddano nam ją bez oporów. Miałyśmy kluchy
w gardle.......


Jeszcze się nie otrząsnęłam z szoku, że...można kochać konie, dbać o nie, a taką bidę wrzucić w słomę, nawet nie pousuwać jej pęków pozlepianej sierści, patrzeć, że kuca, że wypływa jej ropa...lub...poprostu tego nie dostrzec."[/quote]


Matko jedyna......:-(

Link to comment
Share on other sites

Z budami tak samo mnie razi to ,ze w betoniakach zawsze są co najmniej ze trzy psy duże i np nie dające sie połączyć z innymi;ale w ich boksie są 2 ocieplane budy.Pies jest tam min.1/2 roku,ale nie opłaca sie im budy wynieść i dać tym co jej prawie nie mają/bo to w czym mieszkają trudno budą nazwać/Przecież ze trzy boksy powinny miec jedną bude.Bywa ze psy mają"bude"tylko sie do niej nie zmieszczą/np obecnie Frodo/W tej chwili mam duży żal do kierowniczki,ze nie potrafi wydać własciwych dyspozycji.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...