Jump to content
Dogomania

Jeden pies martwy, drugi odebrany wariatce już w nowym domu..


tamb

Recommended Posts

  • 3 weeks later...

jestem, odnalazłam wątek. Przeczytałam newsy (na Norkowym wątku) i zrobiło się trochę strasznie. Jak natchnąć Was nadzieją?
Bardzo by się chciało, żeby Milusia jeszcze była z Wami, żeby pojechała do ulubionej D. na wiosnę... Pozdrawiam cieplutko i trzymam kciuki.

Link to comment
Share on other sites

9 minut temu, jotpeg napisał:

jestem, odnalazłam wątek. Przeczytałam newsy (na Norkowym wątku) i zrobiło się trochę strasznie. Jak natchnąć Was nadzieją?
Bardzo by się chciało, żeby Milusia jeszcze była z Wami, żeby pojechała do ulubionej D. na wiosnę... Pozdrawiam cieplutko i trzymam kciuki.

Bardzo dziękuję! Od kilku dni Milunia coraz gorzej je, do tej pory miała ogromny apetyt, a teraz muszę ją karmić z ręki. No i w moczu zauważyłam wczoraj odrobinę krwi. Od ostatniego USG, czyli od 10.12, które wykazało,że nowotwór bardzo szybko rośnie, każdy dzień był nam jakby podarowany, ale teraz to chyba początek końca. Staram się nie myśleć, co będzie jutro. Nie wyobrażam sobie momentu, że trzeba będzie ją uśpić, lecz przecież, gdyby miała cierpieć, to będzie to konieczne. A w D. byłyśmy nawet w ostatni weekend, spacerowałyśmy sobie po polach, a ja cały czas miałam w głowie, że to może już ostatni raz...

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...
20 godzin temu, dorota1 napisał:

Dziękuję wszystkim za słowa otuchy.:) Sama w to nie wierzę, ale jest jakby lepiej, apetyt Milusi wrócił, jest wesoła. Teraz jesteśmy przez tydzień na wsi i chodzimy sobie na długie spacery. Milunia robi wrażenie bardzo szczęśliwej :)

To dobrze. Pozdrawiam Was

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...
  • 3 weeks later...

Cuda spływają też na zwierzaczki!!! Mila miała robione teraz USG i ten złośliwy guz, który w grudniu urósł w ciągu sześciu tygodni dwa razy, stanął w miejscu!!! Od 10. grudnia się nie powiększył. Ja traktuję to w kategorii cudu. Święty Franciszek czuwa nad naszymi podopiecznymi :)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Z Milunią jest kiepsko. Nie je, nie pije, wymiotuje. Jest po dwóch kroplówkach, w poniedziałek robimy badania krwi. USG robiliśmy wczoraj, guz nadal się nie powiększył, ale z nią jest źle. Trzymajcie kciuki. Nie wiem, jak ja to przeżyję, ale na pewno nie pozwolę, by cierpiała. Jesteśmy na wsi, stąd dojeżdżamy 25 km do weta (trafiliśmy na weterynarza specjalizującego się w onkologii), w poniedziałek idziemy do naszej pani doktor w Krakowie. Milusia na wsi zawsze była taka radosna i szczęśliwa, a teraz jest zupełnie obojętna.

Link to comment
Share on other sites

20 godzin temu, jotpeg napisał:

oj, wiem jak to jest; nagłe pogorszenie i to na letnisku, gdzie zawsze sama radość życia;
nerwy i cierpienie, nieswój wet, nawet dobry, ale obcy, stres i bezradność.
Myślę o Was!!!!

oj tak, zamiast wypocząć, to przeżyłam koszmar. Jutro rano wracamy do Krakowa i jedziemy do naszej pani doktor. Milusia pije wodę, ale nic nie je i ledwo trzyma się na nogach. Chyba zbliża się czas rozstania. Nie mogę normalnie funkcjonować, nie wiem, jak będę w stanie pracować. To jest straszne.

Link to comment
Share on other sites

świetnie rozumiem, bo podobnie mieliśmy z obsuwą kota Miciusia  w październiku; to miał być wypoczynek + imieniny TZ na letnisku. A była walka o życie i co dzień kroplówki. Podczas pooperacyjnej opieki nad pieskiem Norkiem schudłam 5 kg w ciągu miesiąca. Choroba zwierzaka to jest gehenna.
Myślę o Was ciepło. Życzę siły i zdrowia.

Link to comment
Share on other sites

Zrobiliśmy dziś badania i okazało się, że powodem problemów Milusi są nerki: mocznik 350 (norma 80), kreatynina 5,9 (norma 1,7), ale będziemy walczyć. Codziennie kroplówki plus leki. Jotpeg, ogromnie dziękuję za słowa otuchy. Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

kroplówki ogromnie dużo dają, bądźcie dobrej myśli!!!

akurat mam doświadczenie z kotami nerkowymi, płukanie kroplówą ratowało im życie.
Nasz Miciuś (wątroba) miał kroplówki co 5-6 godzin codziennie (wenflon i sami robiliśmy - TZ wziął urlop); to było w październiku, i kot żyje i jest z nami.

Link to comment
Share on other sites

O 31.05.2016 o 10:38, jotpeg napisał:

kroplówki ogromnie dużo dają, bądźcie dobrej myśli!!!

akurat mam doświadczenie z kotami nerkowymi, płukanie kroplówą ratowało im życie.
Nasz Miciuś (wątroba) miał kroplówki co 5-6 godzin codziennie (wenflon i sami robiliśmy - TZ wziął urlop); to było w październiku, i kot żyje i jest z nami.

Robimy kroplówki, podajemy Azudyl (lek pochłaniający mocznik), ale jest coraz gorzej. Milusia już tylko leży, a z pyszczka sączy się jakaś krwista wydzielina. Nie wiem, czy wytrzymamy ten tydzień ( w poniedziałek mamy badać krew). Najbardziej się boję, żeby ona nie cierpiała, ale eutanazja też taka całkiem bez bólu nie jest. Te dni teraz, to jakiś koszmarny sen.

Link to comment
Share on other sites

Godzinę temu, tamb napisał:

Trzymaj się jakoś kochana. Bardzo smutno. Zrobiłaś wszystko, co można było.

Dziękuję Tamarko, wciąż słyszę jej oddech, jak umiera. Pociesza mnie tylko to, że nie cierpiała, zasnęła, a ja byłam obok, ale nic nie mogłam zrobić. Moje słoneczko kochane...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...