Jump to content
Dogomania

Anioły i Demony


lolka75

Recommended Posts

mowili ze odwolano koniec swiata... a do mnie dotarl

w wigilijny dzien, w przerwie w lepieniu uszek poszlam porzucac Boryskowi pileczke. U moich rodzicow jest taki piekny ogrod, moje pieski uwielbiaja go.
Borysek pobiegl pierwszy raz za pileczka, za drugim razem juz nie dobiegl do pileczki, zemdlal.
Do weterynarza dojechalam w 10 minut. Diagnoza............. ostra bialaczka........... szok, czarno przed oczami. Powtarzamy badanie, dokladnie taki sam wynik. Dostal zastrzyki, zlozone zamowienie do banku krwi, w czwartek ma byc transfuzja. Moj chlopczyk nie doczekal. Odszedl przytulony do mnie, w moim lozku, dzisiaj nad ranem. Odchodzac sluchal moich opowieci o wyprawach naszych wspolnych nam morze, o wyglupach w domu, o szalenstwach z Erykiem...



Zegnaj moj ukochany chlopczyku, dziekuje za wspaniale lata. Na zawsze zostaniesz w moim sercu, nikt ciebie tam nie zastapi. Kocham cie Borys

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 4.7k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Wczoraj cały dzień myślałam o Borysie... tak mi przykro. Taki piękny, radosny pies. Uwielbiałam oglądac zdjęcia w Twojej galerii.
Skąd u takiego młodego, żywiołowego psa taka straszna choroba...

A co u Maxiny? Czy odczuwa brak towarzystwa Boryska?

Lolka wiem, że to dla Ciebie trudne chwile i bardzo Ci współczuję. Jeśli będziesz czuła się na siłach pisz tutaj o Borysie, opowiedz nam o nim, takie wygadanie się czasami pomaga...

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...
  • 2 weeks later...

bardzo dziekuje dziewczynki za slowa otuchy
kazde wspomnienie strasznie boli... chcialam zamowic duze zdjecie Boryska, zeby powiesic na scianie... nie moge, kazde ogladanie zdjec powoduje okropny bol. Musze z tym jeszcze zaczekac:-(

Po powrocie do Holandii, najtrudniejszym momentem bylo wejscie do domu. Wszedzie jego zabawki, nawet taka sprawa jak poprzatanie jego kupy z podworka bylo koszmarem.
Ale ta sytuacja rozdarla mi serce:
Gdzy weszlismy do domu, a przyjechalismy w nocy, Maxina z piskiem wpadla do pokoju dziennego i obiegla go calego. Za chwile w pelnym pedzie wbiegla na pietro, zbiegla na dol i znow wbiegla na gore. Na gorze zawyla... ona nigdy nie wydaje z siebie takich dzwiekow. Nie moglam sie uspokoic... Pomimo 11 godzinnej podrozy, nie moglam usnac. Maxia zwyczajnie wolala Borysa. U moich rodzicow to bylo "obce miejsce", nie wiedziala za bardzo ze jednak Borysa nie ma, ze juz nie bedzie, myslala ze bedzie w domu....... nie bylo......... Kolejne dni to bylo przeszukiwanie znow i znow calego domu. Moja dziewczynka jako przywodca stada chciala znalezc zgubionego czlonka.

Hodowcy Boryska byli ze mna w ciaglym kontakcie, od chwili diagnozy dzwonili do mnie, konsultowali wyniki u swojego weterynarza, nawet szykowali sie do przyjazdu do Polski do nas. W momencie w ktorym Borysek umarl razem plakalismy sobie i zegnalismy sie z chlopczykiem za posrednictwem wideo rozmowy. Dostalam ogromne wsparcie od tych kochanym ludzi.

gdy wrocilam do Holandii, dostalam telefon z hodowli ze zapraszaja mnie na kawe, na wspominki, na rozmowe i na pewna propozycje...
Pojechalam z Maxina. Weszlam na podworko hodowli i zobaczylam mojego Boryska stojacego na stole groomerskim... ale to nie Borysek, to jego tata. Lzy zalaly mi oczy, oni byli identyczni, jak dwie krople wody. Hodowczyni przytulila mnie mocno, plakalysmy obie. Weszlam do domu. Jakie to wspaniale uczucie zobaczyc 5 bialaskow w jednym pomieszczeniu.
Hodowcy mieli dla mnie wspaniala propozycje. Sunieczka z tej hodowli stracila swoj dom z powodu takiego ze jej wlasciciel ma klopoty zdrowotne i w tej chwili juz jezdzi na wozku inwalidzkim. Suncia mloda, poltoraroczna. Piekna wesola, juz w pierwszej chwili uwalila sie obok mnie na kanapie i bez przerwy podawala lapke hihi. zaproponowano mi zebym zaopiekowala sie bialaska. Nie zastanawialam sie ani chwili. W ten sam dzien wracalysmy, trzy dziewczyny, do naszego domku.
Sunia to Dunblane Jazzsong of Neville, po domowemu Norah:loveu:

zdjecia juz niedlugo;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='malawaszka']Lolka spłakałam się znowu no :(


ale cieszę się ogromnie, że znowu masz dwa białaski, tym razem dwie dziewczynki - Norah jest piękna :loveu: z Maxina bez problemu się dogadały?[/QUOTE]

Ja rycze bez przerwy, czy to kiedys przestanie bolec? Tak prawde mowiac to ja niewiele pamietam z tych swiat.. wszystko takie zamazane, tylko Borysek lezacy obok mnie na lozku jest wyrazny....
Norka jest super, taka wariatka. Z Maxina nie bylo wielkich problemow. Maxia musiala jedynie wyjasnic zebami i "szczerym usmiechem":diabloti: mlodej kto jest kim w stadzie i mloda zalapala:p
no i musze wspomniec o wielkiej milosci Norki do kocisk. Trzeba Louisowi ucholca wylizac, Pepperkowi dupcie wywachac, az ten oburzony i zniesmaczony ucieka na poddasze:lol:

[quote name='Alicja']Loluś :loveu: siedzę i ślimtam :placz:....

Norę widziałam na FB , jest CUDOWNA , tak się cieszę że Maximka ma swoje stado ...to nigdy nie będzie Borynio , ale jest obok drugie biale futerko
Widać tak miało być , obie się potrzebowałyście[/QUOTE]

potrzebowalysmy siebie bardzo... mloda pomogla mi przejsc jakos okres tego najgorszego zalu. Teraz to taka pociecha. Ona jest mloda i szalona. Maxia to juz stateczna matrona, ma swoje "obowiazki", na przyklad: pilnowanie mojego obiadu przed kotami:evil_lol:, szczekanie na wszystko co slyszy za drzwiami... A Norah to szajba: skacze, biega, obgryza mi uszy, rozmawia (podobnie jak Borysek)... naprawde jest fajna:loveu:
[quote name='jambi']widziałam Norah na fb.... mimo to, wtedy jakoś nie zajarzyłam, że Boryska juz nie ma... myślałam, że trzeci :(

spłakałam się :([/QUOTE]

Jambi, te nasze pociechy odchodza zawsze za szybko... niektore jeszcze szybciej:-(

Norka nie jest wystawowa, ma mala wade w pigmencie powieki. Ale to zaden problem, jest dzieki temu unikalna:p:loveu:
Mam tylko jeden duzy problem.................... nie mam gdzie spac!!!!!:mad: Maxia i Borysek zawsze spali na podlodze, tam gdzie chlodno, Norka musi w lozku:roll:. Zlazi z wyra zeby sie schlodzic i wraca po pieciu minutach... i takie wedrowki cala noc:shake:

:loveu::loveu:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='FredziaFredzia']O, ja chętnie zobaczę nową białaskę. :) I dalej współczuję straty Boryska...[/QUOTE]

dziekuje Fredzia, ja ciagle nie umiem sie z tym pogodzic ze Borysa juz nie ma......


a oto bialas nowy, szalona Norka

[URL="http://imageshack.us/photo/my-images/89/snieg033k.jpg/"][IMG]http://img89.imageshack.us/img89/412/snieg033k.jpg[/IMG][/URL]


Uploaded with [URL="http://imageshack.us"]ImageShack.us[/URL]

[URL="http://imageshack.us/photo/my-images/829/snieg034.jpg/"][IMG]http://img829.imageshack.us/img829/5513/snieg034.jpg[/IMG][/URL]


Uploaded with [URL="http://imageshack.us"]ImageShack.us[/URL]

a tu przyklad tego ze zwierzaki maja moje potrzeby w tylnym otworku:mad:
[URL=http://imageshack.us/photo/my-images/841/suki005r.jpg/][IMG]http://img841.imageshack.us/img841/6131/suki005r.jpg[/IMG][/URL]


Uploaded with [URL=http://imageshack.us]ImageShack.us[/URL]

Link to comment
Share on other sites

Witaj Lolcia:)

Masz śliczną dziewczynkę :loveu:

Borys
[*] będzie zawsze w Twoim sercu, czas leczy rany, choćiaż z pewnyfi faktami nie możemy się pogodzić. Ja to wiem...

Wiesz, po śmierci Sparka
[*], ktoś powiedział mi, że zwierzak, który odchodzi zostawia swojego nastepcę i ja w to wierzę.

Będziesz miała wiele radości z małej białaski.

Link to comment
Share on other sites

Lolka, to wspaniałe, że się z Norką nawzajem odnalazłyście.Ona Cię potrzebowała, a Ty stworzyłaś jej nowy dom.


M&S - ja też odczułam na własnej skórze, że pies,który odchodzi przysyła swojego następcę. Nie wiem jak to się dzieje, ale tak jest. Już kilka razy po odejściu któregoś z naszych domowych czworonogów, ktoś przynosił małą kuleczkę, która potrzebowała pomocy, albo nie wiadomo skąd przychodził jakiś opuszczony kundelek przybłęda.
Kiedyś mieliśmy takiego Reksia, który miał wadę zgryzu(wystającą dolną szczękę) i wyglądał jakby szczerzył zęby.
Przybłąkał się do nas, przychodził do ogrodu, dostawał od rodziców jedzenie, bo żal było go tak zostawić, ale rodzice podchodzili do niego z dystansem, bo myśleli że na nich warczy. Dopiero tata, powoli go oswoił i przekonał się że Reksiu miał taką urodę.
Pamiętam, że był to jeden z najwierniejszych psów,nieodłączny towarzysz mojego taty. Był z nami kilka lat. Niestety tak samo tajemniczo od nas odszedł jak i przyszedł. Sąsiedzi nic nie wiedzieli, nigdzie nie znaleźliśmy jego ciała, ani na drodze, ani na polach... Może wiedział że odejdzie i nie chciał byśmy to widzieli... nie wiem.
Pamiętam każdego czworonoga, począwszy od wczesnych lat dzieciństwa. Podwórkowe kundelki, i te którymi już sama potrafiłam się opiekowac. Każdy z nich był wyjątkowy i każdy z nich odszedł za szybko.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...