Jump to content
Dogomania

chirurg miękki specj. (wstawianie sztucznych ścięgien) poszukiwany!!!


Myszaga

Recommended Posts

Kochani, teraz ja potrzebuję pomocy, bo zupełnie nie mam do tego głowy. Siedzimy przy psie na zmianę, bo pomimo szoku, operacji i bólu, musimy go pilnować, bo to jest chodząca energia i on jeszcze nie zdaje sobie sprawy ze swojego kalectwa.

Niestety ściegien tych przednich w tylnej łapie, odpowiedzialnych za prostowanie palców i przedramienia (tak jakby, nie umiem tego fachowo określić) nie udało się uratować, bo były poszarpane w niteczki.. zostały usunięte. Zszyto łapkę.. na brzuszku są rany kłute, niezszywane, bo mają się zrosnąć same, gdyż po zszyciu mogłyby ropieć. Na moją prośbę wykonano RTG jamy brzusznej i bioder, tam narazie nie ma oznak wylewów czy pęknięć jelit. Weterynarz powiedział, że mój opatrunek uciskowy zmniejszył znacznie krwawienie i to trochę pomogło, choć mógł być założony deko wyżej, ale i tak było nieźle (ale to tylko z tym). Łapka będzie bezwładna i prawdopodobnie przykurczona, gdyż brakuje "prostownika". Ścięgno Achillesa jest całe. Szwy będą ściągane za dwa tygodnie i wtedy wszystkiego sie dowiemy.. w dodatku został pokiereszowany ogon, ścięty w jednym miejscu do kości. Też został zszyty, ale nie wiadomo czy od połowy będzie sprawny i nic tam sie nie zrobi.

***I tu moja prośba, czy ktoś zna, lub ma kontakt ze specjalistą, który ma doświadczenie w zakładaniu sztucznych ścięgien u psów?
Gdzie, można wykonać taki zabieg i czy jest szansa na powodzenie?***

Mama, chce zrobić dla Ramzesa wszystko, bo życiem i radością tego psa jest bieganie i zabawa z piłką. Chcemy mu dać możliwość chociażby normalnego chodzenia (już nie mówimy o szaleńczych biegach jakie wykonywał), tak by łapa nie była mu ciężarem.

Link to comment
Share on other sites

Dzięki dziewczyny za namiary, będziemy szukać ratunku dla łapki. Narazie wszystko musi się wygoić...a nie jest dobrze.:shake:

Ogon bierze martwica...i tylko nadzieja nam została.

Wogóle mamy jakichś beznadziejnych wetów :( zawsze przeklinam to mieszkanie na zadupiu.. jak trzeba pomocy to i wet konował.. Jakbym dorwała tego kierowcę co potrącił naszego psa, to bym go własnoręcznie rozszarpała. Niestety nikt nic nie widział, lub też sąsiedzi kryją winnego..bo samochód widzieli i moment wypadku też! Mam podejrzenie czy to nie ten sam chłopak, który miesiąc temu zabił samochodem sunię mojej teściowej, na osiedlu, na chodniku..wkoło były dzieci..wszystkie płakały.. on chyba "specjalnie celuje" w psy, bo jakiż idiota pędzi 100km/h po osiedlu?! Zawsze gdy nas widzi, odwraca się..

Dziś kolejny raz byliśmy na zmianę opatrunku, który znów przykleił się do rany. Łapa nie jest już tak spuchnięta, ale wszędzie jest "dzikie mięso", brakło skóry na zeszycie ran, dosłownie jakby go ten samochód oskurował...Ramzes prubuje się nią podpierać przy chodzeniu, ale to już nie jest ten sam pies. Jest taki przygaszony. On już czuje co jest nie tak... Podkula łapkę. Męczą go nasze zabiegi, antybiotyki, masci i nie ma radości w jego oczkach. Nie ma zabawy, biegania z piłką i jego iskierki w oczkach przygasły. Już wiemy, ze szwy na pewno nie będą ściągane za tydzień..ani nawet dwa.

Nie wiecie ile taki zabieg by kosztował? , bo mama mówi że weźmiemy pożyczkę jeśli trzeba będzie.

Link to comment
Share on other sites

Dziś o 16.00 mama pojechała na zmianę opatrunków z Ramzesem i oglądnięcie jak ma się ogonek... no i wrócili... bez ogonka [IMG]http://szynszyle.info/forum/Smileys//default/21x16becze.gif[/IMG]
Ogonek chwyciła poważna martwica..i już nie pomagały maści ani antybiotyki. Ja wiem, że dla niego tak lepiej, ale nie wyobrażam sobie tego radosnego psiaka bez ogonka. To już 4 narkoza była, w ciągu dwóch tygodnii (teraz wystarczyło połowę dawki, żeby go uśpić, jest tak słaby i domęczony lekami). Dobrze, że Ramzes nie jest szynszylem... ale widać już zmiany. Ma zanik mięśni, ponieważ od dwóch tygodnii nie chodzi. A jego mięśnie były twarde jak drewno, był tak wysporotowany. Teraz ledwo ma siłę wstać i wyjść się załatwić. Strasznie mi go szkoda [IMG]http://szynszyle.info/forum/Smileys//default/icon_sad.gif[/IMG] Chodzi biedak opakowany jak mumia, z usztywnioną nóżką, która nadal nie jest taka jak powinna. Mam tylko nadzieję, że nie dojdzie do jej amputacji, tak jak ogonka. Chodzimy wszędzie z nim, żeby sobie krzywdy nie zrobił, żeby Tika (husky) go nie przewróciła. Ona ma chyba najgorzej, bo Ramzes to jej psia miłość. A ona przeciesz nie rozumie dlaczego on nie może się z nią bawić. Kładzie się tylko obok niego i patrzy... i patrzy... i zasypia przy nim..

Link to comment
Share on other sites

Przykro mi z powodu ogonka:(

A swoja drogą ja bym na Waszym miejscu i tak pojechała z psiutem do jakeigoś dobrego weta, nie wsiowego konowała, bo piszesz, że piesek nie czuje się dobrze... Chyba przydałoby się, żeby jakiś porzadny lekarz rzucił na niego okiem... żebyście potem nie zarzucali sobie, że czegoś tam nie zrobiliście dla pieska. Przy takich sprawach, o których piszesz dobry wet a kiepski wet to ogrooooomna różnica.
A pana jeżdżącego po osiedlu 100 km/h (!!!!:crazyeye: :shake: ) podałabym na policję...

Link to comment
Share on other sites

Basiaap,
my do każdego weta musimy jechać daleko, bo w naszym miasteczku nie ma żadnego :(
Jeździmy do Rabki Zdr. albo do Myślenic. Niestety Ramzes od małego źle znosi jazdę samochodem i nie wyrósł z tego. Ciągle wymiotuje, nawet jeśli nie ma czym. Po prostu dla niego nie ma jak tak zrobić żeby nie poczuł jażdy. A żadnych tabletek typu aviomarin nie można podać przed wizytą u weta :( Jakbyśmy jechali gdzieś do Wrocka czy Łodzi, to byłby koszmar, ale wtedy już trzeba będzie.

Link to comment
Share on other sites

Hej, hej już wszystko piszę. Zabiegana byłam..

W poniedziałek ściągnęłyśmy z mamą samodzielnie opatrunek odmaczając łapę w rivanolu. W tym samym dniu po południu mama pojechała z nim na ściąganie szwów. To co miało się zarosnąć, się zarosło...gorzej z tym gdzie nie było skóry. Tam jest dzikie mięso, które psikamy skórą syntetyczną, bo naturalnej ochrony nie ma. Ramzes jak narazie podpiera się łapką, z tym że czasami podkurcza ją całkiem w kolanie i tak stoi. Od tego dnia juz bez opatrunku. Łapkę smarujemy rivanolem z żelu, żeby nie spinało go przy schnięciu i gojeniu się rany.
Narazie mamy obserwować jak łapa sie będzie zachowywała i czy resztki ściegien zaczną się kurczyć czy nie. W jednym miejscu ścięgno nadal wystaje spod skóry, bo nie było jej tam na zaszycie..Psina nadal chodzi w kołnierzu, który przedłużyłyśmy z mamą o 20 cm przeźroczystą cienką pleksą ponieważ oryginalnie był za krótki i pies wszystko sobie rozszarpywał. Taki dał mu wet. (Nie wiem kto wymyśla takie krótkie kołnierze?!). Takze karmimy go z ręki, bo sam nie moze wsadzić łebka do miski i wodę też podajemy mu w małej miseczce do środka tutki.
Otarcia na jądrach juz sie zagoiły i strupki odpadają.
Ogonek ładnie się goi, ale jeszcze swędzi, bo co rusz Ramzes chce coś tam majstrować i napotyka językiem na pleksę.

Toska, jakiego weta polecasz z Krakowa? Może z Arki? Ja tam jeżdziłam z szynszylami, bo p.lek.Baran jest specjalistą od futerkowców, ale nie wiem jak tam jest z psami.

Jeżeli ścięgno faktycznie nie da za wygraną i pies zacznie chodzić na palcach, to pojedziemy do Krakowa.
Narazie wet kazał nam obserwować i powiedział, że nie ma co psa narażać na kolejne szycie itp. Ja już sama nie wiem co robić. Mama tak samo.
Wiemy, że na rekonwalescencję potrzeba czasu. Jak tylko łapka przestanie go boleć, to zaczniemy z nim ćwiczyć i masować mu mięśnie, bo on już 3 tygodnie nie biega, tak jak biegał i wszytko zwiotczało :( Poza tym cały czas do przedwczoraj był na antybiotykach, coraz to innych...i na kefirku. Polubił kefirek :) Ale już wrócił ma apetyt, już się zrywa jak słyszy dzwonek do drzwi (dlatego my z mamą zawsze wczesniej lecimy, zeby ktoś nie dzwonił, bo pies nam zwariuje ze sczescia, że ktoś przyszedł i z bólu bo sie zerwie na łapy.). echh..ciezko jest, ale już troszke lepiej :)

Link to comment
Share on other sites

Toska, dziękuję za namiary :)
Za jakiś miesiąc będę uderzała do Krakowa, bo jednak pies zaczyna nam chodzić z całkiem podkuloną łapą i jak tylko zrehabilitujemy się względnie z całym organizmem, to rozpoczniemy działać z łapą.

Będę pisała na bieżąco co i jak z Ramzesem jak tylko z czymś ruszymy.
Dziękuję Wam Wszystkim za rady.:p

Pozdrawiam,
Mysza

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...
  • 1 year later...

Od wypadku Ramzesa minął ponad rok. Bilans rehabilitacji bez wszczepiania ścięgna i tak był duży. Leki, maści, smarowidła, sztuczna skóra, pilnowanie dniami i nocami żeby pies nie rozlizywał rany, której prawie niczym nie dało się ochronić, kilkakrotnie rozlizany ogon przez który pies mógł odjechać. Minał rok i co... i Ramzes jest wspaniałym, radosnym, biegającym i skaczącym terierem, takim jak był zawsze sprzed wypadku.
Podczas kilku miesiecy rehabilitacji posiwiał znacznie na pyszczku i na brwiach, a ma dopiero 5,5 roku. Podczas leczenia najgorzej było z ogonkiem, który nie dawał Ramzesowi spokoju, ciagle był punktem zapalnym i ciagle męczonym przez psa, jednak w końcu sie udało i kikutek ogonka także wyleczono do końca, z całego ogonka zostało tylko pół.
Teraz nasz piesek wariuje jak dawniej, skacze na ponad 1,2m wysoko i za nic ma swoje kalectwo. Jednym słowem terier jak sie patrzy.
łapa zagoiła sie niesamowicie dobrze, jednak długo były na niej, tzw, dzikie mięso, teraz jest w tych miejscach ubytek mięsni i łapka jest chudsza, jednak nie podwija sie przy bieganiu, nie powłóczy, pracuje jak normalna zdrowa łapa. Możliwe iż pies zawdziecza normalne funkcjonowanie bez ścięgna, dobrze wysportowanym mięsniom sprzed wypadku. Bo nasz terierek to 15 kg ubitego, sportowego ciałka. Na szczęscie obyło sie bez wszczepu sztucznego ściegna, który naraziłby psa na dodatkową operacje i leczenie. Ostatno widział go weterynarz który zszywał strzepki mięsni po wypadku, mówi, że nie moze sobie wyobrazić jak to ise stało że wszystko funkcjonuje tak dobrze, że wie ile przeszliśmy przy leczeniu Ramzesa, ale mimo wszystko podziwia naszą wytrzymałość i determinacje, ponieważ niejeden wet nie dałby łapie szansy. Trzymajcie kciuki za Ramzesa ("psa kochającego wszystko co żywe"), beztroskiego, małego, czarnego kundelka ze chronu, żeby dożył u nas już bez takich cierpień, do końca swoich dni :)

Dziękuję jeszcze raz osobom które podawały adresy klinik i wetów, na szczęscie ich wykorzystane nie było potrzebne.:multi:

Link to comment
Share on other sites

Jak dobrze , że się odezwałaś :lol:, tak długo nie było żadnych wiadomości ...
Wspaniale , że Ramzes wrócił do formy , że jest sprawny , zapomniał o przeżyciach , choć biedaczek nacierpiał się bardzo !!!
Radosny , skaczący psiak , to Wasza zasługa , widać , że bardzo go kochacie :lol:
Zdrówka Wam życzę :lol:, wygłaskaj malucha od ciotki Toski :lol:

a jakieś Ramzeskowe zdjęcie byłoby tu baaardzo mile widziane !!!

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

ojej az mi sie łezka zakręciła z tak fajnego zakonczenia..jak czytałam o zaniku mięsni,ciagłych antybiotykach,operacjach jedna po drugiej.. itd.. to jak bym o swoim kocurku czytała. czekam z niecierpliwoscią kiedy wróci do swojej starej formy sprzed maja .. bo juz od maja walcze o jego zdrowie..i tak naprawde dopiero w pażdzierniku mamy poprawę, kiedy zdecydowaliśmy sie na ryzykowna operację..(Trzecią) ale u super specjalisty - który naprawił to co poprzedni chirurg spartolił przy dwóch operacjach w ciagu dwóch tyg...
Kocio ciagle chudy.., dupinka jak orzeszek, kruchutkie to takie ,że strach na rece brać.., czekamy kiedy odbuduje mu sie masa mięsniowa..

dla mnie ta historia Ramzesa jest bardzo podnoszaca na duchu i daje wiele nadzieji na dalsza rekonwalescencję;-))

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...