Jump to content
Dogomania

Pies na wsiach i małych miejscowościach


Viktor1992

Recommended Posts

Witam była dzisiaj u nas koleżanka i ma ona pewnien problem. Otóż pochodzi ona z małej miejscowości takiej do 1500 mieszkańców w sumie jest tam nawet pare gospodarstw ale to mały procent, kilka zakładów no i wiadomo las łąki dużo zieleni i przestrzeni;) A problemem są bezpańskie psy, w sumie nie wiadomo czy bezpańskie czy jakie. Ma ona suczke wysterylizowaną, zadbaną no i po wszystkich szczepieniach którą "adoptowała" od znajomej nie dawno no i pojawił się problem. Wczesniej na to nie zwracała uwagi ale te psy cały czas lataja na łąkach i w oklicach lasu do ludzi podobno nie są agreswyne no ale odkąd koleżanka ma psa dowiedziała że nie są wcale takie przyjazne. Otóż ona ma dom z ogrodem ale wiadomo że teraz jest ładna pogoda a ona jak i pies lubią ruch;) biegają razem do lasu, tam był spokój, problem pojawił się gdy wracała z psem, te bezpańskie podbiegły i zaczęły niby sie witać ale tej suczce koleżanki sie to nie spodobało i zaczeła odganiac je na co te zaczeły warczeć. Koleżanka przywołała suczke wzieła na ręce mimo że ta lekka nie była i szybko do domu na szczęście była blisko, a te psy zaczęły ją obskakiwać chyba nie muszę mówić że się mocno przestraszyła. Jednak nie chodzi tylko o to że te psy tak robiły a o to że nic o tym psach nie wiadomo, kogo są, skąd czy szczepione. Jest to mała miesjcowość ale ludzie się sobą nie interesują dopóki cos sie nie stanie, jest to taka specyficzna społeczność, nikt nie wie kogo te psy są, wiadomo tylko że są od dawna a nieraz przybywa latem (chyba wiadomo dlaczego:/) i nie raz ubywa (najczesciej potrącone). Koleżanka podejrzewa że są to psy "zakładowe" te które mają pilnować zakładów lub te z gospodarstw na obrzeżach miasteczka. Tylko sęk w tym że ta sprawą od dawna nikt sie nie intersuje do "centrum" się nie zbliżają, ludzi nie atakują niech sobie biegają. Wiadomo straży miejskiej nie ma, schroniska też nie i to w całym powiecie, a policja niby jest ale jakby jej nie było. Co więcej gmina mówi że u nich nie ma problemu bezpańskich psów:/ Jest grupa osób która pomaga psom ale oni to robią z własnych środków i tylko w swojej gminie, poza tym te niby bezpańskie na głodne nie wyglądają:/ Koleżanka nie wie co robić nie wie do kogo się zgłosić ta gmina nie ma przytuliska wątpie by mieli podpisaną jakąkolwiek umowę ze schroniskiem skoro problemu nie ma. Boi się też że jak zacznie coś robić to ludzie zaczna ją piętnować "bo czego ona się czepia" jesli te psy należa do tych gospodarstw badź tych zakładów. W sumie sama powiedziała że jak psa nie miała to problemu tez nie widziała, podpytała innych którzy posiadają psy czy im też to przeszkadza jednak oni najczęściej jej odpowiadali "żeby się coś pozytecznego zrobiła a nie głupotami zajmowała" Ona sama nie wie czy przesadza ale boi się teraz wyjść do lasu czy na łąki z suczką bo nie wie co nastepnym razem się stanie jak te psy podlecą czy nie zaatakują jej psa bądź pogryzą i czymś zarażą:/ Pytanie czy można w ogóle coś z tym zrobić? Czy jest ktoś może w pdoobnej sytuacji lub pochodzi z małej miejscowości? Jak w innych miasteczkach i wsiach rozwiązuje takie problemy. Ja ogólnie sądze że taki problem dotyka więcej mniejszych miejscowści i wsi:/ Chciałem coś kolezance poradzić ale szczerze powiedziawszy sam nie wiem co:/

Link to comment
Share on other sites

Takie psy z reguły agresywne nie są, żyją swoim własnym trybem, kontakty między nimi są bardziej naturalne niż w osiedlowej ciasnocie. Sam piszesz, że warczenie było odpowiedzią na zachowanie suni. Niestety tamtego psa nikt nie kontroluje, nikt go nie odwoła, więc jedyne co może pomóc to próba stworzenia pozytywnej relacji między psami. To ważne dlatego, że te psy znów się spotkają i jeśli tamten źle sobie zapamięta sunię, jego zachowanie może ulec zmianie. Można podejrzewać, że po tym obwarczeniu następnym razem tamten pies po prostu ją minie albo oszczeka z odległości, ale to tylko przypuszczenie. To jest rozwiązanie na teraz - zakolegować sunię z tymi psami (i mieć nadzieję, że niczego nie roznoszą), a sprawę uporządkowania gminy rozciągnąć w czasie. Inaczej jedyne co koleżanka osiągnie, to niechęć innych ludzi, a w takich małych społecznościach to spory kłopot. Prawdę mówiąc wątpię, żeby cokolwiek wskórała, niby gmina jest ustawowo zobowiązana do stworzenia planu kontroli populacji zwierząt na jej obszarze, ale skoro skarg na bezdomne psy nie ma to znaczy, że nie ma bezdomnych psów. A to że psy biegają luzem bez nadzoru - jak tylko gmina ustali kto jest ich właścicielem, ten z pewnością zostanie ukarany. Tyle że do złapanego psa nikt się nie przyzna...

Link to comment
Share on other sites

Nie ma chyba innego sposobu jak zgłaszać, zgłaszać, zgłaszać ... do bólu.
Jeśli koleżanka się boi, to może nosić w kieszeni gaz pieprzowy. Prawdopodobnie do ataku nie dojdzie i nie będzie musiała go nigdy użyć, ale w razie konieczności, taki gaz odstraszy a krzywdy nie zrobi ( choć psiknięty w same oczy może zdaje się poparzyć, więc musi podejść rozsądnie do nauki użycia takiej broni ) . 

Link to comment
Share on other sites

Bo w takich miejscach trzeba kablować z finezją. A takie rady, żeby nauczyć się cierpliwości albo próbować się zakolegować, to o kant stołu można rozbić, jak te psy kiedyś ją zaatakują; bo np. weszła na ich kawałek łąki czy lasu. Niestety piszę z doswiadczenia.

 

 

Boi się też że jak zacznie coś robić to ludzie zaczna ją piętnować "bo czego ona się czepia" jesli te psy należa do tych gospodarstw badź tych zakładów.

 

Aha, ludzie tak mówią. A potem zgroza i machanie szabelką jak coś się stanie. Pamiętacie może, tą nagłośnioną sprawę o matce z wózkiem zaatakowanej przez 3 psy?

W mojej gminie też większość psów latała luzem do momentu, kiedy została pogryziona dwójka dzieci i policja zaczęła wlepiać mandaty i ostrzeżenia.

 

 

Co więcej gmina mówi że u nich nie ma problemu bezpańskich psów:/

 

Nagrać psy i pokazać. Nikt tak nie będzie szedł w zaparte jak lokalny polityk, któremu sytuacja jest nie na rękę. Mi w tym tygodniu powiedziano, że zakojcowane szczeniaki nie potrzebują miski z wodą bo przecież piją mleko matki ( trzymanej w tym samym kojcu)...

Gminy, zwłaszcze te biedne, wypierają się problemu bo zwyczajnie nie mają środków na bezdomne psy. Podpisanie umowy ze schronem kosztuje ok 600zł, a za każdego odłowionego psa muszą jeszcze dołożyć 2800zł.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Dziękuje za odpowiedzi wszystkie jej przekazałem i przy okazji podpytałem jeszcze coś więcej i tak dowiedziałem sie że ona codziennie tych psów nie widuje 3 badź 4 razy w tygodniu o różnych godzinach. Mieszka dosyć blisko więc widzi je nawet z okna. Co więcej dowiedziałem się że te psy latają tam od kliku lat...:/ a te które są porzucane (na szczescie nie przywiązane do drzewa w lesie) są albo przyagnięte przez mieszkańców albo i uwaga podobno te zakłady je również przygarnią jako psy strózujące. Sęk w tym że nie są pilnowane, rozmawiała z jedną sąsiadką i te psy faktycznie należą do jednego z zakładów, ale ona za bardzo nie chce interweniować bo tak jak niektórzy napisali boi się bo nie chce być napiętnowana, ponieważ te zakłady najczęsciej dają prace całej miejscowości.

 

"Niestety tamtego psa nikt nie kontroluje, nikt go nie odwoła, więc jedyne co może pomóc to próba stworzenia pozytywnej relacji między psami." tylko właśnie jak to zrobić, podpytałem jej jaki stosunek jej suczka ma do innych psów, odpowiedziała że jedne akceptuje drugie nie, ciężko chyba będzie zmusić polubić psu inne skoro on tego nie chce poza tym tak jak napisałaś dodatkowym utrudnieniem jest to że te psy latają bez nadzoru:/

 

"i mieć nadzieję, że niczego nie roznoszą" - no i tu jest właśnie największy problem ona właśnie najbardziej sie boi że nawet jak te psy będą sie akceptować to moga jej sunie czymś zarazić, a ona o nią bardzo dba, poza tym te psy na głodne nie wyglądają ale jak powiedziała do czystych tez nie należą i myślę że to może dla niej stanowic problem

 

"Prawdę mówiąc wątpię, żeby cokolwiek wskórała, niby gmina jest ustawowo zobowiązana do stworzenia planu kontroli populacji zwierząt na jej obszarze, ale skoro skarg na bezdomne psy nie ma to znaczy, że nie ma bezdomnych psów. A to że psy biegają luzem bez nadzoru - jak tylko gmina ustali kto jest ich właścicielem, ten z pewnością zostanie ukarany. Tyle że do złapanego psa nikt się nie przyzna..." - dokładnie są zobowiązane ale z róznych przyczyn sie z tego nie wywiązują, myślę że to jest dużo wiekszy problem, bo mentalnośc takich miejscowości jaka jest każdy widzi, co do kary tak jak mówisz jak psy złapią nikt się nie przyzna a nawet jesli to gmina pewnie nawet nie upomni zakładów bo te dają prace, spokój i zasilają budżet:/

 

"Jeśli nie są bardzo agresywnie nastawione, zaopatrz się w ultradźwiękowy odstraszacz - niespecjalnie drogi (chodzą po około stówy) a komfort spory." - to jest bardzo ciekawa opcja;) koleżanka była również nią bardzo zainteresowana, bardziej niż gazem;)

 

"Aha, ludzie tak mówią. A potem zgroza i machanie szabelką jak coś się stanie. Pamiętacie może, tą nagłośnioną sprawę o matce z wózkiem zaatakowanej przez 3 psy? W mojej gminie też większość psów latała luzem do momentu, kiedy została pogryziona dwójka dzieci i policja zaczęła wlepiać mandaty i ostrzeżenia." - dokładnie a jak sie coś stanie to płacz i lament, pomimo że te psy nikomu nic nie robią to nigdy nie wiadomo co może sie wydarzyć tym bardziej że co lato pojawiają się nowe psy i nikt dokładnie nie wie jak one się zachowają, no ale mądry polak po szkodzie, szkoda tylko że zawsze musi ktoś ucierpieć, żeby ktos się zajął problemem:/ Policja i mandaty nie w tej miejscowości bo zapewne gdybyś sie zapytała kiedy ostatnio ją widzieli mimo problemów to pewnie nie potrafili by odpowiedzieć, z tym jest problem nawet w wiekszych miastach a co dopiero w takich miejscowościach. Przypomniała mi sie śmieszna historia również pochodzę z małej gminy i pakujemy sie na wycieczkę do autokaru, kierowca pyta wychowaczyni czy wezwać policje by przeszukała autobus lub sprawdziła stan techniczy, na co nauczycielka "panie, spójrz pan która godzina myślisz że oni teraz wstaną" a była 8 rano...:D i śmiesznie i strasznie zarazem

 

"Gminy, zwłaszcze te biedne, wypierają się problemu bo zwyczajnie nie mają środków na bezdomne psy. Podpisanie umowy ze schronem kosztuje ok 600zł, a za każdego odłowionego psa muszą jeszcze dołożyć 2800zł." no i właśnie dlatego gminy ignorują problem albo je nie stać albo szkoda im pieniędzy, a z tego co czytam problem jest duży, co chwilę widzę tutaj albo gdzie indziej informacje o bezpańskich psach, niby co roku się coś robi ale problem jakoś nie maleje, ale nie winie tu tylko urzedników ale i ludzi którzy czasami zachowuja sie jak bezmózgi, zostawiają psy a potem lamentują ile to psów jest na ulicy:/

Link to comment
Share on other sites

o jest bardzo ciekawa opcja;) koleżanka była również nią bardzo zainteresowana, bardziej niż gazem;)

 

 

Tu jest opis działania - przykładowe urządzenie, jest kilka rodzajów na rynku:

 

http://www.mediasklep24.pl/odstraszacz-psow-dazer-ii-u-s-a-ultradzwiekowy.html

 

Jest to o tyle fajne, że używając go możesz robić minę p.t. "tralalala, co złego to nie ja" co przy użyciu gazu już nie wychodzi :-)

Link to comment
Share on other sites

Właśnie jak to działa, przecież nasz pies idący obok również będzie narażony na działanie, chyba, ze tylko kierunkowo i wybiórczo na skierowanego psa, nic nie jest napisane w opisie urządzenia na ten temat :(

 

Po pogryzieniu dwukrotnym mnie i mojego psa, zawsze mam ze sobą gaz pieprzowy, użyłam go tylko jeden raz i oby tak zostało na długo.

W miejscowości w której mieszkam biegają luzem psy bardziej lub mniej agresywne kiedyś próbowałam prosić właścicieli aby zamykali swoje psy ale to mowa trawa, psy nadal biegają i czasem czepiają się moich nóg i łap psa, strasznie to wkurzające.

Link to comment
Share on other sites

Pytanie o skuteczność takiego odstraszacza... Jeden wrażliwy pies zareaguje, inny się zaciekawi co to tak piszczy, kolejny bardziej agresywny zignoruje albo nabierze większą ochotę na zagryzienie tej piszczałki. Już nie mówię o psie przygłuchym... ;P
Można taki samemu zrobić za dosłownie kilka złotych. Te za stówę mają w środku dokładnie to samo (bo inaczej się nie da ;) ).

Link to comment
Share on other sites

Ja mam z wiejskimi pimpkami problem, kiedy są wielkości Onka.

Mniejsze zwykle czują respekt, a i Nikkou niekoniecznie ma potrzebę im cokolwiek udowadniać.

Psy duże zwykle niestety po prostu atakują :/

U mnie sprawę rozwiązało branie na spacery parasola - nie musze nim machać, wystarczy, że skieruję w strone delikwenta i to go trzyma na odległość.

Gorzej z grupą, jeszcze mi się co prawda nie zdarzyło, ale pewnie bym po prostu psa spuściła, żeby miał jakieś szanse...

Link to comment
Share on other sites

"Pytanie o skuteczność takiego odstraszacza... Jeden wrażliwy pies zareaguje, inny się zaciekawi co to tak piszczy,"

 

 

Dość skuteczne, raczej nie "ciekawi" ich bo dźwięk dla nich naprawdę przykry.

Nie działa na psa który ma akurat akcję p.t. ZABIJĘ, FLAKI WYPRUJĘ.

Link to comment
Share on other sites

Bo prey drive to ogromna siła.

 

Działa raczej na "zaciekawionych podbiegaczy do innych piesków".

 

BTW tego ustrojstwa jest trochę na rynku, nieco inaczej skonstruowane są te modele (choć zasada ta sama) - trzeba wybierać rozważnie.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...