Jump to content
Dogomania

Socjalizacja - do czego przyzwyczajać szczeniaka


Monieq

Recommended Posts

Witam,

 

szykując się na nowego psiaka w domu próbuję stworzyć listę rzeczy i sytuacji, z którymi powinnam szczeniaka zapoznać i do nich przyzwyczaić. Przy pierwszym psie wydawało mi się, że mocno przyłożyłam się do socjalizacji, ale np. nigdy nie widział z bliska motocykla i teraz mocno go one wyprowadzają z równowagi. Chciałabym uniknąć takich sytuacji przy następnym szczylu, dlatego proszę o pomoc w tworzeniu i modyfikowaniu listy, która póki co wygląda tak:

 

  • Obcy ludzie
  • Obce mieszkania, domy
  • Ulica – poruszające się samochody, motocykle, rowery
  • Wózki dziecięce
  • Parasol, deska do prasowania…
  • Maszynka do mięsa, mikser, odkurzacz…
  • Kosiarka
  • Komunikacja miejska
  • Sklep zoologiczny
  • Restauracja
  • Zostawanie samemu
  • Obce psy – po kwarantannie, wybierać łagodne!
  • Inne zwierzęta – konie, krowy…
  • Sprawdzanie zębów, dotykanie łap, pachwin itp. (weterynarz)
  • Szczotka, czesanie
  • Suszarka
  • Kąpiele
Link to comment
Share on other sites

przeciąg... jak drzwi trzaskają to pies moich rodziców (Astor)chowa się jak mysz pod miotłą :-) generalnie chodzi mi o nagły hałas. Radziłabym też przyzwyczaić psa do machania rękami, np w momencie aportowania. Astor na początku zamiast biec za patykiem to zwiewał w drugą stronę :) Ale to był pies po przejściach, którego ktoś zostawił jako szczeniaka w zimie w śnieżycy pod ikeą.

Link to comment
Share on other sites

Ja bym sobie darowała robienie takiej listy. Wystarczy zdrowy rozsądek i reagowanie wtedy, gdy szczeniak rzeczywiście czegoś się boi/coś powoduje u niego brak pewności.

 

Dużo tak naprawdę zależy od osobowości, charakteru konkretnego psa. Moja śp suka (po bardzo zrównoważonej matce, odważna, ciekawska) nigdy nie była w mieście jak była szczeniakiem, nie miała kontaktu z ruchem ulicznym, a potem kilka razy ją ze sobą zabrałam jak miała już po 5-7 lat i zero problemu. Nie miała kontaktu z innymi zwierzętami za młodu, potem spotykałyśmy na spacerach czy to konie czy owce/krowy i też zero problemu. Z obcymi psami kontakt miała niezbyt duży, bo głównie siedziała na podwórku. W wieku zaledwie 3 miesięcy została poważnie poturbowana przez psy sąsiada. Mimo to świetnie się z innymi czworonogami dogadywała, była doskonałą terapeutką dla mojej drugiej, lękliwej suczki. Gdy ją dostałam nikt sobie głowy nie zawracał "socjalizacją", a jakoś te psy normalnie funkcjonowały, często nawet lepiej niż te nad którymi tak się teraz właściciele trzęsą. 

 

Jaki jest np. sens przyzwyczajania psa do dworca, gdy nie ma się zamiaru podróżować pociągiem? Czy jak biorę szczeniaka to muszę gnać z nim na wieś żeby KONIECZNIE poznał krowy i konie? Albo zabierać go ze sobą do restauracji? Skarmiać smaczkami jak tylko będzie obczajał deskę do prasowania albo sitko? No litości, bez popadania w paranoję.

 

Wiem, że niektórzy lubią sobie robić takie listy i odhaczać osiągnięte cele, ale nigdy tego nie rozumiałam i nie zrozumiem.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

przeciąg... jak drzwi trzaskają to pies moich rodziców (Astor)chowa się jak mysz pod miotłą :smile: generalnie chodzi mi o nagły hałas. Radziłabym też przyzwyczaić psa do machania rękami, np w momencie aportowania. Astor na początku zamiast biec za patykiem to zwiewał w drugą stronę :) Ale to był pies po przejściach, którego ktoś zostawił jako szczeniaka w zimie w śnieżycy pod ikeą.

 

 

no a czy to nie jest przypadkiem wina jego przejść i pewnie mocno lękliwego charakteru?

 

są zresztą psy, które mimo drastycznych przeżyć i tkwienia pół życia na sznurku w ciasnym boksie po wyjściu nie dostają szału na widok konia i krowy, nie mają problemu z nawiązywaniem kontaktu z innymi psami, nie atakują ludzi i uwielbiają dzieci. Gdyby wszystko zależało od socjalizacji powinny być kompletnie nieprzystosowane społecznie, a jednak są, więc....?

Link to comment
Share on other sites

 

no a czy to nie jest przypadkiem wina jego przejść i pewnie mocno lękliwego charakteru?
 
są zresztą psy, które mimo drastycznych przeżyć i tkwienia pół życia na sznurku w ciasnym boksie po wyjściu nie dostają szału na widok konia i krowy, nie mają problemu z nawiązywaniem kontaktu z innymi psami, nie atakują ludzi i uwielbiają dzieci. Gdyby wszystko zależało od socjalizacji powinny być kompletnie nieprzystosowane społecznie, a jednak są, więc....?

 


Astor jest odważny, czasami jak chodziłam do pracy i miałam być w niej całkiem sama to chodził ze mną. Gdy ktoś przychodził warczał i zabraniał do mnie podejść dopóki mu na to nie pozwoliłam. Boi się jedynie hałasu więc nie wiem czy to ma związek z tym, że ktoś go porzucił. Co do aportowania możliwe, że ktoś go kiedyś bił. Na szczęście nie ma już tego problemu :)
Link to comment
Share on other sites

Dobra, regowanie stosownie do sytuacji, ale lepiej stworzyć te sytuacje póki psiak jest mały, sprawdzić, jak się zachowuje i ewentualnie przekonać go, że nie ma się czego bać - chyba na tym socjalizacja polega?

U mnie właśnie problemem okazały się motocykle i duże zwierzęta, bo nie miał okazji spotać się z nimi za szczeniaka, chyba normalne, że chcę tego teraz uniknąć?

 

Nie uważam, że zdawanie się na "a bo psy podwórkowe się nie boją a nikt się nad nimi nie roztkliwiał" albo "a bo inny pies to czy tamto" to najlepsze pomysł...

I tak, nawet jeżeli nie planuję poruszać się na codzień np. autobusem to psa powinnam do tego przyzwyczaić, bo jeżeli kiedyś zdarzy się konieczność skorzystania z komunikajci miejskiej, a będzie to dla psa nowe i wytrąci go z równowagi, to podróż nie będzie przyjemna ani dla psa, ani dla mnie, ani współpasażerów. A można tego łatwo uniknąć.

Link to comment
Share on other sites

Dobra, regowanie stosownie do sytuacji, ale lepiej stworzyć te sytuacje póki psiak jest mały, sprawdzić, jak się zachowuje i ewentualnie przekonać go, że nie ma się czego bać - chyba na tym socjalizacja polega?

U mnie właśnie problemem okazały się motocykle i duże zwierzęta, bo nie miał okazji spotać się z nimi za szczeniaka, chyba normalne, że chcę tego teraz uniknąć?

 

Nie uważam, że zdawanie się na "a bo psy podwórkowe się nie boją a nikt się nad nimi nie roztkliwiał" albo "a bo inny pies to czy tamto" to najlepsze pomysł...

I tak, nawet jeżeli nie planuję poruszać się na codzień np. autobusem to psa powinnam do tego przyzwyczaić, bo jeżeli kiedyś zdarzy się konieczność skorzystania z komunikajci miejskiej, a będzie to dla psa nowe i wytrąci go z równowagi, to podróż nie będzie przyjemna ani dla psa, ani dla mnie, ani współpasażerów. A można tego łatwo uniknąć.

 

 

Wierz mi, jeśli trafi ci się lękliwy pies to choćbys na rzęsach staneła go nie zsocjalizujesz na tyle żeby się czegoś nie wystraszył- tylko o to mi chodziło w mojej wypowiedzi :)

 

Nie wiem też dlaczego zakładasz, że jeśli teraz ze szczeniakiem kilka razy się przejedziesz tramwajem to za 3 lata jak nagle się pojawi potrzeba przejazdu będzie wszystko OK, tak to niestety nie działa, nie w przypadku lękliwego psa.

 

Jesli chcesz to rob sobie listy, nikt przeciez nie zabrania :D dla mnie to jest zupelnie pozbawione sensu, no ale kazdy wychowuje psa jak mu sie podoba ;) zamiast robić spis rzeczy/sytuacji, które muszę z psem "przerobić" po prostu bym zabierała szczeniaka ze sobą tam gdzie sie wybieram (o ile to możliwe) i skupiła się na tym, żeby zawsze się czuł przy mnie pewnie i wiedział że może liczyć na moją pomoc- wtedy choćby stado harleyowców koło niego przejechało to by go to nie wyprowadzało z równowagi. 

Link to comment
Share on other sites

Ja bym się skupiła też na fajerwerkach i burzy. Bo to bywa dla wielu psów dużym problemem i teraz mając porównanie poprzedniego, bojącedo się psa z obecnymi olewającymi takie sytuacje, wiem że kolejne moje psy będą to tego przyzwyczajane, bo to ułatwia życie.

Myślę, że może być też istotne, nie reagowanie na osoby kręcące się po klatce schodowej (jeśli mieszkasz w bloku), żeby pies nie szczekał jak kroś z sąsiadów w nocy do domu będzie wracał.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Co do burzy- pełna zgoda,podobnei jak wystrzały w sylwestra czy generalnei duży hałas i huk,wiele psów ma z tym problem i potem panicznie boi się takich sytuacji,podobnie jest z socjalizacją otoczenia,częste spacery wśród ludzi oraz po parku na pewno pomogą.

Link to comment
Share on other sites

Monieq, a próbowałaś sobie wrzucić w google hasło "socjalizacja szczeniaka" ? Myślę, że powinnaś znaleźć dużo artykułów i podobnych list.

W czasie kwarantanny - jeśli przestrzegasz, możesz nosić psa, np. w torebce, albo jakimś nosidełku. Tylko pamiętaj, że może Ci się zsikać do środka, ale w końcu to tylko torebka ;) Ja w ten sposób właziłam do galerii handlowych i Biedronki. Nie wiem czy wolno, ale właziłam ;) Praktyczne - niepraktyczne - dla mnie nie miało znaczenia. Chodziło o zapoznanie psa z różnorodnością bodźców.

 

Co do listy, to dorzuć przystanki komunikacji miejskiej, przejścia podziemne, windę, klatki schodowe, bramy, różne nawierzchnie, szeleszczące worki, fruwające reklamówki, parking pod Biedrą, tudzież Lidlem. Oraz, jeśli Cię te listy mocno kręcą - zrób sobie tzw. "mapę myśli". Wypisujesz w punktach słowa klucze, np.:

1) mieszkanie, 2) podwórko / osiedle , 3) łąki, pola, lasy 4) park miejski, plac zabaw 5) ludzie, 6) miasto, 7) wakacje

Do każdego z punktów wypisz wszystkie skojarzenia - miejsca, sytuacje, osoby, etc. jakie Ci przychodzą do głowy. Np. ad 5) dzieci, mężczyźni, "żulersi", niepełnosprawni na wózku, o kulach, osoby w dziwnych strojach, otwierające parasol, festyn / happening uliczny (zależnie czyś wiejska czy miastowa) ;) itd.

 

Zastanów się nad miejscami i sytuacjami, w których bywasz, uczestniczysz rzadko, ale jednak uczestniczysz, a pies potencjalnie będzie razem z Tobą. Zakładając, że trafi Ci się w miarę ogarniete szczenię, to z sytuacjami typowo codziennymi, związanymi z domem i okolicą nie powinno być najmniejszych problemów, bo maluch się przyzwyczai naturalnie - przez fakt bywania. Więc skup się na tym, co będzie dla niego rzadkością. I pamiętaj, że pożądane zachowanie to postawa neutralna, obojetna, więc nie "rozpływaj" się bardzo nad tym że szczenię przeszło obok krzaka, pijaka albo kosza na śmieci ;) Naucz szczenię skupiania się na Tobie i nie ciągnięcia do rzeczy / osób / miejsc, które je zaaferują.

 

A, i koniecznie przeczytaj "Zwykły niezwykły przyjaciel" Pani Zofii Mrzewińskiej o ile jeszcze nie czytałaś.

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

"Dobra, regowanie stosownie do sytuacji, ale lepiej stworzyć te sytuacje póki psiak jest mały, sprawdzić, jak się zachowuje i ewentualnie przekonać go, że nie ma się czego bać - chyba na tym socjalizacja polega?"

 

 

 

Na razie jesteś na najlepszej drodze do - spowodowanego zapałem i dobrą wolą, oczywiście - zalania szczeniaka bodźcami.

Istnieje takie zjawisko jak "przesocjalizowanie".

 

Zgadzam się z klaki, oczywiście rozumiem że to może być kwestia bardzo metodycznego umysłu, ale - nie przesadzaj z listami i grafikami do odhaczania. :-)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

A ja jednak twierdze, że warto jest pokazać szczeniakowi wszystko z listy, ale trzeba to robić powoli i stopniowo.

Mnie się wydawało, że pokazywałam wszystko Szanti a się okazało, że szczeka na fruwające reklamówki, czy stojący worek z liśćmi, a nawet na bałwany :P

Ogólnie jest lękliwym psem, ale zaskakujące jest to, że nie socjalizowałam jej np z komunikacją miejską czy też z obcymi domami, a pcha się do takich miejsc jak by to było coś super fajnego.

Nie socjalizowałam jej też z wodą w jeziorach, ale to dlatego bo szczeniaki łatwo łapią nużyce wiec uwaga z tym.

 

Moja śp suka (po bardzo zrównoważonej matce, odważna, ciekawska) nigdy nie była w mieście jak była szczeniakiem, nie miała kontaktu z ruchem ulicznym, a potem kilka razy ją ze sobą zabrałam jak miała już po 5-7 lat i zero problemu. Nie miała kontaktu z innymi zwierzętami za młodu, potem spotykałyśmy na spacerach czy to konie czy owce/krowy i też zero problemu. Z obcymi psami kontakt miała niezbyt duży, bo głównie siedziała na podwórku.

 

 

Sorry, ale mnie się to kojarzy z wiejskim podejściem. Czyli pies całe życie siedzący na podwórku czy w kojcu i od czasu do czasu zabierany na miasto, wiec po co takiego socjalizować. Sam się ogarnie.

Link to comment
Share on other sites

Berek, spokojnie, nie mam zamiaru 24/7 biegać ze szczeniakiem po mieście i błagać każdego, żeby go pogłaskał ;)

 

Wiem, że będę zaaferowana szczeniorem, tym bardziej, że cała wesoła gromada (szczeniak, dorosły pies i królik) będą się musiały pod moim okiem nauczyć koegzystować. Nie chcę w ferworze walki zapomnieć o niektórych sprawach, które mogą się wydawać oczywiste, ale jednak wolę mieć to hasłowo na papierze zapisane, żeby zerknąć w razie zaniku pamięci ;)

 

Wiem z doświadczenia z pierwszy psem, że większość sytuacji z listy nawet psa nie obejdzie i oby tak było, ale chcę za młodu pokazać psu jak najwięcej, żeby uniknąć późniejszych lęków, z którymi przez moje przeoczenia miał Figo. Wiadomo, nie wszystko na raz, młody pies będzie przez jakiś czas, będzie wiele okazji do zapoznawania z nowymi rzeczami.

Link to comment
Share on other sites

"chcę za młodu pokazać psu jak najwięcej, żeby uniknąć późniejszych lęków, z którymi przez moje przeoczenia miał Figo."

 

 

Się zdziwisz...

:-)

 

Ludzie troszkę jednak przeceniają znaczenie socjalizacji vs tego, co pani genetyka włożyła psu do charakteru.

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

 

 

Sorry, ale mnie się to kojarzy z wiejskim podejściem. Czyli pies całe życie siedzący na podwórku czy w kojcu i od czasu do czasu zabierany na miasto, wiec po co takiego socjalizować. Sam się ogarnie.

 

Na to jakie masz skojarzenia nie mam wpływu :) historia przytoczona tylko i wyłącznie po to by pokazać, że:

 

Się zdziwisz...

:smile:

 

Ludzie troszkę jednak przeceniają znaczenie socjalizacji vs tego, co pani genetyka włożyła psu do charakteru.

 

 

 

 

 

Nie oznacza to oczywiscie, że szczeniaka nie trzeba socjalizować i ograniczać się do wychodzenia z nim na trawnik przed blokiem. Nie można jednak popadać w paranoję pt "pokażę psu X rodzajów nawierzchni i zabiorę go na zawody wyścigów konnych, bo a nuż kiedyś będziemy w stadninie na wakacjach i co jak się będzie bał koni?"

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Jakiej listy by się nie zrobiło (i przerobiło), zawsze przeoczy się coś, z czym pies w przyszłości, w życiu dorosłym, się zetknie, albo nawet będzie musiał się stykać codziennie. I albo będzie się bać (i wtedy mu pomożemy w przezwyciężeniu strachu), albo przejdzie do porządku dziennego. Ale to już zależy od charakteru. Robienie listy i socjalizacja wg niej jest dla mnie przesadą - wystarczy bywać z psem w najrozmaitszych miejscach, nie za często i za długo (spać też trzeba ;) ), umiarkowanie dawkować bodźce, żeby nie przesadzić i nie wystraszyć psa. Boi się na przystanku pełnym ludzi? Wycofujemy się do bezpiecznej odległości, w której pies czuje się komfortowo, a nie podstawiamy pod nos smakołyki... Bądźmy dla psa partnerem i przewodnikiem, a nie treserem :)


W czasie kwarantanny - jeśli przestrzegasz, możesz nosić psa, np. w torebce, albo jakimś nosidełku. Tylko pamiętaj, że może Ci się zsikać do środka, ale w końcu to tylko torebka ;) Ja w ten sposób właziłam do galerii handlowych i Biedronki. Nie wiem czy wolno, ale właziłam ;) Praktyczne - niepraktyczne - dla mnie nie miało znaczenia. Chodziło o zapoznanie psa z różnorodnością bodźców.

A propos kwarantanny - z nią też można przesadzić, izolując psa od świata, nosząc wszędzie na rękach/w torebce.. Okres kwarantanny jest najważniejszym okresem w socjalizacji, zaczynając później zrobimy psu wielką krzywdę. Oczywiście nie pchamy się do psiego parku pełnego nieznajomych psów, ale ze znanymi, zdrowymi i spokojnymi psami musi się spotykać, poznawać nowe miejsca, nie w centrum miasta, a gdzieś na uboczu, obcych sobie ludzi (a znajomych nam), itd..
Link to comment
Share on other sites

No właśnie, "bywać z psem w najrozmaitszych miejscach". No przecież o to chodzi w tym temacie, żeby mniej więcej nakreślić, co to będą za najrozmaitsze miejsca... Znam podstawy socjalizacji, orientuję się, z czym to się je. Wszędzie można znaleźć porady właśnie w stylu "zapoznaj psa z obcymi ludźmi i sytuacjami", bez konkretów. A na przykład czytając bloga Zofii Mrzewińskiej natknęłam się na wpis o tym, ze zapomniala przyzwyczaić psa do wizyt u weterynarza i nadrabiała to najszybciej jak mogła, żeby psiak podczas wizyty byl spokojny. Ja o tym nie pomyślałam przy pierwszym psie, a pomysł jest świetny.

Nie popadajmy w skrajności, nikt o zdrowych zmysłach nie zamierza prowadzać psa po każdym rodzaju gleby czy różnych chodnikach... Ale mieszkając na obrzeżach miasta spotykanie na spacerach krów i koni nie jest rzadkością, a wolałabym uniknąć oszczekiwania ich przez psa.

I tak, zdaję sobie sprawę, że socjal nie załatwi wszystkiego, ale może dużo ułatwić.

Bardzo dziękuję wszystkim, którzy mi podpowiadali, za cenne uwagi ????

Link to comment
Share on other sites

Nawet jesli matka natura dala danemu psu niezbyt stabilny charakter i tak bedzie dla niego lepiej, jak pozna od malego cala mase bodzcow i nauczy sie reagowa w sytuacjach stresowych. A swietnemu psu nawet pokazanie podloza z roznych gatunkow traw nie zaszkodzi.

Link to comment
Share on other sites

Wg mnie nie chodzi tylko o konkretne bodźce. Zabierzesz go na wyścigi konne i nie nauczysz że wyścigi konne są super. Ale im więcej się dzieje tym lepiej bo pies uczy się że jest różnorodnie, głośno, tłocznie itd. Więc uważam że im więcej "dziwnych" sytuacji i miejsc tym większe szanse, że kiedyś jak zaistnieje taka potrzeba pies na totalnie nową nieprzewidzianą sytuację zareaguje dobrze. Bezstresowo i ze spokojem większym niż gdyby nie był przyzwyczajony do tego że różne nowe rzeczy się na co dzień wokół dzieją.

Link to comment
Share on other sites

Ależ ja nie neguję potrzeby socjalizacji. Jednak cały czas zwracam uwagę że - choć pomocna - nie jest panaceum na wszystko. I pies z natury lękliwy czy wycofany NIE będzie "reagował bezstresowo na nowe bodźce" a nawet, jeśli przedobrzymy z zalewaniem go nimi w młodości, to raczej stworzymy większy problem niż to jest warte.

 

Piszę bo widzę, jak bardzo ludzie nie rozumieją idei socjalizacji jako takiej i często niesieni zapałem wrzucają psy o specyficznych charakterach w bardzo trudne sytuacje w ogóle nie widząc, że już dawno przekroczyli granicę w której zwierzę ma dość.

  • Upvote 4
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...