Jump to content
Dogomania

suka nie bawi się zabawkami


maria.magda2393

Recommended Posts

Po prostu chcialam napisac ze szkolenie, zwlaszcza szkolenie amatorskie to nie zadne panaceum, i ze tak szkolon psy moga wcale nie byc latwiejsze w codziennej obsludze. Kuriozalnym wydalo mi sie czyjes zdanie ze jak pies jest wyszkolony to go smycz nie obowiazuje. Zadne wyszkolenie nie daje stuprocentowej gwarancji.  Szkolenie amatorskie jest dobre, ale to tylko zabawa, nie majaca znaczenia praktycznego. Poza tym naprawde obawiam sie o dobrostan tych zwierzat, gdy ambicje wlasciciela przeslaniaja potrzeby psa.

Watek aportu jest oddzielny - po prostu przygotowanie do biegania na torze wymaga rzeczy wprost przeciwnych do aportowania. Poniewa zuwazam aport za calkowicie zbedna sztuczke nie bede go od mojego psa wymagac. Moge nauczyc, wtedy pogon za pilka stanie sie obowiazkiem.

Nie wiem czy opinia czlowieka ktory szkolil naraz 60 psow, swoich i klientow przez 40  lat (wczesniej jako wyrostek byl pomocnikiem w kennelu) jest miarodajna? Ktory zyl z tego jakie byly wyniki na torze, a nie z wciskania kitu klientom? Bo przeciez srodowisko amatorskich trenerow to towarzystwo wzajemnej adoracji - sami szkola, sami ksiazki pisza i sami efekty oceniaja. Wiec jak klientowi wcisna ze pies musi aportowac to wszyscy uwazaja ze musi. A moze jakis dowod?

Co do wyscigow to sama aktywnie walcze o zakaz wyscigow komercyjnych.  Podpisuje petycje, wysylam pieniadze organizacjom adopcyjnym. Ale mimo ze nie pochwalam totalizatora, to jest on obiektywnym czynnikiem oceniajacym. I wszystkie legendy (typu jak to aport i tylko aport pomaga w wychowaniu psa) sa szybko weryfikowane.  Byl reproduktor, 1/4 labradora, mial dawac rewelacyjne szczenieta, Jakies teorie o efekcie heterozji.  Teorie zostaly zweryfikowane gdy pierwszy miot wszedl na tor.

Inne kynologiczne teorie, np, o katowaniu i "posuwie" czy wykroku - latwe do zweryfikowania na biezni automatycznej. Przy okazji tego ze katowanie konczyn psa biegajacego ustawia sie samo (nikt go nie ocenia) pozbyto sie calkiem dysplazji. I tak dalej.

Jowita

suka jest z adopcji, wzielam ja siedmioletnia  z opinia trudnej. Byla uzywana na licencjonowanym torze. Potem nielicencjonowane, potem jakas nielegalna dzialanosc - prawdopodobnie klusownictwo i to nie tylko zajace. Chyba nielegalne coursingi organizowane przez muzulmanow - stoi kupa ludzi na lace, ktos przynosi zajaca i psy go gonia miedzy ludzmi. Nie jestem w stanie wszystkiego sie dowiedziec, nawet nawiazalam kontakt z kobieta ktora ja widziala w tym czasie, ale ona boi sie mowic.  Suka dostala sie do schroniska zaglodzona, na pewno byla bita.

Najwiekszym problemem bylo to, ze zostala nauczona zabijac . To ie nazywa blooding. Glodzi sie psy, potem im ruca krolika, (oposa, prosie kota itp) a potem to zwierze przywiazuje do wysiegnika. Wiec suka jest niebezieczna dla kotow i malych psow. 

Poniewaz jest zupelnie nieagresywna w stosunku do psow (wlasnej rasy, innych nie zna) to wszystko co musialam zrobic to ja przekonac ze te male tez psy. Chodzilam z grupa ludzi i psow roznych rozmiarow, droga obserwacji przekonala sie ze psy roznie wygladaja. Teraz uwielbia male i szczeniaki, jest bardzo delikatna.

Jak widac mozna wychowac dobrze nawet psa z trudna przeszloscia, i radzic sobie bez tresury i uczenia sztuczek.

Tutaj jest film z Australi jak to live baiting  odbywa, ale wrazliwym nie polecam,

 

https://www.youtube.com/watch?v=dq2YgcjKHEY

Dla jasnosci dodam ze moje psy zawsze startowaly tylko w wyscigach amatorskch, bez totalizatora. Nigdy nie uzywalam nawet skorki zwierzecej, przyneta jest folia lub szmata. Niczym zwierzecia nie przypominajace. Tym niemniej zdaje sobie sprawe ze np, dla kotow suka jest niebezpieczna. Pomiedzy domami- w co drugim jest kot i nie ma plotow- chodzi tylko na smyczy. w lesie tez. Biega na nadmorskich lakach gdzie sa tylko ptaki.

Link to comment
Share on other sites

Sowa

teraz zobaczyam odpowiedz.

Mylisz sie - charty nigdy nie aportowaly. W przeciwienstwie do innych ras, ktore aportowaly, a czlowiek zabijal, to chart zabijal a czlowiek aportowal. Wiesz po czym poznac rosyjskie charty naprawde polujace? Maja pyski pokaleczone harapem, inaczej im sie zdobyczy nie odbierze.

Psa biegajacego chcesz uczyc wyczekiwania? Gdy o wygranej decyduja ulamki sekundy?

Widze ze jestes ofiara mitow, popularnych w tym srodowisku.

Widze ze najwieksze oburzenie wywoluje wlasnie t, ze smiem twierdzic ze psy po szkoleniach wcale nie sa bezpieczniejsze, lepiej wychowane czy opanowane. A taka jest prawda. Posluszenstwo na placu nie przeklada sie na to w codziennym zyciu, daje tylko wlascielowi zludne poczucie panowania nad psem.

Link to comment
Share on other sites

Po co przyuczać skoro większość wyścigusów ma to w genach? :) Znowu zaczynasz temat jakie to coursingi są denne i dla "luzerów", a ja znowu mogę powiedzieć, że korzystam z tego co nam oferuje organizacja czyli dwa wyścigi torowe w roku i marnych 8 coursingów :) Mam psy, które idą bardziej w sporty polegające na współpracy z człowiekiem, bo sprawia nam to frajdę, a coursingi są od święta i głównie dla nich, bo ja osobiście średnio widzę w tym zabawę ;)

Temat był o aporcie, więc na temat aportu i przytoczonego przez ciebie przykładu się wypowiedziałam. Nie rozumiem co mają do tego jamniki :D

Może to,że jamniki też potrafią aportować ? :)

Link to comment
Share on other sites

Sjette, wystarczy popatrzeć z jaką pasją aportują liczne, dobrze szkolone psy - nie muszą, ale chcą.

Co do wychowania psa - nie potrafię szybko nauczyć pewnych zachowań, nad wieloma pracuję długo, ale widzę efekty. To pewnie jest związane z poziomem mojej wiedzy i umiejętności, który nie jest tak duży jak innych szkoleniowców. Lubię pracować z psem, sprawia mi to radość, w tym nauka sztuczek:)

Link to comment
Share on other sites

"Wracam do tego aportu, bo mysle ze jest to jedna z wspolczesnych "religii"- pies ma aportowac. Tylko nikt nie umie powiedziec dlaczego."

 

 

Może dlatego, że to po prostu realizacja łańcucha zachowań łowieckich... :smile: przynależna temu gatunkowi.

 

BTW opisywana historyjka jak to piesek biegnie po aport i potem ucieka, i droczy się, i to jest "najlepsza zabawa" byłaby dla mnie do przyjęcia u kogoś, kto tak naprawdę umie ten aport z psem zrobić i - załóżmy - w pewnym momencie mu odgrzewa i myśli sobie, "eee, to nudne, z tym moim kolejnym psem tego nie zrobię, eeee...".

 

Natomiast jakoś tak jest, panie dzieju, że najczęściej takie różne opowieści to słyszę od ludzi którzy kompletnie nie potrafią nauczyć psa całej sekwencji i tę niekompetencję pokrywają opowieściami że to tak właśnie ma być i w ogóle to jest właśnie "to" a to całe aportowanie to głupie, wstrętne i be.

Link to comment
Share on other sites

Może to,że jamniki też potrafią aportować ? :)

No ale jak to?! Siedzą w norach i aport im w tym nie przeszkadza?! ;)
A tak na poważnie nie wątpię w aport krótkonogich, po prostu przytoczenie ich przez Sjette jako przykładu "każdy pies może biegać na coursingu" wydawał mi się dziwny, bo tak samo każdy pies może biegaćna torze... ;)

 

Czytam i czytam i próbuję zrozumieć ten dziwny punkt widzenia. Ale charciarze, zwłaszcza ci co po naście lat mają psy są bardzo specyficzni i zamknięci na wszystkie inne metody, opinie. Zasłaniają się doświadczeniem: "a bo ja mam te psy X lat i wiem lepiej!". Niewątpliwie, tak długie obcowanie z rasą nie może nie pozostawić po sobie żadnego doświadczenia, ale na litość - wkręcanie każdemu mitów i podtrzymywanie stereotypów świadczy tylko o niepowodzeniach. Ostatnio była świetna dyskusja na charciej grupie: dziewczyna szukała whippeta z mocnym charakterem, ale też i takiego "szczupaka", bo wystawowe tarany jej nie pasują budową i wagą. Posypały się komentarze od "hodoffcuf", że whippet ma być psem wrazliwym... bo to whippet. A później takie siusiają pod siebie na wystawach, bo przestraszył je pan wyciągający rączki :)

Nadal nie rozumiem JAK aport może zniszczyć w psie instynkt, byłabym wdzięczna za wypunktowanie i wytłumaczenie jak głupiemu :P. Podałabym swoje za przykład, ale pewnie to, że biegają na coursingach dla luzerów przekreśla absolutnie posiadanie jakiegokolwiek instynktu i zacięcia :P W koncu hodowcy z 30 latami doświadczenia, bez absolutnie żadnej próby pracy z tymi psami, wiedzą lepiej, że aport zabija w charcie instynkty. Czyli znowu podkręcamy stereotyp - "nie róbmy nic z nimi, bo to charty. Najlepiej nawet nie uczyć przywołania, bo nie może, zepsuje się na wyścigu". Nadal uważam, że jeśli pies ma silny instynkt to fakt przynoszenia piłeczki na spacerze czy trenowanie innych sportów nie robi na nim wrażenia i nie przełoży się na bieganie. U mojego starszego coursingi weszły na tyle w krew, że potrafi mylić jeden sport z bieganiem za wabikiem, bo skojarzył sobie obecność folii... :)

Link to comment
Share on other sites

Gezowa, na tym etapie co jestes teraz ja bylam trzydziesci lat temu. Nawet dalej, bo mam kierunkowe wyksztalcenie. W chwili obecnej jestem w stalym kontakcie z czynnymi trenerami - tak sie sklada ze wzielam psy od organizacji zwiazanej z RGT. Ludzie ktorzy cale zycie z tymi psami pracuja, uczestniczyli w adopcji przeszlo tysiaca psow. Odradzali mi kontakt z behawiorystami i trenerami pracujacymi metodami dla innych ras. Odradzali mi to w kontekscie adopcji, nie uzywania do wyscigow - zreszta podpisalam ze suka uzywana do wyscigow byc nie moze. Nie jest nawet moja wlasnoscia.
Mieli kilka przypadkow gdy wlascicel probowal psa niegotowego uczyc wlasnie sztuczek typu aport czy siadanie. Konczylo sie strata pieniedzy i najczesciej koniecznoscia zaczynania wszystkiego od podstaw.
Oczywiscie nie wolno psa uczyc aportu czy czegokolwiek podobnego gdy chcemy go przygotowac do wyscigow torowych. Emeryta wolno, gdy juz nauczy sie zycia w domu, poruszania luzem i takich tam rzeczy.
Ja natomast nigdy bym nie uczyla nawet starej suki niczego co by bylo dla niej przykre. Oddawanie tego co zlapala jest dla niej przykre.
Folie goni kazdy u nas uzywany pies, zadna rewelacja, u nas nie ma "lalek" "Kukielek" czy jak to nazwac.
Instynktu nie oslabisz, zabijesz pewnosc siebie i samodzielnosc. Przy coursingu to nawet nie jest zle, przynajmniej u nas, bo wygrywa albo przypadkowy pies, albo pies nieprzypadkowego wlascicela.
Sprobuj raz biegu na torze przy pelnej stawce, zobaczysz na czym to polega.
Nie mowie ze charta-emeryta nie mozna niczego uczyc, ale nie bezmyslnymi metodami typu na sznurku.
Mialam ochote na jakis psi sport, moze bede w Polsce bo choruje. Ale to mi przeszlo. Nie mam ochoty zeby mi ktos kazal uczyc psa bezsensownych rzeczy.
Jak nauczyam przychodzenia? Po prostu puscilam luzem i zalozylam ze musi wrocic. Bo wie, ze dzieki mnie zyje. Jak jest na duzej odleglosci tez slucha, bo gdzie pojdzie? One maja swiadomosc ze moga zostac zlikwidowane, to jest duze ulatwienie. Ale wrodzona uprzejmosc tez.

Link to comment
Share on other sites

Gezowa, widze kompletne niezrozumienie paru rzeczy. Po pierwsze, zdania przypadkowyh osob ktore maja jednego czy dwa psy maja byc miarodajne? Pie wystawowy nie nadaje sie na tor, jest za wolny. To znaczy, mozna go uzywac, ale bez nadziei na sukces.

Pies lekki wcale nie biega lepiej. Psy biegajace sa mocno umiesnione i wbrew pozorom ciezkie - na zdjeciach tego nie widac, bo sa szerokie, trzeba spojrzec z gory. Dodatkowo jesli whippety maja w danym kraju ograniczenia wzrostowe to najkorzystnieszy jest pies tuz pod gorna granica, ale dlugi i ciezki.

Nie kazdy pies sie nadaje na tor, zwlaszcza na piaszczysty. Jak ma slaby instynkt pogoni to szybko sie zniecheci. Raz w Praskaczce byla wystawa charto orientalnych, potem dla zabawy czy moze robiono proby puszczono je na torze. Nie wiem dokladnie, bo sie zajmowalam swoimi. Byl zwykly trening. Ukonczyl (kroki dystans, chyba byl 285m ) tylko jeden, na kilkadziesiat.

Link to comment
Share on other sites

Sjette, nie zaproponuję Ci żadnego szkolenia z bardzo prostej przyczyny - wszystko sama wiesz najlepiej; wiesz, że aport czy siadanie to sztuczka. Wiesz, że nauka bezkonfliktowego oddawania zdobyczy utrudnia potem wyjęcie czegoś z psiego pyska. Wiesz nawet, że Twój pies wraca, bo ma świadomość, że może zostać zlikwidowany. Przy takim Twoim przekonaniu i tego rodzaju argumentacji nie mamy wspólnej płaszczyzny do rozmowy. Na żaden psi temat.
Jesteś o 30 lat przed Gezową i zapewne o tysiące lat przed innymi użytkownikami forum. Gratuluję dobrego samopoczucia.

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

"Odradzali mi kontakt z behawiorystami i trenerami pracujacymi metodami dla innych ras."

 

 

Hopsasa, i to jest "clou" tej całej dyskusji.

DDD

 

Jeszcze by ktoś kobicie pokazał jak się pracuje z psem i wtedy, hejkum kejkum. Cały wypracowany z takim trudem światopogląd runie.

Link to comment
Share on other sites

wiecie, ja tu czytam trochę, po cichu, bo zainteresowal mnie temat, tzn jak nauczyć psa zabawy, takiego, co to nie nie jest zabawkami zainteresowany.

i jestem w szoku, bo przy okazji wyszło, ze charty to zupełnie inny gatunek i ma wszystko na odwrót ;-). musze troche więcej o chartach poczytać. dyskusja dla mnie jest bardzo ciekawa.

 

ale czy dałoby rade wrócić do tematu głównego wątku, choćby na chwilę ;-)?

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Naprawdę nie cierpię stwierdzenia, że chart to nie pies, a niestety często pojawia się przy temacie szkolenia ze strony hodowców i właścicieli... Swoje dwa od samego początku traktuję jak psy, a nie jak charty - szkolę je jak normalne psy, uczę sztuczek jak normalne psy. I owszem, mają swoje sympatie i antypatie, w starszego trzeba było włożyć dużo więcej pracy niż w młodszego, bo ma bardziej niezależny charakter i swoje pomysły - szybciej się za to uczy i później kombinuje. Młodszy ma taki wyraz lekkiego ułomka: "ale o co ci chodzi? że mam łapami wejsć na to?", długo uczy się nowych rzeczy, ale jak raz załapie to jest absolutnie bezbłędny. Mają zachowania typowo charcie, jak np. instynkt pogoni i nie zaprzeczę ich pochodzeniu tyle tylko, że... to są totalnie normalne psy. Specyficzne, owszem, ale to można powiedzieć o każdej rasie.

 

Ale wracając do wątku - osobiście nigdy nie miałam problemu, żeby pies nie chciał się szarpać/bawić, ale ludzie wymyślają co rusz nowe metody jak chociażby piórnik wypełniony smakami coby pies chciał się do nich dostać i rozszarpać. Co niektórzy uczą psa szarpać... na komendę. I to dosłownie - zaczyna się od wzięcia szarpaka w pysk, klik, smak. Tym sposobem ponoć pies ma się nauczyć trzymania i nie wypuszczania zabawki. Znajoma tak nauczyła szarpania swojego pipeta. Wiadomo, złotego środka nie ma, to bardziej eksperymenty... Zazwyczaj sprawdza się robienie z siebie czubka i uciekanie zabawką po ziemi, ale osobiście uważam, że nie każdy pies musi lubić zabawki ;) Oczywiście można spróbować go do tego przekonać, a nuż zobaczy, że to super zabawa. Jeśli nie... cóż, wydaje mi się, że po prostu niektóre psy wolą bardziej jedzenie ;)

Zawsze też warto się zastanowić czy zabawki, którymi chcemy się bawić z psem leżą zawsze na wierzchu - pies ma do nich dostęp. Przy motywacji ważne jest, żeby motywator (zabawka) był dostępny tylko i wyłącznie podczas szkolenia/treningu. Zwiększa to po prostu atrakcyjność danego przedmiotu :)

Link to comment
Share on other sites

nie zechce, to nie, wiadomo, ale chodzi o sukę poschronową, takie smutne przepraszam, że żyję, nie wiemy, czy niechęć do zabaw wynika z nieznajomości zabawy, czy z charakteru. zwł że popęd łupu to ona ma, u nas są szczury w schronisku i co rusz jakieś zwłoki znajdujemy w boksach upolowane.

stąd o różne pomysły moje pytanie.

ona na pewno ma zabawki na wierzchu, to fakt.

 

beagle to nie pies, husky też nie, no, może bichon frise ;-).

Link to comment
Share on other sites

nie zechce, to nie, wiadomo, ale chodzi o sukę poschronową, takie smutne przepraszam, że żyję, nie wiemy, czy niechęć do zabaw wynika z nieznajomości zabawy, czy z charakteru. zwł że popęd łupu to ona ma, u nas są szczury w schronisku i co rusz jakieś zwłoki znajdujemy w boksach upolowane.

stąd o różne pomysły moje pytanie.

ona na pewno ma zabawki na wierzchu, to fakt.

 

beagle to nie pies, husky też nie, no, może bichon frise ;-).

Mojego psa gdy przybyl do nas ze schroniska nie moglam przekonac do zabawy . Zupelnie nie interesowal sie zabawkami .Kupilam mu konga ,napelnilam pysznosciami i to go zaiteresowalo ( jest zarlokiem) Zaczelam go uczyc aportowac pileczke ,na poczatku nie wiedzial o co mi chodzi ,w koncu skumal ,wymienial pileczke na smaka tylko w ten sposob udalo mi sie nauczyc go oddawac pilke ,teraz oddaje bez smaka i lubi sie tak bawic .Polubil niektore zabawki ale najbardziej te piszczace ( wiem ze to nie jest polecane ale sprobowalam ) 

Link to comment
Share on other sites

Sleepingbyday,

 

niezłe rezultaty przy takich psach (w sensie: zestresowany poschroniskowiec) dają po pierwsze dobry dobór zabawki (królicza skórka zawsze bywa dobrze widziana) a po drugie, dłuuugi sznurek dowiązany do w/w zabawki - niech ludzkie ręce będą jak najdalej.

I jeszcze trzeba bardzo uważać z animacją szarpaczka, niektórzy ludzie przesadzają z energią a inni znów w drugą stronę - ślimakują przez co zabawka robi się mniej atrakcyjna.

Link to comment
Share on other sites

berek, dzieki, przekażę. oprocz króliczej skórki, tzn jakąs namiastkę to owszem - znaczy, jak kotu. suka na początku bardzo sie nas bała, robiła pod siebie, ale później głaski bardzo polubiła. w ds mówia, że jej ulubiona zabawa to mizianie. no, ale ręka w jednym kontekście być może jest fajna, a w innym przypomina przeszłośc.

Link to comment
Share on other sites

Różne sposoby zainteresowania zabawką:

- demonstracyjne chowanie, tak aby pies to widział i wskazanie tylko gestem - z dystansu
- turlanie lub przerzucanie zabawki do siebie przez dwoje ludzi znajomych psu
- zazdrość, czyli obserwacja jak człowiek bawi się w ten sposób z innym psem
- emocje przewodnika, czyli radosny bieg przewodnika po wyrzuconą zabawkę, ale emocje muszą być autentyczne
- uwiązanie na sznurku uciekającej plastikowej butelki - nie wiem czemu, ale taka zabawka mocno ekscytuje
- używanie dobrych czeskich "dummy" - też nie wiem czemu, ale dla wielu psów dummy jest szalenie cenną zdobyczą, najbardziej atrakcyjną
- aport z główkami oblanymi gumą - podskakuje po wyrzuceniu.

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Różne sposoby zainteresowania zabawką:
- demonstracyjne chowanie, tak aby pies to widział i wskazanie tylko gestem - z dystansu
- turlanie lub przerzucanie zabawki do siebie przez dwoje ludzi znajomych psu
- zazdrość, czyli obserwacja jak człowiek bawi się w ten sposób z innym psem
- emocje przewodnika, czyli radosny bieg przewodnika po wyrzuconą zabawkę, ale emocje muszą być autentyczne
- uwiązanie na sznurku uciekającej plastikowej butelki - nie wiem czemu, ale taka zabawka mocno ekscytuje
- używanie dobrych czeskich "dummy" - też nie wiem czemu, ale dla wielu psów dummy jest szalenie cenną zdobyczą, najbardziej atrakcyjną
- aport z główkami oblanymi gumą - podskakuje po wyrzuceniu.


W przypadku mojej weimarki, która trafiła do mnie 3 lata temu z ulicy, a która też zupełnie nie potrafiła się bawić, poskutkowało właśnie zachowanie z punktu 3.
Próbowałam wielu sposobów, ale nic nie dawało efektów - zainteresowanie było zerowe, chyba nikt jej nigdy nie pokazał jak fajnie można się bawić z człowiekiem...
Dopiero jak zaczęłam wygłupiać się z Sajanem (a on z kolei umie być pajacem numer 1 ;) ) Zarka najpierw obserwowała, z coraz większym zainteresowaniem, ale też początkowo z lekką obawą, aż któregoś dnia poprostu się dołączyła. Oczywiście radości z tego jej przełamania nie było końca, no i teraz już nie mamy problemów z zabawą :).
Z tym że Sajan umie się bawić wszystkimi zabawkami (oczywiście w zależności od rodzaju zabawki jest różny poziom frajdy), a w przypadku Zary fajne i interesujące są tylko zabawki piszczące.
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...