Jump to content
Dogomania

Urban legends i inne "ciekawostki"


gojka

Recommended Posts

A ja w przyszłym tygodniu wybieram się na wieś, poinformowałam, że przyjeżdżam z psem. O dziwo nie było protestów, ale już wiem czego się prawdopodobnie nasłucham jak ciotka zobaczy że nie ma opcji żeby pies spał na dworze , że psu gotuję obiad, że pies ma zabawki i że mimo dwóch podwórek będzie chodził na spacery. Rozważam zabrania drugiego kompletu szelek i drugiej smyczy. Bo oczywiście pies na podwórku jest, egzystuje na łańcuchu, karmiony resztkami (nie mogę mu kupić karmy, bo "rozpuszcze psa" i nie będzie jadł tego co zostanie ze stołu - to usłyszałam 2 lata temu). Pomijając to że nie wiem nawet czy Puszek dałby się ubrać w sprzęt spacerowy to pewnie nawet mi nie pozwolą spróbować:( I u mnie na wsi jest dokładnie tak jak pisze chounapa, pies w domu? Absolutnie nie, kot za to jest mile widziany, może wchodzić gdzie chce i robić co chce, przy dobrym humorze właściciela nawet się na głaski załapie... chociaż to dysproporcja w traktowaniu psa i kota jest rażąca to cieszę się że przynajmniej koty mają tam dobrze.

Link to comment
Share on other sites

Guest TyŚka

Ja mam w rodzinie taki przypadek. Kot w domu? jak najbardziej, może chodzić nawet po stołach i jeść z talerza. Ale pies w domu? Szczyt głupoty! Pchlaerz powinien domu pilnować...

 

Na wsi jest coraz lepiej... Np. mój Dziadek -psiarz, zawsze o nie dbał, owszem na poziomie dość prymitywnym, stereotypowym, ale był na nie zawsze wrażliwy. Owszem miał swego czasu dużego psa na łańcuchu (bo im uciekał zagryzać zwierzątka) i zrobił się w końcu agresywny także do ludzi, ale zawsze miał dłuuugi łańcuch, coś do jedzenia i Dziadka traktował jak przewodnika, zawsze za niego szedł jak za matką. Jednak z racji na gabaryty i tego, że zagryzł parę zwierząt, w tym kilka psów siedział na łancuchu. Kolejny pies przywiązywany był okazjonalnie, jak małe dzieciaki przyjeżdżały, bo miał swoje za uszami. W tej chwili mają adoptowane psiaka i na początku miał mieszkać na dworze w budzie, ale od razu zajął sobie korytarz, więc tam zrobili mu legowisko. Ostatecznie śpi z nimi w łóżku. Ogólnie teraz na wsi jest coraz lepiej, ich sąsiadka ma np. yorka, chodzi z nim na spacery, kupuję nie wiadomo jak drogie kosmietyki itd itd,  coraz mniej jest tych psów na łańcuchach, choć oczywiście one są, a wiedza ludzi nt psów często opiera się na stereotypach, ale widzę niewielki postęp. U mnie w mieścinie te 6-7lat temu to co drugi dom to pies wychudzony na łańcuchu, tylko ja na spacery chodziłam z kundlem i musiałam się nasłuchać, że jak kundel to na łańcuch, karmić suchych chlebem, rozmnażać go, bo ładny i inne mądrości, a teraz psy mają coraz lepsze warunki, wiele osób zastąpiło łańcuchy kojcami lub dłuuugimi linkami. Nadal jednak jest totalny brak wiedzy, bezmyślne rozmnażanie itd (bo mieszkam na poł-wsch, wiele osób to typowi chłopi) i jest sporo debili (ja tylko jednego swojego tymczasowicza wyadoptowałam w moje strony, reszta pojechała w bardziej cywilizowane strony), ale dostrzegam małą różnicę. I powoli nie tylko ja pomagam bezdomniakom, ale ludzie zaczynają zauważać bezdomne zwierzęta czy zaniedbane i próbują coś z tym robić.

Za to u nas jest sporo kradzieży psów, mojego kilka razy próbowano uprowadzić i wykraść... Pomijając psychopatów jak strzelających z okna do psów które idą bez właściciela (gośc ma pozwolenie na broń, jest myśliwym mocno nienawidzącym zwierzęta), ludzi którzy zabijają w okrutny, sadystyczny sposób zwierzę, np. parę lat temu znajomi mieszkający pod granicą pol-ukraińską wykradli od psychopatki psa, bo znana była z przerabiania psów na smalec. Potem facetka zmarła, bo była już stara i więcej takich przypadków nie słyszę. Za to niespełna rok temu wyrywaliśmy ze znajomymi podhalankę, bo nienawidził jej i starał się jej zabić poprzez podduszenia łańcuchem, biciem, śmiercią głodową, na szyi miała głęboką ranę po łańcuchu, miała ponad 20kg niedowagi... Najbardziej wkurzające jest to, że każdy o tych psychopatach wie, ale policja nie ma wystarczająco dużo dowodów, raz jednemu tylko dali wyrok w zawieszeniu, bo mała szkodliwość społeczna...

 

Niemniej jednak patrząc ogólnie to mimo wszystko jest coraz lepiej. Coraz więcej osób zauważa problemy i stara sie pomóc. Mitów też coraz mniej słyszę. Tylko zaobserwowałam, że odkąd czasem sztuczkujemy z psem w miejscach publicznych, to ludzie podchodzą, pytają... albo chociaż obserwują i za parę dni widzę, że oni coś próbują robić ze swoim psem. Coraz mniej widzę kolczatek noszonych jak korale, chamstwa też coraz mniej, naprawdę jest spora kulturka wśród psiarzy u nas ;).

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Dziś sąsiad z pinczerowatym kundlem mnie zastrzelił.Wygląda na rozgarniętego-więc tym bardziej.

Otóż powiedział mi,że jego pies to mieszanka pinczera z rotweillerem.Z tym,że matką była PINCZERKĄ :)

Najpierw zaczęłam się śmiać a jak przestałam to powiedziałam,że to niemożliwe.Pan się chyba obraził.

 

Zdaje się,że wiem skąd ten pomysł.Pies często bawi się moją suczką i w pierwszej wersji była mowa o tym,że to mieszaniec z rodowodową pinczerką.

Któregoś razu właścicielka pieska powiedziała,że jej córka stwierdziła,że pies ma sylwetkę "rozwailera";)

Córka niewątpliwa znawczyni-zakupiła sobie ONka z pseudo z zadem wlokącym się po ziemi.Pies ma z osiem miesięcy i chodzi na dwóch tylnych łapach przy nodze na kolczatce.

Kiedyś w deszczu obie z mamą łapały swojego pinczerka.Akurat wracałam z suczą i zlitowałam się nad paniami.Pusciłam swoją sucz do psa a potem ją zawołałam. Przyszła a za nią pinczerowaty.Przytrzymałam ich psa by zapięły smycz.Na to panienka wydarła się na psa w te słowa: ty nie wiesz jak się nazywasz? Tofik się nazywasz to jak cię wołam masz przyjść! I walnęła go smyczą.

Grzecznie zasugerowałam by nie bić psa tylko nagrodzić bo przyszedł.

A ta do mnie: a za co ja mam go nagradzać??

Ręce opadają chwilami....

Link to comment
Share on other sites

Skądś znam takie teksty, za co ja mam go nagradzać. Niedawno do mojej Fridy podbiegł młody labrador. Wielki jak cielak. Facet za nim sie drże jak opętany, a pies nic, leci do nas. Jak go wreszcie dogonił to zaczął go prać smyczą po grzbiecie. Kazałam mu przestać i że tak go niczego nie nauczy. "Pies ma być posłuszny." I znowu mu przylał. Ostatecznie wyszła z tego awantura, bo mu powiedziałam, że to jest karalne bo to jest znęcanie się nad zwierzętami i jak nie przestanie to zadzwonię na policję. Skończyło się oczywiście wyzywaniem od bezczelnych gówniar (on jakieś 55-60, ja 29) i mam się zamknąć itd. Swoją drogą potem pomyślałam, że pies mógł jeszcze w domu przeze mnie dodatkowo oberwać... Piszecie o wsi, że ciemnogród ale jest już trochę lepiej. A tu miasto, wcale nie takie znowu małe, a ludzie zacofani aż do bólu...

Link to comment
Share on other sites

Skądś znam takie teksty, za co ja mam go nagradzać. Niedawno do mojej Fridy podbiegł młody labrador. Wielki jak cielak. Facet za nim sie drże jak opętany, a pies nic, leci do nas. Jak go wreszcie dogonił to zaczął go prać smyczą po grzbiecie. Kazałam mu przestać i że tak go niczego nie nauczy. "Pies ma być posłuszny." I znowu mu przylał. Ostatecznie wyszła z tego awantura, bo mu powiedziałam, że to jest karalne bo to jest znęcanie się nad zwierzętami i jak nie przestanie to zadzwonię na policję. Skończyło się oczywiście wyzywaniem od bezczelnych gówniar (on jakieś 55-60, ja 29) i mam się zamknąć itd. Swoją drogą potem pomyślałam, że pies mógł jeszcze w domu przeze mnie dodatkowo oberwać... Piszecie o wsi, że ciemnogród ale jest już trochę lepiej. A tu miasto, wcale nie takie znowu małe, a ludzie zacofani aż do bólu...

ja się dawno już nauczyłam nie odzywać kiedy widzę nieznanego mi czlowieka, który karci zwierze... a dlaczego? Ano dlatego, że do takiego i tak nic nie dotrze, a 90% przyleje jeszcze raz z podwójną siłą coby pokazać bezczelnej "że co, że ja nie mogę?!". Język czasem świerzbi no ale lepiej przemilczeć, za to ludzi których znam, choćby z codziennego dzieńdobry staram się delikatnie upominać, czasem działa, czasem jest obraza majestatu...
Link to comment
Share on other sites

Lux, gdyby on klapsa dał psu, albo nawet i trzepnął psa tą smyczą raz, to bym przemilczała. Ten pies oberwał smyczą regulowaną, ona ma metalowe kółka na przebiegu, nie wiem czy którymś psa zahaczył czy nie. Pies aż do ziemi przywarł. Jeśli on tak "karci" za to, że pies pobiegł do innego psa to nie chce wiedzieć, co się dzieje jak znajdzie coś zniszczonego po powrocie z pracy. Ja już po telefon sięgałam ale facet się opamiętał. Teraz psa widuję tylko na smyczy. Szkoda mi go ale może to dla niego lepiej?

Link to comment
Share on other sites

Lux, gdyby on klapsa dał psu, albo nawet i trzepnął psa tą smyczą raz, to bym przemilczała. Ten pies oberwał smyczą regulowaną, ona ma metalowe kółka na przebiegu, nie wiem czy którymś psa zahaczył czy nie. Pies aż do ziemi przywarł. Jeśli on tak "karci" za to, że pies pobiegł do innego psa to nie chce wiedzieć, co się dzieje jak znajdzie coś zniszczonego po powrocie z pracy. Ja już po telefon sięgałam ale facet się opamiętał. Teraz psa widuję tylko na smyczy. Szkoda mi go ale może to dla niego lepiej?

biedny taki zwierz co ma takiego pana:(
Link to comment
Share on other sites

No, często są też sytuacje odwrotne. "Co on taki gruby" i te sprawy.
Miło byłoby gdybyśmy się po prostu nie wpieprzali innym właścicielom w ich zasady utrzymania psów (choć, z drugiej strony, zadredzony pies bo się komuś grzebienia nie chce użyć strasznie irytuje).

A ja się odzywam.
Nie chamsko. Zwyczajnie,że piesek dłużej żyć będzie jak nie będzie miał 40kg nadwagi.
Ludzie są święcie przekonani że jak dadzą psu miche zupy i 20 kotletów to ojejku jaki zadbany.
Niestety.

Ja mam dzień w dzień propozycje badania psu wątroby,podawania mu korpusów i smalcu.
Nie przejmuję się ale to drażni,bo ile można się tłumaczyć jak zbrodniarz że to taki typ i zje tyle ile będzie chciał karmy energetycznej a i tak zgoni wsystko.
Dostałam już nawet kilka razy w słoiczku dla niego jakieś domowe rosołkogulaszobreje. Raz nawet sąsiadka chciała mi wepchnąć witaminy.
Kilka dni temu jedna pani na jego widok jęknęła 'bieeedny'
Link to comment
Share on other sites

Nawalanie smycza po psim grzebiecie to nie karcenie tylko znecanie sie...


Ha,dawno temu spacerowałam w parku i spotkałam panią z haszczakiem. Pies spokojny,babka bardzo fajna,widać że doświadczenie ma i psa wychowała jak należy. Pies szedł bez smyczy w kagańcu tuż przed nami,widac było że z.psami nie ma žadnych problemów i jest stateczny.
Z bocznej alejki wyszedł facet z dwoma sukami -jedną olbrzymią i kudłata a drugą mikro,obie bez smyczy i kagańca. Haszcz podszedł zupełnie na luzie się przywitać,a facet... wyjął z kieszeni smycz łańcuszkową i z impetem zdzielił nią psa.
Jak potem stwierdził to było skarcenie za odejście od właścicielki i zaczął wygłaszać jakieś szalone teorie o wychowaniu. Pies natomiast zawył z bólu i padł na ziemię z pręgą na grzbiecie..
Link to comment
Share on other sites

Ha,dawno temu spacerowałam w parku i spotkałam panią z haszczakiem. Pies spokojny,babka bardzo fajna,widać że doświadczenie ma i psa wychowała jak należy. Pies szedł bez smyczy w kagańcu tuż przed nami,widac było że z.psami nie ma žadnych problemów i jest stateczny.
Z bocznej alejki wyszedł facet z dwoma sukami -jedną olbrzymią i kudłata a drugą mikro,obie bez smyczy i kagańca. Haszcz podszedł zupełnie na luzie się przywitać,a facet... wyjął z kieszeni smycz łańcuszkową i z impetem zdzielił nią psa.
Jak potem stwierdził to było skarcenie za odejście od właścicielki i zaczął wygłaszać jakieś szalone teorie o wychowaniu. Pies natomiast zawył z bólu i padł na ziemię z pręgą na grzbiecie..


Gdyby ktoś zrobił coś takiego któremuś z moich psów to dostałby takiego "kopa w dupę", że znalazłby się w szpitalu.
Link to comment
Share on other sites

A czy właścicielka jakoś zareagowała na lanie jej psa?

 

Od wczoraj jestem na wsi i będąc z psem u pani,od której kupuję kozie mleko dowiedziałam się,że jej pies dostaje szajby bo nie miał jeszcze suczki i ona widzi też,że moja suczka wariuje ( szczekała jak widziała tego jej psa n bo była na smyczy) więc jak będzie miała cieczkę to powinnam ją do jej psa przyprowadzić.

Obie pozbędziemy się problemów :)

Link to comment
Share on other sites

Gdyby ktoś zrobił coś takiego któremuś z moich psów to dostałby takiego "kopa w dupę", że znalazłby się w szpitalu.

No dokładnie. Tam była afera taka że klękajcie narody. Ja kapuję że gdyby się rzucił czy coś ale to był fajny stateczny.pies,a i suki miały ochote się witać.
Mnie raz gość próbował psa ustawiać łapiąc go za uszko to skończył z pokiereszowaną rączką.
Link to comment
Share on other sites

"A ja się odzywam.
Nie chamsko. Zwyczajnie,że piesek dłużej żyć będzie jak nie będzie miał 40kg nadwagi.
Ludzie są święcie przekonani że jak dadzą psu miche zupy i 20 kotletów to ojejku jaki zadbany.
Niestety."

 

 

Nie rozumiem takiej postawy - podobnie jak nie rozumiem wręczania Ci domowych gulaszyków celem utuczenia Twojego psa.

Do licha ciężkiego, odwalmyż się wreszcie od innych.

Naprawdę każdy jest odpowiedzialny za swoje życie i swoją żywinę - a już wchrzanianie się komuś w to, jak karmi swojego psa, to jakiś kosmos.

Link to comment
Share on other sites

Zgadzam się z Berkiem ;) Nie wyobrażam sobie uwag na temat mojego psa od obcych osób- to moje sprawa ile mój psiak waży i nikomu nic do tego. Ale czego się spodziewać w stosunku do psów, jak mi zdarzają się komentarze na temat MOJEGO wyglądu ;) Jestem dość szczupła i nie raz, nie dwa otrzymywałam dobre rady jak przytyć, w cukierniach chcą mi dawać pączki na koszt firmy, masakra :)

Link to comment
Share on other sites

Ale to nie chodzi o wtrynianie się z moim poglądem tylko jak kogoś pies się toczy to zawsze jednak temat wyjdzie i niekoniecznie z moich ust.
I teź nie robię tego 'ojej ale pani pies gruby,musi pani go odchudzić,koniecznie tą karmą co ja mówię'.

Ja np bywam wdzięczna czasem że ktoś na coś zwróci mi uwagę. Nie jestem jakaś urazowa,pod warunkiem że ktoś nie jest natrętny jak np sąsiadka z codziennym tekstem 'ale musisz coś zrobić,zwiększ mu porcje,on nie może tak wyglądać'.

Link to comment
Share on other sites

Wróciliśmy ze wsi. Po pierwsze: "ale jak to będzie w domu? Może mu jakiś kołeczek i łańcuch taki lżejszy... no chociaż na noc żeby nie narobił", mówie że absolutnie bo to pies domowy i on jest nauczony..." psa sie nie nauczy, zachce sie to narobi", tłumacze że w mieszkaniu czasem musi zostać 10 godzin i jakoś nie robi... "bo nie chciało mu sie, ale jak sie zachce..." :p
po drugie: "mięso mu gotujesz? Wołowe?! Może od razu cielęcinkę jak we koglu-moglu... świat stanął na głowie. A ile on dziennie zeżre?... pół kilo plus warzywa? chleba mlekiem namocz, w niedziele rosołem i będzie najedzony!"
I hit dziadzia drący sie na pół wsi zza plotu "wydej go pani!!!"
-to nie worek ziemniakow
-dej pani, czarny jest będzie dobrze straszył
- on nie szczeka, nie umie (umie, ale wiem ze jak nie szczeka to...
-ło to co to za pies... sie nie nada do niczego, takiego to ja nie chce, ale pani wyda go bo co pani po nim, pies jest do szczekania.

Chcialam tez zabrac podwórkowca na spacer... ale mi niepkzwolili, bo uwaga : "to jest pies na lancuch, ja go nie dam zamęczać jakimiś cyrkami na sznurku", zrezygnowalam...

Link to comment
Share on other sites

Wróciliśmy ze wsi. Po pierwsze: "ale jak to będzie w domu?

Teraz też byłam tydzień na wsi i miałam podobną sytuację.

Wyjeżdzaliśmy do sklepu, pies miał zostać. Moja mama nalega żeby puścić go luzem na posesji, ja natomiast uparcie tłumaczę że nie bo (xset powodów w tym że zwieje i poleci za nami, albo ktoś mu coś może zrobić)... i on jest nauczony przecież zostawania w domu, szczególnie jak ma klatkę to się tam dobrze czuje.

Od razu mamy obserwatorów z sąsiedztwa.Wreszcie pada na moje i mówię " zamknijże te drzwi za nim i zostaw go w domu!".

I słyszę głosy oburzenia zza płotu " w domu!? Przecież wam całe mieszkanie zniszczy!po co go stresować, na podwórku go zostawić niech biega i pilnuje".

Link to comment
Share on other sites

Nie rozumiem takiej postawy - podobnie jak nie rozumiem wręczania Ci domowych gulaszyków celem utuczenia Twojego psa.

Do licha ciężkiego, odwalmyż się wreszcie od innych.

Naprawdę każdy jest odpowiedzialny za swoje życie i swoją żywinę - a już wchrzanianie się komuś w to, jak karmi swojego psa, to jakiś kosmos.

Ja też nie rozumiem, no dobra można coś powiedzieć raz ale żeby codziennie? Sama mam chudego psa, na palcach jednej ręki mogę policzyć ile razy ktoś mi na to zwracał uwagę. Raczej jeśli już ktoś się odnosi do wagi mojego psa to stwierdza że jego pies jest za gruby. Dawno przestałam się przejmować tym jak on wygląda, jest zdrowy więc niech sobie będzie jaki chce. Tylko czasami nieprzyjemnie się mizia kościotrupa... 

Teraz też byłam tydzień na wsi i miałam podobną sytuację.

Wyjeżdzaliśmy do sklepu, pies miał zostać. Moja mama nalega żeby puścić go luzem na posesji, ja natomiast uparcie tłumaczę że nie bo (xset powodów w tym że zwieje i poleci za nami, albo ktoś mu coś może zrobić)... i on jest nauczony przecież zostawania w domu, szczególnie jak ma klatkę to się tam dobrze czuje.

Od razu mamy obserwatorów z sąsiedztwa.Wreszcie pada na moje i mówię " zamknijże te drzwi za nim i zostaw go w domu!".

I słyszę głosy oburzenia zza płotu " w domu!? Przecież wam całe mieszkanie zniszczy!po co go stresować, na podwórku go zostawić niech biega i pilnuje".

No jak to psa do domu brać?! Jeszcze ci się pchły zalęgną! 

Spotkałam się kiedyś z opinią że mój pies na pewno sika w domu. Bo małe psy tak robią. I nie da się tego oduczyć, bo nie i tyle (pani chodziło o znaczenie, nie o to że nie wytrzyma bo jest za długo sam czy coś...). I dla tego pani ma suczkę :D

Obcy człowiek wie lepiej że mój pies sika mi po meblach (co oczywiście nawet nie wpadłoby mu do głowy) :D

Link to comment
Share on other sites

Ja słyszałam z kolei, że kotów do domu nie można wpuszczać, bo zawsze napaskudzą. Jak kuwety nie ma albo się kota z miotłą po całym domu gania to się biedak spaskudzi.
Przypomniała mi się sąsiadka z bloku obok. Staruszka, siwiutka, trochę kuśtykająca, bo kręgosłup. Kilka razy w tygodniu kupuje kilo kiełbasy (tej najpodlejszej naturalnie) i obchodzi wszystkie podwórka (między blokami są szeregówki) z psami. Każdego psa za płotem częstuje kiełbasą, żeby pieski ją lubiły. Chciała też poczęstować moją, niezbyt przejęła się informacją, że to alergik. Prawie się z nią pokłóciłam, bo pies wyniuchał kiełbachę i się pchał do staruszki. Ostatecznie teraz mój pies to biedactwo, któremu zła właścicielka odbiera całą radość życia, czyli kiełbasę. Nie muszę chyba dodawać, że okoliczni psiarze niezbyt za nią przepadają

Link to comment
Share on other sites

Co do trzymania psa w domu: moja teściowa uważa,że pies śmierdzi i dlatego nie będzie go w domu.

Pytam: jak to śmierdzi? Nie kąpiesz go?

A ona na to: nie! Psa się nie kąpie! A jak się wytarza w jakimś syfie to na dworze szybciej się wywietrzy :)

Link to comment
Share on other sites

W zeszłym roku byłam na rodzinnej imprezie, na wsi. I dowiedziałam się, że jestem nienormalna i "nawet msza w mojej intencji mi nie pomoże". Raz, że "kto to widział mieć osiem psów", dwa "jak nie są na łańcuchach to tylko czekać aż mnie zeżrą", trzy "Jak to PSY W DOMU??? Tożto musi tam jak w oborze śmierdzić".

Cztery "po co pies w aucie, na pewno wszystko zasika"...

 

No comment.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...