Jump to content
Dogomania

Pies boi się swojego domu.


chounapa

Recommended Posts

Kiedy mój pies zaczął przenosić lęki na miejsca, w których kiedyś czuł się całkiem komfortowo, musiałam zastosować leki psychotropowe. Ataki paniki zdarzały się jeszcze przez jakiś czas, ale nie żałuję, że poszło tak radykalnie, bo w tej chwili mam w miarę normalnego psa ;)

Jestem ciekawa co zaleci Wam behawiorysta.

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

W środę, był u nas behawiorysta. Większość tematów które poruszył, zdążyłam już przeczytać ... Jednak pomógł mi to zrozumieć, wcielić w życie w praktyce a nie tylko teorii.

 

Jak "kontrolowana ekspozycja na stres" różni się w wykonaniu osoby która nie wie jak się do tego zabrać, a osoby doświadczonej .. nawet sobie nie wyobrażałam.

 

Od środy pracujemy w sposób, w jaki zalecił. Robię co robiłam, jednak inaczej ... Inaczej się do niej odnoszę, inaczej ją wypraszam z ukrycia, inaczej ją traktuję i efekt jest ogromny już od pierwszego dnia. Nie, nie przestała się bać, jednak po jakimś czasie przestaje dygotać, a wczoraj nawet udało jej się usnąć na chwile bez ukrycia. 

 

Druga, ważna kwestia, to mąż. To, co ja przeczytałam w internecie, w ogóle nie było dla niego do przyjęcia. Ot, "ktoś coś napisał, a Ty wierzysz". Przez co, dawaliśmy psu sprzeczne sygnały. Kiedy przyszedł behawiorysta, z efektami w pracy, doświadczeniem, bogatym wachlarzem przykładów ze swojej pracy.. Przyszedł "autorytet". Mąż ma zmienić swoje podejście i ja też z resztą. Mąż świetnie sobie z tym póki co radzi i widzę, że w końcu próbuje mi z nią pomóc. 

Podsumowując: 
Nie oddam psa, nie muszę pilnie robić ogrodzenia, by pozbyć się problemu zamiast go zwalczyć. Jestem pełna nadziei że w końcu jej się zacznie poprawiać. 

 

A tu, wczorajsza wieczorna sesja. Lilo robiła wszystko, by nie położyć głowy .,.. jednak ta opadała, opadała, aż opadła.

https://www.youtube.com/watch?v=wFvk5JgWF6M&feature=youtu.be

Jeszcze się chowa nieprzypilnowana, ale przypilnowana z czasem się uspokaja. 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Mam wielką prośbę. Czy mogłabyś napisać jak teraz wypraszasz z ukrycia? Mam na tymczasie Gacka, który wprawdzie się nie chowa, ale ma tendencje do zawieszania się tz. kiedy się przestraszy przywiera do ziemii staje się zupełnie niekontaktowy.

Link to comment
Share on other sites

Tego nie wie. Może to wpływ hormonów i nasze nieumiejętne wychowanie psa o słabej psychice. Może coś, czego my nie zauważyliśmy, ale dla niej było istotne. Mało ważna jest przyczyna, bo niezależnie od niej, praca nad poprawą jej emocji, będzie taka sama.

Lilo przed wczoraj, w nocy ... pierwszy raz się rozluźniła i zaczęła się z nami bawić w domu. To ogromny sukces. Skakała, biegała, wygłupiała się ... Dała nam wielki dowód na to, że jej się poprawia. 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...
  • 3 months later...

Prawie pół roku od wizyty behawiorysty ... w między czasie kilka konsultacji online ... ja wciąż czytam przeróżne książki o wychowaniu psów ... a pracy przed nami pewnie na kolejne pół roku. 

Czasami mam ochotę się załamać ... Kiedy po tygodniu super zachowania i super emocji, znów nie wiedzieć czemu wcisnęła się pod łóżko i zaczęła dygotać. Na szczęście takich chwil jest coraz mniej. Mieliśmy spore załamanie i cofnięcie efektów, kiedy po zakończeniu remontu sypialni, zmieniliśmy pokój w którym przebywamy .. praca właściwie zaczęła się od nowa, ale efekty przyszły dużo szybciej. 

My wciąż nie mamy ogrodzenia i celowo nie naciskam na odłożenie na nie kasy ( planuję odkładać na to przez zimę, jak skończymy robić ogrzewanie ). Boję się, że możliwość wyjścia z domu kiedy ma ochotę, spowoduje, że zacznie domu unikać i znów się cofnie. Także, mam nadzieję że do wiosny, będzie w domu już tylko rozluźniona i zadowolona, a wtedy będzie można jej udostępnić ogród.

Wciąż jednak nie zostawiam jej samej w domu na dłużej niż godzinę. W sumie nie muszę jej zostawiać, co mi bardzo ułatwia całą sprawę. Lęk separacyjny ogarniemy dopiero, jak z samym domem sobie w pełni poradzi. Zakończyły się ucieczki, mogę otworzyć drzwi, powiedzieć "zostań" i nawet nie myśli o daniu nogi ... 

Czemu to wszystko piszę ? Chciałabym, żeby osoby które tu wejdą z podobnym problemem, miały świadomość że praca może trwać długo, efekty mogą się cofać, opiekun może w między czasie załamać się 50 razy ... ale warto... Bo za jakiś czas, mój pies będzie normalny i szczęśliwy wszędzie, gdzie będzie przebywał.

Swoją drogą, Lilo poprawiła się również na spacerach. Skończyło się szczekanie na mężczyzn w czapkach i kulenie ogona przy szczekających za ogrodzeniem psach. Wręcz, zrobiła się bardzo zaczepna... potrafi doskoczyć do takiego psa i zachęcać go do zabawy ( trochę to wygląda jakby chciała mu zagrać na nosie, "a szczekaj sobie... nic mi nie zrobisz" - choć wiem że nie o to chodzi ). Zauważyła również, że samochód jest fajny, bo wiezie ją do jej koleżanki ... więc otwarty samochód zawsze skutkuje wskoczeniem do niego i spojrzeniem "no jedźmy już!" ... 

Link to comment
Share on other sites

chounapa - dopiero dzis trafiłam na twój wątek, ale bardzo mnie zainteresował.

jestes mega babka  - bardzo wam kibicuję, a jednocześnie - zżera mnie ciekawośc. Napisałaś w poście zaraz po wizycie behawiorysty, że wszystko robiłaś wcześniej, jak trzeba - ale nie tak, jak trzeba. możesz to opisac na przykładzie? ostatnio miałam na tapecie faceta, któremu telefonicznie pomagałam w problemach z psem - nigdy tego psa nie widząc. Niejako był to szantaz emocjonalny, bo powtarzałam x razy, że ogólne podpowiedzi moga zepsuć wszystko, skoro nie zna się kontekstu, ale facet szedł w klimaty - że nie da rady szkoleniowca bo z kaska ma problemy. najgorsze, że pewien kłopot rozwiązałam mu w jeden dzień, co zaskutkowało tym, ze się frstrował, jak inne sprawy ze szczeniakiem nie wychodziły mu od razu. A ja sama w stresie, że opowieści co robic i jak nie mają tej podstawy, jaką jest pokazanie w realu. Nieważne w sumie, tak czy siak, bardzo interesuje mnie twój punkt widzenia, jak to było ze zmianą optyki co do podejścia do psa. znaczy się - o konkrety mi chodzi, przykłady waszej pracy z nią.

 

Ale że to jest szok, jak już się kuma czaczę, no nie? nawet, jeśli  to amatorska czacza (jak np. u mnie) to jednak tyle rzeczy się wyjaśnia w głowie :-).

 

Twoja historia jest bardzo inspirująca. Nie znalazłabyś czasu, zeby tu bardziej regularnie raportować, co u was?

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Dwie najbardziej schrzanione rzeczy przeze mnie:

- Nie pozwalać psu się chować - 
Brałam psa do pokoju i wściekałam się na nią, jak próbowała zwiać... wciskała się w meble, przytulała do nich .. i mimo że spędzała czas przy mnie, nic się nie zmieniało godzinami trzymania...

Behawiorysta wytłumaczył mi jak ją SPOKOJNIE wprowadzić w miejsce gdzie ma leżeć ... wytłumaczył, że jak się przytula do szafki, to częściowo również się ukrywa. Pokazał jak nie wściekać się na nią i delikatnie prowadzić ją na środek pokoju, jeśli spróbuje mi nawiać. Wcześniej, próbowałam ją położyć i kazałam zostać, po wizycie pilnowałam by się nigdzie nie wciskała i zostawiałam ją sobie samej ... aż sama z siebie się położyła. 

- Nagrody za dobre zachowanie -
Nagradzałam lub próbowałam nagradzać to że weszła zawołana do pokoju. Nagradzałam wszelkie komendy, którymi wydawało mi się że próbuję odwrócić jej uwagę. Prawda była taka, że jej stan psychiczny się nie zmieniał ... fakt, usiadła ale wciąż była sztywna ze strachu i cała się trzęsła ... Nagradzając, pochwalałam ten stan.

Po wizycie, okazało się że właściwie ze 2-2,5 miesiąca nie głaskałam i nie nagradzałam psa w żaden sposób w domu. Nie miałam okazji, bo widziałam, że Lilo wciąż się trzęsie, więc i nie mam co nagrodzić. Czułości jako takie, okazywałam poza domem ;) ... Nagrody w domu weszły z czasem, jak zaczęła się w domu luzować i zapominać o lękach.

Link to comment
Share on other sites

Pierwsze wyciągnięcie jej przez behawiorystę, poskutkowało tym, że po 2 godzinach przestała się ślinić. Wcześniej, nie przestawała .. nie umiała ile bym jej nie trzymała. Wystarczyło zrobić to samo, a inaczej ... Dokładniej ( nie przytula się do niczego ) i spokojniej... niech robi co chce, jak będzie się przesuwać, to bez słowa, stresu, złości .. przepchnąć ją z powrotem, przesunąć ... Poza tym dużo się z niej śmiać, a nie złościć się że nie słucha. Ja szybko przestałam się na nią wkurzać, za to zaczęłam nazywać ją "debilem" ... A ona, już się w ogóle nie ślini ze strachu ... czasem jest super, czasem ciut gorzej, ale teraz nawet jak się pogorszy, to siedzi z nami a nie wciśnięta w przedpokoju, już od nad nas nie ucieka co by się nie działo, już mogę otworzyć drzwi od domu i wiem, że nie wyleci i nie pogna ulicą.. byle dalej ( co jej się zdarzyło ), nie wychodzi przez szyby a wracając do domu nie zapiera się na schodach :) .

Wczoraj wieczorem wyszłyśmy na dłuższy spacer w trakcie burzy. Fakt, że była daleko i grzmoty były ledwo słyszalne ... ale niebo było całe białe! Wyszłam z nią specjalnie, błysków się boi ( w domu jak jej gorzej to kuli się jak światła samochodów rozbłyskują się na ścianach w pokoju ). Fakt, że 2 razy zatrzymała się i patrzyła w stronę gdzie błysło przez chwile, ale cały spacer była grzeczna a ogon miała w górze.. więc również jestem zadowolona ;). 

Wciąż też się zastanawiam nad wprowadzeniem pomysłu behawiorysty ... tj, odpaleniem na stałe kuli dyskotekowej, która będzie świecić po ścianach cały czas, a nie tylko jak coś przejedzie... 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

u mnie sylwek i letnie burze to jatka. Zośka się telepie i hiperwentyluje, a lisiek chce te wszystkie pioruny zabić i drze japę. nie sprawdza się na 100% nic, ale najlepiej działają światła w całym domu, żeby błysków nie było widać i głośna muzyka. lub zamknięcie się  z muzyka w łazience, która jest najbardziej izolowana.

 

ale to jest mały pikuś przy psie, ktory boi się własnego domu. Wielce ciekawe, jaka przyczyna była. No, ale pewnie na 100% nie dowiemy się.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Ona bała się wszystkiego jak ją wzięłam. Pracowaliśmy jak umiałam i do pierwszej cieczki, właściwie został jej problem tylko z niektórymi psami. Po cieczce lęki zaczęły wracać i przybierać na sile ...  a to, co robiłam z nią wcześniej, nie dawało tym razem efektów. Później skumulowały się kastracja i chwilę po niej przeprowadzka i po przeprowadzce całkiem jej odbiło. 

Jako że nie znała niczego, ani trawy, ani liści ... zakładam że mogła się urodzić w jakiejś szopie czy piwnicy. Socjal zerowy. Do tego, mogą przecież dochodzić predyspozycje genetyczne... rodzice są nieznani. Nie sądzę żeby jako szczenie była bita czy żeby się jakoś nad nią znęcano, ale  z całą pewnością była zaniedbanym szczeniakiem. 

Link to comment
Share on other sites

Z takimi psami zawsze jest nie wiadoma sama mam psy nazwijmy to z odzysku

z jednym bez proiblemow a 2 caly czas ma wyraz pyska jak by miala depresje

cieszy sie tylko jak cos nabroi i zartaz spojrzy z radoscia na mnie z radoscia

miala kilka podobnych zachowan do twojej ale u mnie sie po przebadaniu okazalo ze w zwiazku z utrata u mojej sluchu na jedno ucho

Link to comment
Share on other sites

u mnie sylwek i letnie burze to jatka. Zośka się telepie i hiperwentyluje, a lisiek chce te wszystkie pioruny zabić i drze japę. nie sprawdza się na 100% nic, ale najlepiej działają światła w całym domu, żeby błysków nie było widać i głośna muzyka. lub zamknięcie się  z muzyka w łazience, która jest najbardziej izolowana.

 

ale to jest mały pikuś przy psie, ktory boi się własnego domu. Wielce ciekawe, jaka przyczyna była. No, ale pewnie na 100% nie dowiemy się.

 

no fakt niektorych rzeczy czlowiek nigdy sie nie dowie

Link to comment
Share on other sites

miałam tymczasowicza kiedyś. znaleziony w trakcie agonii  z głodu, plus - długotrwałe niedożywienie, plus podejrzenia chowu wsobnego. miesiące zajęło, zanim zaczął nawiązywac kontakt wzrokowy. w stresie wyłączał się. jak go kilka razy dziennie nie zdominowałam, dostawał pier*olca. Aha, był mega niejadkiem (a zagłodzone psy raczej na odwrót mają) i miał tajemniczą anemię. nie cierpiał wychodzić na spacery, w ramach protestu, że jest na dworze, chodził tyłem. A po adopcji nie lubił przebywać  do domu, aż w końcu ludzie budę mu zrobili ( z wyrzutami sumienia, że pies w budzie to wstyd i skandal, dwa pozostałe psy domowe). czasem wchodził na chwile, ale zdecydowanie wolał budę.

 

ciasna nora to nie to samo, co mieszkanie - na norę jest za wysokie, zawsze cos od tyłu może psa napaść ;-). dlatego przecie żdziałają kennele, dlatego twoja sunia wciskała się w szafki. miejsca ciasne, bezpieczne, z zabezpieczonymi tyłami. tak sobie myślę.

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...