Jump to content
Dogomania

Semik - moja miłość - 13 września o godzinie 16:20 pobiegł za TM


Recommended Posts

  • 2 weeks later...

Kilka dni temu znowu mnie wzięło na oglądanie filmików i zdjęć. Spłakałam się znowu oglądając to moje ukochanie najpierw wesołe, radosne, a w ostatnich dniach tak bardzo smutne i pozbawione chęci do życia. Filmiki z 12 września, dnia przed jego odejściem bardzo już pokazywały jaki Semik jest zmęczony. Nie widziałam tego tak, bo bardzo chciałam widzieć w jego oczach chęć do życia.

Bardzo go brakuje, dosyć często do Rokusia wołam Semurku...

Najgorsze są te fale. Raz czuję że jestem już z tym pogodzona, a zaraz potem uderza we mnie ze zdwojoną siłą tęsknota, żal, poczucie winy i wtedy nie chce mi się wyjść z domu. Dzisiaj wieczorem spotkaliśmy Pana z sunią który zapytał czemu tak mało psów mam na spacerze. Nie wiedział, że Semurek umarł i bardzo mu sie zrobiło przykro, a ja znowu wróciłam do domu spłakana. 

Nigdy go nie zapomnę, nigdy nie przestanę kochać. Często go wspominamy w rozmowach z Jackiem. Coś nam się skojarzy z naszym Rudasem i o tym mówimy. Na szczęście oboje czujemy taką potrzebę.

 

Właśnie przyszedł do mnie Rokuś i położył łepek na moich kolanach. Chyba wyczuł, że potrzebuję pocieszenia. Jest kochany i mimo, że nigdy nie zajmie miejsca Semika, kocham go bardzo i cieszę się, że miałam szansę uratować mu życie.

 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Ewuniu Kochana, przytulam Cię najmocniej.... tęsknota jest wielka, i wciąż boli... moja Sarunia[*] odeszła 14 czerwca w 2010r, minęło niemal 6,5 roku, ale jak przychodzi czas Jej urodzinek (to nasza data umowna, oczywiście), albo rocznica odejścia nie zdarzyło się jeszcze, żebyśmy się nie poryczeli...Często też wspominamy naszą Niunię, raz z uśmiechem, raz płacząc.... I choć mamy w domu stadko 6, a właściwie z kociem 7 Sierot, to Miłość do naszej Córeczki jest w nas i zapewne będzie na zawsze!!!

Jutro miną 2 m-ce od odejścia Semusia[*] - to wciąż świeże... tak mało, i tak zarazem dużo czasu minęło...

Ściskam Was i Wasze Maluszki :)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

To, że mam Semurka w sercu na zawsze jest oczywiste. Ale towarzyszy mi też dzięki wspaniałej Przyjaciółce Ellig każdego dnia w samochodzie. Dostałam przecudny breloczek przygotowany ze zdjęcia Semurka... Kiedy wsiadam, zawsze dotykam go delikatnie i witam się z moim Szczęściem.

Zobaczcie:

Semurek.jpgSemurek_wzor.jpg

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

To zdjęcie - Saruniu-Niuniu... pamiętam dokładnie ten moment, kiedy je robiłam i mówiłam do Semurka, że kocham go nad życie:( Właściwie nie ma dnia, żebyśmy coś o nim nie powiedzieli, nie zawołali na któregoś psiaka "Semiku". Już bez łez, ale nadal boli i szarpie od środka, że go nie ma z nami:(

 

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Ewa Marta napisał:

To zdjęcie - Saruniu-Niuniu... pamiętam dokładnie ten moment, kiedy je robiłam i mówiłam do Semurka, że kocham go nad życie:( Właściwie nie ma dnia, żebyśmy coś o nim nie powiedzieli, nie zawołali na któregoś psiaka "Semiku". Już bez łez, ale nadal boli i szarpie od środka, że go nie ma z nami:(

 

Ewuniu, cofnęłam się na wątku o rok... szukałam zdjęcia Seminiątka  z czasu połowy grudnia... to wklejałaś 16 grudnia, wcześniej z 12-go były smutniejsze...Rok temu cieszyliśmy się, że z Seminiem w miarę dobrze, że nie potwierdziły się najgorsze przypuszczenia...

Semiś, choć nigdy Go nie miałam okazji poznać osobiście; dotknąć, pogłaskać, przytulić jest mi baaardzo bliski...

Link to comment
Share on other sites

12 minut temu, Sarunia-Niunia napisał:

Ewuniu, cofnęłam się na wątku o rok... szukałam zdjęcia Seminiątka  z czasu połowy grudnia... to wklejałaś 16 grudnia, wcześniej z 12-go były smutniejsze...Rok temu cieszyliśmy się, że z Seminiem w miarę dobrze, że nie potwierdziły się najgorsze przypuszczenia...

Semiś, choć nigdy Go nie miałam okazji poznać osobiście; dotknąć, pogłaskać, przytulić jest mi baaardzo bliski...

Te najgorsze przypuszczenia, to 3-4 miesiące życia. Semik żył od diagnozy równo 19 miesięcy i choć wiem, że dla psa to bardzo długo, to dla mnie zdecydowanie za krótko. W piątek rusza u nas remont dużego pokoju, a po świętach wymieniamy podłogę w całym mieszkaniu. Łapię się na tym, że ten remont zabierze mi sierść Semurka, która mimo sprzątania ciągle się pojawia strząsana z ubrań wyjętych z szafy, czy kocy. 

Link to comment
Share on other sites

3 minuty temu, Ewa Marta napisał:

Te najgorsze przypuszczenia, to 3-4 miesiące życia. Semik żył od diagnozy równo 19 miesięcy i choć wiem, że dla psa to bardzo długo, to dla mnie zdecydowanie za krótko. W piątek rusza u nas remont dużego pokoju, a po świętach wymieniamy podłogę w całym mieszkaniu. Łapię się na tym, że ten remont zabierze mi sierść Semurka, która mimo sprzątania ciągle się pojawia strząsana z ubrań wyjętych z szafy, czy kocy. 

Ja sierść mojej Saruni[*] i Bonusia[*] przechowuję w... wyczyszczonych słoiczkach po kremach...

Sarunia[*] odeszła 14 czerwca (jutro minie 6,5 roku), zupełnie niespodziewanie, jak się jakoś ogarnęłam szukałam Jej sierści w łóżku, na kanapach... zbierałam jak relikwię... w lipcu jechaliśmy w "nasze miejsce" nad morze, gdzie wcześniej co roku jeździliśmy razem... od 2010 roku wozimy ze sobą TEN słoiczek, bo jakoś tak wtedy czujemy, jakbyśmy byli w komplecie... to takie nasze wspólne miejsce....

Ale wiem co czujesz Ewuniu, wraz z remontem, wymianą podłóg bezpowrotnie odejdzie ślad Seminia... doskonale Cię rozumiem, jestem taka sama...

Link to comment
Share on other sites

1 minutę temu, Sarunia-Niunia napisał:

Ja sierść mojej Saruni[*] i Bonusia[*] przechowuję w... wyczyszczonych słoiczkach po kremach...

Sarunia[*] odeszła 14 czerwca (jutro minie 6,5 roku), zupełnie niespodziewanie, jak się jakoś ogarnęłam szukałam Jej sierści w łóżku, na kanapach... zbierałam jak relikwię... w lipcu jechaliśmy w "nasze miejsce" nad morze, gdzie wcześniej co roku jeździliśmy razem... od 2010 roku wozimy ze sobą TEN słoiczek, bo jakoś tak wtedy czujemy, jakbyśmy byli w komplecie... to takie nasze wspólne miejsce....

Ale wiem co czujesz Ewuniu, wraz z remontem, wymianą podłóg bezpowrotnie odejdzie ślad Seminia... doskonale Cię rozumiem, jestem taka sama...

Ja mam zachowaną sierść z ostatniego czesania mojego Skarba i kawałek z ostatniego strzyżenia, ale dwie torebeczki mam obok siebie przy biurku. To zostanie ze mną pewnie na zawsze, ale ta sierść odnajdywana w domu ma inny wymiar, taki magiczny, jakby Semurek dopiero co wyszedł. Ech... trudne to bardzo kochana:(

Link to comment
Share on other sites

13 godzin temu, Ewa Marta napisał:

Ja mam zachowaną sierść z ostatniego czesania mojego Skarba i kawałek z ostatniego strzyżenia, ale dwie torebeczki mam obok siebie przy biurku. To zostanie ze mną pewnie na zawsze, ale ta sierść odnajdywana w domu ma inny wymiar, taki magiczny, jakby Semurek dopiero co wyszedł. Ech... trudne to bardzo kochana:(

Tak, to racja Ewuniu... takie odnajdywanie śladów Seminia jest magiczne...

Link to comment
Share on other sites

A ja dzisiaj spojrzałam na portret mojego rudego Kacperka i nie mogłam powstrzymać łez. Kiedyś był taki bazarek na którym bardzo zdolna dziewczyna malowała portrety z wysłanych zdjęć. Jak zobaczyłam jej prace, to zamówiłam kilka portretów moich piesków i kotków. Dziewczyna wspaniale umiała oddać podobieństwo, spojrzenie i wyraz pysia. Wszystkie portrety wiszą w domu i kto nie spojrzy, zachwyca się mistrzowskim wykonaniem.

Myślę, że dopiero teraz zaczyna schodzić ze mnie napięcie, które dawało mi siłę do walki o zdrowie moich koteczków. Dopiero teraz zaczynam analizować i mieć pretensje do siebie, że czegoś nie dopatrzyłam, że nie zauważyłam jakichś objawów, że za późno .........że...............że.......Wiem, że to nic nie zmieni. Wiem, że choroba jest śmiertelna. Wiem, że Kacperek był osłabiony i zawsze był kotem specjalnej troski. Wiem, że wetka robiła co mogła. Wiem też, że żal w sercu zostanie na zawsze :(

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, EVA2406 napisał:

A ja dzisiaj spojrzałam na portret mojego rudego Kacperka i nie mogłam powstrzymać łez. Kiedyś był taki bazarek na którym bardzo zdolna dziewczyna malowała portrety z wysłanych zdjęć. Jak zobaczyłam jej prace, to zamówiłam kilka portretów moich piesków i kotków. Dziewczyna wspaniale umiała oddać podobieństwo, spojrzenie i wyraz pysia. Wszystkie portrety wiszą w domu i kto nie spojrzy, zachwyca się mistrzowskim wykonaniem.

Myślę, że dopiero teraz zaczyna schodzić ze mnie napięcie, które dawało mi siłę do walki o zdrowie moich koteczków. Dopiero teraz zaczynam analizować i mieć pretensje do siebie, że czegoś nie dopatrzyłam, że nie zauważyłam jakichś objawów, że za późno .........że...............że.......Wiem, że to nic nie zmieni. Wiem, że choroba jest śmiertelna. Wiem, że Kacperek był osłabiony i zawsze był kotem specjalnej troski. Wiem, że wetka robiła co mogła. Wiem też, że żal w sercu zostanie na zawsze :(

Ewuś, takie pytania zadaje sobie każdy, kto naprawdę kocha swoje zwierzaki i traktuje je jak rodzinę. Jestem pewna, że zrobiłaś wszystko, bo opiekujesz się tym swoim zwierzyńcem nawet kosztem swojego zdrowia. Wspominaj Kacperka, pamiętaj o nim, ale nie wiń się za nic. Z własnego doświadczenia wiem, że takie myśli potrafią zdołować, a Tobie nie wolno myśleć pesymistycznie!

Pokaż nam portrety swojej rodzinki:)

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...