Jump to content
Dogomania

Pies goni za zwierzyną, ptakami i nie reaguje na żadne przywołania


krulindra

Recommended Posts

Jowita. Jak mam to uświadomić psu? Pytam serio. Pies potrafi po mieście swobodnie chodzić - wącha sobie trawkę, kwiatki, rozejrzy się za szczekającym psem, uważnym wzrokiem odprowadzi kota albo jeża, gołębia może obdarzy nieco większym zaiteresowaniem, ale bez problemu ją odwołuję. Nie puszczam jej co prawda ze smyczy, bo uważam, że w mieście nie ma miejsca na idącego luzem psa, bo po pierwsze są tu też inni ludzie, którzy ie koniecznie mają ochotę takiego psa mijać, a po drugie nie ma czegoś takiego jak 100% gwarancji posłuszeństwa a pies życie ma jednak tylko jedno. Jeśli chodzi o zabawy w terenie. Masz jakiś pomysł na psa, którego nigdy nie zdołałam zachęcić do szarpaka, aportu (w zasadzie pies nie bierze do pyska niczego, co nie służy do jedzenia, nawet piszczące zabawki poniosły klęskę, bo tych się po prostu boi). Na placyku czy na skwerku w mieście chętnie tropi smakołyki z trawy albo krzaków, ale nie potrafię tego przenieść na pole. Poradzono mi, żebym usiadła z psem na łące i czekała tak długo aż się uspokoi i skupi na mnie (ktoś chyba nawet wspomniał o tym tu na forum), po prawie godzinie pies nadal pilnie się rozglądał i tylko czekał, aż go wreszcie uwolnię. Czasem odnoszę wrażenie, że o ile w mieście pies uwielbia ze mną spacerować, to w polu chyba bardziej jej przeszkadzam, czuję, że każda z nas idzie na spacer osobno. Próbowałam też zmęczyć psa przed wyjściem w plener, ale nic tym nie wskórałam. Praca na lince w mieście jak najbardziej. Miałam w zwyczaju przywiązywać końcówkę do szluwki w spodniach. W polu pies mi ją po prostu urwał z paska, bo wypruł do zwierzyny, a ja bałam się chwycić w rękę linkę, żeby mi nie pocięła skóry. Jedyny porzytek był taki, że linka zaplątała się w krzakach i pies nie miał jak biec dalej.

Instynkt gonienia ma wręcz hipnotyczny. Będąc u rodziców (mieszkają na terenach łowisk koła łowieckiego - zwierzyny na pęczki) poszłam na spacer w łąki. Wiedziałam, że psa nie puszczę luzem więc pożyczyłam od nich smycz flexi 8m ich psa. Mój błąd - na prawie maksymalnie wyciągniętej taśmie pies zobaczył jelenia po drugiej stronie zalanego wodą pola uprawnego. Staw średnicy jakichś 20 metrów (wiosna po roztopach). Wyrwała mi smycz z ręki i w amoku nawet nie obiegła wody tylko poszła wpław. To był jedyny raz, gdy widziałam ją w wodzie, nigdy nie zdołałam jej zachęcić do pływania.

Myślę o spróbowaniu ponownie aportu i szarpaka, ale zrobionych z niewyprawionej skóry - sąsiad rodziców jest myśliwym, więc załatwienie fragmentów świeżej skóry to żaden problem, ale boję się, że zamiast pomóc taki gadżet tylko pogorszy sprawę...

Link to comment
Share on other sites

Jowita. Jak mam to uświadomić psu? Pytam serio. Pies potrafi po mieście swobodnie chodzić - wącha sobie trawkę, kwiatki, rozejrzy się za szczekającym psem, uważnym wzrokiem odprowadzi kota albo jeża, gołębia może obdarzy nieco większym zaiteresowaniem, ale bez problemu ją odwołuję. Nie puszczam jej co prawda ze smyczy, bo uważam, że w mieście nie ma miejsca na idącego luzem psa, bo po pierwsze są tu też inni ludzie, którzy ie koniecznie mają ochotę takiego psa mijać, a po drugie nie ma czegoś takiego jak 100% gwarancji posłuszeństwa a pies życie ma jednak tylko jedno. Jeśli chodzi o zabawy w terenie. Masz jakiś pomysł na psa, którego nigdy nie zdołałam zachęcić do szarpaka, aportu (w zasadzie pies nie bierze do pyska niczego, co nie służy do jedzenia, nawet piszczące zabawki poniosły klęskę, bo tych się po prostu boi). Na placyku czy na skwerku w mieście chętnie tropi smakołyki z trawy albo krzaków, ale nie potrafię tego przenieść na pole. Poradzono mi, żebym usiadła z psem na łące i czekała tak długo aż się uspokoi i skupi na mnie (ktoś chyba nawet wspomniał o tym tu na forum), po prawie godzinie pies nadal pilnie się rozglądał i tylko czekał, aż go wreszcie uwolnię. Czasem odnoszę wrażenie, że o ile w mieście pies uwielbia ze mną spacerować, to w polu chyba bardziej jej przeszkadzam, czuję, że każda z nas idzie na spacer osobno. Próbowałam też zmęczyć psa przed wyjściem w plener, ale nic tym nie wskórałam. Praca na lince w mieście jak najbardziej. Miałam w zwyczaju przywiązywać końcówkę do szluwki w spodniach. W polu pies mi ją po prostu urwał z paska, bo wypruł do zwierzyny, a ja bałam się chwycić w rękę linkę, żeby mi nie pocięła skóry. Jedyny porzytek był taki, że linka zaplątała się w krzakach i pies nie miał jak biec dalej.

Instynkt gonienia ma wręcz hipnotyczny. Będąc u rodziców (mieszkają na terenach łowisk koła łowieckiego - zwierzyny na pęczki) poszłam na spacer w łąki. Wiedziałam, że psa nie puszczę luzem więc pożyczyłam od nich smycz flexi 8m ich psa. Mój błąd - na prawie maksymalnie wyciągniętej taśmie pies zobaczył jelenia po drugiej stronie zalanego wodą pola uprawnego. Staw średnicy jakichś 20 metrów (wiosna po roztopach). Wyrwała mi smycz z ręki i w amoku nawet nie obiegła wody tylko poszła wpław. To był jedyny raz, gdy widziałam ją w wodzie, nigdy nie zdołałam jej zachęcić do pływania.

Myślę o spróbowaniu ponownie aportu i szarpaka, ale zrobionych z niewyprawionej skóry - sąsiad rodziców jest myśliwym, więc załatwienie fragmentów świeżej skóry to żaden problem, ale boję się, że zamiast pomóc taki gadżet tylko pogorszy sprawę...

Link to comment
Share on other sites

Akirka86, skąd jesteś? Najbardziej uniwersalna rada: idź do dobrego szkoleniowca, nie żadne coape, wesołe łapki ani canid , nic co prowadzą ich absolwenci. Najlepiej idź do kogoś, kto szkoli zawodników (OBI, IPO) lub sam jest jednym z czołowych polskich zawodników lub do kogoś kto zajmuje się ratownictwem. To są dyscypliny, które wymagaja ogromnej wiedzy i doświadczenia w temacie "jak działa pies". Poproś, żeby Ci pokazali jak skupiać uwagę psa na sobie i jak go motywować (tego konkretnego, Twojego). Poszłabym nawet w taki banał jak: proszę mi doradzić jakieś dobre smaczki, bo nie wiem z czego wybierać (u nas się jakoś utarło, że albo parówka, albo to co w okolicznym zoologicznym) ;) Poproś, żeby Ci pokazali na czym polega zabawa gryzakiem, zabawa w aportowanie i swoim fachowym okiem ocenili czy Twój pies za świat tego nie czuje, czy po prostu Ty coś źle robisz, więc to kwestia Twojej poprawy oraz czasu. Przećwicz w "sterylnych" placowych warunkach, a potem zwiększaj rozproszenia. Po tym co przeczytałam, uważam, że wychodząc w pola, na tym etapie niewiele podziałasz i to co Ci poradziłam, to najkrótsza droga.

 

Z tą łąką, to wyobraź sobie, że to ja dałam taką poradę, tylko że to było na PW i do osoby o innym nicku, z psem w innym wieku, ściśle określonej rasy (pierwotnej), posiadanym od szczeniaka i w ściśle określonym przypadku, wynikającym z szeregu konkretnych uwarunkowań ... Nigdzie więcej nie spotkałam się z tego typu poradą. Możesz wkleić link gdzie to było, bo ciekawam? :)

 

A wracając do naszych wcześniejszych dywagacji, to po przeczytaniu ostatnich stron stwierdzam, że chyba jednak te fuj głupie dupotrzymki owczarki mają więcej wspólnego z wyżłami, niż by się wielu osobom mogło wydawać ;) A i cytowane przeze mnie wcześniej zdanie Sowy jest kluczem:

Technika szkolenia różnych ras może być i jest różna, zależnie od celu szkolenia i predyspozycji psa, ale biologiczne podstawy możliwości uczenia się są takie same.

Sowa, ja się od początku z tym zgadzałam, tylko chciałam poczekać na konkretne przykłady od wyżlarzy.

Czyli wyżełki tak jak owczarki zapoznajemy z otoczeniem, nagradzamy jedzonkiem, czasem nawet używamy klikera, uczymy bezwzględnego wykonywania komend, kontroli emocji (było coś w stylu "ma warować aż się wyciszy"), zdolności nauki przez naśladownictwo. Pojawiła się fajna myśl, że pies ma sobie zakodować, że w stanie skrajnego pobudzenia należy zawarować i tego od samego początku jest tego uczony. Czyli można na siebie nie najeżdżać i połączyc siły, żeby wypracować coś wspólnego, taki zbiór pomysłów, z których każdy zainteresowany z podobnym problemem będzie mógł czerpać i próbować we własnym zakresie :)

To co, kto się podejmie, żeby to wszystko uporządkować i zebrać w całość ? ;) Ja się już dzisiaj naprodukowałam w innym wątku, a że się pochorowałam na dobre to drugi jest ponad moje siły. W skrócie, np. linka (do uniemożliwienia ewentualnego pościgu u psa ze złymi nawykami) + waruj (wcześniej wyuczone na sucho, tj. bez rozproszeń).

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Akirka86, u mnie szło bardzo powoli, początkowo pies nie potrafił skupic się na mnie nawet na podwórku, wszystko rozpraszało z tym że moja psinka uwielbia zabawę, szczególnie szarpakiem i nie ważne z czego zrobiony, możne być nawet stara szmatka, ale Berek gdzieś polecała króliczą skórę najlepiej na długim, grubszym sznurku, może tego spróbuj?

Link to comment
Share on other sites

Furie, jestem z Częstochowy. Jedyne szkoły jakie zdołałam tu odnaleźć to takie, które szkolą w stylu policyjnym i takie właśnie wesołe łapki. Może znasz kogoś, kto nie ogłasza się w internecie (niestety jest to moje główne źródło informacji, bo przyjechałam tu parę lat temu i nie znam niestety tutejszego psiego świata od kuchni)? Z tymi smakołykami to też nie poszaleję, bo pies jest alegrikiem. Jedyne co do tej pory znalazłam to suszona szprotka i co ciekawe eduki z royala (czyli czysta chemia, ale jej smakują i nie szkodzą). Niestety to, za co dałaby się pokroić powoduje alergię... Jeśli chodzi o uczenie zabawy - przypuszczam, że nikt jej tego nie uczył za szczeniaka. Wiem, że to moje błędy powodują, że do tej pory nic się w tej materii nie zmieniło. Ostatnio zauważyłam, że gdy kot zaczyna bawić się czymś w domu,  pies potrafi jej to zabrać. Wypluwa co prawda po chwili, ale może dałoby się to jakoś wykorzystać? Dodatkowym problemem jest to, że Frida jest psem o charakterze raczej histerycznym, nowości przyjmuje z dystansem. Do klikera (jak dotąd najlepiej się sprawdził do nauki siadania i warowania) przyzwyczajałam ją kilka dni bo się go po prostu bała. Jeśli chodzi o motywowanie to zastanawiam się cały czas co może przebić sarny?

Piszesz, że wychodząc na pole niewiele zdziałam. Po tej zerwanej lince nie próbowałam pracować nad psem w polu, bo stwierdziłam, że więcej szkody wyrządzę nieudolną pracą niż pozostaniem na etapie miejskim. Powiedz mi tylko czy Twoim zdanie w ogóle nie powinnam wychodzić z psem na spacery poza miasto, czy nie próbować sił z sarnami, żeby nie zaprzepaszczać tego co wypracowałam w mieście? Bo już całkiem zgłupiałam.

Jeśli chodzi o poradę, żeby siedzieć z psem na łące aż psu się znudzi otrzymałam właśnie od takiej wesołej łapki. Dziś odnoszę wrażenie, że to była porada na zbycie klienta, który przyszedł z bardziej skomplikowanym problemem niż uczenie siad i podaj łapę. Sama się z siebie śmieję, że byłam na tyle naiwna żeby  z tego skorzystać. Próbowałam udowodnić psu, że nudne siedzenie z pancią w jednym miejscu jest ciekawsze niż pełne emocji i wolności polowanie ;D No ale człowiek niedoświadczony i zdesperowany chwyci się wszystkiego...

Link to comment
Share on other sites

Jak zapytacie kogoś, kto się zajmuje szkoleniem wyzlow o "naukę przez nasladownictwo" to was wyśmieje. W pole z wyzlem aby go czegoś nauczyć chodzi się w parze pies i człowieK. Więcej to tłok. Serio: nigdzie pies nie nabiera tylu złych nawyków i nie manieruje się tak bardzo jak na wspólnych spacerach.

Ja bardzo, bardzo pilnuje, aby przez pierwsze miesiące szczenię miało przynajmniej jeden spacer tylko ze mnA. Pies ma wracać na komendę, bo ma to być dla niego misja życia a nie bo inne psy wracają i uważam, że tylko sam na sam z psem da się wypracować więź pies-przewodnik.

Nigdy nie używam klikera, bo sorry ale to jest nudziarstwo. Nie bez powodu mam taką a nie inna rasę w chacie. Moje psy znają mnóstwo sztuczek i uwiElbiaja ten typ zabawy. Ale nie używam klikera.


Nagrody.. Mam przed oczami obraz mojej suki, która odwolana i usadzona wcale nie chce żarcia tylko czeka na komendę "idź w cholerę ".

Link to comment
Share on other sites


w zeszlym roku na pp moja 12mies suka okladajac pole trafila na kozla. zatrzymala sie, nawiazala kontakt wzrokowy z przewodnikiem - zarespektowala zwierzyne (na pewno zrobila to, poniewaz URODZILA sie z umiejetnoscia niegonienia za sarnami i zajacami...kazdy, kto ja zna na bank teraz brechta z tego, ze zrobila to naturalnie...), zostala odwolana-sygnalem dzwiekowym, ktory oznacza "natychmiast zawracaj", a nie np. zmien kierunek itd.(wlasnie dlatego, ze nie zrobila tego, bo "naturalne predyspozycje, z przyjemnoscia by pogonila), usadzona na chwile, aby sie uspokoila, poslana do pracy.

 

Niejasne jest to dla mnie, rozumiem, że została odwołana do powrotu bo respektowała zwierzynę, nie pogoniła i było możliwe jej odwołanie. Ale dlaczego ma być to lepsze niż zmiana kierunku?

Link to comment
Share on other sites

Niejasne jest to dla mnie, rozumiem, że została odwołana do powrotu bo respektowała zwierzynę, nie pogoniła i było możliwe jej odwołanie. Ale dlaczego ma być to lepsze niż zmiana kierunku?

 

Poniewaz ten pies to jest cholerny pazdzioch, bastard i monster.

W weekend skonczyl dwa lata i nadal taki jest.

Link to comment
Share on other sites

Furie, jestem z Częstochowy. Jedyne szkoły jakie zdołałam tu odnaleźć to takie, które szkolą w stylu policyjnym i takie właśnie wesołe łapki. Może znasz kogoś, kto nie ogłasza się w internecie (niestety jest to moje główne źródło informacji, bo przyjechałam tu parę lat temu i nie znam niestety tutejszego psiego świata od kuchni)? Z tymi smakołykami to też nie poszaleję, bo pies jest alegrikiem. Jedyne co do tej pory znalazłam to suszona szprotka i co ciekawe eduki z royala (czyli czysta chemia, ale jej smakują i nie szkodzą). Niestety to, za co dałaby się pokroić powoduje alergię... Jeśli chodzi o uczenie zabawy - przypuszczam, że nikt jej tego nie uczył za szczeniaka. Wiem, że to moje błędy powodują, że do tej pory nic się w tej materii nie zmieniło. Ostatnio zauważyłam, że gdy kot zaczyna bawić się czymś w domu,  pies potrafi jej to zabrać. Wypluwa co prawda po chwili, ale może dałoby się to jakoś wykorzystać? Dodatkowym problemem jest to, że Frida jest psem o charakterze raczej histerycznym, nowości przyjmuje z dystansem. Do klikera (jak dotąd najlepiej się sprawdził do nauki siadania i warowania) przyzwyczajałam ją kilka dni bo się go po prostu bała. Jeśli chodzi o motywowanie to zastanawiam się cały czas co może przebić sarny?

Piszesz, że wychodząc na pole niewiele zdziałam. Po tej zerwanej lince nie próbowałam pracować nad psem w polu, bo stwierdziłam, że więcej szkody wyrządzę nieudolną pracą niż pozostaniem na etapie miejskim. Powiedz mi tylko czy Twoim zdanie w ogóle nie powinnam wychodzić z psem na spacery poza miasto, czy nie próbować sił z sarnami, żeby nie zaprzepaszczać tego co wypracowałam w mieście? Bo już całkiem zgłupiałam.

Jeśli chodzi o poradę, żeby siedzieć z psem na łące aż psu się znudzi otrzymałam właśnie od takiej wesołej łapki. Dziś odnoszę wrażenie, że to była porada na zbycie klienta, który przyszedł z bardziej skomplikowanym problemem niż uczenie siad i podaj łapę. Sama się z siebie śmieję, że byłam na tyle naiwna żeby  z tego skorzystać. Próbowałam udowodnić psu, że nudne siedzenie z pancią w jednym miejscu jest ciekawsze niż pełne emocji i wolności polowanie ;D No ale człowiek niedoświadczony i zdesperowany chwyci się wszystkiego...

OK, po kolei.

Nie znam w Częstochowie, najbliżej w Krakowie i w Bielsku-Białej. Ale popytam i może po weekendzie będę coś więcej wiedzieć. Chyba że jesteś w stanie podjechać choćby raz do 1 z w/w. WIem, że to nie zastąpi regularnych treningów pod okiem szkoleniowca (a trudno wymagać regularnego jeżdżenia 2 x 150 km) , ale to mogłoby być cos jak drogowskaz, punkt wyjścia.

 

W sprawie smakołyków - zgadamy się na PW, żeby nie robić zbytniego off-topu. Podrzucę Ci kilka pomysłów.

 

Co do próbowania sił z polem i sarnami. W pole wyłącznie na lince i pamiętaj żeby ja mocno trzymać. Każda pogoń utrwala zły nawyk. Co do ćwiczeń - w nauce psa wykorzystuje się tzw. stopniowanie trudności, w tym stopniowe zwiększanie rozproszeń. Najpierw perfekcyjnie wypracowujesz pewne elementy w przestrzeni neutralnej, a dopiero później wychodzisz w coraz trudniejsze, tzn. obfitujące w rozproszenia. No i do ćwiczenia z psem należy podejść holistycznie. Podejście na zasadzie: mam tylko 1 problem, który chcę rozwiązać, poza tym wszystko jest OK - nie jest dobre. Ten artykuł fajnie to tłumaczy: http://dogup.pl/praca-na-caly-etat-czyli-czy-mozna-rozwiazac-tylko-jeden-problem-z-psem/ Przy okazji, śmiało możesz sobie poczytać inne.

 

Co do łąki - zdecydowanie, w Waszym przypadku to jak strzał kulą w płot. Zainteresowałam się, bo wiem co, komu i w jakim przypadku pisałam, a na forum czasem zdarzają się różne przypały, więc chciałam mieć jasność :) 

Link to comment
Share on other sites

Żwacze, płucka, wątróbki i inne paskudztwa bywają bardzo motywujące  ;)  należy tylko uważać na ilość, bo niektóre z tych pyszności czasem powodują problemy żołądkowe ;) Suszone "zwykłe" mięso też jest OK, ale nie capi, więc może być mniej atrakcyjne dla niektórych psów.

Link to comment
Share on other sites

No więc z tymi smakołykami to ciężka sprawa. Mam doskonałą panią weterynarz, wyprowadziła mi psa na prostą, ale co chwila jest kłopot, bo z tego co zostało ustalone: kurczak, wołowina, wieprzowina, pszenica, owiesodpadają. Nie uczula jej ryba. Do tego co może jeść dochodzimy metodą powolną, ale najskuteczniejszą. Nie robimy jej testów, bo często są zafałszowane (zarówno w jedną jak i w drugą stronę). Jest na hipoalergicznej karmie, dostaje przez dwa tygodnie jakieś białko. Jeśli są reakcje, białko odpada, a pies wraca na dietę na miesiąc i możemy wprowadzić nowe białko. Jak dotąd tolerowana wyłącznie ryba. Każdy nowy smakołyk komercyjny musi być testowany, bo zauważyłam, że ma alergię na pewne firmy (np. maced ma suszone rybki, ale stosują jakąś chemię, która jej szkodzi, te same rybki olivera już jej nie szkodzą). W najbliższym czasie będziemy testować koninę albo baraninę. Ale to off-topic trochę.

 

 


Podejście na zasadzie: mam tylko 1 problem, który chcę rozwiązać, poza tym wszystko jest OK - nie jest dobre.
 
Furie. Kiedyś tak myślałam. Oczy otworzyły mi na tę kwestię książki Jan Fennell - Zapomniany język psów. Czytając o tym jak ona podchodzi do całości wychowania i komunikacji z psem zrewolucjonizowałam nasze wspólne relacje. Skończyły się problemy z obszczekiwaniem sąsiadów na klatce schodowej, wyniesiona ze schroniska niechęć do psów też się ulotniła (wcześniej myślałam, że to taki uraz, bo była tam dwukrotnie pogryziona). Zdaję sobie sprawę, że jej problemy z zachowaniem wynikają z mojej nieudolności w pracy z nią i z tego, że raz na jakiś czas jej odpuszczę (choć wiem, że nie powinnam). Często walczy we mnie chęć "uchylenia nieba" ze świadomością potrzeby konsekwencji. Trafił mi się niełatwy pies, a jedynymi psami z którymi wcześniej pracowałam są dwa labradory moich rodziców, które okazały się niewiele twardsze od plasteliny i które nie są za specjalnie wyszkolone, ale też i nigdy nie sprawiały żadnego problemu same szukając kontaktu z człowiekiem i pokazując, że czerpią z tego kontaktu radość. To co przychodziło mi z nimi z łatwością, u Fridy okazuje się wspinaczką w Himalajach...
Link to comment
Share on other sites

Evel, co jest nie tak z Fennell? Nie żebym miała świra na punkcie jej metod ale znacznie poszerzyła moje horyzonty myślowe i dzięki tym metodom naprawdę parę problemów znikło. Nie odwalam demonstracyjnego wyjadania z psiej miski bo to głupie, ale pies wie, że to ja daję mu jedzenie, a nie on je na mnie wymusił itd. Sztywne rytuały były na początku jako podwalina tego do czego doszłyśmy obecnie. Ale nie będę ukrywać, że dzięki jej książkom wykiełkowała u mnie idea współpracy z psem zamiast wymagań przed nim stawianych. Ja wciaż jestem na etapie poznawania różnych metod pracy z psem. A co Ty byś poleciła?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...