dcz Posted May 8, 2015 Share Posted May 8, 2015 Nie inaczej, przecież pies jej nie połknie ale producent pisze: Nie należy łamać i dzielić tabletek do rozgryzania i żucia. Dla psów o masie ciała przekraczającej 56 kg, należy zastosować połączenie dwóch tabletek, którenaj lepiej odpowiadają masie ciała. Takie kwiatki :) dzielić nie wolno, a żuć i rozgryzać należy :/ Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
filodendron Posted May 8, 2015 Share Posted May 8, 2015 Jednym z argumentów na plus Bravecto, który przewijał się w różnych opisach produktu i opisach badań, było to, że w przeciwieństwie do spot-on-ów tabletka nie stanowi żadnego zagrożenia dla dzieci, nie może dojść do przypadkowego kontaktu dziecka z nią. Być może stąd te zalecenia dot. nie dzielenia, nie łamania - bo gdzieś się może zapodziać okruszek i potem pretensje do producenta. Wiecie jak to jest za wielką wodą - skoro nie napisano, ze nie wolno suszyć kota w mikrofali, to znaczy że producent jest winny ;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
sleepingbyday Posted May 8, 2015 Share Posted May 8, 2015 na szczęście nie mam mikrofali, bo pewnie bym nie przeczytała instrukcji i wysuszyła w mikrofali kota.. oh wait... ja nie mam kota :-(. a na serio, filodendron, to może być dobry trop :smile:. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
filodendron Posted May 8, 2015 Share Posted May 8, 2015 Jednak nie, po zastanowieniu :) sądzę, że chodzi o to, żeby nie kupować jednej większej pastylki w celu podzielenia na dwa małe psy (ludzie tak robili ze spot-on'ami). Mniej by zarobili :cool1: No i być może substancja bójcza nie rozkłada się równo w nośniku. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
sleepingbyday Posted May 8, 2015 Share Posted May 8, 2015 w to nie rozkładanie sie równomiernie trochę nie chce mi się wierzyć. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
filodendron Posted May 8, 2015 Share Posted May 8, 2015 Nie wiem. Nie jestem chemikiem a chyba tylko chemik mógłby po składzie jakoś próbować ocenić, co z czym się wiąże o ile się wiąże albo rozpuszcza lub nie. Bravecto ma długą listę substancji pomocniczych, wśród nich taką, której prędzej spodziewałabym się w szamponie do włosów ;) (SLS) więc pewnie jest to skomplikowane. Niemniej jak nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo o co chodzi - ze spotami też było marudzenie, że nie wolno dzielić na dwa psy :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Akirka86 Posted May 8, 2015 Share Posted May 8, 2015 Filodendron, tu leży pies pogrzebany - po co na dwa pieski tabletkę dzielić, lepiej dwie kupić. Jak ktoś ma kilka psów albo koty do tego to wcale się nie dziwie, że dzieli nawet spot-on. Suma małych dawek jest znacznie droższa niż jedna duża dawka Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
radiesteta Posted May 9, 2015 Share Posted May 9, 2015 http://wiadomosci.onet.pl/nauka/rosnie-ryzyko-zakazen-chorobami-odkleszczowymi/73yw8r Nie tylko my martwimy sie problemem. Moze niebawem i jakieś władze ruszą odwłok w tych sprawach. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
filodendron Posted May 9, 2015 Share Posted May 9, 2015 No ale co, Twoim zdaniem, "władze" mogą zrobić z tym tematem? Ja nie jestem pewna, czy zachorowań jest rzeczywiście aż o tyle więcej niż kiedyś. Może trochę tak, ale trzeba brać pod uwagę że metody diagnostyki są coraz doskonalsze, testy coraz tańsze, że świadomość tzw. społeczna - też się zwiększa, sprawa jest nagłośniona. No i że lobby szczepionkowe trochę też - dlatego zresztą jest nagłośniona ;) Wczoraj znalazłam pierwszego kleszcza na psie w tym sezonie - martwy, mały, "nienapity". Czyli u nas, odpukać, działa spot on. No ale latał po lesie 10 km, to aż nawet dziwne, że tylko jeden. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
sleepingbyday Posted May 9, 2015 Share Posted May 9, 2015 byłam u wetki, dostałam taki zestaw info, w tym o fipronilu, permetrynie i jakiejś obroży (nie pamiętam nazwy, pokazywala mi) na kraje śródziemnomorskie jako najsilniejszym repelencie, ze nie wiem, czy wam czegoś nie pomieszam tutaj... co mi powiedziała - owszem, bravecto nie metabolizuje się, jak najbardziej siedzi w tkance tłuszczowej i wątrobie (wydalane z kałem, to też lepiej, niż via nerki), jest substancją długo noszoną przez białka. czyli, że nie rozkłada się na nic (toksycznego, bądź nie), ale białka je noszą i uwalniają wraz z zapotrzebowaniem. bez rozkładania. badania kliniczne nie wykazuja toksyczności, nawet na rasach podatnych na różne alergie i inne tam - ale co do substancji smakowych i innych no to wiadomo, że osobniczo nigdy nie wiadomo. te reakcje o których słyszała, to wieksza sennośc przez jeden dzień po podaniu. ona natomiast boi się nowych leków, więc w pierwszym roku w gabinecie to może 3 psy dostały bravecto, bo nic, dosłownie nic innego na nie nie dzialało, kleszcze łapały. za to ma kontakt z taką klinika, która od początku masowo bravecto dawała psom, alergicznym i innym - i było ok. kleszczy zero. tzn inaczej, babeszji zero. długotrwałe używanie owszem, może cos wykazać, ale co, skoro toksycznośc jest żadna, więc nie ma się co kumulować - tego nigdy nie wiadomo, ale sprawa jest zachęcająca. oczywiście, dopoki kleszcze sie nie uodpornią, bo przewaga bravecto polega właśnie na tym, ze jest nowe. opowiadała mi, że fiprex byl kiedyś dawno na 3 miesiące zarejestrowany i działał. permetryna na ten przyklad ma obniżoną skuteczność, bo kleszcze przestały mieć ten efekt gorących nóżek (że substancja, która ma je zabijać działa parząco, więc zanim zaczną się wkręcać, to raczej będą spierniczać). ważna rzecz, która może być niebezpieczna, to powiązanie przyjmowania bravecto z lekiem długo noszonym przez białka (do uwalniania się np przez miesiąc), jak trocoxil. bo nie będzie wystarczająco dużo białek to przenoszenia, przyjmą bravecto, odrzucą torcoxil i on w zbyt dużej ilości uwolniony do organizmu będzie toksyczny. więc tu chodziłoby o powiązanie dwóch leków, które są przechowywane w białkach, a że nie wiadomo, czy torcoxil się spodoba czy bravecto, to ryzyko jest, że niefajny trocoxil będzie w zbyt dużej ilości działał w organizmie. czyli dodatkowo ważne jest, żeby lekarz wiedział, jakie leki jeszcze pies przyjmuje, ale tych takich niebezpiecznych przy zbyt dużym uwolnieniu do organizmu leków długo noszonych jest b. mało, nie jestem pewna, czy przypadkiem nie tylko ten trocoxil, którego przedawkowanie jest niefajne. z tego względu np bardzo częste podawanie bodaj advantixu (nie pamietam, ale chyba jego), może mieć efekty toksyczne. miała pacjenta, który przez 3 lata dostawał co 3 tygodnie i w końcu białka nie daly rady przetrzymywać ( w sensie - nie miały miejsca i uwalniały za szybko, za duzo) - była reakcja neurologiczna, b. silna i niefajna, na szczęscie to jest nietrwałe w tym przypadku. aha, jeszcze o tej pozornej repelentności bravecto: rozchodzi sie o to, że kleszcz, zanim może zacząć żerować, potrzebuje dużo czasu, kilka godzin. musi się dodrapać do naczyń krwionośnych, zaktywizowac ślinianki i inne takie, a u niego to trwa, nie tak jak u nas, ze otwierasz gębę i tyle. uwolnione bravecto jest już w tkance przez którą się przedziera kleszcz do naczyń krwionośnych, więc wysusza sie i odpada, zanim będzie mógł być niebezpieczny. i tu jest furtka dla ewentualnego niefarta - że jak kleszcz np zostanie oderwany zanim wyschnie, bo np pies sie podrapie, albo co, a już zaczął aktywizowac te ślinianki, wiec jest bardziej gotowy na konsumpcję - i zdąży się przyczepić do drugiego psa, to żerowanie moze u niego zacząć się szybciej, niż zadziała substancja. a to taki teoretyczny obraz, bo zalezy od tego, ile będzie szukał miejsca do wbicia, czy naczynie będzie płyciej, czy głebiej - ale tu ew. furtka jest. też dlatego można mieć wrażenie, ze to repelent, bo nie zauważymy kleszcza. wetka mówi, że zasadniczo "klient ma kleszcza nie zauważyć". to oczywiście nie jest chytry plan NWO, tylko efekt działania powiązany z budową kleszcza. mówi, że widziała takiego wyschnietego kleszcza po bravecto w psie. aha jeszcze ciekawostka - europejskie badania bardziej są nastawione na skutecznośc leku, bo to mają wykazać, a amerykańskie - maja wykazać, ze są nieszkodliwe. a że bravecto to amerykański lek, to musieli mieć tych badań na szkodliwość więcej, zanim wprowadzili w usa, niż w europie. wetka mówi, niej to też jest istotny trop. i że ta różnica w nastawieniu instytucji rejestrujących jest istotna - np vetmedin ratujący życie już ok 10 lat w europie był dostępny, zanim w usa się udało, bo nie mogli go zarejestrować, ze względu na wykazanie braku szkodliwości. ale nie ma się co podniecać, na bravecto też się uodpornią dziady. teraz permetryna tak sobie, fipronil lepiej. aha i jeszcze okazuje sie, że bravecto odstrasza też świerzbowce. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
dcz Posted May 10, 2015 Share Posted May 10, 2015 sleepingbyday, dzieki wielkie za wyjaśnienie tematu jakim jest podawać czy nie podawać Bravecto. Podam drugą tebletkę w planowanym terminie, widzę zadowalający efekt, kleszcze giną to jest najwazniejsze, a czy będa zachorowania na babeszię w czasie działania podanego leku, na to trzeba zaczekac do pierwszego zachorowania czyjegoś psa (oby nie). Jest to nowość i pewnie jeszcze potrwa jakiś czas zanim to paskudztwo przyzwyczai się i uodporni na substancję czynną. Podsumowanie dzisiejszego dnia to: pies po Bravecto - dwa uschnięte kleszcze, kot po fipronilu, trzy opite żywe kleszcze :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
sleepingbyday Posted May 10, 2015 Share Posted May 10, 2015 powtórzyłam co zapamiętałam i o co pamietałam spytać. było zamieszanie, duże opóźnienie, a jeszcze w połwoie mojej wizyty wpadli ludzie z kotem na emergency, chyba miał udar, więc i tak zdążyła mi mnóstwo powiedzieć. a, jeszcze pytałam, czy jakas babeszja była raportowana po bravecto - wetka na razie nie słyszała o żadnym przypadku. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
filodendron Posted May 11, 2015 Share Posted May 11, 2015 Tylko, że te badania kliniczne na psach, które nie wykazaly toksyczności, dotyczyły chyba 3 podwojnych dawek podawanych w odstępach 8-tygodniowych, plus eksperymenty na szczurach pt. ile trzeba dać, żeby szczura solidnie podtruć (powiększenie i zmiana parametrów wątroby). No dużo trzeba dać ale da się. Nie ma danych na temat skutków długofalowych, bo jeszcze być nie może. Fluralaner opatentowano chyba dwa lata temu. No ale to już ktoś tu napisał wcześniej - że w zasadzie nie ma innej drogi - wprowadza się lek na rynek i czeka. I jeszcze mi się coś "matematycznie" nie zgadza - 90% wydalane jest z kałem, 0,01% z moczem (jedna setna) - gdzie się podziewa to 9,99%? :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
sleepingbyday Posted May 11, 2015 Share Posted May 11, 2015 filo, my chyba patrzymy na laicko. tzn ja nie jestem biochemikiem, i moja rozmowa to były opowieści pt było sobie życie i jak to działa z tymi białkami, niuansów ci nie podam. zdecydowanie jakis biochemik mógłby nam powiedzieć, gdzie i jakie niebezpieczeństwo może być, na podstawie tego, co juz wiadomo o substancji. co jest uważane za długotrwałe podawanie? 2 lata? 5 lat? bo pytanie, kiedy bravecto zmniejszy skutecznosć.... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
filodendron Posted May 11, 2015 Share Posted May 11, 2015 2 lata to krótko. A z tą skutecznością to też sprawa osobnicza i nie tylko od kleszczy zależy. My już 9 lat na fipronilu i w naszych warunkach jest ok. Nigdy niczego innego psu nie podałam (poza repelentami dla ludzi). O Bravecto zaczęłam się oczytywać, bo rozważałam wypad na Mazury - a tam jest hardcorowo. Ale nie, na razie nie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
sleepingbyday Posted May 11, 2015 Share Posted May 11, 2015 od kilku lat, jak gdzieś wyjeżdżam, to obgaduję temat z wetką - gdzie jadę. z kilku miejsc w polsce mają njusy - co działa, a co już niezbyt bardzo. i to nawet zabawne. gdzie pani jedzie, na podlasie? to tam prac-tic może nie zadziałac, tam weźcie kiltix... (przykładowo mówię, bo nie pamiętam...) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Akirka86 Posted May 11, 2015 Share Posted May 11, 2015 Jeśli chodzi o szkodliwość. Przedawkowanie można między bajki włożyć - trzeba by zrobić zapas i niechcący podać wszystko naraz. Przy tej cenie chyba nikt tego nie robi. Mnie martwią inne kwestie: 1. Karcynogenność - pies co prawda żyje krócej i pewne nowotwory nie zdążą się rozwinąć, ale to są bardzo trudne badania ze względu na powszechność innych szkodliwych substancji (czyli trzeba udowodnić, że to dana substancja a nie inna jest odpowiedzialna i jeszcze wykluczyć genetykę). O wielu przypadkach się słyszało, że dopiero po latach udowodniono, że jakiś preparat jest szkodliwy. 2. Wpływ na potomstwo. Nie mówię tu o podawaniu tabletek w ciąży, tylko o tym czy nie wyjdzie po 3-4 pokoleniach jakaś wada genetyczna. My nie myślimy teraz o tym, bo nie planujemy rozmnażać albo kastrowane itp. ale nasze psy żyć wiecznie nie będą i za 20 lat bedziemy przyjmować szczeniaka po psach faszerowanych jakąś chemią (co tu dużo mówić, już takie bierzemy, sami nawet jesteśmy takimi dziećmi...). 3. Wpływ na środowisko. Wszyscy jesteśmy wdzięczni producentowi, że stworzył preparat, którego nie metabolizuje wątroba, który nie jest usuwany przez nerki, dzięki czemu nie obciąża tych narządów. To jednak oznacza, że wraz z kałem substancja w niezmienionej postaci trafia do środowiska. Jaki jest czas degradacji, na jakie organizmy działa w sposób negatywny? Niestety już narobiliśmy dużo złego środowisku, wytruliśmy pszczoły, sporą część ptactwa, nie wspominając już o środowisku wodnym. To są wszystko sprawy odległe i dla osób, które już raz leczyły psa na babesziozę zupełnie nieistotne w porównaniu do ryzyka jakim jest ponowna choroba. Ciężko się odnieść do tego wszystkiego... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
filodendron Posted May 12, 2015 Share Posted May 12, 2015 Przedawkowanie można między bajki włożyć - trzeba by zrobić zapas i niechcący podać wszystko naraz I tak, i nie. Przedawkowanie w sensie skarmienia psa bravecto niczym parówkami jest mało prawdopodobne. Ale nie mogę się doliczyć 10% fluralaneru z dawki, który podobnież ma krążyć w organizmie niezmieniony przyczepiony do białek (choć jakoś się zmienić musi, żeby się przyczepić - w sensie wiązań chemicznych). Jeśli by tak miało być, to po 10 dawkach mamy 100%. To kumuluje się czy nie? Tak się tylko zastanawiam ;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
sleepingbyday Posted May 12, 2015 Share Posted May 12, 2015 krąży w białkach i stopniowo jest uwalniany do działania w tkankach. a potem wydalany. tak to zrozumiałam. co się dzieje z tym 9,90, o którym mowiłaś, że nie pisze nic o wydalaniu - tego nie wiem. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Akirka86 Posted May 13, 2015 Share Posted May 13, 2015 Nie ma tak, że organizm nie jest w stanie w ogóle zmetabolizować substancji. Pewnie jakiś minimalny odsetek jest metabolizowany do innych związków chemicznych. No i jeszcze trzeba przyjąć że jakiś procent nie zdoła się po prostu wchłonąć. Jeśli liczą procent z dawki podanej a nie wchłoniętej to kilka procent trzeba tu odliczyć. Kolejna sprawa, że skoro kleszcz ma już kontakt z substancją w trakcie wkręcania się to znaczy, że wysyceniu ulega także skóra, a stamtąd organizm pozbędzie się substancji poprzez jej złuszczenie. No i nie zapominajmy, że odrobinkę upić mogą jeszcze kleszcze, pchły i komary (z tym to żartuję już) ;) Gdyby substancja ulegała kumulacji tak jak liczy filodendron, to producent musiałby zalecać przerwy w stosowaniu (tak jak przy trocoxilu ze względu na wątrobę i żołądek). Może i się kumuluje, ale nie sądzę, żeby tak gwałtownie. Sleepingbyday, przeglądałam ostatnio aneks z charakterystyką bravecto. Rejestracja jest austriacka, produkcja holenderska. Twoja wetka nie pokręciła czegoś z tą Ameryką? Już zgłupiałam kompletnie. Może austriacka rejestracja jest na potrzeby europejskie? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
filodendron Posted May 13, 2015 Share Posted May 13, 2015 Bravecto to dziecko Merck Animal Health - to już chyba ogólnoświatowy koncern? Fabryki mają nawet w Indiach. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
sleepingbyday Posted May 13, 2015 Share Posted May 13, 2015 Akirka, nie wiem, ale stawiałabym, że ja pokręciłam, jak już.... może nie oni wymyslili, ale mają na rynku, czyli nawet, jak kupili patent, to i tak musieli ta badanie przeprowadzić itd? a może faktycznie wprowadzili pierwsi, ale sprzedali na europę? nie wiem. kluczowe w tej info było to, ze specyfika badań hamerykańskich jest tropem dla ew. szkodliwośc bravecto, bo było tam badane. ciekawe to, co piszesz o wchłanianiu. chyba gonimy w piętke, będąc laikami. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Akirka86 Posted May 13, 2015 Share Posted May 13, 2015 O tym wchłanianiu to taki mój domysł. W jakiś sposób te 10% musi organizm opuszczać, bo to za dużo na kumulowanie się. Byłaby zalecana przerwa w stosowaniu. Tak duża wartość by nie umknęła uwadze w rejestracji Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
FredziaFredzia Posted May 13, 2015 Share Posted May 13, 2015 My polecamy Bravecto, wszystkie 4 nim zabezpieczone. ;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Delph Posted May 17, 2015 Share Posted May 17, 2015 Testuję Bravecto na mojej alergicznej suce z problemami skórnymi. Podałam w piątek, zobaczymy jak się sprawdzi. Znalazłam też badania, z których wynika, że specyfik działa na nużeńca. Podobno działanie na inne pasożyty jest jeszcze w fazie testów. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.