Jump to content
Dogomania

Bravecto - opinie


Illusion

Recommended Posts

Nie inaczej, przecież pies jej nie połknie ale producent pisze:

 

 

 

Nie należy łamać i dzielić tabletek do
rozgryzania i żucia. Dla psów o masie ciała przekraczającej 56 kg, należy zastosować połączenie dwóch tabletek, którenaj lepiej odpowiadają masie
ciała.
 
Takie kwiatki :) dzielić nie wolno, a żuć i rozgryzać należy :/
Link to comment
Share on other sites

Jednym z argumentów na plus Bravecto, który przewijał się w różnych opisach produktu i opisach badań, było to, że w przeciwieństwie do spot-on-ów tabletka nie stanowi żadnego zagrożenia dla dzieci, nie może dojść do przypadkowego kontaktu dziecka z nią. Być może stąd te zalecenia dot. nie dzielenia, nie łamania - bo gdzieś się może zapodziać okruszek i potem pretensje do producenta. Wiecie jak to jest za wielką wodą - skoro nie napisano, ze nie wolno suszyć kota w mikrofali, to znaczy że producent jest winny ;)

Link to comment
Share on other sites

Jednak nie, po zastanowieniu :) sądzę, że chodzi o to, żeby nie kupować jednej większej pastylki w celu podzielenia na dwa małe psy (ludzie tak robili ze spot-on'ami).

Mniej by zarobili  :cool1: No i być może substancja bójcza nie rozkłada się równo w nośniku.

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem. Nie jestem chemikiem a chyba tylko chemik mógłby po składzie jakoś próbować ocenić, co z czym się wiąże o ile się wiąże albo rozpuszcza lub nie. Bravecto ma długą listę substancji pomocniczych, wśród nich taką, której prędzej spodziewałabym się w szamponie do włosów ;) (SLS) więc pewnie jest to skomplikowane. Niemniej jak nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo o co chodzi - ze spotami też było marudzenie, że nie wolno dzielić na dwa psy :)

Link to comment
Share on other sites

Filodendron, tu leży pies pogrzebany - po co na dwa pieski tabletkę dzielić, lepiej dwie kupić. Jak ktoś ma kilka psów albo koty do tego to wcale się nie dziwie, że dzieli nawet spot-on. Suma małych dawek jest znacznie droższa niż jedna duża dawka

Link to comment
Share on other sites

No ale co, Twoim zdaniem, "władze" mogą zrobić z tym tematem?

 

Ja nie jestem pewna, czy zachorowań jest rzeczywiście aż o tyle więcej niż kiedyś. Może trochę tak, ale trzeba brać pod uwagę że metody diagnostyki są coraz doskonalsze, testy coraz tańsze, że świadomość tzw. społeczna - też się zwiększa, sprawa jest nagłośniona. No i że lobby szczepionkowe trochę też - dlatego zresztą jest nagłośniona ;)

 

Wczoraj znalazłam pierwszego kleszcza na psie w tym sezonie - martwy, mały, "nienapity". Czyli u nas, odpukać, działa spot on. No ale latał po lesie 10 km, to aż nawet dziwne, że tylko jeden. 

Link to comment
Share on other sites

byłam u wetki, dostałam taki zestaw info, w tym o fipronilu, permetrynie i jakiejś obroży (nie pamiętam nazwy, pokazywala mi) na kraje śródziemnomorskie jako najsilniejszym repelencie, ze nie wiem, czy wam czegoś nie pomieszam tutaj...

 

co mi powiedziała - owszem, bravecto nie metabolizuje się, jak najbardziej siedzi w tkance tłuszczowej i wątrobie (wydalane z kałem, to też lepiej, niż via nerki), jest substancją długo noszoną przez białka. czyli, że nie rozkłada się na nic (toksycznego, bądź nie), ale białka je noszą i uwalniają wraz z zapotrzebowaniem. bez rozkładania. badania kliniczne nie wykazuja toksyczności, nawet na rasach podatnych na różne alergie i inne tam - ale co do substancji smakowych i innych no to  wiadomo, że osobniczo nigdy nie wiadomo. te reakcje o których słyszała, to wieksza sennośc przez jeden dzień po podaniu. ona natomiast boi się nowych leków, więc w pierwszym roku w gabinecie to może 3 psy dostały bravecto, bo nic, dosłownie nic innego na nie nie dzialało, kleszcze łapały. za to ma kontakt z taką klinika, która od początku masowo bravecto dawała psom, alergicznym i innym - i było ok. kleszczy zero. tzn inaczej, babeszji zero. długotrwałe używanie owszem, może cos wykazać, ale co, skoro toksycznośc jest żadna, więc nie ma się co kumulować - tego nigdy nie wiadomo, ale sprawa jest zachęcająca. oczywiście, dopoki kleszcze sie nie uodpornią, bo przewaga bravecto polega właśnie na tym, ze jest nowe. opowiadała mi, że fiprex byl kiedyś dawno  na 3 miesiące zarejestrowany i działał.  permetryna na ten przyklad ma obniżoną skuteczność, bo kleszcze przestały mieć ten efekt gorących nóżek (że substancja, która ma je zabijać działa parząco, więc zanim zaczną się wkręcać, to raczej będą spierniczać). ważna rzecz, która może być niebezpieczna, to powiązanie przyjmowania bravecto z lekiem długo noszonym przez białka (do uwalniania się np przez miesiąc), jak trocoxil. bo nie będzie wystarczająco dużo białek to przenoszenia, przyjmą bravecto, odrzucą torcoxil i on w zbyt dużej ilości uwolniony do organizmu będzie toksyczny. więc tu chodziłoby o powiązanie dwóch leków, które są przechowywane w białkach, a że nie wiadomo, czy torcoxil się spodoba czy bravecto, to ryzyko jest, że niefajny trocoxil będzie w zbyt dużej ilości działał w organizmie. czyli dodatkowo ważne jest, żeby lekarz wiedział, jakie leki jeszcze pies przyjmuje, ale tych takich niebezpiecznych przy zbyt dużym uwolnieniu do organizmu leków długo noszonych jest b. mało, nie jestem pewna, czy przypadkiem nie tylko ten trocoxil, którego przedawkowanie jest niefajne.  z tego względu np bardzo częste  podawanie bodaj advantixu (nie pamietam, ale chyba jego), może mieć efekty toksyczne. miała pacjenta, który przez 3 lata dostawał co 3 tygodnie i w końcu białka nie daly rady przetrzymywać ( w sensie - nie miały miejsca i uwalniały za szybko, za duzo) - była reakcja neurologiczna, b. silna i niefajna, na szczęscie to jest nietrwałe w tym przypadku.

 

aha, jeszcze o tej pozornej repelentności bravecto: rozchodzi sie o to, że kleszcz, zanim może zacząć żerować, potrzebuje dużo czasu, kilka godzin. musi się dodrapać do naczyń krwionośnych, zaktywizowac ślinianki i inne takie, a u niego to trwa, nie tak jak u nas, ze otwierasz gębę i tyle. uwolnione bravecto jest już w tkance przez którą się przedziera kleszcz do naczyń krwionośnych, więc wysusza sie i odpada, zanim będzie mógł być niebezpieczny. i tu jest furtka dla ewentualnego niefarta  - że jak kleszcz np zostanie oderwany zanim wyschnie, bo np pies sie podrapie, albo co, a już zaczął aktywizowac te ślinianki, wiec jest bardziej gotowy na konsumpcję - i zdąży się przyczepić do drugiego psa, to żerowanie moze u niego zacząć się szybciej, niż zadziała substancja. a to taki teoretyczny obraz, bo zalezy od tego, ile będzie szukał miejsca do wbicia, czy naczynie będzie płyciej, czy głebiej - ale tu ew. furtka jest.  też dlatego można mieć wrażenie, ze to repelent, bo nie zauważymy kleszcza. wetka mówi, że zasadniczo "klient ma kleszcza nie zauważyć". to oczywiście nie jest chytry plan NWO, tylko efekt działania powiązany z budową kleszcza. mówi, że widziała takiego wyschnietego kleszcza po bravecto w psie.

 

aha jeszcze ciekawostka - europejskie badania bardziej są nastawione na skutecznośc leku, bo to mają wykazać, a amerykańskie - maja wykazać, ze są nieszkodliwe. a że bravecto  to amerykański lek, to musieli mieć tych badań na szkodliwość więcej, zanim wprowadzili w usa, niż w europie. wetka mówi, niej to też jest istotny trop. i że ta różnica w nastawieniu instytucji rejestrujących jest istotna - np vetmedin ratujący życie już ok 10 lat w europie był dostępny, zanim w usa się udało, bo nie mogli go zarejestrować, ze względu na wykazanie braku szkodliwości.

 

ale nie ma się co podniecać, na bravecto też się uodpornią dziady. teraz permetryna tak sobie, fipronil lepiej.

 

aha i jeszcze okazuje sie, że bravecto odstrasza też świerzbowce.

Link to comment
Share on other sites

sleepingbyday, dzieki wielkie za wyjaśnienie tematu jakim jest podawać czy nie podawać Bravecto. Podam drugą tebletkę w planowanym terminie, widzę zadowalający efekt, kleszcze giną to jest najwazniejsze, a czy będa zachorowania na babeszię w czasie działania podanego leku, na to trzeba zaczekac do pierwszego zachorowania czyjegoś psa (oby nie). Jest to nowość i pewnie jeszcze potrwa jakiś czas zanim to paskudztwo przyzwyczai się i uodporni na substancję czynną. Podsumowanie dzisiejszego dnia to:

pies po Bravecto - dwa uschnięte kleszcze,

kot po fipronilu, trzy opite żywe kleszcze :(

Link to comment
Share on other sites

powtórzyłam co zapamiętałam i  o co pamietałam spytać. było zamieszanie, duże opóźnienie, a jeszcze w połwoie mojej wizyty wpadli ludzie  z kotem na emergency, chyba miał udar, więc i tak zdążyła mi mnóstwo powiedzieć.

 

a, jeszcze pytałam, czy jakas babeszja była raportowana po  bravecto - wetka na razie nie słyszała o żadnym przypadku.

Link to comment
Share on other sites

Tylko, że te badania kliniczne na psach, które nie wykazaly toksyczności, dotyczyły chyba 3 podwojnych dawek podawanych w odstępach 8-tygodniowych, plus eksperymenty na szczurach pt. ile trzeba dać, żeby szczura solidnie podtruć (powiększenie i zmiana parametrów wątroby). No dużo trzeba dać ale da się. Nie ma danych na temat skutków długofalowych, bo jeszcze być nie może. Fluralaner opatentowano chyba dwa lata temu. No ale to już ktoś tu napisał wcześniej - że w zasadzie nie ma innej drogi - wprowadza się lek na rynek i czeka.
I jeszcze mi się coś "matematycznie" nie zgadza - 90% wydalane jest z kałem, 0,01% z moczem (jedna setna) - gdzie się podziewa to 9,99%? :)
Link to comment
Share on other sites

filo, my chyba patrzymy na laicko. tzn ja nie jestem biochemikiem, i moja rozmowa to były opowieści pt było sobie życie i jak to działa z tymi białkami, niuansów ci nie podam. zdecydowanie jakis biochemik mógłby nam powiedzieć, gdzie i jakie niebezpieczeństwo może być, na podstawie tego, co juz wiadomo o substancji.

 

co jest uważane za długotrwałe podawanie? 2 lata? 5 lat? bo pytanie, kiedy bravecto zmniejszy skutecznosć....

Link to comment
Share on other sites

2 lata to krótko. A z tą skutecznością to też sprawa osobnicza i nie tylko od kleszczy zależy. My już 9 lat na fipronilu i w naszych warunkach jest ok. Nigdy niczego innego psu nie podałam (poza repelentami dla ludzi).

O Bravecto zaczęłam się oczytywać, bo rozważałam wypad na Mazury - a tam jest hardcorowo. Ale nie, na razie nie.

Link to comment
Share on other sites

od kilku lat, jak gdzieś wyjeżdżam, to obgaduję temat z wetką - gdzie jadę. z kilku miejsc w polsce mają njusy - co działa, a co już niezbyt bardzo. i to nawet zabawne. gdzie pani jedzie, na podlasie? to tam prac-tic może nie  zadziałac, tam weźcie kiltix... (przykładowo mówię, bo nie pamiętam...)

Link to comment
Share on other sites

Jeśli chodzi o szkodliwość. Przedawkowanie można między bajki włożyć - trzeba by zrobić zapas i niechcący podać wszystko naraz. Przy tej cenie chyba nikt tego nie robi. Mnie martwią inne kwestie:
1. Karcynogenność - pies co prawda żyje krócej i pewne nowotwory nie zdążą się rozwinąć, ale to są bardzo trudne badania ze względu na powszechność innych szkodliwych substancji (czyli trzeba udowodnić, że to dana substancja a nie inna jest odpowiedzialna i jeszcze wykluczyć genetykę). O wielu przypadkach się słyszało, że dopiero po latach udowodniono, że jakiś preparat jest szkodliwy.
2. Wpływ na potomstwo. Nie mówię tu o podawaniu tabletek w ciąży, tylko o tym czy nie wyjdzie po 3-4 pokoleniach jakaś wada genetyczna. My nie myślimy teraz o tym, bo nie planujemy rozmnażać albo kastrowane itp. ale nasze psy żyć wiecznie nie będą i za 20 lat bedziemy przyjmować szczeniaka po psach faszerowanych jakąś chemią (co tu dużo mówić, już takie bierzemy, sami nawet jesteśmy takimi dziećmi...).
3. Wpływ na środowisko. Wszyscy jesteśmy wdzięczni producentowi, że stworzył preparat, którego nie metabolizuje wątroba, który nie jest usuwany przez nerki, dzięki czemu nie obciąża tych narządów. To jednak oznacza, że wraz z kałem substancja w niezmienionej postaci trafia do środowiska. Jaki jest czas degradacji, na jakie organizmy działa w sposób negatywny? Niestety już narobiliśmy dużo złego środowisku, wytruliśmy pszczoły, sporą część ptactwa, nie wspominając już o środowisku wodnym.
To są wszystko sprawy odległe i dla osób, które już raz leczyły psa na babesziozę zupełnie nieistotne w porównaniu do ryzyka jakim jest ponowna choroba. Ciężko się odnieść do tego wszystkiego...

Link to comment
Share on other sites

Przedawkowanie można między bajki włożyć - trzeba by zrobić zapas i niechcący podać wszystko naraz

I tak, i nie. Przedawkowanie w sensie skarmienia psa bravecto niczym parówkami jest mało prawdopodobne. Ale nie mogę się doliczyć 10% fluralaneru z dawki, który podobnież ma krążyć w organizmie niezmieniony przyczepiony do białek (choć jakoś się zmienić musi, żeby się przyczepić - w sensie wiązań chemicznych). Jeśli by tak miało być, to po 10 dawkach mamy 100%. To kumuluje się czy nie? Tak się tylko zastanawiam ;)

Link to comment
Share on other sites

Nie ma tak, że organizm nie jest w stanie w ogóle zmetabolizować substancji. Pewnie jakiś minimalny odsetek jest metabolizowany do innych związków chemicznych. No i jeszcze trzeba przyjąć że jakiś procent nie zdoła się po prostu wchłonąć. Jeśli liczą procent z dawki podanej a nie wchłoniętej to kilka procent trzeba tu odliczyć. Kolejna sprawa, że skoro kleszcz ma już kontakt z substancją w trakcie wkręcania się to znaczy, że wysyceniu ulega także skóra, a stamtąd organizm pozbędzie się substancji poprzez jej złuszczenie. No i nie zapominajmy, że odrobinkę upić mogą jeszcze kleszcze, pchły i komary (z tym to żartuję już) ;)
Gdyby substancja ulegała kumulacji tak jak liczy filodendron, to producent musiałby zalecać przerwy w stosowaniu (tak jak przy trocoxilu ze względu na wątrobę i żołądek). Może i się kumuluje, ale nie sądzę, żeby tak gwałtownie.
Sleepingbyday, przeglądałam ostatnio aneks z charakterystyką bravecto. Rejestracja jest austriacka, produkcja holenderska. Twoja wetka nie pokręciła czegoś z tą Ameryką? Już zgłupiałam kompletnie. Może austriacka rejestracja jest na potrzeby europejskie?

Link to comment
Share on other sites

Akirka, nie wiem,  ale stawiałabym, że ja pokręciłam, jak już.... może nie oni wymyslili, ale mają na rynku, czyli nawet, jak kupili patent, to i tak musieli ta badanie przeprowadzić itd? a może faktycznie wprowadzili pierwsi, ale sprzedali na europę? nie wiem. kluczowe w tej info było to, ze specyfika badań hamerykańskich jest tropem dla ew. szkodliwośc bravecto, bo było tam badane.

 

ciekawe to, co piszesz o wchłanianiu. 

 

chyba gonimy w piętke, będąc laikami.

Link to comment
Share on other sites

Testuję Bravecto na mojej alergicznej suce z problemami skórnymi. Podałam w piątek, zobaczymy jak się sprawdzi.

Znalazłam też badania, z których wynika, że specyfik działa na nużeńca. Podobno działanie na inne pasożyty jest jeszcze w fazie testów.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...