Jump to content
Dogomania

Bravecto - opinie


Illusion

Recommended Posts

radiesteta, problem kleszczy to nie tylko problem psów, przez kleszcze choruje zając szarak, nie ma babesziozy ale ilość kleszczy która wpija się w zające powoduje stan zapalny w ololicach ślinianek dochodzi do obrzęku  i zające się duszą, giną w męczarniach, tylko kogo to obchodzi.

Link to comment
Share on other sites

radiesteta, problem kleszczy to nie tylko problem psów, przez kleszcze choruje zając szarak, nie ma babesziozy ale ilość kleszczy która wpija się w zające powoduje stan zapalny w ololicach ślinianek dochodzi do obrzęku  i zające się duszą, giną w męczarniach, tylko kogo to obchodzi.

Światem rządzi pieniądz. Owszem może się zdarzyć na tyle bogaty i zainteresowany ochroną zajęcy rząd jakiegoś kraju który zapłaci za badania jakiemuś koncernowi farmaceutycznemu jednak osobiście w to wątpię.  Zdecydowanie bardziej jestem skłonny uwierzyć, że jakaś firma farmaceutyczna jest skłonna opracować lek ustraszający kleszcze w nadziei, nie bezpodstawnej, że  skusi na niego miliony właścicieli radowych, rodowodowych ale też i nie rasowych, nierodowodowych psów i kotów oraz ewentualnie rolników - jeśli problem ten dotyczy też innych zwierząt - bo wcale nie musi. Mogą być grupy zwierząt uodpornione na ten patogen. 

Link to comment
Share on other sites

Koncerny zajmujące się wytwarzaniem leków przeciwko kleszczom, niekoniecznie zechcą wprowadzić na rynek przeparat odstraszający, a to z jakiego powodu, a z tego, ze te same koncerny być może, nie wiem tego napewno ale tak może być, sa producentami leków działajjących bójczo na babesziozę, żeby lek sprzedać, zwierze musi zachorować, ochrona, a własciwie próba podjęcia zabezpieczenia psa istnieje i lek na leczenie również czyli, kasa, kasa i tyle.

Większość osób posiadających psy kundelki po kilka sztuk w gospodarstwie, nie przejmuje się kleszczami, smutne ale obserwuję to na codzień, jak pies odejdzie za TM to i tak suka rodzi nastepne młode. Zabezpieczenie już trzech psów to spory wydatek miesięczny. Środki przeciwkleszczowe trafiają do odpowiedzialnej grupy posiadaczy psów, kotów i myslę, że tej zdecydowanie mniejszej :(

Byłam świadkiem rozmowy, gospodarz tlumaczył drugiemu, że ktoś otruł mu psa, a z opisu wynikało, że pies zachorował nan babesziozę, wszystkie objawy się zgadzały, a własciciel psa nie wiedział co to babeszioza i nigdy nie zabezpieczał swoich  psów,

Link to comment
Share on other sites

 ewentualnie rolników - jeśli problem ten dotyczy też innych zwierząt - bo wcale nie musi. 

Babeszjoza może dotknąć konie, bydło, owce - o tym wiadomo. Być może żywicielem pośrednim może być każdy kręgowiec. Przypuszcza się, że w PL potencjalnym rezerwuarem pierwotniaka atakującego bydło (w Polsce jeszcze nie zanotowano takiego przypadku) mogą być sarny i jelenie. Problem badany jest u nas zaledwie od parunastu lat. I jest poważny, ponieważ przypuszcza się, że rośnie liczba zakażonych kleszczy - jest coraz więcej przypadków zachorowań na boreliozę u ludzi. Z drugiej strony bardzo rozwija się też diagnostyka boreliozy, co wpływa na liczbę wykrytych przypadków, więc prawda pewnie leży gdzieś pośrodku.

Globalna ochrona różnych gatunków dzikich (np. na zasadzie szczepionki p/wściekliźnie dla lisów) raczej nie jest możliwa - większość środków, które aplikujemy naszym psom, nie jest obojętna dla środowiska. Np. amitraza jest bardzo toksyczna dla organizmów wodnych, fipronil może być toksyczny dla ptaków.

 

A że jesteśmy manipulowani przez koncerny to jest jeszcze inna para kaloszy

http://www.fairfieldbeachaccess.org/fleasandticks/controversyandconcern.html

Link to comment
Share on other sites

Może Was to rozbawi, ale ja w tym roku postanowiłam wypróbować ultradźwiękowy odstraszacz kleszczy. Jak do tej pory pies złapał jednego kleszcza. W zeszłym roku dla porównania przy fipronilu łapała po pięć kleszczy na dzień. Ochoczo machały sobie nóżkami i nic sobie nie robiły z kropelek. Po advantixie skuteczność była taka jak na obecnym urządzeniu.
Bravecto to dla mnie produkt gadżetowy. Co z tego że kleszcz zginie, skoro i tak tym czym mógł psa zarazić to go zarazi. A jak słyszę o tym, żeby łączyć tabletkę z kroplami albo obrożą to zastanawiam się czemu ma właściwie służyć. Skoro kleszcz rozpoczął już żerowanie to jedynym płynącym z jego śmierci plusem jest fakt, że nie będziemy mieli żywego, łażącego po domu robaka. A to i tak może załatwić za nas dowolny spray do legowisk.
Obecnie psa obserwuję, jeśli zwiększy się ilość kleszczy to dołączę kropelki, ale od tabldtek wolę trzymać się z daleka

Link to comment
Share on other sites

Może Was to rozbawi, ale ja w tym roku postanowiłam wypróbować ultradźwiękowy odstraszacz kleszczy. Jak do tej pory pies złapał jednego kleszcza. W zeszłym roku dla porównania przy fipronilu łapała po pięć kleszczy na dzień. Ochoczo machały sobie nóżkami i nic sobie nie robiły z kropelek. Po advantixie skuteczność była taka jak na obecnym urządzeniu.
Bravecto to dla mnie produkt gadżetowy. Co z tego że kleszcz zginie, skoro i tak tym czym mógł psa zarazić to go zarazi. A jak słyszę o tym, żeby łączyć tabletkę z kroplami albo obrożą to zastanawiam się czemu ma właściwie służyć. Skoro kleszcz rozpoczął już żerowanie to jedynym płynącym z jego śmierci plusem jest fakt, że nie będziemy mieli żywego, łażącego po domu robaka. A to i tak może załatwić za nas dowolny spray do legowisk.
Obecnie psa obserwuję, jeśli zwiększy się ilość kleszczy to dołączę kropelki, ale od tabldtek wolę trzymać się z daleka

Rozumiem to stanowisko i je podzielam. Ludzkość weszła w krytyczna fazę rozwoju. Nie możemy mieć zaufania do informacji podawanej nam przez "autorytety" gdyż wszystkim rządzą pieniądze.  Nie tak dawno Polska jako jeden z nielicznych krajów uniknęła wpadki z zakupem szczepionki przeciwko ptasiej grypie.  O tym jak bardaszko ta szczepionka jest potrzebna przekonywali wielcy jej producenci wsparci autorytetami. Potem okazało się że jednak zagrożenie było zdecydowanie przeszacowane, a rządy które ją za bajońskie sumy kupiły musiały je za całkiem niemałe pieniądze neutralizować. Podobnie jest z coroczną epidemią grypy w Polsce.. Nikt nie mówi, że skoro my mam te wirusy u siebie i stykamy się z  nimi nas bieżąco to jesteśmy mniej narażeni na powikłania i infekcje niż np mieszkańcy Afryki dla których tra choroba jest zupełnie nieznana. Ale nie corocznie u nas zachęca się by ludzie się szczepili bo jest to zysk dla koncernów farmaceutycznych. Tylko ludzie, którzy od czasu do czasu napiszą w necie, że zawsze gdy się nie szczepili to albo nie chorowali albo w miarę łagodnie grypę przechodzili, a gdy 1 raz z jakiegoś powodu się zaszczepili to infekcja miała znacznie cięższy przebieg, demaskują to oszustwo.  Ale ich wpisy często są usuwane by nie zmniejszać wpływów koncernów. Zatem dotąd aż  "specjaliści" nie przestaną patrzeć tylko własnych interesów, jesteśmy w niebezpieczeństwie bo nie odróżnimy prawdziwego zagrożenia jakąkolwiek chorobą u ludzi lub zwierząt, od wymyślonego przez koncerny by nas naciągnąć na medykamenty które albo nic nie dają albo są wręcz szkodliwe. 

Link to comment
Share on other sites

Bravecto to dla mnie produkt gadżetowy. Co z tego że kleszcz zginie, skoro i tak tym czym mógł psa zarazić to go zarazi. A jak słyszę o tym, żeby łączyć tabletkę z kroplami albo obrożą to zastanawiam się czemu ma właściwie służyć. Skoro kleszcz rozpoczął już żerowanie to jedynym płynącym z jego śmierci plusem jest fakt, że nie będziemy mieli żywego, łażącego po domu robaka. A to i tak może załatwić za nas dowolny spray do legowisk.

To nie jest do końca tak. Patogeny znajdują się w ślinie kleszcza a ryzyko zakażenia wzrasta wraz z czasem, jaki kleszcz żeruje - im dłużej, tym jest większe. Największe, gdy kleszcz jest już "syty" (kiedy przestaje pobierać, a wręcz zwraca część pobranego materiału do ranki) - przyjmuje się, że ryzyko znacząco wzrasta po 24 godzinach żerowania. Stąd zalecenia, żeby przeglądać psa (i siebie) zaraz po spacerach i usuwać wbite kleszcze tak szybko, jak to możliwe. Większość preparatów bójczych, spot-onów (a także Bravecto) zabija żerującego kleszcza po ok. 12 godzinach żerowania, czyli przed krytycznym momentem zarażania.

Dobrze działający spot-on (nie wiem, jak z Bravecto) ocenia się nie po tym, że wbitych kleszczy nie ma wcale, tylko po tym, że wbite są martwe i małe (nie "napite" krwią). I pod tym względem Bravecto nie różni się raczej od spot-onów. Główna różnica polega zapewne na tym, że krążąc we krwi ma zapewnione znacznie lepsze rozprowadzanie w skórze niż środki w warstwie lipidowej skóry. Niestety równie sprawnie rozprowadza się w narządach wewnętrznych. A działanie - w jednym i w drugim przypadku - to statystyka wynikająca z tej zależności między czasem żerowania a zarażaniem.

Link to comment
Share on other sites

Filodendron, to wszystko się zgadza. Tylko że my się tu skupiamy na babesziozie, boreliozie, one są oczywiście groźne, a przez to bardzo ważne, ale nie oszukujmy się, kleszcz ma je albo nie. A to co najczęściej ma to zwykłe bakterie na powierzchni ciała, na aparacie gębowym. Wbijając się w skórę nie musi zwracać wypitej krwi, wystarczy, że naruszy ciągłość skóry i psu może zrobić się ropień. Nie jest groźny, ale boli i wymaga stosowania antybiotyków - dobrze jeśli wystarczą miejscowe. Pies rodziców ma uczulenie na kleszcze. Nawet jak wyjmą mu małego, zasuszonego kleszcza, wokół robi się sączący odczyn średnicy ponad 5cm - bolesny i gojący się prawie dwa tygodnie. Nie interesują mnie preparaty, które zabijają po rozpoczęciu żerowania. Ja chcę, żeby na psa nie wchodziły kleszcze, bo niestety przeglądając psa z gęstą sierścia łatwo coś przeoczyć.

Link to comment
Share on other sites

No, każdy by chciał taki, który odstraszy kleszcze i zapobiegnie ugryzieniu w 100%. Niestety nie ma takiego. I w tym temacie ultradźwięki też raczej nie zapiszą się w historii medycyny złotymi głoskami. Te urządzonka są na rynku od paru lat (najpierw były dla ludzi) i jakoś szału nie ma.

Link to comment
Share on other sites

U mojego psiaka Bravecto działa skutecznie, wszystkie kleszcze które zostały przeoczone podczas przeglądu wieczornego zostają chemicznie ubite. Przerabiałam tak różną ilość obroży spot-onów i zawsze znajdowałam wbite, żywe opite krwią kleszcze, pies ma długą sierść i obroże nie działają aż tak super, spot-ony również bez rewelacji, oczywiście lepiej tak niż wcale, po Bravecto żywego kleszcza nie widziałam. Wiem, że to chemia która rozprowadza się we krwi ale jakie jest wyjście ??? imizol po zachorowaniu na babeszię to też chemia i choroba i leczenie niszczy psa.

Link to comment
Share on other sites

ja tam chrzanię ropień

 

Filodendron, to wszystko się zgadza. Tylko że my się tu skupiamy na babesziozie, boreliozie, one są oczywiście groźne, a przez to bardzo ważne, ale nie oszukujmy się, kleszcz ma je albo nie. A to co najczęściej ma to zwykłe bakterie na powierzchni ciała, na aparacie gębowym. Wbijając się w skórę nie musi zwracać wypitej krwi, wystarczy, że naruszy ciągłość skóry i psu może zrobić się ropień. Nie jest groźny, ale boli i wymaga stosowania antybiotyków - dobrze jeśli wystarczą miejscowe. Pies rodziców ma uczulenie na kleszcze. Nawet jak wyjmą mu małego, zasuszonego kleszcza, wokół robi się sączący odczyn średnicy ponad 5cm - bolesny i gojący się prawie dwa tygodnie. Nie interesują mnie preparaty, które zabijają po rozpoczęciu żerowania. Ja chcę, żeby na psa nie wchodziły kleszcze, bo niestety przeglądając psa z gęstą sierścia łatwo coś przeoczyć.

 

 

żartujesz chyba, ewentualny ropień jest większym problemem, niż ewentualna smierć?

 

no ok, co kto tam uważa. ja mam gdzieś ropnie, za to babeszji boję się bardzo, ropień nie zabija.

 

 

widziałam w juli te ultradźwięki na kleszcze. to byłby najlepszy sposób, ale oczywiście strach jest - czy działa. jakie badania były robione, jaki sprzęt kupić, żeby zadziałał, ilu jest producentów i co z jakością. bo ten sposób jeśli faktycznie działa - to zero chemii.

Link to comment
Share on other sites

widziałam w juli te ultradźwięki na kleszcze. to byłby najlepszy sposób, ale oczywiście strach jest - czy działa. jakie badania były robione, jaki sprzęt kupić, żeby zadziałał, ilu jest producentów i co z jakością. bo ten sposób jeśli faktycznie działa - to zero chemii.

Sprawdzali to ludzie ze stowarzyszenia chorych na boreliozę (albo studenci jakiegoś znanego parazytologa - juz nie pamiętam):
(trzeba zjechać w dół, tam, gdzie zaczynają się zdjęcia)
Ale to było w 2010 roku.
Niemniej te urządzenia są w Polsce co najmniej od pięciu lat i gdyby miały wysoką skuteczność, choćby porównywalną z chemicznymi repelentami z DEET, to raczej byłoby o tym głośniej - jest wiele środowisk bardzo mocno zainteresowanych przeciwkleszczową ochroną, dotyczy to całych grup zawodowych.
Link to comment
Share on other sites

Sleepingbyday, czytaj ze zrozumieniem, proszę. Napisałam przecież, że babeszioza czy borelioza są bardzo ważnym problemem, ale na nich sprawa się nie kończy. Poza tym w moim rejonie babeszioza jeszcze (zaznaczam jeszcze) nie występuje, a przypadki boreliozy są sporadyczne. A tabletki pomimo zmniejszenia ryzyka niestety nie eliminują go w pełni, co za tym idzie, pies nadal jest narażony na wszystkie patogeny, jakie niesie ze sobą kleszcz. Wszyscy są zgodni co do faktu że nie ma całkowicie pewnego sposobu na kleszcze i podejrzewam, że nigdy nie będzie. Nawet producent tego brzęczyka, który wisi na moim psie, zaznacza, że nie stanowi pełnej ochrony przed kleszczami (ma przynajmniej na tyle uczciwości, żeby przedstawić liczby, które nie przyprawiają o zawrót głowy). Co nie zmienia faktu, że jak dotąd w naszym przypadku ma porównywalną z advantixem skuteczność (piszę to z pełną świadomością, że apogeum dopiero przed nami i liczę się z tym, że może okazać się konieczne wprowadzenie chemii). Dla mnie bravecto nadal nie stanowi jakiegoś przełomu. To po prostu inny sposób na zabicie już żerującego kleszcza.
A swoją drogą jeśli gdzieś masz ropnie i lejące się odczyny od których pies nie może zmrużyć oka to cóż - co tam kto uważa. Nie krytykuję absolutnie Twojego strachu przed babesziozą, u mnie jeszcze się nie pojawiła, ale bravecto niestety nie uchroni przed nią psa. Albo kleszcz zginie zanim psa zarazi, albo po fakcie. Prawdziwy przełom to skuteczny repelent, którym tabletki niestety nie są...

Link to comment
Share on other sites

Preparaty ziołowe stosowałam i niestety mocno się na nich zawiodłam, nie działają tak jak powinny, według producenta cdVet skład bardzo dobry, aromat ziół bardzo inensywny co nie przeszkadza w spacerowaniu kleszczy po psiej sierści ani tez wpinaniu się w skórę i podjęciu żerowania. Wydatek nie mały zero skluteczności.

W zeszłym roku wykonywałam samodzielnie płyn z lawendy, miety oraz dodatku cytryny i opryskiwałam tym psa również nie działało :(

Link to comment
Share on other sites

Preparaty ziołowe stosowałam i niestety mocno się na nich zawiodłam, nie działają tak jak powinny, według producenta cdVet skład bardzo dobry, aromat ziół bardzo inensywny co nie przeszkadza w spacerowaniu kleszczy po psiej sierści ani tez wpinaniu się w skórę i podjęciu żerowania. Wydatek nie mały zero skluteczności.

W zeszłym roku wykonywałam samodzielnie płyn z lawendy, miety oraz dodatku cytryny i opryskiwałam tym psa również nie działało :(

Beszczelne pajęczaki. Nie boją sie ani chemii ani naturalnych sposobów. Zatem chyba zostaje tylko codzienne sprawdzanie ewentualnie szczepienia przeciwko temu co sie da. i satosowanie tego co jest.

Link to comment
Share on other sites

Sprawdzam codziennie, część kleszczy udaje mie się znaleźć i usunąć, jednak nie wszyskie, nie jest to możliwe przy Golden Retrieverze, futro, futro i jeszcze raz futro, podczas spaceru widac jak te paskudy skaczą z traw i krzewów na psiaka. Co wypatrze usówam natychmiast, a co nie załatwa Bravecto. Nie ma szczepionki przeciwko babesziozie, a szkoda. Psiak jest już po pierwszej babeszii w zeszłym roku a ma niespełna dwa lata, szukam cały czas nowinek przeciwko kleszczom ale ile ludzi tyle opinii. Nie ma środków odstraszających tylko bójcze i tu jest problem lepiej było by zapobiegac wpinaniu się kleszczy niż tłuczenie tych wpiętych, może ktoś coś wymysli jak psy stana się gatunkiem na granicy wyginięcia :(

Link to comment
Share on other sites

Sprawdzam codziennie, część kleszczy udaje mie się znaleźć i usunąć, jednak nie wszyskie, nie jest to możliwe przy Golden Retrieverze, futro, futro i jeszcze raz futro, podczas spaceru widac jak te paskudy skaczą z traw i krzewów na psiaka. Co wypatrze usówam natychmiast, a co nie załatwa Bravecto. Nie ma szczepionki przeciwko babesziozie, a szkoda. Psiak jest już po pierwszej babeszii w zeszłym roku a ma niespełna dwa lata, szukam cały czas nowinek przeciwko kleszczom ale ile ludzi tyle opinii. Nie ma środków odstraszających tylko bójcze i tu jest problem lepiej było by zapobiegac wpinaniu się kleszczy niż tłuczenie tych wpiętych, może ktoś coś wymysli jak psy stana się gatunkiem na granicy wyginięcia :(

Kleszcze to nie ntylko probloem zwierząt ale i ludzi. W tym roku niuesatety chyba solidnie dadzą się we znaki z powodu prawie braklu zimy. Możliwe, że w walkę z nimi powinny się zaangażować samorządy lub tego typu instytucje. 

 

http://wiadomosci.onet.pl/tablica/naturalny-wrog-kleszczy-,1668,949793,144828487,watek.html

 

http://www.powiatbrzozow.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=366:kleszcze-czym-waciwie-s-i-gdzie-wystpuj&catid=38:zdrowie&Itemid=121

Link to comment
Share on other sites

Przydałby się taki naturalny wróg kleszczy, jednak to chyba pozostanie w strefie marzeń, a samorządy się tym nie zajmą, mają inne fajniejesze zajęcia niż zastanowienie sie czy kleszcze zagrazają ludziom w tym sezonie, wiesz ilu leśników męczy się od lat z boleriozą i nic dalej cisza w temacie jak ustrzec ludzi i zwierzeta przez tym paskudztwem.

Link to comment
Share on other sites

Głownym wrogiem naturalnym kleszczy są małe ptaki, w tym wróble. Jest ich w PL coraz mniej. Wróble - chyba najbardziej pospolite ptaki w XX w., w 2004 zostały objęte ochroną gatunkową. Drugim czynnikiem, o którym mówi się, że bardzo dobrze zrobił populacji kleszczy, to zakaz wypalania traw. Wypalanie stosowano wczesną wiosną i jesienią - akurat w sezonach kleszczowych. Ale o tym mówi się rzadziej, bo z oczywistych względów jest mniej korektne politycznie niż ochrona ptaków.

Link to comment
Share on other sites

Sleepingbyday, czytaj ze zrozumieniem, proszę. Napisałam przecież, że babeszioza czy borelioza są bardzo ważnym problemem, ale na nich sprawa się nie kończy. Poza tym w moim rejonie babeszioza jeszcze (zaznaczam jeszcze) nie występuje, a przypadki boreliozy są sporadyczne. A tabletki pomimo zmniejszenia ryzyka niestety nie eliminują go w pełni, co za tym idzie, pies nadal jest narażony na wszystkie patogeny, jakie niesie ze sobą kleszcz. Wszyscy są zgodni co do faktu że nie ma całkowicie pewnego sposobu na kleszcze i podejrzewam, że nigdy nie będzie. Nawet producent tego brzęczyka, który wisi na moim psie, zaznacza, że nie stanowi pełnej ochrony przed kleszczami (ma przynajmniej na tyle uczciwości, żeby przedstawić liczby, które nie przyprawiają o zawrót głowy). Co nie zmienia faktu, że jak dotąd w naszym przypadku ma porównywalną z advantixem skuteczność (piszę to z pełną świadomością, że apogeum dopiero przed nami i liczę się z tym, że może okazać się konieczne wprowadzenie chemii). Dla mnie bravecto nadal nie stanowi jakiegoś przełomu. To po prostu inny sposób na zabicie już żerującego kleszcza.
A swoją drogą jeśli gdzieś masz ropnie i lejące się odczyny od których pies nie może zmrużyć oka to cóż - co tam kto uważa. Nie krytykuję absolutnie Twojego strachu przed babesziozą, u mnie jeszcze się nie pojawiła, ale bravecto niestety nie uchroni przed nią psa. Albo kleszcz zginie zanim psa zarazi, albo po fakcie. Prawdziwy przełom to skuteczny repelent, którym tabletki niestety nie są...

 

oj, no co ja poradzę, że tak to zabrzmiało: babeszja babeszją, ale nie zapominajmy o równie ważnych ropniach! 

zazdroszczę ci braku babeszji w okolicy, ale "czytaj ze zrozumieniem" oraz "czytanie ze zrozumieniem sie kłania" powinno mieć status argumentum ad hitlerum ;-).

 

zgadzam się w całej rozciągłości, skuteczny repelent to ideał, aktualnie nieosiągalny. ale jakby tak uziemić pierwotniaki, to już niech temu kleszczu by było, kropli krwi bym mu nie pożałowała... ;-).

 

ja też bardzo się bałam, co to będzie po tej zimie, ale mam jakieś wrażenie, że u mnie wcale nie ma więcej kleszczy, na razie to raczej uważam, ze jest mniej. choc oczywiście osąd mam tylko na podstawie swoich dwóch psów i tych spotykanych na spacerach, z którymi ew. sie o temacie zgadało. ale babeszja lata po warszawie. bardzo śmieszna była mapka na gazecie, pokazująca zakres i intensywność występowania babeszji w warszawie. oceniono kilka punktów, tj parków. a kleszcze są przecież niemal wszędzie, gdzie są trawniki. to co, tam nie ma, tylko w tych kilku parkach? zaiste, mega przydatne dla psiarza info....

 

Głownym wrogiem naturalnym kleszczy są małe ptaki, w tym wróble. Jest ich w PL coraz mniej. Wróble - chyba najbardziej pospolite ptaki w XX w., w 2004 zostały objęte ochroną gatunkową. Drugim czynnikiem, o którym mówi się, że bardzo dobrze zrobił populacji kleszczy, to zakaz wypalania traw. Wypalanie stosowano wczesną wiosną i jesienią - akurat w sezonach kleszczowych. Ale o tym mówi się rzadziej, bo z oczywistych względów jest mniej korektne politycznie niż ochrona ptaków.

 

 

pamietam z dzieciństwa, ze wróbli w warszawie było od groma, więcej może nawet niz gołębi i te wróble zawsze robiły gołębie w balona, szybsze, zwinniejsze w walce o okruszki. 

 

teraz nie ma ich prawie wcale. 

 

ochrona ptaków jest wazniejsza, niż wypalenie kleszczy. raz, ptaki je jedzą. dwa, nie tylko kleszcze idą w trąbkę przy wypale. trzy - równowaga jest potrzebna,a nasze interwencje zazwyczaj szkodzą. biosystemy są dośc złożone, jeden mały czynnik rozwala resztę, a my za mało rozumiemy jeszcze te zalezności. juz sporo, owszem, ale daleko nam do pełnej wiedzy.

 

to nie ja tak mówię, wyczytałam w dzikim życiu ;-).

Link to comment
Share on other sites

W moim rejonie lubelszczyzny kleszczy jest zdecydowanie więcej niż w poprzednie lata, w dodatku z babeszją :/ Każdy z psiaków wracał ze spacerów z 10-30 jeszcze łażącymi po sierści, aż w końcu w marcu przestaliśmy wychodzić gdziekolwiek... 

W zeszłym tygodniu zaczęłam testować olejki eteryczne i, jak na razie, ilość paskudztwa na gapę spadła nam do 2-3 na psa. 

Link to comment
Share on other sites

A jak jeden z trzech to nosiciel babeszii i co wtedy ??? jest problem z tym paskudztwem, pojawiły się młode kleszcze malusieńkie żądne krwi, ciężko je wypatrzyć na sierści.

Z Bravecto jest ten problem, że tak naprawdę nie wiemy jak szybko i w jakim stopniu, tym negatywnym wpłynie na psie zdrowie, skoro rozprowadza się w narządach wewnętrznych, mięśniach i wydalane jest powoli , stopniowo przez okres trzech miesięcy i jego poziom przez ten okres jest w psie wyrównany to kurczę chemia którą pies dostał do pyska z mojej ręki. Mam moralniaka z tego tytułu ale co zrobić, czekać na cud, że kolejny kleszcz będzie zdrowy, loteria. Teraz przynajmniej każdy jest suchy, nie opity a to jakiś plus i przeciwdziałanie babeszii, natomiast działanie i negatywne skutki Bravecto, niby nic nie jest napisane w ulotce, pewnie czas pokaże, dlatego zastanawiam się czy podam w sierpniu następną tabletkę czy wrócę do klasyki czyli obroża plus spot-on.

Co myślicie o działaniu Bravecto i czy decydujecie się na dalsze podawanie, może któryś z waszych vetów wypowiadał się na ten temat, mój tylko wzdycha i wzrusza ramionami pytany, a na obronę mówi tylko, że podaje swojemu psu, a to żaden argument.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...