Jump to content
Dogomania

szczepienie a własność psa


MonaLisa8778

Recommended Posts

MonaLisa może argumentować, że po 3 bezowocnych miesiącach straciła nadzieję na odnalezienie poprzedniego właściciela, a kastracją chciała ułatwić psu znalezienie nowego domu...

 

Ja jestem bardzo ciekawa tej interpretacji, że to gmina jest nadal odpwiedzialna za psa. Też tymczasuję psiaka, który się błąkał po okolicy, zaszczepiłam go, mieszka z nami a teraz ponoszę niemałe koszty leczenia Gacka. Myślicie, że mogłabym wystąpić do gminy o zwrot poniesionych kosztów i środki na dalsze leczenie psa? ;)

To niezły pomysł, dzięki! :)

Jak będę u prawnika (czwartek) to spytam o ten zwrot kosztów. Czy Ty zgłaszałaś gdzieś "tymczasowanie" Gacka?

Link to comment
Share on other sites

W polskim prawie jest tak, że właścicielem jest osoba, która psa zaszczepiła na wściekliznę. Oczywiście to nie jest tak, że jeśli zaszczepimy czyjegoś psa, to automatycznie stajemy się jego właścicielem. Chodzi o zwierzę bezpańskie. 

 

Przykład- jeśli posiadamy książeczkę zdrowia psa z jego szczepieniami to w ten sposób udowadniamy, że jesteśmy właścicielami psa i odbieramy go ze schroniska jeszcze na kwarantannie. Przy szczepieniu psa na wściekliznę wprowadza się do zaświadczenia jego krótki opis. 

 

Rozumiem intencję osoby przygarniającej psa, że niekoniecznie chce odpowiadać za niego.  Ale ja przygarnęłam 12 psów, czy to oznacza, że mogą one biegać samopas, bo i tak zrobiłam wszystkim przysługę (gminie, podatnikom itd.), że nie chodzą głodne, są zadbane, odpchlone, odrobaczone i mają szczepienia  ? Nikt nie ma obowiązku przygarniać zwierząt z ulicy, a  jeśli się na to decyduje, to niestety z całą odpowiedzialnością za nie. 

Link to comment
Share on other sites

 

Ja jestem bardzo ciekawa tej interpretacji, że to gmina jest nadal odpwiedzialna za psa. 

De facto gmina nie jest odpowiedzialna za psa ale - na podstawie ustawy o utrzymaniu czystości i porządku - jest odpowiedzialna za organizację ochrony przed bezdomnymi zwierzętami. W praktyce - ochrony przez wyłapanie i odstawienie delikwenta do schroniska. Tego psa MonaLisa wyłapała sama na własną rękę, czy też pies wyłapał ją. Jeśli zgłosiła to do schroniska (pytałam o to wcześniej, ale nie wiem) to przy przedstawieniu dowodów na podjęte poszukiwania właściciela być może jest możliwe udowodnienie, że nie poczuwa się do własności a jedynie chciała zaoszczędzić psu pobytu w schronie dokarmiając błąkającego się psa. Takie postawienie sprawy sugerowała Cavecanem. Tylko nie wiem, czy to się da utrzymać w obliczu psa ewidentnie zaopiekowanego - najpierw było szczepienie, potem okazało się, że kastracja, a ta kastracja to dlatego, że pies już wielokrotnie był przez weta łatany - wszystko przez MonęLisę i na jej koszt.
 
Toyota, podaj proszę podstawę prawną stwierdzenia, że polskie prawo przenosi prawo własności wraz ze szczepieniem, bo w tym momencie dotykamy kwestii definicji psa bezdomnego/bezpańskiego. Ja mogę jedynie przytoczyć art. 183 KC:
§ 1. Kto znalazł rzecz zgubioną, powinien niezwłocznie zawiadomić o tym osobę uprawnioną do odbioru rzeczy. Jeżeli znalazca nie wie, kto jest uprawniony do odbioru rzeczy, albo jeżeli nie zna miejsca zamieszkania osoby uprawnionej, powinien niezwłocznie zawiadomić o znalezieniu właściwy organ państwowy.
§ 2. Przepisy o rzeczach znalezionych stosuje się odpowiednio do rzeczy porzuconych bez zamiaru wyzbycia się własności, jak również do zwierząt, które zabłąkały się lub uciekły.
Dlatego pytam, czy zawiadomiono schronisko lub gminę.
Link to comment
Share on other sites

Niestety nie informowałam schroniska ani gminy. Rozpuściłam wieści o poszukiwaniu właściciela wśród znajomych (dzieciaki pytały też na facebooku). Dałam ogłoszenia na olx i u lokalnego weterynarza, no i ostatnio dodałam wątek na dogo.

Szczerze mówiąc nie sądziłam, że pies będzie u nas tak długo. Nie wyglądał na bezdomnego, myślałam, że szybko pojawi się właściciel...

Odpowiadając Toyocie - na pewno nie byliśmy (i nie jesteśmy) przygotowani rodzinnie na takie wyzwanie. Decyzja była bardzo spontaniczna i co za tym idzie zupełnie nieprzemyślana. Zgadzam się, że odpowiedzialność jest i powinna być po mojej stronie i właśnie z pomocą forumowiczów staram się zrozumieć i ogarnąć wszystkie konsekwencje swojej lekkomyślności. Dla usprawiedliwienia dodam, że to mój pierwszy raz, a jak się przygarnia 12 psów (szacun) to na pewno z większą świadomością, odpowiedzialnością i wiedzą w temacie!

Link to comment
Share on other sites

Daj znać, co powie prawnik - to dobra decyzja, żeby się skonsultować - od tego są. Może coś wymyśli. 

A ogłoszenia warto wznawiać. Skoro i tak go nie zatrzymacie, to może się do niego los uśmiechnie i ktoś szukający go wypatrzy. Nie napisałaś jeszcze, czy wet sprawdził, czy nie jest zaczipowany - jeśli nie, to warto to zrobić. Było już sporo akcji darmowego/promocyjnego czipowania i coraz więcej psów jest oznaczona

Link to comment
Share on other sites

ale w sumie to po co to wszystko??? po co zbierać dowody na to że pies nie jest Twój, udowadniać swoją niewinność? To niech oni udowodnią Ci winę. Niech pokażą Ci paragraf w prawie który mówi o tym że szczepienie psa na wściekliznę czyni z Ciebie właściciela.

Link to comment
Share on other sites

ale w sumie to po co to wszystko??? po co zbierać dowody na to że pies nie jest Twój, udowadniać swoją niewinność? To niech oni udowodnią Ci winę. Niech pokażą Ci paragraf w prawie który mówi o tym że szczepienie psa na wściekliznę czyni z Ciebie właściciela.

Dobry pomysł, ale wolę nie iść tam z pustymi rękami. Na razie nie ma wezwania od SM w skrzynce, a prawnika mam w czwartek. Zobaczymy co wymyśli :)

Link to comment
Share on other sites

Daj znać, co powie prawnik - to dobra decyzja, żeby się skonsultować - od tego są. Może coś wymyśli. 

A ogłoszenia warto wznawiać. Skoro i tak go nie zatrzymacie, to może się do niego los uśmiechnie i ktoś szukający go wypatrzy. Nie napisałaś jeszcze, czy wet sprawdził, czy nie jest zaczipowany - jeśli nie, to warto to zrobić. Było już sporo akcji darmowego/promocyjnego czipowania i coraz więcej psów jest oznaczonwy

sprawdę to zaczipowanie, ale weterynarz badał go dość dokładnie i miał taki jakby skaner, więc chyba coś bym wiedziała...

Link to comment
Share on other sites

Niestety nie informowałam schroniska ani gminy. Rozpuściłam wieści o poszukiwaniu właściciela wśród znajomych (dzieciaki pytały też na facebooku). Dałam ogłoszenia na olx i u lokalnego weterynarza, no i ostatnio dodałam wątek na dogo.
Szczerze mówiąc nie sądziłam, że pies będzie u nas tak długo. Nie wyglądał na bezdomnego, myślałam, że szybko pojawi się właściciel...

No kurcze MonaLisa. Przecież ktoś szukając psa, w pierwszej kolejności dzwonił po okolicznych schroniskach. Ciężko jest poszukiwać psa przez net, jak się nie jest psiarzem i nie ma znajomych na Fb czy psich portalach. To Twój podstawowy błąd. A teraz o odpowiedzialności prawnej.W chwili obecnej jesteś posiadaczem tego psa i znajduje sie on pod Twoją opieką, jeśli kogos pogryzie, spowoduje wypadek wbiegając pod samochód, czy zrobi kupę, którą nie sprzątniesz, to za psa odpowiadasz niestety Ty.Ktos tutaj powoływał sie na przepisy dot. kotów, ale koty wolno żyjące, nawet dokarmiane przez ludzi, funkcjonują na innych zasadach. Biorąc psa na swój teren, karmiąc go bierzesz za niego odpowiedzialność.
Link to comment
Share on other sites

No kurcze MonaLisa. Przecież ktoś szukając psa, w pierwszej kolejności dzwonił po okolicznych schroniskach. Ciężko jest poszukiwać psa przez net, jak się nie jest psiarzem i nie ma znajomych na Fb czy psich portalach. To Twój podstawowy błąd. A teraz o odpowiedzialności prawnej.W chwili obecnej jesteś posiadaczem tego psa i znajduje sie on pod Twoją opieką, jeśli kogos pogryzie, spowoduje wypadek wbiegając pod samochód, czy zrobi kupę, którą nie sprzątniesz, to za psa odpowiadasz niestety Ty.Ktos tutaj powoływał sie na przepisy dot. kotów, ale koty wolno żyjące, nawet dokarmiane przez ludzi, funkcjonują na innych zasadach. Biorąc psa na swój teren, karmiąc go bierzesz za niego odpowiedzialność.

No kurczę wiem. Błąd. Teraz jestem już prawie ekspertem, ale w grudniu... naiwnie myślałam, że zaraz ktoś się zgłosi i będzie happy end.

A tę kwestię odpowiedzialności prawnej to możesz oprzeć na jakichś paragrafach, bo tego właśnie szukamy w tym wątku... Dzięki!

A w sprawie schronisk, to może nie jest za późno żeby zawiadomić? Co radzicie?

Link to comment
Share on other sites

A w sprawie schronisk, to może nie jest za późno żeby zawiadomić? Co radzicie?

Dzwoń, może ktoś szukał psa tuż po jego znalezieniu przez Was. Nie wiem czy macie porządne schronisko w pobliżu wtedy warto przesłać opis psa i zdjęcie, wystawią na swoich stronach, czy kiepskie - wtedy zgłoś i poproś o nazwisko osoby przyjmującej zgłoszenie i zapisz, to sobie wraz z datą zgłoszenia.Warto powiadomić najblizszy TOZ i organizację prozwierzecę, ludzie w poszukiwaniach swojego psa, zgłaszają się także do nich.
Co do przepisów poszperam.
w przypadku pogryzienia - masz wyraźnie podkreślone, ze odpowiada posiadacz, nie trzeba być właścicielem http://kppwolomin.policja.waw.pl/portal/pw/419/31036/Obowiazki_wlasciciela_psa.html
Obowiązki posiadacza wynikają głównie z k.c. - można by je przerzucić na właściciela, ale jeśli właściciel udowodniłby, ze poszukiwał psa w schronisku, do którego nie zgłosiłaś ze psa znalazłaś, to obawiam się, ze cała odpowiedzialność spadłaby na Ciebie.
Ustawa z dnia 23 kwietnia 1964 r. Ustawa Kodeks Cywilny
Przepisy zobowiązują posiadacza psa (lub innego zwierzęcia) do sprawowania nad nim odpowiedniego nadzoru.
Niezachowanie należytej pieczy i w konsekwencji spowodowanie szkody przez psa może rodzić konsekwencje natury
cywilnej.
Przypominamy, że obowiązujące na naszym kraju prawo wyodrębnia dwie sytuacje:
1) gdy zwierzę jest "narzędziem w ręku człowieka" - w takich okolicznościach odpowiedzialność za poniesioną szkodę
ponosi osoba, i to tak, jakby wyrządziła ją czynem własnym. To znaczy, iż w sytuacji, w której właściciel psa wpływa na
zwierzę, które w następstwie takiego zachowania wyrządza szkodę (np. Poprzez szczucie lub odpowiednią komendę),
ponosi odpowiedzialność jakby sam, poprzez swoje zachowanie, wyrządził tę szkodę (włascicielowi psa grozi proces
karny).
2)gdy zwierzę wyrządza szkodę "z własnego popędu" i przez swoje, niekierowane (przez człowieka) zachowanie. W takich okolicznościach za szkodę odpowiada ten, kto zwierzę "chowa" albo, kto się nim posługuje, niezależnie od tego, czy było
pod jego nadzorem, czy też zabłąkało się lub uciekło (odpowiedzialność za wykroczenie i odpowiedzialność na podstawie kodeksu cywilnego).
Prawo jednoznacznie wskazuje, że obowiązek naprawienia szkody wyrządzonej przez posiadane zwierzę ciąży na właścicielu. Niezależnie od tego,czy było pod nadzorem właściciela, czy też zabłąkało się lub uciekło. Nawet w sytuacji
braku winy właściciela, poszkodowany może od niego żądać całkowitego lub częściowego naprawienia szkody, gdy z okoliczności, a zwłaszcza z porównania stanu majątkowego poszkodowanego i właściciela zwierzęcia wynika, że wymagają tego zasady współżycia społecznego.
Podstawę prawną regulującą te kwestie stanowi art. 431 § 1 kc., w którym jest napisane: "kto chowa zwierzę albo się nim posługuje, obowiązany jest do naprawienia wyrządzonej przez nie szkody niezależnie od tego, czy było pod jego
nadzorem, czy też zabłąkało się lub uciekło, chyba że ani on, oni osoba, za którą ponosi odpowiedzialność, nie ponoszą winy”.
Powyższa regulacja wskazuje, że właściciel będzie odpowiadał na zasadzie winy za tzw. winę w nadzorze. Trzeba także zaznaczyć, że w przypadku, gdy zwierze było narzędziem w ręku człowieka, odpowiada on za szkodę tak, jakby wyrządził
ją własnym działaniem/ zaniechaniem ( art. 415 kc).
W przypadku gdy pies spowoduje szkodę np. uszkodzenie ciała ( pogryzienie lub zarażenie chorobami
odzwierzęcymi) bądź szkodę majątkową (np. zniszczenie lub zanieczyszczenie odzieży) na właścicielu
zwierzęcia ciąży obowiązek naprawienia szkody.
Artykuły 361, 362, 363, 444-447 k.c. regulują zakres odpowiedzialności właścicieli zwierząt domowych, w tym psów.
Wspomnieć warto, że posiadacze zwierząt domowych zabezpieczając się przed koniecznością osobistego (z własnego
majątku) naprawienia szkody mogą wykupić ubezpieczenie OC znajdujące się w ofertach wielu zakładów ubezpieczeń.
Link to comment
Share on other sites

Ale pies nikogo nie pogryzł. Nie uczynił żadnych szkód, które trzeba zrekompensować. MonaLisa dostała mandat za psa biegającego luzem bez opieki, czyli z art 77 KW. I tego będzie dotyczyć rozprawa - czy mogła nie przyjąć tego mandatu czy nie. (Jakby trafiła na milszego strażnika to mogła dostać tylko pouczenie i w ogóle nie byłoby tej rozmowy.) Nie wystawia się mandatów na podstawie kodeksu cywilnego - tak mi się wydaje, że musi być powództwo cywilne, żeby KC był w użyciu (czyli szkoła musiałaby pozwać MonęLisę). Ta sprawa ma dotyczyć faktu, że MonaLisa nie przyjęła mandatu. Albo przyznają jej rację, albo wlepią ten mandat plus koszty sądowe. A jak się ta sprawa dalej rozwinie, jak może się ewentualnie rozwinąć, o ile się rozwinie, to już powinien przewidzieć prawnik. 

Link to comment
Share on other sites

To prawda. Na razie pies za mocno nie narozrabiał. Trzeba przyznać, że póki co ma (i my razem z nim) dużo szczęścia w tym swoim "szaleństwie".

SM straszy mandatem za bieganie luzem i bez kagańca. Mówią, że pies jest mój, bo przeze mnie zaszczepiony. W rozmowie telefonicznej odmówiłam przyjęcia mandatu, bo nie uważam szczepienia za automatyczne przejęcie własności nad zwierzakiem. Mieli wezwać, ale na razie cisza...

Skontaktuję się z TOZ i jakimś najbliższym schroniskiem. Dzięki za radę.

Link to comment
Share on other sites

Filodendron art 77 kw dałam w linku:
Art. 77. Kto nie zachowuje zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia, podlega karze grzywny do 250 złotych albo karze nagany.
I art. ten dotyczy odpowiedzialności posiadacza, nie właściciela.
Dla przyjęcia odpowiedzialności za to wykroczenie obojętne pozostaje czy posiadacz psa nie zachował należytej ostrożności z winy umyślnej czy nieumyślnej. Zwykła ostrożność obejmuje przeciętne środki ostrożności związane z trzymaniem danego zwierzęcia, przy czym będą one zróżnicowane w zależności od gatunku zwierzęcia i przede wszystkim od stopnia niebezpieczeństwa, jakie zwierzę może stwarzać. Konkretne środki ostrożności mogą wynikać z ustawy jak i prawa miejscowego. Dlatego też wyraźny obowiązek wyprowadzania psa na smyczy lub w kagańcu częściej znajdziemy w stosownych uchwałach Rady Miasta.
Nakazy co do sposobu trzymania psa na smyczy lub w kagańcu może ponadto wynikać z regulaminów wewnętrznych przewoźników (dotyczy to np. większości komunikacji miejskich i zbiorowych), obiektów sportowych czy centrów handlowych. Regulamin taki może przewidywać własną sankcję finansową za nieprzestrzeganie jego postanowień.
A kodeks cywilny był w gratisie, aby wiedziała czym może grozić następna ucieczka psa.

Link to comment
Share on other sites

Toż właśnie chodzi o to, że MonaLisa posiadaczem się nie czuje i nie uważa, że stała się nim przez fakt zaszczepienia psa. Jeśli jednak dołożyć do tego kastrację, leczenie, a na koniec i ten łańcuch, który się tu przewinął oraz fakt niezawiadomienia schroniska o znalezieniu psa, to wychodzi, że jednak nim jest.
I w tym tkwi dodatkowe niebezpieczeństwo, które sygnalizowała Cavecanem - pies uwiązany, zaszczepiony, leczony - jeśli MonaLisa zapłaciłaby ten mandat, to praktycznie zamknęłaby sobie drogę do rządania od gminy uporządkowania tej sprawy/bezpłatnego przyjęcia psa przez schronisko i cały ciężar znalezienia nowego domu dla psa spadnie na MonęLisę. Teoretycznie, bo w praktyce, to wiadomo że różnie bywa - czynnik ludzki i te rzeczy.
Anyway chodzi o to, żeby się z tego wyplątać tak, aby nie narazić się na dalsze konsekwencje - to ma wykombinować prawnik. 
Link to comment
Share on other sites

To niezły pomysł, dzięki!  :)

Jak będę u prawnika (czwartek) to spytam o ten zwrot kosztów. Czy Ty zgłaszałaś gdzieś "tymczasowanie" Gacka?

 

Napisałam to zupełnie retorycznie i z przymrużeniem oka. Po mojej gminie nie spodziewam się niczego dobrego w kwestii bezdomniaków...

Link to comment
Share on other sites

Apropo  zadbanych bezdomniaków. W 2011 przygarnęłam 6-miesięczne szczenię pudla/spaniela, które jakaś wywłoka wyrzuciła z samochodu.

Wilhelma była zadbana, umiała chodzić na smyczy, znała podstawowe komendy i jeszcze pachniała szamponem...

 

Z udowodniem, że MonaLisa jest właścicielką, czy przypdakiem SM nie wystarczy zeznanie dowolnego sąsiada, który stwierdzi że pes przebywa u niej od grudnia? Plus fotografia psa na terenie?

Link to comment
Share on other sites

Jeśli Ktoś nie czuje się właścicielem psa to zwyczajnie nie przetrzymuje go na swoim terenie tylko zgłasza sytuację odpowiednim służbom i psiakiem zajmują się odpowiednie instytucje.Osoba która miesiącami przetrzymuje psa u siebie,szczepi go,karmi musi się liczyć z faktem odpowiedzialności za tego psa tak jak prawowity właściciel,gdyż zapewniając mu opiekę przyjęła na siebie również obowiązki posiadacza zwierzęcia.

Gdyby takich przybranych właścicieli zwolnić z odpowiedzialności za przebywające u nich psy to prawowici właściciele często by mieli łatwe wymówki typu 'on tylko u mnie pomieszkuje' ale on nie mój i nikt by nie udowodnił czy pies ich czy też nie.

Link to comment
Share on other sites

Albo i się nie zajmują, tylko dzwonią do lokalnego jelenia i mówią "niech pani coś zrobi z tym kundlem tak jak z tymi poprzednimi".

Zapewne i tak bywa,choć ja szczęśliwie do tej pory z takim podejściem do sprawy się nie spotkałam.W takiej sytuacji pakujemy psa w samochód i osobiście transportujemy do najbliższego schroniska dla zwierząt lub szukamy mu domu tymczasowego,choć z domem tymczasowym to bardzo trudna acz nie niemożliwa sprawa.

Link to comment
Share on other sites

Jeśli Ktoś nie czuje się właścicielem psa to zwyczajnie nie przetrzymuje go na swoim terenie tylko zgłasza sytuację odpowiednim służbom i psiakiem zajmują się odpowiednie instytucje.Osoba która miesiącami przetrzymuje psa u siebie,szczepi go,karmi musi się liczyć z faktem odpowiedzialności za tego psa tak jak prawowity właściciel,gdyż zapewniając mu opiekę przyjęła na siebie również obowiązki posiadacza zwierzęcia.

Gdyby takich przybranych właścicieli zwolnić z odpowiedzialności za przebywające u nich psy to prawowici właściciele często by mieli łatwe wymówki typu 'on tylko u mnie pomieszkuje' ale on nie mój i nikt by nie udowodnił czy pies ich czy też nie.

To po ilu miesiącach "przetrzymywania na swoim terenie" staję się "posiadaczem"? Czy może już fakt nakarmienia mnie nim czyni? A może dopiero szczepienie? Dyskutujemy o tym od kilku dni w tą i z powrotem, wiko., ale w wątku nie chodzi o to co czujemy i myślimy w tym temacie, tylko co na ten temat mówi prawo...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...