Jump to content
Dogomania

Niejadek w podróży


Lux

Recommended Posts

Pogoda zaczyna się robić coraz bardziej przyjazna, coraz cieplej, słońce, cieplejszy wiatr... w związku z tym zaczyna mi się marzyć weekend za miastem za kilka tygodni;) Pies rzecz jasna towarzyszyłby w podróży i tu zaczynają się kłopoty. Piesu na jedzeniu domowym, typ niejadka... chce to zje, nie chce to pości i nic go nie przekona do jedzenia. Coś co wczoraj było przysmakiem, za dwa dni może liczyć tylko na pogardliwe spojrzenie w stylu "nie mow ze JA mam to zjeść". Jeśli macie takie niejadki to powiedzcie czym karmicie w podróży? Puszki żadnej nie ruszy, kupowałam różne żeby przyuczyć i miec rozwiązanie w takiej sytuacji... no nie zje cholernik ani drogiej, ani taniej, ani z jagnięciną, ani z kurakiem... pochłonie jak szalony pasztet z biedronki (taki dla psa) ale wiadomo - wartościowy posiłek to nie jest, żywienie tym nie wchodzi w gre na okres kilku dni (w domu czasem dostanie "na deser", albo na spacerze dostaje zamiast smaczków. Suche go nie interesuje, chyba ze jedtesmy u teściowej i widzi że jej terierka je... no to wtedy pierwszy w kolejce do michy :D Jak radzicie sobie z wybrednymi psami w podróży?

Link to comment
Share on other sites

Taki skrajnie rozpuszczony pies to zawsze kłopot , czy w podróży czy gdziekolwiek ! Miałam taką cwaniarę i widuję takie często. Jeśli chodzi o dobre mokre jedzenie to polecam saszetki i puszki Belcando. Ale bardziej polecam "naprawienie" focha . Długi spacer na głodniaka, dużo zabawy i trening podstawowych komend, potem znowu długi spacer a potem miska z jedzeniem ( które wybiera właściciel !! ) na 15 minut . Nie zje to trudno . Znowu spacer na głodniaka itd. !  Wszystko to oczywiście jeśli pies jest zdrowy a brak apetytu wynika z focha !

Link to comment
Share on other sites

Ja mam rozpuszczoną sucz:) W domu je kiedy chce czyli rzadko:)

Jedyne co naprawdę lubi to skrzydła kurze surowe. Normalna dieta to mięso, jaja, olej.

Na wyjazdy zabieram puchy i suche. I olewam fochy. Pies przeważnie bardziej zmęczony i wybiegany więc chętniej zjada.

A jak nie je to trudno.

Puszki jej ulubione to GranataPet (czyli takie które jest szansa że zje)a suchary dostaje Purizon.

Link to comment
Share on other sites

Jak wypad jednodniowy, to nakarmiłabym go w domu przed podróżą / zakładam, że nie wymiotuje podczas podróży /, a wieczorem jak raz nie zje, to nic mu się nie stanie. Na wakacjach dłuższych, psy często są po prostu zmęczone - fizycznie i nadmiarem wrażeń, upałami, wędrówkami, i to się zdarza. Ja zesmaczam karmę wtedy bardzo pachnącym, ludzkim "smakołykiem" np. mięsko w sosie własnym, taki niby swojski wyrób, ale nie więcej niż trzeba, bo z czasem dawkę tego dodatku i tak trzeba zwiększyć, by zachęcić. Wiadomo, apetyt w miarę jedzenia rośnie, nie karmy to dotyczy, a tego przysmaku właśnie, który jakby wcześniej znika z michy. Ale pies nie zagłodzi się, jak będzie jadł mniej przez pewien okres czasu, to nic mu nie będzie.

Link to comment
Share on other sites

Jak wypad jednodniowy, to nakarmiłabym go w domu przed podróżą / zakładam, że nie wymiotuje podczas podróży /, a wieczorem jak raz nie zje, to nic mu się nie stanie. Na wakacjach dłuższych, psy często są po prostu zmęczone - fizycznie i nadmiarem wrażeń, upałami, wędrówkami, i to się zdarza. Ja zesmaczam karmę wtedy bardzo pachnącym, ludzkim "smakołykiem" np. mięsko w sosie własnym, taki niby swojski wyrób, ale nie więcej niż trzeba, bo z czasem dawkę tego dodatku i tak trzeba zwiększyć, by zachęcić. Wiadomo, apetyt w miarę jedzenia rośnie, nie karmy to dotyczy, a tego przysmaku właśnie, który jakby wcześniej znika z michy. Ale pies nie zagłodzi się, jak będzie jadł mniej przez pewien okres czasu, to nic mu nie będzie.

Link to comment
Share on other sites

Taki skrajnie rozpuszczony pies to zawsze kłopot , czy w podróży czy gdziekolwiek ! Miałam taką cwaniarę i widuję takie często. Jeśli chodzi o dobre mokre jedzenie to polecam saszetki i puszki Belcando. Ale bardziej polecam "naprawienie" focha . Długi spacer na głodniaka, dużo zabawy i trening podstawowych komend, potem znowu długi spacer a potem miska z jedzeniem ( które wybiera właściciel !! ) na 15 minut . Nie zje to trudno . Znowu spacer na głodniaka itd. !  Wszystko to oczywiście jeśli pies jest zdrowy a brak apetytu wynika z focha !

brak apetytu na pewno wynika z focha, widac to chocby po tym ze potrafi zrobic strajk na mięso ale za twaróg zycie by oddal (bądź odwrotnie-zalezy od widzimisie). Ze schronu przywieźliźmy chudzine, troche się podtuczył i zaczęly sie foszki;) metody podanej przez ciebie próbowałam, ale efekt mam taki ze pies zjada 1/3 tego co powinien, znowu schudł, micha zabrana a on chodzi i prosi o żarcie, jak nadchodzi czas oddania miski to jego wzrok mowi "żartujesz? Przeciez tego nie chciałem, gdzie jest coś extra??":p wiem ze sama sobie jestem winna bo rospiescilam a teraz musze odkręcać. Ten tydzień mam zawalony totalnie...ale jak tylko wyskubię luźniejsze 2 godziny to przejażdżka do weta... moze mu da coś na pobudzenie apetytu...
Link to comment
Share on other sites

Ha ha, jakbym o swoim czytała :)
Na wyjazdy zabieram puszki ale takie czysto mięsne (np. bio-pur wołowina baza do barfu /ale to jest dość drogie - mój jest mały, więc nie muszę oszczędzać/ albo evangers dla psa i kota (samo mięso, bez dodatków), albo puszki dla kotów. Jak mam czas i możliwość to mu do tego dogotowuję na świeżo odrobinę płatków owsianych czy ryżu (na ciepło lepiej wchodzi). Jeśli nie ma możliwości gotowania, to na ogół mam ze sobą pieczywo ryżowe (takie wafle 100% ryżu brązowego) - wystarczy kawałek namoczyć chwilę w wodzie. Zwykłe płatki kukurydziane też można tak potraktować.
Lunderland ma suszone warzywa - zalewa się wodą na kwadrans do namoknięcia (potrajają objętość). Mają przyjemny, lekko czosnkowy zapach.
Vollmer's ma suszone mięso, też do namaczania, ale jeszcze nie próbowałam.
Natomiast zdarzało mi się suszyć mieso samodzielnie, w piekarniku - spokojnie wytrzymuje potem przez kilka dni, może nawet dłużej, nie wiem - no ale to też opcja dla małych psów.
Jeśli wyjeżdżam na trochę dłużej, to zwykle jednak w takie miejsce, gdzie jest dostęp do lodówki - przywożę wtedy ugotowane jedzenie na dwa-trzy dni do przodu. Jak jest dostęp do lodówki, to zwykle jest też dostęp do sklepów. Zdarzyło mi się kupić mielone mięso i sparzać wrzątkiem z elektrycznego czajnika (bo nie było możliwości ugotowania) w... szklance :D No, ale to już takie skrajne sytuacje ;) Niemniej twaróg kupisz prawie wszędzie. Jak mamy wypad mocno wysiłkowy, to staram się gdzieś kupić surową słoninę w charakterze "energetyku" ;) (są też gotowe preparaty, np. tłuszcz wołowy w proszku Grau, ale tak kosmicznie za łój to mi się już nie chce przepłacać ;))
Zależy na ile dni. Weekend to może sobie marudzić. Gorzej jak się jedzie na dwa tygodnie ;)
Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj rano pierś z kurczaka okazała sie niejadalna, nie wiedząc co robic skoczyłam do sklepu i kupiłam puszkę pedigree wołową, wymieszałam połowe z żarełkiem.... zjedzone... do połowy z uporczywymi próbami omijania kurczaka. No ręce opadają.
Ale wracając do tematu, jako że to jedyna puszka której w ogóle dotknął, czy w razie wyjazdu można go tym karmić przez 3-4 dni (nie bijcie, wiem ze to nie jest najlepsza karma, jednak lepiej żeby jadł to niż chodził głodny przez 3 dni)?

Link to comment
Share on other sites

Ale Ty już jesteś na tym wyjeździe, czy jeszcze w domu? Bo zrozumiałam, że dopiero się przygotowujesz.
Ja się na wyjazdach bardzo staram, żeby jadł, bo ma tam zazwczaj niestandardowo większy wysiłek fizyczny.
Natomiast w domu to aż tak bym nie stawała na uszach. Nie chce śniadania, to niech nie je. 
Poza wszystkim bierz też pod uwagę, że z dnia na dzień robi się cieplej. Ja już zmniejszam porcje. Niektórzy twierdzą, że to bez znaczenia u psów mieszkających w mieszkaniu, ale mój zawsze zimą je trochę więcej.
Link to comment
Share on other sites

Nie, jeszcze nie jestem na wyjeździe i nie wybiorę się dopóki nie będę wiedziała na czym stoję z karmieniem psa :) Staję na uszach w domu bo inaczej pies potrafi w ogóle nie jeść i chodzi głodny nawet półtorej dnia ;/ Potem coś z łaską skubnie i znowu głodny, chyba że akurat dostanie coś na co łaskawie ma ochotę... a mnie nie stać na to żeby wywalać do kosza po pół kilo mięsa dziennie... stąd dodałam mu dziś około 200g tej puchy, bo szlag trafia jak pomyślę, że zamiast do psiego żołądka żarcie znów trafi do kubła na śmieci...

 

 

 
Poza wszystkim bierz też pod uwagę, że z dnia na dzień robi się cieplej. Ja już zmniejszam porcje. Niektórzy twierdzą, że to bez znaczenia u psów mieszkających w mieszkaniu, ale mój zawsze zimą je trochę więcej.

 

jemu już nie ma z czego zmniejszać... on sam się przestawił na dietę, TŻ się śmieje, że pewnie chce być fit na lato :) Żarty żartami, mogę go przetzymać trochę, zbieram michę po 15 minutach jak nie zje, staram się zmęczyć przed posiłkiem (wtedy z reguły ma odrobinę lepszy apetyt) ale głodzić go nie będę przecież. 

Link to comment
Share on other sites

Rozumiem Ciebie, bo przerabiam problem od wielu lat na różne sposoby. Niemniej - jeśli pies nie jest jakoś b. obciążony fizycznie - to chyba trochę za szybko pękasz ;) W domu to aż tak się nie przejmuję. Mam problem, jeśli pies nie chce jeść lub je 1/3 dawki po 15 km marszu po górach, w śniegu, w temperaturze powiedzmy minus 5-7 stopni, i takich spacerów mamy w planie jeszcze na cały następny tydzień. Ale w domu tak nie cuduję. Nie chce jeść przez dzień, półtora - ok, jego sprawa. w końcu zrobimy swoje weekendowe 10 km po lesie i wtedy coś zje na pewno. 
Żadne ugotowane mięso nie zepsuje Ci się w lodówce nawet przez trzy dni (gorzej z surowym). Możesz spokojnie schować jeśli nie zje i przetrzymać go te półtora dnia. A nawet jeśli potrzymasz ugotowane w lodówce dzień, albo dwa, a potem zamrozisz - też się nic nie stanie. Dasz kiedy indziej. Robiłam tak nie raz :) Nie trzeba od razu wyrzucać.
W jakim on jest wieku mniej więcej i czy jest bardzo chudy? Te wakacje planujecie bardzo "wyczynowe"?
Link to comment
Share on other sites

 

Rozumiem Ciebie, bo przerabiam problem od wielu lat na różne sposoby. Niemniej - jeśli pies nie jest jakoś b. obciążony fizycznie - to chyba trochę za szybko pękasz ;) W domu to aż tak się nie przejmuję. Mam problem, jeśli pies nie chce jeść lub je 1/3 dawki po 15 km marszu po górach, w śniegu, w temperaturze powiedzmy minus 5-7 stopni, i takich spacerów mamy w planie jeszcze na cały następny tydzień. Ale w domu tak nie cuduję. Nie chce jeść przez dzień, półtora - ok, jego sprawa. w końcu zrobimy swoje weekendowe 10 km po lesie i wtedy coś zje na pewno. 
Żadne ugotowane mięso nie zepsuje Ci się w lodówce nawet przez trzy dni (gorzej z surowym). Możesz spokojnie schować jeśli nie zje i przetrzymać go te półtora dnia. A nawet jeśli potrzymasz ugotowane w lodówce dzień, albo dwa, a potem zamrozisz - też się nic nie stanie. Dasz kiedy indziej. Robiłam tak nie raz :) Nie trzeba od razu wyrzucać.
W jakim on jest wieku mniej więcej i czy jest bardzo chudy? Te wakacje planujecie bardzo "wyczynowe"?

 

Przywiozłam go z wagą 18kg, "podpasłam " do 22-23 a teraz nie wiem ile waży, ale jest niewiele grubszy niż wtedy jak przyjechał, więc strzelam że około 20kg. Wet mówił że powinien ważyć ok.22kg, 25 to maks. Ma około 3 lat. Mięso mi się nie zepsje, dlatego ostatnio przestałam dodawać wypełniacz... bo jednak z wypełniaczem to już 2 dni nie postoi. Mroziłabym chętnie, z tym że nie mam miejsca, kupuję mu mięsko na zapas, bo nie mam czasu robić zakupów na bieżąco więc zamrażalnik zapchany po brzegi :) No ja planowałam Mazury, więc intensywność umiarkowana, Tż bąkał coś raczej o górach więc wysiłek już większy, na którą opcję się zdecydujemy to się jeszcze okaże :)

Link to comment
Share on other sites

Nie dawaj wypełniaczy. Zupełnie to niepotrzebne w Twoim przypadku.

Próbowałaś polewać mięso olejem z łososia? Albo bełtać z żółtkiem? U nas pomaga. 

W naszym przypadku (niejadek) szybko okazało się że pies nie akceptuje za drobno pokrojonego mięsa i mielonego. Wystarczyło pociachać na większe kawałki i jest lepiej. Pies jest mały wiec te kawałki wydawałyby się na pierwszy rzut oka za duże a jednak to było dla niej ważne. Takie szczegóły też są ważne przy niejadkach.

No i całe skrzydło z kury, szyja indycza itp czyli rzeczy z którymi może się oddalić i mieć fan z jedzenie. To oczywiście nie zastąpi całego posiłku ale jednak może być jego sporym elementem.

Link to comment
Share on other sites

Kilogramy to tak niewiele mówią, trzeba by "pomacać" psa ;) Jeśli nie ma wystających żeber (powinny być wyczuwalne) ani kręgosłupa, to znaczy, że nie jest za chudy i przez trzy dni nic mu się nie stanie, nawet jeśli będzie jadł b. mało.
My jednak wyjeżdżamy na dłużej - tydzień, dwa, czasem trzy i codziennie po górach. Swojego ważyłam dość regularnie i ustaliłam sobie, że jeśli mieści się w widełkach 9,5-10 kg to się nie przejmuję. Jeśli spadał poniżej 9,5 to zaczynam się starać. Raz mi spadł do 8,5 i wtedy to juz naprawdę źle wyglądało i zakończyło moje próby romansowania z suchą karmą na dobre. Teraz już tak tego nie pilnuję - pies ma 9 lat i wydaje mi się, że jego metabolizm trochę się zmienił. Już nie chudnie tak gwałtownie jak za młodu, choć nadal grymasi. Ostatnio wręcz wkurzająco. Może to wiosna tak na nie działa ;)
Link to comment
Share on other sites

Nie dawaj wypełniaczy. Zupełnie to niepotrzebne w Twoim przypadku.
Próbowałaś polewać mięso olejem z łososia? Albo bełtać z żółtkiem? U nas pomaga. 
W naszym przypadku (niejadek) szybko okazało się że pies nie akceptuje za drobno pokrojonego mięsa i mielonego. Wystarczyło pociachać na większe kawałki i jest lepiej. Pies jest mały wiec te kawałki wydawałyby się na pierwszy rzut oka za duże a jednak to było dla niej ważne. Takie szczegóły też są ważne przy niejadkach.
No i całe skrzydło z kury, szyja indycza itp czyli rzeczy z którymi może się oddalić i mieć fan z jedzenie. To oczywiście nie zastąpi całego posiłku ale jednak może być jego sporym elementem.

oleju z łososia nie próbowałam, lubi żwacze suszone więc mu zaczełam posypywać jedzenie... zlizał z wierzchu i tyle jak wymieszałam to nie było reakcji na to ze jest jakis dodatek. Surowego żółtka nie chce, chyba ze z twarogiem (rzecz jasna jak ma chęć). Moj woli drobniejsze kawalki, czasem mu nawet mielone gotuje w rosole i je taką zupę:) skrzydła i nogi drobiowej nie tknie na surowo, szyje tak, zeberko tak, szponder również aleoczywiscie nie zawsze. Jedyne co wsuwa z apetytem z reguły bez grymasów to podroby... ale z tym to podobno lepiej nie przesadzac:)
Link to comment
Share on other sites

  • 2 months later...

Kwiecień i maj pod względem jedzenia były ok, byliśmy na wyjeździe i pies się nie głodził.
Teraz znowu odzywa się w nim niejadek... 2 dni nic, tylko pije. Do michy zagląda jak mu podaje ale nie je.
wczoraj zjadł trochę tuńczyka... ale musiałam jeść z nim (tak wiem jak to brzmi, ale siedziałam z psem i jeden kęs jadłam ja a drugi on z ręki). Ostatni normalny posiłek jadł w sobotę wieczorem, surową łopatkę wołową około 400g zjadł.
Na warzywa strajk całkowity, jajka nie chce, nabiału też... od początku czerwca znowu schudł. W sobotę byliśmy nad wodą, także miałam okazję obejrzeć jego mizerną sylwetkę na mokro.
Ogólnie ostatnio chce jeść tylko surową wołowinę i kości, czasem napije się mleka. Dyskutowaliśmy z TŻem czy niewarto spróbować barfu skoro przekonał się do surowizny. Ale szybko doszliśmy do wniosku, że chyba nic z tegonie będzie. Jego dieta na barfie byłaby bardzo monotematyczna bo na surowo je tylko wołowinę i wieprzowinę. Nie mielibyśmy jak podać warzyw bo by ich nie ruszył, podrobów surowych też nie zje. Z podrobów toleruje ostatnio tylko gotowane serca i płucka. Poza tym nie wiadomo czy ta chęć na surowiznę nie przejdzie mu tak nagle jak się pojawiła. Suche w ogóle nie jest traktowane jak karma, jako smakołyk przy ćwiczeniach zjada czasem kilka "kulek", ale jak się zorientuje, że to nie jego psie ciacha to strajkuje...
olej z łososia nic nie pomógł, zjada jak ma chęć, jak nie ma chęci to nie zje kilka dni bez zwracania uwagi na to czy jest tam olej czy nie.
Szczerze mówiąc ostatniej nadzieji upatruję w kastracji, podobno wtedy psy mają lepszy apetyt... także byleby do urlopu i ciachamy jajka i zobaczymy czy to coś zmieni.

Link to comment
Share on other sites

Kwiecień i maj pod względem jedzenia były ok, byliśmy na wyjeździe i pies się nie głodził.
Teraz znowu odzywa się w nim niejadek... 2 dni nic, tylko pije. Do michy zagląda jak mu podaje ale nie je.

Nie wiem, jak u Ciebie, ale u mnie w niedzielę było 31 stopni w cieniu. Dopiero o 9 wieczorem dało się wyjść na dłuższy spacer z psem. Parę dni wcześniejszych trochę lepszych ale niewiele. Dopiero wczoraj przyszło ochłodzenie.

W upale psy często nie jedzą.

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem, jak u Ciebie, ale u mnie w niedzielę było 31 stopni w cieniu. Dopiero o 9 wieczorem dało się wyjść na dłuższy spacer z psem. Parę dni wcześniejszych trochę lepszych ale niewiele. Dopiero wczoraj przyszło ochłodzenie.
W upale psy często nie jedzą.

u mnie upał był w sobotę, wtedg akurat jadł wieczorem, w niedziele tez było ładnie, ale już nie tak upalnie i nic nie tkniete, poniedzialek zimno k nadal nic. Wczoraj zjadł pół porcji... zobaczymy dzisiaj.
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...