Jump to content
Dogomania

Oglądaj UWAGĘ! w czwartek o 19:50.


Natalia 45

Recommended Posts

jestem hodowcą w ZKwP i wstyd że takie rzeczy się dzieją... wstyd za związek kynologiczny, to powinna być ELITA i przykład dla innych, i jestem jak najbardziej ZA przeprowadzaniem regularnych hodowli w naszym związku.

 

Oczywiście wszyscy są. Ale małe, ale. Viva nie chce odpowiedzieć na kilka pytań:

1) okazuje się, że psy związkowe pozostawiła facetowi,

2) nie chce odpowiedzieć ile z tych odebranych psów, były psami zarejestrowanymi w ZKwP, bo większość z nich, a może nawet wszystkie były rozprowadzane przez inne stowarzyszenia lub nielegalnie.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 79
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Brezyl. psy zarejestrowane w Związku Kynologicznym w Polsce mieszkały w Białymstoku. Były zadbane. Nie odebrano ich. Te z koszmaru :( nie miały dokumentów, były przetrzymywane w zupełnie innym miejscu. Być może były zarejestrowane w innych stowarzyszeniach? Pan nie był hodowlą znaną (teraz to się zmieni) ani dobrą :( . 

Najgorsze w tym wszystkim, że jego córka, lekarz weterynarii, nie zrobiła z tym nic. Absolutnie nic. A psy cierpiały latami. :(

Link to comment
Share on other sites

To córka owego "hodoffcy".

 

Niestety, psy z "obozu koncentracyjnego" pod lasem nie miały rodowodów. Związek Kynologiczny nie mógł ich skontrolować (chociażby przeglądem miotu) nawet jakby chciał. :( Nie wiedziano o ich istnieniu. Były pod zupełnie innym adresem.

Link to comment
Share on other sites

 

no własnie,klinika nic nie winna,ale rysa na niej ,niestety pozostanie...

 

Na FB były wypowiedzi ludzi na temat tej kliniki. Ogólnie oceniano ją bardzo kiepsko, głosów popierających ze strony ludzi, ktorzy korzystali z jej usług brak. Natomiast były osoby, którzy zgłaszały nadzorowi nieetyczne zachowania p. doktor, na które wcześniej właściciel kliniki nie reagował.

A co do Vivy, ciągle wraca do wątku, że facet był członkiem związku, tylko że psy zwiazkowe mu pozostawiono, a te wszystkie biedaki były rozprowadzone przez inne niż ZKwP stowarzyszenia, o nazwach których Viva milczy. Wszystko to jakieś dziwne.

Link to comment
Share on other sites

"A co do Vivy, ciągle wraca do wątku, że facet był członkiem związku, tylko że psy zwiazkowe mu pozostawiono, a te wszystkie biedaki były rozprowadzone przez inne niż ZKwP stowarzyszenia, o nazwach których Viva milczy. Wszystko to jakieś dziwne."

 

 

Identycznie było z tą aferąz Łomianek.

Psy aktualnie wystawiane były wyciumciane, no i bytowały na powierzchni. A w piwnicy - horror.

 

Weterynarz na miejscu ocenia stan psów - niestety to nie idzie z automatu, zwierzęta można odebrać kiedy są w złym stanie, coś zagraża ich zdrowiu czy życiu.

 

Większość tych rodowodowych była zadbana.

 

Dlatego też ZK w sumie w tym piśmidle nie widzi żeby było aż tak źle; bliższa koszula ciału, czyli niech sobie kundle" zdychają, co nas to obchodzi".

Link to comment
Share on other sites


 

Dlatego też ZK w sumie w tym piśmidle nie widzi żeby było aż tak źle; bliższa koszula ciału, czyli niech sobie kundle" zdychają, co nas to obchodzi".

 

 

Berek, jesteś niesprawiedliwa. Psy związkowe zostały skontrolowane przez Vivę i ZKwP i były w dobrym stanie.

 

Koszmarna pseudohodowla była pod zupełnie innym adresem. Związek Kynologiczny w Polsce o niej nie wiedział. To nie tak, że "niech kundle sobie zdychają". ZKwP nie jest odpowiedzialny za KAŻDEGO psa, nawet jeśli ktoś jest członkiem tej organizacji. Psy, ponad 80 były stowarzyszeniowe lub nie zgłoszone gdziekolwiek. Dlaczego pana podciąga się pod ZKwP, skoro zdecydowana większość jego hodowli nie była związkowa. Pan należał do wielu stowarzyszeń, albo działał po cichutku nie zgłaszając psów nigdzie. Niestety osoby chore mogą zdarzyć się wszędzie. :(

Z resztą co to za regulamin hodowlany (stowarzyszeniowy), który dopuszcza sukę do rozmnażania po skończeniu roku, i dalej można ją kryć dwa razy w roku, aż do jej śmierci? Gdzie nie ma czegoś takiego jak emerytura. :(

Link to comment
Share on other sites

Gryf80, znaną nam wszystkim hodowlę chartów, whipetów, wydalono z (mojego) oddziału. Wprawdzie pani hodowczyni bryluje w innym oddziale (nie wiem na jakich zasadach), ale mam nadzieję, że w końcu wyrok sądu ukróci jej działalność. Co do lubelskiego oddziału nie mam zastrzeżeń co do ich działalności. Dobro psa na pierwszym miejscu. Sprawy załatwiane szybko, często kosztem prywatnego wolnego czasu. Pomoc i podpowiedź co do odchowu szczeniąt, wyboru najlepszego lekarza. Panie jeżdżą na przeglądy miotu i kontrole do hodowli. Zwracają baczną uwagę na najdrobniejsze nawet zaniedbanie u psa (kilka dni temu brałam udział w przeglądzie miotu, pani wet. ostro zwróciła uwagę hodowczyni o nieco za długie pazurki u szczeniąt). Maluchy były naprawdę dobrze odchowane i z domowych warunków. Ale bura i tak się dostała.

Śmiem twierdzić, że Związek jest taki, jacy ludzie w nim pracują. A założenia i regulaminy ma najlepsze ze wszystkich stowarzyszeń.

Link to comment
Share on other sites

 

 

Berek, jesteś niesprawiedliwa. Psy związkowe zostały skontrolowane przez Vivę i ZKwP i były w dobrym stanie.

 

Koszmarna pseudohodowla była pod zupełnie innym adresem. Związek Kynologiczny w Polsce o niej nie wiedział. To nie tak, że "niech kundle sobie zdychają". ZKwP nie jest odpowiedzialny za KAŻDEGO psa, nawet jeśli ktoś jest członkiem tej organizacji. Psy, ponad 80 były stowarzyszeniowe lub nie zgłoszone gdziekolwiek. Dlaczego pana podciąga się pod ZKwP, skoro zdecydowana większość jego hodowli nie była związkowa. Pan należał do wielu stowarzyszeń, albo działał po cichutku nie zgłaszając psów nigdzie. Niestety osoby chore mogą zdarzyć się wszędzie. :(

Z resztą co to za regulamin hodowlany (stowarzyszeniowy), który dopuszcza sukę do rozmnażania po skończeniu roku, i dalej można ją kryć dwa razy w roku, aż do jej śmierci? Gdzie nie ma czegoś takiego jak emerytura. :(

 

 

Prawda jest taka , że hodowcy często doskonale wiedzą albo chociaż domyślają się co dzieje się u konkurencji . Jedni nie zgłoszą bo we własnej piwnicy mają podobnie , inni aby się nie narażać . Tu nie ma o czym rozmawiać , facet powinien zostać wywalony z ZK w trybie natychmiastowym bez prawa powrotu. Regulamin chyba zabrania takiej działalności .

Nie ma czegoś takiego jak emerytura wyekspoatowanej suki . Jeśli regulamin takiego szemranego stowarzyszenia dopuszcza krycie po skończeniu roku i w dodatku na okrągło to mało która ma szansę dożyć 8 lat. Dożywotnio w zasadzie nie oznacza , że będzie rodzić w wieku kilkunastu lat - nie ma szans takiego wieku dożyć . Szczególnie rasy gdzie cesarki są na porządku dziennym .

Sama przed kilku laty rozmawiałam z właścicielem pseudo ON i DON - oddawał za przysłowiową złotówkę suki po skończeniu 6 lat - cyt. " bo wie pani , taka suka już do hodowli się nie nadaje , nie może już rodzić " .

Link to comment
Share on other sites

Psy związkowe czy nie związkowe, wymagają pomocy. I na tym trzeba się skupić. Nie na kłótniach, przepychankach... :(

Wprawdzie nie mogę ofiarować BDT, ale wspomóc finansowo dam radę. Mam nadzieję, że znajdzie się więcej osób chętnych do pomocy i uda się tym psiaczkom przywrócić wiarę w ludzi.

 

 

elaja, zapewniam Cię, że nie mam psiaków w piwnicy. Zapraszam. Można przyjść, poznać, zobaczyć jak żyją.

Moje maluchy śpią w łóżku. Są kochane. Dobrze jadają, są wyszkolone, wybiegane, radosne i szczęśliwe. Jak chore to są zaopiekowane i leczone u najlepszego lekarza. Jestem za nie odpowiedzialna do końca życia.

 

Nie znam hodowców mających farmy. Z całą pewnością zgłosiłabym takich. Żaden pies nie powinien tak cierpieć. :(

Link to comment
Share on other sites

N&N nie wrzucam wszystkich do jednego worka . Nie twierdzę , że każdy jest zły . Do ZKwP sama należę chociaż hodwcą nie jestem i nie zamierzam być . Uważam , że to drogie hobby i wymagające wiedzy w przeciwnym wypadku jest się tylko producentem szczeniaków .

Wiem , że dla ZKwP nie ma nadal innej alternatywy ale sam związek ( czyli kto ? ) powinien się starać o zachowanie dobrego imienia .

A jak sama piszesz - ktoś wywalony z jednego oddziału , bryluje w innym . Czyżby każdy oddział miał własny regulamin i własne zasady oceny hodowli ? 
Byłam kiedyś , przed wielu laty we włoskiej dużej hodowli psów . Fabryce prawie - kilkadziesiąt ras , wiele u nas wtedy nie znanych . Psy miały duże wybiegi , były zadbane i warunki niby dobre . I tak byłam przerażona . Kontakt z człowiekiem ograniczony , tylko w czasie zabiegów pielęgnacyjnych , sprzatania i karmienia . No i oczywiście w czasie wyjazdów na wystawy. Dla mnie to wyglądało na obóz a właściciele byli dumni z hodowli i jej osiągnięć . Jedyne naprawdę szczęśliwe psy to była para dobermanów , 3 świetnie wyszkolone psy . Ich zadaniem było pilnowanie placu jednak miały swobodny kontakt z każdym kto odwiedzał tę hodowlę , towarzyszyły pracownikom i gościom . Reszta psów miotała się i darła bez opamiętania za kratami swoich pięknych i nie ukrywam , czystych wybiegów .

Link to comment
Share on other sites

Wstrzasajace zdjecia, a weterynarka powinna miec zakaz pracy w swoim zawodzie. Brak empati. Nawet po sobie nie posprzatala strzykawek, szczepionek itd. Ale z calym spokojem spogladala na rozpacz psow. A moze to byla jej hodowla pod plaszczykiem nazwiska ojca? To byloby zrozumiale. Wielu lekarzy traktuje swoich pacjentow jak" dojne krowy" bez odrobiny wspolczucia, aby tylko kasa byla.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...