Jump to content
Dogomania

Brać czy nie brać psa


Guliett4

Recommended Posts

Gdy ponad rok temu w nieco zacofanym kynologicznie miescie szukalam stancji z przyjaciolka a z nami dwa psy i kot to zaskakujaco duzo ludzi nie mialo nic przeciwko, ale nasze psy sa klatkowane, przynajmniej poczatkowo w nowych miejscach. Takze chyba nie jest to niemozliwe, choc trudniejsze niz bez psa ;)

Link to comment
Share on other sites

Jest jeden piesek o którym już myślę od dłuższego czasu, ale ma przepuklinę pępkową. 
Czy któryś z waszych piesków miał coś takiego?

Czy drogi jest zabieg usunięcia tej przepukliny?

Czy mogą pojawić się jakieś powikłania po zabiegu?

Moja Sonka( flat) miała, wycięliśmy kiedy mała jakieś 1,5 roku bo nagle zaczęła "wariować". Najpierw sobie była, ani jakaś wielka ani mała. Jak Sona miała te ok 1,5 roku przepuklina zaczęła się powiększać i "bulka" to była maleńka to znów wielkości piłki tenisowej. Wet zaordynował od razu operację bo było już b.duże ryzyko uwięźnięcia jelita.
Powikłania mogą się pojawić jak przy każdej innej operacji, jakiś związanych z samą przepukliną nie pamiętam( Sonka właśnie skończyła 7 lat więc wycinanie było dość dawno). Kosztów też nie pamiętam...
Znalazłaś flata z przepukliną? Skąd jest tzn z jakiej hodowli? Pytam bo chyba jeszcze są szczenięta z jednej z hodowli, którą lepiej omijać szerokim łukiem więc, żebyś się przypadkiem nie wpakowała...

Link to comment
Share on other sites

Jak się pracuje i nie chce mieć zdemolowanego mieszkania ( wiadomo -nikt nie chce, ale niektórzy się z tym liczą), to najlepiej adoptować dorosłego psa z DT. Jeśli nie odpowiada Ci ta opcja i chcesz szczeniaka rasowego, w dodatku dosyć dużego i lubiącego pracę z człowiekiem, to musisz wziąć pod uwagę, że będą zniszczenia i szczochy w domu.  Klatka może pomóc, ale raczej nie wystarczy, bo przecież nie zamkniesz malucha w domu na tyle godzin w klatce. Jak klatkę źle wprowadzisz, to pies będzie wył całymi godzinami w zamknięciu. 

 Znacie takie przypadki, żeby pies docelowo 20- kg wychowywany od szczeniaka nic nie zniszczył w chacie ? W przypadku ludzi pracujących ? Mi nie było dane takiego spotkać, może takie psy są, ale to rzadkie okazy ;).

Link to comment
Share on other sites

 Znacie takie przypadki, żeby pies docelowo 20- kg wychowywany od szczeniaka nic nie zniszczył w chacie ? W przypadku ludzi pracujących ? Mi nie było dane takiego spotkać, może takie psy są, ale to rzadkie okazy ;).


Jeśli nie liczymy podartych gazet to mi (z ręką na sercu) trafiły się do tej pory dwa takie szczeniaki :), jeden w typie spaniela bretońskiego, drugi - wyżeł niemiecki.
Link to comment
Share on other sites

 

 

 Znacie takie przypadki, żeby pies docelowo 20- kg wychowywany od szczeniaka nic nie zniszczył w chacie ? W przypadku ludzi pracujących ? Mi nie było dane takiego spotkać, może takie psy są, ale to rzadkie okazy ;).

 

Owszem , znam . Mój aktualnie ważący 50 kg psiur będąc szczeniakiem napoczął tylko trochę własne wiklinowe legowisko . Zmieniał wtedy zęby . Jako już dorosły pies rozwalił jeszcze drzwi wejściowe ale powód go usprawiedliwiał - skutecznie ( na szczęście ) broniły dostępu do jego ukochanej , która miała akurat cieczkę . Inne psy , które również były u nas od szczeniaka też jakoś szczególnie niczego nie zniszczyły . Natomiast nie mogę tego powiedzieć o tymczasowiczach , które trafiają ( poza jednym wyjątkiem ) do mnie jako juz dorosłe psy - zeżarty fotel , potargane firanki , obdarte i to kilkakrotnie tapety , pozwalane z parapetów doniczki , potargane koce i częściowo zdekompletowany odkurzacz ..... takie tam drobiazgi , heh .

Skoro założycielka watku ma poważne wątpliwości czy poradzi sobie z codzienną opieką nad psem - proponuję aby od czasu do czasu zaopiekowała się psiakiem jednego z tych niezadowolonych znajomych . Na zasadzie bezpłatnego hotelu . Po kilku dniach myślę , że będzie znała swoją ostateczną decyzję - czy posiadanie psa jest naprawdę tym o czym marzy .

Link to comment
Share on other sites

A mi się wydaje, że po prostu nie pamiętacie, bo nie przywiązywałyście do zniszczeń aż tak wielkiej wagi i poszło w niepamięć ;).

 

A zniszczenia niezawinione, takie jak zasikana podłoga i spuchnięte panele itp. ? Nie wierzę, że nie było takich atrakcji przy szczeniaku... 

Link to comment
Share on other sites

A mi się wydaje, że po prostu nie pamiętacie, bo nie przywiązywałyście do zniszczeń aż tak wielkiej wagi i poszło w niepamięć ;).

A zniszczenia niezawinione, takie jak zasikana podłoga i spuchnięte panele itp. ? Nie wierzę, że nie było takich atrakcji przy szczeniaku...


A mi się wydaje, że jednak pamięć mam dobrą ;)
Natomiast akcje pt. zasikana podłoga to wg mnie nie zniszczenia tylko jeden z nieodłącznych "elementów" towarzyszących wprowadzeniu szczeniaka do domu.
Dla mnie osobiście zniszczeniami nazwać można pogryzione posłania, podrapane drzwi, pogryzione meble, poniszczone sprzęty, ale na pewno nie fakt zasikania podłogi...
Link to comment
Share on other sites

Mój (docelowo 39 kg), szczenięciem będąc, też w sumie nie zniszczył niczego w mieszkaniu.

Jedyne co uszkodził to kilka moich książek i opakowań płyt dvd - w czasie zmieniania zębów.

Ale nie liczę tego jako szkód mieszkaniowych, bo to własność ruchoma, no i moja.

Czyli właściciel mieszkania ma takie szkody gdzieś  ;)

Zasikane podłogi, owszem były, ale w bardzo małym stopniu (jak pisałam wcześniej nie zostawialiśmy go samego na dłużej) no i w całym mieszkaniu były płytki :)

To był też jeden  z argumentów, żeby akurat wtedy brać szczeniaka - blisko do pracy i wypłytkowane mieszkanie.

Link to comment
Share on other sites

Ja będąc sama nie zdecydowałabym się na psa, mieszkam z siostrą i mamy małego psa, cavaliera 10 kg, siostra ma podejście jakie ma, czyli z psem wyjdzie, ale jak ma ochotę gdzieś wyjechać to się mnie nawet nie zapyta czy dam sobie sama radę z psem. Jestem osobą kochającą swojego psa nad życie i wszystko organizuję pod niego. Pomimo, tego że pies spokojnie wytrzymuje 8-10 godzin to jest mi go po prostu szkoda, że musi tyle siedzieć i albo szybko wracam z pracy, albo proszę tatę żeby przyszedł i wyszedł z nim na spacer (akurat mam to szczęście, że mieszkamy na jednym osiedlu). Ze spotkań ze znajomymi albo rezygnuję, albo najpierw pędzę do psa a później do znajomych. Jak jest chory biorę urlop, jak wyjeżdżam zazwyczaj idzie do taty (jakby taty nie było to nie dałabym rady), w tym roku jednak na sylwestra tata nie mógł wziąć psa do siebie, bo sam wyjeżdżał (siostra oczywiście też) i co w takiej sytuacji? Już miałam nie iść (bo przecież wszystko zrobię dla psa!), ale dzięki Bogu koleżanka zrozumiała moją sytuację i pozwoliła mi przyjść z psem. Takich sytuacji kiedy zostaję sama z psem jest sporo, dostaję wtedy rozstroju żołądka z nerwów na myśl, że pies siedzi sam w domu, na szczęście mi ktoś zawsze pomoże ;) Dodatkowo wybierając psa, nie brałam pod uwagę ras, które mi się podobają (są to po prostu rasy wymagające pod względem ruchu i pracy), wybór padł na rasę, która pasuje do mojego życia czyli wymaga mało ruchu (codziennie długi spacer z zabawą i 3-4 krótsze, w weekendy oczywiście pół dnia na dworze jeżeli pogoda pozwala), jest spokojna (nie niszczy, nie rozrabia), mała (mniejsze koszty utrzymania). A co ze szczeniakiem? Przecież trzeba go nauczyć czystości, a to wymaga czasu i częstych spacerów, a jeżeli ktoś jest sam i nieobecny przez 8-10 h to tego nie zrobi, żeby nie wiem co. Ja akurat kupiłam psa, w wieku 7 miesięcy i jego nauka czystości zajęła mi z siostrą 2 tygodnie, oczywiście dobrze, że mam samochód i blisko do roboty (i wyrozumiałego pracodawcę). Mogłam podskoczyć na 20 min do domu i wyjść z maluchem ;) No więc jeszcze raz podkreślam, że będąc samej, bez pomocy mojego taty nie zdecydowałabym się na psa, szczególnie  rasy "wymagającej".

 

 

Przepraszam za "masło maślane".

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

A jeśli właściciel Ci wypowie mieszkanie?

Próbowałaś się zorientować, jak wygląda znalezienie mieszkania do wynajęcia przy legitymowaniu się dwoma psami...?

 

Od 6 lat mieszkam w Warszawie, przez pierwsze 3 lata z jednym psem, od 3 lat z dwoma. Przez ten czas mieszkaliśmy już łącznie w 4 mieszkaniach. Nigdy nie mieliśmy problemu ze znalezieniem mieszkania, w którym zgodziliby się na psa. Wybór jest naprawdę duży, przebieraliśmy w ofertach.

Link to comment
Share on other sites

Nie podjęłabym się tego obowiązku / przyjemności gdybym była sama.

 

 

Ja będąc sama nie zdecydowałabym się na psa,

 

Widzę, że źle się określiłam ale nie sądziłam, że ktoś zwróci na to uwage.

Mieszkam z Mężem więc miałabym pomoc w wychowaniu psa. A On ma teraz mniej godzin pracy i częściej jest w domu dlatego myślałam, że to jest dobry moment i lepszego może nie być. Zwłaszcza jak znowu będziemy poza domem 8 godz. ;) Nie myśle też nad szczeniakiem 8 tyg. raczej troszkę większym np 4 mies. 

Wiem, że ta rasa jest wymagająca i ma w sobie dużo energii i to mi odpowiada. Razem z Mężem jesteśmy bardzo aktywni sportowo (rower, bieganie spacery...) i chcielibyśmy mieć też takiego psa. Ponadto Flaty mają dużo więcej zalet na których nam zależy. Dlatego póki co. nie bierzemy innej rasy pod uwagę  :)  

Link to comment
Share on other sites

Pies może lub nie może być sporym wydatkiem.

Mam sukę retrievera (co prawda nie flata) z hodowli, matka i ojciec mieli badania. Za samą operacje bioder związaną z dysplazją(do której takie same tendencje mają flaty, a badań genetycznych nie ma) wydałam 3 krotność psa. Do tego Fiesta uwielbia robić sobie krzywdę, niby nic ale zawsze parę stów w plecy.

Jednak trzeba się nastawić na najczarniejszą opcje, że pies będzie potrzebował kosztownej operacji.

 

Ogólnie Flat jest dużym psem więc zawsze troszkę więcej kosztuje(więcej je, akcesoria na duże psy są droższe, niektóre zabiegi wet są wyceniane w zależności od kg). Strona akcji gdzie ludzie wyliczają ile kosztuje pies http://psijacieludrogi.pl/

Link to comment
Share on other sites

Ja tylko dodam od siebie, że łatwiej jest "podkręcić" przeciętnie aktywnego psa niż zrobić z pracusia kanapowca. Zresztą każdy młody/w kwiecie wieku oraz zdrowy pies będzie chętny do ruchu i prawodopodobnie będzie budował kondycję o wiele szybciej niż właściciel. Kwestia znalezienia zajęcia które angażuje psa lub "nakręcenia" na nie psa.

Link to comment
Share on other sites

Jeszcze sa rzeczy o ktorych sie nie mysli, a one sa i pieniadze z portfela uciekaja.

 

1. smaki (na poczatku schodza tego okroooopnie duze ilosci. moje leca na parowkach, ale pies moze ich nie tolerowac)

2. worki na kupe (przy moich dwoch psach ida dwie rolki tygodniowo)

3. rzeczy ktore zajmuja psu czas (np. kong, do tego tego konga trzeba czyms napelnic)

 

 

Moim marzeniem jest toller albo wyzel, ale mam warunki jakie mam, niepewna sytuacja, male mieszkania i marzenia sa odstawione na polke, zdecydowalam sie na rase ktora nie jest szczytem moich marzen, ale pasuje do stylu mojego zycia w tym momencie.

 

I tez uwazam, ze lepiej zrobic pracusia z psa ktory nie urodzil sie pracusiem ( moj Blues - boston terrier - jest baaardzo energiczny, potrzebuje duzo ruchu i umyslowego i fizycznego, bo dzien bez 'pracy' i go nosi, ale moge go zajac czyms w domu, jak nie mam czasu), biorac pracusia musimy liczyc sie z tym ze ograniczenie mu zajec to bedzie frustracja dla psa i dla nas.

Link to comment
Share on other sites

Jeszcze sa rzeczy o ktorych sie nie mysli, a one sa i pieniadze z portfela uciekaja.

 

1. smaki (na poczatku schodza tego okroooopnie duze ilosci. moje leca na parowkach, ale pies moze ich nie tolerowac)

2. worki na kupe (przy moich dwoch psach ida dwie rolki tygodniowo)

3. rzeczy ktore zajmuja psu czas (np. kong, do tego tego konga trzeba czyms napelnic)

 

 

Moim marzeniem jest toller albo wyzel, ale mam warunki jakie mam, niepewna sytuacja, male mieszkania i marzenia sa odstawione na polke, zdecydowalam sie na rase ktora nie jest szczytem moich marzen, ale pasuje do stylu mojego zycia w tym momencie.

 

I tez uwazam, ze lepiej zrobic pracusia z psa ktory nie urodzil sie pracusiem ( moj Blues - boston terrier - jest baaardzo energiczny, potrzebuje duzo ruchu i umyslowego i fizycznego, bo dzien bez 'pracy' i go nosi, ale moge go zajac czyms w domu, jak nie mam czasu), biorac pracusia musimy liczyc sie z tym ze ograniczenie mu zajec to bedzie frustracja dla psa i dla nas.

 

Z mojego doświadczenia akurat te 3 elementy wychodzą tanio...

 

1.spalam miskę i pies pracuje za karmę - aktualnie wychodzą mi smaki drożej bo kupuję dobre rzeczy na treningi, choć jest w stanie bez problemu pracować na karmę.

2.kupuję duże paczki worków śniadaniowych( 1000 worków - 10zł)

3.Tu akurat się zgadzam, choć u nas kong to wydatek jednorazowy i w sumie nie taki duży(w zooplsie XL na flata jest za ok.50zł), ja daję jeszcze gryzaki które są jakby stałym i w miarę wysokim wydatkiem(ok 40zł/miesiąc)

Choć przyznam się że nie licząc opłat za mieszkanie a tylko takie życiowe to mój pies jest droższy niż ja :P (ale ja w każdym miesiącu spłacam jakieś semi...)

 

Katasza z ciekawości, w sensie że toller za aktywny?

Link to comment
Share on other sites

Wychodzą tanio, ale jednak mimo wszystko to sa jakieś dodatkowe koszta.

Mój Frodo nie chce pracować niestety na karmę.

 

Z tym tollerem to jest skomplikowana sprawa ;) Biorąc psa 1,5 roku temu chciałam koniecznie drugiego psa 'teraz i już'. Mieszkałam ze wspólokatorem, wiedze na temat szkolenia miałam jakieś 30 razy mniejszą niż teraz, często podróżowałam autobusami. Nigdy wcześniej nie miałam psa większego niż 10 kg, w dodatku wtedy był Frodo który potrafił pokazać zęby, bałam się, że nie podołam. Teraz, z tą wiedzą która mam, trochę inną sytuacją życiową, wziełabym bez wątpienia tollera. Chciałabym spróbować obi, a z małymi psami jest to trudne. Jestem bardziej świadoma i chciałabym teraz mieć 'psa' a nie namiastkę ;) Ale niestety czasu nie cofnę, kocham mojego Bluesa, co nie zmienia faktu, że marzę o suczce tollera (nawet mam imię wybrane ;) ) i na pewno ten trzeci pies pojawi się u mnie i będzie to właśnie rudzielec. Z tym, że mam postanowienie, że trzeci pies będzie jak będę miała super stabilną sytuacje finansową, dorobię się prawa jazdy a moje dwa psy będą chodziły jak 'w zegarku'. Więc myślę, że minie jakieś 5 lat, zanim się uda. Ale po doświadczeniu z Bluesem, nauczyłam się, że na to wymarzone futro warto poczekać.

Link to comment
Share on other sites

bardzo wazna sprawa-jakich masz sasiadów w klatce schodowej-reszta spraw:futro w mieszkaniu,spacer,niszczenie to pikuś.jeśli choć w jednym mieszkaniu mieszka przeciwnik zwierzat jakichkolwiek,moze z nawet spokojnego,grzecznego psa zrobić potwora a tobie skutecznie utrudniac życie.wpierw pochodziłabym po mieszkaniach w klatce i oznajmiła że zamierzasz kupic psa,ze może szczekać-zobaczysz jaka bedzie reakcja ludzi,jeśli od razu na ciebie "naskoczą"to sie dobrze zastanów.

z innej beczki-może wpier z męzem jesli macie np.w weekendy sporo czasu wyprowadzajcie psy schroniskowe no i oczywiście schronisko które przyjmuje wolnotariuszy do opieki

Link to comment
Share on other sites


 

 Nie myśle też nad szczeniakiem 8 tyg. raczej troszkę większym np 4 mies. 

Wiem, że ta rasa jest wymagająca i ma w sobie dużo energii i to mi odpowiada. Razem z Mężem jesteśmy bardzo aktywni sportowo (rower, bieganie spacery...) i chcielibyśmy mieć też takiego psa. Ponadto Flaty mają dużo więcej zalet na których nam zależy. Dlatego póki co. nie bierzemy innej rasy pod uwagę   :)

 

Tak mi jeszcze przyszło na myśl z minusów.

Musicie sobie zdawać sprawę że Flat i owszem aktywny ale małego szczylka nie weźmiecie na długie wyprawy rowerem. Takie małe stworzono jeszcze się rozwija i nie można go specjalnie przeciążać. Dlatego będziecie musieli sobie na chwilę dopasować aktywność do psa. Pamiętam jak raz w życiu moja mama zabrała małą Fiestę na chodzenie z sobą na 2h, to jedną stronę ok a w drugą psa niosła bo kładła się na trawie że zmęczona.

Ogólnie dużo się u was w życiu zmieni, troszkę trzeba będzie się dostosować. Bo jak wakacje to z psem(to samolotem trudno, miejsce musi być psiolubne, zwiedzać też ciężko bo nie wszędzie wejdziesz z psem, nie wiesz jak pies zareaguje w pokoju hotelowym ) albo zostawić komuś a nie zawsze jest komu. Do tego choroba, wypadek czy inna nagła sytuacja a ty musisz zająć się psem albo to zorganizować.

 

PS. Katasza chciałam wysłać PW ale nie mogę, chyba masz zapchaną skrzynkę...

Link to comment
Share on other sites

Ooo z sasiadami to tez wazna rzecz. Teraz mam takich ktorzy uwazaja mojego Bluesa za potwora, mysle ze myla go z jakims ttb. Nigdy nic nie zrobil zadnemu psu, ale jest dosc nachalny i brutalny w zabawie np. i ludzie uciekaja od nas (przynajmniej nie mam podbiegaczy pod nogami ;) ), ostatnio zadzwonili juz do spoldzielni bo zostawilam worek z ciuchami do wyniesienia do piwnicy na 30 minut na klatke schodowa (powiedzieli w spoldzielni ze mieszkaja w mieszkaniu psy i oni nie wiedza czy nie wystawiam ich odchodow np. ;) ). Czekam az zadzwonia ze mieszkam z agresywna bestia ;)

 

Odetkalam skrzynke, powinno byc juz ok.

Link to comment
Share on other sites

Ja wynajmowałam z dwoma psami mieszkanie, w zeszłym roku zmienialiśmy mieszkanie i fakt jest ciut ciężej znaleźć fajne mieszkanie z psami, tym bardziej , że no my jednak mamy pewien standard jakości mieszkania, musi być ładne :) Większość ludzi boi się wynajmować ładne mieszkania ludziom z psami i patrząc na niektóre foty z mieszkań to w sumie im się nie dziwię, bo połowa psiarzy to raczej syfiarze :)  Ale znaleźliśmy fajne mieszkanie 63m, 3 pokoje w dodatku przy polach. Myślę, że fakt że wynajmujecie mieszkanie nie ogranicza Was przy podjęciu decyzji o psie :) 

Powodzenia :)

Link to comment
Share on other sites

Ja będąc sama nie zdecydowałabym się na psa, mieszkam z siostrą i mamy małego psa, cavaliera 10 kg, siostra ma podejście jakie ma, czyli z psem wyjdzie, ale jak ma ochotę gdzieś wyjechać to się mnie nawet nie zapyta czy dam sobie sama radę z psem. Jestem osobą kochającą swojego psa nad życie i wszystko organizuję pod niego. Pomimo, tego że pies spokojnie wytrzymuje 8-10 godzin to jest mi go po prostu szkoda, że musi tyle siedzieć i albo szybko wracam z pracy, albo proszę tatę żeby przyszedł i wyszedł z nim na spacer (akurat mam to szczęście, że mieszkamy na jednym osiedlu). Ze spotkań ze znajomymi albo rezygnuję, albo najpierw pędzę do psa a później do znajomych. Jak jest chory biorę urlop, jak wyjeżdżam zazwyczaj idzie do taty (jakby taty nie było to nie dałabym rady), w tym roku jednak na sylwestra tata nie mógł wziąć psa do siebie, bo sam wyjeżdżał (siostra oczywiście też) i co w takiej sytuacji? Już miałam nie iść (bo przecież wszystko zrobię dla psa!), ale dzięki Bogu koleżanka zrozumiała moją sytuację i pozwoliła mi przyjść z psem. Takich sytuacji kiedy zostaję sama z psem jest sporo, dostaję wtedy rozstroju żołądka z nerwów na myśl, że pies siedzi sam w domu, na szczęście mi ktoś zawsze pomoże ;) Dodatkowo wybierając psa, nie brałam pod uwagę ras, które mi się podobają (są to po prostu rasy wymagające pod względem ruchu i pracy), wybór padł na rasę, która pasuje do mojego życia czyli wymaga mało ruchu (codziennie długi spacer z zabawą i 3-4 krótsze, w weekendy oczywiście pół dnia na dworze jeżeli pogoda pozwala), jest spokojna (nie niszczy, nie rozrabia), mała (mniejsze koszty utrzymania). A co ze szczeniakiem? Przecież trzeba go nauczyć czystości, a to wymaga czasu i częstych spacerów, a jeżeli ktoś jest sam i nieobecny przez 8-10 h to tego nie zrobi, żeby nie wiem co. Ja akurat kupiłam psa, w wieku 7 miesięcy i jego nauka czystości zajęła mi z siostrą 2 tygodnie, oczywiście dobrze, że mam samochód i blisko do roboty (i wyrozumiałego pracodawcę). Mogłam podskoczyć na 20 min do domu i wyjść z maluchem ;) No więc jeszcze raz podkreślam, że będąc samej, bez pomocy mojego taty nie zdecydowałabym się na psa, szczególnie  rasy "wymagającej".

 

 

Przepraszam za "masło maślane".

 

 

O matko! Ciebie ktos zmuszal do posiadania psa? Bo tak to mozna odebrac. Nie mieszkam a z rodzina. Mam 2 psy i kota(sa jeszcze 3 koty nalezace do mojej mamy). No i wlasnie.. Niby nie mieszkam sama.. A jednak- moje psy, moj obowiazek. Do tego wszystkie koty na mojej glowie;) Z psami nikt mi nie wyjdzie. 

 

Z psami JEZDZE NA WAKACJE! A nie mam yorczkow! Jednak sie da? I nie jest to dla mnie kara a moj wybor.

 

 

W sytuacji mocno awaryjnej psy moge zostawic u dobrego znajomego. (sytuacja awaryjna to nie wyjazd na wakacje czy wyjscie na sylwestra..)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Marmara, na litość boską, kobita napisała szczerze - i może to komuś da do myślenia...

 

Bardzo wielu ludzi uwielbia nic, ino słodzić - tiu tiu tiu, fajniusio jest i piesek to żaden kłopot bo go kocham - moze warto napisac czasem jak to jest jak się ma gorączkę a mimo to trzeba się wywlec z psami..., albo faktycznie układać kontakty towarzyskie pod psy - nigdy odwrotnie...

 

Akurat przedmówczyni zdaje się mieć fajny stosunek do swojego psa, na przykład zauważa - na co wielu Dogomaniaków reaguje histeryczną wręcz agresją - że zwierzak sam ww mieszkaniu 8-10 godzin co prawda wytrzymuje, ale nie jest to dla niego miłe.

 

Akurat Ciebie nie podejrzewam o to że koniecznie chcesz przedstawiać świat w stylu "tiu-tiutania"... :smile:

 

Większość z nas nie wyrzekłoby się swoich psów za nic, ale czasem warto się przyznać że nie jest to jedynie taniec na płatkach róż.

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...