Jump to content
Dogomania

Psy pod sklepami - reaktywacja


Berek

Recommended Posts

Był kiedyś na Dogo taki temat.

 

Jak zwykle, zdania były podzielone.

 

Życie dopisuje jednak często scenariusze które są odpowiedzią na argumenty jednej ze stron.

 

https://www.facebook.com/video.php?v=586992841402743&set=o.324154957633610&type=2&theater

 

- taki filmik zamieszczono.

 

Strasznie żal psa.

Ale nieodpowiedzialność ludzi - okropna, zwłaszcza że panie były dwie i naprawdę nic by się nie stało gdyby jedna z nich z goldenką została.

 

Wszytkim którzy opowiadają jak bardzo dobrze ułożone i grzeczne są ich psy i dlatego mogą zostawać pod sklepami - dedykuję.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Prff.. chyba mi otworzyłaś oczy.

Niestety laby i goldeny uchodzą sa psy przyjazne, uległe, więc kradzione są częściej niż inne.

Zdarzało mi się Neskę zostawiać na moment pod sklepem, zawsze grzecznie siedzi, nawet nie zapięta, ale bym ocipiała gdyby ktoś mi ją ukradł.

Link to comment
Share on other sites

Od trzydziestu lat mam w domu psy...

Nigdy nie zostawiłam i nie zostawię psa przed sklepem samego.

I nie ma dla mnie dla czegoś takiego żadnego usprawiedliwienia.

Chociaż wyobrażam sobie, jakie to wygodne połączyc psi spacer z zakupami.

Benek, dzięki za odnowienie tematu. :)

Filmiku nie obejrzę, bo nie chcę się denerwowac...

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Przypuszczam, że moje psy gdyby podszedł do nich ktoś obcy w czasie kiedy one by na mnie czekały wszczęłyby głośny alarm. Mimo to nie zostawiam i nie będę zostawiać ich pod sklepem. Owszem byłoby to super wygodne biorąc pod uwagę fakt, że wracając ze spaceru mijam sklep, do którego zawsze się jeszcze wracam po odprowadzeniu psów do domu. Uważam, że takie zostawianie jest bardzo nieodpowiedzialne. Pies bez opieki może zostać nie tylko ukradziony, ale też np. kopnięty przez jakiegoś durnego gówniarza, czy po prostu odwiązany (jeśli był na smyczy) i przepłoszony dla zabawy. 

Link to comment
Share on other sites

Albo ktoś nakarmi psa jakimś świństwem. Ukradnie do rozmnażania w pseudohodowli. Przerobi na czapkę. Sprzeda do wietnamskiej garkuchni. Użyje jako worek treningowy do psich walk.

Czarnych scenariuszy jest mnóstwo. Dlatego NIGDY nie zostawiam psa przed sklepem. I nieważne, że "sąsiad zawsze zostawia i nigdy nic się nie stało". Kiedyś może się stać. Nie warto ryzykować.

Link to comment
Share on other sites

 

trzeba odroznic sytuacje jak na filmiku, a wejscie do sklepu po bulki, gdzie psa ma sie non stop w zasiegu wzroku...

Nawet po bułki idę bez psa, tym bardziej, że to mały, bezbronny kundelek. Przecież wystarczy sekunda, żeby takiemu zrobić krzywdę - ktoś go kopnie, albo zaatakuje go jakieś biegające luzem agresywne psisko. Co z tego, że widzi się psa przez szybę - można nie zdążyć dobiec, zanim stanie się tragedia. Poza tym ma się psa w zasięgu wzroku tylko stojąc w kolejce - ale w samym momencie kupowania, płacenia, odbierania reszty i chowania zakupów zwykle na tę chwilkę się o psie zapomina.

Link to comment
Share on other sites

Ja nie zapominam. Tak samo jak nie zostawiam go w miejscu, gdzie ktos przypadkowo przechodzacy cos mu zrobi. I nikogo do zostawiania nie namawiam, ale ten filmik nijak nie jest argumentem przeciw zostawianiu po bulki. A takiemu zostawianiu jak panie zaprezentowaly rowniez jestem przeciwna.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Psa nie zostawia się samego pod sklepem nawet idąc tylko po bułki.

 

Beatrix, jak chcesz miec rano świeże bułki, a nie leciec codziennie po nie, to świetną metodą jest ich zamrażanie.

Zamrażasz świeże bułeczki , potem rano wyciągasz, ile potrzebujesz. 

A jak jeszcze włożysz takie zamrożone do piecyka nagrzanego na chwilę, to będą jak prosto z piekarni chrupiące i ciepłe. :)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Może się też skończyć tak:

[url]http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/article?AID=/20150117/POWIAT0112/150119346#block2[/url]

 

U nas na osiedlu od pewnego czasu ludzie zostawiają pod biedronką młodziutkiego przyjaznego buldożka francuskiego. Nie potrafią zrozumieć, że młody piesek modnej rasy jest łatwym celem dla złodzieja, do tego piesek jest rodowodowy...

Link to comment
Share on other sites

Ja mam przede wszystkim na myśli markety.

Neska nie poszłaby z obcym, na takiej zasadzie, że ktoś by chwycił za smycz i obrożę, zaparłaby się i pewnie ściągnęła obroże, które zawsze ma luźno zapiętą. Nie jest typem labradora kochającego wszystkich na szczęście. Co innego gdyby do auta było 10 metrów, a takie ryzyko jest u mnie w mieście tylko pod marketem. Czasami idę do biblioteki, to zostawiam ją w środku budynku, poza tym nie spędzam tam długo, bo raczej idę po coś konkretnego, zamówionego. Jak mam do załatwienia jedną rzecz na uczelni w Katowicach (AWF), która ma swój ogrodzony kampus, to zabieram ją ze sobą bez strachu.

Tak samo jeśli to jest mały sklep, przeszklony bez parkingu, to spokojnie mogę ją zostawić obok zapiętą czy nie.

 

BTW dzisiaj po obejrzeniu tego, przeprosiłam Neskę za każde zostawienie pod większym sklepem (a ostatnio zdarzało mi się to często), mimo że jest tego nauczona :P patrzyła na mnie jak na debila.

 

Ostatnio zamawiałam Nesce nowe indetyfikatory do obroży, na których dodatkowo wygrawerowałam "Mam chip". Może to się wydać głupie, ale ludzie nie wtajemniczeni często myślą, że chip pozwala odnaleźć psa przez GPS. Bardzo często jak komuś opowiadałam o wyrabianiu paszportu, chipowaniu to było pytanie o to, czy da się psa namierzyć :)

 

Nie wiem czy kojarzycie, w którejś części Jackass było o to taka sytuacja:

 

https://www.youtube.com/watch?v=SWPfEG3gRJE

 

To tak z przymrużeniem oka żeby ochłonąć :)

Link to comment
Share on other sites

Albo ktoś nakarmi psa jakimś świństwem. Ukradnie do rozmnażania w pseudohodowli. Przerobi na czapkę. Sprzeda do wietnamskiej garkuchni. Użyje jako worek treningowy do psich walk.

Czarnych scenariuszy jest mnóstwo. Dlatego NIGDY nie zostawiam psa przed sklepem. I nieważne, że "sąsiad zawsze zostawia i nigdy nic się nie stało". Kiedyś może się stać. Nie warto ryzykować.

 

Nawet po bułki idę bez psa, tym bardziej, że to mały, bezbronny kundelek. Przecież wystarczy sekunda, żeby takiemu zrobić krzywdę - ktoś go kopnie, albo zaatakuje go jakieś biegające luzem agresywne psisko. Co z tego, że widzi się psa przez szybę - można nie zdążyć dobiec, zanim stanie się tragedia. Poza tym ma się psa w zasięgu wzroku tylko stojąc w kolejce - ale w samym momencie kupowania, płacenia, odbierania reszty i chowania zakupów zwykle na tę chwilkę się o psie zapomina.

 

To jest dokładnie to, co bym sama napisała.

NIGDY nie zostawiłam i nie zostawię żadnego ze swoich psów "pod sklepem". Takie zachowanie właściciela świadczy - w najlepszym przypadku - o kompletnym braku wyobraźni / tępocie / lenistwie, a w najgorszym wypadku - o świadomym narażaniu psa na niebezpieczeństwo.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Zostawiam psa u znajomej pani  w warzywniaku.Czasem,rano zostawiam ją przywiązaną w przedsionku malutkiego supermarketu.Cały czas ją widzę a panie kasjerki-akurat wtedy jest mało klientów-podchodzą do niej i zagadują.

 

Kiedy wyjeżdżamy na narty zostawiam sucz u mojej mamy.Ostatnio z córką zrobiłyśmy jej "dowcip" i myślę,że moja mama więcej jej nie zostawi pod centrum handlowym.

Poszłyśmy z córką do tego centrum,odwiązałyśmy i zabrałyśmy psinę i z ukrycia obserwowałyśmy.Mama mało na zawał nie zeszła ale sądzę,że to do niej bardziej przemówiło niż nasze prośby by psa nie zabierała do CH.

Czasem mam ochotę tak zrobić z obcymi psami,które widzę tam przywiązane.

A swoją drogą,taka "przechowalnia"-coś jak sala zabaw dla dzieci- dla piesków przy supermarketach na pewno by zarobiła.

Link to comment
Share on other sites

Ja codziennie rano po bułki idę z psem. Pies czeka odwiązany przed drzwiami osiedlowego sklepiku wielkości budki z lodami, nie muszę jej z oczu spuszczać, nie stoi się tam też w kolejkach o 6:00 rano. Więc nie widzę dla niej zagrożenia.

 

Nigdy za to nie zostawiam psa gdzieś, gdzie go nie widzę .. a już tym bardziej przed marketem gdzie ludzie spędzają nie raz po pół godziny i więcej.

Link to comment
Share on other sites

Ludzie, którzy zabrali goldenkę sprzed sklepu, teoretycznie mogli nawet uważać, że to jest porzucone, błąkające się zwierzę - goldenka nie była uwiązana, zachęcona szła za obcym człowiekiem - i to blisko ruchliwej jezdni. W tej sytuacji mogą twierdzić, że zabrali psa, aby nie wpadł pod samochód. Właścicielka postąpiłaby najrozsądniej oferując nagrodę za zwrot.

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Ja zostawiam przy osiedlowej budce. Zawsze jestem tam sama, nie ma ludzi. Pies siedzi przywiązany pod szklanymi drzwiami, ja stoję za nimi czyli jakieś 20cm od psa. Pani obsługuje mnie pod tymi drzwiami a ja gapię się na psa:) 

Jak ktoś jest w pobliżu, zabieram ją do środka. I tak mam wyrzuty, wpadam tam tylko jak muszę na szybko (dziecko chore i trzeba coś kupić itd).

 

Sama kiedyś "ukradłam" psa spod sklepu. Siedział sam, bez smyczy i obroży. Postałam tam z 15 minut. Nikt się nie pojawiał. Było ciemno i w okół kręcili się pijani ludzie (nocny). Stwierdziłam że pies jest w niebezpieczeństwie (obok ulica) i nie ma człowieka, W torbie nosze smycz na takie wypadki, zrobiłam pętelkę i zawiązałam na szyi psa (taka prowizoryczna obroża) i postanowiłam wziąć go ze sobą żeby "uratować mu życie". Odchodząc napadła mnie młoda dama z wrzaskiem że "zaje..... jej psa":) Gdyby prześledzić monitoring również wyglądałoby to pewnie słabo.

 

Nie twierdzę ze pies nie został ukradziony ale jednak wszystko ma dwie strony. Trzeba zwierzaka pilnować. Panie zniknęły w sklepie obie (!!!) i w dodatku nie były to 3 minuty.

Link to comment
Share on other sites

Czasy się zmieniły. Ludzie się zmienili, inne psy łażą po ulicach, niż kiedyś, dzieci się inaczej zachowują, można się spodziewać najgorszego z każdej strony. Zdałam sobie z tego sprawę parę lat temu - zostawiłam Olka pod Klifem na moment, ale wyobraźnia podsunęła takie scenariusze, że wybiegłam, zanim doszłam tam, gdzie chciałam.

Dawniej (dużo dawniej) psy towarzyszyły mi wszędzie, do sklepu też, to był taki dodatkowy wypad na chwilę.

 

W ogóle ciężko się teraz żyje, w ciągłym zagrożeniu.

Link to comment
Share on other sites

"Stwierdziłam że pies jest w niebezpieczeństwie (obok ulica) i nie ma człowieka, W torbie nosze smycz na takie wypadki, zrobiłam pętelkę i zawiązałam na szyi psa (taka prowizoryczna obroża) i postanowiłam wziąć go ze sobą żeby "uratować mu życie". Odchodząc napadła mnie młoda dama z wrzaskiem że "zaje..... jej psa":) Gdyby prześledzić monitoring również wyglądałoby to pewnie słabo.

 

 

 

Jest jeszcze opcja: wejść do sklepu, głośno spytać czyj to pies, czy ktoś wie... :smile:

 

Ostatnio w mojej dzielnicy w identyczny sposób zniknął psiak, ktoś był świadkiem jak jakaś niewiasta go zgarnęła - właściciel był w niedużym sklepie, była 22 wieczorem, nie stanowiło problemu zapytanie - ale ludziom coś takiego, o dziwo, nie przychodzi do głowy.

 

BTW zostawianie psa luzem to naprawdę proszenie się o kłopoty. I nie tylko luzem, przywiązanego też.

 

Ludziska myślą sloganami.

Ot, choćby przy zajęciach z tropienia - zostawiało się niegdyś w lesie psy w grupie, przywiązane, na kocykach, z miskami i linkami tak, żeby było wyraźnie widoczne że to jakiś "obóz" - i tak stosunkowo często znajdował się dobrosercowy turysta który usiłował je odwiązać (opcja gorsza) albo biegał i szukał niegodziwca który porzucił psy (opcja lepsza).

 

Obecnie trochę pomaga tabliczka : "NIE JESTEŚMY PORZUCONE, PRACUJEMY, NIE PRZESZKADZAJ" ale też od czasu do czasu zdarza się wtórny analfabeta... - a generalnie staramy się tak wszystko zorganizować żeby jedna osoba została ze zwierzętami. Nie zawsze to się udaje, ale strach - którego dawniej nie było - zawsze się pojawia.

 

Ludzie nie uruchamiają części mózgu odpowiedialnej za samodzielne myślenie tylko tę odpowiedzialną za rozumowanie frazesami: pies w lesie - przywiązany = porzucony.

 

Abstrahując od dużej liczby ludzi agresywnych, niezrównowazonych, sfrustrowanych którym może się zachcieć wyładować na samotnym psie.

Poczytajcie komentarze pod artykułami o różnych wydarzeniach z udziałem psów. NIektóre piszą psychopaci - moze to gimbaza która się zabawia, ale jeśli tylko 1% jest na serio, to należy zacząć się bać.

Link to comment
Share on other sites

No tak, ale ZAWSZE musi być takie działanie: decyduję się psa zabrać, zostawiam namiary na siebie. U ochrony sklepu, pani sprzedawczyni, kierownika.

 

Różne rzeczy się przytrafiają, ludziom i zwierzętom i NAPRAWDĘ nie można zabrać psa i oddalić się w niebyt nie pozostawiając śladu.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...