Jump to content
Dogomania

Pies w miejscu publicznym


sensej.pln

Recommended Posts

Pamietam jak polowe mniejszy pies zaatakowal mojego od tylu. Gnojek dostal lomot, a wlasciciel tez z pretensjami, ze moj pies kaganca nie ma. Z tym, ze on nie mial smyczy problemu nie widzial:D
Spike, poczytaj sobie forum prawne to sie zdziwisz, jak bardzo nie masz racji.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Juliusz(ka), niestety w sądzie nie ma behawiorystów, przez co najczęściej pewnie będzie ugryzł = agresywny = trzeba było mieć kaganiec. I i tak twoja odpowiedzialność :( A właściciel podbiegacza będzie tylko odpowiadał za to, że pies był bez smyczy... :/

Link to comment
Share on other sites

 

 

(przecież sam wprowadzasz podwójne standardy - małe joreczki są ok, bo nie pogryzą mocno, a duże może być niebezpieczne)

 

ja stosuję nie tylko "podwójne standardy" co standardy indywidualne dla każdego psa. nie przejmuję się w ogóle gdy jakiś maluch na mnie szczeka (o ile nie próbuje gryźć). natomiast sporadycznie zdarzającymi się szczeknięciami mojego psa przejmuję się bardzo. gdyby on miał w zwyczaju obszczekiwać ludzi czy psy to na pewno chodziłby na lince. ale nie chodzi bo nie obszczekuje. jeżeli pies jest niebezpieczny i gryzie to powinien być nie tylko na smyczy ale i w kagańcu bo bzdurą jest że smycz cokolwiek kontroluje. zawsze się znajdzie wąski chodnik na którym się z innym psem trzeba minąć, zawsze się znajdzie więcej ludzi, biegacze, rowerzyści, dzieci, zawsze może zza żywopłoty wyjść cos co psa sprowokuje i nie zdążymy zareagować.

no i generalnie środki ostrożności trzeba stosować adekwatnie do zwierzęcia a nie w ten sposób że obojętne czy niebezpieczny czy nie to "obowiązkowo smycz" i potem bzdury wychodzą takie że taki sam mandat dostaje opiekun spokojnego i łagodnego psa i opiekun takiego który ma za sobą już jakieś pogryzienia. ja już to pięćset razy pisałem i nie wiem po co mam pisać ponownie.

tak to zresztą traktuje i kodeks wykroczeń i ustawa o ochronie zwierząt. to niektóre gminy idąc po prostu na łatwiznę wprowadzają bzdurne przepisy które nijak się mają do rzeczywistości natomiast ułatwiają pracę cymbałom ze straży miejskich. bo cymbał się nie musi zastanawiać czy pies jest czy nie jest niebezpieczny i jakie środki bezpieczeństwa należy zastosować, cymbał ma podane że "ma być na smyczy" więc wypisuje mandat jak na smyczy nie jest. a wiadomo jakie orły do straży miejskich idą więc myśleniem by się przemęczyli.

no ale całe szczęście u mnie to nie obowiązuje i można prowadzić psy bez smyczy. moja rada miasta jakoś wyjątkowo rozsądnie do sprawy podchodzi.

 

 

 

niestety w sądzie nie ma behawiorystów, przez co najczęściej pewnie będzie ugryzł = agresywny = trzeba było mieć kaganiec.

 

jesteś tego pewna czy tylko tak mówisz? przecież możesz na rozprawie wnioskować o powołanie biegłego, oświadczyć że ten drugi pies jest agresywny i zaatakował twojego prowadzonego na smyczy. w zasadzie sąd powinien to zbadać a nie tylko oprzeć się na tym że "pogryziony ma zawsze rację".

co zresztą akurat jest sprzeczne z tym co cały czas mi powtarzacie że rację ma ten czyj pies jest na smyczy. tyle że ja cały czas uważam że odpowiedzialność spoczywa na tym czyj pies zaatakował i jeżeli tylko "podbiegł się przywitać" to wy powinniście zadbać o to żeby nie został pogryziony.

Link to comment
Share on other sites

Juliusz(ka), niestety w sądzie nie ma behawiorystów, przez co najczęściej pewnie będzie ugryzł = agresywny = trzeba było mieć kaganiec. I i tak twoja odpowiedzialność :( A właściciel podbiegacza będzie tylko odpowiadał za to, że pies był bez smyczy... :/

 

 

a dlaczego uważasz, ze jakby byli behawioryści to osoby prowadzące na smyczy psy agresywne do tego stopnia, że są w stanie wyrządzić poważną krzywdę innemu psu, który podbiegł z przyjacielskimi zamiarami by nie ponosiły odpowiedzialności? czym innym jest agresywne zachowanie, pokazanie przez psa, że nie chce kontaktu, a czym innym wyrządzenie poważnej krzywdy psu, który po prostu, bez żadnej spiny podbiegł się przywitać.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

 

 

czym innym jest agresywne zachowanie, pokazanie przez psa, że nie chce kontaktu, a czym innym wyrządzenie poważnej krzywdy psu, który po prostu, bez żadnej spiny podbiegł się przywitać.

 

dokładnie. to są dwie zupełnie różne sytuacje i o ile w pierwszej mozna spokojnie z psem chodzić bez kagańca ostrzegając innych właścicieli psów że pies obcych nie lubi i może być awantura to w drugiej rozumny człowiek powinien założyć niebezpiecznemu psu kaganiec żeby nie narobić nieszczęścia. to naprawdę nie wymaga nie wiem jakich zdolności społecznych czy intelektualnych.

zauważmy że to są znowu "podwójne standardy", choć tak naprawdę wcale nie są. są po prostu rozsądną implementacja zasady że w miejscach publicznych spotykamy się wszyscy i jakoś musimy się dogadywać.

Link to comment
Share on other sites

Juliusz(ka), niestety w sądzie nie ma behawiorystów, przez co najczęściej pewnie będzie ugryzł = agresywny = trzeba było mieć kaganiec. I i tak twoja odpowiedzialność :( A właściciel podbiegacza będzie tylko odpowiadał za to, że pies był bez smyczy... :/


A wcale, ze tak nie jest. Gdyby tak bylo to wystarczy, ze ktos np.Ciebie nie lubi, wezmie sobie jakiegos malego psa ze schroniska i pusci go do Twojego psa tylko po to, zebys klopoty miala.
Link to comment
Share on other sites

 On wie że jego pies jest OK i nie będzie go ciągał na smyczy. Ja mam taką samą filozofię i to się nie zmieni. Po za tym niech ludzie sami się przekonają że nic się nie dzieje i następnym razem może będę spokojniejsi. Zakładanie jakieś sytuacji z góry jest bez sensu. A jak chodzi o policję to akurat tego się nie boję bo już z kilka razy mijałem i raz chciał żebym przytrzymał bo szedł ze swoim psem. No a po za tym teraz w naszej grupie wieczornej jest osoba z policji ze swoim prywatnym psem. 

Link to comment
Share on other sites

Po pierwsze, z tego, co mi wiadomo, nie ma definicji legalnej "psa agresywnego". Oczywiście, można powołać biegłego, można by nawet eksperyment procesowy przeprowadzić. Ale w przypadku psów ciężko odtworzyć taką samą sytuację i takie same zachowania.

 

Cała tematyka "kontroli nad psami" jest sporna, stąd przecież powstał ten temat. I dlatego gminy starają się jak mogą, żeby te przepisy rozjaśnić i żeby uniknąć tej całej uciążliwej wykładni.

A wykładnia należy do sądu i to on ocenia, jak rozumie "zwykłe środki ostrożności" przy danym psie.

 

Oczywiście, jeżeli pies nie jest agresywny i został sprowokowany to jak najbardziej, należy dochodzić swoich praw.

 

Nie zagłębiałam się w orzecznictwo - napisałam, że "przypuszczam, że tak jest". Jeżeli się mylę, to Bogu dzięki.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

nie ma takiej definicji bo być jej nie może. agresja jest cechą ciągłą i niemierzalną natomiast mimo że jej nie ma to na całym świecie a także i w polsce po pogryzieniu człowieka pies idzie na obserwację i tam może zostać uznany za niebezpiecznego a wtedy się go zabija. ten sam specjalista może się wypowiedzieć przecież także przy pogryzieniu zwierzęcia skoro są rozbieżności w zeznaniach i każda ze stron twierdzi że to drugi pies był agresorem.

 

 

 

A wykładnia należy do sądu i to on ocenia, jak rozumie "zwykłe środki ostrożności" przy danym psie.

 

i dlatego wcześniej pisałem że można wygrać przed sądem jeżeli twój pies który chciał się przywitać zostanie pogryziony przez agresora na smyczy. o ile się właśnie będzie potrafiło przekonać sąd że tamten pies jest agresywny i nie został odpowiednio zabezpieczony przez opiekuna.

Link to comment
Share on other sites

Nie rozumiem Spike Twojej postawy- każesz komuś zabezpieczać swojego psa, powołując się na przepisy, a sam nie przestrzegasz podstawowego z nich, jakim jest prowadzenie psa na smyczy..Twoja postawa jest po prostu roszczeniowa, każesz innym zabezpieczać swoje psy, po to ,żeby Twój mógł-niezgodnie zresztą z prawem-chodzić sobie bez smyczy. 

Niewyobrażalne..

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Masz rację, w takiej sytuacji można tego dowieść.

Ale co w sytuacji, kiedy agresor na smyczy został sprowokowany?

Idealny, łagodny pies na smyczy i mały podbiegacz z nieprzyjacielskimi zamiarami i ten na smyczy kłapnął, bo miał już dosyć.To raczej nie będzie drażnienie, bo w 78 jest "kto". Właściciel małego nie zachował należytej ostrożności, no ale psa nie szczuł. Na pewno brak kontroli - ale czy po obu stronach?

Można by się wykręcić od odpowiedzialności cywilnej jako właściciel gryzącego, jeżeli uda się udowodnić, że zachowało się należytą ostrożność, ale wydaje mi się, że to może być trudne, tym bardziej mając dużego psa...

Link to comment
Share on other sites

Nie mam nic przeciwko psom bez smyczy, o ile nie podbiegają one do mnie i mojego psa bez mojej zgody ;)


Ja mam dokładnie takie samo zdanie ;) Nie przeszkadzają mi psy duże, małe, ras "agresywnych" itd. biegające bez smyczy. Ale tylko pod warunkiem, że są odwoływalne. Niestety spora liczba osób uważa, że ich pieseczki kochane mogą biegać wokoło głuche na wszystko i jest to ok. Parę dni temu na nocnym spacerze z Tamlinem i Baldurem spotkaliśmy właśnie taką pańcie. Wracaliśmy już do domu gdy nagle z krzaków wypadło średniej wielkości psisko i stanęło parę metrów od nas. Ja także przystanęłam i czekałam kiedy pojawi się właściciel. Pies okazał się być suką więc chłopaki były więcej niż zadowolone. Tamlin jak ma w zwyczaju przy pannach rozłożył Baldura na łopatki z groźnym warkotem. Brzmiało to dosyć przerażająco (dla osoby, która nie zna ich rytuałów oczywiście ;)) i wtedy dopiero usłyszałam z daleka spanikowany głos właścicielki suki. Minutę później wypadła z parku wołając swoją sucz, która miała ją w czterech literach. Dopadła do niej i sprawdzając czy nic się psinie nie stało zaczęła się na mnie wydzierać. Dosadnie odpowiedziałam jej, że jej suka nawet się do moich psów nie zbliżyła i gdyby nie znajdowała się na drugim końcu parku to by o tym wiedziała. Ciekawe, że wcześniej nie martwiła się o pupilkę. A najlepsze, że pani mnie przeprosiła i obwieściła, że nie bała się, że moje psy coś zrobią suczce tyko tego,żeby suka w ciążę nie zaszła bo ma cieczkę. Na to już nawet nie miałam odpowiedzi.
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

A tobie jest z tym wygodnie, że na smyczy oni robią coś takiego?

Bo tak: suka nie podbiegła do was, moje suki tez zawsze się zatrzymują - nawet jak mają cieczke, serio to możliwe, a następnie mijają psa bokiem nawet na niego nie patrząc, bo po prostu są grzeczne. Gdyby czyjeś psy na widok moich suk zaczęły komuś na smacznych "rozkładac się na łopatki " to naprawdę bym pomyślała, że niezbyt udolny ten właściciel i nie za bardzo panuje nad pieskami, które ma na smyczy.

Link to comment
Share on other sites

 

 

Nie rozumiem Spike Twojej postawy- każesz komuś zabezpieczać swojego psa, powołując się na przepisy, a sam nie przestrzegasz podstawowego z nich, jakim jest prowadzenie psa na smyczy.

 

to nie jest kwestią przepisów, które po pierwsze bywają czasami dobre ale czasami wcale nie a po drugie nieprawdą jest, że psa trzeba prowadzić na smyczy. to nakazują jedynie uchwały rad gmin W NIEKTÓRYCH gminach a przepisy rangi ogólnopolskiej tego nie nakazują więc przestań te bzdury powtarzać. to jest kwestia natomiast cywilizowanych zasad cywilizowanych ludzi.

a cywilizowane zasady cywilizowanych ludzi mówią że właściciel ma obowiązek zapewnić postronnym że jego pies ich nie pogryzie. i nie tylko wtedy gdy się będą od niego trzymali z daleka ale w miejscach publicznych zawsze. jeżeli ktoś natomiast uważa że samo trzymanie na smyczy daje prawo jego psu do tego żeby innego pogryźć "bo podbiegł" to jest takim żłobem na którego szkoda słów bo i tak nie zrozumie jak sam w łeb nie dostanie.

Link to comment
Share on other sites

 

jeżeli ktoś natomiast uważa że samo trzymanie na smyczy daje prawo jego psu do tego żeby innego pogryźć "bo podbiegł" to jest takim żłobem na którego szkoda słów bo i tak nie zrozumie jak sam w łeb nie dostanie.


Ohhh Spike zebys ty czasem kiedys w leb nie dostal myslac,ze z takimi pieskami chodza na spacery tylko Panie z dogomanii :)
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Czyli co, dochodzimy do absurdu, w którym wszystkie psy na smyczy muszą chodzić też i w kagańcu, żeby te ganiające luzem pieski nieodpowiedzialnych właścicieli mogły sobie hasać radośnie i zaczepiać każdego?

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

jeżeli dla ciebie sytuacja że nie można się do ciebie w publicznym miejscu zbliżyć żeby nie zostać pogryzionym przez twojego psa jest absurdem to coś ci się najwyraźniej w mózgu porobiło.

szczególnie jeżeli "nieodpowiedzialnym" nazywasz osobę która ma psa łagodnego i towarzyskiego a osoba która ma niebezpiecznego i stwarzającego zagrożenie dla zdrowia innych to "odpowiedzialna bo ma go na smyczy". no magia smyczy po prostu.

niedługo napiszesz że z lwem albo niedźwiedziem można sobie chodzić wśród ludzi i wszystko jest OK bo "jest na smyczy" więc jak kogoś rozszarpie to nie opiekuna wina bo on taki odpowiedzialny że mu smycz założył.

Link to comment
Share on other sites

Po pierwsze, ja Cię nie obrażam.

 

Po drugie, czemu cały czas zakładasz, że pies na smyczy jest agresywną bestią a ten luzem zawsze chce się przywitać? Sam podkreślasz, że każdego psa trzeba traktować indywidualnie, więc zawsze może się zdarzyć, że ten 1 konkretny pies z tym 2 konkretnym psem się nie dogadają i spotkanie może się potoczyć różnie.

Jak czyjś pies ma ochotę zjeść wszystko i wszystkich co się rusza to tak, kaganiec jak najbardziej, po to przecież są.

Ale jeśli po prostu nie lubi kontaktów, co nie znaczy, że ślina mu się z pyska toczy i ma kurwiki w oczach, to smycz jest wystarczająca...

 

Każdy powinien odpowiadać za swojego psa - a nie ten, kto ma psa na smyczy, za wszystkie osiedlowe psiaczki biegające luzem :/

Link to comment
Share on other sites

 

 

Po drugie, czemu cały czas zakładasz, że pies na smyczy jest agresywną bestią a ten luzem zawsze chce się przywitać?

 

ano dlatego że już dawno się z wami zgodziłem że ludzie powinni mieć kontrolę nad swoimi psami, że nie powinni ich puszczać do innych psów zwłaszcza jak właściciele tych innych pokazują że sobie tego nie życzą. to może nas dziwić, (mnie często dziwi) ale to ich wybór i tyle. tak to już w życiu jest że postępowanie ludzi czasami nas dziwi ale i tak musimy je uszanować.

ale wy nie chcecie zrozumieć że czy wam się podoba czy nie to coś takiego od czasu do czasu będzie miało miejsce. jesteśmy w miejscach publicznych i zawsze się trafi jakiś człowiek uważający że skoro ma psa który "chce się bawić" a jeszcze do tego nie jest zbyt duży to może podbiegać do każdego, zawsze się może trafić jakiś niezdyscyplinowany szczeniak który chce się bawić z każdym a z odwoływaniem jest nie najlepiej. czasami podleci do psa na smyczy jak najbardziej zdyscyplinowany i posłuszny pies którego właściciel się z kimś zagadał albo pies pierwszy zauważył nowego nim właściciel zdążył zareagować. spacer z psem to nie jest sytuacja w której właściciel musi być ciągle czujny jak w serialu "walking dead". zresztą każde szkolenie daje pewność tylko na xx%, pies nigdy nie będzie maszynką do wykonywania poleceń opiekuna. szczególnie pies "normalny" nie taki który miesiącami dzień w dzień trenuje posłuszeństwo.

 

wtedy trzeba powiedzieć żeby właściciel tego psa jednak zabrał, robienie mu awantury jest po prostu chamskie. a stanowisko że "mam agresywnego psa i jak jakiś podejdzie to on go pogryzie ale kagańca mu nie założę bo uważam że smycz wystarczy a inne nie powinny podchodzić" jest prymitywnym barbarzyństwem i tyle. to już wykracza poza chamstwo.

 

 

 

 

a nie ten, kto ma psa na smyczy, za wszystkie osiedlowe psiaczki biegające luzem :/

 

nie, on nie odpowiada za "wszystkie osiedlowe psiaczki" on odpowiada tylko za swojego.

 

 

 

Ale jeśli po prostu nie lubi kontaktów, co nie znaczy, że ślina mu się z pyska toczy i ma kurwiki w oczach, to smycz jest wystarczająca...

 

ja w ogóle o czymś takim nie mówię. taki pies zagrożenia nie stwarza i na dobrą sprawę mógłby chodzić i bez smyczy. skoro sam nie zaczepia innych a zaczepiony odpędzi intruza a nie dopadnie go i pogryzie to w ogóle nie ma zagadnienia. ja uważam że takiemu psu należy pozwalać na kontakty z innymi. jak ich nie lubi to gościa pogoni a jak mu się spodoba to się pobawi. ale jak ktoś nie chce to niech nie pozwala, jego rzecz nie moja. natomiast nie jest to pies w żadnym wypadku niebezpieczny który pogryzie innego gdy do niego podejdzie.

 

ostatnio z moim miałem taką akcję że bawił się z dwoma szczeniakami. jeden 6M a drugi już taki spory, roczniak. ten spory to amstaf, nie wiem czy to ma znaczenie ale spodobało mu się włażenie na mojego psa, dominacja taka. i zgodnie z tym co właściciel mówi to on tak często ma. mojemu się to nie podobało i jak tamten próbował na niego włazić to warczał na niego i odstraszał. tamten po warknięciu trochę odpuszczał ale za paręnaście sekund znowu próbował. i ani ja nie robiłem histerii że tamten na mojego włazi, ani właściciel tamtego że mój na niego warczy. to wszystko było w ramach normalnego psiego zachowania i z pożytkiem dla obu psów.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Czyli wychodzi na to, że mniej więcej się ze sobą zgadzamy.

 

Pies stwarzający rzeczywiste niebezpieczeństwo powinien być dobrze zabezpieczony w miejscach publicznych, jeżeli rzuca się na każdego z chęcią mordu to powinien nosić kaganiec.

Jeżeli pies jest nieodwoływany – puszczaj go tam, gdzie jest mało innych zwierząt.

Jeśli panujesz nad nim komendami  i nie zaczepia innych – cudownie, spaceruj z psem bez smyczy.

 

Nie będę mieć pretensji, jeżeli ktoś psa niedopilnuje, ten przyjdzie się przywitać. Jeżeli mój nie będzie miał ochoty na zapoznawanie, to staram się nie dopuścić do konfrontacji, odejść, załatwić sprawę pokojowo, bo po co mam się z ludźmi na spacerze użerać. Ale to będzie miało sens tylko wtedy, kiedy ten drugi właściciel się zainteresuje. 

 

Chore to są sytuacje, gdzie ja staram się odejść ze swoim psem od podbiegacza, a paniusia po drugiej stronie ulicy zero reakcji, a jej pimpuś próbuje mojemu odgryźć pół dupska. I zero poczucia odpowiedzialności. A ja nie zamierzam, jeżeli nie jest to konieczne, psów kopać, ale właścicielkę to już chętnie :/

 

Dla mnie niezrozumiałe jest to, co ma w głowie właściciel, puszczający swojego psa bez kontroli i zapominający o bożym świecie. Nie w tych przypadkach typu zerwał się/nie wrócił czy inne nieprzewidziane sytuacje, tylko tak z premedytacją. Swojego psa może zna, wie że miły. Ale naprawdę nie przyjdzie do głowy, że pies może gdzieś przy okazji oberwać? Nie zależy im na zdrowiu i bezpieczeństwie swoich psów, jeżeli nie zastanawiają się nad bezpieczeństwem innych?

Link to comment
Share on other sites

no ale niestety przykład tej suki która ugryzła mojego i tego amstafa którego niedawno musiałem obchodzić pokazuje, że ludzie często uważają właśnie tak, że skoro na smyczy to wszystko jest OK mimo że piesek często ma ochotę innego dopaść i rozszarpać. i spotykasz później takiego na ulicy a on się zaczyna w furii miotać na tej smyczy i tylko pozostaje ci się modlić żeby jednak coś się nie urwało, nie odpięło i żeby właściciel go utrzymał. i niech mi nikt nie mówi że to wszystko jest OK bo "pies jest na smyczy". a jak jeszcze do tego dochodzi głupie gadanie że jak ktoś do niego podejdzie to go pogryzie i to wina jest tego co podszedł to naprawdę pozostaje tylko w łeb przydzwonić bo takiemu cymbałowi inaczej się nie przetłumaczy.

dlatego ja uważam ten mit że obowiazkiem opiekuna psa to jest trzymanie go na smyczy i wtedy jest wszystko OK i to jest opiekun "odpowiedzialny" bo na smyczy psa trzyma za niesłychanie szkodliwy. bo psy różnią się od siebie tak bardzo że niejednemu ta smycz do niczego potrzebna nie jest a z drugiej strony dla niejednego smycz to o wiele za mało.

 

 

 

Chore to są sytuacje, gdzie ja staram się odejść ze swoim psem od podbiegacza, a paniusia po drugiej stronie ulicy zero reakcji, a jej pimpuś próbuje mojemu odgryźć pół dupska.

 

ja nie wiem jak dokładnie ta sytuacja wygląda ale jeżeli właścicielka tego drugiego psa nie reaguje, on jest wolny i napastliwy i atakuje twojego psa to nie powinnaś odciągać swojego tylko pozwolić mu się obronić. pozwolić mu stanąć spokojnie na łapach i nawet pokazać zęby jeżeli nie masz możliwości rozdzielenia psów. ciągnięcie psa za sobą na smyczy tak żeby miał wystawione na atak intruza "dupsko" jest najgorszym co w tej sytuacji można zrobić. jeżeli trzeba to nawet i przylać temu drugiemu nie dlatego żeby go jakoś skrzywdzić ale dlatego żeby go po prostu odpędzić jak faktycznie atakuje. ale na pewno nie próbować odchodzić ze swoim psem na takiej zasadzie jak ja często widzę że ludzie idą sobie a piesek jest za nimi ciągnięty na smyczy, chce się ustawić w pozycji dającej mu równe siły z tym podbiegaczem ale nie może bo jest wleczony za właścicielem.

Link to comment
Share on other sites

Masz rację.

Ale sam fakt, że "może ugryźć", nie jest wystarczający, żeby upierać się przy zakładaniu kagańca, bo "może ugryźć" każdy pies. I jeżeli zwierzak ogólnie jest ok, ale czasami przy spotkaniach z innymi pokazuje na różne sposoby, że mu się nie podoba, to trzymanie psa na smyczy i zwrócenie przez właściciela uwagi nadchodzącemu, że lepiej nie podchodzić, jest moim zdaniem wystarczające.

Co innego, gdy właściciel zdaje sobie sprawę, że pies ugryzie i narobi szkód, jeszcze jak to zdarzało się w przeszłości i np. silny pies się rzuca na smyczy, to sama smycz i modlitwa, żeby nic się nie zbliżało, to skrajna nieodpowiedzialność. Tak samo jak puszczanie psa luzem i modlenie się, żeby nie zaczepił jakiegoś nerwusa.

 

Każdemu powinno przede wszystkim zależeć na zdrowiu swojego psa i kuszenie losu w tę czy tamtą stronę jest nieodpowiedzialne.

Link to comment
Share on other sites

a_niusia wybacz ale chyba nie do końca Cię zrozumiałam. Czemu miałoby mi być niewygodnie ? Moje psy ani mi się nie wyrywały, sobie też żadnej krzywdy bynajmniej nie robiły :D Tamlin i Baldur zawszę bawią się gwałtownie, często głośno i zdrza się, że dla postronnej osoby to wygląda jakby się co najmniej zagryzały. Wystarczy zobaczyć zabawy wilczków :p. Znam swoje psy, znam ich zachowania. "Położenie na łopatki" trwało jakieś pół minuty, potem Baldik wstał i gdy pańcia suki do nas przebiegła, chłopaki grzecznie stały przy mojej nodze. Psy mi się bynajmniej nie zbuntowały. Mam dwa niewykastrowane samce, które nigdy nie zrobiły sobie krzywdy, bo wiem kiedy muszę interweniować, a kiedy chłopaki same się mogą dogadać. Ale rozumiem, że tamta pańcia puszczając swoją sukę w cieczce jest ok, bo się panna zatrzymała przed nami. Natomiast moje są niewychowane oczywiście :)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...