Jump to content
Dogomania

Pies w miejscu publicznym


sensej.pln

Recommended Posts

Spike, widzę, że z tej dyskusji nic więcej nie wyciśniemy.

Ty uważasz, że ja jestem przewrażliwiona i rozczulam się nad moim pieskiem.

Ja uważam, że żyjesz w krainie fantazji, wróżek, ogólnie utopia, gdzie wszystkie pieski się kochają, a ewentualnie grzecznie sobie wytłumaczą, że się nie lubią.

Link to comment
Share on other sites

 

 

Ja uważam, że żyjesz w krainie fantazji, wróżek, ogólnie utopia, gdzie wszystkie pieski się kochają, a ewentualnie grzecznie sobie wytłumaczą, że się nie lubią.

 

no tak, tylko pamiętaj, że to ja bez napinek chodzę sobie z psem praktycznie wszędzie nie wpadając w histerię na widok innego psa i nie przywołując go wtedy w panice, prawda? i nic złego mu się nie dzieje. i nie muszę pomstować na ludzi jakie to chamy nie wychowane bo też nie przywołują swoich psów i nie zapinają ich na smycz jak widzą mojego. wiec raczej świadczy to o tym że ty żyjesz w krainie wróżek i fantazji a ja przyjmuje świat taki jakim rzeczywiście jest i razem ze swoim psem doskonale się w nim odnajduję. a to co ty nazwałaś "odrobiną grzeczności" której w "moim świecie" nie ma to wcale nie grzeczność tylko panikarstwo zwyczajne.

choć na kafeterii, uczciwie przyznaję, jest odwrotnie - przewagę stanowią zwolennicy twojego, histerycznego moim zdaniem, sposobu zajmowania się psami. no ale to tylko internet. tu można wygadywać dowolne idiotyzmy bez żadnych konsekwencji.

Link to comment
Share on other sites

Ty mówisz "panikarstwo", ja "zapobiegliwość".

Ty mówisz "histeria", ja "wyobraźnia".

 

Powtórzę jeszcze raz: cieszę się, że masz idealnego psa i powinieneś go doceniać. Bo kiedyś może trafić Ci się zwierzak z problemami, z którym nie będziesz mógł chodzić sobie bez smyczy, nie martwiąc się o podbiegaczy.

 

Dzięki latającym luzem psom bez kontroli mój ma traumę - bo gdy miał 3 miesiące dopadł go na klatce schodowej pies sąsiadów. Bo innym razem radośnie hasający pudelek docisnął mi szczeniaka do gleby i pies mi po powrocie do domu przez pół dnia spod stołu nie wychodził, cały czas się trzęsąc. I z kochającego wszystkich szczeniaczka stał się psem nieufnym w stosunku do innych.

Nie mam zamiaru, jeżeli tylko będzie to w mojej mocy, nigdy więcej nie dopuścić do tego, żeby mój pies został zaatakowany.

Więc jeżeli widzę, że albo mój przyjmuje sztywną pozycję, albo ten drugi, to nie mam najmniejszego zamiaru podchodzić i dawać psom szansę do walki czy nawet stroszenia piórek na odległość.

 

Tak samo, jak widząc dwóch bijących się facetów, nie uważam tego za normalne ludzkie relacje, tak nie uważam, że dwa warczące na siebie czy kłapiące zębami psy to psie zachowania, które należy tolerować...

Link to comment
Share on other sites

ale ja nie piszę że psom się należy dać pogryźć i przyglądać się temu. ja piszę że nie należy wpadać w panikę wyobrażając sobie natychmiast czarne scenariusze na widok każdego napotkanego psa i w te pędy swojego zapinać oczekując tego samego od drugiego człowieka.

piszesz że to "wyobraźnia" no ale fakty świadczą o tym że jednak nadmiernie wybujała skoro kreśli ci takie czarne scenariusze.

gdybym sam nie miał psa i sam nie wiedział jak spacery z psami wyglądają to może bym ci uwierzył, że na każdym kroku czyhają potwory gotowe rzucić się na psa i go maltretować. tak nie jest to. tylko twoja niestety WYBUJAŁA wobraźnia.

gdyby słuchać tego co piszecie na dogo to tylko samobójca by sie zdecydował na psa czytając jak to z każdej strony grozi mu jakieś niebezpieczeństwo. a ja dzisiaj na porannym spacerze spotkałem kilkanaście psów, trochę obcych, trochę znanych i żaden nie poniósł szkody z tytułu tych spotkań, nikt nie musiał żadnego rozpaczliwie odwoływać i robić afery. I TAK JEST CODZIENNIE a ci wszyscy którzy ze swoimi psami uciekaja (jak ta dziewczyna którą opisywałem wczoraj) przed niczym swoich psów nie chronią tylko ulegają jakiemuś szaleństwu.

Link to comment
Share on other sites

a nie sadzisz np. ze np jak ktos ma duzego psa, ktory na przywitanie napada z warkotem na inne psy, to jednak powinien go odwolac i zapiac nawet jak inne psy sa luzem?

wiesz o co chodzi-niby nic nieszkodliwego, chce sie tylko "poustawiac".

 

u nas np jest taka jedna suka i my jestesmy z jej wlascicielka w otwartym konflikcie. 

oczywiscie kundel poluje na naszego najmlodszego pieska, bo on jest jeszcze strasznie dziecinny i dosc bezbronny. bo wiadomo, ze nie podbije do szefa stada, bo to taki typ.

baba uwaza, ze to w pelni normalne, ze jej kundel cisnie z rozbiegu z warkotem i napada na innego psa. mowi, ze to sa tylko psy i tak sie porozumiewaja.

 

kiedys ten pies pocisnal prosto na mojego nie spodziewajac sie, ze za krzakiem stoi jej starsza siostra, ktora odparla atak lapiac kundlice z zaskoczenia za morde i juz babie sie nie spodobalo, jak pieski sobie same ustalily, kto jest kozakiem, a kto lamerem, bo jej pies spierdzielil z piskiem. 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

moja suka jest właśnie takim gnojem, który jak może to bawi się w samozwańczego strażnika Teksasu; dlatego nie pcham się z nią na psie wybiegi i unikam zbiegowisk. No i dużo czasu poświęciłam na nauczenie jej, że nie ma biec przed siebie z zamiarem wymierzania sprawiedliwości każdemu psu znajdującemu się w zasięgu jej wzroku. 

 

 

 

 

no i proszę. okazuje się że można być normalnym i nie wpadać w histerię z powodu bzdur.

 

 

no na to żeby puścić swojego psa pomiędzy trzy inne i to wszystkie na smyczach to trzeba faktycznie zgłupieć co nieco ale przecież pomiędzy takim brakiem wyobraźni a sytuacją że miałbym na widok każdego obcego psa przywoływać swojego i go zapinać to jest przepaść.

 

no ja nie wpadam w histerię, ale też nie pcham się z moim psem na psie wybiegi i w miejsca, w których spotykają się psiarze ;)

 

jak ktoś na mnie lezie ze szczeniakiem to lojalnie uprzedzam, że mam nerwowego psa i że na zabawę z nim nie ma co liczyć. Mało tego- na widok każdego obcego, zwłaszcza większego od niej psa, który jest luzem wołam moją sukę do nogi, większość ludzi od razu załapuje, że nie będą się psiaki spoufalać. A ci co nie załapują mają po prostu okazję nauczyć sie na przyszłość, że nie każdy pies życzy sobie kontaktu z przedstawicielami swojego gatunku ;) moja sama z siebie do innych psów raczej nie podchodzi, czasami jak ją zachęcę, ale generalnie uważa je za brzydkie, nudne, śmierdzące i nikomu niepotrzebne :P

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Strażnik Teksasu nie jest gnojem. Gnoj jak spotyka Strażnika Teksasu to dostaje wpierdziel.

Ja nie cierpię takiego zachowania u dzieci, nie cierpię u psów. I sorry, ale u mnie to jest spotkanie z moja stopą. Chyba ze wcześniej właśnie zajmie się ta sprawa policja w osobie mojego pieska, który ma okropnie silne poczucie sprawiedliwości i nie znosi psich gnojow. Ale wtedy to niestety szycie ryja...

Link to comment
Share on other sites

Samozwańczy strażnik Teksasu to nic innego jak gnój, który sobie bezpodstawnie przywłaszcza jego tytuł. Mam takie dwa na klatce, z totalnie niereformowalnym babsztylem w roli osiedlowego pseudo szeryfa.

 

Fajnie jak ma się ochroniarza w postaci większego psa; jak żyła jeszcze moja druga suka to zawsze stawała w obronie młodej, gdy jakiemuś Burkowi zachciało się ją zgnoić, a ja nie zdążyłam zareagować. Bo co tak naprawdę jest w stanie zdziałać 7-kg pies, gdy napadnie na niego owczarek niemiecki....

Link to comment
Share on other sites

 

a nie sadzisz np. ze np jak ktos ma duzego psa, ktory na przywitanie napada z warkotem na inne psy, to jednak powinien go odwolac i zapiac nawet jak inne psy sa luzem?

wiesz o co chodzi-niby nic nieszkodliwego, chce sie tylko "poustawiac".

 

sądzę. i sądzę że każdy z nas powinien zrobić co tylko w jego mocy żeby "psie spotkania" odbywały się miło i przyjemnie. i co więcej zdecydowana większość ludzi tak robi.

niemniej wciąż sądzę że oczekiwanie że każdy będzie swojego psa zapinał na smycz gdy widzi innego i pytał "w którą stronę pani idzie to ja pójdę w inną żeby się czasami pieski nie spotkały" jest co najmniej przesadzone.

my jako właściciele możemy i powinniśmy interweniować widząc psia agresję i brutalność. absolutnie nie zgadzam się na to zeby "psy się same ustawiały", nie tędy droga.

zresztą chyba nawet w tym temacie pisałem o psie "kubie" i jego głupiej właścicielce z którą się popsztykałem.

ale to jest moim zdaniem kierowanie się w strone skrajności - z jednej strony jakaś próba pozbycia się odpowiedzialności za swojego psa pod hasłem "psy same się dogadają" a z drugiej upośledzanie behawioralne psa poprzez próby przejmowania całkowitej kontroli nad nim i izolowanie go "normalnego życia", psiego oczywiście. no i jeszcze jakby tego było mało afery z ludźmi którzy naszych dziwactw nie podzielają a często nawet nie rozumieją.

 

po prostu uważam że należy zachować umiar.

a co do takich akcji jak opisujesz to w ogóle kosmos jakiś. ja to w ogóle "sądzę", że naprawdę potrzeba jest odpowiedzialności żeby puszczać dużego psa. czy to się właścicielom dużych psów podoba czy nie to jednak jak skoczy w naszym kierunku yorczek i nas obszczeka to jakoś można machnąć ręką. ale jak skoczy i zacznie szczekać taki pies jak mój, który raz że ma "ostry" wygląd a dwa że głosik to ma taki donośny jakby ze studni szczekał to sytuacja jest zgoła inna. dlatego baba od kuby miała ciągle awantury. bo ten pies co chwila coś obszczekiwał i gonił. no a wyobraźcie sobie że szczeka i biegnie do was tak na oko 45 kg mix ONka i rottweilera. masakra.

Link to comment
Share on other sites

Oczywiście, że psy powinny mieć ze sobą kontakt, ale na zasadach określanych przez właściciela.

Dlatego dla mnie właśnie przejawem grzeczności i ogólnego ogarnięcia jest przywołanie albo zapięcie psa kiedy w pobliżu jest inny pies na smyczy, a później wystarczy odrobina międzyludzkiej komunikacji, czasem uśmiech, pytanie, cokolwiek, byle nie puszczanie psa do innego bez zgody właściciela.

I jeżeli ja stwierdzę, że z tym psem bawić się nie będziemy, to średnio zabawnym jest, kiedy staram się odejść, a pancio z pieskiem wisi mi na ogonie i nie daje mi i mojemu psu spokoju (czy to w imię "a może zmieni zdanie i się pobawią" czy zwykłej upartości, nie wiem). Spacer robi się wtedy średnio przyjemny...

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

 

 

Oczywiście, że psy powinny mieć ze sobą kontakt, ale na zasadach określanych przez właściciela.

 

:D dobre. umknęło ci najwidoczniej że mamy na ogół do czynienia z dwoma właścicielami. to na zasadach którego z nich ma się ten kontakt odbywać? z tekstu wynika że na twoich, mam rację? :D

ja nie uważam żeby było sensowne zmuszanie kogokolwiek do kontaktu z naszym psem gdy właściciel drugiego sobie tego nie życzy. niemniej takie panikarstwo jakie ty tu prezentujesz uważam z kolei za żenujące, nie porozumiemy się nigdy.

 

dzisiaj taką akcję miałem. idę sobie z psem, przede mną dwa maluchy. jednego ominąłem zupełnie spokojnie a właścicielka drugiego jak mnie zobaczyła idącego z naprzeciwka to hyc i swojego pieska na ręce. nic to że przed chwilą widziała jak mijam poprzedniego i mój pies nawet się nie obejrzał za nim. i jak takich panikarzy poważnie traktować? ta to jeszcze była o tyle dobra że awantury mi nie zrobiła. ale bywają takie co jeszcze z mordą do mnie że "psa na smyczy trzeba prowadzić". to im mówię żeby się bujały i tyle.

Link to comment
Share on other sites

No wiesz, jak ja np. Teraz mam w chacie dwie cieczki, to trochę bardziej wkurza mnie to, że ludzie pozwalają swoim pieskow na podbijanie do innych bez pytania. Jak miałam suke po operacji kolana to już mnie to tak wkurzalo, że dostawałam piany na ryju.

Link to comment
Share on other sites

Spike- Zdziwisz się jak ktoś kiedyś zadzwoni na straż miejską ;) Ja mam psa,który potrafi ugryźć- ale prowadzę go na smyczy i uważam to za wystarczający sposób kontroli. Był czas kiedy przejmowałam się podbiegaczami, które mój pies potrafił kłapnąć- teraz mam to gdzieś. A jeśli ktoś ma problem z agresją mojego psa- proponuję wezwanie SM, która rozstrzygnie spór i tyle. Nie zamierzam zakuwać mojego psa w kagańce, albo najlepiej wychodzić po północy i przed 6 rano ,żeby nie spotkać żadnego psa, tudzież uciekać po krzakach przed innymi psiarzami. A jeśli ktoś ma psa, którego prowadzi bez smyczy i pozwala mu podbiegać- musi się liczyć z tym ,że któregoś dnia może zostać ugryziony. Nie może być tak,że jeden piesek będzie radośnie biegał bez smyczki i zaczepiał inne psy-oczywiście w przyjaznych zamiarach a drugi będzie wychodził najlepiej w klatce na spacer, bo nie lubi zabaw z innymi pieskami. Jak widzę obcego psa bez smyczy- proszę o zapięcie na smycz-i uważam,że właściciel tego psa powinien mi być wdzięczny za ostrzeżenie, bo równie dobrze mogłabym nie mówić nic,tylko czekać na rozwój sytuacji, a prawo i tak jest po mojej stronie ;)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

:D dobre. umknęło ci najwidoczniej że mamy na ogół do czynienia z dwoma właścicielami. to na zasadach którego z nich ma się ten kontakt odbywać? z tekstu wynika że na twoich, mam rację? :D

Konsensusu. Ewentualnie kompromisu. A jak nie da się dogadać to wcale, psów jest na szczęście wiele, któryś właściciel będzie bardziej skory do porozumienia.

Link to comment
Share on other sites

 

 

A jeśli ktoś ma problem z agresją mojego psa- proponuję wezwanie SM, która rozstrzygnie spór i tyle. Nie zamierzam zakuwać mojego psa w kagańce, albo najlepiej wychodzić po północy i przed 6 rano ,żeby nie spotkać żadnego psa, tudzież uciekać po krzakach przed innymi psiarzami. 

 

no to jest właśnie kwintesencja prostactwa i prymitywu które całe szczęście sukcesywnie zanika. do ludzi zaczyna docierać że to opiekun odpowiada za swojego psa, zapewnienie innym bezpieczeństwa jest sprawą nie podlegającą dyskusji a postawa "mam agresywnego psa więc niech mnie wszyscy omijają bo ich pogryzie" to może być realizowana co najwyżej na zamkniętej posesji a i też nie do końca.

 

 

 

A jak nie da się dogadać to wcale, psów jest na szczęście wiele, któryś właściciel będzie bardziej skory do porozumienia.

 

no i tak to w moim wypadku wygląda. ja się nie muszę napraszać żeby mój pies się z jakimkolwiek bawił on ma do zabawy kandydatów więcej niż sam chce. co jednak nie zmienia faktu że się dziwuję tym wszystkim histerycznym reakcjom

 

 

 

ale prowadzę go na smyczy i uważam to za wystarczający sposób kontroli.

 

kodeks wykroczeń mówi o "zwykłych lub nakazanych środkach ostrożności" przy trzymaniu zwierzęcia. kaganiec w przypadku psa, a już szczególnie wobec takiego który jest agresywny i gryzie, należy z pewnością do "zwykłych" środków ostrożności więc jestem pewien, że przed każdym sądem zostaniesz uznana za winną pogryzienia. oczywiście jeżeli jest nakaz prowadzenia psa na smyczy to druga osoba też zostanie ukarana za brak smyczy ale odpowiedzialność za pogryzienie spoczywa zawsze na opiekunie zwierzęcia więc w tym wypadku na tobie i że ty "uważasz to za wystarczające" naprawdę nic nie znaczy.

zenujące to jest w ogóle że ktoś tak może uważać. mieć agresywnego psa i uważać że wszyscy mają go omijać bo on kagańca psu nie założy.

Link to comment
Share on other sites

:D dobre. umknęło ci najwidoczniej że mamy na ogół do czynienia z dwoma właścicielami. to na zasadach którego z nich ma się ten kontakt odbywać? z tekstu wynika że na twoich, mam rację? :D

ja nie uważam żeby było sensowne zmuszanie kogokolwiek do kontaktu z naszym psem gdy właściciel drugiego sobie tego nie życzy. niemniej takie panikarstwo jakie ty tu prezentujesz uważam z kolei za żenujące, nie porozumiemy się nigdy.

 

dzisiaj taką akcję miałem. idę sobie z psem, przede mną dwa maluchy. jednego ominąłem zupełnie spokojnie a właścicielka drugiego jak mnie zobaczyła idącego z naprzeciwka to hyc i swojego pieska na ręce. nic to że przed chwilą widziała jak mijam poprzedniego i mój pies nawet się nie obejrzał za nim. i jak takich panikarzy poważnie traktować? ta to jeszcze była o tyle dobra że awantury mi nie zrobiła. ale bywają takie co jeszcze z mordą do mnie że "psa na smyczy trzeba prowadzić". to im mówię żeby się bujały i tyle.

Bo Ty Spike nie rozumiesz niektórych rzeczy i interpretujesz je po swojemu.Może kobieta zabrała malucha bo ten ma tendencję do rzucania się z zębami na każdego,nawet większego psa? A że nieraz  pies nie zdzierży takiego małego wrednego skurczybyka to kobieta się bała,że po konfrontacji z Twoim psem będzie swojego malucha składała do kupy jak puzzle.Co z tego,że kobieta widziała jak Twój pies mijał jednego malucha? Ona chyba lepiej wie od Ciebie dlaczego swojego bierze na ręce.

Znam parę takich maluchów co to rzucają się na każdego przechodzącego psa i właściciele by uniknąć konfliktu biorą je na ręce jak widzą psa idącego bez smyczy.

Link to comment
Share on other sites

Ależ Spike- nikt nie musi mnie omijać i trzymać się w promieniu kilku metrów ode mnie, bo mam wściekłego psa,który się rzuca na wszystko co się rusza! Mam psa,który, gdy podbiegnie do niego obcy pies może go ugryźć .Dlatego zawsze kiedy idę i widzę obcego psa bez smyczy wołam,żeby zapiął psa na smycz, bo mój może ugryźć. A jeśli ktoś tego wciąż nie rozumie- to dla mnie jest człowiekiem ograniczonym, a ja z ludźmi ograniczonymi lub lepiej- bez wyobraźni wdawać się w dyskusje nie lubię, dlatego sugeruję wezwanie SM. Raz nawet do tego doszło- Pani dostała mandacik za nietrzymanie psa na smyczy, a nie ja za to,że mój pies kłapnął natrętnego podbiegacza. Nie wiem jakie według Ciebie są wystarczające środki kontroli- ale według mnie moja smycz jest wystarczająca, jeśli wszyscy trzymają się przepisów, nie ma szans ,żeby mój pies zrobił komukolwiek krzywdę. 

Link to comment
Share on other sites

 

 

A że nieraz  pies nie zdzierży takiego małego wrednego skurczybyka to kobieta się bała,że po konfrontacji z Twoim psem będzie swojego malucha składała do kupy jak puzzle.

 

jak to mówił poeta "wszystko to być może; prawda, jednakże ja to między bajki włożę". jednego jestem pewien - ona się bała. może ja mówię z perspektywy właściciela dużego psa, to fakt. może inaczej bym śpiewał jakbym miał na smyczy taką wiewiórkę. tak może być, też się czasami nad tym zastanawiałem. bo w końcu jak mój pies został ugryziony to ta suka była mniej wiecej taka jak on. jemu wygryzła trochę skóry ale gdyby napadła na takiego małego bąbla to mógłby być trup. lepiej pieska wziąć na ręce 100 razy niż raz nie wziąć żeby go coś rozszarpało.

dlatego zresztą nie pozwalam mojemu bawić się z maluchami, to się moze skończyć źle bez niczyjej złej intencji (znaczy psiej).

 

 

 

 a ja z ludźmi ograniczonymi lub lepiej- bez wyobraźni wdawać się w dyskusje nie lubię,

 

ograniczona i bez wyobraźni to jesteś przede wszystkim ty więc może zgodnie z twoją teorią nie będę się wdawał z tobą w dyskusję bo skoro nie dotarło do ciebie do tej pory ze twoim obowiązkiem jest zapewnić że w miejscu publicznym twój pies nikogo nie pogryzie i co więcej wydajesz się być dumna z tego co robisz to jesteś taką debilką że szkoda słów.

Link to comment
Share on other sites

myślę, że zamiast się pultać PO zajściu można po prostu się odezwać i widząc podbiegającego psa albo właściciela, który namolnie dąży do bezpośredniego spotkania, głośno powiedzieć "mój jest agresywny/nerwowy/może ugryźć"

 

Z kolei to zalecane na dogo pytanie za każdym razem, czy pieski się mogą przywitać w praktyce wygląda tak, że ktoś z daleka się do mnie drze "MOGĄ SIĘ PRZYWITAAAAĆ?!", moja suka (która jest niestabilna psychicznie) uznaje, że to jakiś wariat i od razu robi się nieufna i uprzedzona zarówno do drącego się typa, jak i jego psa. Typ jednocześnie nakręca swojego psa odstawiając tę szopkę.

Albo inny wariant- ktoś łapie kundla na smycz, przechodzi 2 metry ode mnie z wiszącym, dyszącym na smyczy psem, który bardzo chce się przywitać i pyta się mnie "czy mogą się pieski powąchać?". Sorry, ale ja już wolę jak do mnie podleci podbiegacz i zaczepi moją nietowarzyską sukę gdy mają swobodę ruchu, możliwość ocenienia czy rzeczywiście chcą się zapoznać itd. 

Link to comment
Share on other sites

Spike, zwęszyłam hipokryzję.

 

a co do takich akcji jak opisujesz to w ogóle kosmos jakiś. ja to w ogóle "sądzę", że naprawdę potrzeba jest odpowiedzialności żeby puszczać dużego psa. czy to się właścicielom dużych psów podoba czy nie to jednak jak skoczy w naszym kierunku yorczek i nas obszczeka to jakoś można machnąć ręką. ale jak skoczy i zacznie szczekać taki pies jak mój, który raz że ma "ostry" wygląd a dwa że głosik to ma taki donośny jakby ze studni szczekał to sytuacja jest zgoła inna. dlatego baba od kuby miała ciągle awantury. bo ten pies co chwila coś obszczekiwał i gonił. no a wyobraźcie sobie że szczeka i biegnie do was tak na oko 45 kg mix ONka i rottweilera. masakra.

 

 

może ja mówię z perspektywy właściciela dużego psa, to fakt. może inaczej bym śpiewał jakbym miał na smyczy taką wiewiórkę. tak może być, też się czasami nad tym zastanawiałem.

 

no tak, tylko pamiętaj, że to ja bez napinek chodzę sobie z psem praktycznie wszędzie nie wpadając w histerię na widok innego psa i nie przywołując go wtedy w panice, prawda? i nic złego mu się nie dzieje. i nie muszę pomstować na ludzi jakie to chamy nie wychowane bo też nie przywołują swoich psów i nie zapinają ich na smycz jak widzą mojego.

 

 

Czyli masz dużego psa, z którym praktycznie wszędzie chodzisz luzem. Sądzisz - całkiem słusznie - że trzeba za psa brać odpowiedzialność. Ale bardzo ładnie podchodzisz pod mandacik z 77KW, tym bardziej, że Twój duży pies raczej nie wzbudzi w stróżach prawa zaufania. Twój pies stwarza potencjalne niebezpieczeństwo hasając radośnie bez smyczy i kagańca i sądzę, że pani z małym pieseczkiem ma święte prawo się przestraszyć i nawet możnaby wymagać od ciebie stosowania nadzwyczajnych środków kontroli nad psem, tak z racji jego gabarytów (przecież sam wprowadzasz podwójne standardy - małe joreczki są ok, bo nie pogryzą mocno, a duże może być niebezpieczne).

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

 

ja nie uważam że to w ilości rzecz. jak patrzę czasami na wyczyny niektórych "specjalistów" z bożej łaski to żadna ilość psów jakie mieli nie przekona mnie że się do czegokolwiek nadają.

 

 

spike1975,

 

ilość -> różnorodność przypadków buduje doświadczenie, a tylko przez pryzmat wspomnianego można rozsądnie pisać o tym, co psom do szczęścia jest potrzebne.

Podtrzymuję więc: masz ogromne szczęście, że udało Ci się trafić na uległego, miękkiego psa. Ciesz się tym :), ale nie próbuj wmawiać ludziom, którzy pracowali/pracują z psami, ogólnie rzecz ujmując, trudnymi, że świat jest różowy. Bo nie jest. 

 

Na art. 77 KW kwestie dot. zwierząt się nie kończą. Proponuję zerknąć choćby w art. 78 ;)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...