Jump to content
Dogomania

Pies w miejscu publicznym


sensej.pln

Recommended Posts

Tak wracajac do tych 20metrow: jesli pies ma problem z dziecmi to te 20metrow moze okazac sie niewystarczajace. W ile sprawny pies sredniej wielkosci pokona taki dystans? Sadze, ze szybciej niz wlasciciel zdarzy wykrzyknac do konca jego imie i co wtedy? Prawo zle czy nadal to wina czlowieka i tego, ze nad psem nie panuje?

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Spike, jeśli nie rozumiesz, że poszanowanie cudzej przestrzeni osobistej nie jest arystokratyczną fanaberią tylko najzwyklejszym dobrym wychowaniem, a naruszanie tej przestrzeni - najzwyklejszym chamstwem, to mam nadzieję, że nie spotkamy się w realu.
Ostatni raz wyjaśniam - spaceruj (i inni własciciele psów) ze swoim psem/psami jak chcesz i gdzie chcesz, na smyczy czy bez, byleby Twoje i inne luzem puszczone zwierzęta nie zaczepiały mojego idącego na smyczy psa.

  • Upvote 3
Link to comment
Share on other sites

20m to dystans z ktorego dziecko sie nie przestraszy.

Ja zawsze biore na smycz a przynajmniej przywoluje do siebie gdy widze dzieci - ale na szczescie mam dosc odludne miejsca spacerow.

Najwieksze watpliwosci mam z muzulmanami. Charty nie sa przez nich uwazane za nieczyste, ale nie kazdy musi wiedziec i na rasach sie wyznawac.

Zaraz jak schodze nad morze jest czesc z laweczkami, plaza itp. Tam sa czesto ludzie. Jak widze muzulmanow to biore na smycz, i omijam wlasnie w dystansie ok, 20m. Ale jakby mi ktos zwrocil uwage ze psa sobie nie zyczy to bym zrobila awanture.

Link to comment
Share on other sites

Nie umiem zdjec wstawic, a okolica przepiekna, turystyczna.

W Dani ludzie sa bardziej przyjazni w stosunku do psow, a psy lagodne. Wszyscy psiarze maja kieszenie pelne przysmakow i karmia. Moja sie nauczyla zebrac. Wyglada to tak, ze ja karmie czyjes psy, a ona zre od ludzi.

Wszedzie gdzie trzeba brac na smycz (np, w prywatnym lesie) sa tabliczki- wszystcy tego sie trzymaja. Jak jedzie rowerzysta lub jezdziec to schodze z drogi, psa trzymam krotko zeby ludzi nie straszyc i pozdrawiam.  Ale poza sezonem to mozna kilka godzin chodzic i nikogo nie spotkac.

Moja suka jest bardzo lagodna i ufna w stosunku do ludzi, zupelnie nieagresywna w stosunku do psow - z malymi byl problem, bo brala je poczatkowo za zwierzyne. Teraz juz wie ze to psy.  Ale nie pozwalam sie zblizac do obcych psow - maly sie moze wystraszyc, z duzym wole nie miec sprzeczki. Tutaj zreszta nie wypada.

Ludzie suke lubia, dzisiaj starsza pani powiedziala ze czuje sie jakby sarne glaskala. Nie szczeka, nie slini sie, nie lize, nie skacze lapami tylko glowe do glaskania nadstawia.

Jak sie pytaja o plec, to pytaja sie czy to "hun hund" czyli ona- pies  Brzmi jak hun-hun. Albo czy to "pige"-dziewczynka. Ale najbardziej lubie pytanie czy to "Dame" i potakuje -tak, dama.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Spike, ale zdaje się, że w tej Twojej wizji chodzi o to, żeby ludzie sprawowali kontrolę nad psami, ci którzy tego nie robią byli surowo karani, a jednocześnie ci którzy to mają opanowane, mogli komfortowo spacerować z psami spuszczonymi ze smyczy, czyż nie?

 

No to jeśli tak, wytłumacz mi proszę, w czym Ci wadzi np. Sowy, Jowity czy moje nie życzenie sobie aby cudzy pies podbiegał do nas bądź naszych psów na smyczy? Bo na moje oko, nie dopuszczanie do sytuacji, w której psy są poza kontrolą , poprzez ich właściwe wychowanie, to właśnie jeden z Twoich postulatów. Więc co Cię mierzi czy ktoś "uprzejmie prosi" czy "sobie nie życzy", jak istota sprawy jest taka sama, tylko nazwana innymi słowami?

 

Poza tym ludzie i sytuacje są różne. Jesli komuś nawieje pies, ale widzę, że ten ktoś się stara, żałuje i przeprasza, to uwierz, że się na takiego kogoś nie wydrę, tylko albo sobie pójdę, albo mu wytłumaczę jakiej natury mam zastrzeżenia, tak aby miał szansę ZROZUMIEĆ moje powody. Jeszcze się zatrzymam, aby mu było łatwiej jego własnego psa złapać. Kiedy widzę rodziców, którzy pytają, czy dziecko może pogłaskać pieska, odmawiam, ale robię to grzecznie, tłumaczę DLACZEGO nie i chwalę odpowiedzialną postawę. Ale daruj, w obliczu chamstwa, cwaniactwa i buractwa - nie mam i mieć nie zamierzam tak dalece rozwiniętych instynktów misjonarskich żeby się powstrzymać od ciętej riposty albo groźby. I nie dziwię się ludziom, których psy są lękliwe albo chore, bo niby z jakiej paki mają stawiać wyżej cudze dobre samopoczucie, niż dobre samopoczucie własnego psa?

 

Sjette, ja też przy mijankach łapię na krótko (normalnie chodzi przodem na długiej) i dosyć często słyszę "dziękuję, bo ja się takich dużych boję". Czasem się wdam w rozmowę, idziemy w małej odległości i po chwili sami chcą głaskać albo zaczynają opowiadać historie o psach w rodzinie ;)

  • Upvote 3
Link to comment
Share on other sites

Sjette- raj, normalnie raj :) tylko ta psia łagodność jeśli sie nie mylę, jest efektem surowych przepisów. Agresywny to od razu igła czyż nie?

 

Na osiedlu mam taką babe, która ma agresywnego psa. Dwa razy miała ze mną starcie. Ostatni prawie skończyłby się pogryzieniem mojej suki, która na szczęście w momencie ataku zastygła w słup soli i to ją uratowało. Była na smyczy a agresor luzem. Babe tak opi*rdoliłam, że chyba całe osiedle słyszało. I nie nauczyła się bo pies nie chodzi na smyczy, za to ona biegnie szybko żeby go złapać jak mnie widzi. Następnym razem dzwonię po straż miejską, nie odpuszczę. Jeśli nie stać ja na smycz to musi byc stać na mandat. Do trzech razy sztuka. Wydaje mi się, że i tak jestem wyrozumiała...

 

W całej tej dyskusji zgadzam się z Jowitą i Sową. Jeśli prowadzę psa na smyczy i podbiega do mnie agresor albo natręt to zwracam uwagę właścicielowi. Czasami jeśli psy nadają na tych samych falach pytam czy można puścić psy aby się pobawiły. Czasami jeśli zostaję o to zapytana grzecznie odmawiam jeśli mam powód. Czasami zdarza się, że to mój pies podbiegnie przywitać się do kogos kto prowadzi swojego na smyczy to przepraszam za problem, kulturka musi być. Niestety zwykle spotykam się z brakiem kultury. Oburzenie bo smiałam z jakiegoś powodu odmówic psom zabawy, oburzenie bo kazałam zabrać psa. Psiarze maja bardzo roszczeniową postawę. Ja się nie obrażam jeśli ktoś nie chce aby mój pies bawił się z jego psem, bo ma do tego prawo.

Link to comment
Share on other sites

 

 

W Dani ludzie sa bardziej przyjazni w stosunku do psow, a psy lagodne. 

 

W Danii, z tego co piszesz i z mojego doświadczenia także w innych krajach "bardziej cywilizowanych" tzw "europy zachodniej" ludzie są BARDZIEJ PRZYJAŹNI, KROPKA. Nie tylko w stosunku do psów ale także w stosunku do innych ludzi.

I tu odpowiadam na pytanie Furie (nie wiem jak to odmienić):

 

 

 

No to jeśli tak, wytłumacz mi proszę, w czym Ci wadzi np. Sowy, Jowity czy moje nie życzenie sobie aby cudzy pies podbiegał do nas bądź naszych psów na smyczy?

 

że wadzi mi nie tyle wasze życzenie co wasza arogancja w stosunku do innych ludzi. Brak jakiejkolwiek wyrozumiałości i życzliwości, gotowość do zrobienia awantury człowiekowi jeżeli coś wam się nie podoba i niczym nie uzasadnione poczucie wyższości. Ciągle tu na forum widzę wypowiedzi jakichś ludzi któzy mają pretensje do innych że im psa pogłaskali albo jakieś inne pretensje "do garbatego ze ma proste dzieci".

Sowa mi odpisała że chamy naruszają jej "przestrzeń osobistą" która jednak znacznie wykracza poza jej "osobę" bo dotyczy także psa. Ciekawe czy samochodu, kamerdynera i tych 4 niewolników co niosą jej lektykę również?

Dla mnie taka postawa to jest typowe "wyżej sram niż dupę mam". Sorry ale tak właśnie uważam.

Moim zdaniem niczym to się nie różni od postawy tego człowieka który nie licząc się z innymi puszcza swojego psa bez kontroli nie licząc się z tym że ten pies swoim zachowaniem wzbudza w innych niepokój. Oczywiście mówię o "podbiegaczach" i "szczekaczach", takich psach które krzywdy nie zrobią ale są przyczyną dyskomfortu. Tak jak ich opiekunowie uważacie że wszyscy wokół mają się do waszego "widzimisię" dostosować i tak jak ich nie obchodzi wasz spoków tak was nie obchodzi że inni ludzie mają prawo do rozmaitych interakcji z wami czy waszymi psami skoro przebywają w tej samej publicznej przestrzeni.

Już kiedyś to pisałem, niewiele się różnicie od blokersa który na każde spojrzenie jest gotów odpowiedzieć "co się tak kurwa gapisz".

Jesteście niestety dwiema stronami tego samego medalu, czyli inaczej mówiąc "po jednych piniądzach".

Porównajcie sobie teraz to co napisała Sjette:

 

 

 

Wyglada to tak, ze ja karmie czyjes psy, a ona zre od ludzi.
Ludzie suke lubia, dzisiaj starsza pani powiedziala ze czuje sie jakby sarne glaskala. Nie szczeka, nie slini sie, nie lize, nie skacze lapami tylko glowe do glaskania nadstawia.

 

z waszą postawą która mi przypomina właśnie zachowanie takich małych agresorków odstraszających każdego kto ośmieli się zbliżyć.

Niestety to nie psia ale właśnie ludzka agresja jest najczęściej problemem, psia jest tylko jej pochodną.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

 

 

inni ludzie mają prawo do rozmaitych interakcji z wami czy waszymi psami skoro przebywają w tej samej publicznej przestrzeni.

? A z jakiej paki? Ja nie podchodzę do obcych ludzi na ulicy, nie obejmuję za szyję i nie klepię ich przyjaźnie po plecach jakbym znała od dwudziestu lat.

Tak samo bym chciała, żeby jakiś obcy pies nie podbiegał do mojego psa który jest na smyczy i nie zaczynał się z nim bawić. Najlepiej biegając wokół mnie tak, żeby mi pies wyrywał ręce na tej smyczy próbując się uwolnić od natręta. Chyba nie dostrzegasz o co chodzi. NIkt nie ma prawa do takich interakcji, bo zwyczajnie są jakieś zasady kultury. Można sobie powiedzieć dzień dobry i tyle. Czemu Ty masz decydować czy mój pies będzie się bawił z Twoim czy nie? Masz jakieś większe prawa czy co?

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Spike, bo to nie jest normalne żeby komuś bez pytanie głaskać jego psa. Raz, że właśnie coś takiego jest aroganckie, a dwa - nieodpowiedzialne. Trudno Ci zrozumieć, że pies może być w trakcie pracy, np. nad odwrażliwianiem strachów albo niwelowaniem agresji albo nadmiernego pobudzenia? I takie podbiegnięcie "bo mój się chce tylko pobawić" albo "bo mój nie umie wrócić na wołanie, ale wybiegać się przecież musi" ma negatywne skutki wobec psa na smyczy, niweczy dotychczasowe efekty pracy i jest własnie przejawem braku kultury w przestrzeni publicznej.

 

To tak jakby mnie zainteresował cudzy samochód, więc bym sobie poszła pooglądać, podotykać, sweet focie zrobić i jeszcze złapała za klamkę żeby sprawdzić czy otwarty, nie zważając, że właściciel stoi obok. Co innego, jakbym podeszła i zapytała czy mogę obejrzeć, ponieważ jestem fanką dobrych fur i bardzo mi się podoba ten model, co i tak jest dość mocno ekscentryczne. Albo jakby mi się jakiś facet spodobał i bym sobie podeszła żeby go sobie poklepać :D Pewnych rzeczy się po prostu nie robi, niezależnie czy mamy na nie ochotę czy nie, bo wykraczają poza kanony dobrego wychowania. I jeśli ktoś się do tego nie stosuje, to jego zachowanie ma prawo spotkać się z daleko idącą dezaprobatą. I to są właśnie normy, a nie jak twierdzisz problemy z ego albo chamstwo.

 

A prawidłowe użytkowanie przestrzeni publicznej powinno polegać na tym, aby każdy mógł się w niej czuć komfortowo i bezpiecznie. Korona mi z głowy nie spadnie, jeśli złapię krócej mojego psa, żeby ktoś kto się go boi albo ma 1500 innych powodów mógł spokojnie i bez strachu przejść. Ten człowiek nie ma obowiązku być jasnowidzem, żeby sobie z fusów wywróżyć, że mój pies jest przyjacielski. Tego samego oczekuję w drugą stronę.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Spike, ja wlasniie pisze dokladnie to samo co Furie. Nie pozwalam mojemu psu na podejscie do nieznanego psa czy czlowiekaJak widze dzieci jestem podwojnie ostrozna. Moze sie dziecko wystraszyc a rodzice stwierdza ze szoku doznalo i beda mnie ciagac po sadach. Chrupki suka zre od zaprzyjaznionych psiarzy, do nich wolno jej podejsc, zreszta inne psy tez do mnie podchodza. Jest tu parking i czesc jakby parkowa, siedza ludzie, piwo w szkrzynkach, wino i inne trunki. Siedzi z nimi foksik z domu opodal - sam przychodzi. I do tych ludzi psy podchodza, zreszta oni sa dobrze zorganizowani, miski i kubly z woda stoja. Ale jak widze kogos kogo nie znam to biore na smycz. Bo nie znam reakcji osoby, a konie to juz w ogole inna sprawa.
Czasem na laczce cwicza ludzie z owczarkami, wtedy obchodze z daleka.

Link to comment
Share on other sites

Bardzo proszę:

- klikasz w mały trójkącik na górnej listwie, przy Twoim nicku (pomiędzy ikoną powiadomień a wyloguj)

- następnie w "moje ustawienia"

- następnie w "ustawienia ignorowania" (pionowy panel po lewej stronie, 6-sta pozycja od góry)

- w polu "dodaj nowego użytkownika do listy" wpisujesz nick tej osoby

- następnie zaznaczasz co ma być ignorowane, klikając we właściwy kwadracik (posty, sygnatura, wiadomości)

- następnie "zapisz zmiany"

:)

 

***

No i dlatego w kraju, w którym mieszka Sjette, w odczuciu Spike'a ludzie są bardziej życzliwi. Ponieważ przestrzegając niepisanych reguł użytkowania przestrzeni publicznej, nie dają sobie na wzajem powodów do wyrażania dezaprobaty :)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

 

 

No i dlatego w kraju, w którym mieszka Sjette, w odczuciu Spike'a ludzie są bardziej życzliwi. Ponieważ przestrzegając niepisanych reguł użytkowania przestrzeni publicznej, nie dają sobie na wzajem powodów do wyrażania dezaprobaty

 

 

Nie mam teorii dlaczego tam ludzie są bardziej życzliwi, faktem pozostaje że tak jest. Nie chodzą tacy nabzdyczeni jak wy, z pretensjami o wszystko do wszystkich, gotowi warczeć na drugiego bo piesek do was podbiegł.

Ja nie twierdzę, że ludzie którzy nie licząc się z innymi puszczają swoje psy żeby robiły co chciały robią dobrze. Ja twierdzę że i wy, i oni jesteście przedstawicielami tej samej wrogiej innym mentalności. W ich przypadku objawia się ona nie liczeniem się z dyskomfortem który powoduje zaczepiający innych pies a w waszym wrogością przez którą gotowi jesteście warczeć na każdego i zaczynać awantury o byle co.

Link to comment
Share on other sites

 W ich przypadku objawia się ona nie liczeniem się z dyskomfortem który powoduje zaczepiający innych pies a w waszym wrogością przez którą gotowi jesteście warczeć na każdego i zaczynać awantury o byle co.

 

Wydaje mi się, że jednak trochę przesadzasz.

To, że "sobie nie życzę" podbiegających do mnie obcych psów nie znaczy jeszcze, że chodzę z kijem i je odganiam, albo krzyczę na ich właścicieli.

Nie jestem furiatką i zakładam, że większość osób na tym forum też nie.

Szczerze, to nigdy mi się jeszcze nie zdażyło podnieść głosu na kogoś, kto do mnie podszedł (z psem, czy też bez) na spacerze.

Czemu miałabym być agresywna?

To jest kontraproduktywne, wyzwala agresję we mnie, w osobie, na którą chce wpłynąć, a dodatkowo w obu psach.

Totalna głupota.

 

Moje "nie życzę sobie" przejawia się zwykle w spokojnym zwróceniu uwagi i prośbie o zabranie psa lub odsunięciu Nikkou tak, żeby dzieciak, który do psa łapy wyciąga bez pytania, nie znalazł się w zasięgu pyska.

To działa w obie strony - jak mnie ktoś poprosi, żebym się może jednak psa zapięła, albo żebym przeszła odgradzając sobą psa od danej osoby, bo się zwyczajnie boi - nie widzę najmniejszego problemu żeby tego nie zrobić.

Link to comment
Share on other sites

Spike, ale ja też nie chodzę nabzdyczona i z pretensjami o wszystko i do wszystkich, mało tego, często sama podchodzę z Furią jak widzę że kogoś zainteresowała i się przygląda. Mini pokaz dla dzieciaków zrobię. Machnę parę zdań o zasadach bezpieczeństwa przy psie i dlaczego nie należy podchodzić bez pytania i bez pytania głaskać.

 

No ale kiedy spotykam buraka, który ewidentnie popełnia błąd i zamiast przeprosić (to byłoby OK), próbuje mi wmówić, że przecież wszystko jest w jak najlepszym porządku i to ja jestem nienormalna, no to sorry. Tak mu pocisnę, że się na stojąco pod szafę zmieści.

 

A poza tym, tak się opowiadasz za tolerancją i nie podnoszeniem larum z "byle powodu", a cały czas uderzasz w ludzi, którzy mają inne psy i wynikające z tego inne podejście. Dlaczego nie okażesz im więcej tolerancji i sympatii, skoro sam do tego nawołujesz? ;)

Link to comment
Share on other sites

 

 

Czemu miałabym być agresywna?

 

nie wiem czemu ale jesteś. wystarczy ten fragment:

 

 

 

żeby dzieciak, który do psa łapy wyciąga bez pytania

 

to jest dla ciebie normalny sposób mówienia o dzieciach? jakoś szczerze wątpię, że w sytuacji nerwowej potrafisz uprzejmie zwrócić komuś uwagę, bez agresji albo złośliwości skoro nie potrafisz tego w forumowym poście pisanym całkiem na zimno, bez emocji.

 

no i bęc,:

 

 

 

Tak mu pocisnę, że się na stojąco pod szafę zmieści.

 

i wy mi piszecie że nie mam racji.

jak ma się ta "mentalność" zmieniać skoro tak to wygląda?

Link to comment
Share on other sites

Meta bardzo lubi dzieci, zawsze pozwalam ja glaskac. Ale co innego gdy dzieciak sam podejdzie a co innego gdy zauwazy duze czarne zwierze pedzace w jego kierunku. Ja wiem, ze suka krzywdy nie zrobi, ale dziecko tego nie wie.
Przy spotkaniu z nieznanym psem zawsze jest pytanie, czy moga sie przywitac, zazwyczaj sie obwachaja i pomachaja ogonami.

Link to comment
Share on other sites

 

 

to jest dla ciebie normalny sposób mówienia o dzieciach? jakoś szczerze wątpię, że w sytuacji nerwowej potrafisz uprzejmie zwrócić komuś uwagę, bez agresji albo złośliwości skoro nie potrafisz tego w forumowym poście pisanym całkiem na zimno, bez emocji.

 

 

Ok, widzę, że się nie dogadamy skoro wiesz o mnie więcej niż ja sama :)

Odnośnie agresji w wypowiedziach - spojrzyj też w swoje proszę, bo wskazują na niesamowite pokłady agresji u Ciebie.

Nie mam pojęcia jakim cudem dogadujesz się z kimkolwiek :D

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

 

 

Przy spotkaniu z nieznanym psem zawsze jest pytanie, czy moga sie przywitac, zazwyczaj sie obwachaja i pomachaja ogonami.

 

świadomie stajesz tu przeciwko mnie biedakowi ale nieświadomie to każdy twój post potwierdza mój punkt widzenia jednak. że przy odrobinie życzliwosci nie ma powodu żeby robić histerię z podejścia obcego psa - obwąchają się i pomagają ogonami - a nie ściąganie swojego psa na krótką smycz i pretensje do drugiego że podszedł.

to jest część socjalizacji psa który ma przebywać w miejscach publicznych. nie moze go do niczego sprowokować biegnące i piszczące dziecko, nie może go sprowokować podbiegający pies itd

jak jeszcze was trochę poczytam to chyba szkołę dla psów założę gdzie będę uczył jak należy wychowywać psy żeby potem nie bać się ich wyprowadzać w miejsca publiczne.

 

powiedzcie mi, skoro dla was takim problemem jest podbiegający jakiś pies to czy w ogóle wyobrażacie sobie wprowadzenie waszego psa do sklepu? w polsce to jest na ogół zabronione ale na zachodzie zupełnie normalne że wchodzimy z psem do sklepu albo do restauracji gdzie tuż obok niego chodzą ludzie, szurają krzesła, jeżdżą wózki czy w bezpośredniej bliskości przechodzi inny pies a pies to wszystko kompletnie zlewa. wyobrażacie sobie coś takiego?

jak to się ma do tej "przestrzeni osobistej" której zachowania tak się domagacie?

 

 

 

Ok, widzę, że się nie dogadamy skoro wiesz o mnie więcej niż ja sama

 

ja tylko wyraziłem uzasadnione wątpliwości. no bo sorry ale dla mnie sformułowanie w stylu "dzieciak wyciąga łapy bez pytania" daje świadectwo pewnego stanu umysłu nastawionego na konfrontację. na typowe prezentowane tu na forum dzielenie świata na "swoich" i "resztę hołoty która ma się trzymać z daleka". piszę o tym w co drugim poście.

Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj na parkingu zauwazylam starsza pania z mlodym bialym owczarkiem. W dodatku owczarek byl na szelkach. Jakbym podeszla a psiak by wystartowal, to by wlascielke przewrocil. Czym to grozi u starszych ludzi, wiadomo- np. przezkretarzowe zlamanie k. udowej i czesto w perspektywie smierc. Wiec choc to by nie byla moja wina, tylko osoby ktora wyprowadza psa niedostosowanego sila i tempramentem do jej wieku, wolalam sytuacji uniknac.
Po prostu trzeba myslec za psa. A czasem wydaje mi sie, ze psy maja wiecej rozsadku niz ludzie.
Przepraszam za te katastroficzne wizje, ale my ciagle mamy do czynienia z tymi, zdawalo by sie nieprawdopodobnymi wypadkami. Kiedy niby wszystko bylo w porzadku, a jednak nieszczescie sie wydarzylo.

Link to comment
Share on other sites

Nie napisałam, że smycz ma być rozwiązaniem zastępującym wychowanie i pracę z psem. Smycz jest na wypadek, gdyby nasz doskonale przepisowy kierowca kiedykolwiej postanowił nagle ruszyć na czerwonym. Tak jak w silnikach odcina się dopływ paliwa przy zbyt dużych obrotach (jak coś pokręciłam to przepraszam fanów motoryzacji), niby mechanizm nie jest używany, ale cały czas jest. Tak na wszelki wypadek. Chodzenia na smyczy też trzeba psa nauczyć, jeśli zrobi się to umiejętnie, to nie zrobi mu to różnicy, jeśli zrobi się to nieumiejętnie, pies będzie zachowywał się tak jak opisałaś. Szamoczący się na smyczy pies owszem utwierdza społeczeństwo w przekonaniu, że jest ona konieczna, ale idący spokojnym krokiem zapięty pies, który ma wywalone na wszystkich jest właśnie pierwszym krokiem, żeby coś w tym przekonaniu zmienić. I oczywiście zgodzę się z Tobą, że zawsze znajdzie się ktoś, komu po prostu przeszkadza, że pies oddycha tym samym powietrzem co on.

 

Gdybyś tego nie napisała, tak jak poniżej, nie wchodziłabym w dyskusję. W innym miejscu było też o złych spojrzeniach, wysyłanych przez ludzi, a które mogą prowokować psy.

 

 

Prawie wszyscy tutaj napisali, że ich pies jest bezwarunkowo odwoływalny. Co to w zasadzie znaczy mieć psa pod kontrolą? Nigdy nie ma się pełnej gwarancji, że pies z potulnego nagle (z sobie tylko znanego powodu) nie stanie się wobec kogoś agresywny (podobnie jak ten z sąsiedztwa co to zawsze spokojny był) i niestety "do mnie" może wtedy nie zadziałać. Tak właśnie rodzą się tragedie.
Pies między ludźmi właśnie z tego powodu powinien być na smyczy, bo w swojej zwierzęcej naturze nigdy nie będzie w pełni obliczalny, minie potulnie 1000 psów, a tego 1001-wszego zaatakuje. I to nie my będziemy mieli kłopoty z tego powodu, my tylko zapłacimy mandat, pokryjemy koszty leczenia, a nasz pies do końca życia będzie widziany jako niebezpieczne bydle. Nieraz nawet przez nas samych.
 

 

Miawko twierdzi, że taka postawa, czyli utwierdzanie ludzi w przekonaniu, że prowadzanie psów na smyczy, jest pragmatyczne - czyli mówiąc po polsku - przynosi korzyści. W przeciwieństwie do prowadzenia psa komendami, na luzie. Prosi, żeby nie bić, bo ona swojego psa nie wychowała, ale przecież prowadzi go na smyczy, a to samo w sobie jest działaniem pragmatycznym.

To ja napiszę, jak to wygląda z mojej perspektywy. Z jednej strony ja z moim psem idącym przy nodze, z drugiej strony pani prowadząca swojego psa na smyczy. Pies pani stymulowany zaciskającą się na szyi obrożą i trzymany na uwięzi skacze i ujada na nas, idących w całkowitym spokoju po rownoległym chodniku. Pani szarpana na wszystkie strony walczy z własnym psem. Mój pies idzie spokojnie, ale z  całą pewnością czuje się prowokowany przez ujadanie psa na smyczy, więc nie jest to dla niego korzystna sytuacja.

Mnie, szczerze mówiąc, jest w tej sytuacji przykro i nie odczuwam z tego tytułu żadnej korzyści - nie czuję się bezpiecznie ani komfortowo, mimo, że pies jest na smyczy. Jaką korzyść i komu przynosi takie spotkanie?

Jeśli ktoś chce mnie przekonać, że gdyby ten drugi pies był na luzie, to dopiero by się działo, to niestety powiem bullshit - bo wielokrotnie przekonałam się, również na własnej skórze, jako początkujący kiedyś psiarz, że nikt tak w relacjach psio-psich nie potrafi napsuć, jak człowiek i jego potrzeba sterowania. Co nie znaczy, że pozwalam moim psom na podbieganie do nieznanych psów i psiarzy, wręcz przeciwnie, zawsze trzymam je wtedy blisko siebie. Niestety nie umiem przyjąć argumentów i nauk od osob, ktore prowadząc psy wyłącznie na smyczy, chcą mnie przekonać, że chodzenie luzem jest niepragmatyczne, gdyż de facto nie macie pojęcia na czym ta więź polega.

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Spike1975, ta dyskusja nie ma sensu, a zdaje mi się że to ty bardziej denerwujesz się-wystarczy przeczytać w jak obraźliwy sposób wypowiadasz się o innych, my spokojnie próbujemy wyjaśnić nasze poglądy. Nie sądzę, żeby któraś z nas była damulką, patrzyła ze złością na wszystkich wkoło. Jednak skoro do mojego i tak lękliwego psa podbiega kolejny z rzędu natrętny pies, przy czym moja psina wyrywa się do ucieczki tak, że często okręca się ze smyczą wokół mnie, to jak się mogę nie denerwować, potem cały spacer mam zepsuty bo pies idzie jak na szpilkach, a ja i tak zwykle nic nie powiem z nerwów. Nie powiem już o niszczeniu moich starań, żeby zwalczyć ten lęk-miedzy innymi z tego powodu musi chodzic na smyczy, by w strachu, uciekając, nie wpadła pod samochód. Myślę, że zgodzisz się że to nie moje fanaberie. Co innego jak ktoś, głównie dzieci, zapyta czy może pogłaskać psa, zawsze się zgodzę, bo mój psiak dzieci uwielbia. Zgodzę się z kaj, że czasem pies na smyczy nie zachowuje się lepiej. Ja staram się w miarę możliwości zachowywać bezpieczną odległość, by psy mogły minąć się po łuku, a moja psinka bawi się z psami poznanymi na neutralnym gruncie, bez smyczy, ot takiego mam psa, inaczej się nie da.

Link to comment
Share on other sites

Spike, Ty sam na watku o chamstwie przyznales sie, ze psa masz ze schronu i on juz taki byl spokojny, wiec o jakiej szkole mowa? Ijeszcze obrazasz kogos, komu wiedza do piet nie dorastasz, bo miales szczescie ici sie taki pies trafil. Troche pokory by ci sie przydalo i spojrzenia dalej niz na swojego psa...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...