Jump to content
Dogomania

Pies w miejscu publicznym


sensej.pln

Recommended Posts

 

 

Ja zdążyłam zahamować, ale facet za mną już nie. I może dla Ciebie to jest strasznie krzywdzące "AŻ", które Cię przyprawia o te straszne ciarki, ale patrząc na mój rozwalony zderzak i tego passata skróconego o 10cm i jeszcze czując niefajny ból w kręgosłupie, to ciężko było nie pomyśleć "gdyby tylko pimpek był na smyczy"...

 

 

równie dobrze pod koła mogła ci się wtoczyć piłka albo wjechać dziecko na hulajnodze. tam gdzie chodzą ludzie należy zachować szczególną ostrożność i odpowiednio zwolnić a nie szukać winnego że się nie zdążyło zahamować.

pytanie dodatkowe: czy dzieci też trzymać na smyczy skoro może wbiec na drogę za piłką czy wjechać na rowerku?

i dokładnie to samo co znaczy "zachowanie bezpiecznej odległości" w kodeksie drogowym może oznaczać "zapewnienie bezpieczeństwa" w stosunku do właścicieli psów.

kodeks drogowy nie definiuje ile to cm czy metrów "bezpieczna odległość" tylko zakłada że jeżeli ktoś na ciebie najedzie to znaczy że bezpiecznej odległości nie zachował. i tak samo tutaj nie trzeba definiować czy pimpek to jest czy nie jest niebezpieczny i "pod kontrolą". jeżeli wtargnął na jezdnie to znaczy że pod kontrolą nie był, jeżeli zaatakował psa lub człowieka to znaczy że jest niebezpieczny.

 

 

 

Nie odróżniasz także karania za czyny (bądź pogryzienia) od działań prewencyjnych, które mają takim sytuacjom zapobiegać. Zgodnie z Twoim tokiem myślenia, powinnam zażądać swobodnego dostępu do broni palnej, bo przecież nie będę do ludzi strzelać, więc mogę ją mieć, prawda?

 

to "prewencyjnie" siedź w domu. wtedy na pewno nie zostaniesz pogryziona przez obcego psa, chyba że go do domu wpuścisz. a jeżeli ty chciała byś "prewencyjnie" mnie trzymać za mordę to dziekuje bardzo za taką "prewencję". z totalitaryzmu dopiero co się wyrwaliśmy i nie mam zamiaru do niego wracać. szczególnie w ramach twojego "widzimisię".

 

 

 

Większość gmin wyróżnia miejsce publiczne i miejsce mało uczęszczane.

 

niestety nie jestem w stanie dyskutować z twoimi urojeniami. nie ma nigdzie definicji "miejsca mało uczęszczanego" a "miejsce publiczne" jest określone w orzecznictwie jako "dostępne nieograniczonej liczbie osób". na pewno są to wszelkie tereny zielone, parki, skwery itd itd.

w poniższym linku opisują co w prawie uważa się za "miejsce publiczne":

http://www.wspol.edu.pl/pci/quest.php?panel=2&idedit=930

jak widać jest to gereralnie każde miejsce otwarte dla wszystkich - tak samo galeria handlowa jak nieużytki obok osiedla.

trochę bezczelne jest twoje domaganie się nakazu trzymania w miejscach publicznych psów na smyczy gdy sama tego nie robisz.

to jest dopiero hipokryzja, to jest dopiero myślenie "mnie przepisy nie dotyczą". bo ja w odróżnieniu od ciebie i wbrew twoim kłamstwom wcale tak nie uważam. ja uważam że przepisy powinny być takie które służą ludziom a nie w totalitarny sposób "prewencyjnie" trzymają ich za mordę.

i powtórzę kolejny raz to co pisałem wcześniej i co jest w tej sprawie najważniejsze: TAK JAK NIE MOŻNA "PREWENCYJNIE" UWAŻAĆ MNIE ZA BANDYTĘ DLATEGO, ŻE SĄ LUDZIE KTÓRZY POPEŁNIAJĄ PRZESTĘPSTWA TAK SAMO NIE MOŻAN "PREWENCYJNIE" MOJEGO PSA UWAŻAĆ ZA GROŹNEGO DLA INNYCH CHOĆ TAKIE PSY Z PEWNOŚCIĄ SĄ.

więc jeżeli ty myślisz w kategoriach że KAŻDY JEST PODEJRZANY to może lepiej by ci było w minionym ustroju. zdumiewa mnie czasami jak komuna zagnieździła się w ludzkich głowach że tyle lat minęło a ciągle są tacy którzy uważają że ludzi trzeba PREWENCYJNIE trzymać za mordę rozmaitymi zakazami zamiast traktować ich jak odpowiedzialnych za swoje czyny wolnych obywateli demokratycznego państwa.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Twoja wolność kończy się tam, gdzie moja się zaczyna. Rozumiem, że anarchia, zapewniająca wszystkim wolność robienia tego co nam się rzewnie podoba, bo tak chcę jest dla Ciebie dużo cenniejsza niż wprowadzenie zasad regulujących współistnienie dziesiątek czy setek tysięcy ludzi na niewielkim skrawku ziemi jakim jest teren zabudowany. Dla jasności, psa puszczam poza terenem zabudowanym. Dla kolejnej jasności, w kwestiach prawa pies jest traktowany niczym rzecz - poczynając od kupna, kończąc na utylizacji zwłok. Czy jestem też hipokrytką nie zgadzając się z tym i traktując psa jak przyjaciela a nie narzędzie rozrywki? Moje chore urojenie to z reguły zapis w stylu w miejscu mało uczęszczanym psa można np. puścić ze smyczy ale w kagańcu itp. No ale to tylko moje urojenia. A tak swoją drogą to te wszystkie przepisy są uchwalane za pomocą demokratycznego głosowania odpowiednichtorganów władzy, którą też wybraliśmy w sposób demokratyczny. I co ciekawe większości te przepisy odpowiadają. Jeśli uważasz, że Twoja wolność jest ważniejsza niż cudza to nie mamy o czym dyskutować. Prewencyjne zakładanie że każdy jest bandytą jest śmieszne. To tak jakby zakaz kradzieży wszystkich czynił złodziejami.

Link to comment
Share on other sites

(...)  przepisy powinny być takie które służą ludziom a nie w totalitarny sposób "prewencyjnie" trzymają ich za mordę. (...)

To wymaga bardzo, ale to bardzo mądrego społeczeństwa, które umiałoby ich z głową używać, a nie nadużywać ;) A skoro teraz, przy "zamordystycznych" przepisach ludzie je od czasu do czasu łamią i z tego powodu od czasu do czasu dochodzi do jakiegoś "nadużycia" z udziałem psa, to o ile wzrósłby odsetek "nadużyć", gdyby przepisy pozostawiały obywatelowi wolność wyboru... Także nie miałabym nic przeciwko takim przepisom, jakich by sobie życzył Spike, o ile nasze społeczeństwo byłoby nieco bardziej cywilizowane.

 

Szanuję i nie przeszkadzają mi ludzie, którzy puszczają swoje wychowane i nie wadzące nikomu psy w przestrzeni publicznej, doceniam i głośno dziękuję ludziom, którzy odwołują / zapinają swoje psy na widok Furii na smyczy, odczytując to jako sygnał "one nie mają ochoty na zabawę". Jednocześnie nóż mi się w kieszeni otwiera na bęcwałów, którzy nie reagują na grzeczne prośby, ich psy mają zerowe przywołanie, a oni się czują niewinni i beztroscy, bo przecież ich piesek się musi wybiegać. I nie przebieram wówczas w słowach. Skutkuje.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Spike, ja nie mam zamiaru pchać się w ten dziwny spór, który masz z Akirką; ale  jak czytam Twoje posty to mam wrażenie, że masz alergię na zdrowy rozsądek,  a każdy jego przejaw urasta w Twoich oczach do ograniacznia ( Twojej, bo przecież o to tylko chodzi) wolności, 'trzymania za mordę' no i oczywiście totalitaryzmu.

 

 

równie dobrze pod koła mogła ci się wtoczyć piłka albo wjechać dziecko na hulajnodze. tam gdzie chodzą ludzie należy zachować szczególną ostrożność i odpowiednio zwolnić a nie szukać winnego że się nie zdążyło zahamować.

pytanie dodatkowe: czy dzieci też trzymać na smyczy skoro może wbiec na drogę za piłką czy wjechać na rowerku?

 

 

Sytuacja miała miejsce w strefie80 - na obwodnicy miasta, na obrzeżach dzielnicy przemysłowej, gdzie nawet nie ma chodnika. Raczej nie miejsce na dziecięce zabawy, nie sądzisz? Tak z czysto zdroworozsądkowego punktu widzenia...

 

I odpowiedź na pytanie dodatkowe: jeśli mamusie są zbyt zajęte plotkowaniem czy gapieniem się  smartphony, żeby pilnować bezpieczeństwa własnego dziecka, to czemu nie?

 

Na prawdę idiotyczne jest to egoistyczne stwarzanie zagrożenia dla innych, w imię własnego niechlujstwa/lenistwa/wygody/"bo tak mogem" bez jakiegokolwiek pomyślunku o konsekwencjach.

Patrząc z punktu widzenia właściciela Pimka. Stojąc przed dwoma możliwościami: prowadzić psa na smyczy, albo któregoś pięknego dnia zobaczyć, w HD, jak Pimpek wpada prosto pod koła... No właśnie...

Link to comment
Share on other sites

 

 

Twoja wolność kończy się tam, gdzie moja się zaczyna.

 

to jest już po prostu szczyt bezczelności. laska mi tu próbuje wmówić że idąc sobie z psem "naruszam jej wolność".

ty w ogóle rozumiesz co piszesz? może mi w ogóle zabroń wychodzenia na ulicę!!! tak oczywiście w ramach "twojej wolności".

coś mam wrażenie że ty wypisujesz jakieś slogany których w ogóle nie rozumiesz byle tylko coś napisać.

 

 

 

Sytuacja miała miejsce w strefie80 - na obwodnicy miasta, na obrzeżach dzielnicy przemysłowej, gdzie nawet nie ma chodnika.

 

chodnika może i nie było ale ten człowiek jakoś tam jednak był z tym psem. ja ci nie przeanalizuję sytuacji której nie widziałem jednak faktem jest że facet za tobą nie zachował odpowiedniego odstępu względnie ostrożności. szczególnie że jak ci wyżej napisano mógł to być też zając albo inna cholera.

 

 

 

że masz alergię na zdrowy rozsądek

 

jeżeli ty za "zdrowy rozsądek" uznajesz propozycję uwiązania każdego psa w "miejscu publicznym" czyli w każdym miejscu poza domem na smyczy to ja ci gratuluje tak pojętego "zdrowego rozsądku".

 

 

 

I odpowiedź na pytanie dodatkowe: jeśli mamusie są zbyt zajęte plotkowaniem czy gapieniem się  smartphony, żeby pilnować bezpieczeństwa własnego dziecka, to czemu nie?

 

no tak, psy na smycze, dzieci na smyczy. a wolno będzie w tym świecie zorganizowanym na podstawie waszych pomysłów zrobić komukolwiek choć krok bez sznura na szyi? oczywiście cały czas uważacie że to "zdrowy rozsądek" jest. jakże by inaczej.

Link to comment
Share on other sites

Spike uspokuj sie, bardzo Cię proszę, bo to faktycznie jest bezsensowny spór. To nie jest tak, że ja chcę zakratkowania wszystkich psów. Nasze społeczeństwo jeszcze długo nie będzie gotowe na to, co piszesz. Nie robię awantury jak ktoś idzie z psem luzem pod warunkiem, że pies jest wychowany i to pomimo tego, że dwa razy byłam przez psa ugryziona (małego, takiego który "spokojnie, on nic nie zrobi"). Takich spokojnych psów jest niestety mało, bo i mentalność w naszym społeczeństwie jest taka, że agresywny pies po prostu taki ma charakter i zamiast z nim pracować nad zmianą tego stanu, trzeba go trzymać w ryzach. Smutna prawda jest taka że to ludzie nie są gotowi na wolno poruszające się psy. A ta wąska garstka psów, które mogłyby się w ten sposób poruszać nie jest powszechnie akceptowana. A niestety to my jesteśmy mniejszością, która musi się dostosować. Absolutnie nie zaganiam Cię do domu, nie chcę zamknąć Twojego psa w klatce. Wręcz przeciwnie cieszę się, że Twój pies jest kolejnym przykładem tego, że pies nie jest właśnie bestią. Może dzięki właśnie takim ludziom jak Ty za parę lat coś się zacznie zmieniać. Ale jak na mój gust jeszcze nie dziś.
Nie uważam też żeby obecność Twojego psa w jakiś sposób naruszała moją wolność. Hasło to miało na celu zaznaczyć, że oczekując poszanowania swojej wolności spotkasz się z takim samym oczekiwaniem z drugiej strony. Te oczekiwania często są sprzeczne i musimy się w tych sprzecznościach poruszać. To niestety nie jest łatwe dla żadnej ze stron. Co gorsza o złoty środek trudniej niż się pozornie może wydawać...

Link to comment
Share on other sites

Ale ty piszesz że "nie chcesz" a z twoich postów wynika coś zupełnie innego. To może zamiast pisać czego nie chcesz napisz po prostu czego chcesz i będziemy mieli jasność.

"Moje" zasady są proste - każdy właściciel/opiekun odpowiada za zachowanie swojego psa, za zapewnienie bezpieczeństwa innym i stosownie do naruszenia tego bezpieczeństwa ponosi karę.

Dlatego inne środki stosuje na ruchliwym chodniku, przy ruchliwej ulicy, inne na mało uczęszczanych polach, inne wobec psa małego, inne wobec dużego, inne wobec agresywnego, inne wobec łagodnego itd itd.

Dlaczego inne? Ano dlatego że te psy są inne, inny jest poziom zagrożenia który stwarzają więc inne powinny być środki bezpieczeństwa.

W wypadku pogryzienia a nawet "tylko" ataku na człowieka jest karany przy czym (tak jak i w kodeksie drogowym), gdy pogryzienie jest poważne (rozstrój na czas powyżej 7 dni) jest to traktowane jako przestępstwo+tak samo ja w wypadku wyroków za znęcanie się nad zwierzętami sąd orzeka nawiązkę na rzecz organizacji opiekujących się zwierzętami tak samo powinien pogryziony otrzymywać odszkodowanie.

Proste zasady nie pozwalające "władzy" nabijać sobie mandatów na staruszkach z małymi dreptaczkami, które nie stanowią dla nikogo zagrożenia ale taka babcia do sądu nie pójdzie i darmozjadowi ze straży miejskiej awantury nie zrobi tylko grzecznie te 50 czy 100 zl z emerytury zapłaci odmawiając sobie tego czy owego a jednocześnie zobowiązujące ową "władzę" do ścigania ludzi z psami stanowiącymi zagrożenie czy choćby uciążliwość (mam na myśli te maluchy które wprawdzie niebezpieczne nie są ale mają przykry zwyczaj obszczekiwać ludziom nogawki).

Tak właśnie powinno wyglądać "zapewnianie bezpieczeństwa" a nie na generowaniu absurdalnych przepisów których nie sposób przestrzegać normalnie żyjąc a władza ma wtedy "haka" na każdego.

 

Więc może napisz o co Ci właściwie chodzi jeżeli nie o uwiązanie każdego psa na smyczy bo wg mojej oceny twoich postów to właśnie z nich wynika.

 

A tak w ogóle to nie zgadzam się że niebezpiecznych psów jest większość. Fakt, jest trochę uciążliwych, "podbiegających" i nieposłusznych ale niebezpiecznych jest mało. Oczywiście wciąż jest za dużo psów goniących biegaczy czy rowerzystów, ujadających na ludzi i inne psy i to towarzystwo trzeba ścigać ale jakkolwiek jest to uciążliwa, to jednak zdecydowana mniejszość.

Jest po prostu tak że jak po drodze miniemy 5 psów z czego jeden zacznie na nas ujadać to pamiętamy najbardziej tego ujadającego a takiego który przeszedł w odległości 10 metrów obwąchując sobie jakiś krzak to nawet nie zauważamy. Stąd bierze się wrażenie "większości", moim zdaniem.

Link to comment
Share on other sites

Bardzo bym chciała, aby na moim osiedlu było mniej nie tyle niebezpiecznych, co właśnie bardzo uciążliwych psów. Spotykam je codziennie, przy każdym wyjściu z bloku; jednak nie jest to zdecydowana mniejszość. I tylko właściciel może dwukilogramowej jazgotki, ciagnącej go za sobą na smyczy, potrafi bodaj uśmiechać się przepraszająco i pokornie prosić swoją suczkę "no już nie szczekaj, bądź grzeczna". Pozostałych nie stać nawet na słowo "przepraszam", gdy ich pies obszczekuje człowieka, a co dopiero innego psa.

Link to comment
Share on other sites

Szłam wczoraj z suką na smyczy przez miasto i pod samą siedzibą Straży Miejskiej wyskoczył na nas "z mordą" pies. Coś w stylu sznaucera średniaka właśnie z taką starszą panią idącą powoli, oczywiście bez smyczy. Gdyby to był ktoś młodszy to pewnie bym zareagowała bardziej obcesowo, ale jednak mam opory przy starszych osobach. Poprosiłam o zabranie psa, bo inaczej spuszczę swoją sukę(dwa razy większa od agresora). Na co kobieta: "Niech pani spuszcza, jak mu który przetrzepie tyłek to się nauczy nie zaczepiać". I jeszcze do mojej suki "Dobrze, dobrze, broń się". Ręce opadają. Zazwyczaj hasło "Bo spuszczę swojego" działa cuda, pierwszy raz ktoś powiedział żeby puszczać.

Link to comment
Share on other sites

Najgorsze jest, że mój pies na takie podlatujące psy, zresztą na wszystko co wywołuje strach, reaguje chęcią ucieczki, jak podchodzi wkurzony właściciel, tym bardziej mężczyzna, jeszcze bardziej chce uciekać, a potem jeszcze widzimy sceny typu bicie i kopanie psa-o zgrozo. Teraz wystarczy że podbiega pies, nawet przyjaźnie nastawiony, nieraz nawet szczekanie, a ja już widzę że pies zaczyna się bać. Niestety sytuacje takie się powtarzają. Ja jestem za karami dla takich właściceli a tym bardziej za niezostawianiem psów luzem na podwórkach przy otwartych bramach!

Link to comment
Share on other sites

Spike, masz rację - psy niebezpieczne rzeczywiście są w mniejszości, ale jak to zwykle bywa pojedyncze egzemplarze psują opinię całego stada. Traktowanie psa oczywiście powinno zależeć od wielkości i zachowania danego psa, od miejsca i okoliczności. Czego bym chciała? Chciałabym, przede wszystkim tego, żeby zmieniło się podejście naszego społeczeństwa do psów. Nie raz spotkałam się z sytuacją, gdzie na psa tupano, gdzie ktoś miał do mnie pretensje, że wsiadam z psem do windy, do pociągu. Widziałam jak jakiś idiota tupał i próbował straszyć psa, który szedł sobie spokojnie i miał na niego wywalone. I właśnie o takie sytuacje mi chodziło gdy pisałam o tym, że pies może nie wytrzymać presji. Widziałam jak pies był spokojny, ale jego właściciel wdał się w kłótnię z przechodniem, któremu coś nie pasowało i pies ze spokojnego nagle zawisł na smyczy, gdy jego właściciel podniósł głos (wiem - błąd właściciela i można było tego uniknąć). Nasze społeczeństwo potrafi być niestety agresywne. A cała wina i tak spadnie na nas. I tak nie powinno być. Znam sytuację, gdzie mały piesek bez smyczy zaatakował większego psa, gryzł go po łapach, aż w końcu duży się wkurzył i chapnął go wpół i odrzucił. Doszło do niewielkich obrażeń u małego (drobne skaleczenia, naprawdę nic groźnego). Policja (bo zrobiła się taka awantura, że w końcu zajęła się tym policja a nie straż miejska) całą winą chciała obarczyć dużego. Sytuację naprostowali świadkowie, którzy po prostu zakrzyczeli policję, dzięki czemu mandatu właścicielka nie dostała. Dużo łatwiej jest mieć pretensje do kogoś uczciwego, o kim wiadomo, że nie będzie agresywny. Dlatego straż miejska nigdy nie podejdzie do grupki agresywnej młodzieży z piwem, ale chętnie będzie ganiać za staruszkami i ich dreptaczami. I to jest wyjątkowe świństwo. Naotmiast jeśli chodzi o smycz, to chciałabym, żeby mijając plac zabaw, albo market, czy przechodząc przez ruchliwe przejście dla pieszych, albo idąc obok ruchliwej ulicy, na ryneczku z pietruszką właściciel zapiął jednak psa na smycz. Za to właśnie na takich mało uczęszczanych polach możemy dać naszym psom trochę swobody. I to jest do tego miejsce, a nie dwa metry od huśtawki. Miejsca, gdzie co chwilę mija się ludzi, wolę pozostawić na spokojny chód z psem w niewielkiej odległości ode mnie albo ćwiczenie w dużym rozproszeniu. W takich warunkach i tak pies musi być blisko nas.

Harley, skądś to znam. Jakiś czas temu mój pies nie był taki spokojny na spacerach jak teraz. I mi też zdarzyło się, że właściciel psa luzem, który doskoczył do mojej, zadowolony liczył, że może jak większy pies, to wreszcie agresor dostanie jakąś nauczkę.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Tak piszecie o tej wiekszosci... wiekszosci to spokojny pies idacy luzem naprawde nie przeszkadza. Po prostu go olewaja, tak samo jak ten pies olewa ich, wiec argument o "dostosowaniu sie do wiekszosci" mozna zachowac dla siebie, ze tak delikatnie to ujme.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

 

 

wiekszosci to spokojny pies idacy luzem naprawde nie przeszkadza.

 

prawda. najbardziej zdaje się przeszkadza niektórym użytkownikom forum. :)

 

 

 

 

Chciałabym, przede wszystkim tego, żeby zmieniło się podejście naszego społeczeństwa do psów.

 

przecież nie o tym rozmawiamy. chodzi mi o rozwiazania prawne.

 

 

 

 

jak podchodzi wkurzony właściciel, tym bardziej mężczyzna, jeszcze bardziej chce uciekać, a potem jeszcze widzimy sceny typu bicie i kopanie psa-o zgrozo. Teraz wystarczy że podbiega pies, nawet przyjaźnie nastawiony, nieraz nawet szczekanie, a ja już widzę że pies zaczyna się bać.

 

 

 

 Na co kobieta: "Niech pani spuszcza, jak mu który przetrzepie tyłek to się nauczy nie zaczepiać". I jeszcze do mojej suki "Dobrze, dobrze, broń się".

 

powyższe przypadki i bardzo wiele podobnych świadczą o jednym - ludzie często chcą ale nie potrafią. w polsce gloryfikowana jest przemoc, kara. czy to w wypadku dzieci czy psów. generalnie dominujące jest przekonanie że "twarda ręka" to najlepszy sposób na wychowanie a jak nie ma kar, nie ma krzyków albo nawet bicia to mamy do czynienia z "rozpieszczaniem" czy "wychowaniem bezstresowym" które nie działa.

tyle że trudno jest przekonać za strach działa znaczenie gorzej. mi udało się do tego przekonać jednego mojego kolegę i on już prawie na swoje psy nie krzyczy. co "dziwne" one są o wiele bardziej posłuszne, mniej agresywne i nerwowe.

ale ja uważam że to jest rola ludzi takich jak ja żeby przekonać innych do tego sposobu.

wczoraj miałem taką "przygodę". szedłem sobie z psem, gdzieś tam z boku szedł jakiś inny a tu nagle rozlega się ujadanie jakiegoś malucha i ten maluch biegnie najpierw do tamtego, obszczekał go, a potem do mojego z kolejną porcją ujadania. oczywiście mogłem zareagować w stylu "bo jak spuszczę mojego to..." (chociaż był spuszczony :)) ale jaki by to miało sens? właścicielka tego malucha już i tak była zdenerwowana że on jej w ogóle nie słucha i musi go gonić. tymczasem okazało się że ten maluch to był młodziutki piesek, strasznie pobudzony, jak dobiegł do mojego a mój zamiast mu sie odszczekiwać to spokojnie stanął żeby go obwąchać to tamten od razu położył się na plecach, ja podszedłem, pogłaskałem drania po mordce, cieszył się jak nie wiem co. babka przyszła i tak dosyć nerwowo zapieła go na smycz i poszła. zdążyłem tylko jej powiedzieć żeby się nie denerwowała i że pieska trzeba łagodnie uspokoić.

 

i ja uważam że to jest rola ludzi którzy rozumieją jak należy traktować zwierzęta. mogłem oczywiście zrobić tej babce awanturę że "jak się psa nie umie wychować to trzeba go na smyczy trzymać" ale jaki by tego był efekt? ano taki że babka by sie wkurzyła, nawrzeszczała by na pieska i sytuacja by się coraz bardziej pogarszała.

 

i trochę się wam dziwię bo piszecie często że chcecie "zmiany mentalności", "zmiany podejścia, sposobu myślenia, postępowania" a jaki jest wasz udział w tej zmianie? awanturę zrobić komuś kto opiekuje się często tym psem jak umie i chciałby żeby pies go słuchał ale nie wie jak to zrobić? żyje w przeświadczeniu że szczeniak, który do niego nie przychodzi chociaż przecież "wie że go wołam" i "wszystko rozumie" to po prostu "robi mu na złość" i trzeba tej słynnej "twardej ręki" żeby się "podporządkował". no i zaczynają się wrzaski już na kilkumiesięcznego pieska. nie ma porozumienia, kontaktu psa z przewodnikiem więc sytuacja się coraz bardziej pogarsza. pies się staje dorosły, coraz bardziej nerwowy, widzi zagrożenie wszędzie bo jego właściciel w ten sposób reaguje nie rozumiejąc motywacji psa no to ujada na wszystko.

 

i trochę smutna jest sytuacja że ludzie na psim forum oczekując "zmiany mentalności" jedyne co potrafią to zrobić awanturę takiemu człowiekowi, zasypać go pretensjami, zamiast spróbować przynajmniej rozładować sytuację w jakiś polubowny sposób. a przecież większość takich szczekaczy to po prostu nerwusy, zestresowane psy których właściciele nie rozumieją psiego postępowania, nie widzą sygnałów jakie pies wysyła i nie wiedzą jak w danej sytuacji reagować ale są spętani przekonaniami o wyższości "twardej ręki" nad wszelkimi innym sposobami wychowania a już szczególnie wychowania psa. nie rozumieją że psychika psa to się na dobrą sprawę od ludzkiej różni niewiele, ze nadmierny stres, strach robi w niej olbrzymie spustoszenie, że na nieposłusznego psa na ogół o wiele skuteczniejszym sposobem od ryku, kary i kolczatki jest nagroda, zabawa i pogłaskanie. a jak się jeszcze do tego dołoży pretensje od osoby do której pies podbiegł to już w ogóle piesek ma przefikane.

 

ja robiłem to już wielokrotnie, wielokrotnie dawałem obcemu psu smakołyki gdy zachowywał się nieodpowiednio i nigdy żadnych przykrych konsekwencji to nie miało. natomiast nawet gdyby ktoś miał pretensje że daje jedzenie jego psu to zawsze mam gotową odpowiedź że skoro on się nim zająć nie potrafi to ktoś musi, że nie dopuszczę do tego żeby mój pies byl atakowany bo on sobie "nie życzy" żeby mu dawać jedzenie. ale słowo wam daje że:

po pierwsze, nigdy to nie miało miejsca.

po drugie, na ogół wystarczy takiego nerwusa pogłaskać i powiedzieć do niego parę słów przyjaznym tonem i nie trzeba wcale szarpać swojego psa i "rozdzielać" psów zanim w ogóle dojdzie do kontaktu.

 

pociesza mnie natomiast fakt, że coraz więcej jest ludzi dobrze traktujących swoje psy (tak mi się przynajmniej wydaje). że tych wszystkich co to uważaja że zabawa z psem to dla nich jakaś ujma i "psa nie wolno przekupować" smakołykami i nagrodami natomiast oczywiście "pies ma słuchać" (chyba jakoś sam z siebie) jest coraz mniej.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Spike1975, zgadzam się z Tobą, ja niestety nic nie powiedziałam do tych właścicieli, karających swoje psy, gdyż tak byłam zaaferowana stresem własnego. Gdybym mój psiak nie wykazywał takiego lęku do nagle podbiegających psów, pewnie inaczej bym do tego podchodziła.

Link to comment
Share on other sites

Zmiana mentalności nie jest taka prosta. Część ludzi sama nawet potrafi zapytać jak pan/pani to robi, że pies jest taki grzeczny. A część uważa że to nie nasza sprawa bo to jego pies. Fakt, zdarzyło mi się kilka razy zrobić awanturę, na swoje usprawiedliwienie mogę tylko powiedzieć, że nie umiem patrzeć ze spokojem jak ktoś twardą ręką przyleje psu, aż ten przywiera do ziemii, bo nie przybiegł na zawołanie. Jak dla mnie najlepszy skutek odniosłoby wprowadzenie zajęć dla dzieci i młodzieży. Może nie mam w tym racji, ale jeśli dzieciom wpoi się pewne rzeczy to będą one owocowały w przyszłości większą świadomością. Zmian nie da się wprowadzić z roku na rok, to raczej perspektywa 10-20 lat. I zdję sobie sprawę, że są to póki co marzenia. Spike, zastanawiam się czy mamy prawo wtrącać się w wychowanie cudzych psów. Na ile jest to pomoc a na ile wtykanie nosa w nie swoje sprawy. Wielu ludzi sobie nie życzy, wielu wysłucha i nic sobie z tego nie zrobi, ale też część chętnie wysłucha i wyciągnie coś dla siebie. Ciężko to wyczuć.
Z tą większością, to mnie zastanawia jak to w takim razie jest, że przepisów ta przyjazna większość jeszcze nie zmieniła?
Konkretne przepisy prawne mogłyby być sformułowane na zasadzie: w promieniu iluś metrów od np. placu zabaw obowiązuje prowadzanie psa na smyczy. Konkretne wytyczne, żeby nie było miejsca na spór czy tu już można czy jeszcze nie. Jeśli chodzi o karanie. Psy uciążliwe powinny być kierowane na zajęcia. I chociaż wiem, że to drogie i staruszka też będzie musiała z czegoś zrezygnować to jednak uchroni ją to przed kolejnymi nieprzyjemnościami. Psu też wyjdzie na dobre i całej okolicy. Nieszkodliwe dreptacze powinno się za to zostawić w spokoju. W razie obrażeń z pogryzienia to już zupełnie co innego, tu kary powinny być z całą stanowczością. No ale to tylko takie moje pomysły.

Link to comment
Share on other sites

Spike1975, być może Twoj pies nie był na serio atakowany. Nie stać mnie było na życzliwe pouczenie w sytuacji gdy czyjś pies z rykiem leciał przez jezdnię do mojego zwierzaka idącego po drugiej stronie ulicy na smyczy. Na szczęście dla nas atakujący pies zderzył się z samochodem - kierowca jadący prawidłowo nie miał szans zahamować, pies z rozpędu uderzył w bok auta tak, że odrzuciło go z powrotem do krawężnika. Przeżył; od tej pory nareszcie chodzi na osiedlu na smyczy, ale miota się do wszystkich psow nadal. Nie stać mnie na uprzejmość, gdy bezkutecznie proszę o odwołanie labradora, który dobiega bez cienia agresji i chce się tylko zabawowo tłamsić przed blokiem, kiedy moje o pół mniejsze zwierzę jest po operacji i ma na sobie widoczny z daleka opatrunek.

Moim zdaniem, jeśli prowadzę psa na smyczy, to dla właścicieli wszystkich innych zwierzaków powinien to być sygnał, że nie życzę sobie bliższych kontaktów. A dlaczego, to już tylko moja sprawa.

  • Upvote 3
Link to comment
Share on other sites

W jakiejś tam odleglości, w sensie widzisz przed sobą plac to psa zapinasz mniejwięcej ileś tam wcześniej. Z reguły wiadomo gdzie w naszej okolicy znajdują się place zabaw, markety, szkoły czy przedszkola. Owszem, w obcej okolicy może się zdarzyć, że wychodząc zza rogu natkniemy się na takie miejsce. Lepsze to jednak niż miejsce publiczne, które okazuje się być właściwie całym terenem zabudowanym poza prywatnymi posesjami bądź wybiegiem. Konkretną odległość można też zastąpić określeniem w pobliżu, a potem kłócić się ze strażą czy miejsce, w którym stoimy to już pobliże czy jeszcze nie. Nie chodzi mi o centymetry, niech to będzie np. około 20 metrów (albo inna stosowna do miejsca odległość). W przepisach używa się konkretnych odległości i uważam, że to rozsądne, bo nie pozostawia wątpliwości.

Link to comment
Share on other sites

 

 

 to dla właścicieli wszystkich innych zwierzaków powinien to być sygnał, że nie życzę sobie bliższych kontaktów. A dlaczego, to już tylko moja sprawa.

 

to się ogłaszaj przez pobliski radiowęzeł że jaśnie pani na spacer z psem wychodzi i "sobie nie życzy bliższych kontaków" a dlaczego to hołocie tłumaczyć nie musi. sorry ale tego rodzaju arogancja zawsze mnie śmieszyła i śmieszyć będzie.

 

 

 

 Konkretne wytyczne, żeby nie było miejsca na spór czy tu już można czy jeszcze nie.

 

no ba. powinna być też specjalna ustawa regulująca długość spodni i kolor majtek. wtedy to już będzie pełnia szczęścia.

 

 

 

 

zapinasz mniejwięcej ileś tam wcześniej.

 

 

albo "mniej więcej" albo "konkretne wytyczne. jeżeli to będzie 20 metrów to 21 już można a za 19 mandat wiec nie ma tu mowy o "mniej więcej".

 

 

 

Konkretną odległość można też zastąpić określeniem w pobliżu, a potem kłócić się ze strażą czy miejsce, w którym stoimy to już pobliże czy jeszcze nie. 

 

albo można też uznać że opiekun odpowiada za zachowanie zwierzęcia i jeżeli zwierzę jest spokojne to może przechodzić tuż obok bawiących się dzieci a jak jest agresywne to i kaganiec i smycz mogą się okazać niewystarczające i pozostaje dobry szkoleniowiec albo zabicie, bo i tak czasem trzeba.

np mojego psa wczoraj gonił z wyciągniętymi łapkami chłopczyk może z 2-3 lata i chciał się bawić. a za nim biegła jakaś babcia i krzyczała "zostaw pieska, zostaw pieska". ja do takich zabaw nie zachęcam choć może bym i chciał ale zdaję sobie sprawę że nie każdy pies jest taki spokojny jak mój i nie ma co dzieciaków uczyć takich akcji. ale starsze dzieci, takie które pytają czy można pogłaskać psa to wielokrotnie się z nim bawiły. więc niby dlaczego mam go trzymać na smyczy przechodząc obok placu zabaw? szczególnie że smycz przy dzieciakach to jest takie sobie rozwiązanie bo jak jest pies płochliwy a nie będzie mógł uciec przed biegnącym dzieckiem to może być gorsze lekarstwo od choroby.

Link to comment
Share on other sites

Ja myślę, że można sobie tego nie życzyc i nie trzeba tłumaczyć. Ja też wolałabym mieć możliwość kontroli nad psem, zanim pozwolę na przywitanie, zresztą wolałabym żeby nie podbiegał obcy pies, do tego obszczekiwacz, tym bardziej jeśli mój jest na smyczy.

Link to comment
Share on other sites

no to sobie "nie życz" i licz na to że wszyscy wokół będą myśleli tylko o tym żeby spełniać twoje "życzenia". moim zdaniem to jest naprawdę spora bezczelność. egzystujemy w przestrzeni publicznej i jesteśmy w tej przestrzeni skazani na kontakty z innymi ludźmi a także w wypadku psów - z innymi psami. jeżeli masz jakiś specjalny powód to możesz poprosić żeby się ktoś odsunął ale "ja sobie nie życzę żeby pan do mnie podchodził" to po prostu śmieszne jest. a skoro nie można "nie życzyć sobie" tego w przypadku człowieka to jak można sobie "nie życzyć" w przypadku dwóch psów?

 

więc skoro masz takie arystokratyczne "życzenia" to je sobie realizuj na własnej posiadłości. tyle że zdaje się mamy tu do czynienia z arystokratami którym bóg majątków zapomniał dać.

 

kiedyś taką arystokratkę z bożej łaski spotkałem. wracając ze spaceru wlazłem trochę bezmyślnie na rynek. i idę sobie przez ten rynek z psem, ludzi sporo i sam bylem zly ze tak glupio wlazlem. no ale nikt nic nie mówi dopiero jakaś paniusia tonem obrażonego majestatu do mnie że "chyba nie chodzi się z psem w takich miejscach". no to jej odpowiedziałem żeby mi adres podała to następnym razem wpadnę do niej zapytać gdzie mi pozwoli z psem chodzić a gdzie nie.

 

ja mogę się porozumieć z każdym, ostatnio lazłem sobie gdzies nową drogą i przechodziłem obok miejsca gdzie dokarmiali koty. bestia oczywiście obwąchała to wszystko bardzo dokładnie a z okna jakaś babcia woła czy mógłbym tędy z psem nie chodzić bo oni tu bezdomne koty dokarmiają. no i spoko, nie będę chodził. to akurat z tyłu jakichś sklepów więc żadna atrakcja. ale co innego jest poprosić kogoś o takie coś a co innego "nie życzyć sobie".

Link to comment
Share on other sites

Tu nie chodzi o arystokratyczne życzenia, mi nie przeszkadzają ułożone psy biegające bez smyczy, jeśli właściciel ma do swojego psa zaufanie, ale szczekacze, które biegną gdzie chcą, nie zważają na odwołania właściciela i dobiegają znienacka do mojego psa, który naprawdę reaguje na to lękiem- więc to nie moja fanaberia, takie powinny być na smyczy. Właściciele powinni być bardziej odpowiedzialni za swoje psy, a często spotykam się z opinią - ale bez smyczy wygodniej, a na smyczy się ciągnie.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...