Jump to content
Dogomania

Pies w miejscu publicznym


sensej.pln

Recommended Posts

Mało jest, bardzo mało.
Ale, no nie ma przymusu trzymania psów w domu. Może chciałabym mieć konia w ogródku, ale miasto nie bardzo się do tego nadaje. I nie mam konia. Jeżeli ktoś mieszka w miejscu totalnie nieprzystosowanym do trzymania psa, to chyba dla własnego i zwierzaka dobra powinien zrezygnować. Albo się przeprowadzić. ( oczywiście tu jest wyjątek dla Isabelli, bo nikt jej nie powie co jest dobre dla niej, a jej dobro jest ponad wszystkim, taka nadrzędna wartość, ona będzie w domu trzymać co chce: psy, krokodyla, antylopę gnu i pawiana)
Np na wyspach arktycznych jest zakaz trzymania kotów. I jeżeli ktoś nie wyobraża sobie życia bez kota musi się przeprowadzić.

Mam doświadczenie mieszkania w Centrum Łodzi ale i na osiedlu. Różnica kolosalna. Nigdy nie byłem zwolennikiem szarych ojszczanych kamienic i centrów miast, jednak nie zawsze mamy wybór-takie życie. Myślę, że temat i złość na ludzie nie przestrzegających tych jakże wydawało by się prostych regół współżycia i czystości i porządku zmobilizowała mnie do tego by ten temat rozpocząć. Wiem jak żyją Anglicy i jakie proste zasady sami sobie wprowadzili w życie i ubolewam nad tym, że w Polsce niema tak

 

Mało jest, bardzo mało.
Ale, no nie ma przymusu trzymania psów w domu. Może chciałabym mieć konia w ogródku, ale miasto nie bardzo się do tego nadaje. I nie mam konia. Jeżeli ktoś mieszka w miejscu totalnie nieprzystosowanym do trzymania psa, to chyba dla własnego i zwierzaka dobra powinien zrezygnować. Albo się przeprowadzić. ( oczywiście tu jest wyjątek dla Isabelli, bo nikt jej nie powie co jest dobre dla niej, a jej dobro jest ponad wszystkim, taka nadrzędna wartość, ona będzie w domu trzymać co chce: psy, krokodyla, antylopę gnu i pawiana)
Np na wyspach arktycznych jest zakaz trzymania kotów. I jeżeli ktoś nie wyobraża sobie życia bez kota musi się przeprowadzić.

dokładnie tak

am, że w Polsce tego nie ma. Wiem

Link to comment
Share on other sites

a ja specjalnie jeżdżę do lasu żeby pies mógł się wybiegać i często spotykam innych ludzi s dużymi psami które są spuszczone w lesie. Tylko raz nas haski zaatakował ale na całe szczęście nic się nie stało pies został szybko przywołany przez właściciela. Gdy widzę kogoś na swojej drodze nawet w lesie biorę psa na smycz.

Codziennie zabieram psa gdy odprowadzam dziecko do szkoły mijają nas dwie dziewczynki które matka zagarnia prawie na ulice jak widzą ze idę z psem na smyczy chodnikiem widzę przerażenie w oczach dzieci. A matka zamiast wytłumaczyć ze pies trzymany przez panią nie zrobi im krzywdy to jeszcze nakręca ich strach( szczególnie ze to mały pies a nie jakaś groźna bestia i dzieci zwykle rozczulają się na jego widok a nie uciekają). Co wyrośnie z takich dzieci? Strach przed chomikiem ?

Link to comment
Share on other sites

Chęć wychowywania innych jest, jak widać, przemożna.

 

Nie masz pojęcia, jakie ta kobieta miała kiedyś doświadczenia z psami. Co powoduje, że zachowuje się tak, a nie inaczej.

 

O ile wiem, nie ma (jeszcze?) przepisu, że wszyscy mają obowiązek lubić psy i rozczulać się na ich widok - a najwyraźniej wielu właścicieli bardzo by sobie czegoś takiego życzyło.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Nie wiem jaki to ma mieć związek z chomikiem? Chyba że Twój pies ma budowę chomika.

Wyrosną ludzie, którzy wiedzą że na psy trzeba uważać bo nigdy nic nie wiadomo.... I dobrze. 

Może nie wzbudzasz zaufania jako właściciel psa....to że trzymasz psa na smyczy nikomu nie gwarantuje bezpieczeństwa. Zawsze może się wyrwać, możesz sie zagapić itd.

Takie zachowanie nie biorą się znikąd. Pewnie matka ma jakieś doświadczenia przykre.

Już nie wspomnę że matki w stosunku do dzieci często stosują zaostrzone normy bezpieczeństwa. Wynika to z instynktów i już.

Link to comment
Share on other sites

Dość prostym sposobem na niwelowanie obaw przed psem jest demonstrowanie jakichkolwiek psich umiejętności - ten sam pies, prowadzony na smyczy i niosący w pysku koszyczek z jabłkiem czy kilkoma cukierkami wydaje się mniej groźny niż idący spokojnie przy nodze.

Link to comment
Share on other sites

Jeżeli często spotykasz kobietę i boli cię jej reakcja i reakcja dzieci to zajmij się jej odwrażliwianiem. Zatrzymaj się, posadź psa przy nodze. Powiedz dzień dobry, uśmiechnij się. Przeniesiesz uwage z psa na ciebie. Skojarz widok psa z czymś miłym. Warunkowanie działa też na ludzi :) o ile faktycznie twój pies jest spokojny i obojętny na ludzi nie powinno to być trudne . Wystarczy, że się uspokoją mijając ciebie, nie muszą przecież pokachać twojego psa.
Ps. Niektórzy boją się owadów, inni pajęczaków, są tacy co boją wysokości, przestrzeni itd. To są lęki z dawnych czasów, ale przetrwały w ludzkich reakcjach. Że są absurdalne, wie ten kto się nie boi. Strach często wymyka się logice.

Link to comment
Share on other sites

Nie chodzi i o to ze muszą lubić psa, bo rozumiem ze nie każdy lubi zwierzęta ale spychać dzieci na ulice gdzie jeżdżą tiry co chwile bo idzie pies to moim zdaniem lekka przesada. Na pewno pies na smyczy jest bezpieczniejszy niż psy biegające luzem których jest pełno u mnie na wiosce.

Moim zdaniem powinno się wytłumaczyć dziecku żeby nie zwracać uwagi na psa a nie przed nim uciekać.

Link to comment
Share on other sites

Tylko, że Ty nie wiesz, co siedzi w jej głowie. Ludzie, którzy mają fobię, nie myślą logicznie w chwili, gdy spotykają się ze źródłem paniki. Miałam swego czasu pod opieką dziewczynkę, którą kiedyś zaatakował owczarek niemiecki, zresztą był wówczas przy policjancie... I zawsze, jak widziała psa, nawet małęgo pimpusia o wadze 2kg, za bramą, dominowała nad nią panika, zaczynała mi uciekać, jak goniona ofiara. Gorzej, jak ów pimpuś był poza bramą, wtedy potrafiła wyskoczyć wprost pod pędzące auto. Dziewczynka miała 14lat, doskonale wiedziała, że trzeba stanąć i w teorii wiedziała, jak się zachowac, ale w kontakcie ze źródłem lęku (psem), przestawała racjonalnie myśleć... Potem trafiła na leczenie i dopiero po pewnym czasie odważyła się pójść ze mną na spacer i z daleka obserwowała psa. Mimo, że od zawsze oglądała nas przez okno i chciała się zapoznać z moim psem, to jednak dopiero po pewnym czasie pracy terapeuty potrafiła opanować swój strach.  Teraz jest w stanie pogłaskać mojego psa. Innych nadal się boi, ale już nie ucieka ślepo przed siebie...

Piszę to dlatego, że Ty wcale nie wiesz dlaczego ta pani się tak zachowuje - może ma złe doświadczenia z psami i wywołują u niej paniczny lęk. Przy fobii człowiek nie myśli racjonalnie i to, że spycha dzieci na ulicę może jedynie potwierdzać to, że ma z psami pewien problem. I próby przekonywania kogoś, że "pies jest niegroźny" niewiele zdadzą, trzeba uszanować to, że ktoś się boi i może nie chcieć się zapoznać z naszym psem.

Inną kwestią jest straszenie psami, że wszystkie sa złe itd... ale tutaj u mnie rozwiązanie jest jedno skuteczne: zawsze protestuję i pokazujemy z psem kilka sztuczek. Nie naciskamy, by dziecko pogłaskało psa (który zresztą mocno tego nie kocha), ale z odległości pokazujemy, co umiemy. ;)
 

Link to comment
Share on other sites

 Na pewno pies na smyczy jest bezpieczniejszy niż psy biegające luzem których jest pełno u mnie na wiosce.

 

Wiejska logika trzymania psa tak nie działa. Mieszkam w małym miasteczku z wiejską mentalnością - psy biegają po podwórkach, na łańcuchu lub same się wyprowadzają na spacery. W oczach tutejszych ludzi skoro pies idzie na smyczy to musi być jakiś powód. A skoro pies nie jest z tych mini-ozdobnych(czyli cennych, bo ktoś za niego "pińcet złotych panie dał") to znaczy, że idzie na smyczy bo jest z nim problem. Czyli agresywny. Bo jakby nie był agresywny to by sobie mógł luzem latać. Już mi kiedyś obca kobieta na ulicy wyrzucała, że czemu nie dam swojej suce polatać po mieście i czemu ją trzymam na smyczy jak w więzieniu. Taka logika.

Link to comment
Share on other sites

ej bez jaj.

 

ja jestem serio kulturalnym psiarzem.

moje psy sa wychowywane na dobrych obywateli i jestem bardzo wierna tej idei.

wszyscy sasiedzi je lubia, dzieci sasiadow przylaza je glaskac itd.

naprawdę i ja i moje psy przestrzegamy wszystkich stosownych norm spolecznych.

 

i w zwiazku z tym nie zamierzam przepraszac, ze zyje, z tego powodu,

moje psy nikogo nie zaczepiaja, wiec i ja nie zycze sobie, aby ktos je zaczepial.

i nie bede im kazala nosic "koszyczkow z cukierkami", zeby wygladaly przyjazniej.

gdy ide z psem chodnikiem, to obowiazuja mnie zasady kultury i ich przestrzegam. jedak jesli ktos boi sie przejsc kolo mojego psa tak, ze go paralizuje, to nie jest moj problem. moj pies nie dostanie skrzydel i nie przefrunie.

Link to comment
Share on other sites

No i dobrze robisz. Ale jak widzisz że ktoś się boi / dziwnie zachowuje, to nie wściekasz się że unika bliskiego kontaktu z psami.  Pewnie to olewasz.

W końcu to ta kobieta schodzi z drogi więc nie widzę powodu żeby jej coś wytykać.

Ja mam na osiedlu faceta który nagle stał się posiadaczem dwóch dorosłych Onków. Widzę z daleka, że prowadzi je na krótkich smyczach, stara się je uczyć czegoś. Maszerują dzielnie wąskim chodnikiem. Facet jest w trybie nauczania itd. Ja wtedy też schodzę z drogi, ciągnę na bok dzieciaka. Przepuszczam ich i nie chcę się przeciskać żeby nie rozpraszać psów itd. Pewnie na pierwszy rzut oka może się wydawać że przed nimi "uciekam" ale ja tylko uważam że mi jest wygodniej zrobić im miejsce niż odwrotnie. Tak samo złażę na bok jak idzie babka z podwójnym wózkiem itd.

Link to comment
Share on other sites

W oczach ludzi skoro pies idzie na smyczy to musi być jakiś powód. Skoro pies idzie na smyczy to jest z nim problem. Czyli agresywny. Bo jakby nie był agresywny to by sobie mógł luzem latać. Już mi kiedyś obca kobieta na ulicy wyrzucała, że czemu nie dam swojej suce polatać po mieście i czemu ją trzymam na smyczy jak w więzieniu. Taka logika.

Ja mam takie samo podejście jak ta kobieta. Według mnie grzeczne psy powinny się bawić i przebywać w swoim towarzystwie. Poznawać nowych znajomych. 

Link to comment
Share on other sites

To jest jedna z tych mamuś która nie pozwala się dziecku wybrudzić. Przelewa swoje złe emocje na dziecko i potem wyrośnie kolejne pokolenie fobików. 
Są różne ośrodki które specjalizują się w leczeniu kynofobii.

Towarzyszu -nomen omen-Wiesławie Garnizowski
Stawiam wniosek o obowiązkowym leczeniu strachu przed psami w tych "różnych ośrodkach" coby Towarzysz nie musiał na swej drodze spotykać takich psycholi i sam w ramach terapii szczuć ich swoim pieskiem.
Link to comment
Share on other sites

Są miejsca gdzie psa spuszczać wolno i są takie gdzie jest to zakazane.

 

W niektórych miastach nie wolno psów spuszczać ze smyczy pod żadnym pozorem w żadnym miejscu publicznym :/

Są takie gdzie w parkach jest to dozwolone, o ile pies jest w kagańcu i pod kontrolą właściciela.

Są też specjalne wybiegi dla psów w niektórych miastach (aczkolwiek jest ich za mało niestety).

 

Kwestia własnego ogrodu jest oczywista. 

 

W lasach państwowych psów spuszczać nie wolno i już.

 

Nie wiem dlaczego miałabym się obrażać na ludzi, którzy psów się boją?

O ile na mnie nie krzyczą i nie próbują mi otruć psa podrzucając trutki na ogród, to nie mam nic przeciwko nim.

 

Chodzę z psem na smyczy, a jeśli widzę, że ktoś się boi, to ustawiam psa tak, żebym była pomiędzy nim, a tą osobą gdy się mijamy na ulicy.

Zwykle nie ma żadnych problemów.

Trzeba się nawzajem szanować, miasto jest wspólnym miejscem zamieszkania dla bardzo różnych ludzi.

 

Szczególnie po ostatnich doniesieniach prasowych o zaatakowanej przez sforę matce spod Bydgoszczy, ludzie, którzy boją się psów mogą reagować na psiarzy na spacerach histerycznie.

Czy to jest powód żeby się na nich obrażać lub się z nich śmiać?

Link to comment
Share on other sites

Media bardzo chętnie nagłaśniają horrory z udziałem psów - właśnie dlatego po takich doniesieniach daję mojemu psu do niesienia koszyczek z zabawką lub jabłkiem i przechodzimy (pies na smyczy oczywiście) ulicami czy alejkami spacerowymi. Po to, by przypadkowo spotykani ludzie uśmiechali się na widok psa. Żeby choć niektórym spacerowiczom został w pamięci inny obraz zwierzęcia niż tylko szczerzącego zęby w tabloidach.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

 Na miejscu takiego psa który nawet w lesie nie może sobie luzem pochodzić i poznawać nowych przyjaciół wolałbym skończyć ten marny żywot. Psy które regularnie się spotykają już na pół godziny przed wyjściem wiedzą że ta godzina się zbliża. Nie wszystkie muszą się bawić ale chcą być w tym towarzystwie.

Widać nie wszystkie psy maja szczęście. 

 Są ludzie bojący się ludzi. Oni pójdą na terapie bo wiedzą że tak nie da się funkcjonować. Dlaczego ludzie bojący się psów zamiast zrobić coś ze sobą mają tylko pretensje. 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...