Jump to content
Dogomania

wczoraj uspili moja sunie...


Pinkilo

Recommended Posts

Lejdi urodzila sie 15.07.2002 roku, mialam wtedy 4,5 roku. Sama zbierałam na nią pieniądze przez około rok. Wybor padl na czarnego sznaucerka miniaturowego - od razu stal sie moim i moich rodzicow oczkiem w glowie. Jak byla mlodsza ugryzl ja pies sasiadki, obeszlo sie bez wiekszych problemow dostala zastrzyk i wszystko bylo wporzadku jednak od tamtego czasu bala sie psow choc mimo to zaczepiala je ale pozniej uciekala ile sil w nogach. Lajdusia byla strasznie wesolym psem uwielbiala sie bawic biegac za ptakami za zabawkami, byla straszna pieszczotka. Nigdy nie mogla miec dzieci mimo staran. Z czasem zaczely pojawiac sie u niej na brzuszku guzy """nie grozne""" tak twierdzil weterynarz - mimo to zyla dalej. Rok temu zaczal pojawiac sie u niej okropny zapach z buzki, leciala jej ropa i nie mogla gryzc. Usuwalismy jej zeby byla faszerowana antybiotykami caaly czas jednak nadal byla zywym psem. Miesiac temu zaczela ciezko oddychac jej brzuszek podnosil sie i opadal w kolko bez przerwy w szybkim tepie. Dostala leki na serce miala brax rutinoscorbin jednak nic sie nie poprawialo, nie pila dawalismy jej kostki lodu do lizanja albo wychodzila i jadla snieg. Tydzien temu zaczela glupiec. Ciagle stala przy drzwiach i chciala wychodzic na dwor, w sylwestra czyli 5 dni temu fajerwerki tak ja wystraszyly ze pomimo tego ze nie mogla wbiegla po schodach na pietro i nie mogla zejsc. Od tegk czasu nie chciala sie polozyc. Stala bez przerwy 48 godzin az upadala prawdopobnie ze zmeczenia jednak nie bylo sily zeby ja polozyc. Przedwczoraj dostala zastrzyk przeciwbolowy jednak znowu nic caly czas stala upadala, zdziwilo mnie bardzo to ze tata pojechal na dzialke sam, bez niej ale pomyslalam ze nie chce jej zameczac. Wczoraj rano polozyl ja prawodopodobnie nie miala juz sily jednak co jakies 5/10 minut wstawala. Poszlam sie kapac i uslyszalam z dolu krzyk "idziemy z lejdi do lekarza" bylam juz prawie pewna ze ida ja uspic poniewaz wszystkim nam serce sie lamalo patrzac nanto jak sie meczy upada itp jednak mialam jakos nadzieje ze wroci z nimi do domu. Nie wracali ze 2 godziny a jak juz wrocili powiedzieli z placzem zw lejdi zdechla. Nie wiem czy tak bylo na prawde czy ja uspili, tata prawdopodobnie pojechal na dzialke zeby znalezc miejsce zeby ja zakopac, jednak to sa tylko moje przypuszczenia. Boje sie zapytac rodzicow o prawde mam tyle pytan do zadania ale brakuje mi odwagi.. Pierwszy raz w zyciu widzialam mojego tate placzacego cala rodzina jest na tabletkach ziolowych uspokajajacych bo nie moglismy sie uspokoic tym bardziej ze w calym moim 17 letnim zyciu nigdy nie umarl mi ktos bliski dlatego moze to jest dla mnie takie ciezkie.. Nie loge przestac plakac jak sobie z tym wszystkim poradzic? moze ktos mial podobna sytuacje? jestem juz bezsilna..

Link to comment
Share on other sites

saandi, takie jest życie ,że pieski umierają szybciej niż my .I całe szczęście, bo kto by brała kolejne psiunie czekające na swoje domki?

Większość z nas na tym forum przeżyła śmierć ukochanego psa, często nie jednego.

Z Twojego opisu wynika ,że sunia miała ciężką niewydolność serduszka i bardzo się męczyła, może nawet za długo.

Są różne metody na ukojenie bólu.Jedną z nich jest szybkie zaopiekowanie się pieskiem w potrzebie i danie mu miłości.Takich psów jest naprawdę dużo.I wzięcie kolejnego psa naprawdę nie jest zdradą Waszej suni.Ona po prostu zrobiła miejsce w Waszym domu dla innego pieska w potrzebie.

Pozdrawiam i życzę znalezienia kolejnej psiej miłości.

PS.całe szczęście ,że Lejdusia nie miała dzieci. Poczytaj ile jest nieszczęśliwych psów w Polsce. Nie ma potrzeby powoływania do życia kolejnych.Naprawdę można znaleźć dla siebie psa spośród już żyjących.

Link to comment
Share on other sites

Bardzo mi przykro z powodu Twojej suni, ale w życiu - sama zobaczysz- przyjdzie pożegnać niejednego jeszcze przyjaciela. To bardzo boli, ale wszyscy prze takie przeżycia przechodzimy i musimy przejść :(

Bardzo wzruszająca jest Twoja miłość do Lejdi, i życzę Ci, byś nigdy nie zatraciła jej z biegiem czasu.

Tu, na dogomanii w tym dziale możesz sie wygadać i wypłakać, to przynosi trochę ulgi. Ściskam, przytulam...

Link to comment
Share on other sites

Uspilam mojego najdozszego przyjaciela ponad miesiac temu - 13 lat byl ze mna, nie moge sobie wybaczyc..., moze zabraklo mi cierpliwosci, a moze odwagi aby patrzec na jego cierpienie. Nigdy sie juz nie dowiem co mu tak naprawde dolegalo i czy mogl wyjsc z choroby.

Rok temu wzielismy drugiego pieska, poniewaz Rokus robil sie stary, wiec chcielismy aby dzieci nie cierpialy zbytnio gdy ktoregos dnia odejdzie . I moze dlatego nie pokochalam go tak bardzo, nawet w wielu momentach mnie denerwowal..... bo odbieralam go jak zastepstwo, a przeciez nic go nie moze zastapic i nigdy. 

Az ktoregos dnia przyszedl ten okropny moment, w ktorym musialam sie pozegnac z moim Rokusiem. Bol niedoopisania, rozpacz i pustka.

Nikt z bliskich, ani ze znajomych nie rozumial mojego bolu po jego stracie.., nikt ..... poza.... no wlasnie.... poza tym pieskiem... ma tylko rok, ale juz dokladnie wiedzial, czego potrzebuje w tym momencie, kiedy plakalam, to on probowal mnie pocieszac, to on sie do mnie przytulal....to on byl blisko mnie teraz kiedy tego tak bardzo potrzebowalam... Psy sa niesamowite, maja ten szosty zmysl.... wiedza zawsze czego pragniemy w danym momencie. Otworzylam moje serducho dla niego....mimo, ze jeszcze placze za tamtym, zrozumialam jak bardzo zasluguje na milosc...Kochane psiaki......

Link to comment
Share on other sites

Uspilam mojego najdozszego przyjaciela ponad miesiac temu - 13 lat byl ze mna, nie moge sobie wybaczyc..., moze zabraklo mi cierpliwosci, a moze odwagi aby patrzec na jego cierpienie. Nigdy sie juz nie dowiem co mu tak naprawde dolegalo i czy mogl wyjsc z choroby.

Rok temu wzielismy drugiego pieska, poniewaz Rokus robil sie stary, wiec chcielismy aby dzieci nie cierpialy zbytnio gdy ktoregos dnia odejdzie . I moze dlatego nie pokochalam go tak bardzo, nawet w wielu momentach mnie denerwowal..... bo odbieralam go jak zastepstwo, a przeciez nic go nie moze zastapic i nigdy. 

Az ktoregos dnia przyszedl ten okropny moment, w ktorym musialam sie pozegnac z moim Rokusiem. Bol niedoopisania, rozpacz i pustka.

Nikt z bliskich, ani ze znajomych nie rozumial mojego bolu po jego stracie.., nikt ..... poza.... no wlasnie.... poza tym pieskiem... ma tylko rok, ale juz dokladnie wiedzial, czego potrzebuje w tym momencie, kiedy plakalam, to on probowal mnie pocieszac, to on sie do mnie przytulal....to on byl blisko mnie teraz kiedy tego tak bardzo potrzebowalam... Psy sa niesamowite, maja ten szosty zmysl.... wiedza zawsze czego pragniemy w danym momencie. Otworzylam moje serducho dla niego....mimo, ze jeszcze placze za tamtym, zrozumialam jak bardzo zasluguje na milosc...Kochane psiaki......

Link to comment
Share on other sites

ja tez mam wyrzuty sumienia i z jednej strony nie moge sobie wybaczyc tego, bo nie wiem czy ona tego chciala.. moze nadal chciala zyc z nami, a jak rodzicie wiezli ja do weterynarza to czula ze jedzie po smierc i ze juz jej nie chcemy.. bardzo duzo o tym mysle..

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Misiuniu to już 7 niedziela bez Ciebie a ja nadal mam wrażenie że nadal z nami jesteś za każdym razem gdy wracam do domu myślę, że zaraz mnie przywita Twoj piękny pyszczek. Nadal nie rozmawiamy o Tobie z rodzicami, dla nas to bardzo ciężki temat, ale tata często do Ciebie jeździ, tam, gdzie co tydzień jeździł z Tobą. Ja jeszcze nie mam odwagi tam pojechać, za bardzo bolesne wspomnienia NAS łączą z działką pysiaczku. Tacie jest bardzo ciężko, byłaś jego oczkiem w głowie. Tęsknie Lejdusiu, nie ma dnia żebym o Tobie nie myślała. Mam nadzieje, że tam Ci lepiej, patrzysz na nas i nas pilnujesz i co najważniejsze, nic Cię nie boli, możesz swobodnie biegać i cieszyć się tak jak to robiłaś zawsze. Brak mi Twojego szczekania za każdym razem gdy zadzwoni domofon, ta cisza i pustka w domu jest najgorsza.

 

15.07.2002-04.01.2015r

Link to comment
Share on other sites

oj nieeee na pewno nie teraz.. Lejdi byla straszna zazdrosnica wystarczylo ze ktos mnie dotknal a ta juz skakala i szczekala na ta osobe a jak glaskalam psa to szczekala na niego i strasznie zwracala na siebie uwage hehehe moja niunia kochana :) nie miala bym odwagi przygarnac teraz psa.. bylby za bardzo porownywany do niej..

Link to comment
Share on other sites

kolejna niedziela mineła bez Ciebie.. godzina 14 w niedziele kojarzy mi się z najgorszym.. poczynając od 14 są dwie godziny bólu i strasznych wspomnień ale z drugiej strony i ogromnej ulgi że już się nie męczysz, że te 13 lat które przeżyłaś były najlepsze, że dostałaś tyle ciepła i miłości ile potrzebowałaś a nawet jeszcze więcej.. ciężko tu pisać i nie uronić łzy, mimo upływającego czasu ból jest taki sam, nawet w minimalnym stopniu się nie zmniejszył.. Dzis taka ładna pogoda, wyglądałam tylko przez okno i patrzyłam w miejsce w ktorym zawsze siedziałaś i słoneczko cię grzało.. szkoda, że nie doczekałaś wiosny. Dzis tata chciał jechać na działkę, ale sam? co on tam ma misiu robić bez Ciebie?

Link to comment
Share on other sites

Serce pęka, jak się Ciebie czyta. Musisz się jakoś uporać z tą pustką w domu i dojrzeć do tego, by dać innemu psu równie wiele ciepła i miłości. Wiele osób tu na forum przeżywało podobne chwile. Mnie się wydawało, że już nigdy więcej żadnego psa. Wytrzymałam pól roku. W 2005 roku, po 14 latach odeszła od nas nasza Zuzia, jamniczka miniaturowa. Na początku lutego 2006 już był w domu i jest nadal Tosiek, pies w typie bardzo wielu ras, tak by każdy z domowników mógł znaleźć w nim coś dla siebie :). Pozdrawiam Cię serdecznie.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

dzisiaj mija 2 miesiac kiedy nie ma cie z nami, to chyba najdluzsze dwa miesiace w moim zyciu. Nie wiedzialam, ze tak ciężko jest zyc bez przyjaciela który był z tobą od dzieciństwa, bo od kąd sięgam pamięcią-jesteś Ty a teraz? pustka. Nie ma dnia żebym o Tobie nie myślała, często mi się śnisz, tylko dlaczego zawsze są to smutne sny? chciałabym żebyś pokazała że jesteś szczęśliwa, zdrowa i że tam, gdzie jesteś jest Ci dobrze i na nas czekasz, tak jak ciągle my czekamy aż ktoś podbiegnie radnosny do drzwi kiedy wchodzimy do domu albo aż ktoś podbiegnie do nas na dzwiek odwieranej lodowki, albo tak po prostu, żeby Cie troche pogłaskać. Z rodzicami nadal bez kontaktu, nie rozmawiam z nimi o Tobie chociaż ta ""niewiedza"" boli. Nadal nie wiem jak wyglądała Twoja śmierć, czy się bałaś? wiedziałaś co Cię czeka? poczułaś ulgę czy spojrzałaś na rodzicos Twoimi oczkami prosząc albyś z nami została, przecież nigdzie nie bedzie Ci tak dobrze..Nadal tez u Ciebie nie byłam, nie wiem nawet w krórym miejscu na Twojej ulubionej dzialce lezysz.. czemu to musi tak bolec lejdusiu, daj mi troche odwagi zebym mogla z nimi porozmawiac prosze bo ja juz tak nie mogę, ta niewiedza na prawdę boli tak samo jak pustka.. Zaczelam tez rozgladac sie za pieskiem, moze bym go przygarnela? wiem ze nie nawidzilas jak glaskalam jakiegos psa przy Tobie taka bylas zazdrosna i obrazona, ale potrzebuje kogos w tym domu, bez Ciebie to nie to samo.. Tylko jak porozmawiac o tym z rodzicami? daj mi troche siły bo wiem, ze z gory na mnie patrzysz i pewnie jest Ci ciezko zniesc moje lzy, gdybys tu byla. polozyla bys sie obok mnie i przytulona bys zasnela.. od razu byloby lepiej.
Tesknie mocno piesku!!!

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...