Jump to content
Dogomania

Maszeńka, sunia z ruchliwego skrzyżowania za TM :( Będziesz zawsze w naszych sercach [*]


elik

Recommended Posts

Kochana Elu nie mogłaś podjąć innej decyzji, tak trzeba było dla Maszy.

Masza odeszła godnie pośród ludzi dla których była ważna, dzięki Tobie Elu i Anecie.

Żegnaj kochana , dobra sunieczko , zawsze będę Cię pamiętać.

Maszeńka.....:(:(

Link to comment
Share on other sites

Elik, wiem jak Ci przykro, ale zrobiłaś dla Maszeńki to co było można, już dawno by jej nie było gdyby nie Ty i Anetka.

I nie takie byłyby jej ostatnie dni.

Trzymajcie się dziewczyny.

A Maszeńka już wolna od bólu, od starości, Biegaj psinko za TM

Link to comment
Share on other sites

Przychodzę z ciężkim sercem i bardzo smutną wiadomością. Maszeńka od trzech dni nie chciała jeść i nie wstawała.
Zastałam ją leżącą na swoim posłaniu i zupełnie nie reagowała na to co działo się wkoło niej. A działo się sporo, bo i psiaki szczekały i ja ją głaskałam... Maszeńka nawet nie otwierała oczu :( Przedwczoraj po zastrzyku ze sterydów było nieco lepiej - podnosiła główkę - ale tylko do wieczora. Od wczoraj rana leżała bez reakcji. Gdy ją głaskałam nie reagowała. Podczas poprzedniego spotkania wyraźnie reagowała - sztywniała.
Po konsultacji z lekarką, która opiekowała się Maszeńką podjęłam bardzo bolesną decyzję o skróceniu jej cierpienia.
Jak choć trochu ochłonę, napisze więcej.

Maszeńko, miałaś ciężkie życie, ale chociaż na jego końcu nikt Cie nie krzywdził, niczego Ci nie brakowało.
Dziękuję wszystkim, którzy pomogli Maszeńce.

Żegnaj Maszeńko. Biegaj szczęśliwa z naszymi psiakami, którzy wyprzedzili Cię w drodze na Tęczowy Most.

 

DOPIERO wczoraj zauwazylas, ze Maszenka w zlym stanie jest?!

DOPIERO uwierzylas?!

DOPIERO ?????????????????????????

I POZBAWILAS ją zycia, bo transfuzja trwalaby 5h ??

Zapomnialam kochana, ze nie chodzi Ci o psa tylko o Makilę, przecież nie możemy zwalic na glowe biednej Anecie, choc PIENIADZE za to bierze....

Ja bylam tam 7 lutego. STAN Maszenki BYL DOKLADNIE TAKI SAM jak opisujesz, nawet gorszy bo dostawala mocne drgawki. ZERO REAKCJI na otoczenie, na glaskanie, na halas.

 

I NIC Z TYM NIE ROBIONO.

 

SPALA BEZ WODY. W ZAMKNIETEJ KLATCE.

 

GRATULUJE. Kochaj dalej Makilę i caluj jej stópki.

Szkoda PSA.

 

MAM NADZIEJE ze mądre opiekunki , z sercem, powyciagają stamtad swoje psy, zanim bedzie za pozno.

  • Upvote 3
Link to comment
Share on other sites

Na świecie są Ludzie i ludziska...

Doda, miałam nadzieję, że może jednak nie, ale czułam,  ze się tu zjawisz.

Zakończyc wątek Maszy...

Nie napisałaś nic nowego. W kółko to samo. Te same bzdury. O trzeciej w nocy.

Na szczęście Maszy już nie zaszkodzisz.

  • Upvote 6
Link to comment
Share on other sites

 

Na świecie są Ludzie i ludziska...
Doda, miałam nadzieję, że może jednak nie, ale czułam,  ze się tu zjawisz.
Zakończyc wątek Maszy...
Nie napisałaś nic nowego. W kółko to samo. Te same bzdury. O trzeciej w nocy.
Na szczęście Maszy już nie zaszkodzisz.

 
doda nie zaszkodzi ani Maszy ani Makili bo są jeszcze ludzie którzy widzą i rozum swój mają.
  • Upvote 8
Link to comment
Share on other sites

Bardzo Wam Wszystkim dziękuję za wszystko to, co zrobiłyście dla Maszeńki i dla mnie. Ja sama nie byłabym w stanie zagwarantować jej takiej wspaniałej opieki, jaka spotkała ją u Makili.
Już kilka razy podchodziłam do kompa, żeby się z Wami spotkać, ale za każdym razem potok łez nie pozwalał mi napisać co zamierzałam.
Bardzo, bardzo Wam dziękuję za słowa wsparcia i pociechy. Nie sądziłam, że Maszeńka jest mi tak bardzo bliska. Tak bardzo chciałam, ogromnie tego pragnęłam, żeby mogła skorzystać z szansy, jaką dostała. Niestety organizm Maszeńki był już tak wyniszczony nieodpowiednimi warunkami w jakich żyła, niedożywieniem, brakiem opieki weterynaryjnej i długotrwałą chorobą, że odmówił posłuszeństwa. Wg informacji lekarki, która ją prowadziła, przez długotrwałą burzę hormonalną spowodowaną nie leczonym ropomaciczem, szpik kostny przestał produkować czerwone ciałka krwi. Wetka była pewna tej diagnozy na 95 % Pewność w 100 % mogło dać jedynie pobranie próbki szpiku, co przeprowadza się pod narkozą. Jeśliby diagnoza się potwierdziła, to i tak nic nie dałoby się zrobić, żeby Maszeńkę uratować. Nie ma środków, które pobudziłyby szpik do wznowienia produkcji krwinek. Jeśliby się nie potwierdziła, można byłoby szukać przyczyny zaniechania tej produkcji. Czy powiodło by się to ? Lekarka nie dawała pewności.
Oprócz postępującej anemii, której nie zahamowałyby transfuzje krwi, które trzeba byłoby powtarzać, a i tak nie uratowałyby życia, Maszeńka miała wielki i bardzo bolesny problem ze zwyrodnieniem stawów biodrowych. Ostatnio była cały czas na tabletkach p/bólowych. Radykalna poprawa mogłaby nastąpić jedynie na drodze operacyjnej. Czy zafundowałabym Maszeńce takie przeżycia ? Nie !!! Już dość bólu i cierpienia miała w swoim życiu.

Długo rozmawiałam z lekarką przez telefon, potem jeszcze osobiście w gabinecie lekarskim. Maszeńka zmagała się z dwiema bardzo poważnymi chorobami, a każda z nich była dla niej wielkim dyskomfortem. Żadna z tych chorób nie miała pozytywnych rokowań. Stan Maszeńki pogarszał się z dnia na dzień. Nie chciała jeść. Próbowałam włożyć jej do pyszczka kawałeczek pachnącego pasztetu. Zdrowy pies pochłonął by go w mig. Maszeńka zaciskała ząbki, a jak udało mi się włożyć do pyszczka bokiem, to wypluła druga stroną. Jak długo mogłaby przeżyć bez jedzenia i picia ? I w jakich męczarniach odeszłaby ? Przykro było na Nią patrzeć. Choroba przez te kilka miesięcy odcisnęła na niej okropne piętno. Maszeńka cały czas czuła się coraz gorzej, chorowała, tylko nie było widać symptomów. Ona od początku więcej leżała niż chodziła. Odpoczywała po długim okresie braku spokojnego snu. Choroba po cichu, ale skutecznie postępowała do przodu. Z tego co powiedziała lekarka można wnioskować, że los Maszeńki był przypieczętowany już tamtego dnia, kiedy znalazłam ją na skrzyżowaniu. Już wtedy w Jej organizmie następowały zmiany nie do zahamowania. Lekarka przypuszcza, że pod wpływem zmian hormonalnych z powodu ropomacicza, została zahamowana produkcja czerwonych ciałek krwi przez szpik kostny, co niestety jest procesem nieodwracalnym. Kilka razy zmieniałam decyzję, ale rozmowa z lekarką w gabinecie i jej wyjaśnienia zmusiły mnie do podjęcia tej straszliwie bolesnej dla nas decyzji. Fundowanie Maszeńce kolejnych transfuzji, które i tak nie uratowałyby Jej życia, byłoby z mojej strony parszywym egoizmem. Musiałam się zmierzyć z trudem podjęcia tej decyzji.
Mówię o tym, żeby podzielić się z Wami, którym los sunieczki leży na sercu, informacjami o tym co kazało mi podjąć taką decyzję.
Bardzo Wam dziękuję za Waszą prawdziwą troskę o dobro Maszeńki.
Kochana, biedna Maszeńko odpoczywaj w spokoju, biegaj po łąkach za TM razem z naszymi psiakami, które odeszły przed Tobą. Mam nadzieję, że jeśli zasłużę na Niebo, to tam Cię kiedyś spotkam.

 

Nie zamierzam komentować bełkotu ludzi bez czci i honoru, bo to nie ma najmniejszego sensu. Jak podłym trzeba być człowiekiem, jak nisko trzeba upaść, żeby żerować na bólu drugiego człowieka.

  • Upvote 5
Link to comment
Share on other sites

 

Bardzo Wam Wszystkim dziękuję za wszystko to, co zrobiłyście dla Maszeńki i dla mnie. Ja sama nie byłabym w stanie zagwarantować jej takiej wspaniałej opieki, jaka spotkała ją u Makili.
Już kilka razy podchodziłam do kompa, żeby się z Wami spotkać, ale za każdym razem potok łez nie pozwalał mi napisać co zamierzałam.
Bardzo, bardzo Wam dziękuję za słowa wsparcia i pociechy. Nie sądziłam, że Maszeńka tak bardzo jest mi bliska. Tak bardzo chciałam, ogrom,nie tego pragnęłam, żeby mogła skorzystać z szansy, jaką dostała. Niestety organizm Maszeńki był już tak wyniszczony nieodpowiednimi warunkami w jakich żyła, niedożywieniem, brakiem opieki weterynaryjnej i długotrwałą chorobą, że odmówił posłuszeństwa. Wg informacji lekarki, która ją prowadziła, przez długotrwałą burzę hormonalną szpik kostny przestał produkować czerwone ciałka krwi. Wetka była pewna tej diagnozy na 95 % Pewność mogło dać jedynie pobranie próbki szpiku, co przeprowadza się pod narkozą. Jeśliby diagnoza się potwierdziła, to i tak nic nie dałoby się zrobić, żeby Maszeńkę uratować. Nie ma środków, które pobudziłyby szpik do ponowienia produkcji krwinek. Jeśliby się nie potwierdziła, można byłoby szukać przyczyny zaniechania tej produkcji. Czy powiodło by się to ? Lekarka nie dawała pewności.
Oprócz postępującej anemii, której nie zahamowałyby kroplówki, które trzeba byłoby powtarzać, a i tak nie uratowałyby życia, Maszeńka miała wielki i bardzo bolesny problem ze zwyrodnieniem stawów biodrowych. Ostatnio była cały czas na tabletkach p/bólowych. Radykalna poprawa mogłaby nastąpić jedynie na drodze operacyjnej. Czy zafundowałabym Maszeńce takie przeżycia ? Nie !!! Już dość bólu i cierpienia miała w swoim życiu. Długo rozmawiałam z lekarka przez telefon, potem jeszcze osobiście w gabinecie lekarskim. Maszeńka zmagała się z dwiema bardzo poważnymi chorobami, a każda z nich była wielkim dyskomfortem dla niej. Żadna z tych chorób nie miała pozytywnych rokowań. Stan Maszeńki pogarszał się z dnia na dzień. Nie chciała jeść. Próbowałam włożyć jej do pyszczka kawałeczek pachnącego pasztetu. Zdrowy pies pochłonął by go w mig. Maszeńka zaciskała ząbki, a jak udało mi się włożyć do pyszczka bokiem, to wypluła druga stroną. Jak długo mogłaby przeżyć bez jedzenia i picia ? I w jakich męczarniach odeszłaby ? Przykro było na Nią patrzeć. Choroba przez te kilka miesięcy odcisnęła na niej okropne piętno. Maszeńka cały czas czuła się coraz gorzej, chorowała, tylko nie widać było symptomów. Ona od początku więcej leżała niż chodziła. Odpoczywała po długim okresie braku spokojnego snu. Choroba po cichu, ale skutecznie postępowała do przodu. Z tego co powiedziała lekarka można wnioskować, że los Maszeńki był przypieczętowany już tamtego dnia, kiedy znalazłam ją na skrzyżowaniu. Już wtedy w Jej organizmie następowały zmiany nie do zahamowania. Lekarka przypuszcza, że pod wpływem zmian hormonalnych z powodu ropomacicza, została zahamowana produkcja czerwonych ciałek krwi przez szpik kostny, co niestety jest procesem nieodwracalnym. Kilka razy zmieniałam decyzję, ale rozmowa z lekarką w gabinecie i jej wyjaśnienia zmusiły mnie do podjęcia tej straszliwie bolesnej dla nas decyzji. Fundowanie Maszeńce kolejnych transfuzji, które i tak nie uratowałyby Jej życia, byłoby z mojej strony parszywym egoizmem. Musiałam się zmierzyć z trudem podjęcia tej decyzji.
Mówię o tym, żeby podzielić się z Wami, którym los sunieczki leży na sercu, informacjami o tym co kazało mi podjąć taką decyzję.
Bardzo Wam dziękuję za Waszą prawdziwą troskę o dobro Maszeńki.
Kochana, biedna Maszeńko odpoczywaj w spokoju, biegaj po łąkach za TM razem z naszymi psiakami, które odeszły przed Tobą. Mam nadzieję, że jeśli zasłużę na Niebo, to tam Cię kiedyś spotkam.


Nie zamierzam komentować bełkotu ludzi bez czci i honoru, bo to nie ma najmniejszego sensu. Jak podłym trzeba być człowiekiem, jak nisko trzeba upaść, żeby żerować na bólu drugiego człowieka.

Jak nisko trzeba upaść, żeby żerować na bólu psa zamkniętego w klatce kenelowej.
  • Upvote 3
Link to comment
Share on other sites

Elik, trzymaj się, przytulam mocno.
Powiedz jak stoją finanse po Maszeńce? Miałam zrobić dla niej bazarek-nie zdążyłam :(

Aniu kochana, bardzo dziękuję za wsparcie dla Maszeńki i dla mnie :)
Wiem, jak trudno jest Ci pogodzić obowiązki domowe z byciem na dogo, tym bardziej więc dziękuję Ci za chęć pomocy w spłacie należności Maszeńki.
Aktualnie trwają dwa bazarki dla Maszeńki więc na pewno należność zostanie wyrównana i nawet coś, myślę, że sporo, zostanie. Ja sama też mam prawie w całości przygotowany bazarek na potrzeby suni. Niestety dla Maszeńki już się nie przyda :(

Chciałam polubić Twój post i inne posty, ale już mi się limit na dzień dzisiejszy wyczerpał.
Kocham Was wszystkie Ciocie prawdziwie życzliwe dla Maszeńki 0heart.gif

 

Jak się nieco ogarnę spróbuję uzupełnić brakującą dokumentację weterynaryjną i finansową.

  • Upvote 4
Link to comment
Share on other sites

Masza odeszła - dla zadymiarek świetna okazja, żeby wrócić do pyskówki. Z innych wątków przegoniono Pierwszą Pieniaczkę Rzeczypospolitej, to wróciła tutaj wylewać swój jad. Nieważne, że komisje, lekarze weterynarii i Bóg wie kto jeszcze nie dopatrzyli się nieprawidłowości. Dla pseudo-obrończyń zwierząt każdy, kto nie jest po ich stronie jest skorumpowany, przekupiony i... zbija majątek na hoteliku. 0fool.gif. Szanowne Pieniaczki, pójdźcie do sądu dowodzić swoich racji, na sali sądowej rozwińcie swoją elokwencję, przedstawcie dowody; jeśli uzyskacie pomyślny dla siebie wyrok - to w majestacie prawa będziecie mogły zniszczyć, zrównać z ziemią "wroga". A jeśli już musicie rozładować emocje, tupać, wrzeszczeć, pluć, to róbcie to w dźwiękoszczelnym pomieszczeniu, z miękkimi ścianami, żeby nie zrobić krzywdy ani sobie, ani innym.
Maszeńko, niech na drugą stronę Tęczy dotrą do Ciebie tylko dobre słowa [*] [*] [*]

  • Upvote 6
Link to comment
Share on other sites

Ciociuniu elik nasza0heart.gif 

idzmy dalej

nie ogladajac 

choc to boli bardzo 

w sercu zostaje 

zycie stracic mozna 

przez takie dokuczanie 

mozna kogos i zycia pozbawic 

sciskam kochana nasza eliczkowa0heart.gif

niesmy radosci 

niesmy pomoc 

poki zyjemy 

poki jeszcze mamy czas i rece do pomocy 

tylko raz jeden jestesmy na ziemi naszej ...jedyny raz ....

 

  • Upvote 8
Link to comment
Share on other sites

Na świecie są Ludzie i ludziska...

Doda, miałam nadzieję, że może jednak nie, ale czułam,  ze się tu zjawisz.

Zakończyc wątek Maszy...

Nie napisałaś nic nowego. W kółko to samo. Te same bzdury. O trzeciej w nocy.

Na szczęście Maszy już nie zaszkodzisz.

 

 

A gdyby napisala o drugiej w nocy to co ?

 

Od kiedy czas wypowiedzi decyduje o jej prawosci ?

 

Odwaga cywilna  obowiazuje 24 godziny na dobe przez caly rok.

Link to comment
Share on other sites

Aniu kochana, bardzo dziękuję za wsparcie dla Maszeńki i dla mnie :)
Wiem, jak trudno jest Ci pogodzić obowiązki domowe z byciem na dogo, tym bardziej więc dziękuję Ci za chęć pomocy w spłacie należności Maszeńki.
Aktualnie trwają dwa bazarki dla Maszeńki więc na pewno należność zostanie wyrównana i nawet coś, myślę, że sporo, zostanie. Ja sama też mam prawie w całości przygotowany bazarek na potrzeby suni. Niestety dla Maszeńki już się nie przyda :(

Chciałam polubić Twój post i inne posty, ale już mi się limit na dzień dzisiejszy wyczerpał.
Kocham Was wszystkie Ciocie prawdziwie życzliwe dla Maszeńki 0heart.gif

Gdzie byłaś jak Sosin trzymała Maszę w klatce bez wody ?
Ty wredna, dwulicowa istoto.

Teraz nagle cierpisz ?
Link to comment
Share on other sites

DOPIERO wczoraj zauwazylas, ze Maszenka w zlym stanie jest?!

DOPIERO uwierzylas?!

DOPIERO ?????????????????????????

I POZBAWILAS ją zycia, bo transfuzja trwalaby 5h ??

Zapomnialam kochana, ze nie chodzi Ci o psa tylko o Makilę, przecież nie możemy zwalic na glowe biednej Anecie, choc PIENIADZE za to bierze....

Ja bylam tam 7 lutego. STAN Maszenki BYL DOKLADNIE TAKI SAM jak opisujesz, nawet gorszy bo dostawala mocne drgawki. ZERO REAKCJI na otoczenie, na glaskanie, na halas.

 

I NIC Z TYM NIE ROBIONO.

 

SPALA BEZ WODY. W ZAMKNIETEJ KLATCE.

 

GRATULUJE. Kochaj dalej Makilę i caluj jej stópki.

Szkoda PSA.

 

MAM NADZIEJE ze mądre opiekunki , z sercem, powyciagają stamtad swoje psy, zanim bedzie za pozno.

Podpisuję się pod tym co napisała doda i

odsyłam też do postu dody nr 651 strona 33, gdy pokazuje jedno ze zdjęć i komentuje "opiekę" nad Maszą dając cytaty z postów elik.

 

 

 

35batqv.jpg

 

 

 

 


 

Od kiedy jestes weterynarzem ? czy wiesz ze Masza ma drgawki i to mocne ?

 

 


 


Czyli Makila jest sama przy tym wszystkim.

I tylko siebie ośmieszylas blagając makile o podwozk suni do weta. To jest obowiazek hotelu.

Tak jak mowila psom nie zaniesie L-4.

 

Czytalam tylko do strony 22, ale jutro ciag dalszy.

Dzis jest juz 12 luty, a z Maszenka zadnej poprawi nawet gorzej jest.

 

"Opieka" nad Maszą wyglądała właśnie tak jak widać na zdjęciu. W kącie pomieszczenia leży pies zamknięty w ciasnej klatce BEZ DOSTĘPU DO WODY. To właśnie Masza i jej los w rękach "opiekunek". Właśnie tak "opiekowano" się tym psem i nie zmienią tego żadne brednie na ten temat.

 

Przypomnę, że zaraz po inspekcji w hotelu zamieściłam na dogo odnośnie Maszy takie słowa:

"Jeśli chodzi o stronę stanu psów, to moim zdaniem absolutnego nadzoru wymaga Masza, Zostawianie jej w klatce na dole to szaleństwo, zwłaszcza, że wody nie ma się jak napić w klatce. Może jej się nagle pogorszyć, i nawet tego nikt nie zauważy".

 

Doda co prawda nie pomożesz już Maszy, ale Twoje świadectwo w tej sprawie jest bardzo ważne. Na szczęście są jeszcze ludzie, którzy widzą, co się wyprawia w pseudohoteliku makili, mają swój rozum i na pewno z tej całej sytuacji wyciągną właściwe wnioski dla dobra innych psów.  

Link to comment
Share on other sites

Widzisz AgaG,
ja się boję, że te (pieszczące się tu między sobą) naganiaczki
szykują następnemu psu u Makili skrócenie cierpień.
Zastanawiam się który będzie następny:
Old ?
Gryzak ?
A może Pepe ?

UZASADNIENIE,
na żadnego z tych psiaków nie da się już wysępić forsy.
Old i Gryzak mają propozycje bezpłatnych domów tymczasowych,
a Pepe (tu same się gubią w zeznaniach) albo cudownie ozdrowiał albo jest zbyt chory i pieniądze zebrane na stenty można było przeżreć.

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Mam wielka prośbę do Tych, właściwie oceniają sytuację, nie zabierajcie głosu. Wiem co czujecie i co myślicie i to mi wystarczy.
Jeśli ktoś zachowuje się jak menel i swołocz, należy go traktować tak, jak się zachowuje.
Ja z wyrzutkami nie rozmawiam i Was proszę o to samo.

  • Upvote 5
Link to comment
Share on other sites

AgaG, ja tak jak Topi tez sie boję, że pozbawią życia kolejnem psu u Makily!

 

 

Niedobrze mi się robi jak czytam Wasze posty.

Gdzie się lęgną takie kanalie jak Wy ?

Pozwalać na trzymanie w klatce tak schorowanego psa i chwalić Makilę za to, że go tam zamykała mogą tylko wyjątkowe szuje.

 

Mnie niedobrze sie robi, jak ta ELIK teraz UDAJE zranioną, zrozpaczoną i prosi o ''wsparcie '' dla siebie , O ZROZUMIENIE!!!!

JAKIE ZROZUMIENIE ?!

Gdzie MASZA MIALA JEJ WSPARCIE?!

walila tylko w klawiaturę, a masza nie miala wody !!!!!

na koniec uśpić, bo transfuzja 5h trwa i szkoda czasu ANETKI !!!!!!!!!!!

 

Ciociuniu elik nasza0heart.gif 

idzmy dalej

nie ogladajac 

choc to boli bardzo 

w sercu zostaje 

zycie stracic mozna 

przez takie dokuczanie 

mozna kogos i zycia pozbawic 

sciskam kochana nasza eliczkowa0heart.gif

niesmy radosci 

niesmy pomoc 

poki zyjemy 

poki jeszcze mamy czas i rece do pomocy 

tylko raz jeden jestesmy na ziemi naszej ...jedyny raz ....

 

 

a Ty ewo powiedz mi od kiedy popierasz hotel MAKILY ?

Z tego co pamiętam do niedawna mocno krytykowalas  hotel Makily wlasnie z powodu sporej ilosci psów.

Ze to hotel z nieograniczoną iloscia miejsc.

 

A gdyby napisala o drugiej w nocy to co ?

 

Od kiedy czas wypowiedzi decyduje o jej prawosci ?

 

Odwaga cywilna  obowiazuje 24 godziny na dobe przez caly rok.

 

Wiele postow Makily byly o 3 w nocy napisane..

I nikt nic nie mowil :o SZOK.

 

Gdzie byłaś jak Sosin trzymała Maszę w klatce bez wody ?
Ty wredna, dwulicowa istoto.

Teraz nagle cierpisz ?

 

Noo, jak ona cierpi po śmierci psa który byl zamykany w klatce bez wody...  to już koniecznie cioteczki musza jej wspierać..

Szkoda ze Masza takiego wsparcia nie miala.

Sama na dole w klatce bez wody.

Przez dlugi czas nic nie zrobiono z jej chorobą.

A jak juz sie dowiedziano ''jak mozna uratować'' czyli transfuzja 5h, to juz nagle pogarszanie sie stanu i do uśpienia.

 

A czemu nie uśpiła Maszę zaraz po tym jak napisalam ze ma mocne drgawki, ze nie reaguje na nic wokol?!

 

Tylko wlasnie teraz, dokladnie zaraz po tym jak wetka powiedziala o ratowaniu, o transfuzji..

 

BYLA SZANSA. NIE WYKORZYSTALY. BO SZKODA CENNEGO CZASU MAKILY.

 

Zołzy.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Widziałam Maszeńkę kilka razy i wiem, że od dawna żyła w innym świecie, a to, czego potrzebowała to opieka, miłość i spokój. I dostała to dzięki Wam, ale serce pęka, że nie mogło być innego zakończenia :(


A,
to ciekawe.
Bo 23 lutego 2015 r. Masza była w:
"bardzo dobrym stanie"
co potwierdza protokół z kontroli KTOZ.
Link to comment
Share on other sites

 

(...) Niestety organizm Maszeńki był już tak wyniszczony nieodpowiednimi warunkami w jakich żyła, niedożywieniem, brakiem opieki weterynaryjnej i długotrwałą chorobą, że odmówił posłuszeństwa. Wg informacji lekarki, która ją prowadziła, przez długotrwałą burzę hormonalną szpik kostny przestał produkować czerwone ciałka krwi. Wetka była pewna tej diagnozy na 95 % Pewność mogło dać jedynie pobranie próbki szpiku, co przeprowadza się pod narkozą. Jeśliby diagnoza się potwierdziła, to i tak nic nie dałoby się zrobić, żeby Maszeńkę uratować. Nie ma środków, które pobudziłyby szpik do ponowienia produkcji krwinek. Jeśliby się nie potwierdziła, można byłoby szukać przyczyny zaniechania tej produkcji. Czy powiodło by się to ? Lekarka nie dawała pewności.
Oprócz postępującej anemii, której nie zahamowałyby kroplówki, które trzeba byłoby powtarzać, a i tak nie uratowałyby życia, Maszeńka miała wielki i bardzo bolesny problem ze zwyrodnieniem stawów biodrowych. Ostatnio była cały czas na tabletkach p/bólowych. Radykalna poprawa mogłaby nastąpić jedynie na drodze operacyjnej. Czy zafundowałabym Maszeńce takie przeżycia ? Nie !!! Już dość bólu i cierpienia miała w swoim życiu. Długo rozmawiałam z lekarka przez telefon, potem jeszcze osobiście w gabinecie lekarskim. Maszeńka zmagała się z dwiema bardzo poważnymi chorobami, a każda z nich była wielkim dyskomfortem dla niej. Żadna z tych chorób nie miała pozytywnych rokowań. Stan Maszeńki pogarszał się z dnia na dzień. Nie chciała jeść. Próbowałam włożyć jej do pyszczka kawałeczek pachnącego pasztetu. Zdrowy pies pochłonął by go w mig. Maszeńka zaciskała ząbki, a jak udało mi się włożyć do pyszczka bokiem, to wypluła druga stroną. Jak długo mogłaby przeżyć bez jedzenia i picia ? I w jakich męczarniach odeszłaby ? Przykro było na Nią patrzeć. Choroba przez te kilka miesięcy odcisnęła na niej okropne piętno. Maszeńka cały czas czuła się coraz gorzej, chorowała, tylko nie widać było symptomów. Ona od początku więcej leżała niż chodziła. Odpoczywała po długim okresie braku spokojnego snu. Choroba po cichu, ale skutecznie postępowała do przodu. Z tego co powiedziała lekarka można wnioskować, że los Maszeńki był przypieczętowany już tamtego dnia, kiedy znalazłam ją na skrzyżowaniu. Już wtedy w Jej organizmie następowały zmiany nie do zahamowania. Lekarka przypuszcza, że pod wpływem zmian hormonalnych z powodu ropomacicza, została zahamowana produkcja czerwonych ciałek krwi przez szpik kostny, co niestety jest procesem nieodwracalnym. Kilka razy zmieniałam decyzję, ale rozmowa z lekarką w gabinecie i jej wyjaśnienia zmusiły mnie do podjęcia tej straszliwie bolesnej dla nas decyzji. Fundowanie Maszeńce kolejnych transfuzji, które i tak nie uratowałyby Jej życia, byłoby z mojej strony parszywym egoizmem.



KTO TU KŁAMIE ?????
- w załączeniu protokół z kontroli w hotelu u Makili
sprzed niespełna miesiąca,
który stwierdza, że oprócz Gryzaka i Maksa
"pozostałe psy W BARDZO DOBRYM STANIE".

KTO TU KŁAMIE PYTAM
Was zakłamane oszustki ?
Link to comment
Share on other sites

O, znowu się zrobiło ciekawie. A tak nudno było. Wszyscy byli zgodni, więc cała wielka trójca się zjawiła, żeby się przebić i wątek zaspamować.

Czyżby Doda zrozumiała, jak totalnie jest ignorowana? To znaczy, że jest dla niej jeszcze nadzieja. Może kiedyś zrozumie, że wieczną zadymą nic nie osiągnie. Ale czuję, że to jeszcze potrwa. Na razie się nie wykazała i sprowadziła tak samo niepoważnie traktowanych popleczników. Zero mnożone przez trzy to wciąż zero...

  • Upvote 3
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...