Jump to content
Dogomania

kaganiec i smycz - czy obowiązkowo?


etka1973

Recommended Posts

  • Replies 145
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

to ja należę do szczęśliwcow posiadających psy o łagodnym wyglądzie;
niedawno jechałyśmy pociągiem, bez kagańca, konduktorzy nawet nie zająknęli się na ten temat; w autobusie to samo;
ale kaganiec w razie czego mam zawsze pod ręką;

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bila1']to ja należę do szczęśliwcow posiadających psy o łagodnym wyglądzie;
niedawno jechałyśmy pociągiem, bez kagańca, konduktorzy nawet nie zająknęli się na ten temat; w autobusie to samo;
ale kaganiec w razie czego mam zawsze pod ręką;[/quote]

to mnie wlasnie wyprowadza z rowowagi, tam labka podalam jako przyklad zeby nie bylo, ze labkow jakos szczegolnie nie lubie
tak mi szkoda suki jak musze ja wladowac w miejsce, gdzie gotuje sie w kagancu

Link to comment
Share on other sites

Bez względu na to jak pies wygląda powinien być w kagańcu w miejscach publicznych... Ja nie mam zamiaru się głowić czy ta osoba, która wchodzi będzie przyjaźnie nastawiona do Nera czy może nie. Spotykam się z różnymi reakcjami ludzi, jedni mnie namawiają, żeby psu kaganiec zdjąć, bo się biedny męczy (on jest tak do niego przyzwyczajony że w nim czasem zasypia na działce...), inni widząc psa cofają się i wchodzą innym wejściem do tramwaju...
A sama przyznam szczerze - nie chciałabym się zastanawiać na wejściu czy ten pies naprawdę jest przyjazny czy tylko tak wygląda. Są przepisy - ma mieć kaganiec na pysku, nie w ręku właściciela, bo "w razie co" to właściciel może sobie nim pomachać nad głową.

Link to comment
Share on other sites

OK, rozumiem Cię, ale nie bedę z tego powodu bawić się w przykładną obywatelkę:diabloti: i męczyć swojej suki;
nie podoba mi się ten przepis;
nie pakuję sie do autobusu, kiedy jest tłoczno, bo nie chcę, żeby mi ludzie psy zdeptali; nie są groźne, więc póki nikt się nie czepia nie będę wychodzić przed szereg:cool1:
może to zabawa w ciuciubabkę, ale hipokryzja nie jest lepsza:diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='an1a']
A sama przyznam szczerze - nie chciałabym się zastanawiać na wejściu czy ten pies naprawdę jest przyjazny czy tylko tak wygląda. Są przepisy - ma mieć kaganiec na pysku[/quote]
a gdyby nie było przepisów? albo gdyby były inne?
miałabyś zagwozdkę, co?
to nie Ty masz się głowić, ale właściciel psa, a jak się dostatecznie nie pogłowi i pies szkodę wyrządzi, to kara!
a nie urawniłowka...
ja instynktownie omijam psy w kagańcach i nie zastanawiam się z jakiego powodu on ten kaganiec nosi - widocznie pies niebezpieczny;
chyba nie jestem wyjątkiem........ czy to jest sposób, aby zmienić na lepsze nastawienie spoleczeństwa do zwierząt? nie wydaje mi się...

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE] może czyjąś, bo jak widzę psa z puzdrem na pysku, to jestem przekonana, że on GROŹNY!!![/QUOTE]
Sporo ludzi tak nie myśli i pchają paluszki między kraty kagańca, czasem potrafią się przytulić. A kaganiec w komunikacji miejskiej powinien być uważany za coś normalnego - takie są przepisy i lepiej zapobiegać niż później mieć problem i psa na kwarantannie, sprawę w sądzie itp. itd.
Nie wyznaję teorii 100% zaufania do psa, nie zdziwię się później dlaczego tak zrobił, bo przecież nigdy nic nie robił :razz:
[quote name='bila1']a gdyby nie było przepisów? albo gdyby były inne?
miałabyś zagwozdkę, co?
to nie Ty masz się głowić, ale właściciel psa, a jak się dostatecznie nie pogłowi i pies szkodę wyrządzi, to kara!
a nie urawniłowka...
ja instynktownie omijam psy w kagańcach i nie zastanawiam się z jakiego powodu on ten kaganiec nosi - widocznie pies niebezpieczny;
chyba nie jestem wyjątkiem........ czy to jest sposób, aby zmienić na lepsze nastawienie spoleczeństwa do zwierząt? nie wydaje mi się...[/quote]
Ale, gdyby :) Nie ma gdyby, są przepisy. A ja nie chciałabym mieć dziury w nodze, to nie jest wtedy problem właściciela tylko mój ;)

Co do męczenia się w kagańcu - w nylonowym może i się męczy, mój ma metalowy w którym może spokojnie ziajać, planuję teraz fizjologiczny bo lubi w kagańcu czasem sobie przysnąć albo popływać.

Link to comment
Share on other sites

kaganiec w środkach komunikacji miejskiej - dla wszystkich chyba że podróżuje na rękach/w torbie/stan zdrowia nie pozwala (tu papierek od weta).
Nie jestem za kaańcowaniem i zasmyczeniem wszystkiego i zawsze. Wystarczyłaby kontrola i używanie mózgu. A ponieważ wogóle nie ufam innym właścicielom w okolicy nie założę jej kagańca choćby takie było prawo.

Link to comment
Share on other sites

Komunikacja miejsca, to zawsze dla psa mniejszy lub większy stres. Zahamuje autobus, ktoś na psa wpadnie i sytuacja gotowa.

Jesli ktoś jest zbyt krótkwzroczny, żeby podejrzewał o agresję każdego psa w kagańcu w autobusie/tramwaju/ścisłym centrum, to ja nie mam pytań. To tak jakby o agresję podejrzewać każdego psa po mocnej tresurze. W końcu skoro ktoś kontroluje swojego psa za bardzo, to na pewno pies jest agresywny...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='AngelsDream']Komunikacja miejsca, to zawsze dla psa mniejszy lub większy stres. Zahamuje autobus, ktoś na psa wpadnie i sytuacja gotowa.

Jesli ktoś jest zbyt krótkwzroczny, żeby podejrzewał o agresję każdego psa w kagańcu w autobusie/tramwaju/ścisłym centrum, to ja nie mam pytań. To tak jakby o agresję podejrzewać każdego psa po mocnej tresurze. W końcu skoro ktoś kontroluje swojego psa za bardzo, to na pewno pies jest agresywny...[/quote]

rownie dobrze moglabym kazdego punka czy dresa podejrzewac o to, ze mi gardlo poderznie :shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bila1']tutaj zgadzam się z Tobą,
ale do ludzi też nie mam 100% zaufania......
może jakaś mała prewencja?[/quote]
Ludziom ufam jeszcze mniej niż psu, stąd ten kaganiec. Ostatnio jechałam tramwajem i babka siedząca za mną chyba ok. 20min nagle pomyślała, że pogłaszcze psa :roll:
Kaganiec w sekundę mogę zdjąć "w razie co", ale nijak nie potrafię w tyle samo go założyć. Ma tak dobrany, że w żaden sposób go nie ogranicza, nie traktuje jako kary i nawet potrafi biegać z patykiem - opanował wkładanie kijka przez kratki.
Niczego nie da się przewidzieć, czy autobus mocniej zahamuje, kilka osób poleci na psa, ktoś na niego nadepnie, wsadzi palec w oko, pies przerażony złapie zębami. Czasem to jest moment.

Link to comment
Share on other sites

Ja pozwalam ludziom głaskać moje suki, jak najbardziej, one są zachwycone i ludzie też, ale na ogół pytają, czy można:lol:
a co do palca w oko.... no ja bym chyba też kłapnęła zębami, jakby mi ktoś wsadził...:angryy:
wychodzi na to, że raczej trzeba uważać, żeby ktoś psu krzywdy nie zrobił, a nie odwrotnie:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bila1']Ja pozwalam ludziom głaskać moje suki, jak najbardziej, one są zachwycone i ludzie też, ale na ogół pytają, czy można:lol:
a co do palca w oko.... no ja bym chyba też kłapnęła zębami, jakby mi ktoś wsadził...:angryy:[/quote]
Mnie rzadko kiedy pytają czy można pogłaskać. Ostatnio pozytywnie zaskoczyła mnie grupka dzieci. Szłam z psem, podleciały i pytały czy "gryzie", bo chciały pogłaskać ;) Ale najczęściej jest wyciąganie ręki, a później "przepraszam".
[quote] wychodzi na to, że raczej trzeba uważać, żeby ktoś psu krzywdy nie zrobił, a nie odwrotnie:evil_lol:[/quote]nie raczej tylko na pewno ;) ja jestem świadoma, że mój pies ma zęby i wie do czego służą. Nie chcę go stracić przez czyjąś głupotę.

Link to comment
Share on other sites

Mnie nieststety rzadko dzieciaki pytają czy mogą pogłaskać Vegę, bowiem od małego jakoś je do niej ciągnęło i teraz zdarza się, że przez pół osiedla biegną do psa i niemal rzucają się na niego. Nie pomaga tłumaczenie i rozmowa, więc najchętniej to my uciekamy w bardziej ustronne miejsce. Co zaś się tyczy kagańca... póki co go nie zakładam na spacery, bowiem każdy widzi, że to szczeniak i inaczej na nią patrzą niż na dorosłego psa biegającego luzem bez kagańca, któremu często zdarza się obszczekać przechodniów i rowerzystów :angryy:

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

nie wiem, czy jeszcze ktoś zagląda do tego tematu... bo on sprzed jakichś 2 tygodni prawie...

ale napiszę...

dzisiaj mnie poirytował sąsiad... w sumie... nie jego wina... on przyszedł z prośbą, bo inni sąsiedzi boją się naszej Zuzki!
Zuza jest duża, ale nigdy nikomu nic nie zrobiła - zawsze ale to zawsze jest wyprowadzana na smyczy (wybiegać ją chodzimy na łączkę), a po klatce schodowej i w windzie poruszamy się na b. krótkiej smyczy - ja trzymam smycz blisko szyi Zuzki, tak że nie ma szans, żeby się wyrwała gdyby coś się stało...
do tego, oprócz, że na smyczy, nosi zawsze kaganiec uzdowy (czyli halti)
sąsiad przyszedł przekazać, że inni sąsiedzi z piętra boją się naszego psa i chcą, żeby nosił kaganiec
na co ja mówię, że pies chodzi w kagańcu uzdowym i na krótkiej smyczy...
a on, że jedni sąsiedzi mają małe dziecko i się boją (dziecka na oczy nie widziałam jeszcze! chyba je ciągle w domu trzymają), inni się boją chyba dlatego, że pies istnieje, a jedna sąsiadka bała się kiedyś wsiąść z Zuzką do windy bo Zuzka akurat się cieszyła i trochę skakała - będąc ciągle na smyczy

podobno sąsiedzi szykują się na nas większą grupą :diabloti: niech wideł nie zapomną wziąć ze sobą!:cool3:
no niech ich tu zobaczę... to jak walnę mowę, to dyskusja zakończy się raz na zawsze
a najlepsze, że jak wychodzimy, to rzadko kiedy spotykamy sąsiadów z piętra... w ogóle sąsiadów... częściej ich widzę, jak idę bądź wracam z pra[COLOR=Black]cy...
[/COLOR][COLOR=Purple][COLOR=Black]po prostu nerwy mi tak zepsuli... że głowa mała...

jeszcze pytanie do Warszawiaków... jak to jest dokładnie w W-wie? co mówią przepisy UM? że trzeba i w kagańcu i na smyczy na spacerach? bo w autobusie to wiadomo, że kaganiec konieczny...[/COLOR]

[/COLOR]
Zuzka owszem, posiada kaganiec metalowy, ale nienawidzi w nim chodzić... spacer w tym to nie spacer... więc praktycznie korzystamy z niego tylko u weta, głównie przy obcinaniu pazurów, bo choć nigdy Zuzka nikogo nie ugryzła (wręcz przeciwnie, jest tak towarzyska, że jedyne co by mogła, to zalizać na śmierć) to jednak na wszelki wypadek wolę się zabezpieczyć, bo obcinania pazurów nienawidzi bardziej niż samego kagańca i choć dobrze ją znam.... pies jest psem... i na 200% pewna być nie mogę co jej do głowy przyjdzie... choć... raczej się wyrywa i ucieka, kłów nigdy jeszcze nie szczerzyła... no ale wiadomo, dodatkowe zabezpieczenie czasem się przyda...

poza tym Zuza nawet w autobusie czy pociągu chodzi w kagańcu uzdowym - nigdy nikt nam jeszcze uwagi nie zwrócił... raz tylko wyszedł do nas kierowca z autobusu, bo nie widział tego halti, ale jak zobaczył coś na pysku, to powiedział, że ok i poszedł do siebie do kabiny...

GENERALNIE MOJE PYTANIE - w sumie retoryczne... ale wolę się upewnić...
czy tacy porąbani sąsiedzi mogą coś nam zrobić? bo moim zdaniem to tylko nagwizdać...
jak się psa boją, to ja ich nie zmuszam do kontaktu z nim... nie zmuszam ich, żeby jechali z psem windą czy stali obok niego na korytarzu
ja nad psem panuję... Zuza jest młoda, chce się bawić, witać, niektórym się może wydawać, że odgryzie im nogę od razu... mimo, że Zuza próbuje czasem okazywać radość skacząc, ja ją sprowadzam od razu "na ziemię", jest noga, siad i nadal krótko na smyczy...
powariować może na spacerach, a na klatce ma się pilnować...

z tego co wiem, pies musi być albo na smyczy albo w kagańcu...
a definicji kagańca tak naprawdę nie ma - specjalnie sprawdzałam - jest to przedmiot zakładany na pysk psa, uniemożliwiający mu ugryzienie kogoś, ale dający możliwość swobodnego oddychania
wyczytałam gdzieś, że kaganiec może być z pasków, drutu itp. lub może być z paska skóry czy wytrzymałego materiału, który okala pysk psa

czy używając halti ktoś mi może zarzucić, że pies nie ma kagańca, skoro to kaganiec uzdowy? ktoś... czyli sąsiedzi... bo w komunikacji miejskiej nie ma z tym absolutnie problemu

ja sąsiadowi wytłumaczyłam... że pies kaganiec ma.... a że ktoś się psa boi... to cóż...jego prywatna sprawa... ja się boję ludzi, którzy dziwnie wyglądają i co? w kaftan takich od razu?

Link to comment
Share on other sites

inna sprawa jeszcze... że dziwi mnie, że tylko mój pies ma chodzić w zabudowanym kagańcu i na mordercę wygląda (to jest oczywiście bzdurą, bo nie wygląda :) sąsiad z 10 piętra kilka razy jechał z nami windą i żyje:cool3: chłopczyk taki, który gdzieś nad nami mieszka nawet chciał Zuzkę głaskać, ale mu powiedziałam, że Zuza z radości skacze i może go niechcący drapnąć, więc zrezygnował, ale generalnie bardzo mu się Zuza spodobała:)

za to na parterze mieszka pan z psem większym od Zuzki - nie wiem, co to.. wygląda trochę jak mastiff... pies notorycznie chodzi bez kagańca i często również luzem... do nich jakoś pretensji nikt nie ma? dziwne...
stara babcia, która stwierdziła, że nasz pies to morderca sama wychodzi ze swoim jamnikiem bez smyczy (zawsze!) i bez kagańca...
jakby podbiegł i Zuzka by go zdeptała niechcący, to by histeria była, że Zuzka jamnikowi zrobiła krzywdę, mimo iż Zuza zawsze na smyczy

inna pani z klatki ma owczarka nizinnego - też zawsze luzem! i bez kagańca... więc niech mnie sąsiedzi nie wnerwiają, bo normalnie rzucę czymś ciężkim w łepetynę...

a z Zuzki taki groźny pies, że jak widzi samochód dostawczy, to boi się podejść, bo większy od niej... doga kiedyś też się bała, bo większy... a małe szczekające psy na szczęście "olewa" i idzie przy nodze
ja na osiedlu psa nie spuszczam...
ale niektórzy to mają manię nie przypinać psa na smycz, bo np. jamnik to grzeczny (pomijam, że to psy myśliwskie, więc cholera wie, czy każdy grzeczny) albo jak widzą innego psa, to jeszcze luzują smycz, bo może się przywitają i polubią... no debilizm na potęgę...
ja mam oczy wkoło głowy zawsze... chyba bardziej, żeby uniknąć dziwnych sytuacji spowodowanych przez innych właścicieli idiotów...
dziewuszka taka do nas podeszła kiedyś... Zuzka na długim spacerze biegała na lince, więc pod kontrolą... jak zobaczyłam, że dziewczynka podchodzi ze swoim psem (małym takim jakimś), to Zuzkę na krótko... bo pewnie by poganiała się chętnie, a niestety jej gabaryty wywołują postrach... ja Zuzę trzymam krócej, a dziewczynka podchodzi coraz bliżej... i tak obserwuję, co ona robi... a ten jej psiul.. to taka kulka mała... trzymam Zuzę, a dziewczynka jeszcze smycz luzuje.. no ręce mi opadły... i zapytałam "chcesz, żeby Twój pies został zjedzony?" :diabloti: zrobiła wielkie oczy i dała dyla :evil_lol:



[quote name='AngelsDream']Napisałam o tym, bo już się z tym spotkałam, że skoro przywołuję psa i każę mu np. zrobić kilka komend, to znaczy, że pies jest agresywny...[/quote]
ja kiedyś miałam z kolei dziwną sytuację na dworcu pkp... mnóstwo ludzi było... z walizkami chodzili.... bałam się, że Zuzkę zdepczą... a ona się trochę wierciła... niepokoił ja chyba ten dziki tłum... i kazałam jej siedzieć... wierciła się znowu, to znowu siad... i jeden chłopak do mnie z tekstem, czy ja to mam tego psa dość? bo się znęcam nad nim!! no nie wiedziałam, że komenda "siad" to jest znęcanie... ręce mi opadły, jakie niektórzy mają pojęcie o psach... jeszcze dodał, że miał wiele psów w życiu... same niebezpieczne... powiedziałam tylko, że współczuję...
szkoda, że TOZu nie wezwał :diabloti:

[quote name='AngelsDream']Baaja też chcieli głaskać i już przeszło... Teraz jest pytający wzrok i omijanie łukiem.[/quote]
noo.. my mamy tak samo... kiedyś każdy na Zuzkę się rzucał z brudnymi łapami... dzieci się śliniły jak ją widziały... faktycznie - była słodką mychą... teraz jakoś nie chcą jej głaskać, wszyscy ją omijają, nawet windą nie chcą z nią jeździć :cool3: dla mnie lepiej:) w pociągu jak jeździmy, to przedział często prawie pusty, bo taki pies to nikt się nie dosiada :diabloti: też dobrze:) uwielbiam jeździć z Zuzka pociągiem :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[LEFT] Załącznik
do uchwały Nr LXXVII/2427/2006
Rady m. st. Warszawy
z dnia 22 czerwca 2006 r.
[/LEFT]
[B]REGULAMIN UTRZYMANIA CZYSTOŚCI I PORZĄDKU NA TERENIE
MIASTA STOŁECZNEGO WARSZAWY

wstawiam tutaj najwazniejsze punkty, takie , które dotyczą tematu.

[/B][B][I]§ 28[/I][/B]
1.Utrzymujący zwierzęta domowe ponoszą pełną odpowiedzialność za zachowanie utrzymywanych zwierząt.


2.Utrzymujący zwierzęta domowe są zobowiązani do [B]zachowania środków ostrożności zapewniających ochronę zdrowia i
życia ludzi i innych zwierząt[/B] oraz w szczególności, do dołożenia starań, by zwierzęta te były jak najmniej uciążliwe dla
otoczenia i nie zakłócały spokoju domowego i nie zanieczyszczały miejsc przeznaczonych do wspólnego użytku.


[B][I]§ 29[/I][/B]
1. Utrzymujący zwierzęta domowe mają obowiązek stałego i skutecznego dozoru nad nimi.
2. [B]Zwierzęta agresywne lub mogące wzbudzać zagrożenie dla otoczenia winny być prowadzone pojedynczo, wyłącznie przez
osoby dorosłe.[/B][B] Zwierzęta te muszą być prowadzone w sposób zapewniający sprawowanie nad nimi kontroli.[/B]

[B]5. [COLOR=Red]Na tereny przeznaczone do wspólnego użytku psy należy wyprowadzać na smyczy, a agresywne nadto w kagańcach.[/COLOR][/B]


6. Na terenie nieruchomości może przebywać na swobodzie pies, o ile przebywanie takie nie jest uciążliwe dla sąsiadów i
innych osób, a nieruchomość posiada ogrodzenie uniemożliwiające wydostanie się psu poza teren nieruchomości.
Ponadto w widocznym miejscu umieszcza się tablicę ostrzegawczą.


7. [B]W miejscach mało uczęszczanych przez ludzi dopuszcza się zwolnienie psa ze smyczy i kagańca[/B] pod warunkiem
zachowania przez właściciela lub opiekuna pełnej kontroli zachowania psa za wyjątkiem psów rasy uznanej za agresywną
lub mieszańce tych ras, które muszą mieć nałożony kaganiec.


8. Psy mogą być zwolnione ze smyczy na obszarach wyznaczonych.

[B][I]§ 34[/I][/B]
1. Psy przebywające na terenie przeznaczonym do wspólnego użytku powinny posiadać identyfikator, trwale przymocowany do
obroży, umożliwiający ustalenie jego właściciela. Zaleca się elektroniczne znakowanie psów (czipowanie).






czyli jednym słowem, mogą nam nagwizdać :).



Sama mam psa dużego- doga niemieckiego, i życie w Warszawie wcale nie jest łatwe. Co najmniej raz dziennie slysze pytanie, gdzie mój pies ma kaganiec. Aktualnie ogłuchłam na takie zaczepki, bo z doświadczenia wiem, że rozmowa z ludzmi, uswiadomienie ze moj pies w swietle prawa, wcale w kagancu chodzic nie musi....na nic sie zdaje :) .




Sytuacja sprzed kilku dni:



godzina ok. 24 , wychodze z psem na spacer. Przechodząc przez jakies podworko slysze glos babki "halo halo, prosze paaaaniii". Odwrocilam, i pytam sie o co chodzi :). Babka wychyla sie przez balkon, i mowi ze moj pies nie ma kaganca, i ze jezeli zaraz go nie zabiore , albo zaloze kaganiec, to ona dzwoni po policje. No to ja "prosze bardzo,niech pani dzwoni, ja zaczekam"

babka : "pani jest bezczelna, lepiej niech pani sobie stąd pojdzie, zanim zadzwonie po policje".
ja: "prosze dzwonic, czekam. W warszawie pies powinien miec albo smycz, albo kaganiec. W komplecie chodzą tylko psy agresywne, a jak widac moj taki nie jest"

babka: "ten pies powinien miec kaganiec blablabla"
ja: "dzwoni pani, czy ja mam zadzwonic ze mnie pani na ulicy zaczepia i nęka?"

ona znowu mowi ze jestem bezczelna, ze tutaj psy koty zagryzają, i ze jej sąsiadka mówiła że to robi taki duży pies co chadza na spacery z dziewczyną..... i ze to napewno jest moj pies:evil_lol:
(moj pies NIGDY nie jest puszczony na osiedlu luzem, chyba, ze cwicze sobie z nim przywołanie, nie miał NIGDY okazji gonic kota).

Miałam dobry humor wiec postanowiłam ją uświadomić, i tłumacze jak to wygląda prawnie w warszawie. Ona mowi, ze ona wie ze kazdy pies ma miec kaganiec i smycz, a ja jestem młoda, nic nie wiem o zyciu, i zebym sie nie mądrzyła.


Skoro ona szła w zaparte, postanowiłam się z nią założyć. Jako że widać było że jest kociarą, zaproponowałam, ze przyniose jej jutro wyciąg z regulaminu utrzymania porządku na terenie warszawy, i jak bede miała racje, to kupuje duzy worek karmy dla kotów, który pozniej ja rozsypie po budkach w ktorych kociary dokarmiają koty, a jak ona bedzie miała racje, to ja kupie duzy worek kociej karmy, i jej przekaże dla bezdomnych kotów.

Babeczka bardzo szybko zmyła się z balkonu ;), widocznie wiedziała, ze nie ma racji, ale oczywiscie chowając sie do mieszkania, burczała ze nie chce wiecej widziec mojego psa bez kaganca :lol::lol::lol:.
Dodam tylko ze mieszkała na parterze, wiec bylo latwo nam prowadzic dyskusje :diabloti:.

Sorry ze tak chaotycznie, ale już zasypiam nad klawiaturą :cool1:

Link to comment
Share on other sites

Według przepisów z W-wy:
[QUOTE]Uchwała nr XXXIII Rady Miasta Stołecznego Warszawy

§ 23
1. [U]Na tereny przeznaczone do wspólnego lub publicznego użytku psy mogą być wyprowadzane tylko na smyczy, a agresywne nadto w kagańcach.[/U]
2. [U]Zwolnienie psa ze smyczy dozwolone jest tylko w miejscach mało uczęszczanych i pod warunkiem, że pies ma kaganiec, a właściciel (opiekun) ma możliwość sprawowania bezpośredniej kontroli nad jego zachowaniem.[/U] [/QUOTE]
Tak to wygląda... Ale sąsiedzi potrafią być "życzliwi" i nasyłać wszystko po kolei, żeby utrudnić życie. Halti nie jest kagańcem i np. w tramwaju czy autobusie możesz dostać mandat. Pies ma możliwość ugryzienia/złapania. Pomyśl nad kagańcem fizjologicznym (psu jest w nim wygodnie), nawet tylko po to, żeby przejść z nim obok sąsiadów i zdjąć na łące jak suka biega.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='an1a']Według przepisów z W-wy:

Tak to wygląda... Ale sąsiedzi potrafią być "życzliwi" i nasyłać wszystko po kolei, żeby utrudnić życie. Halti nie jest kagańcem i np. w tramwaju czy autobusie możesz dostać mandat. Pies ma możliwość ugryzienia/złapania. Pomyśl nad kagańcem fizjologicznym (psu jest w nim wygodnie), nawet tylko po to, żeby przejść z nim obok sąsiadów i zdjąć na łące jak suka biega.[/quote]
ee a ja zawsze halti zakladam do autobusu, i nigdy kierowca ani kanar sie nie przyczepili. Jezdzimy dosyc regularnie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='moon_light']
Sytuacja sprzed kilku dni:

godzina ok. 24 , wychodze z psem na spacer. Przechodząc przez jakies podworko slysze glos babki "halo halo, prosze paaaaniii". Odwrocilam, i pytam sie o co chodzi :). Babka wychyla sie przez balkon, i mowi ze moj pies nie ma kaganca, i ze jezeli zaraz go nie zabiore , albo zaloze kaganiec, to ona dzwoni po policje. No to ja "prosze bardzo,niech pani dzwoni, ja zaczekam"

babka : "pani jest bezczelna, lepiej niech pani sobie stąd pojdzie, zanim zadzwonie po policje".
ja: "prosze dzwonic, czekam. W warszawie pies powinien miec albo smycz, albo kaganiec. W komplecie chodzą tylko psy agresywne, a jak widac moj taki nie jest"

babka: "ten pies powinien miec kaganiec blablabla"
ja: "dzwoni pani, czy ja mam zadzwonic ze mnie pani na ulicy zaczepia i nęka?"

ona znowu mowi ze jestem bezczelna, ze tutaj psy koty zagryzają, i ze jej sąsiadka mówiła że to robi taki duży pies co chadza na spacery z dziewczyną..... i ze to napewno jest moj pies:evil_lol:
(moj pies NIGDY nie jest puszczony na osiedlu luzem, chyba, ze cwicze sobie z nim przywołanie, nie miał NIGDY okazji gonic kota).

Miałam dobry humor wiec postanowiłam ją uświadomić, i tłumacze jak to wygląda prawnie w warszawie. Ona mowi, ze ona wie ze kazdy pies ma miec kaganiec i smycz, a ja jestem młoda, nic nie wiem o zyciu, i zebym sie nie mądrzyła.

Skoro ona szła w zaparte, postanowiłam się z nią założyć. Jako że widać było że jest kociarą, zaproponowałam, ze przyniose jej jutro wyciąg z regulaminu utrzymania porządku na terenie warszawy, i jak bede miała racje, to kupuje duzy worek karmy dla kotów, który pozniej ja rozsypie po budkach w ktorych kociary dokarmiają koty, a jak ona bedzie miała racje, to ja kupie duzy worek kociej karmy, i jej przekaże dla bezdomnych kotów.

Babeczka bardzo szybko zmyła się z balkonu ;), widocznie wiedziała, ze nie ma racji, ale oczywiscie chowając sie do mieszkania, burczała ze nie chce wiecej widziec mojego psa bez kaganca :lol::lol::lol:.
Dodam tylko ze mieszkała na parterze, wiec bylo latwo nam prowadzic dyskusje :diabloti:.

Sorry ze tak chaotycznie, ale już zasypiam nad klawiaturą :cool1:[/quote]

dzięki, że napisałaś:)
ano właśnie, tak to wygląda, że na ogół ludzie nie mają pojęcia o psach, zasadach, przepisach itd.... a kociarze to już szczególnie:cool3: i moherowe babcie... masakra...

nasza Zuza po tygodniu chyba została okrzyknięta przez takąż moherową babcię psem mordercą (ta sama "mądra" pani ma tegoż jamnika, o którym pisałam, a który to zawsze luzem chodzi)

i cóż.. tak mi się wydawało, że albo kaganiec albo smycz... i dobrze:)
ja wiem, że Zuzka to by się czasem wyrwała.. do kotka na przykład... ale to dlatego, że jest młoda i szalona jeszcze... kręci ją to, co się rusza, włącznie z muchami pod żyrandolem, ćmami, motylkami, konikami polnymi i różnymi innymi żyjątkami, które wlecą przez okno i łążą po ścianie:) z psami też by się chętnie pobawiła, ale jak nie znam, to nie puszczam...
rozwalają mnie właściciele, którzy sami puszczają swojego psa do mojego idącego na smyczy i jeszcze krzyczą "pies czy suka"?? myślą, że się fajnie pobawią, bo ich pies łagodny, a skąd wiedzą, czy mój też?
poza tym pies może być łagodny do setki innych, a ten jeden mu się nie spodoba, bo będzie mu inaczej z paszczy śmierdziało :eviltong: i co w tedy?
zwierzę jest zwierzęciem... ale ludzie nie kumają tego...
a pies czy suka... no ok... suka z suką nie zawsze się lubi, ale suka moich rodziców nie toleruje nawet psów - zostało jej tak po ciąży urojonej i koniec... jak jaki podejdzie powąchać, to szczerzy zęby ostrzegawczo...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='an1a']Według przepisów z W-wy:

Tak to wygląda... Ale sąsiedzi potrafią być "życzliwi" i nasyłać wszystko po kolei, żeby utrudnić życie. Halti nie jest kagańcem i np. w tramwaju czy autobusie możesz dostać mandat. Pies ma możliwość ugryzienia/złapania. Pomyśl nad kagańcem fizjologicznym (psu jest w nim wygodnie), nawet tylko po to, żeby przejść z nim obok sąsiadów i zdjąć na łące jak suka biega.[/quote]

Zacytowałaś tekst STAREJ uchwały, która już od prawie 2 lat w Warszawie nie obowiązuje. Moon light zacytowała obowiązujący tekst (uchwała weszła w życie 1 września 2006 i zastąpiła starą uchwałę, którą Ty zacytowałaś). NIE MA JUŻ W WARSZAWIE PRZEPISU, ŻE SMYCZ ALBO KAGANIEC. Pies ma być na smyczy, a gdy go można ze smyczy zwolnić (miejsca mało uczęszczane i zachowanie kontroli nad psem), nie musi mieć kagańca. Smycz i kaganiec obowiązuje tylko psy agresywne i to osoba, która domaga się założenia psu kagańca musi udowodnić, że pies jest agresywny, a nie Ty, że pies nie jest agresywny. Psy "z listy" i ich mieszańce też nie muszą w Warszawie chodzić na smyczy i w kagańcu, mogą tylko na smyczy, chyba że oprócz tego, że są z listy, to również są agresywne. Psy z listy mogą być natomiast puszczane ze smyczy (w miejscach mało uczęszczanych, przy zachowaniu kontroli nad psem), ale tylko w kagańcu. NATOMIAST PSY AGRESYWNE (obojętne czy z listy czy nie), NIE MOGĄ BYĆ W OGÓLE PUSZCZANE ZE SMYCZY W MIEJSCACH PUBLICZNYCH.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...