Jump to content
Dogomania

KOCHANY Staruszek Homer z krakowskiego schroniska coraz bardziej schorowany odszedł na zawsze


AgaG

Recommended Posts

Kryzys Ciapunia mamy za sobą uff. a Homerek kwitnie. :) Z tak koszmarnymi wynikami krwi wyszedł ze schroniska, A teraz po ponad roku ma je idealne. Wszystkie w normie. Jedynie w moczu jeden parametr wskazuje na lekki stan zapalny dróg moczowych, więc dostał tabletki na to.

 

Czasami Homerek jest zazdrosny, pcha się do łóżka Ciapka, albo zaszczeka na Jeżyka, gdy ten mu się wgramoli do jego posłania. Poza tym życie upływa mu leniwym rytmem starszego pana. Długi sen, wolne spacerki, rozkosze podniebienia, no i tulenie, głaskanie- za czym przepada. :)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Dokonujesz cudów, AgaG! Z taką determinacją walczyłaś o Ciapka,że nie miał wyjścia jak wydobrzeć. A zazdrość?...Staruszki nie są wolne od takich uczuć i zachowań.....hi,hi....

 

Dziekuję zachary za miłe słowa. :) Ciapek dokonał cudu na pewno :) a moi weci się spisali... Ciapuś pewnie nigdy nie będzie gruby, bo przy niewydolności nerek, trzustki i niedoczynności tarczycy, to niemożliwe, ale wspierające leki i witaminy, no i okresowo "przepłukiwanie nerek", wreszcie odpowiednie jedzonko postawiły go na jego śliczne grube jamnikowate łapy :). No i powoli zapominam o tej strasznej chwili, gdy osłabiony i z drgawkami jechał do kardiologa, a ja umierałam ze strachu i szeptałam mu wprost do niesłyszących uszków, żeby był silny. 

 

Widok Ciapka, który merda, węszy na spacerkach, rozwala się po grubym dywanie albo w swoim pontoniku, w ciepełku w domu,  jest taki miły...

a jak na mnie patrzy z miłością, gdy go tulę..Niezapomniane chwile, które wynagradzają mi nieprzespane noce :)

 

a Homerek to cóż moje Słoneczko. Kochane, słodkie, przemiłe..i takie zabawne w tych sposobach okazywania zazdrości, Np. ostatnio towarzyszy mi jak piorę, bo chyba uznał, że trzeba mi pokazać, że chce być blisko cały czas. Przychodzi do łazienki, rozkłada się na płytkach i się nie ruszy,  aż nie wyjdę z łazienki

Link to comment
Share on other sites

Ma szczęście chłopak na stare lata :)

ja też mam szczęście, że mi się taki kochany piesek trafił. Kochany i bardzo wrażliwy. Ostatnio w ciągu dnia sypia głównie w salonie pod stołem, gdzie umieściłam mu na dywanie gruby ponton. A to miejsce to dlatego, że Homer nie przepada, gdy mu ślepiutki Jeżyk wchodzi do jego łózia, albo po prostu na niego.. Szczeka wtedy, a że Jeżyk słabo słyszy, to szczeka dość głośno. Jeżyk natomiast bardzo Homera lubi. :)

 

Czasem są zabawne sytuacje z tą komunikacją moich zwierzaków,.bo dobrze słyszy tylko Homer, Jeżyk słyszy tylko bardzo głośne dźwięki, a Pomidorcia, Zahir i Ciapek nie słyszą nic. Już nawet nie musimy wyłączać domofonu, po to by ograniczyć szczekanie psów

Link to comment
Share on other sites

Miałam jedną sunię, która ogłuchła ok. 14 roku życia, duży problem był, większy niż z dwiema suniami niewidomymi. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że człowiekowi łatwiej jest z niewidomym psem niż z głuchym, ale psu łatwiej, gdy jest głuchy niż niewidomy. Teraz mam 10,5 latkę, która traci słuch, jeszcze sobie radzimy, ale obawiam się, że za rok może dłużej, będzie znowu problem. 

Link to comment
Share on other sites

Na pewno w schronisku jest łatwiej psom głuchym niż niewidomym. Poza tym może odrobinę mniej są zestresowane, jak tego jazgotu nie słyszą przez większość dnia.Chyba najtrudniej radzą sobie w schronisku takie psy, jak mój Homer: bardzo dobrze słyszące i niewidome. Stres je wykańcza, już nie mówiac o ciągłym ryzyku zagryzienia przez któregoś z współtowarzyszy niedoli. Takie psy denerwują inne, zdrowsze samym faktem, że np. wchodzą na nie, potrącają je. Ale jak już pies ma dom, to wszystkie niepełnosprawności maleją pod względem swego znaczenia i są bardzo mało uciążliwe dla niego. A dla nas właścicieli?  to chyba różnie z tym bywa. Ja mam tak chore i stare psy, że zawsze wyprowadzam je na smyczy, więc czy są głuche czy niewidome czy jedno i drugie, nie robi mi większej różnicy. Może odrobinę muszę być bardziej skoncentrowana, gdy prowadzę na smyczy psa niewidomego psa. .W domu i te głuche i te niewidome radzą sobie świetnie. Na czym u Was polegała trudność z głuchym psem?

Link to comment
Share on other sites

Moja Kasia była głucha. Zapewne od urodzenia. Była po pseudohodowli. Nauczyła się wszystkiego na "gesty" rąk. Jedyny problem to zwrócenie uwagi, aby pies popatrzył. Dlatego nie puszczałam jej na terenie nieogrodzonym, aby nie pobiegła sobie gdzieś... Bo uwielbiała witać się ze wszystkimi i ulica pomiędzy nią a obiektem do witania nie była dla niej problemem :)

A na starość moja Zula, zwłaszcza po atakach padaczkowych, nie widziała i musiałam "kierować" nią na spacerkach aby nie wpadała na nic.

Link to comment
Share on other sites

Moja Kasia była głucha. Zapewne od urodzenia. Była po pseudohodowli. Nauczyła się wszystkiego na "gesty" rąk. Jedyny problem to zwrócenie uwagi, aby pies popatrzył. Dlatego nie puszczałam jej na terenie nieogrodzonym, aby nie pobiegła sobie gdzieś... Bo uwielbiała witać się ze wszystkimi i ulica pomiędzy nią a obiektem do witania nie była dla niej problemem :)

A na starość moja Zula, zwłaszcza po atakach padaczkowych, nie widziała i musiałam "kierować" nią na spacerkach aby nie wpadała na nic.

 

Głuchy od jakiegoś czasu Zahir szybko nauczył się podstawowych gestów: przywoływania i wypraszania np. z kuchni, gdy usiłuje podkradać jedzenie pozostałym jedzącym psom. Jak macham do niego rękę w taki sposób, w jaki przywołuje się czasem ludzi z pewnej odległości (zataczając koła ręką w swoim kierunku) to od razu reaguje i przychodzi. Gorzej, gdy go chcę wyprosić gestem wyciągniętej ręk, która wskazuje kierunek, gdzie ma pójść. Jest tak namolny, uparty i bardzo rozpieszczony, że zwykle nie słucha. :) Dlatego Homerowi daję miskę z jedzeniem w łazience, Ciapkowi w małym pokoju, a misek Pomidorci i Jeżyka bronię przed zakusami Zahira po prostu zastępując mu drogę i czekając aż te malutkie psy zjedzą

Nie mam natomiast żadnych problemów ze zwróceniem jego uwagi na mnie, bo on cały czas wodzi za mną wzrokiem, jest typem psa absolutnie zapatrzonego we właściciela. 

 

Niewidomym Jeżykiem też "kierujemy" na spacerach, przy czym on potrafi szybko zorientować się, gdy wchodzimy na jakąś większą otwartą przestrzeń bez przeszkód pod nogami i wtedy zachowuje się jak szczeniak :) Podskakuje, biega, ruchowo jest niezwykle sprawny i zwinny. Muszę mu jakieś nowe zdjęcia zrobić, bo zaczął zarastać :) nie wiem, czy ta tendencja się utrzyma, ale całkiem łyse miejsca mają już taki mały puszek i moja wetka dziś stwierdziła: "to już zupełnie inny pies"

Link to comment
Share on other sites

W Twoich czarodziejskich  rękach to nic dziwnego, że Jeżyk to zupełnie inny pies...

ręce to mam przede wszystkim spracowane :) a tu zaraz mnie czeka kolejna lecznicza kąpiel Jeżyka, potem suszenie i opryskiwanie skóry. Dobrze, że maleństwo grzeczne bardzo i całkiem te kąpiele lubi

Link to comment
Share on other sites

Martwię się bardzo Pomidorcia.. Jest z nią b. żle. Przez weekend wymioowała, po lekach wymioty ustały, ale jest bardzo słaba, nic nie je, wczoraj byłyśmy na kroplówce, dziś tez idziemy zaraz na kroplówk :(

Link to comment
Share on other sites

Tak, czekam na wyniki. Mają być rano.

 

Ostatnie wyniki miała swietne, ale to było parę miesięcy temu.Sprawdziłam pod koniec sierpnia miała świetne wyniki, żaden parametr nie był przekroczony. I biochemia i morfologia wspaniale. ..

 

A teraz sunia taka słaba... beż życia prawie :(

Link to comment
Share on other sites

Właśnie nerki takie podłe potrafią być. Dobrze, dobrze a potem znienacka dupnie.

 

Pomidorcia ma poziom mocznika minimalnie podniesiony, natomiast jest silna infekcja, leukocytoza prawie 30 000. Pozostałe wyniki w normie. Dziś maleństwo dostało kroplówkę dożylną tak jak wczoraj, no i leki w zastrzyku. Wczoraj w nocy po kroplówce lepiej się poczuła, trochę dreptała po mieszaniu, zaglądała w oczy jak to ona :) no i odrobinę zjadła ryżu z mięskiem. Uff mam nadzieję, że z każdym dniem będzie lepiej

Link to comment
Share on other sites

Ale gdzie ta infekcja? Coś mówił wet? Bo coś ma stan zapalny. Ale co?

no właśnie nie wiem gdzie ten stan. Nie ustalono. Pomidorcia dwa razy w życiu miał coś takiego dziwnego, nagłego, ale innego bo z gorączką. leciała wtedy przez ręce. Zawsze w nocy to się zdarzało. Po antybiotykach przechodziło. Tym razem były wymioty..No ale co by jej zaszkodziło? Je to samo co pozostałe psy, na polu niczego nie zjada. Wychodzi na krótko na skwerek znoszona na rękach, 

Link to comment
Share on other sites

Pomidorcia nie strasz!

Pomidorcia dalej na lekach. Dziś dostała antybiotyki (kontynuacja) Wetka mówi, że to jakaś bakteria. bo Pomidoorci jest niedobrze i brzuch nie taki jak powinien być.. W każdym razie sunieczka moja nie wymiotuje, je odrobinkę,  troszkę żwawsza jest.

 

Za to Jeżyk ogromnie się rozkaszlał, a osłuchowo nie jest gorzej niz zwykle (Jeżyk po przebytych zapaleniach płuc i oskrzeli w przeszłości ma trwałe zmiany w oskrzelach, co obecnie leczymy inhalacjami i theoventem)

Chyba mamy infekcję jakąś w domu :( Ostatnio i my mieliśmy katary. Moze psy zaraziliśmy?

No w każdym razie wciąż siedzimy u wetów..

Link to comment
Share on other sites

Wetka uważa, że to sprawy gastryczne. Ja się martwię bardzo. Dziś się przelękłam,bo była bardzo słaba popołudniu. Za radę wetki trzymam ją z termoforem pod kocykiem, bo była chłodna i poję wodą z cukrem. Rano znów na kroplówkę idę

 

Pomidorcia dostaje biotyl, pyralginę, metronidazol, ranigast i jeszcze coś ale się doczytać w książeczce nie mogę ps. chyba fucos i duphylate ?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...