Jump to content
Dogomania

Kojot ze złamaną łapką i inny podopieczni BDT."Skarbonka Kojota" pomaga zwierzakom.


Norel

Recommended Posts

Na pewno będzie spokojniej bo po polach już u nas się suki włóczą z psami i zaczął mi chłopak się przedzierać przez siatkę....a w tym jest specjalistą-odchylenie jakiegoś nie idealnie napiętego fragmentu i przeciśnięcie się przez szparkę bardziej dla jamnika niż takiego dużego psa nie stanowi problemu dla Kojotka-Kajtka ;) bo chwilami tak mówię.

Przy okazji prześwietlimy łapę i skonsultujemy pazury w tylnych bo ma nie dość że podwójne to tak lużno latające z boku-zawsze się boję że zaczepi tym o coś i urwie..Zobaczymy co powie o tym wet-ale ja bym to wycięła-normalny pies nie ma tam żadnego palca nie mówiąc o dwóch....

Link to comment
Share on other sites

Na pewno będzie spokojniej bo po polach już u nas się suki włóczą z psami i zaczął mi chłopak się przedzierać przez siatkę....a w tym jest specjalistą-odchylenie jakiegoś nie idealnie napiętego fragmentu i przeciśnięcie się przez szparkę bardziej dla jamnika niż takiego dużego psa nie stanowi problemu dla Kojotka-Kajtka ;) bo chwilami tak mówię.

Przy okazji prześwietlimy łapę i skonsultujemy pazury w tylnych bo ma nie dość że podwójne to tak lużno latające z boku-zawsze się boję że zaczepi tym o coś i urwie..Zobaczymy co powie o tym wet-ale ja bym to wycięła-normalny pies nie ma tam żadnego palca nie mówiąc o dwóch....

 

Obciąć. Moja Sunia miała takie "dodatkowe" na przednich. I oba sobie naderwała i ... sama je poodgryzała i wypluła. Mi się nie dała dotknąć po naderwaniu, tylko odgryzła, jak gdyby nic.

Link to comment
Share on other sites

No cóż..problemowo to się zaczęło od wejścia.. Kojot już nie był tym słabym psiakiem z listopada którego kładliśmy na stół do rtg.. Chciałam go podsadzić do samochodu bo bał się wejść i...Kojot mnie zaatakował.. I to bardzo poważnie-tylko fuks że trzymałam go tak a nie inaczej pozwolił mi zblokować mu bok szczęki a resztę zamortyzowała skórzana kurtka inaczej poszła bym na pewno na szycie.

To nie było jedno ostrzegawcze capnięcie, to była walka o życie na poważnie i na ostro.

To niestety bardzo mnie zaskoczyło-bo jak dotąd był łagodny,wesoły, dał się wszędzie dotykać i nigdy nawet na mnie nie burknął. Sytuacja kiedy wywierałam presję wzbudziła w nim taki strach że zaatakował z niespotykaną furią. :( Bo to był w 200% strach.

 

Ponieważ nie chciał mi się już dać dotknąć odprowadziłam go od samochodu do domu i zwyczajnie zarzuciłam mu kurtkę na łeb, okręciłam,wzięłam na ręce i zaniosłam do bagażnika. ;)

 

U weta schował się w kącik za mną,ale przy zastrzyku też chciał nas zeżreć warcząc strasznie, a potem do obłędu walczył z narkozą aż trzeba go było trzymać, do wkłucia trzymaliśmy w trójkę i w kagańcu, a on był sztywny jak kłoda drewna chcąc się wyrwać..Biedak bał się do obłędu, to było w oczach widać,nawet stażyści się nad biedakiem użalali. Co on musiał przejść...to złamanie nogi to chyba nie było od wypadku samochodowego...

 

Paliczki usunięte-zwł ze podwójne były to w ogóle badziewie o wszystko zaczepiało,tylko na skórze wisiały. Ponieważ bałam się żeby gdzieś łapy z opatrunkiem nie wsadził w kratki kojca został na kilka dni zamknięty do końskiego boksu jako bezpieczniejszego.

Na drogę dostał jeszcze dodatkową porcję relanium dożylnie bo się strasznie miotać zaczynał znów w panice,całą drogę mimo tego relanium usiłował mi wyłazić z bagażnika, w końcu huknełam że ma leżeć i się o cudzie położył ;)

 

W domu omal mi wierzchem nie wyskoczył z bagażnika i prawie mi na ręce wlazł :) tak szybko chciał do domu-normalnie szczęście z niego aż promieniało że wrócił tam gdzie trzeba mimo tych strasznych przeżyć, a Pumcia trzymana przez pana wylizała mu pysio zanim musiał pójść do boksu :)

 

Pożyczyłam od weta namordnik-nie to żebym się go zaczęła bać, ale zmiany opatrunków łap i dezynfekcja rany pokastracyjnej wymagają schylenia się, a pewnie nie obędzie się to bez ostrego protestu bo trochę zaboli- nie mam ochoty żeby mi poszarpał twarz.

 

I tak niestety z Kojota wyszedł Wilk i nie można już powiedzieć że jest absolutnie łagodny.Tzn jest, ale jak sytuacja jest stabilna,człowiek spokojny,nie zmusza go siłą do niczego i nic go nie wystraszy do takiego obłędu żeby w jego pojęciu trzeba było walczyć zębami o przetrwanie. Absolutnie nie dopuściła bym go do kontaktów z dzieckiem.

 

Waży 33kg, łapa zrosła się przepięknie.Są oczywiście wybrzuszenia na nodze bo to nie składane, ale jak na taki straszny uraz to lepiej być nie mogło. Są 2 lużne odłamki kostne ale wydaje się ze mu nie przeszkadzają, nie utyka,nie sprawia wrażenia żeby go bolały więc nie ma co ruszać.

 Paragony i rtg wstawię w najbliższych dniach.

Link to comment
Share on other sites

Z powodu takich zachowań Leoś zdopingował  mnie do zakupu kagańców, teraz ma dla wszystkich na wszelki wypadek. Biedak przeszedł sowje, nich szybko wraca do sił 

 

Macie chociaż dobrze ;) na mojego cholernego gryzaka nie robią kagańców :(

Wprawdzie zagryźć nie zagryzie, ale kąsnąć potrafi.

Link to comment
Share on other sites

Kojotek wieczorem już się przytulał na całego i w ogóle był niepocieszony że jest w stajni zamknięty. Kompletnie nie widać po nim przejścia operacji-oprócz zabandażowanych łap na które trochę żle mu się staje :) No ale ślady po pazurach na dekolcie i nagdarstku po zębach mimo kurtki zostały-czerwone kropy..wygląda jakbym miała jakąś ospę :)

Link to comment
Share on other sites

Nie, kompletnie nikt nie dzwoni/pisze.... :( Trochę załamujące szczerze mówiąc.

 

Dobrze się czuje z Lukasem, choć jak widzę tamten czasami potrafi burknąć na niego i nie ma mowy o karmieniu w pobliżu siebie.Rozmyślam czy nie należało by zakupić siatki leśnej i tylny wybieg-praktycznie przez konie nie używany tylko będący składem paszy i dużą ilością wolnego terenu-ogrodzić siatką żeby obaj chłopcy się nie włóczyli a mogli sobie tam być luzem.

Mam na tyle dużo roboty że nie jestem w stanie chodzić z 6 psami na spacery dzielone na 3 grupy co najmniej...a przynajmniej nie często bo to mnóstwo czasu zabiera ;) A jeśli Kojot co chwila będzie mi gdzieś się podkopywał w ogrodzie i wyłaził to już lepiej żeby był z Lukasem.Na razie nie mam w planach wymiany całego ogrodzenia na "sztywne" bo to potężny koszt przy wielkości terenu jaki jest ogrodzony.

 

A może ktoś ma namiar na jakieś tanie panele ogrodzeniowe-np używane ale w dobrym stanie? Bo sklepowa cena bodaj ok 70zł za panel nie wchodzi w grę przy kilkuset metrach do ogrodzenia..

 

A w ogóle dzisiaj galopuje jakby nigdy nic-normalnie pies z żelaza! Roześmiany całą mordą,przytula się,wtula i w ogóle kochaj mnie,ale po bieganku trzeba było na smyczy zaprowadzić do stajni bo jak usłyszał że ma przyjść to natychmiast ogłuchł i schował się w jednej z wyrytych na podwórku dziur które niestety sobie namiętnie kopie dla ochłody(w stajni ma chłodno,ale on chce leżeć tak żeby Lukasa za płotem widzieć-tak sobie po 2 stronach leżą ;) )

Dziś dostanie antybiotyk o przedłużonym działaniu. Apetytu mu nie brak.Aha-nie wiem czy pisałam-waży teraz 33kg.

Link to comment
Share on other sites

Daga Uściski i mnóstwo głasków od cioteczki dla wilczastego Kojocika :D

Bardzo się cieszę, że już lepiej :D

 

 

 

No właśnie. Tak myśli 80% społeczeństwa i stąd setki tysięcy bezdomnych psów.

 

 

mar.gajko, Twoja złośliwość jest niepotrzebna. Nie znasz mnie, a komentujesz moją wypowiedź w taki niesympatyczny sposób.

Ja kastruję/sterylizuję zwierzaki swoje i znajome- np. starszej sąsiadki, która sama nie ma możliwości tego załatwić. Podobnie robi moja Teściowa czy Ciocie, nawet starsze. Może więc jesteśmy w tych 20%

Żal mi Kojocika nie z powodu straty jajek, tylko z powodu kolejnego stresu i bólu- choć nieuniknionego. Po tym co bieduś już przeszedł.

 

A jak czytam takie komentarze jak Twój, to od razu i się przypomina, dlaczego zanim poznałam Dagę (i kilka super osób tutaj) unikałam takich forów, jak Dogomania czy Miau.

Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj galopował do bramy szczeknąć na przechodznia, bawił się z Pumą jakby nigdy nic :) Zaskakuje mnie jak ona niezwykle delikatnie się z nim bawi...taka wredna suka, domina czy wręcz tyran i kat Gastona, z Kojotem bawi się jak mała księżniczka...

Dziś pracowaliśmy przy szklarni a one obok nas na podjeżdzie asystowały-Kojot leżał rozłożony na ziemi, a Pumka stała nad nim trzymając od niechcenia łapkę lekko na jego łopatce, zapatrzona gdzieś w dal, na ulicę.Kojot lekko podgryzał ją po łapce żeby zwróciła na niego uwagę, a ona wtedy przez chwilkę lekko go nią hm...muskała i znów zapadała w rozmyślania wiosenne.

No po prostu tak słodka scena że nie do opisania. Z Gastonem byłby już harkot,kotłowanina,tarmoszenie za skórę i ogólnie szajba.

 

Dzisiaj i tak mieliśmy zmianę opatrunków na łapach ale drań nagle się nimi zainteresował i zdarł jeden uszkadzając chyba jeden ze szwów bo zbroczył krwią cały taras zanim się nim zajęłam. Dowolne zabiegi które ograniczają jego ruch i powodują najmniejszy dyskomfort i ból powodują najpierw żałosny pisk a następnie dziki atak.

We dwójkę z mężem jako trzymaczem psa udało nam się wszystko wymienić,ale Kojot na zmianę popiskiwał i charczał w kagańcu szarpiąc się niemiłosiernie,już cierpnę na myśl o wyjęciu szwów z obu łap...

Cały czas słodko go zagadywaliśmy,głaskalismy i uspokajali, nawet chwilami nam dawał znak ogonkiem że on to próbuje zrozumieć ale strach jest silniejszy-w efekcie na raz lekko ogonkiem pracowało i grożnie warczał lub popiskiwał,oby się nie czepiał tych opatrunków bo 2 dni będę sama i w razie czego nie będzie miał mi kto go przytrzymać...

Ale jak już skończyliśmy i utuliłam to przyciął michę mięsa i radosny towarzyszył mi przy noszeniu wody koniom i łapał zębami za rękę dopraszając się pieszczot.

 

 

Mmmm, castorama nie przyszła mi do głowy bo to jeden z najdroższych u nas marketów.. W LM tez są jakieś tańsze ale to jest cieniuteńki drut i tak szeroko rozstawiony że Sojka chyba by przeszła między drutami ;) Wersja "oszczędnościowa" mocno.

Link to comment
Share on other sites

Tak ja mam ze swoją sunią. Jest jak anioł, ale nienawidzi żeby cokolwiek koło niej robić.

Nie łapie wprawdzie, ale panika jest okrutna. Na poczatku nawet czesanie był traumą.

Wytarcie śpiochów, to jak amputacja głowy była. A czyszczenie uszu niewykonalne.

Tylko ona nie atakuje, ani nigdy nie atakowała. Wydzierała się na oślep.

 

Dobrze, że Kojocik w formie. I że Księżniczka ma do niego cierpliwość i się kochają :)

Link to comment
Share on other sites

Moja ulicznica do tej pory potrafi na mnie warczeć.

Podgryźć też by chciała ale jej coś nie pozwala, weźmie rękę moją w pyszczek, nieraz zaciska mocniej ale nie gwałtownie, tak powoli żeby mnie nie bolało a żebym wiedziała, że ona się bardzo tego boi/nie lubi.

Taki pies nie wiemy jaką ma przeszłość i pewne odchyły są, ja ją traktuję jak normalnego psa i się nie użalam, co nie znaczy, że nie wyściskam. Z tym, że moja waży 4kg i ma słabszy zgryz bo jest psim mutantem :D, ale kości potrafi pogryźć.

Jest niesamowitym pieszczochem i przytulakiem.

Druga jest bardziej opanowana bo dostałam ją w młodym wieku jak tylko spacery się znudziły osobie, która miała być jej właścicielem.

Niestety Kojot odpada dla ludzi, którzy nie mieli takiego psa, sama obawiałabym się pracować z takim psem. Brak zaufania do psa jest trudny przy tego typu czynnościach, on jest u Was chyba dość krótko, może z czasem nabierze zaufania do Was w pełni.

Moja włóczęga już nawet jak ma możliwość się na siłę przecisnąć pod bramą zauważyłam, że jak jestem na wsi to tego nie robi. A na spacer by poszła pohasać. Na spacerze czasem znajda bardziej się pilnuje jak moja, odwraca się i patrzy w oczy, sprawdza czy jestem.

Także czasu trzeba, ale Daga Ty o tym wiesz doskonale i nie z 4kg żywej masy pracowałaś :D.

Link to comment
Share on other sites

No od listopada jest  ;) To już trochę czasu....

 

Nieee, no gdzie tam wygojone pazury-dopiero szwy dziś będziemy zdejmować., tak że cały czas zmieniamy opatrunki i jeszcze chwilę w nich pochodzi żeby po zdjęciu szwów nie zabrudziło się coś.

Ale poza tym wesoły i radosny.Zdecydowanie wybrał bycie z Lukasem po końskiej stronie działki ;)-razem biegają po łące.Brakuje mu częstszego głaskania, bo wiadomo-jak pod domem siedział to co chwila potarmosiłam go, no ale sam wybiera-jak go wpuszczę na podwórko to trochę tu poleży,poszaleje z Pumką i kombinuje jak wyjść... No cóż-jego wybór, nie będę go na siłę tu trzymać skoro Lukas kolegę znalazł... ;)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...