Jump to content
Dogomania

Kącik koniarzy


Mi.

Masz swojego konia?  

186 members have voted

  1. 1. Masz swojego konia?

    • Mam :)
    • Niestety nie mam
    • Na razie nie mam, ale sądze, że już niedługo czterokopytny zagości w moim domu :)
    • Mam, ale chyba niedlugo będziemy musieli się rozstać...
    • Nie mam i mieć nie będe


Recommended Posts

  • Replies 2.1k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='Mi.']
[I]dlaczego spadła? jak wyglądała jej jazda?[/I]

[/quote]

Za pierwszym razem spadła, ponieważ konika albo ugryzła mucha w jakieś miejsce, gdzie nie mógł się ogonic lub konik stanął na kamień, przyśpieszył (właściwie ruszył galopem), i Karolina spadła. Potem jeszcze Morena (tak sie nazywa koń) przeskoczyła przeszkodę.
Za drugim razem koń (juz inny) za nic nie chciał ruszyć kłusem. Instruktorka popędzała go, ale to nic nie dawało. w końcu Bastlia (bo tak nazwa sie ten konik) ni stąd ni zowąd ruszyła kłusem i ostro zakręciła. A zaskoczona Karolinka spadła:-(.

--------------------------------------------------------
Cz ktoś z was cztał może ksiązkę "Młody jeździec" Lucindy Green? Pożyczyła mi ją moja instruktorka. co o niej sadzicie?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='tusia.']bolalo?:D
ja jak bd jezdzic, to najbardziejs ie boje ze dostane z kopyta :evil_lol:;P[/quote]

Za którym razem :D:D Bo kilka razy leżałam na ziemi, hihih:evil_lol:

Kilka razy upadłam tak, jakbym sama z konia zeskoczyła, odrazu tak na kucaka, wtedy nic nie bolało, bo byłam na ten wypadek przygotowana.
Ale nie powiem kilka razy upadłam boleśnie, ale nie było aż tak źle pozbierałam się otrzepalam i znów na konia ładowałam się :D
Tylko raz jak ponia zajerzdzaliśmy złamalam reke.. ale to tak raz ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Sara_Bora']Za którym razem :D:D Bo kilka razy leżałam na ziemi, hihih:evil_lol:

Kilka razy upadłam tak, jakbym sama z konia zeskoczyła, odrazu tak na kucaka, wtedy nic nie bolało, bo byłam na ten wypadek przygotowana.
Ale nie powiem kilka razy upadłam boleśnie, ale nie było aż tak źle pozbierałam się otrzepalam i znów na konia ładowałam się :D
Tylko raz jak ponia zajerzdzaliśmy złamalam reke.. ale to tak raz ;)[/quote]
to dobrze, ze tylko tak sie skonczylo,
moja kolezanka jezdzi od czterech lat, i ani razu nie spadla xD

Link to comment
Share on other sites

[quote name='tusia.']a ja mam takie pytanie :D
spadliscie kiedys z konia?:evil_lol:[/quote]
[I]tak, wiele razy:) żeby być dobrym jeźdzcem musisz zaliczyc upadek z konia;) ciagle taka opinia krąży:evil_lol:[/I]

[quote name='kamila997']Za pierwszym razem spadła, ponieważ konika albo ugryzła mucha w jakieś miejsce, gdzie nie mógł się ogonic lub konik stanął na kamień, przyśpieszył (właściwie ruszył galopem), i Karolina spadła. Potem jeszcze Morena (tak sie nazywa koń) przeskoczyła przeszkodę.
Za drugim razem koń (juz inny) za nic nie chciał ruszyć kłusem. Instruktorka popędzała go, ale to nic nie dawało. w końcu Bastlia (bo tak nazwa sie ten konik) ni stąd ni zowąd ruszyła kłusem i ostro zakręciła. A zaskoczona Karolinka spadła:-(.
[/quote]
[I]a ona na lonży byla prowadzana czy luzem jeździła? I czemu Morena przeskoczyła przeszkodę?[/I]

[quote name='Sara_Bora']Kilka razy upadłam tak, jakbym sama z konia zeskoczyła, odrazu tak na kucaka, wtedy nic nie bolało, bo byłam na ten wypadek przygotowana.[/quote]
[I]hahah ja tak samo:evil_lol: wiele razy:evil_lol: ale ostatnio (moja ostatnia jazda w klasycznym stylu) mialam upadek za rzeczką, kiedy mój rumak się spłoszył i zaczął z galopu barany strzelać:eviltong: takie do nieba prawie że:evil_lol: a jego natura jest taka, że jak zacznie to nie przestanie... aż do skutku.. no i osiągnął swój cel.. stanął koło lasu mimo iż przed nosem miał stajnie i czekał na mnie a nawet podszedł kawałek;) to były jego ostatnie bryki:evil_lol: wtedy nocą krążyłam po 3 szpitalach bo było podejrzenie złamania promieniowego ręki, aż w końcu zrobili mi rentgen i nic nie wykryli;] wlozyli reke w szyny :/ no to poszłam do prywatnego jakiegoś lekarza i powiedział, że szyny by mi bardziej zaszkodzily (mialam noscic 2 tygodnie) i doradzil zebym kupila stabilizator. Za całą wizyte (5 minut) zapłaciłam 200zł a w stabiliratorze chodziłam 10 dni:eviltong:. I rączka cała^^ taki OT:diabloti:[/I]

Link to comment
Share on other sites

Ja dwa razy zlądowałam, w początkach nauki.
Raz po "przeskoczeniu" (jak pokraka) przeszkody. Nawet nie pamiętam, aby to coś szczególnego było.
Ale drugi upadek był poważny. Nie utrzymałam klaczy w zebranym galopie na ujeżdżalni (folblut, córka klaczy z toru) i kiedy ta wzięła dość ostro zakręt, łukiem poleciaaaałam ...doopskiem prosto na ogrodzenie - czyli w tym wypadku metalowa rurę o średnicy ok. 10 cm. Wstałam, zrobiłam pare kroków, czy nic nie połamane i z powrotem zaraz wsiadłam na Shantę (zresztą uwielbiałam ją). Miałam kupę szczęścia, biodra zostały ochronione, siniak miałam ogrooomny, długo i wszystkie kolory tęczy na nim :lol:, a kulałam przez 4 dni. Co smieszne, siedząc w siodle nic mnie nie bolało, kiedy zeszłam i musiałam chodzić ...ooo, to już inna bajka była :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[I]Manu uuu musiało boleć:cool3:[/I]
[I]tusia ojj czekamy na zdjęcia:multi:[/I]

[I]haha mi się przypomniało, że kiedyś jeszcze dość boleśnie z Mimozy spadłam - koniu rekreacyjnym na którego kiedyś wsiadłam i pojechałam z grupą w teren. Mamy obok stajnii rzeczke (tą za którą z Compana zleciałam:P) i mieliśmy przejechać przez nią jak zwykle galopem, a że Mimoza to koń który się wszystkiego boi (na dodatek jest wstrętna bo non stop brykała i nie chcieli jej nikomu na jazdy dawać:evil_lol: tylko ja ją lubiłam:P ) ma ciągle jakieś fobie. Gdy usłyszała wrzask jakiegoś dziecka zaczęły się bryki - z opowiadań instruktora i ludzi z którymi miałam jazdę -wynika, że przekoziołkowałam ostro nad głową konia i wylądowałam w pozycji leżącej na plecach, że nogi miałam za głową:evil_lol:- to akurat pamiętam:D. I tak leżałam większość czasu bo lekko przytomność straciłam:cool3: ale otrząsnełam się i wsiadłam spowrotem :P[/I]
[I]hahah najlepsze jest to, że spadłam metr za rzeczką, gorzej by było gdybym nie wytrzymała dużej tych bryków i spadłabym wcześniej.[/I]

[I]No i jeszcze dam taką radę, że jak czujecie, że zaraz spadniecie to sami spróbujcie spaść a nie czekać wytrwale aż koń was zwali ;) wtedy upadki są najłagodniejsze - w moim przypadku najczęściej na nogi :P[/I]

Link to comment
Share on other sites

ja spadłam parenascie razy z kucyków- o tak skutki zajeżdżania plus za duzych kiedys tam popregow:evil_lol:
i jeden-pierwszy i to pechowy! skręcona kostka:/
a jechałam na Moonie, a w zimie mu coś odwala i strzela barany i wogole taki dziwny jest, no i jade galopem jade, a ten nagle(!!) obrót 130 stopni i do tego baran a ja poleciałam na prawo i podobno jakoś tak dziwnie na noge i sobie kostkę skręciłam... a po pół godsziny nie mogłm nawet dotknąc noga ziemi tak cholernie bolało! a ledwie co nie zemdlałam, tak mi wszystko mrugało przed oczami, to było strzaszne do tej pory się boje na niego wejść..
a drugi bez urażeń żadnych- jechałam galopem w zastępie i właściwie nie wiem co to było ale koń przede mną nagle stanął, Bałt się nie wyrobił siadł na zadzie a ja poleciałam pod nogi
i ostatnio trzeci- własciwie to nie spadłam bo sama zeskoczyłam no ale- jade sobie na 90 cm przeszkode okej daje łydy łydy, łydy ten w ostatnim foulu chyba 10 cm przed przeszkoda wyłamał, aj najpierw poleciałam na prawo(w lewo wyłamal) potem sie przytrzymalam jakos siodla, potem na lewo, noga prawa została w strzemieniu(no bo jak mnie przechylilo w prawo to sie ratowalam) potem wisialam chwile trzymajac sie siodla, potem paru dosłownie paru włoskow od grzywy, noga wylazła ze strzemienia ale nie chialo mi sie wdrapywac to zeskoczylam, nic mi sie nie stalo oprocz obtartej nogi i ogromnym siniaku na kolanie i obok...
no cóż kto nie spada nie wie jakie to ryzyko:shake:

Link to comment
Share on other sites

Ja pierwszy raz spadłam jak mi siętaka klacz Haidi nagle spłoszyła galopem. Ja poleciałam w błoto :lol: Ale wsiadłam spowrotem :P
Potem jak mi się konik polski rozpędzony zatrzymał na płocie. Ja poleciałam na szyję i w bok do zaspy śnieżnej (która sięgała Magowi prawie do brzucha) :lol: To było bardzo miękkie lądowanie.
A niedawno 2 razy na jednej jeździe. Raz spłoszyła mi się konica, poleciałam i nie wiem czy walnęlam głową ale resztę jazdy pamiętam jak przez mgłę. Wiem że trochę jakby automatycznie jeździłam, jakbym była nieobecna w ogóle. Na tej samej jeździe spadłam zaraz po skoku. Po prostu nie panowalam, nie myslałam po poprzednim upadku no i tak to się stało :lol:

Link to comment
Share on other sites

[I][I]Sara i co z tym kantarkiem??[/I]



[I]haha ja byłam z moją sucz niedawno w stajnii :P ignoruje konie gdy sie nie ruszają, a gdy jakiś się poruszy to zaczyna się ujadanie:eviltong: no ale tak to jest gdy widzi się pierwszy raz konia po 6 latach rzycia:evil_lol:[/I][/I]

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...