Jump to content
Dogomania

Warto wierzyć w cuda! Po blisko 2 latach w DT, Imka znalazła super domek! W małym ciałku wielki strach...


Nutusia

Recommended Posts

Dobra, dobra malagosie, TERAZ to już za późno :) Choć z drugiej strony faktycznie - gdyby to był ratlerek, to już by był Twój ;) Hopka waży 9,4?!!?!? No ładnie - aż sprawdziłam. I co znalazłam? "Choć sięga do pół łydki (ma długie łapki), sunia jest maleńka – waży niespełna 5,5 kg. Większa już nie urośnie." I wmawia mi się regularnie 2 razy w roku, że źle widzę, jak mówię, że nóżki te same - długie i smukłe, a na nóżkach... balonik!!!! :)

Link to comment
Share on other sites

No a Nuras wazy 11 kg i co? Jest dużym psem? Zeppelinkiem wprawdzie nie jest, choć jak na to co je, to powinna być. Ale trudno ją określić dużym psem.
Najbardziej mi się podoba, że Lesio robi wstępną selekcję "na wejściu" hihihi. Proszę wymiziać tego yorka olbrzymka od nas bardzo mocno, no i całe stadko (powiększone też)

Link to comment
Share on other sites

Ale się uśmiałam.

Potrzebne mi to było po nerwówce.

Nutusiu mojej córci spanielka z tych malutkich ,waży 9 kilo,jest bardzo szczupła,bo wnuczka bardzo pilnuje jej diety zwłaszcza od sterylki.

Dla mnie to jest taki "yorczek" malusi.

Tak przykładowo , to ona jest jak główeczka mojej Rasti.

No takie to są porównania przy psich olbrzymach.

A mimo wszystko ja do swojej mówię moje maleństwo i ciągle mi się taka mała jakaś wydaje.

No chyba,że po strzyżeniu skóra ją swędzi i ze stołem na grzbiecie po pokoju wędruje,wtedy się wściekam.

Link to comment
Share on other sites

Sonia malutka. I ratlerek. To twierdzę ja -światowa znawczyni ratlerków :). Przy Bliss - 61 cm w kłębie i....nie wiem ile kg żywej wagi(jak szarpnie za kotem, przewraca Tomka ;) ) i Maxie - 71 cm w kłebie i....czort wie, jaka waga - na szczęście, nie startuje do kotów - Sonia, to ratlerek. W dodatku - miniaturka ratlerka. Zdecydowanie. Można wziąć na ręce. Pod pachę. Maciupeństwo na cienkich łapkach z wyłupiastymi oczkami. Słodkie :).

I tak na serio, to oboje z TZem ostrzegaliśmy się nawzajem w domu - uważaj, Sońka za tobą - nie rozdepcz jej ! Tak było :)

 Od dawna wiadomo, że punkt widzenia, zależy od miejsca siedzenia ;).

Tak czy inaczej - dziękuje Ci Nutusiu, za mojego ratlerka :)  - cmok, cmok, cmok.

Link to comment
Share on other sites

O matko, i tu czekają na Sońkowe sprawozdanie - a ja już napisałam ma wątku makowskim i przekleiłam na malagosowy wątek zbiorczy, a w międzyczasie opowiedziałam konfirm przez telefon :) Latlerek olbrzym nam się trafił (podobnie jak york olbrzym w postaci Lesia). Mattilu - Sonia wygląda z grubsza jak Hopka, a z cieńsza różni się tym, że ma gładką sierść, sterczące uszka i kształt mordki rzeczywiście bardziej latlerkowato rasowy ;) Wczoraj, ponieważ zdążyłam dotrzeć do domu, zanim Sławek przywiózł Sonię od Marysi (szczęśliwym trafem przesunięto mi wizytę lekarską o pół godziny wcześniej), wprowadzenie nowego psa do stada odbyło się tradycyjnie, tzn. Sławek podał mi Sonię przez okno sypialni, a wchodząc do domu wypuścił nasze szczekaczki na dwór. Sonia trochę się trzęsła, ale posiedziałyśmy na łóżku, potem ją zestawiłam na podłogę i otworzyłam drzwi sypialni. Przeszła się spokojnie po domu. Zaczęłam kolejno wpuszczać mocno ciekawskich, ustawionych w kolejce przy drzwiach tarasowych :) Sonia trochę powarkiwała, ale moje stare wygi tymczasujące zachowały się bez zarzutu - zobaczyły, że jest i dały spokój. Trochę gorzej z Imką, bo się spokojniutkiej Soni nie przestraszyła na tyle, żeby przed nią uciekać, a jednocześnie nie miała na tyle odwagi, by ot tak sobie do niej podejść. A co w takich sytuacjach robi Imka? Piszczy!!!!! Żeby Sonia czuła się bezpieczniej, posadziłam ją obok siebie na kanapie, odgradzając od tych co bardziej ciekawskich. Ale gdy wstałam nastawić wodę na herbatę, Sonia na kanapie została. Dopiero po dłuższej chwili zeskoczyła i przyszła do kuchni, gdzie bezbłędnie zlokalizowała miskę z wodą i się spokojnie napiła. W kolejce po kolację ustawiła się, jakby mieszkała u nas od zawsze, przy czym wiedziała, że dostanie ostatnia i cierpliwie czekała! :) Nie zjadła do końca. Potem krążyła od posłania do posłania, aż w końcu zaległa na... fotelu :) Najśmieszniejsze było wczoraj, że psy zachowywały się wypisz wymaluj jak dzieci! Ponieważ chciałam, by Sonia poczuła się swobodnie i położyła się w posłanku, nakłaniałam ją do tego. Chwilę poleżała jednak i wychodziła, a wtedy jej miejsce natychmiast zajmowała Gapcia, Lili albo Imka. Posłanka, które zazwyczaj stoją puste, a na kanapie nie ma gdzie się wcisnąć, wczoraj miały wzięcie, że hej! :) Wieczorem Sławek wyszedł z nią do ogrodu na smyczy - tylko z nią - od razu zrobiła siusiu. Gdy przyszedł czas na spanie, przeniosłam jedno posłanie do sypialni, ale także położyłam kocyk na fotelu. Sonia najpierw wskoczyła na fotel. Poleżała chwilę, zeszła, ułożyła się na posłaniu i znowu za chwilę wyszła. Obeszła łóżko i hyc, położyła się obok Imki (bo Kreska i Gapcia już były pod kołdrą). Imka więc skwapliwie skorzystała z okazji i cała zadowolona zajęła najpierw posłanko, a potem fotel. Dalej nie wiem co się działo, ale gdy się rano obudziłam, w łóżku był KOMPLET :) Śniadania Sonia jeść nie chciała. W ogrodzie najpierw miałam ją na smyczy (zrobiła siusiu), a potem puściłam ją wolno. Trochę była niepewna, tym bardziej, że rudy piorun kulisty przetaczał się przez ogród goniąc za piłką. Ale jakoś Soni udało się zejść z linii rażenia i znaleźć sobie miejsce na kupola ;) Przed wyjściem z domu zamknęłam ją w sypialni, bo jeszcze nie zawarła do końca rozejmu i przyjaźni ze stadem. Gdy zaniosłam miseczkę z jedzeniem i piciem, zastałam pannę na łóżku :) Zostawiłam jeszcze 2 gryzaki i wyszłam. Dziś ją chyba jednak wykąpię, bo choć nie jest jakoś bardzo brudna, to ma dość tłustą sierść. No a skoro mamy razem spać... ;) Jutro jedziemy do Doktora na przegląd techniczny:)

Link to comment
Share on other sites

Jakoś byśmy się pomieściły. Już mieliśmy w "szczytowym momencie" 9 psiaków, z czego tylko Lesław nie spał z nami. Zdarzało nam się mieć większą tymczaskę, plus Lili plus maluchy i też się dawało.
Na szkolenie nie przyjmuję, bo szkolić nie umiem :( Te moje same się wyszkoliły, a właściwie życie je do wyszkolenia przymusiło i jak to mówią - był czas przywyknąć ;)

Muszę się z Wami podzielić obserwacją, że Imka... kropkowacieje! Nie wiem na czym to polega i jak to się dzieje, ale spod białego futerka przeziera coraz więcej czarnych piegów! Doszłyśmy wczoraj z Ulą do wniosku, że powstaje z niej regularny... DALMATYŃCZYK! :)
Dziś odbiorę obróżkę - ciekawe czy świeżo pachnąca jeszcze coś zmieni w zachowaniu szalonej Imci. Wczoraj bardzo się cieszyła z wizyty Uli, wspinała jej się łapkami na kolana, ale oczywiście dotknąć się nie dała. Parę razy się Uli udało ją pomiziać "mimochodem" ;)

Link to comment
Share on other sites

Oj, wczoraj znowu w małym ciałku był wielki strach :( Ubrana w niestety mocno już przyciasne szelki, Imka najpierw zamarła w bezruchu na kanapie, a potem na ugiętych łapach, z ogonem pod brzuchem, uciekała po całym domu, zasikując podłogę na całej trasie ucieczki. Na szczęście smyczka już była przypięta do szelek, więc udało mi się ją przydepnąć i schwytać zbiega. W samochodzie siedziała wciśnięta w Sławka i zgubiła chyba z połowę sierści :( W poczekalni zrobiła dorodną kupę (jeszcze raz Ci Kasiu dziękuję za pomoc!). Ciężko było z szalejącą z radości Lili, rozpłaszczoną ze strachu Imką i też przestraszoną, choć nie aż tak bardzo jak Imka Sonią.

Imcia została zaszczepiona na wirusówki i zaczipowana. Koszt = 80 zł.

Po powrocie do domu, gdy wjechaliśmy za bramę, odpięłam smycz i puściłam Imkę w ogrodzie w szelkach. Uciekła w krzaki i dłuższą chwilę zajęło nam namówienie jej, by weszła do domu. Po zdjęciu szelek, na szczęście odzyskała swój dawny wigor :) Może w sobotę uda mi się kupić dla niej trochę większe szeleczki, które nie będą jej aż tak krępować, założę luźno i spróbujemy ją do nich przyzwyczaić. Mam nadzieję, że ich nie przegryzie...

Jak już psiny ochłonęły po lecznicowych przygodach, Imka się odważyła na zawarcie bliższej znajomości z Sonią. I gdy się przekonała, że Sonia to anielska łagodność i spokój, a Sonia uznała, że Imka jest zupełnie niegroźnym potrzeleńcem, obie zaczęły się lizać po pyszczkach :)

Aaaaaaa... jeszcze zapomniałam napisać, że przymuszony do określenia Imkowego wieku Doktor orzekł: młoda - 1,5 roku :)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...