Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Guest TyŚka

Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin :)
Fajnie się na Was patrzy, powodzenia w dalszej wspólne koegzystencji.

 

Świetna z niej sucz, dopiero przy innych psach widać jaki z niej żywioł :)
Co to za szelki w których biegnie?

 

Link to comment
Share on other sites

Wiesz co, słodki to jest piesek, bardzo dużo potrafi i w ogóle powo. Jednak...kto ci podpowiedział, aby za młodym wyżełkiem, który całym sobą mówi ci "mamo! Tyle dla ciebie robie, ale jestem małym wyzlem i się tu trochę nudzę. Zrób i ty tez coś dla mnie", lazic i mówić "ups "? Kuuurde to nie ma prawa zadziałać tak jak byś chciała. To jest prosta droga do tego, aby ona zaczęła ciebie uważać za wrzoda, co ja swędzi:-) serio, ona teraz właśnie powinna zacząć się oddalać od twojego tyłka, a ty ja do wody na sznurku puszczasz. Żebys nie zmarnowała tego, co macie i nie miała pieska, który cuda robi na placu, a poza nim chodzi na sznurku. To jest wyżeł, tak nie może być!

Link to comment
Share on other sites

Więc według Ciebie mam jej pozwalać robić co chce, zwiewać, kiedy stwierdzi, że jej tak wygodnie? Na placu ma ćwiczyć ze mną, dopóki nie usłyszy "wolna", wtedy hulaj dusza, może robić co chce. Nie jest karana za to, że ze mną ćwiczy, wręcz przeciwnie. Ale są momenty, kiedy może ćwiczyć, są takie, kiedy może biegać wolno, ale to ja podejmuję decyzję, kiedy to następuje, a nie ona.

Na sznurku do wody, bo taka okolica, że dużo psów łazi, biegaczy itp. i nie chciałam, żeby nagle im mokry pies wyskoczył, zwłaszcza, że to było w marcu ;)

Na pola też chodzimy, często, może wtedy wąchać, tropić, wystawiać ptaki, ale tam też ma pamiętać o tym, że istnieje przewodnik, który wydaje polecenia. Często robię tak, że chwilę ćwiczymy, w nagrodę puszczam ją wolno, znów chwilę ćwiczymy, znów ją puszczam wolno w pole. Także staram się zachować pewną równowagę między tym czego ja od niej oczekuję, a tym czego ona potrzebuje.

Uwierz, że ona nie ma problemów z oddalaniem się i samodzielnością. Owszem to jest wyżeł, ale to jest także pies, który będzie ćwiczył różne psie sporty i tam nie może robić tego co jej się podoba, tylko ma być skupiona na przewodniku i tym co on wymaga w danej chwili

Link to comment
Share on other sites

Wg mnie powinnaś wyczuć moment, kiedy ona zaczyna się nudzić i nie dopuścić do tego, aby się znudziła lub też przerwać to, co robisz z nią zanim ten moment nastąpi. Brutalna prawda jest taka, że wyzla takie pierdoly będą nudzić, bo to nie jest dla niego praca. Jeśli to będzie zabawa, to będzie się z tobą bawił super, ale zabawa nie powinna nigdy stawać się dla niej nudna. Nuda i zabawa to są dwa przeciwstawne słowa.

A teraz to wygląda tak: ona się nudzi tym, co robicie i sobie idzie, ty za nią lazisz, mówisz ups i przez to po prostu sama siebie jej obrzydzasz. Znudzi jej się unikanie ciebie i twojego ups, to zrezygnowana przestaje lazic.

Aa i podstawową sprawą: wyżeł wcale nie ma być w polu samodzielny:-) ma z tobą współpracować. I wierz mi...nie będzie wtedy uciekać. Do głowy jej to nie przyjdzie!

Link to comment
Share on other sites

No właśnie jej problemem jest to, że jest zbyt samodzielna.

Na placu (mówię o agility) problem jest głównie na początku zajęć, kiedy zaczynamy od prostych rzeczy. Później jak się wkręci to już jest super. Im trudniejsze torki, im trudniejsze przeszkody, tym ona chętniej ćwiczy i ani myśli uciekać. Myślę, że z czasem zrozumie o co chodzi

W upsowaniu nie chodzi o to, że za nią łażę, po prostu muszę ją jakoś złapać, a uparcie za nią idąc przekonuję ją, że nie warto przede mną uciekać. Ważny jest ten moment kiedy pies idzie na "karnego jeżyka", na placu jest to przypięcie do słupka. Chodzi o to, że ma do wyboru albo ćwiczyć ze mną i się fajnie bawić, albo siedzieć przy słupku i się nudzić.

 

Na polu również problemem jest to, że jest zbyt samodzielna, a jeżeli chodzi o ten aspekt pracy to mam problem, żeby znaleźć kogoś, kto by mi w tym pomógł nie proponując oe...

Link to comment
Share on other sites

a uparcie za nią idąc przekonuję ją, że nie warto przede mną uciekać.

yyy serio?

ja to całkiem inaczej widzę :P

 

Fajny, energiczny psiak z niej jest, widać, że młode to to i jeszcze wiele przed nią. Ale mam wrażenie, że nie zawsze wie czego od niej oczekujesz i co ma zrobić ;) Bardzo nerwowa jesteś, gdy jesteście poza podwórkiem i to ją też chyba nakręca... ale ja się tam nie znam. I jak masz linkę to zahamuj ją, bo jest tak, że jest coś mega ciekawego, wtedy olewa komendy i robi co chce i myślę, że powinnaś zareagować.

Link to comment
Share on other sites

Skąd wnioskujesz, że jestem nerwowa? Ja jestem bardzo spokojną osobą :P Jak jest na lince to zawsze reaguję kiedy olewa komendy albo kiedy nakręca się na otoczenie. Coraz łatwiej mi ją z tego wyrwać i jest to główny cel naszych ćwiczeń na spacerach. Na szkoleniach (nie agilitowych) też z trenerką głównie pracujemy nad tym, żeby łatwiej ją było wyrwać z faz, bo ona komendy ma dobrze zrobione tylko problem jest z tym, że ona jest bardzo środowiskowa i nakręca się na wszystko wokół, a chcemy żeby olewała otoczenie kiedy pracuje/ćwiczy/bawi się ze mną.

 

Nie mam jakiegoś super doświadczenia, to mój drugi pies, w dodatku ona jest dość trudna w tym aspekcie, ale i tak jest duuużooo lepiej. Dużo pracy w nią wkładam, ciągle się uczę, razem się uczymy, popełniamy błędy. Ufam swojej trenerce, widzę, że ona też na bieżąco wymyśla nowe sposoby na młodą, szybko eliminujemy to co nie działa, ćwiczymy to co daje efekty, czasem problem nagle się zmienia i trzeba wymyślać coś nowego. Zayra niestety nie mieści się w schematach behawiorystycznych i zostaliśmy z naszą kreatywnością ;)

Link to comment
Share on other sites

Nie mieści się w schematach?:-) po prostu jest młodym wyżełkiem :-) i pewnie trenerka nie umie się przyznać, że nie miała z takim psem do czynienia :-)

A to nie jest wstyd. Ja trochę chodziłam na agility do Kalisza i on nie miał z tym żadnego problemu. Wprost mówił, że nigdy nie miał w grupie takiego psa jak mój i nie będzie mi dawał porad, skoro nie za bardzo wie jak to działa.

Jeśli chodzi o chodzenie za psem, który nie chce do ciebie wrócić na zasadzie "i tak za tobą łaze, wiec po co uciekasz" to jest to najgorsze, co można zrobić. Po pierwsze dlatego, że jak już pisałam, robisz z siebie wrzoda na jej tyłku. Po drugie to jest nie do przełożenia na warunki poza placem. Chyba ze masz motor w tyłku i jesteś w stanie zapierdzielac jak ona:-)

Ja nigdy nie biegam za moimi psami. To one mają przychodzić do mnie i to jest ich psi interes, bo jak nie to się zgubia i będą musiały polować na myszy, żeby przeżyć.
W sumie u mnie jak ktoś się wylamuje to tylko greta, wiadomo :-) i zawsze, gdy wie, że już czas do chaty, a ona musi zrobić jeszcze rundeczke, gdzieś tam nie była, kogucika jeszcze ostatniego trzasnie itd. I wtedy zależnie od sytuacji albo idę w jej kierunku - ale to są tylko ze trzy energiczne kroki połączone ze słowami "liczę do trzech..." i ona wtedy wie, to jej ostatnia szansa albo mowie "idziemy do domu!" i naprawdę idziemy w ogóle się na nią nie oglądając. To sa sporadyczne sytuacje i po każdej z nich serio temu pieskowi na długo odechciewa się przejawów niesubordynacji, bo nie dość, że się porządnie zdyga, to jeszcze na końcu dostaje reprymende od starszych dziewczyn:-)


Nie za bardzo rozumiem, dlaczego zamiast tego ups nie dasz jej dosadnie do zrozumienia, że źle robi.

Link to comment
Share on other sites

A co rozumiesz przez "dać dosadnie do zrozumienia"? Ponieważ mi już kończą się pomysły jak jej pokazać, że coś mi się nie podoba. Jasne, zawracanie do domu działa, czasami wystarczy, że znikniemy za zakrętem ale nie wszędzie mogę to zrobić np. na placu treningowym

Link to comment
Share on other sites

Twój trener nie pochwaliłby tego:-) ale serio wzięcie psa za fraki jest dla niego nsturalne i to rozumie, bo jego mama też tak robiła. Tego, co ty robisz, twój pies nie rozumie. Nie ma prawa tego rozumieć.

A i jeszcze serio, ja nie mam żadnych oporów przed zrobieniem z siebie wariatki przed psem. Zdarza mi się zawołać Grete na koniec spaceru tak, że ludzie myślą, że oszalalam. Ale to działa, bo ona przebiega, łapie mnie za ręce, skacze na mnie i "no dobra, idę na smycz, ale zajebiście jeszcze się powydurniamy ". Ale na idiotę to już nie mogę wychodzić, bo moje pieski to błyskawicznie wykorzystają :-)

I jeszcze serio, musisz pamiętać, że to co robicie to nie jest dla niej praca. Ona ma inną robotę do wykonania. A nie każdy lubi bawić się w to samo. Wybrałaś sobie wyzla, masz trudniej.

Link to comment
Share on other sites

Może trudniej, ale nie zamieniłabym jej na żadnego innego psa :) I podejrzewam, że moim drugim psem również będzie mundek :P

Co do agility, to myślę, że Zayra ma z tego fun, zresztą to co wyprawia na torze, tylko mnie w tym utwierdza. Ona po prostu wychodzi z założenia, że po co ma ćwiczyć nudne rzeczy skoro ona wszystko umie ;P

Poza tym agi łączy to co ona uwielbia czyli bieganie + wyzwanie i wkręca się w to coraz bardziej ;)

Link to comment
Share on other sites

Nie, ona nie wychodzi wcale z takiego założenia. Bardzo ja personifikujesz. Ona myśli raczej "po cholerę mam znowu robić to samo. Spadam sobie coś powachac".

Niestety: wyżeł został stworzony do współpracy z człowiekiem i dobrze prowadzony zrobi dla swojego pana wszystko, ale współpraca ta z założenia miała się odbywać w terenie, gdzie nigdy nie jest nudno, zaskoczenie czeka na każdym kroku nawet jeśli pies był w tym miejscu wiele razy, wiec nie ma co spodziewać się, że powtarzanie ciągle tego samego i dlubanie ciągle tych samych rzeczy to jest dla niego praca. Może się przy tym sprawdzić, może się dobrze bawić, ale tylko jeśli podejdzie się do tego z poczuciem humoru i jak zabawę będzie się to traktować.


Pamiętam taka sytuacje: moja suka na treningu oprócz niej większość to border, jakiś toller, spaniel. Jest 33 stopnie, psy nie chcą pracować. Mój chce. Wiadomo, mój zawsze chce. I jak po przebiegu rzucam piłkę, Tiami bierze ja i ciśnie z nią na około, wskakuje do balii z wodą, porządnie się moczy, otrzymuje, bierze piłkę w mordę i przybiega. Dziewczyny od borderow pytają mnie "czemu jej na to pozwalasz? ". bo miała na to ochotę, bo nie jest sztywniakiem, bo dobrze się ze mną bawi, a wasze psy leżą i udają, że was nie znają. O to chodzi :-)

Link to comment
Share on other sites

Nie personifikuje, po prostu staram się obrazowo przedstawić jak to rozumiem. A Ty piszesz to samo tylko innymi słowami. Agility mamy tylko raz w tygodniu i staram się, żeby były to dla niej atrakcyjne treningi, nagradzanie wysoką energią, radością i zabawą, a ona uwielbia się szarpać. Piłki nie są takie ciekawe ;p Zdaję sobie sprawę z tego, że agi nie będzie dla niej pracą, ale chcę żeby było świetną zabawą. Zresztą nie chcę mieć psa, który jest we mnie bezgranicznie wpatrzony. Ona potrafi czasem zwiać z hopek po to, żeby sobie przebiec po palisadzie albo przez tunel -.-

Na spacerach prawie zawsze coś ćwiczę, mam smaki i zabawkę w zanadrzu, ale przyznam, że robienie z siebie wariata jest dla niej najlepszą frajdą i nagrodą. Zauważyłam też, że wymyślanie ciągle nowych ćwiczeń/sztuczek dużo lepiej na nią działa niż powtarzanie tego co już umie, co zgadza się z tym co piszesz. I ja o tym wiem, tylko jeszcze muszę się nauczyć co, kiedy i gdzie działa najlepiej, a ona musi zrozumieć, że w terenie ma partnera, który chce jej pomóc i który wymaga od niej współpracy. Do tego dążymy, ale jak mówię, dużo muszę wymyślać sama, bo nie mam w okolicy osoby, która by nas poprowadziła

 

Zobaczymy co nam z tego wyjdzie, na pewno musimy znaleźć jakąś równowagę i dogadać się ze sobą. Widzę, że ona chce tylko czasem nie bardzo wie jak i ja też czasem nie wiem co i jak :P

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...