Jump to content
Dogomania

19letni psi staruszek sikal w domu-wywaliil go do sklejkowej budy w klatce na krolik


temikotka

Recommended Posts

  • Replies 85
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Przepraszam, ale dopiero teraz weszłam na dogo, tyle mam teraz spraw na głowie...
Tak, to są okolice Jarosławca.
Dzisiaj tam byłam, nakarmiłam go, znów miał pomyje z chlebem...I niestety, nie zrzekną się go :-( argumentując czy Pani oddałaby swoje dziecko?!!!Nie, nie oddałabym, ale tez nie trzymałabym go w warunkach prosto z obozu koncentracyjnego...
W zimie, w mrozy planują go trzymać w stodole(taki sam mróz jak na dworze), zeby mu cieplej było dostanie jakies kurtki...Ale i tak wątpię zeby tam dotrwał do zimy, w upały...A jesli dotrwa to wręcz jeszcze gorzej, bo jakie to będzie zycie :-(:angryy:

Link to comment
Share on other sites

ja nie wiem czy mozna, nie znam się na przepisach, ale to ze się nie zrzekają chyba niczego jeszcze nie przesądza?Bo gdyby tak było to ktoś mogłby sobie katować psa, ale nie zrzekać się go i wtedy byłby bezkarny?
O tym ze się nie zrzekną dowiedziałam się dzisiaj, myślałam ze będą chcieli się go pozbyć.

Link to comment
Share on other sites

A może im powiedzieć, że chce się pomóc np. zabrać do weta, pomóc finansowo... A jak już psa dadzą to przecież zawsze może "zginąć" po drodze, mieć "wypadek" albo coś w tym stylu...

Wiem, że to oszustwo ale to co oni robią to okrucieństwo...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='temikotka'][...]Dzisiaj tam byłam, nakarmiłam go, znów miał pomyje z chlebem...I niestety, nie zrzekną się go :-( [B]argumentując czy Pani oddałaby swoje dziecko?!!![/B][...][/QUOTE]

:crazyeye::crazyeye:
Normalnie nie wierzę! Czegoś takiego to ja jeszcze nie słyszałam, nie wiadomo czy się śmiać czy płakać. Monty Python przy tym to pikuś...
Obawiam się, że w świetle przepisów nie ma podstaw do odebrania psa - buda jest, pies nie jest na łańcuchu, ma zapewnione pożywienie, w zimie ma być dodatkowo zabezpieczony przed zimnem...
Temikotko i nie ma najmniejszych szans, że dadzą się przekonać? Jeśli kochają go jak dziecko (:angryy:!) to może trzeba się odwołać do tych uczuć i przekonywać, że będzie miał lepiej, że to dla jego dobra :angryy:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='AlfaLS']A może im powiedzieć, że chce się pomóc np. zabrać do weta, pomóc finansowo... A jak już psa dadzą to przecież zawsze może "zginąć" po drodze, mieć "wypadek" albo coś w tym stylu...

Wiem, że to oszustwo ale to co oni robią to okrucieństwo...[/QUOTE]... jestem za!!!! cel uświęca środki! ... przeczytałam!... i daję słowo.... zatkało mnie:shake:

Link to comment
Share on other sites

Ja bym najpierw spróbowała po dobroci, odwołując się do ich "miłości do pieska", pozwolić im się poczuć bardzo wielkodusznymi:angryy: A jak to nie podziała to postraszyć kontrolą - my wiemy, że niewiele można w ten sposób wskórać ale Ci ludzie raczej tego nie wiedzą. I może będą chcieli uniknąć kłopotów.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Marysia O.']Ja bym najpierw spróbowała po dobroci, odwołując się do ich "miłości do pieska", pozwolić im się poczuć bardzo wielkodusznymi:angryy: A jak to nie podziała to postraszyć kontrolą - my wiemy, że niewiele można w ten sposób wskórać ale Ci ludzie raczej tego nie wiedzą. I może będą chcieli uniknąć kłopotów.[/QUOTE]... to uczciwe :)... tylko że ja się już nauczyłam że nie zawsze to dobrze się kończy!... tak bardzo ogólnie.... to ... z dobrymi-dobrze!... ze złymi-źle! ciężko jest dawać rady, na odległość!.... nie znamy tych ludzi? co nimi kieruje?.... trzeba przeprowadzić rozmowę bardzo dyplomatycznie!....:cool3: bo może skutek być odwrotny! .... za mało kart, żeby grać;)

Link to comment
Share on other sites

tylko jak teraz mogę proponować pieniądze?
Ja nie mogę za niego zapłacić, transportu do Wawy póki co nie ma...
Ta opcja zabrać do weta i nie przywieżć odpada, przeciez będzie jawnie wiadomo, ze psa ukradłam...
Ludzie uwazają ze pies ma dobrze, wiecej miejsca mu nie potrzeba, jedzenie "świetne", więc nie wiem jak ich przekonać, że lepiej mu będzie gdzie indziej.
A na zimę nie będzie miał dodatkowego zabezpieczenia, bo zamiast budy będzie w duzej stodole, której raczej sobie sam nie ogrzeje :(

Link to comment
Share on other sites

Cóż, trudno organizować transport jeśli się nawet nie wie czy ludzie psa oddadzą. Może spróbować najpierw rzucić temat, że się psa wykupi i dowiedzieć się czy w ogóle by się na to zgodzili i ew. za ile?
A może masz temikotko jakiś inny pomysł jak im przemówić do rozumu?

Link to comment
Share on other sites

A moe tak jak kiedyś na jakimś wątku było - ktoś inny, nie [B]temikotka[/B] niby przez przypadek jedzie przez tą miejscowość i zobaczył psa. A ten pies to "wypisz wymaluj" pies jego dziecka /matki, babki albo kogo się chce/ tylko tamten piesek umarł a rodzina / to dziecko, matka, babka/ bardzo ale to bardzo rozpacza... Ten jest taki bardzo podobny to może dobrzy ludzie zlitują się nad tym dzieckiem, matką babką i w swej dobroci zechcą sprzedać małego żeby te człowieki tak nie cierpiały???

Albo coś w tym stylu... ;).

Link to comment
Share on other sites

To co z nim będzie? Ma tam odejść? Kurcze, wyjątkowo nieciekawa sytuacja...


Elza22 / chyba ona choć głowy nie dam / też miała podobną sytuację, pies - spadek po dziadku, warunki straszne malutki piesek na łańcuchu i też nie oddadzą bo spadek po dziadku i są zwiażani emocjonalnie... Na szczęście trafiła się jakaś kobieta która dogadała się z dziećmi opiekunów i rodzinka zgodziłą się na wymianę piesek za jakąś grę komputerową...

Może tu też ktoś coś mądrego podpowie...

Link to comment
Share on other sites

A jakby tak ktoś się pojawił, pomachał legitymacją jakiejś prozwierzęcej organizacji i po prostu nastraszył tych ludzi. Głowę sobie dam uciąć, że nie znają przepisów i aż tak nie "kochają" psa, żeby nie pozwolili go zabrać...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Nutusia']A jakby tak ktoś się pojawił, pomachał legitymacją jakiejś prozwierzęcej organizacji i po prostu nastraszył tych ludzi. Głowę sobie dam uciąć, że nie znają przepisów i aż tak nie "kochają" psa, żeby nie pozwolili go zabrać...[/QUOTE]... a może tak? czy znasz temikotko, kogoś w waszej miejscowości, z opieki nad zwierzątami?
coś powinno się zrobić?... a nie zamierzają?.... zabrać po prostu moczu do badania?... może to tylko naprawdę problem jakiś banalny?... zapalenie pęcherza?....

Link to comment
Share on other sites

Własnie w tym problem, popatrzcie na mapę gdzie koło mnie jest większa miejscowość -40km. -Słupsk(dzwoniłam do TOZu i strazy dla zwierząt-nie przyjadą), 50km. Koszalin- TOZ w Koszalinie ma bardzo złą sławę, nawet jak chcieliby przyjechać, to się boję.Mogę oczywiście zgłosić to do Strazy gminnej, tylko nie wydaje mi się, ze cos z tym zrobią, pewnie ludzie poczują się jeszcze bardziej bezkarni, a ja juz będę kompletnie spalona.Gdybym miała pomysł jak rozwiązać tą sprawę to nie radziłabym się tu na forum...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='temikotka']Własnie w tym problem, popatrzcie na mapę gdzie koło mnie jest większa miejscowość -40km. -Słupsk(dzwoniłam do TOZu i strazy dla zwierząt-nie przyjadą), 50km. Koszalin- TOZ w Koszalinie ma bardzo złą sławę, nawet jak chcieliby przyjechać, to się boję.Mogę oczywiście zgłosić to do Strazy gminnej, tylko nie wydaje mi się, ze cos z tym zrobią, pewnie ludzie poczują się jeszcze bardziej bezkarni, a ja juz będę kompletnie spalona.Gdybym miała pomysł jak rozwiązać tą sprawę to nie radziłabym się tu na forum...[/QUOTE]

ja bym najpierw spróbowała polubownie odebrać ze zrzeczeniem, jednocześnie pytając, sądując, czy ma ksiązeczkę zdrowia, gdzie był leczony...czy jest zaszczepiony itd, (oczywiście pewnie nic nie ma).Zaproponuj, że wezwiesz weta i zapłacisz za badania (ja deklaruję zwrot za tę wizytę jak będzie faktura itp) albo że zawieziesz psa do weta - to by było idealne. Wet jakiś musi byc w okolicy tej dziury, gdzie jest pies.
Zbadanie psa przez weta plus pokazanie mu choćby na zdjęciach warunków, jakie zgotowano psu byłoby istotnym krokiem. Tylko musisz poszukać weta że się tak wyrażę kompetentnego i który okaże wrazliwośc na los psa.
Oświadczenie weta to byłoby bardzo dużo..
Jeśli ludzie wszystkiego odmówią i potraktują cię z buta przywież weta jako "swoją koleżankę czy kolegę. Skoro masz dostęp do psa, on też by miał.

jak wszystkie grzeczne kroki zawiodą, to najpierw próba wykupienia psa, dowiedz się za ile. Jak cenę podadzą, podaj ją tu wątku natychmiast:) i nie martw się, pomoc będzie, a Ty weźmiesz dokument od nich, że kupiłaś od nich psa za sumę taką a taką i w tym momencie pies jest Twój i masz prawo decydować o jego losie. Na tym papierze mają być ich numery dowodów, adres zameldowania itd, wpisane przez Ciebie z ich dokumentów.

jak na tę propozycję usłyszyć "nie", to trzeba przejść do ostrych kroków dla dobra psa. powiesz,że w takim razie zgłosisz sprawę wszędzie gdzie się da,nagłośnisz w necie,mediach, organizacjach prozwierzęcych w całej Polsce i to ze zdjęciami i danymi ludzi, którzy go męczą na starość. powiedz, że wtedy i tak psa stracą, choćby na drodze sadowej, zostaną obciążeni finansowo ogromnymi kosztami itd. Walcz o tego psa! to jest horror, jak on cierpi. na wszelką moja pomoc możesz liczyći wierzę, że innych z dogomanii też.
(Mam u siebie dwa psy w pamersach kochane dziadeczki, za które bym poszła w przysłowiowy ogień,tym bardziej żal mi psa) :(

Edited by AgaG
literówki
Link to comment
Share on other sites

A tak swoją drogą, to gdyby tylko Ci dali psa w ręce to bierz i w nogi! Kto Ci co zrobi? Będą dochodzić (gdzie), że im psa ukradłaś?... Samochód Ci ukradną i policja nawet palcem nie kiwnie, tylko umorzy śledztwo! Guzik kogokolwiek pies obchodzi!
Kiedyś dwoje dogomaniaków przeprowadziło taką akcję, że sobie wydrukowali jakiś papier, że niby są inspektorami weterynaryjnymi. Pojechali na miejsce, "zbadali" psa i uznali, że jest chory na jakąś strasznie zakaźną chorobę, że pozaraża ludzi i zwierzęta gospodarskie! Powiedzieli, że wezmą go, zawiozą do kliniki chorób zakaźnych dla zwierząt i postarają uratować. Zaproponowali jeszcze, że mogą odkazić cały teren - zastosowali wodę z mydłem w spryskiwaczach (!). Oczywiście psa nie dało się uratować ;) Przyjechał do mnie na DT, a od ponad 2 lat wiedzie szczęśliwy żywot u normalnych ludzi.
Takim głąbom wystarczy zamachać przed nosem byle papierkiem, rzucić kilka "zagranicznych" słów, zacytować jakieś z czapy paragrafy i nawet im przez myśl nie przejdzie, żeby sprawdzać! Tylko trzeba się trochę nad nimi poużalać, jacy to biedni, że się muszą z przyjacielem rozstać ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='AgaG']ja bym najpierw spróbowała polubownie odebrać ze zrzeczeniem, jednocześnie pytając, sądując, czy ma ksiązeczkę zdrowia, gdzie był leczony...czy jest zaszczepiony itd, (oczywiście pewnie nic nie ma).Zaproponuj, że wezwiesz weta i zapłacisz za badania (ja deklaruję zwrot za tę wizytę jak będzie faktura itp) albo że zawieziesz psa do weta - to by było idealne. Wet jakiś musi byc w okolicy tej dziury, gdzie jest pies.
Zbadanie psa przez weta plus pokazanie mu choćby na zdjęciach warunków, jakie zgotowano psu byłoby istotnym krokiem. Tylko musisz poszukać weta że się tak wyrażę kompetentnego i który okaże wrazliwośc na los psa.
Oświadczenie weta to byłoby bardzo dużo..
Jeśli ludzie wszystkiego odmówią i potraktują cię z buta przywież weta jako "swoją koleżankę czy kolegę. Skoro masz dostęp do psa, on też by miał.

jak wszystkie grzeczne kroki zawiodą, to najpierw próba wykupienia psa, dowiedz się za ile. Jak cenę podadzą, podaj ją tu wątku natychmiast:smile: i nie martw się, pomoc będzie, a Ty weźmiesz dokument od nich, że kupiłaś od nich psa za sumę taką a taką i w tym momencie pies jest Twój i masz prawo decydować o jego losie. Na tym papierze mają być ich numery dowodów, adres zameldowania itd, wpisane przez Ciebie z ich dokumentów.

jak na tę propozycję usłyszyć "nie", to trzeba przejść do ostrych kroków dla dobra psa. powiesz,że w takim razie zgłosisz sprawę wszędzie gdzie się da,nagłośnisz w necie,mediach, organizacjach prozwierzęcych w całej Polsce i to ze zdjęciami i danymi ludzi, którzy go męczą na starość. powiedz, że wtedy i tak psa stracą, choćby na drodze sadowej, zostaną obciążeni finansowo ogromnymi kosztami itd. Walcz o tego psa! to jest horror, jak on cierpi. na wszelką moja pomoc możesz liczyći wierzę, że innych z dogomanii też.
(Mam u siebie dwa psy w pamersach kochane dziadeczki, za które bym poszła w przysłowiowy ogień,tym bardziej żal mi psa) :-([/QUOTE]

Muszę się nad tym zastanowić.Jedyny wet który by mógł przyjechać nie jest wrażliwy na psi los ;/
Chyba ze ubłagałabym jakos fajnego weta ze Sławna(ponad 20km. od miejsca gdzie jest pies), ale musiałabym mu zwrócić za paliwo i i tak wątpię zeby się zgodził.Zabrac psa do weta, ok. tylko najpierw muszę zastać tych ludzi, a 4 na 5 wizyt nie było ich w domu i potem muszą się zgodzić, w co wątpię, ale próbować mogę.Na pewno nie ma książeczki, oni chyba w ogóle nie znają słowa weterynarz...Dla ludzi takiego pokroju : "pies jest dopóki jest zdrowy, a jak jest stary i zachoruje to zdycha i biorą następnego" :-(

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...