Jump to content
Dogomania

Szczeka, szczeka, szczeka - pomocy! :/


CzarkaPańcia

Recommended Posts

  • Replies 54
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

A po co wstawać wcześniej, skoro można z psem chodzić na dłuższe spacery o innej porze? Jeżeli autorka wątku lubi sobie rano pospać, to może wychodzić na długi spacer wieczorem lub po południu. Efekt będzie ten sam, a bez frustracji i zmuszania się do zmiany trybu życia.

Zwierzaka można polubić, trzeba tylko znaleźć wspólne aktywności, które obojgu (psu i właścicielce) sprawią radość. Zabawy, szkolenie, nauka sztuczek, psie sporty, spacery, wycieczki w towarzystwie psa, spotkania ze znajomymi psiarzami, bliskość zwierzaka i kontakt z nim. Umartwianie się i wstawanie na siłę o 4:00 rano to średni pomysł. Wydzieranie się na psa i tłumaczenie sobie, że wina leży w psie i partnerze też. Tak naprawdę każdy pies ma jakieś wady, tak jak każdy człowiek. Po prostu z czasem, gdy wytwarza się więź, uczucie i spędza się z drugą istotą fajne chwile wady przestają przeszkadzać.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 months later...

[quote name='chounapa']A mi się wydaje że bardziej nie radzisz sobie ze sobą ;) . Ale nie przejmuj się i nie odbierz mnie źle. Sama to znam. Wiem co to jest ogromna frustracja bez jakiegoś specjalnie tragicznego powodu. Znam uczucie zmęczenia, jeśli trzeba wstać wcześniej. Bez kawy rano jestem "zombie", nie ma szans żebym była w stanie wywlec się z domu choćby bez łyczka kawy. Też nie radzę sobie ze złością, co odbijało się na innych w okół. Ale staram się z tym walczyć.

Nie z przekorną córką, która uwierz, jest o wiele większym złem niż niesforny pies ;). Nie z wkurzającym mężem. Nie z rozwalonym kwiatkiem czy zasikanym dywanem. Walczę w pierwszej kolejności ze sobą. Milion wdechów, zanim otworzę jadaczkę, chwila na przemyślenie swojej reakcji i dopiero na koniec moja odpowiedź na to co mnie wkurzyło. Bo jak odczekasz 3 sekundy zanim zareagujesz, nie raz uzmysłowisz sobie, że tragedia się nie stała.

Pomyśl o tym w ten sposób. Jak pokonasz samą siebie, to już połowa sukcesu. A i uwierz, że udana walka z samą sobą, za niedługi czas da Ci więcej sił na inne sprawy. Takie jak zabawa czy trening z psem. A jak Ty będziesz się uśmiechać do psa to i pies chętniej będzie się uczył.

Kup tą linkę, znajdź zdrowe, drobne smakołyki w ogromnej ilości i idźcie razem zdobyć świat ;)[/QUOTE]

[B]Chounapa[/B], zgadza się - mam problem z własnymi emocjami, przeszłość czasem dłuuugo się ciągnie, pomimo pracy nad sobą. Dziękuję za zagrzanie do walki ;) Linka została zaraz po Waszych postach zakupiona i... ani razu nie użyta póki co. Kupiłam mu 25 metrów(!) - a niech ma chłopak! - i to chyba nie był dobry pomysł :/ (normalnie boję się, że mi się zaplącze między drzewami). Tak czy tak, poszłam inną drogą - znalazłam jakieś bardziej bezpieczne tereny, gdzie mogę naszego Ferdka wypuścić. Od razu też przestawiłam siebie i męża na dłuższe spacery, połączone z bieganiem za ringo/piłką i swobodnym bieganiem. Oboje z mężem widzimy pozytywną zmianę - Charlie ledwo dyszy, ale jest przeszczęśliwy i roześmiany od ucha do ucha po takim spacerze :) aż miło popatrzeć :) Ostatnio przenosiliśmy się do bloku, to był i nadal jest trudny okres dla nas - nie mamy urlopu, pracujemy cały dzień, a nic samo się nie zrobi. Spacery utrzymały się "w mocy", ale wieczorami musieliśmy pracować na mieszkaniu, zostawiając go w domu u rodziców. Od razu było widać, że pies za długo zostaje sam -> za dużo śpi -> coraz wcześniej wstaje ;) Na mieszkaniu jesteśmy od 2 dni, wszyscy, razem. Teraz mamy nowe problemy... ;)

Link to comment
Share on other sites

[B]toyota[/B], mam nadzieję, że on nie ma cech maltańczyka, tylko nie w pełni jeszcze wprawionych właścicieli ;) również uważam, że nic nie dzieje się bez przyczyny, tylko jeśli chodzi o naszego Charliego, nie do końca jeszcze w pełni rozumiem jaka myśl przyświeca jego obecności w naszym życiu :hmmmm: ..choć czuję, że jestem już blisko ;)

i jeszcze jedna ważna, bardzo bardzo ważna rzecz - darcie ryja w domu i darcie ryja w bloku (budynek naćkany mniej czy bardziej obcymi ludźmi, posiadający zwykle łatwo przepuszczające długotrwały jazgot ściany) to dwa różne darcia ryja. i o tym nie można zapominać :D

ps. masz 9 psów w jednym pokoju, ze sobą i TZ?? :crazyeye: chciałabym to zobaczyć :))

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']Ja w porównaniu do reszty tu wypowiadających jestem przerażona twoim postem...
Wiem co to znaczy mieć szczekliwego psa, moja najstarsza suka drze japę na każdy dźwięk typu telefon, dzwonek, domofon, hałasy na klatce - a mieszkam w bloku... Faktycznie czasem mam ochotę psa powiesić i wypatroszyć, ale mimo tego rzadko kiedy dostanie ochrzan bo zwyczajnie to nie działa a i pies się boi.

Twój pies jest podrostkiem, ten marny czas który z mężem oferujecie psu to za mało! To za mało nawet na starszego psa, no chyba że ma problemy zdrowotne z sercem czy stawami, wtedy takie spacery i zabawa mają swoje uzasadnienie.
Pies nie oddaje zabawki na spacerze i czeka aż go będziecie gonić bo się nudzi, bo potrzebuje ruchu, bo zachęca was do ruszenia tyłka. Jeśli nie chce ci się gonić psa, a pies uwielbia gonić zdobycze to zwyczajnie kup mu 2 zabawki i w momencie kiedy będzie w miarę blisko to rzuć mu 2gą. Pies głupi nie jest powiąże fakty i kwestia czasu zacznie wam aportować jedną by dostać 2gą. Możesz psu kupić dyski, możesz psa zapisać na agility, na freesby, na PT.
Jest masa sposobów na wymęczenie psa zaspakajając jego potrzeby pomimo że się pracuje, przecież każdy musi zarabiać, a nie każdy pies szczeka z frustracji i nudy.
Biorąc psa podjęłaś się jego wychowaniu i zapewnieniu mu wszystkiego czego potrzebuje, jeśli nie potraficie zmienić dla psa swojego życia i pójść na ustępstwa to go odda. Pies nie przeżyje traumy w szczególności jeśli trafi do kogoś kto go pokocha (tak, myślę że nie kochasz swojego psa, gdyby było inaczej to byś potrafiła zwlec się z wyra i pójść z psem na spacer przed pracą)...

PS. zastanawia mnie jeszcze czy jak dziecko będzie miało kolki i będzie się darło wniebogłosy czy wtedy też będziesz cisnąć ku***** bo musisz się wyspać :roll:.

PS2. jak dla mnie twój pies wygląda jak połączenie teriera z jamnikiem, a takie psy potrzebują mase zajęć.[/QUOTE]

[B]Maron86[/B], co do końcowej uwagi o dziecku i kolce, to nie skomentuję tego, bo szczerze znużona już jestem uwagami pod zły adres. wypowiedziałam się już na temat psa i dziecka, i jest mi już po prostu przykro kolejny raz czytać takie przytyki. czasami stosowanie prostych analogii może wyprowadzić w pole, ale rozumiem, że tak jest łatwiej.

mój pies się nas nie boi, nawet jak dostaje opr - spływa to po nim. myślę, że jest szczególnym osobnikiem (i nie są to tylko moje obserwacje) - beztroskim i niesfornym. Wierzę jednak, że do ułożenia, choć dochodzę do wniosku, że nie bez pomocy specjalisty, dlatego namierzyłam ostatnio jakieś szkoły tresujące psy (i właścicieli ;)) i planuję spróbować.

Aktualizując - pies wychodzi na dwa już bardziej intensywne, biegające za, biegające swobodnie ok godzinne spacery, czasem jeszcze na jakiś przed snem, krótszy. Zwykle jeśli po pracy jesteśmy w domu, to jest ok. Ostatnio tylko z powodu konieczności pracowania na mieszkaniu po pracy siedział sam w domu rodziców wieczorami, co dało odczuć się rano ;)

Czy możesz trochę więcej napisać o tym tych reakcjach suni na każdy dźwięk? co robicie? co należy robić? jak zobojętnić te dźwięki? i w jakim można to uczynić stopniu? teraz, na nowym mieszkaniu zaczynamy ten temat. Przeraża mnie, że on nigdy nie przestanie i nie da sąsiadom żyć normalnie, a oni potem nam. Na razie wpadłam na pomysł, żeby nad ranem przenieść się na sofę do salonu (gdzie jest Charlie) i bawić w "szukanie dźwięków", co wygląda mniej więcej tak, że jednym okiem obserwuje go i jego reakcje na dźwięki. Jak coś huknie/stuknie rzucam mu smakołyk. Udało mi się go tak zobojętnić na suszarkę do włosów, na którą szczekał niemiłosiernie (teraz ją kocha ;) ), ale nie wiem czy to tak zadziała w przypadku dźwięków w bloku :/ Bardzo potrzebuję podpowiedzi jak rozgryźć ten temat..

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Zosia-Samosia']Jedno z drugim sie wyklucza.Twierdzenie,ze psa wrecz uwielbia,a mimo wszystko wypominanie w kazdym poscie czy to jemu czy mezowi,ze ten pies jednak jest/ze sie pojawil w ich zyciu.
Dla mnie to oznaka wlasnie totalnego braku tego 'uwielbienia'.

Btw.
Moj Maz zaczyna prace o 9,a ze wzgledu na psy juz od trzech miesiecy wstaje o godzinie UWAGA - 4.45!
I jest to dla niego oczywista oczywistosc bo sam marzyl i nalegal na zakup psa wymagajacego troche wiecej ruchu :)[/QUOTE]

Czasami mam wrażenie, że niektórzy "kochający psy" nie wiedzą, co to znaczy kochać ludzi. Mężowi gratuluję konsekwencji.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']Właśnie dlatego uważam że nie kocha tego psa, gdyby było inaczej poszła by na ustępstwa i nie darła twarzy na nic niewinnego psa znudzonego monotonnym i nudnym życiem :shake:.
I w porównaniu do innych nie zamierzam założycielki wychwalać pod niebiosa bo jednak tego psa zgarnęła z ulicy, nie potrafi zaspokoić potrzeb psa, nie chce go - niech odda do dobrych, świadomych obowiązków ludzi.

PS. Ja przy swoim musiałam nauczyć się co to konsekwencja, opanowanie, spokój, musiałam 'wyszkolić' się w szybszym przewidywaniu sytuacji od niego i reagowania na różne 'psie' dźwięki (np gdy pies idzie to 'brzęczy' mu przy obroży zawieszka od szczepienia. Szaman nie kojarzy tego z widokiem psa, a ja tak dzięki czemu szybciej mogę go opanować lub zmienić trasę :evil_lol:). Jak się psa kocha, to się wkłada w niego 'całego siebie'. Nikt im nie karze z pracy zrezygnować, wystarczy zwlec się wcześniej z wyra i pochodzić z psem i wymęczyć.[/QUOTE]

[B]Maron86[/B], ja nie odnoszę wrażenia, że ktokolwiek tutaj mnie wyniósł pod niebiosa, bardziej czuję jak dostaję po d*, chwilami też nie sprawiedliwie. Myślę jednak, że nie tylko ja mam problemy ze sobą, ale jest tutaj więcej takich osób, co skomentowałam powyżej.

Minęło kilka miesięcy od mojego pierwszego wpisu i wbrew temu, co niektórzy mogli sobie już uroić na mój temat:
- pies miewa się znacznie lepiej
- zwlekam się dla niego wcześniej i nie mam o to żalu do nikogo, ale z pewnością NIE MAM PRAWA PISAĆ, ŻE GO UWIELBIAM
- czuję, że coś się we mnie przemieniło i odpuściłam mężowi przytyki i pretensje pt. "Ty chciałeś psa"
- mamy kolejny problem z rejonu "szczekanie na każdy dźwięk w bloku", tutaj już długi spacer nie pomaga ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='LadyS']Oj Maron, Maron, czytaj wszystkie posty. Ja w ogóle nie uważam, że przygarnięcie psa to jest powód do jakiegoś wychwalania - w końcu to jest prywatna decyzja każdego człowieka. Kobieta ma teraz dwa wyjścia: albo się psem zajmie i go zaakceptuje, albo nie - i wtedy niech mu szybko szuka domu. Jeśli komuś nie chce się chodzić na spacery, to pies nie jest dobrym rozwiązaniem. Podobnie jak dziecko - z dzieckiem trzeba się bawić, chodzić na spacery, znosić płacz, krzyki, głośne zabawy i poranne wstawanie. Z tą różnicą, że założycielka wątku jasno napisała - że dziecka to ona będzie chcieć, a psa - nie chciała. I tu leży problem.[/QUOTE]

Dziękuję LadyS za uważne czytanie.

Teraz przechodzimy próbę ogniową (adaptacja do mieszkania w bloku) i mam wrażenie, że to jakaś ostateczna rozgrywka w temacie naszego dalszego wspólnego lub nie życia. Mam nadzieję, że zakończy się sukcesem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Naupali']Ja tam zamierzam wychwalać pod niebiosa autorkę wątku za to że psa wzięła:) Wielu ludzi odwróciłoby głowę, a pozostawienie pasa mogłoby skończyć się tragicznie. Jednak podkreślam też, że teraz należy ponieść odpowiedzialność za swoją decyzję. Został założony wątek, wykazywane jest zainteresowanie jak poradzić sobie z problemem więc mam nadziej, że wszystko idzie w dobrym kierunku.

Jeszcze co do asortymentu zabawek to może uciekające jajo się sprawdzi? Z opisu producenta wynika, że psiak może się sam z tą zabawką wyszaleć. Chyba w stosunkowo dużym mieszkaniu można to wykorzystać? Zaznaczam, że wypowiadam się jedynie na podstawie przeczytanych informacji, sama takiej zabawki nie posiadam, więc nie wiem jak zabawka sprawdza się w praktyce;)
Myślę, że dobrym pomysłem byłyby takie zajmujące zabawki. Z pewnością pomogłyby zabić nudę, ale to jako dodatek do odpowiedniej dawki ruchu na dworze, nie zamiast ;)[/QUOTE]

[B]Naupali[/B], tak, idzie w dobrym kierunku. Dzięki zainteresowaniu, kilku konstruktywnym podpowiedziom i odrobinie zrozumienia. Charlie nie ma konga, przekraczało to nasze możliwości finansowe. Dlatego dostawał jakieś zmajstrowane przeze mnie a'la konga, niestety jednorazowe ;) Myślę jednak, że przyszedł czas na zainwestowanie w tę zabawkę i rzucę też okiem na to jajo. Brzmi intrygująco i wiem, że jemu się spodoba :) A dawka ruchu - jak wyżej - owocnie poprawiona :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Patmol']a ja wstaję zazwyczaj o 5 rano, i jakoś nie wydaje mi się żeby to było szczególnie wcześnie
jak czasem zdarza mi się pospać dłużej (z raz w miesiącu) to o 8 rano mój pies delikatnie nosem sprawdza czy jeszcze żyje -bo leżę i leżę -dziwne takie

a ostatnio się zastanawiałam czyby nie wstawać trochę wcześniej - może o 4 rano -i chodzić dodatkowo rano na spacery
chodziłam w zeszłym roku tak wcześnie rano -pięknie wtedy jest -pusto - nad rzeką unosi się mgła. wiewiórki chodzą po alejkach w parku, ludzie biegają

taka linkę/smycz treningową [URL]http://www.keko.pl/chaba-smycz-linka-treningowa.html[/URL]
są też dłuższe i w innym kolorze -ja mam zieloną 15 metrów

dobrze jest znaleźć takie miejsce, gdzie możesz swobodnie puścić psa
ja mieszkam w centrum miasta i muszę iść jakieś 30 minut -żeby dojść w takie miejsce bezpieczne i dozwolone
czyli godzinę zajmuje mi samo przejście
mam jednak ten komfort ze najpierw idę deptakiem/starym rynkiem, a potem parkiem, aż kończy się park i jest kilkanaście kilometrów wałów nadrzecznych
wiec prawdziwy spacer, nawet najkrótszy, to co najmniej 1,5 godziny[/QUOTE]

Ja kupiłam czerwoną, ale raczej za długą (25m!) i szybciej od jej skrócenia udało mi się odważyć puszczać Ziutka swobodnie na bezpiecznym terenie. Wyćwiczyłam sobie sposoby przywoływania go (na ringo, na szukanie smakołyków w trawie), żeby przypiąć do smyczy i ogólnie szło nam w dotychczasowym rejonie zamieszkania całkiem już nieźle :) Teraz zaczynamy odkrywać inną okolicę (przeprowadzka). Znalazłam jakieś pierwsze poletko do hasania dziś z rana - niestety metody przywoływania zaczęły szwankować..

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Naupali']Nie jest alternatywą i tego nie napisałam. Autorka wspominała, że próbowali znaleźć mu dom. Uważam, że właściwa postawa powinna być doceniana i to robię. Jasne odpowiednia opieka nad psem jest teoretycznie obowiązkiem i rzeczą normalną w praktyce jednak widać, że nie zawsze tak jest. Wystarczy spojrzeć na przepełnione schroniska. Zresztą dobre słowo nigdy nie zaszkodzi ;).

No ok czyli jajo odpada, dzięki za dopełnienie informacji. Może za jakiś czas będzie to odpowiednia zabawka dla tego psa.[/QUOTE]

Oj.. nie dobrze, że jajo odpada. Z drugiej strony, takie uciekające zabawki działają na Charliego bardzo pobudzająco. Lepsze byłoby coś uspokajającego. Zaczniemy od kongo.

[B]Naupali[/B], dobre słowo nigdy nie zaszkodzi.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Aśka Belkowska']Odpowiedź Patmol na początku jak zwykle zachwyca mnie zwięzłościa i konkretem. Czysta prawda chciałoby się powiedzieć. I fajnie.
Po przeczytaniu wątku od początku sądzę jednak, że najpierw powinnaś odpowiedzieć sobie, czy chcesz tego psiaka. Jeżeli nie znajdziesz w sobie woli posiadania ofutrzonego CZŁONKA RODZINY wszelkie rady wezmą w łeb.
Ja wsiąkłam gdzieś niedługo po swoim urodzeniu, z tego co pamiętam podczas pierwszej wizyty u przyjaciół moich rodziców. Mieli szaro-popiołowego cocker spaniela imieniem Muki.
I tak zaczął się moj nałóg, który po trzech kolejnych psiakach zaowocował adopcją "dzikusa". Ciężka praca za nami, ale nie żałuję.
A zatem, jeżeli nie Ty podjęłaś ostateczną decyzję zatrzymania psiaka Twój maż powinien się zająć psem i już. Pewnie pracuje itd. ale nikt nie powiedział, że życie jest łatwe.
Porozmawiaj z mężem ale najpierw - sama ze sobą.
Kurde stara jestem. :roll:[/QUOTE]

Aśka Belkowska, dla mnie jeszcze wcześniejszym pytaniem niż czy ja go chcę/chciałam jest czy ja dam sobie w tej sytuacji radę, bez szkody dla siebie, psa, innych ludzi. Życie samo chyba przynosi odpowiedź, bo na razie zmienia u mnie rzeczy, które wydawały się niemożliwe do zmiany, jak chociażby odpuszczenie żalu do męża, że to "przecież on chciał tego psa bla bla bla". Wstaję wcześniej, chodzę dłużej, myślę jak zrobić, żeby było lepiej. Widzę swoje ograniczenia i trudności, ale trochę sobie już nie wyobrażam jak by to było, gdyby Charliego nie było. Tak naprawdę życzę sobie i nam, żeby się udało, bez ofiar.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']Oj czytam wszystkie posty i to czytam bardzo uważnie. Właśnie z nich wnioskuje że założycielka wątki psa nie lubi już nawet nie mówię że nie kocha, zwyczajnie nie lubi i nie akceptuje.
Pierwszy post jasno daje do zrozumienia że najlepiej to psa by się pozbyła, no ale nie wypada. Pies ją frustruje, wkurza, doprowadza do szału i w ogóle o co temu psu chodzi bo przecież poświęcają w sumie 1h swojego cennego życia na 'spacery' z psem (masakra najkrótszy spacer z psami moimi jakie mają i jest nazywany 'wyprowadzeniem na odsikanie' to 30min). No i ogólnie to jak im się chce i mają nastrój to dadzą od niechcenia jakąś zabawkę czy się powygłupiają.
Jak została na to zwrócona uwaga nagle się okazuje że pies jest nawet fajny i ma jakieś tam zalety, ale i tak do bani :roll:.
Masa ludzi znajduje psa, teoretycznie się nim opiekuje... ALE... Psu nie wystarczy walnąć michę z wodą i żarciem, wyprowadzić żeby nam wełnianych dywanów nie ufajdał. Pies nie może żyć całe życie zamknięty i izolowany od wszystkiego. Jesteśmy dorośli i trzeba podejmować dorosłe, odpowiedzialne decyzje.
Każdy szkoleniowiec/behawiorysta, nawet 'zaczynający' powie że ten pies ma za mało bodźców i ruchu, że się nudzi, frustruje i BOI kiedy ktoś wylatuje z sypialni żeby drzeć na psa twarz i przygniata go do podłogi :roll:.

Również dla mnie nie jest tłumaczeniem że założycielka wątku właściwie to chce psu pomóc, jest taka odpowiedzialna i dojrzała. Ile było wątków na forum gdzie ewidentnie założyciel czekał na 'rozgrzeszenie' swojego nieodpowiedzialnego postępowania i głupich pomysłów? To że inni psy traktują gorzej nie znaczy że należy się poklask dla takiej ignorancji w stosunku do potrzeb zwierzęcia, a i może słowa gorzkiej krytyki przemówią pańci do rozumu i coś się w życiu psa zmieni na lepsze. Chwalić coś co nie jest dobre owszem może skutkować na tym że właściwie żadne zmiany nie są potrzebne i tak jest przecież ok (a nie jest).

Jeśli chcesz z psem zbudować więź i faktycznie chcesz psa zachować to zmień swój tryb życia, zapisz się może z psem na jakieś pozytywne PT żeby zbudować więź, wstawaj wcześniej żeby go wyprowadzić na dłuższy spacer z zabawą bądź ćwiczeniami.
Jeśli nie jesteś w stanie poświecić swojego czasu na zajęcie się psem, znajdź mu dom i go oddaj. Szkoda by pies przez najbliższe 15lat miał takie życie :mad:.
PS> Jajo dla reaktywnego znudzonego psa, który właściwie nie ma wolności bo przecież ucieka (ciekawe czemu nie chce wracać do kogoś kto ciągle się drze i straszy psa :roll:), jest zdecydowanie złym pomysłem. Pomijając oczywiście że nie każdy tym jajem się bawi, u mnie na 4psy jajkiem bawi się aż .... 0 psów.[/QUOTE]

[B]Maron86[/B], przepraszam, ale lepszych bzdur to nie mogłaś napisać :D Życzę więcej wyczucia sytuacji. No cóż.. może to wina internetu. Tymczasem, wbrew Twoim insynuacjom, kilka pierwszych porad dobrze zaowocowało. Mamy zmiany i.. kolejne problemy do rozwiązania. Może nie dla każdego to jest takie łatwe być "perfekcyjnym towarzyszem w życiu psa". Gratuluję, że Tobie się udało.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Naupali']Ja jednak zostaje przy swoim i pochwalam brak obojętności zwracając jednocześnie uwagę, że według mnie pewne rzeczy należy zmienić:)

Dobra jajo nie. Smakula też ucieka więc to chyba również zły pomysł. Może oprócz zwiększonej aktywności z właścicielami jeszcze te gryzaki pomogą zabić nudę? Myślę, że moje psy podczas takiego obgryzania raczej się uspokajały no i dla nich to było całkiem ciekawe zajęcie i do tego nieabsorbujące czasu właścicieli.[/QUOTE]

Ja natomiast dziękuję za okazane serce, nie tylko dla psiaków. Gryzaki dobra rzecz, Charlie lubi też kości wołowe :ekmm: I fakt, bardzo się uspokaja przy tym, czasami jest już tak rozleniwiony, że kładzie się na boku i ciamka, wściekając się jak mu z pyska wypadnie i sięgnąć nie może :)

I jeszcze jedna rzecz - próbowaliśmy biegać. Tzn. - ja nie znoszę biegania, ale... doszłam do wniosku, że to może być dobry sposób na spędzenie czasu razem, rozładowanie go i danie sobie namiastki bardziej intensywnego ruchu. Tak jak piszę, próbowaliśmy, bo ostatnio przez to mieszkanie to nie było mowy - ledwo trzymałam się już na nogach ;) mam nadzieję, zacząć znowu, na nowym terenie. jest trochę trudno, bo on biega we wszystkie strony (czasami w tę co ja), ale przecież nie tylko ja zaczynałam taką przygodę ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Delph']A po co wstawać wcześniej, skoro można z psem chodzić na dłuższe spacery o innej porze? Jeżeli autorka wątku lubi sobie rano pospać, to może wychodzić na długi spacer wieczorem lub po południu. Efekt będzie ten sam, a bez frustracji i zmuszania się do zmiany trybu życia.

Zwierzaka można polubić, trzeba tylko znaleźć wspólne aktywności, które obojgu (psu i właścicielce) sprawią radość. Zabawy, szkolenie, nauka sztuczek, psie sporty, spacery, wycieczki w towarzystwie psa, spotkania ze znajomymi psiarzami, bliskość zwierzaka i kontakt z nim. Umartwianie się i wstawanie na siłę o 4:00 rano to średni pomysł. Wydzieranie się na psa i tłumaczenie sobie, że wina leży w psie i partnerze też. Tak naprawdę każdy pies ma jakieś wady, tak jak każdy człowiek. Po prostu z czasem, gdy wytwarza się więź, uczucie i spędza się z drugą istotą fajne chwile wady przestają przeszkadzać.[/QUOTE]

Dzięki [B]Delph[/B] za kilka inspiracji. Próbuję różnych rzeczy, choć bardzo powoli. Nie wiem jednak czy ja umiem zbudować więź z psem.. Nie wiem jak to się robi, praktycznie.

Link to comment
Share on other sites

Długo mnie nie było, bo nie było czasu. Łyknęłam to, co kilka osób zasugerowało i postanowiłam z miejsca wcielić w życie. Efekty rozpisałam odpisując na kolejne posty. Podsumowując:
1. Wydłużenie spacerów pomogło, tak nam się obojgu z mężem wydaje. Charlie często leży zdyszany i "uśmiechnięty" :)
2. Linka okazała się za długa (25m! zwariowałam) - pies biega bez smyczy w bezpiecznym terenie. Możliwe jednak, że się jeszcze przyda, ale po skróceniu.
3. Przeprowadziliśmy się 2 dni temu do bloku - na razie to trochę stresujące :/ z uwagi na obecność sąsiadów za ścianami. Charlie robił pobudki już o 5 (ktoś szedł po klatce:/ ), dziś trochę później, bo po 6.. Tak jak pisałam, zaświtało mi, żeby posiedzieć z nim w salonie (powiedzmy pospać na jedno oko) i rzucać smakołyki jak pojawi się hałas, który go zaabsorbuje i nim zacznie jeszcze obszczekiwać. Nie wiem czy to dobra metoda, jak pisałam - z suszarką do włosów się sprawdziło. Wypowiedzcie się proszę co można zrobić, żeby zobojętniały mu takie dźwięki? Tu nie chodzi o moje uszy, ale sąsiadów - każdy ma granicę wytrzymałości :( Planuję jeszcze poskakać po sąsiadach z ciastem i z góry przeprosić za pieska, który się adaptuje - może to wydłuży okres wytrzymałości. Pytanie tylko o ile? ;)
4. Jak już się oporządzimy w mieszkaniu, planuję wrócić do biegania z nim wieczorami. Jest dość zabawnie, bo Charlie czasami biega w innym kierunku. Ale tutaj pomocy poszukam już gdzieś indziej.
5. Po powrocie ze zbliżającego się wyjazdu będę miała możliwość zapisać się z nim na szkolenie. Myślę, że to jest dobry pomysł i pokładam duże nadzieje w tym, że dowiem się, zobaczę i zrozumiem rzeczy, których nie widzę w obecnej chwili.
6. Czuję wewnętrznie, że mój żal do męża rozpłynął się, czasem jakieś echo pojawi się jeszcze, ale jest już bez znaczenia, coraz rzadziej i zanika.
7. Mam nadzieję, że Charlie zaadaptuje się z naszą pomocą i będziemy sobie mieszkać już razem.

To tak w skrócie. Jeśli ktoś z Was miałby jakiś pomysł na wyciszenie tego szczekania na wszystkie dźwięki, będę bardzo wdzięczna. Pozdrawiam.

Link to comment
Share on other sites

Super że zaszły takie zmiany w tobie i podejściu do sierściucha. Czasem naprawę trzeba masy samozaparcia że walczyć o poprawę bytu psa, walczyć samym ze sobą. Uwierz przechodziłam przez to z Szamanem, wiele razy żałowałam że wzięłam sobie taki ciężar na bary. Jednak spotkanie psa z problemami może iść w 2 strony 1) pies trafia do schronu kopnięty w dupsko, 2) właściciel uczy się żyć z psem, zaspakajać psie potrzeby itp. Naprawdę cieszę się że u ciebie wykluła się druga opcja :loveu:.
I tak internet ma to do siebie że analizuje się każde słowo bardziej niż cały kontekst wypowiedzi. Ja odczułam że nie chciałaś psa, nie lubiłaś nawet psa, a najlepiej jak by go nie było.

W każdym razie mówisz że masz problem z dźwiękami, świetnie sobie poradziłaś z suszarką. W ten sam sposób pracuje się z innymi dźwiękami, tylko zaangażuj znajomych, męża, rodzinę. Niech chodzą po klatce schodowej, za nie szczekanie nagroda, za szczekanie korekta typu ej/nie/fe/japa (u mnie japa najlepiej działa :evil_lol:). Rób krótkie serie po 3-4 powtórzeń trwających na początku chwilę, z czasem coraz dłużej, zawsze kończ ćwiczenie 'sukcesem' i zakończonym w pełni zadaniem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']Super że zaszły takie zmiany w tobie i podejściu do sierściucha. Czasem naprawę trzeba masy samozaparcia że walczyć o poprawę bytu psa, walczyć samym ze sobą. Uwierz przechodziłam przez to z Szamanem, wiele razy żałowałam że wzięłam sobie taki ciężar na bary. Jednak spotkanie psa z problemami może iść w 2 strony 1) pies trafia do schronu kopnięty w dupsko, 2) właściciel uczy się żyć z psem, zaspakajać psie potrzeby itp. Naprawdę cieszę się że u ciebie wykluła się druga opcja :loveu:.
I tak internet ma to do siebie że analizuje się każde słowo bardziej niż cały kontekst wypowiedzi. Ja odczułam że nie chciałaś psa, nie lubiłaś nawet psa, a najlepiej jak by go nie było.

W każdym razie mówisz że masz problem z dźwiękami, świetnie sobie poradziłaś z suszarką. W ten sam sposób pracuje się z innymi dźwiękami, tylko zaangażuj znajomych, męża, rodzinę. Niech chodzą po klatce schodowej, za nie szczekanie nagroda, za szczekanie korekta typu ej/nie/fe/japa (u mnie japa najlepiej działa :evil_lol:). Rób krótkie serie po 3-4 powtórzeń trwających na początku chwilę, z czasem coraz dłużej, zawsze kończ ćwiczenie 'sukcesem' i zakończonym w pełni zadaniem.[/QUOTE]
[B]
Maron86[/B], to było tak, że ja nie bardzo wiedziałam co z Charliem zrobić, a czas leciał.. Nie wchodziło w grę oddanie go do schroniska :/ wydaje mi się, że tam już za dużo nieszczęśników przebywa, a słyszałam też co czasami się robi z pieskami w takich miejscach :/ Dwa domy, na które liczyliśmy biorąc go z tego rowu, nie były jednak w stanie lub nie chciały go wziąć. Z drugiej strony, nigdy nie miałam psa ani prawie nikogo, kto w moim bliskim otoczenia psa by miał. I, jak wspomniałam wyżej, sama borykam się z pewnymi khemmm... emocjonalnymi zaszłościami, które powoli reperuję - ciężko przeżyłam wtargnięcie Charliego do naszego życia i z trudem przechodzę chwilami własne ograniczenia, jak to napisałaś - walcząc sama ze sobą. Zazdroszczę ludziom, którzy nie mają takich problemów i są niemal urodzonymi psiarzami. Nie każdy ma tak dobrze ;)

Ja też się cieszę, że zaszły dobre zmiany, ale za bardzo nie chcę się nad tym rozczulać, bo wydaje mi się, że zbyt dużo jeszcze jest do zrobienia. Mam jeszcze obawy jak to będzie (teraz te hałasy w bloku), ale pomaga mi obecność tutaj, Wasze konstruktywne uwagi, niechęć do rozstania się z Ziutkiem i wciąż odradzająca się ufność, że będzie dobrze.

Co do Twoich wskazówek - super, tak porobimy, goście co rusz będą jacyś wpadać, więc będzie okazja ich trochę pomęczyć :D Nie wiem czy Cię dobrze zrozumiałam - 3-4 powtórzenia dziennie? to nie za mało??

Link to comment
Share on other sites

[quote name='chounapa']W chwili kiedy zdajesz sobie sprawę że większość problemu leży w Tobie, a nie w psie, praca zaczyna iść łatwiej, zarówno praca z psem jak i praca nad samą sobą.

Cieszę się że poszliście na przód, oby tak dalej :)[/QUOTE]

Hmm... tak... problem bardzo często jest właśnie w nas. Ja jednak nie wierzyłam, że mogę sobie w ogóle ze sobą w kontekście Charliego poradzić. Po prostu nie sądziłam, że to się może udać, bez traumy dla którejkolwiek ze stron.

Ja również :) ale to oznacza dla Was, że będę częściej pytać i radzić się w problematycznych kwestiach ;)

Link to comment
Share on other sites

Dla psa większym wysiłkiem jest rozwiązywanie i pokonywanie trudności niż 15km przy rowerze.

Wywal kogoś znajomego na klatkę :diabloti:, ty masz smaczki, udajesz że nic się nie dzieje. Nie wiem na jakie dźwięki reaguje, za spokojne zachowanie (nie szczekanie itp) smaczka i skupianie na sobie. Jak szczeka to 'nie' i won na miejsce. Dźwięk ustaje, znów dźwięki i jak jest ok nagroda. To takie 'sesje', jeśli będziesz za szybko na psa naciskać licząc że w 2 dni się zmieni to mogą się nasilić problemy. Oczywiście najlepiej mieć jakieś smaczki cały czas przy sobie i jak jest niespodziewany hałas, a pies nie zareaguje to psa nagradzaj.
Pamiętaj też że co jakiś czas zwiększaj natężenie ćwiczeń, wydłużaj sesję itp. Tylko pies musi się przestawić na tryb 'pracy' ;).

PS. Ja nie spotkałam 'urodzonego psiarza', nawet ja żyjąc od zawsze z psami dopiero zaczęłam się uczyć przy psie którego ja wychowywałam od podstaw, a prawdziwą szkołę przeżycia 'z psem' miałam przy Szamanie :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']Dla psa większym wysiłkiem jest rozwiązywanie i pokonywanie trudności niż 15km przy rowerze.

Wywal kogoś znajomego na klatkę :diabloti:, ty masz smaczki, udajesz że nic się nie dzieje. Nie wiem na jakie dźwięki reaguje, za spokojne zachowanie (nie szczekanie itp) smaczka i skupianie na sobie. Jak szczeka to 'nie' i won na miejsce. Dźwięk ustaje, znów dźwięki i jak jest ok nagroda. To takie 'sesje', jeśli będziesz za szybko na psa naciskać licząc że w 2 dni się zmieni to mogą się nasilić problemy. Oczywiście najlepiej mieć jakieś smaczki cały czas przy sobie i jak jest niespodziewany hałas, a pies nie zareaguje to psa nagradzaj.
Pamiętaj też że co jakiś czas zwiększaj natężenie ćwiczeń, wydłużaj sesję itp. Tylko pies musi się przestawić na tryb 'pracy' ;).

PS. Ja nie spotkałam 'urodzonego psiarza', nawet ja żyjąc od zawsze z psami dopiero zaczęłam się uczyć przy psie którego ja wychowywałam od podstaw, a prawdziwą szkołę przeżycia 'z psem' miałam przy Szamanie :diabloti:[/QUOTE]

Pozdrowienia zatem dla wytrwałego Szamana :))

Co do tych smaczków - obecnie znajdują się w coraz większej ilości miejsc, łącznie z łazienką i sypialnią, tak na wszelki wypadek ;)

Z cyklu "życie po przeprowadzce": Charlie od soboty źle zaczął znosić zostawianie go samego (w nowym miejscu) - jojczał i pakował się do wyjścia razem z nami. W niedziele został na godzinę, ale już wczoraj na pół dnia. Na szczęście nasz woźny "doniósł" później mężowi, że długo nie jęczał po naszym wyjściu. Sąsiadka z naprzeciwka jeszcze dodała, że ogólnie spokojny był i cicho siedział, odszczekiwał tylko innym psom. Dziś rano przejawiał już więcej spokoju, dostał też kostkę prasowaną do ciamkania i chyba był tym całkiem uradowany :)

Link to comment
Share on other sites

Z zostawaniem samemu psa nie pomogę, suka przez 11lat szczekała do wymiotów (po zwymiotowaniu przestawała) i pomogła dopiero obroża elektryczna...
Z Szamanem musieliśmy zbudować silną więź (zrypana socjalizacja), więc nie był przyuczany do zostawiania samemu (wszyscy pracują w domu). Teraz jak wychodzimy wszyscy to wyje jak wilk do księżyca, ale że w bloku wszystkie psy szczekają i wyją to się nie wysilam. Do tego nie ważne ile nas niema to on wyje przez max 15min i idzie spać. Ogólnie mu pomaga ścięgno wołowe do żucia.

Link to comment
Share on other sites

Napiszę co u nas zadziałało na szczekanie w domu.

Mam suczkę owczarka niemieckiego i w mieszkaniu szczekała na niemal wszystko co działo się na zewnątrz: rozmowy na ulicy, parkujący niedaleko samochód, trąbienie samochodów, zamykanie i otwieranie drzwi u sąsiadów, psy szczekające o cztery dzielnice dalej. Nie było mowy o otwarciu okna.

Metoda pierwsza (nieskuteczna, ale warto przeczytać): kiedy pies zaczynał szczekać, mówiłam sycząco "pssyt", co na tyle psa potrafiło zainteresować, że na sekundę przestawał szczekać. Wtedy była pochwała i smaczek za zamknięcie jadaczki. I jest to prosta droga do tego, by pies wydawał krótkie szczeknięcie na każdy hałas, a szczekał długo, jeśli nie było "pssyt" i smaczka. A nie o to mi chodziło.

Metoda druga (zadziałało): Słychać hałas z ulicy lub z klatki. Pies zaczyna szczekać. Jednoczesnie powiedziałam stanowczo, ale bez podnoszenia głosu "E-e" i rzuciłam OBOK psa (pod same łapy) duży, twardy, plastikowy pojemnik z dużymi tabletkami w środku, do połowy opróżniony (bardzo głośno i w dość niskich tonach to to grzechocze). Pies się ogromnie przestraszył, przykulił się, uszy po sobie, panika w oczach "jak to? za co to?". Widok okropny. Mi się serce kraje na widok tego co narobiłam strasznego. Na szczęście powstrzymałam się od pocieszania. Skutek: dziamgotanie z powodu hałasów zewnętrznych ustało. Później przy próbach szczekania na nieznane dźwięki, wystarczyło "E-e". I jak ręką odjął.

Zdarza się, że psica wyda jedno szczeknięcie, jeśli nagły hałas (ostatnio jakaś petarda) wybudzi ją ze snu, ale jest to pojedyncze szczeknięcie i na tym koniec. Okna mogą sobie być teraz otwarte cały dzień i całą noc. Psisko smacznie śpi i to mimo psów ujadających gdzieś u sąsiadów. W nosie ma to, co się dzieje na zewnątrz.

Nie wiem, czy wystarczy zastosować tylko metodę drugą, czy konieczna jest też najpierw pierwsza. Psisko załapało za pierwszym rzutem, że szczekanie już mi się nie podoba. Może to kwestia rasy i tego, że bardzo szybko zwierzak się uczy, też tego nie wiem.

Jeśli chodzi o spacery, to ideałem są takie, żeby pies się wyżył i fizycznie, i psychicznie, ale wiadomo, że nie zawsze na to jest czas. CzarkaPancia, nie mam zamiaru Cię krytykować za to, że pies miał tylko 40minut do godziny spaceru dziennie plus krótkie wyjścia za potrzebą. To chyba i tak więcej niż mają psy w schroniskach. Jasne, że lepszy byłby spacer półtoragodzinny albo nawet i dwa takie spacery dziennie, ale bądźmy realistami. Super, że teraz spacerków jest więcej. Wykorzystuj spacery na szkolenie psa, choćby takie bardzo podstawowe jak przychodzenie na zawołanie, siad, zostań, stój. To się bardzo przydaje, a nawet może psu uratować skórę.

Ktoś wspomniał o szalonym jaju (RunningEgg). Mam takie cudo. Fakt, potrafi to-to psa wymęczyć. Nie bardzo nadaje się do użytku w mieszkaniu, bo może zrobić się dokumentna demolka z mebli, to raz. Dwa, moja psica ujada wściekle na tę zabawkę, więc może znów pojawić się problem ze szczekaniem w mieszkaniu. Trzy, zabawka jest bardzo wytrzymała, ale chyba nie jest niezniszczalna i potrafię sobie wyobrazić, co by się stało z psem bawiącym się twardym połamanym plastikiem. Na pewno zniszczalne są pazury i zęby psa, dlatego daję jajo tylko pod nadzorem i na niezbyt długo.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...