Jump to content
Dogomania

Wylysiała jamnisia z guzem, boi sie ludzi. Pilnie wyciągamy ze schronu:(


Recommended Posts

barbarela wielkie dzięki! już śle numer konta. Wlasnie był u mnie Pan Pawel, ustaliliśmy szczegóły podróży, myślę że koło 15-16 będą u Ciebie figuniu, ale dam Ci jeszcze jutro znać jak będą wyjezdzać. Ale sie cieszę. Oby sie udało wszystko

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ana666']barbarela wielkie dzięki! już śle numer konta. Wlasnie był u mnie Pan Pawel, ustaliliśmy szczegóły podróży, myślę że koło 15-16 będą u Ciebie figuniu, ale dam Ci jeszcze jutro znać jak będą wyjezdzać. Ale sie cieszę. Oby sie udało wszystko[/QUOTE]Trzymamy kciuki :)

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję za kciuki i wszystkie dobre myśli.
Malutka już od ponad godziny u mnie!
To jest straszna malizna, przeraźliwie chuda i jeszcze te wyłysienia...Płakać się chce na sam widok.
Będę pisać dalej ale wyślę już powyższe, bo relacja będzie długaśna a przede wszystkim prośba o radę, bo boję się, że jej coś dolega. Postękuje jakby z niezadowoleniem, wyje na przemian z poszczekiwaniem. Okropne to jest, bo nie wiem o co jej chodzi...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Figunia']Dziękuję za kciuki i wszystkie dobre myśli.
Malutka już od ponad godziny u mnie!
To jest straszna malizna, przeraźliwie chuda i jeszcze te wyłysienia...Płakać się chce na sam widok.
Będę pisać dalej ale wyślę już powyższe, bo relacja będzie długaśna a przede wszystkim prośba o radę, bo boję się, że jej coś dolega. Postękuje jakby z niezadowoleniem, wyje na przemian z poszczekiwaniem. Okropne to jest, bo nie wiem o co jej chodzi...[/QUOTE]

Figuniu kochana trzeba z maleńką udac się do dobrego weta po weekendzie bo z pewnością ją coś boli :(:(:(:(:(
jest też z pewnością przestraszona i nie wie co się dzieje.

Link to comment
Share on other sites

Po przyjeździe zaniosłam na górę na rękach. Potem zniosłam, bo poszłyśmy na spacerek. I spoko, nie było ataków na ręce... Przedtem w domu dostała miseczke wody, była b, spragniona, napełnialam miseczkę 3 razy. Nawet nie wiem kiedy zrobiła siusiu o bardzo brzydkim zapachu.Na spacerze nic, choć dreptała ok. 40 min.
Nie wiem ile ona powinna zjeść...na początku dalam parówkę, by zobaczyć, czy weźmie. Wcale sie nie certoliła i pokazala, że jedzonko b. ją interesuje. Dostała pół parówki drobiowej i 2 serduszka. Bałam się dac więcej.
Potem zwiedzala mieszkanie, wszystkie kąty i wyglądala na b. zaciekawioną.Przy tym, chodziła za mna niemal krok w krok. Zaglądam po coś do szafki na dole - ona już też tam wtyka nosek. Fajniutka taka jest.
Pokazalam jej poslanko z kocykiem ale ona zdecydowanie wybiera kierunek na tapczan. Niestety dla takiego mikrusa, jest za wysoko by wskoczyć. No więc uległam, pościeliłam na tapczanie, usadziłam i sie zaczęło. Postękuje co chwile jak placzące dziecko, podnosi główkę i wyje na przemian ze szczekaniem. Potem jeszcze położyła się brzusiem do góry i zaczęła wywijać całym ciałkiem z wielka pasją. Przy tym łapała ząbkami, co tam się tylko nawinęło, kawałek kocyka, czy narzuty...Łapie i tarmosi zawzięcie. Mnie sie wydaje, że może swędzić ją ciałko, drapie się pewnie ma pchły - może dlatego. Acha, bardzo trzepie uszkami...
Myślę, że jej tyle spraw dokucza, chora skóra, uszy, pchły, wielgaśne pazurki, że to jest takie wołanie umęczonego cierpieniem psa...
Znowu wyje, poszczekuje. Ale jak przemawiam do niej, głaskam, leciutko drapię grzbiet, za uszkami, to jest spokojniejsza. Nawet zaczęła się domagać, bym drapała i glaskała dalej - po prostu podsadza pysio pod rękę i podrzuca...jak to robią zwykle pieski...Cieszy mnie to, bo widać zna pieszczoty.
Muszę jeszcze dodać, że był jeden atak, jakby chciala ugryźć. To wtedy, kiedy odeszlam od niej jak leżala na tapczanie. Miałam nadzieję, że wreszcie zaśnie, a ona wstala i szykowała się do zeskoku. Wyciągnęłam ręce, by ją zdjąć, bo przecież mogłaby sobie polamać te chude patyczki i całą resztę, i wtedy chciała mnie ugryźć. Ale udało mi sie rękę cofnąć w porę.
Ciiii, sza, chyba wreszcie usnęła. Obok mnie, na tapczanie i kocyku, który sobie sama prześcieliła. Cały czas gadała, stękała, pojękiwała ale wreszcie padła...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martika@Aischa']Figuniu kochana trzeba z maleńką udac się do dobrego weta po weekendzie bo z pewnością ją coś boli :(:(:(:(:(
jest też z pewnością przestraszona i nie wie co się dzieje.[/QUOTE]

Ciociu Martiko miałam jej dać kilka dni, by się poczuła u mnie pewniej i dopiero do weta. Ale po tych koncertach najchętniej biegłabym z nią już dzisiaj.
Najgorsze jest to, że nie bardzo wiem, do którego weterynarza z nią się udać. Chyba napiszę na wątku wrocławskim prośbę o podpowiedź, czy i gdzie jest jakiś dobry, sprawdzony wet w mojej okolicy. Wiem, że jest ich we Wrocławiu sporo, jednak daleko ode mnie, wolałabym by to było bliżej, bo pewnie wizyt będzie sporo a ja nie jestem zmotoryzowana.
Śpi malutka a ja boję się ruszyć, by jej nie obudzić.
Wszystkie kosteczki, żeberka można policzyć. A ta łysa koścista dupina, łysy ogonek...:shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Figunia']Ciociu Martiko miałam jej dać kilka dni, by się poczuła u mnie pewniej i dopiero do weta. Ale po tych koncertach najchętniej biegłabym z nią już dzisiaj.
Najgorsze jest to, że nie bardzo wiem, do którego weterynarza z nią się udać. Chyba napiszę na wątku wrocławskim prośbę o podpowiedź, czy i gdzie jest jakiś dobry, sprawdzony wet w mojej okolicy. Wiem, że jest ich we Wrocławiu sporo, jednak daleko ode mnie, wolałabym by to było bliżej, bo pewnie wizyt będzie sporo a ja nie jestem zmotoryzowana.
Śpi malutka a ja boję się ruszyć, by jej nie obudzić.
Wszystkie kosteczki, żeberka można policzyć. A ta łysa koścista dupina, łysy ogonek...:shake:[/QUOTE]


Figuniu nie znam kompletnie ani weterynarzy ani lecznic we Wrocławiu ...najlepiej tak jak mówisz zapytac dziewczyny z Wrocławia. Na pewno polecą i pomogą. Biedna chudzinka kochana :(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Figunia']Po przyjeździe zaniosłam na górę na rękach. Potem zniosłam, bo poszłyśmy na spacerek. I spoko, nie było ataków na ręce... Przedtem w domu dostała miseczke wody, była b, spragniona, napełnialam miseczkę 3 razy. Nawet nie wiem kiedy zrobiła siusiu o bardzo brzydkim zapachu.Na spacerze nic, choć dreptała ok. 40 min.
Nie wiem ile ona powinna zjeść...na początku dalam parówkę, by zobaczyć, czy weźmie. Wcale sie nie certoliła i pokazala, że jedzonko b. ją interesuje. Dostała pół parówki drobiowej i 2 serduszka. Bałam się dac więcej.
Potem zwiedzala mieszkanie, wszystkie kąty i wyglądala na b. zaciekawioną.Przy tym, chodziła za mna niemal krok w krok. Zaglądam po coś do szafki na dole - ona już też tam wtyka nosek. Fajniutka taka jest.
Pokazalam jej poslanko z kocykiem ale ona zdecydowanie wybiera kierunek na tapczan. Niestety dla takiego mikrusa, jest za wysoko by wskoczyć. No więc uległam, pościeliłam na tapczanie, usadziłam i sie zaczęło. Postękuje co chwile jak placzące dziecko, podnosi główkę i wyje na przemian ze szczekaniem. Potem jeszcze położyła się brzusiem do góry i zaczęła wywijać całym ciałkiem z wielka pasją. Przy tym łapała ząbkami, co tam się tylko nawinęło, kawałek kocyka, czy narzuty...Łapie i tarmosi zawzięcie. Mnie sie wydaje, że może swędzić ją ciałko, drapie się pewnie ma pchły - może dlatego. Acha, bardzo trzepie uszkami...
Myślę, że jej tyle spraw dokucza, chora skóra, uszy, pchły, wielgaśne pazurki, że to jest takie wołanie umęczonego cierpieniem psa...
Znowu wyje, poszczekuje. Ale jak przemawiam do niej, głaskam, leciutko drapię grzbiet, za uszkami, to jest spokojniejsza. Nawet zaczęła się domagać, bym drapała i glaskała dalej - po prostu podsadza pysio pod rękę i podrzuca...jak to robią zwykle pieski...Cieszy mnie to, bo widać zna pieszczoty.
Muszę jeszcze dodać, że był jeden atak, jakby chciala ugryźć. To wtedy, kiedy odeszlam od niej jak leżala na tapczanie. Miałam nadzieję, że wreszcie zaśnie, a ona wstala i szykowała się do zeskoku. Wyciągnęłam ręce, by ją zdjąć, bo przecież mogłaby sobie polamać te chude patyczki i całą resztę, i wtedy chciała mnie ugryźć. Ale udało mi sie rękę cofnąć w porę.
Ciiii, sza, chyba wreszcie usnęła. Obok mnie, na tapczanie i kocyku, który sobie sama prześcieliła. Cały czas gadała, stękała, pojękiwała ale wreszcie padła...[/QUOTE]

Figuniu niestety początki są zawsze cholernie trudne i dla nas i dla psiaka ale zobaczysz kilka dni i wierzę że maleńka będzie prawdziwym aniołkiem (niczym jamniczek Aniołek z reklamy) ;) będzie dobrze kochana !!!!!!!! Główka do góry !!!!!!

Link to comment
Share on other sites

Bardzo się ciesze że malizna już u Ciebie figuniu:multi:
Ona może tak się zachowuje bo jest w silnym stresie, do tego tez ten upał, ale może faktycznie być to objaw czegoś poważnego:(
Plakac mi sie chce ze taka chudziutka do tego te wszystkie choroby:( mysle tez figuniu ze oprócz badania krwi warto zrobić USG bo moze oprócz tych guzków przy sutkach ma jakieś w środku i może faktycznie cierpi biedulka.
Ciesze się ze nie reaguje agresją jak opisywali w schronie, ale może tez podgryza z bólu właśnie?
A dostalaś ze schronu jakas rozpiske czym była leczona i co jej w ogóle robili?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martika@Aischa']Figuniu wklejam link do forum na temat weterynarzy we Wrocławiu :)
[URL]http://www.fanimal.pl/p/najlepszy-weterynarz-we-wroclawiu-2387[/URL][/QUOTE]

Martiko, pięknie dziękuję za link (zaraz będę go studiować) i za to ze Jesteś u Małej. Tak mi jej szkoda już jutro, ponownie narażać na stres, ale co zrobić.
Ciocia Ana666 słyszała, jak "koncertuje"...
Właśnie znowu wepchała mi się na kolana...bardzo lubi drapanko pod bródką. Przymyka te wyraziste, nieco ratlerkowate oczka z lubością, a jak przestanę, to prosi o jeszcze...Chyba będzie spać...
Biede, umęczone stworzonko, oby jak najszybciej opuścił ją stres.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Nikaragua']Zapiszę się u Figuniowej jamnisi. Jak już będzie 'oswojona' i 'wypiękniona' to się umówimy na zdjęcia do ogłoszeń. Tak jak poprzednim tymczasem Figuni :)
A jamnisia jakoś się wabi?[/QUOTE]

Bardzo serdecznie witamy u suni!!!
Ogromnie się cieszę z tej propozycji pomocy. Teraz "tylko" trzeba ją doprowadzić do przyzwoitego stanu...oby jak najszybciej.
Jeszcze nie ma imienia. Ale podoba mi się Lonia (od Longi) - jak sugerowała Ciocia Poker.
Dziś wołałam na nią Mysza. Bo to takie myszątko maluśkie jest...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Figunia']Bardzo serdecznie witamy u suni!!!
Ogromnie się cieszę z tej propozycji pomocy. Teraz "tylko" trzeba ją doprowadzić do przyzwoitego stanu...oby jak najszybciej.
Jeszcze nie ma imienia. Ale podoba mi się Lonia (od Longi) - jak sugerowała Ciocia Poker.
Dziś wołałam na nią Mysza. Bo to takie myszątko maluśkie jest...[/QUOTE]oj Mysza nie... Lonia/Longi ładniej:)

Link to comment
Share on other sites

Bardzo się cieszę, że mała już u Ciebie Figuniu. A może sunia tak płacze bo się skarży - czyli poczuła w Tobie opiekuna, który chce pomóc i próbuje Ci przekazać że tej pomocy bardzo potrzebuje?

A jak było przy wyciąganiu z boksu? Trudno było ja apiąć na smycz i zabrać? Bo miałą taką niefajną opinię a może nie było tak źle?

Link to comment
Share on other sites

Lpnga czyli Lonia podoba mi się i mojemu małżowi też.
Ja bym na pierwszy raz jednak pojechała na klinikę do dr Hildebranda.Zrobi na miejscy wszystkie badania. Można dojechać zerówką albo jedynką do ronda Regana.
Dobrych wetów w pobliżu Figuni nie znam. Podobno dobry jest dr na Bezpiecznej ,ale chyba nie ma laboratorium na miejscu.Jutro się dowiem z pewnego źródła.

Link to comment
Share on other sites

Ciocie, odpowiadam hurtem, bo nie umiem w jednym poście wkleić kilka cytowanych wypowiedzi. A więc, po kolei Ciocie:

Nikaragua - Mysza, Myszka, Mrówka - tak się do niej zwracam, ale z uwagi na jej gabaryty.
Ale będę się przestawiać na Lonię.

AlfaLS - zaczynam podejrzewać, że to chodzi o jedzenie. Znowu dostała małą porcyjkę ale gdy tylko wezmę talerz do ręki, czy coś robię w kuchni, zaraz jest obok i bardzo domaga się jedzenia. Staje słupka i tak stoi, machając łapkami. Do tego się trzęsie. Tak wygląda, jakby byłą zagłodzona...czy głodzona...
Ze schronu wyciągał ją pan, który mi ją przywiózł. Nawet nie spytałam czy mieli jakieś problemy. Mogę powiedzieć jedno, co chwilę podsadzam ją na tapczan, to znów biorę na ręce, bo chce zejść. Na spacerze też wielokrotnie była na rękach (jak miałyśmy do przejścia spory odcinek bez cienia), wnoszę ją do domu, znoszę - żadnego gryzienia, nawet próby. Poza tym jednym o którym pisałam w pierwszym czy drugim poście.
Zapinam jej smycz również bez najmniejszych problemów.

Martika i Aischa - oby tak było, zwłaszcza z tymi kosteczkami, bo jak chodzi o wycie, to (odpukać) jakoś już sie uspokoiła.

Poker - jakże się cieszę, że do nas zaglądasz!!! Jak chodzi o Kliniki, rzeczywiście wszystkie badania są robione na miejscu, fajna sprawa. Martwi mnie tylko kwestia kosztów, bo raczej nie będzie tam tanio a nie wiem, czy Fundacja nie będzie wówczas protestować, jak to było z biednym Franiem...Muszę dopytać Any666 jak ta sprawa wygląda (o ile Ona wie).
A może zajrzy do nas Isadora i się wypowie na jaki zwrot kosztów możemy liczyć.
Dziękuję za rady wszelkie i chęć pomocy!!!

b-b - Kochana! Bardzo serdecznie dziękuję w imieniu suni!!!

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...